Maleńki Kubuś walczy ze złośliwym NOWOTWOREM! Błagamy o wsparcie!
Gdy urodził się Kubuś, od razu wypełnił nasze życie miłością. Był jak brakujący element, który idealnie wpasował się w nasze serca. Pierwsze dziecko, zdrowy i silny chłopiec – wszystko układało się jak w bajce. Nagle nieoczekiwanie, nasz spokój przerwały niepokojące symptomy. Kubuś, mimo że skończył już 8 miesięcy nadal nie siadał. Lekarz zapewniał nas, że jeszcze ma czas, że przecież jest jeszcze malutki. Ale rodzice czują, gdy z ich dzieckiem jest coś nie tak… W lipcu 2024 roku nasz synek był bardzo osłabiony, rozdrażniony, wymiotował... Zaniepokojeni udaliśmy się do przychodni rodzinnej. Lekarz podczas badania zwrócił uwagę na mocno odchyloną główkę do tyłu. Dostaliśmy skierowanie do szpitala z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych. Po wykonaniu badań pobrania płynu mózgowo-rdzeniowego wykluczono podejrzenie choroby. To była dla nas ulga. Niestety tylko chwilowa, bo okazało się, że przyczyna jest o wiele gorsza! Kubuś miał wzdęty brzuszek, więc zlecono USG. Podczas badania specjalista wykrył w nadnerczu naszego maleństwa guza! Niezwłocznie zostaliśmy skierowani na oddział onkologii. Nagle wszystko zaczęło się dziać tak szybko… Kolejne badania, tomografia komputerowa, która dokładnie określiła wymiar guza 14,3×7,2×10,5 i fakt, że guz przenikał w rdzeń kręgowy, wyniki i diagnoza. Najgorsza, jaką mogliśmy usłyszeć. Okazało się, że Kubusia zaatakował NOWOTWÓR – neuroblastoma wysokiego ryzyka z amplifikacją genu N-MYC! Konieczne było wprowadzenie pilnego leczenia. Synek dostał chemię na ratunek. Na szczęście dobrze ją przyjął… Od 9 lipca 2024 roku szpital stał się naszym drugim domem. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość, dziś możemy jedynie zawierzyć lekarzom i modlić się, aby śmierć nie zabrała nam naszego jedynego dziecka. Mimo cierpienia związanego z chorobą Kubuś pozostaje bardzo wesoły. Jego jeden uśmiech potrafi otrzeć nasze łzy, gdy pojawiają się te najgorsze myśli. Jesteśmy na początku tej najtrudniejszej drogi o życie i zdrowie naszego synka. Przed nami jeszcze wiele podań chemii, dni spędzonych w szpitalnych murach, wizyt u specjalistów, leczenia i rehabilitacji. Chcemy zabezpieczyć przyszłość Kubusia, aby miał zapewnione jak najlepsze wsparcie. Niestety bez Waszej pomocy to się nie uda. Dlatego z całego serca prosimy – nie zostawiajcie nas! Stańcie z nami do walki i razem z Kubusiem pokonajmy NOWOTWÓR! Rodzice