Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adrianna Januszewska
18:16:11  do końca
Adrianna Januszewska , 21 lat

Dzięki Tobie Ada będzie mogła dalej walczyć o swoje zdrowie!

Rozwój Ady od początku był nieharmonijny. Córka usiadła, gdy miała rok, natomiast mówić zaczęła dopiero w wieku pięciu lat. Wtedy też postawiono diagnozę, która towarzyszy jej do dzisiaj.  Życie z epilepsją nie jest łatwe. Pierwsze ataki były przerażające. Dochodziło do tego, że moja córka całkowicie traciła świadomość. Widok własnego dziecka w tym stanie był bardzo ciężki.  Przez lata nauczyłyśmy się żyć z chorobą. Córka przyjmuje leki, które wyciszyły napady. Niestety jest też ciemna strona leczenia, ponieważ zażywane lekarstwa powoduję szereg skutków ubocznych. Ada zmaga się z zaburzeniami hormonalnymi i metabolicznymi oraz jest zagrożona zachorowaniem na cukrzycę.  Na razie nie ma jednak możliwości zmiany leków. Ostatnia próba zakończyła się prawie tragicznie i mogłam stracić swoje dziecko! Organizm nie tylko odrzucił nowe leki, ale zareagował na nie w najgorszy możliwy sposób: wszystkie organy po kolei przestawały funkcjonować! Lekarze cudem odratowali moje dziecko! Nadal jednak nie ustalono innej metody leczenia. I tak już niemal od 16. lat, Ada przyjmuje ten sam lek, który z jednej strony wycisza napady epilepsji, a z drugiej dokonuje innego spustoszenia w jej ciele.  Córka zmaga się także z bolesnymi przykurczami w stawach oraz nieprawidłowym napięciem mięśniowym. Z tego względu muszę zapewniać jej stałą rehabilitację oraz lecznicze masaże. Bez nich Ada nie jest w stanie wyprostować w pełni nóg.  Nie przypuszczałam, że nadzejdzie moment, iż koszty leczenia i rehabilitacji mojego dziecka okażą się dla mnie zbyt wysokie. A jednak. Dziś, pragnę Was prosić o pomoc. Chciałabym, aby Ada miała wszystko, co jest jej potrzebne, aby zachować zdrowie. Dziękuję za okazane dobro.  Marlena, mama

382,00 zł ( 1,43% )
Brakuje: 26 214,00 zł
Dominik Poślad
18:16:11  do końca
Dominik Poślad , 10 lat

Mama Dominika nie daje już rady wnosić go po schodach... Pomocy!

Dominika pokochałam całym swoim sercem, od kiedy tylko zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreski. Tak bardzo chciałam wziąć synka w ramiona i podarować najlepsze możliwe życie. Niestety, Dominik urodził się niepełnosprawny i o jego zdrowie walczę do dziś… U mojego kochanego synka stwierdzono rozszczep kręgosłupa krzyżowego z wodogłowiem oraz skoliozę nerwowo-mięśniową. Diagnozy wywróciły nasze życie do góry nogami i sprawiły, że już nic nigdy nie było takie samo… Nie mogłam zrozumieć, czemu to musiało dotknąć moje dziecko? Czemu Dominik musi tak cierpieć? Mój syn od drugiego roku życia jeździ na wózku inwalidzkim. Przeszedł już wiele operacji, jednak nadal nie udało się przywrócić mu sprawności. Niestety, nasza walka ciągle trwa, a przed Dominikiem jeszcze kolejne zabiegi.  Dominik rośnie z dnia na dzień i staje się coraz cięższy. Mieszkamy na parterze, ale i tak codziennie musimy pokonywać schody, żeby dostać się do mieszkania. Przez ciągłe wnoszenie syna po schodach wraz z wózkiem nabawiłam się problemów z kręgosłupem. Sama potrzebuję rehabilitacji, żeby móc dalej funkcjonować. Tak bardzo boję się, co przyniesie przyszłość… Dominik będzie rósł jeszcze przez najbliższą dekadę, a ja już nie jestem w stanie go dalej nosić… Abyśmy mogli funkcjonować, potrzebujemy zakupić specjalistyczny podnośnik, który pomoże Dominikowi pokonać schody. Niezbędne jest także dalsze leczenie i rehabilitacja ze względu na skoliozę, z którą zmaga się syn. Dominik nosi również gorset ortopedyczny, który trzeba regularnie wymieniać. Wszystko to wiąże się z ogromnymi kosztami, których nie jestem w stanie udźwignąć samodzielnie.  Nasza sytuacja finansowa jest wyjątkowo trudna, ponieważ ze względu na to, że Dominik wymaga stałej opieki, musiałam zrezygnować z pracy. Cały budżet domowy pochłaniają koszty związane z rehabilitacją, wizytami lekarskimi, badaniami i lekami. Z całego serca proszę o wsparcie dla mojego synka. Wierzę, że wspólnymi siłami możemy podarować mu lepszą przyszłość. Podajcie nam pomocną dłoń i pomóżcie zawalczyć o zdrowie Dominika.  Mama

53 990,00 zł ( 66,77% )
Brakuje: 26 862,00 zł
Antonina Lewicka
18:16:11  do końca
Antonina Lewicka , 2 latka

Operacja to jedyna szansa Antosi na normalne życie!

Marzyliśmy o rodzinie, o dzieciach. Gdy przyszła na świat nasza druga córeczka, nie mogliśmy być szczęśliwsi. Niestety, piękne chwile rodzicielstwa zostały drastycznie przerwane... Antosia rozwijała się prawidłowo, nic nie wzbudzało naszych podejrzeń. Pewnego dnia zauważyliśmy, że coś jest nie tak z jej nóżką. Przerażeni udaliśmy się na SOR. Tam skierowano nas do szpitala. Wszystko działo się tak szybko… Badania wykazały, że doszło do złamania kości strzałkowej. Nóżka Antosi została unieruchomiona. Jednak nie było to zwykłe złamanie… Rezonans ujawnił ubytek włóknisty kości strzałkowej i piszczelowej. Rozpoczęliśmy dalszą diagnostykę. Jak najszybciej chcieliśmy się dowiedzieć, czym spowodowany jest stan zdrowia córeczki. Diagnoza zwaliła nas z nóg… W nóżce naszego maleństwa był nowotwór łagodny! Biopsja wykazała podejrzenie dysplazji włóknistej kości piszczelowej i strzałkowej. To rzadka genetyczna choroba układu kostnego. Po wielu wizytach u specjalistów w końcu otrzymaliśmy plan leczenia. Konieczna jest operacja, polegająca na implantacji śrub, które ustabilizują struktury kości.  Niestety, nie jest ona refundowana.  Planowana operacja wystarczy na około 2 lata. Ze względu na to, że dziecko szybko rośnie, konieczna będzie wymiana śrub. Obecnie Antosia porusza się w ortezie. Jej chód jest mocno ograniczony. Nie może brać udziału we wszystkich zabawach i czynnościach. Córeczka jest bardzo zżyta ze swoją starszą siostrą, bardzo nam zależy na tym, żeby w przyszłości mogła razem z nią poznawać świat.  Codziennie boimy się, że dojdzie do kolejnego złamania. Czas gra na niekorzyść Antosi… Operacja musi zostać jak najszybciej wykonana. Każdy dzień zwłoki oznacza pogorszenie się stanu zdrowia córki i coraz większe komplikacje. Wygięcie kości strzałkowej cały czas postępuje… Nie możemy pozwolić, żeby choroba odebrała Antosi szansę na prawidłowy rozwój. Ponad wszystko pragniemy, żeby córka miała normalne, szczęśliwe życie. Wierzymy, że po operacji będzie to możliwe. Z całego serca prosimy o wsparcie. Rodzice

37 130,00 zł ( 43,62% )
Brakuje: 47 977,00 zł
Franio Krzemiński
18:16:11  do końca
Franio Krzemiński , 8 miesięcy

Ciąża przebiegała prawidłowo, lecz Franio urodził się ciężko chory... Pomocy!

Choroba Frania była dla mnie szokiem. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież cała ciąża przebiegała prawidłowo, co potwierdzały wszystkie badania kontrolne. Owszem, ja czułam się bardzo słabo i często chorowałam, ale lekarze uspokajali mnie, że synek dobrze się rozwija. A to było dla mnie najważniejsze.  Niestety, niedługo po porodzie u synka zdiagnozowano encefalopatię niedotleniowo-niedokrwienną. Już wtedy wiedziałam, że rozwój synka będzie wyglądał inaczej niż innych dzieci. Mój świat runął.  Franio rozwija się wolniej, niż powinien. Nie przewraca się jeszcze na boczki ani na brzuszek. Od razu po poznaniu diagnozy rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację. To dzięki niej udaje się dokonywać postępów. Synek zaczął nawiązywać kontakt wzrokowy, poprawiło się również napięcie mięśniowe.  Niestety, stała opieka specjalistów oraz rehabilitacja Frania wiąże się z dużymi kosztami. Bardzo ciężko jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. To właśnie teraz, kiedy synek jest jeszcze malutki, możemy wypracować najwięcej. Proszę, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń i wesprzyjcie w walce o lepsze jutro Frania. Każda wpłata to krok w stronę jego zdrowia i prawidłowego rozwoju... Mama

962 zł
Władysław Lanko
18:16:11  do końca
Władysław Lanko , 5 lat

Wspomóż walkę mojego synka z autyzmem!

Mój synek urodził się 2018 roku. Był to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Pierwsze dziecko – zdrowy, wymarzony synek. Władziu rozwijał się prawidłowo, był taki żywy i radosny. Problemy zaczęły się pojawiać później... Synek zmienił się nie do poznania. Stał się agresywny, małomówny – nie wiedziałam co się z nim dzieje. W wieku trzech lat rozpoczął przedszkole, gdzie już pierwszego dnia nauczycielki zasugerowały wizytę w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Niezwłocznie udałam się z nim do specjalisty, gdzie rozpoczęła się żmudna diagnostyka.  Przez cały okres oczekiwania na diagnozę, sytuacja się pogarszała. To był dramat – synek był zestresowany, rzucał wszystkim o ściany, gryzł, atakował inne dzieci, wyrywał sobie włosy z głowy, rozbierał na ulicy… Nie wiedziałam, jak mu pomóc, jak uspokoić. Serce mi pękało, patrząc na to, co przechodzi.  Kiedy Władziu miał 4,5 roku zdiagnozowano u niego autyzm. Byłam w ogromnym szoku. Wiedziałam, że muszę działać szybko i zadbać o jak najlepszą terapię dla synka. Udaliśmy się do specjalistycznego ośrodka, gdzie bardzo mu się spodobało. Po czasie zaczęłam zauważać też pewne pozytywne zmiany. Władek był spokojniejszy – czasem nawet bawił się z dziećmi.  Obecnie synek ma rozszerzoną terapię o zajęcia z logopedą, gimnastykę i psychoterapię. Oprócz tego wymaga również pracy z fizjoterapeutą oraz ćwiczeń na basenie, ze względu na słabą koordynację ruchową. Lekarze poinformowali mnie o konieczności wykonania badań genetycznych oraz sprawdzenia słuchu, ponieważ synek bardzo głośno mówi. Na to wszystko potrzeba jednak ogromnych środków, na co mi jako mamie trójki dzieci, po prostu nie starcza.   Bardzo chciałabym, aby Władziu miał szansę na dalszą terapię i leczenie. Nauka życia ze schorzeniem, które będzie mu towarzyszyło do końca życia, nie jest łatwe. Widzę jednak jak regularna rehabilitacja pomaga mu i nie chcę jej przerywać przez finanse. Dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o wsparcie. Wiem, że z pomocą ludzi dobrych serc, uda mi się zapewnić lepszą przyszłość synkowi.  Mama 

469,00 zł ( 2,2% )
Brakuje: 20 808,00 zł
Michał Kosiński
18:16:11  do końca
Michał Kosiński , 8 lat

W trakcie ciąży dowiedzieliśmy się, że synek urodzi się ciężko chory... Razem dla Michałka!

O tym, że nasz synek przyjdzie na świat ciężko chory, dowiedzieliśmy się kiedy był jeszcze w brzuszku – pod sercem mamy. To właśnie w 18. tygodniu ciąży, w trakcie badań kontrolnych, usłyszeliśmy, że Michałek urodzi się z chorobami neurologicznymi. Ogromna radość związana z oczekiwaniem na powiększenie się naszej rodziny zaczęła mieszać się z ogromnym lękiem o zdrowie i życie naszego dziecka… Pomimo usłyszenia diagnozy w głębi serca mieliśmy nadzieję, że to wszystko to potworna pomyłka. Tak bardzo chcieliśmy, by Michał urodził się zdrowy. Niestety, od razu po porodzie lekarze potwierdzili diagnozę. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego to nas spotyka ani dlaczego nasze ukochane dziecko musi tak cierpieć. Wiedzieliśmy jednak, że z całych sił  będziemy walczyć o Michała i jego zdrowie. Natychmiast rozpoczęliśmy rehabilitację, która trwa do dziś. Niestety, mimo wszelkich podejmowanych przez nas wysiłków – syn musi poruszać się na wózku i potrzebuje pomocy przy wielu podstawowych czynnościach.  Naszą codzienność wypełniają kolejne zajęcia z rehabilitantami i wizyty u specjalistów. Nie jest nam łatwo, jednak nie poddajemy się. Z całych sił wierzymy, że dzięki terapii Michał będzie mógł w przyszłości stanąć o własnych siłach.  Aby było to możliwe, syn musi być objęty regularną i intensywną rehabilitacją oraz mieć dostęp do specjalistycznego sprzętu – pionizatora oraz ortez. Niestety, jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi. Ciężko jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie.  Codziennie, gdy patrzymy w duże i ufne oczy syna, wiemy, że się uda. Prosimy, pomóżcie nam podarować Michałkowi to, co najważniejsze – zdrowie i sprawność. Każda wpłata to dla nas ogromne wsparcie i krok w stronę lepszej przyszłości naszego dziecka… Rodzice

24 636 zł
Robert Kaziuk
18:16:11  do końca
Robert Kaziuk , 50 lat

Wystarczy jeden udar, by zabić. Ja przeżyłem ich aż dwa. Pomóż mi w walce o sprawność!

Jeszcze kilka miesięcy temu nie spodziewałem się, że moim życiem zawładnie choroba. Byłem silnym, sprawnym mężczyzną w kwiecie wieku. Niestety, wystarczyła jedna krótka chwila, by moje życie zmieniło się o 180 stopni… Wszystko zaczęło się w sierpniu tego roku – któregoś dnia nagle zacząłem widzieć podwójnie oraz mieć zawroty głowy. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale zanim zdążyłem cokolwiek zrobić – straciłem przytomność.  Wezwano do mnie ambulans i przewieziono na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Lekarze stwierdzili u mnie udar mózgu. Z czasem zostałem wypisany do domu, gdzie opiekę nade mną przejęli rodzice. Niestety, parę dni później wystąpił u mnie drugi udar. Rodzice wezwali do mnie ambulans, którym po raz kolejny przewieziono mnie do szpitala.  Ze względu na utratę sprawności i występowanie trudności w poruszaniu się zostałem skierowany na rehabilitację do ośrodka. Znajdowałem się w nim pod opieką lekarzy, psychologa i fizjoterapeuty. Uczęszczałem również na zajęcia z logopedą oraz na terapię zajęciową.  Niestety, rehabilitacja refundowana przez państwo się już skończyła. Niezbędne jest kontynuowanie jej prywatnie. Nadal nie jestem samodzielny i potrzebuję całościowej opieki rodziców w codziennym funkcjonowaniu. Ku mojej rozpaczy, nie posiadam środków na dalsze leczenie i rehabilitację. Zwracam się więc do Was – ludzi dobrej woli – o pomoc.  Chcę wrócić do swojego dawnego życia, do samodzielności. Jeden udar potrafi zabrać zdrowie, sprawność. Może nawet zabić! Ja przeszedłem w krótkim czasie dwa udary, ŻYJĘ i toczę walkę o każdy dzień... Proszę, pomóż mi ją wygrać! Robert

307,00 zł ( 11,54% )
Brakuje: 2 353,00 zł
Franek Michalak i Weronika Chylińska
18:16:11  do końca
Franek Michalak i Weronika Chylińska , 12 lat

Franek i Weronika walczą o zdrowie i przyszłość❗️Pomocy❗️

Dzięki Waszemu wsparciu i środkom ze zbiórki udało nam się pokryć koszty rehabilitacji Frania! Ciężko wypracować zanikające mięśnie, ale nie możemy się poddawać. Niestety, wciąż potrzebujemy pomocy. Tym razem również dla Weroniki, starszej siostry Franka. Nasza historia: Samotna opieka nad dwójką niepełnosprawnych dzieci pozbawia mnie możliwości pracy. W pewnym momencie życie odebrało nam radość i nadzieję. Musiało minąć dużo czasu, aby się z tym pogodzić i nadać mu nowe tory. Franek ma tylko dziesięć lat, ale jego zachowanie i postawa jest dojrzalsza niż niejednego dorosłego. Weronika jest już dorosła, ale potrzebuje stałej opieki. Nasz koszmar zaczął się niepozornie, gdy Franciszek miał skończone dwa latka. Zauważyłam, że od kilku dni zaczęły się problemy z siusianiem. Myślałam, że to jakaś bakteria, albo zwykłe zapalenie pęcherza. Lekarz zalecił zrobić badanie krwi. W trakcie pobrania Franio powiedział, że nie może ruszyć nogami. Nie byłam w stanie w to uwierzyć. Jak to się stało? Przyszłam ze zdrowym dzieckiem i w ciągu godziny przestał chodzić? Wylądowaliśmy na onkologii w Międzylesiu. Sześć tygodni czekaliśmy na wyniki badań. Diagnoza runęła na nas bezlitośnie – nowotwór rdzenia kręgowego. Guz okazał się niezłośliwy - Franciszek będzie żył. Myślałam, że zostanie wycięty i wszystko wróci do normy, a Franio będzie chodził. Nic bardziej mylnego. Chirurdzy dokładnie wyjaśnili, że usunięcie guza wymaga nacięcia rdzenia i kręgów.  Synek przeżył, lecz za okrutną cenę czterokończynowego niedowładu.  Weronika, jego starsza siostra ma 21 lat. Od 9 miesiąca życia choruje na padaczkę lekooporną. Przyjmuje 10 leków dziennie, ale ostatnio jej stan psychiczny się pogorszył. Weronika jest bardzo nerwowa, podczas ataków traci przytomność. Wymaga codziennej opieki, ponieważ ciężko jej nawet zajmować się sobą. Nie wiem, ile leków przyjmowała przez całe swoje życie. Wiemy jedynie, że mniej więcej po tygodniu jej stan wracał do punktu wyjścia, jeśli nie gorszego... Staramy się dostać do lekarza w Warszawie, gdzie może znajdziemy pomoc. Niestety, koszt jednej wizyty to nawet 600 złotych! Franek regularnie jeździ na rehabilitację i razem ćwiczymy w domu. Weronika przyjmuje leki i uczęszcza do ośrodka szkolno-wychowawczego. Ciężko nam sprostać kolejnym kosztom, dlatego jeszcze raz proszę Was o pomoc. Każda, najmniejsza nawet wpłata pomoże nam w dalszym leczeniu i rehabilitacji. W lepszym życiu dla Franka i Weroniki.  Lidia, mama Franka

13 522 zł
Emil Filipowski
18:16:11  do końca
Emil Filipowski , 19 lat

Emil otarł się o śmierć❗️Razem możemy o niego zawalczyć!

Budzimy się rano i nie możemy uwierzyć. Jeszcze kilka dni temu nasz syn obdarzał nas swoim pięknym uśmiechem. Jeszcze kilka dni temu układał plany na przyszłość. Jeszcze kilka dni temu wiele drzwi było dla niego szeroko otwartych. Dziś liczą się tylko jedne drzwi – niczego nie pragniemy bardziej od tego, aby Emil wrócił do nas, do domu. We wrześniu skończy 19 lat, a osiągnął już tak dużo. Ukończył szkołę otrzymawszy świadectwo z wyróżnieniem, otrzymywał stypendium naukowe, udzielał się. Pomagał innym jak tylko potrafił – został Honorowym Dawcą Krwi oraz członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Długiej Kościelnej.  Jako rodzice byliśmy z niego dumni, jednak teraz jedyne co odczuwamy, to paraliżujący strach. Nasze dziecko otarło się o śmierć i choć początkowe starcie wygrał, jego walka trwa nadal.  Zaledwie kilka dni temu, bo 14 sierpnia, wydarzył się tragiczny wypadek komunikacyjny! W stanie ciężkim Emil trafił do szpitala. Nigdy nie zapomnimy chwili, gdy usłyszeliśmy, że nasz syn mógł umrzeć! To jeden z tych najgorszych momentów, którego żaden rodzic nie powinien doświadczać! Stan Emila jest ciężki. Przebywa na OIOMie, wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, podłączony do respiratora. Doznał urazu podstawy czaszki, obrzęku i krwiaka mózgu oraz wielu złamań w obszarze twarzoczaszki. Czeka go wiele skomplikowanych operacji, m.in. szczęki, barku, kolana. Wiemy, że to dopiero początek jego ciężkiej drogi, którą pragniemy przejść razem z nim. Nie wiemy co przyniesienie przyszłość. Każdego dnia czekamy na nowe informacje od lekarzy i każdego dnia karmimy się nadzieją, że wszystko będzie dobrze. Nie chcemy jednak bezczynnie siedzieć i czekać. Zdajemy sobie sprawę, że już teraz musimy przygotować się na ogromne wydatki, które wiązać się będą z leczeniem i rehabilitacją naszego syna.  Emil ma wokół siebie kochającą rodzinę oraz oddanych przyjaciół, nie zostawimy go samego w tej tragedii! Boimy się, że to może być za mało, dlatego apelujemy do Was, Drodzy Pomagacze, pokładając wiarę, że udzielicie nam swojego wsparcia. Liczy się niemal wszystko – każda wpłata, udostępnienie zbiórki, czas.  Prosimy, połączmy siły, aby wspólnie pomóc Emilowi. Zróbmy to dla tego wspaniałego chłopaka, który zawsze ofiarowywał innym swoją pomoc. Razem staniemy w boju o Emila!  Rodzice

35 135 zł

Obserwuj ważne zbiórki