Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mateusz Dziurkowski
Mateusz Dziurkowski , 31 years old

Odzyskać nadzieję na przyszłość. Rodzina walczy o sprawność Mateusza!

Tragiczne wydarzenia, które rozegrały się pod koniec grudnia 2018 roku sprawiły, że czas się dla nas zatrzymał. Były to dla  nas  momenty pełne strachu, przerażenia, ale też nadziei. Nadziei, której nie straciliśmy do dziś. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia nasz brat, Mateusz, został brutalnie pobity. To był czas kiedy otarł się o śmierć… zatrzymał się czas… zatrzymało się jego serce…konsekwencje były przerażające. Jedna krótka chwila uświadomiła nam, jak niewielki mamy wpływ na własną rzeczywistość. Czasem wydarzenia zupełnie niezależne kształtują kolejne miesiące i lata. Nikt nie lubi być stawiany przed faktem dokonanym. Niestety, życie Mateusza potoczyło się w sposób zupełnie nieprzewidywalny dla nas wszystkich.  Nagle marzenia i oczekiwania zeszły na dalszy plan. Lista priorytetów dramatycznie się skróciła, a dla Mateusza na progu dorosłości priorytetem stało się zdrowie.  Po wypadku najtrudniejsza była potworna niepewność. Drżeliśmy w związku z każdą nową informacją przekazywaną przez lekarzy. Z czasem zaczęliśmy postrzegać terapię i walkę Mateusza jako ogromne wyzwanie, któremu musimy sprostać jako rodzina. Jesteśmy w tym razem, ale sami nie sprostamy realizacji wszystkich zaleceń. Mateusz robi widoczne postępy, daje z siebie wszystko każdego dnia, ale wiemy, że przed nim kolejne cele. Spełni je pod jednym warunkiem - jeśli otrzyma niezbędne wsparcie i specjalistyczną opiekę. My służymy wsparciem, każdy z nas angażuje się w tę pracę w stu procentach. Niestety, to wciąż za mało, bo koszty turnusów rehabilitacyjnych wspierających powrót Mateusza do formy są całkowicie poza naszym zasięgiem. By zapewnić Mateuszowi możliwość dalszej pracy potrzebujemy pomocy! Prosimy o nią dla siebie, prosimy o nią dla Mateusza. Dla nas to coś więcej niż środki, dla nas to nadzieja na lepsze jutro. Na pokonanie przeszkód, które własne ciało stawia przed nim każdego dnia.  Jest lepiej, lecz nieustannie musimy pracować na dalsze sukcesy. Nadzieja miesza się ze strachem. Małe sukcesy nabierają rozmiaru kroków milowych. Niestety, na naszej drodze wciąż pojawiają się kolejne przeszkody. Niewielkie kroki, małe gesty, kolejne postępy, które Mateusz wykonał w ostatnim czasie są dla nas ogromną motywacją do dalszego działania. Turnusy przyczyniły się do poprawy sprawności fizycznej i poznawczej, zwiększeniu zainteresowania i możliwości łatwiejszej komunikacji na cyberoku. Na drodze stanęła nam poważna przeszkoda finansowa, ale w tym momencie nie możemy stracić wiary w to, że wciąż mamy ogromną szansę na rozwój, życie, namiastkę samodzielności. Właśnie dlatego prosimy o wsparcie! Bo najmniejszy podarowany gest to dla nas nowa iskierka nadziei. Szansa na nowy początek, o który od dłuższego czasu. Bardzo chcielibyśmy usłyszeć jego głos i zobaczyć świadomy uśmiech. Postawić z nim krok - jeden i kolejny na wspólnej drodze. Wiemy, że to, co teraz wydaje się niemożliwe jest w naszym zasięgu, bo jeszcze niedawno nieosiągalne zdawało się to, co mamy teraz.  Powiedzieliśmy Mateuszowi, że w tej walce nie zostanie sam. Obiecaliśmy, że będziemy dla niego oparciem w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. Nasze możliwości są ograniczone, ale dzięki Wam mamy szansę przebić się przez najtrudniejszy mur. Dołączysz do naszej walki i pomożesz przywrócić nadzieję na lepsze jutro? Już raz podarowaliście nam to, co najcenniejsze - nadzieję i możliwość wyjazdów do specjalistycznych ośrodków rehabilitacyjnych. Wierzymy, że tym razem znów otworzycie swoje serca, bo bez Was nasze szanse dramatycznie maleją. ____ Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadzonych w grupie: "Razem obudźmy Mateusza" Pomoc dla Mateusza   

21 419,00 zł ( 32.21% )
Still needed: 45 071,00 zł
Antoś Bajek
Antoś Bajek , 2 years old

Wyciągnij do Antosia pomocną dłoń! On tak bardzo tego potrzebuje...

Gdy dowiedzieliśmy się, ze nasza rodzina się powiększy, byliśmy przeszczęśliwi. Nie mogliśmy doczekać się, gdy w końcu zobaczymy synka. Nie mogliśmy doczekać się jego pierwszych kroków, jego pierwszych słów. Niestety, z czasem okazało się, że o zdrowie i rozwój naszego dziecka będziemy musieli jeszcze zawalczyć… Rozwój psychoruchowy Antosia od urodzenia przebiegał z opóźnieniem. Byliśmy bardzo zaniepokojeni, nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Od razu zdecydowaliśmy się szukać dla niego pomocy. Niestety, niedługo później u naszego synka rozpoznano specyficzne zaburzenia rozwoju mowy i języka oraz całościowe zaburzenia rozwoju.  Antek nie komunikuje się werbalnie, pomimo wieku nadal jedynie gaworzy. Nie reaguje na swoje imię oraz kierowane do niego komunikaty i polecenia. Nie wskazuje palcem, nie ma współdzielenia pola uwagi. Antoś z trudem się koncentruje, cechuje go duża przerzutność uwagi. Obecnie od sześciu miesięcy uczęszcza na terapię 3 razy w tygodniu, jednak aby otworzył się na świat i mógł dobrze rozwijać, potrzebujemy pomocy w postaci wsparcia finansowego. Koszty związane z terapią neurologopedyczną, turnusem rehabilitacyjnym czy też innymi terapiami są niezwykle wysokie. Proces terapeutyczny jest długotrwały i żmudny, jednak wierzymy, że dzięki Waszej pomocy osiągniemy sukces i odzyskamy swoje dziecko. Tak jak wszyscy rodzice marzymy, by usłyszeć to pierwsze „mamo”, to pierwsze „tato”. Marzymy, by synek miał szansę rozwijać się na miarę swoich możliwości i lepsze funkcjonowanie w przyszłości. Nasze marzenia mogą się ziścić – potrzebujemy do tego jednak Waszej pomocy. Każdy gest dobrego serca jest dla nas nadzieją na lepsze jutro Antosia. Rodzice

8 565,00 zł ( 32.2% )
Still needed: 18 031,00 zł
Kacper Czaja
12 days left
Kacper Czaja , 20 years old

Bez piłki nie wyobrażam sobie życia! Kontuzja chce mi ją odebrać! Pomóż!

Od dziecka każde kopnięcie piłki rozbudzało we mnie pasję, której nie potrafię opisać słowami. Boisko stało się dla mnie moim drugim domem i miejscem, gdzie zawsze zapominam o problemach. Ten sport to najczystsza forma miłości, przynosząca mi siłę, radość i nadająca sens. Bez niej moje życie byłoby puste – nie wyobrażam sobie takiej przyszłości... Niestety, przez kontuzję każdy krok, który teraz stawiam, przepełniony jest bólem i strachem. Boję się, że już nigdy nie będę mógł biegać po murawie. Niedawno moje życie zupełnie się zmieniło. Trwał mecz o puchar Polski – jedno z najważniejszych dla mnie spotkań. Gdy gra zbliżała się już ku końcowi, podano mi piłkę. To była moja chwila, wiedziałem, że wiele ode mnie zależy. Niestety w pewnym momencie, poczułem silne uderzenie w plecy. To sprawiło, że upadłem całym swoim ciężarem na kolano. Nie wiedziałem wtedy, co  mnie czeka. Wydawało mi się, że to zwykły uraz, do jakich dochodzi często w czasie gry w piłkę nożną. Jednak rzeczywistość okazała się znacznie gorsza... Kolano po tygodniu zaczęło puchnąć i sinieć, a ból stawał się coraz silniejszy. Moje ruchy były coraz bardziej ograniczone. Nie mogłem zginać nogi, a przy każdym kroku towarzyszył mi lęk, że lekki uraz może okazać się czymś poważniejszym. Po pewnym czasie, gdy ból stawał się coraz bardziej uciążliwy, pojechałem na rezonans magnetyczny. Wtedy usłyszałem druzgocącą dla piłkarza diagnozę – zerwane więzadło krzyżowe tylne. Ta kontuzja odbiera mi możliwość normalnego życia i realizowania mojej pasji. Operacja ortopedyczna jest moją jedyną szansą na powrót do pełni zdrowia. Niestety, jej koszt znacznie przekracza moje możliwości finansowe. To nie jest tylko operacja – to moja nadzieja na powrót do pasji, którą kocham. Bez Waszej pomocy, ta droga może okazać się zbyt długa i wyboista, abym kiedykolwiek mógł przez nią przejść. Proszę Was z całego serca o wsparcie. Każda złotówka przybliża mnie do dnia, w którym znów będę mógł stanąć na murawie, bez bólu i cierpienia. To nie jest tylko moje marzenie – to walka o to, by cieszyć się każdą chwilą spędzoną na boisku bez ograniczeń. Dziękuję za każdą pomoc i wsparcie. Wierzę, że razem możemy pokonać tę przeszkodę i sprawić, że ból ustąpi, a ja znów będę mógł wrócić do tego, co kocham – do piłki nożnej. Kacper

8 835,00 zł ( 32.18% )
Still needed: 18 612,00 zł
Katarzyna Wilk
1 day left
Katarzyna Wilk , 32 years old

Tragiczny wypadek w dzieciństwie naznaczył życie Kasi! Potrzebna operacja!

Myślę dziś o sobie z przeszłości – małej Kasi, wesołej i beztroskiej dziewczynce, której życie zmienił traumatyczny wypadek… Gdy miałam 6 lat na gospodarstwie mojego taty wpadłam pod koło przyczepy, która po mnie przejechała!  Miałam zerwaną skórę z połowy głowy i lewej części twarzy, a do tego uszkodzony nerw wzrokowy i porażone mięśnie powieki. Lekarze rozpoczęli walkę o moje życie i musiałam przejść skomplikowaną operację! Na szczęście przebiegła pomyślnie, ale spędziłam długie miesiące w szpitalu... W późniejszych latach przechodziłam przez kolejne operacje i pobyty w różnych szpitalach w wielu miastach w Polsce. Jednak żadna z nich nie przywróciła mojego wzroku ani ruchomości gałki ocznej do pełnej sprawności! Do dziś mam ubytki w kości budującej oczodół i skroni. Przez to widzę znacznie gorzej i podwójnie. Powieka uszkodzonego oka opadła przez porażenie mięśni. Co więcej, w lewym kąciku oka pojawiła się narośl, która się powiększa… Badania wykazały, że nie jest to zmiana nowotworowa, jednak wymaga ona usunięcia.  Po 25 latach od wypadku znalazłam w końcu lekarza, który jest w stanie przywrócić mój wzrok i wygląd do normalności! Niestety, taka operacja nie jest finansowana przez NFZ, a jej koszt znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Dlatego też zwracam się do Was o pomoc. Operacja pozwoli mi poprawić komfort codziennego funkcjonowania i sprawi, że odzyskam to, co zniszczył wypadek! Będę Wam ogromnie wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie!  Kasia

34 141,00 zł ( 32.09% )
Still needed: 72 242,00 zł
Laura Banasiak
10 days left
Laura Banasiak , 5 years old

Naszą córeczkę zaatakował GUZ MÓZGU❗️Błagamy o pomoc, o szansę na jej życie❗️

Wrócił! Ten, którego baliśmy się przez ostatnie lata… Który już raz chciał zabrać naszą kochaną córeczkę, który raz już został pokonany! A przynajmniej tak sądziliśmy… A teraz wrócił. WRÓCIŁ ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR MÓZGU! Musimy robić wszystko, by ocalić Laurkę. Szukamy wszelkich możliwości leczenia – to zagraniczne kosztuje miliony… Błagamy, pomóżcie nam uratować życie naszej córeczki! W sierpniu tego roku pisaliśmy do Was, wypełnieni szczęściem, że jest remisja… W kwietniu Laurka przestała brać chemię podtrzymującą. To był koniec wielu miesięcy walki z najgorszym potworem – guzem AT/RT. Ulga, rozpoczęcie normalnego dzieciństwa i normalnego życia!  W październiku tego roku kontrolny rezonans wykazał niewielkie zmiany. Lekarze podejrzewali, że to pozostałość po radioterapii i polecili kolejną kontrolę za 3 miesiące. Skonsultowaliśmy wyniki z kliniką, gdzie radioterapia się odbywała – tam wykluczyli, że mógł to być skutek naświetlań. Ze znajomym lękiem w sercach zrobiliśmy wszystko, by kolejny rezonans odbył się szybciej.  21 listopada usłyszeliśmy to, czego ze wszystkich najgorszych rzeczy najbardziej nie chcieliśmy usłyszeć – to wznowa. Nie ma wątpliwości! Potwór wrócił po Laurkę! Guz jest złośliwy, rośnie bardzo szybko! Nie było szans od razu szukać ratunku za granicą, konsultować, czekać – musieliśmy działać od razu! W zeszłą środę trafiliśmy z córeczką do szpitala. Laura dostała chemię. Po 2. cyklach będzie badanie pokazujące, czy to w ogóle działa. Lekarze bali się od razu podjąć operacji, żeby guz się nie nie rozsiał po całym mózgu i jeszcze dalej…  Trudno nam w to wszystko uwierzyć… Znów z dnia na dzień znaleźliśmy się w oku cyklonu, w środku koszmaru, który jest tym gorszy, że dzieje się naprawdę!  Śmiertelny guz mózgu… On tam jest, w główce naszej córeczki! W ukochanej główce, którą gładzimy, całujemy, przytulamy…  Już zaczynamy szukać dalszych możliwości leczenia za granicą, gdzie są inne metody leczenia. Wysyłamy dokumenty do Austrii, Niemiec, USA… Nasza lekarka powiedziała, że nawet jeśli chemia w Polsce zadziała i operacja się odbędzie, powinniśmy jechać za granicę, by tam dobić guza… Tylko jak, skoro to są kwoty, których nie mamy… Z poprzedniej zbiórki i z 1,5% podatku łącznie zostało nam nieco ponad 80 000 złotych. To nie wystarczy nawet na miesiąc leczenia w Wiedniu…  Dlatego z całego serca prosimy… Błagamy Was – pomóżcie ratować naszą córeczkę! Dajcie jej szansę na życie! Nie wyobrażamy sobie jej stracić… Nie możemy jej stracić…  Paulina i Andrzej Banasiak, zrozpaczeni rodzice Laurki * W trakcie konsultacji i trwania zbiórki może okazać się, że zarówno kwota, jak i miejsce leczenia ulegną zmianie. Walka z guzem mózgu AT/RT jest bardzo trudna, wszystko zmienia się często dynamicznie – w zależności od reakcji na leczenie. O wszystkim będziemy informować Was na bieżąco.

385 351,00 zł ( 32.05% )
Still needed: 816 776,00 zł
Olek Zgud
11 days left
Olek Zgud , 10 years old

Koszmarny wypadek zaraz po I Komunii❗️ Olek walczy o sprawność!

Wiedliśmy spokojne, szczęśliwe życie, które wywróciło się do góry nogami 6 maja, dzień po Pierwszej Komunii Olka. Nasz synek bawił się i jeździł na hulajnodze przed domem. Niespodziewanie wydarzył się tragiczny wypadek, który wszystko zmienił… Nigdy nie sądziliśmy, że nasze dziecko będzie musiało walczyć o życie! Olek zderzył się z autem osobowym. Uderzenie było tak silne, że znaleźliśmy go kilka metrów od miejsca zdarzenia! W stanie krytycznym został przetransportowany śmigłowcem ratunkowym do szpitala. Nie sposób opisać, jak bardzo się o niego martwiliśmy! Przed nim przecież całe życie, a my nie wiedzieliśmy, co przyniesie jutro…  Zaczęła się walka o życie naszego dziecka. Wypadek spowodował wielonarządowy uraz – uszkodzenie i obrzęk mózgu, liczne złamania w obrębie twarzoczaszki, stłuczenie płuc… Lekarze musieli przeprowadzić skomplikowaną operację usunięcia rozległego krwiaka mózgu. Potem, będąc w stanie śpiączki farmakologicznej, Olek został umieszczony na OIOMie. Po siedmiu dniach nasz synek został wybudzony ze śpiączki. Okazało się, że ma głęboki niedowład lewej strony ciała. Obecnie przemieszcza się na wózku inwalidzkim, ale lekarze dają mu duże szanse na to, że w przyszłości wróci do zdrowia i stanie na nogi! To dla nas ogromna nadzieja i motywacja do walki o sprawność Olka!  Nasz synek jest pod opieką wielu specjalistów, wymaga też intensywnej rehabilitacji. Tylko dzięki ćwiczeniom ma szansę na powrót do zdrowia! Oluś chętnie współpracuje z lekarzami podczas zajęć i jest bardzo zmotywowany, by odzyskać sprawność. Przed nim jednak ogrom ciężkiej pracy… Olek od zawsze był pełny energii i radości. Ma wielką wyobraźnię, a także zdolności muzyczne i plastyczne. Swoim uśmiechem zaraża wszystkich dookoła. Nie możemy pozwolić, by pasja jaką ma w sobie wygasła! Chcemy, by dalej rozwijał swoje talenty i spełniał marzenia! Nie ma dla nas ważniejszej sprawy niż zdrowie naszego syna. W cierpieniu i walce o sprawność Olka towarzyszy nam cała rodzina, przyjaciele, znajomi i nieznajomi, co dodaje nam otuchy i nie pozwala, abyśmy się załamali. Wierzymy z całego serca, że nasze dziecko, mimo poważnych obrażeń, wróci do pełnego zdrowia. Nie mamy teraz czasu na zastanawianie się, dlaczego to spotkało właśnie Olka. Zdajemy sobie sprawę, że życie pisze różne scenariusze i stawia przed nami wyzwania. Teraz najważniejsze jest zapewnienie Olkowi rehabilitacji i leczenia, jakich potrzebuje. Ten proces jest jednak długi i kosztowny, dlatego prosimy Was o wsparcie! Tylko z Waszą pomocą nasz synek będzie miał szansę na sprawną przyszłość! Rodzice

123 172,00 zł ( 32.05% )
Still needed: 261 084,00 zł
Julia Niedzielska
Julia Niedzielska , 5 years old

POMOCY! Julka walczy o pierwszy krok po skomplikowanej operacji!

Co czuje matka, która patrzy na to, jak jej dziecko walczy z własnym ciałem? Potworne uczucie bezsilności. Robimy wszystko, by Julka samodzielnie chodziła. Moją córeczkę czeka wymagająca operacja biodra. Poznaj historię Julki: Julka urodziła się jako wcześniak w 30. tygodniu ciąży. Do tej pory pamiętam, jak maleńkie było jej ciało. Ważyła zaledwie 1420 gramów, a ja bałam się nawet jej dotknąć, zastanawiając się, czy nie wyrządzę w ten sposób krzywdy. Okazało się również, że Juleczka przeszła wylewy krwi do mózgu drugiego stopnia.  Moje księżniczka skończyła już 4 lata, ale w konsekwencji wszystkich komplikacji zdrowotnych jej rozwój jest znacznie opóźniony w stosunku do rówieśników. U Julki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe i niedowład prawej ręki.   Na październik planowana jest operacja biodra ze względu na mocne podwichnięcie. Chcę zawalczyć o to, by mimo piętrzących się przeciwności moja córeczka była jak najbardziej samodzielna. Na ten moment Julcia nie jest w stanie chodzić i wstawać. Porusza się za pomocą balkonika lub przy pomocy innej osoby.  Zbieramy teraz środki na dwutygodniowy turnus z lokomatem i intensywną rehabilitację po operacji, żeby Julcia mogła jak najszybciej dojść do siebie. Przez to, że nogi będą w gipsie, a mięśnie zwiotczeją, tylko ćwiczenia sprawią, że dojdzie do siebie.  Każda złotówka daje szansę na to, że Julcia stanie na własnych nóżkach. Ona tak bardzo tego chce, a ciało odmawia posłuszeństwa...  Angelika, mama ➡️ Poznaj bliżej Julkę!

4 432,00 zł ( 32.04% )
Still needed: 9 398,00 zł
Piotr Makuła
Piotr Makuła , 45 years old

Stwardnienie rozsiane postępuje! Ratujemy Piotra – męża i tatę dwójki dzieci!

Piotr to mój mąż. Razem wychowujemy dwoje dzieci. W 2007 życie naszej rodziny wywróciło się do góry nogami... To wtedy u Piotra zdiagnozowano stwardnienie rozsiane – chorobę nieuleczalną, która krok po kroku odbiera mu sprawność. To był dla nas szok. Nie wiedzieliśmy, co dalej. Zaczęła się walka... Mąż jeszcze niedawno był silnym i sprawnym mężczyzną, który mógł opiekować się swoją rodziną. Choroba odebrała mu sprawność – teraz ma problem z poruszaniem się, są dni, kiedy nie może sam podnieść się z łóżka. Zwykłe czynności stały się bardzo trudne do wykonania. Przez wiele lat walczył, jak umiał. Dzięki temu chodził, ale dwa lata temu wszystko się zmieniło... Choroba postąpiła, stała się silniejsza, wepchnęła go na wózek inwalidzki, nie pozwoliła dłużej oszukiwać, że nic się nie dzieje. W chwili kiedy przestał chodzić, stracił szanse na leczenie eksperymentalne. Jednym z warunków leczenia w takich terapiach jest to, żeby pacjent samodzielnie się poruszał. Każdy dzień to walka o sprawność, a mąż bez leczenia jestem na straconej pozycji. Ciągła rehabilitacja, wizyty u specjalistów (często prywatne), dojazdy są bardzo kosztowne. Znacznie obniżają nasz skromny budżet domowy.  Mąż kocha życie, bo ma dla kogo żyć. Mamy dwoje wspaniałych dzieci i wielu przyjaciół. Ja wspieram Piotra, jak mogę. Na moje barki spadły wszystkie obowiązki. Mąż nie chce być tylko ciężarem dla mnie i dzieci. Szansą może być lek, na który nas nie stać. Miesięczna kwota, jaka jest nam potrzebna na zakup tego leku to 8 tysięcy złotych. Żeby leczenie przyniosło jakiekolwiek efekty, potrzebne są pieniądze na dwuletnią terapię. Chciałabym, żeby mąż jak najdłużej uczestniczył w naszym życiu rodzinnym, spędzał czas na świeżym powietrzu i jeździł z dziećmi na rowerze (Piotr na skuterze inwalidzkim). Chcę, żeby sam wychodził z domu i nie był więźniem czterech ścian przekłutym do łóżka. Bardzo proszę o pomoc. Mąż ma w sobie siłę i nadzieję, że pokona tę chorobę i będzie mógł patrzeć, jak dorastają nasze dzieci. Każda wpłacona kwota zwiększa szansę za zdobycie leku i na w miarę normalne życie. Mój mąż i ja wierzymy, że wygramy tę walkę. Doceniamy każdy dzień. Dzieci potrzebują taty, a ja męża. Ciągle walczymy o jego sprawność. Leki dają nam zawsze dużo nadziei, nadziei na lepsze jutro. Edyta, żona Piotra możesz wesprzeć, biorąc udział w licytacjach ➡️ KLIK

62 044,00 zł ( 32.04% )
Still needed: 131 574,00 zł
Mateusz Molik
Mateusz Molik , 11 years old

Tak mało trzeba, by odmienić życie Mateusza i jego mamy❗️

Mateusz od urodzenia jest niepełnosprawny, a ja od jego przyjścia na świat nie wróciłam do pracy. Synek wymaga całodobowej opieki, która z czasem, z jego przybieraniem na wadze i pogłębiającą skoliozą jest coraz cięższa…  Jesteśmy czteroosobową rodziną, mamy córkę Magdalenę, która ma 13 lat i syna Mateusza, który ma 10 lat.  Mati jest leżacy, nie siedzi sam, nie trzyma głowy, ale codziennie o to walczymy poprzez rehabilitację.  Nasz syn choruje na mózgowe porażenie dziecięce, ma padaczkę lekooporną. Jest karmiony jest przez PEG-a. Jego tata musiał ratować naszą sytuację finansową, dlatego wyjechał do pracy za granicę. Widzimy się raz na dwa miesiące…  Chciałabym sobie radzić i zapewniać Mateuszowi bezpieczeństwo. W opiece nad synem, który jest coraz większy i coraz cięższy nie pomagają moje dolegliwości. Mój kręgosłup niestety coraz częściej nie wytrzymuje…  Codzienna opieka nad synem spoczywa na mnie. Nigdy nie narzekałam, nie chciałam litości i pomocy. Chciałam być samodzielna — dzisiaj jednak przemawia przeze mnie rozsądek.  W naszym codziennym funkcjonowaniu może pomóc podnośnik. Wybór takiego podnośnika był konsultowany z terapeutami i rehabilitantami, ponieważ Mateusz ma postępująca skoliozę i chcemy w sposób bezpieczny móc go przenosić.  Wiemy, że w jego przypadku to urządzenie się sprawdza — mają dokładnie ten sam w szkole, do której uczęszcza.  Boję się, że pewnego dnia nie będę w stanie wyciągnąć go z łóżka. Boję się, że nie będę mogła go umyć… Boję się, że Mateusz poczuje, że jest ciężarem. Chciałabym, tylko żeby chociaż trochę nasze życie dało nam wytchnienia.  Proszę o pomoc w swoim i Mateusza imieniu! Mama

12 943,00 zł ( 32.01% )
Still needed: 27 483,00 zł