Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Edzio Jurewicz
14:43:11  do końca
Edzio Jurewicz , 21 miesięcy

Gdy wyjątkowość staje się problemem... Pomóż w leczeniu małego Edzia!

Tak bardzo cieszyłem się, że zostanę ojcem. Jak każdy dumny tata wierzyłem, że mój syn będzie wyjątkowy! Niestety nie wiedziałem, że aż tak… Mój synek Edzio urodził się z bardzo rzadką chorobą genetyczną – mozaikową trisomią chromosomu 9. W 2003 roku opisanych w literaturze medycznej było zaledwie 30 przypadków z całego świata, osób urodzonych z tą wadą! Polega ona na posiadaniu przez dziecko trzech kopii chromosomu zamiast dwóch. Skutki trisomii obserwuje się w wielu narządach, które nie funkcjonują poprawnie. Objawami trisomii mozaikowej jest niepełnosprawność obejmująca upośledzenie intelektualne z opóźnieniem rozwojowym oraz wolnym wzrostem.  To był dla nas szok! Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że jest to mutacja genetyczna tzw. sporadyczna. Oznacza to, że dwójce w pełni zdrowych rodziców, może urodzić się dziecko z trisomią mozaikową 9. Dlaczego nas to spotkało? Nie wiadomo… Wiemy natomiast na pewno, że będziemy walczyć o jak najlepsze funkcjonowanie naszego synka! Zdajemy sobie sprawę, że szpitale i gabinety lekarskie będą naszą codziennością. Edzio urodził się bowiem jeszcze ze zwichnięciem obustronnym, ma dysmorfię oraz piętowe stópki. Jest bardzo wiotki. Obecnie jesteśmy po miesięcznym pobycie w szpitalu po operacji. Edzio uczy się jeść od nowa poprzez żywienie dojelitowe PEG. Gdy skończy pierwszy rok życia, czeka go jeszcze operacja bioderek.  Każdego dnia pracujemy nad intensywną terapią naszego syna. Niestety życie co rusz rzuca nam kłody pod nogi. Ostatnio z racji pobytu w szpitalu przesunęła nam się tomografia, która miała sprawdzić prawidłowość  główki. Oprócz tego jest jeszcze wiele innych nieprawidłowości do zdiagnozowania, ponieważ każde dziecko z „9” jest inne. Jak bardzo wyjątkowy jest Edward, będziemy odkrywać w ciągu najbliższych tygodni, miesięcy, lat… Aspekt finansowy blokuje nam szybsze diagnozy – dostęp do lekarzy, badań i wdrożenie odpowiedniego leczenia. Dlatego tak bardzo liczymy na wsparcie ludzi dobrej woli. Nasza rzeczywistość już nigdy nie będzie łatwa. Jednak z Waszą pomocą może się choć odrobinę polepszyć… Proszę, pomóżcie nam! Przemek, tata Kwota zbiórki jest szacunkowa. ➡️ Licytuj i pomóź Edwardowi!

117 156,00 zł ( 55,06% )
Brakuje: 95 610,00 zł
Dariusz Zima
14:43:11  do końca
Dariusz Zima , 52 lata

Poważny wypadek, poważne konsekwencje! Darek walczy o sprawność

Dariusz uległ poważnemu wypadkowi 27 maja 2022 roku. Przez to tragiczne zdarzenie stał się osoba niepełnosprawna w stopniu umiarkowanym. Miał wiele obrażeń m.in. połamane żebra, biodro, nos, stłuczone płuca. Lekarze zdecydowali się na wycięcie śledziony i operację koszmarnie połamanej kości biodrowej. Wprowadzono leczenie farmakologiczne oraz intensywną rehabilitację. Wiemy, że nasze życie już nigdy nie będzie takie, jak przed wypadkiem, że sprawność Darka jest na o wiele niższym poziomie. Nie tracimy jednak nadziei. Pomaga w tym fakt ogromnej walki mojego męża. On się nie poddaje, a cała rodzina wraz z nim. Wpieramy, jak tylko możemy, dopingujemy, motywujemy, dostrzegamy najmniejsze postępy. Wiem, że przed nami długa droga, ale razem możemy bardzo dużo osiągnąć. Niestety bez Twojej pomocy będzie nam ciężko. Rehabilitacja pochłania ogromne pieniądze, a tu liczy sie każda godzina zajęć. Jeżeli odpuścimy, zaprzestaniemy rehabilitacji, szanse Darka na odzyskanie sprawności zmaleją niemalże do minimum. Bardzo proszę o pomoc! Iwona, żona

1 446 zł
Kazimierz Celiński
14:43:11  do końca
Kazimierz Celiński , 75 lat

Dwukrotny udar i cukrzyca zabrały sprawność... Kosztowna rehabilitacja jest ostatnią szansą!

Nasze życie nigdy nie było łatwe. Los niejednokrotnie stawiał przed nami wiele wyzwań, które wspólnymi siłami razem z mężem udawało nam się pokonać. Całe swoje życie poświeciliśmy ukochanemu synowi, który urodził się z przepukliną kręgosłupa. Niestety kilka lat temu zmarł, przegrywając najcięższą walkę, jaką przyszło mu toczyć.  Trudno pogodzić się ze śmiercią własnego dziecka. Jeszcze trudniej, jeśli zły los postanawia na tym nie kończyć. Półtora roku temu mój mąż doznał poważnego udaru i paraliżu ciała. W szpitalu okazało się, że za niedowład odpowiedzialna jest cukrzyca typu 2. Kazimierz miał wykręcone usta, bełkotał… Do dziś na samą myśl o tamtych chwilach łzy nachodzą do moich oczu. Na szczęście szybka reakcja lekarzy i leczenie doprowadziły do powrotu męża do częściowej sprawności – poruszał się przy balkoniku. Niestety, pod koniec grudnia los po raz kolejny rzucił nam kłody pod nogi. Kazimierz zemdlał i upadając na ziemię, mocno zranił się w nogę. Natychmiast wezwałam pogotowie, które zabrało go do szpitala. Tam po raz kolejny usłyszałam słowa, które zapamiętam do końca życia – głowa Kazimierza jest cała w dziurach, a żyły szyjne zatkane. Byłam w szoku! Bez zastanowienia lekarze przystąpili do operacji, która na szczęście przebiegła pomyślnie. Po dwóch dniach zostaliśmy wypisani i wróciliśmy do domu.  Niestety, zaraz po powrocie stan męża zaczął się pogarszać – miał bardzo wysoką gorączkę, bełkotał, całkowicie osłabł, aż w końcu nagle stracił czucie. Przerażona ponownie zadzwoniłam po pomoc. W szpitalu okazało się, że Kazimierz zachorował na COVID-19 i ostre zapalenie płuc. To jednak nie była najgorsza informacja. Badania wykazały, że przyczyną paraliżu był kolejny udar krwionośny lewostronny. Odjęło mi mowę… Jak to możliwe? Dlaczego to spotyka mojego męża? Kolejne dni spędziliśmy w szpitalu. Niestety udar był na tyle mocny, że odebrał wszelkie siły Kazimierzowi. Otrzymaliśmy skierowanie, by jak najszybciej rozpocząć rehabilitację. Niestety z każdą kolejną odmową ośrodków rehabilitacyjnych, traciłam nadzieję. Czas oczekiwania na przyjęcie to 2 lata, a my nie możemy przecież tyle czekać! Do tego czasu Kazimierz całkowicie straci sprawność, a skutki będą nieodwracalne! Nie mieliśmy innego wyboru i musieliśmy rozpocząć rehabilitację prywatnie. Niestety koszty znacznie przewyższają nasze możliwości i zaczyna brakować nam odpowiednich środków na pokrycie dalszych zajęć. Rehabilitacja już teraz przynosi pierwsze efekty. Jednak do „normalności” jeszcze daleka droga. Jedyną nadzieją są intensywne i systematyczne ćwiczenia, dlatego nie możemy z nich teraz zrezygnować. Wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o pomoc!  W obecnej sytuacji każda złotówka jest dla nas na wagę złota! Tak bardzo chciałabym, by mój ukochany mąż w końcu wyzdrowiał i wrócił do dawnego życia… Elżbieta, żona Kazimierza Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

2 547,00 zł ( 2,39% )
Brakuje: 103 836,00 zł
Aaron Keian
14:43:11  do końca
Aaron Keian , 12 lat

Wcześniactwo chce zagrabić wszystko! Aaronek dzielnie walczy!

Gdy Aaron się narodził, ważył zaledwie 790 gramów. Przeszliśmy wyboistą, długą drogę w przywracaniu mu zdrowia. Aż 5 operacji oczu, przepuklina, wada serduszka… Diagnozy obejmują wiele ciężkich chorób.  Nasi przeciwnicy to: retinopatia wcześniacza V stopnia (operowana), mózgowe porażenie dziecięce, niedowład dolny, różnica długości nóg 1,5 cm, niedobór enzymatyczny, nietolerancja laktozy. A ile Aaronek miał chorób, z którymi nam udało się wygrać!? Ten stan rzeczy motywuje nas do działania. Retinopatia to ślepota, ale… Ciężka praca, wykorzystanie technologii, nowoczesne metody, rehabilitacja poskutkowały. Dzięki temu osiągnęliśmy u synka lekkie postrzeganie kolorów i widzenie konturowe. Mimo mózgowego porażenia dziecięcego Aaron trochę chodzi. To, co nas martwi to fakt, że jedna noga jest dłuższa od drugiej. Musieliśmy rozwiązać i ten problem.  Obecnie został wykonany 1 cykl terapii botulinowej z rehabilitacją. Zamówiliśmy też specjalne ortezy, aby obejść się bez operacji i przywrócić skośność ciała. Trochę wysiłku, kompleksowa rehabilitacja i Aaronowi wszystko się ułoży. Takie mamy nadzieje. Uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego i słaby wzrok znacznie wpływają na słuch, przez co synek ma problem z nagłymi dźwiękami oraz akustyką. Dużo jest tych czynników, które wpływają na siebie nawzajem. To jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Aaron potrzebuje turnusów rehabilitacyjnych, aby uspokoić układ nerwowy. Wada wzroku oczywiście też daje o sobie znać i trzeba systematycznie sprawdzać ciśnienie w oku, zakraplać oczy, żeby nie rozwinęła się jaskra. Wiem, że wszystko nam się ułoży.  W końcu Miłość i Wiara czynią cuda, ale nie damy rady bez Twojej pomocy i wsparcia. Natalia, mama

1 312,00 zł ( 12,22% )
Brakuje: 9 423,00 zł
Aldona Brzezińska
14:43:11  do końca
Aldona Brzezińska , 57 lat

Kręgosłup mnie zabija! Ważę zaledwie 25 kilogramów... Pomocy

Skoliozę lekarze zdiagnozowali u mnie w wieku 5 lat. Miałam wtedy 36 stopni skrzywienia. Pomimo wielu lat intensywnej rehabilitacji i noszenia gipsowych oraz metalowych gorsetów, nie nastąpiła żadna poprawa. Obecnie jest to już skolioza ekstremalna stopnia IV m.in. z uciskiem na rdzeń kręgowy! Skrzywienie kręgosłupa cały czas się pogłębia i powoduje coraz większe spustoszenie w moim organizmie.  Mam silne bóle pleców, głowy, obręczy barkowej i miedniczej.  Pojawił się konflikt żebra z miednicą (ucisk wywołany przez stykające się ze sobą kości), co powoduje, że w pozycji pionowej mogę utrzymać się tylko około 5 minut. Po tym czasie odczuwam rozrywający ból prawego biodra, nogi, jak również całej jamy brzusznej i okolicy prawej nerki. Uniemożliwia mi to siedzenie i chodzenie. Praktycznie przez całe dnie przebywam tylko w pozycji leżącej.   Mam niesprawną prawą rękę przez ucisk kręgosłupa na nerwy rdzeniowe i splot barkowy. Mam silne bóle serca i klatki piersiowej. Skrzywiony kręgosłup miażdży mi płuco i serce. Coraz trudniej jest mi oddychać.  Kręgosłup piersiowy jest wygięty 115 stopni. Na szczycie skoliozy kręgi są położone poprzecznie pod kątem 180 stopni w stosunku do osi kręgosłupa! Osłabiła mi się siła mięśniowa z powodu zaników mięśniowych. Od roku mój stan drastycznie się pogarsza, choroba postępuje bardzo szybko.  Poruszanie się i wykonywanie codziennych czynności sprawia mi ogromny problem. Poruszam się o balkoniku na odległość około 15 metrów, na zewnątrz poruszam się na wózku inwalidzkim. Postępująca choroba zabiera mi ostatnie przejawy samodzielności i sprawia,  że w wykonywaniu codziennych czynności jestem uzależniona od pomocy drugiej osoby.   Oprócz zaawansowanej skoliozy mam ciężką niedomykalność zastawki mitralnej i lekką niedomykalność zastawki trójdzielnej, osteoporozę, przewlekłą biegunkę i zapalenie jelita grubego, zanik mięśni. Choruję na jaskrę i neuropatię niedokrwienną siatkówki. Jestem wyniszczona, ważę zaledwie 25 kg. W 2016 roku mój stan się pogorszył. Nastąpiło gwałtowne pogorszenie chodu połączone z silnym bólem nóg. Z tego powodu byłam diagnozowana na neurochirurgii. Rezonans kręgosłupa piersiowego wykazał, że na szczycie skoliozy rdzeń kręgowy jest przyparty do kanału kręgowego, co powoduje, że nie mogę chodzić. Sytuacja, w jakiej się znalazłam, spowodowała, że zaczęłam szukać ratunku u lekarzy.  Byłam na konsultacji w Trzebnicy oraz we Wrocławiu. Niestety w obu miejscach lekarze odmówili mi operacji. Z powodu mojej złej sytuacji materialnej nie korzystałam już z porad u innych lekarzy. Utrzymuję się tylko z renty inwalidzkiej, której znaczną część wydaję na lekarstwa. Nie mogę też liczyć na pomoc ze strony rodziny, ponieważ jej nie mam. Przy sobie mam jedynie mamę, która jest w mocno w zaawansowanym wieku i również potrzebuje drogich leków.   Obserwując postęp w medycynie w zakresie operacji skolioz kręgosłupa i biorąc pod uwagę mój stale pogarszający się zdrowie, chciałabym skonsultować się u innych lekarzy, co wymaga dużych nakładów finansowych, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc, wsparcie finansowe, które pozwoliłoby mi to zrealizować.   Jestem pełna nadziei, że przy Twoim wsparciu będę mogła zasięgnąć opinii innych lekarzy. To jest jedyna droga na poprawę mojego zdrowia oraz nawet szansa na operacje, dzięki której moje życie mogłoby się odmienić.   Proszę, uratuj mnie i mój kręgosłup!  Dziękuję za każdą pomoc.   Aldona

2 455 zł
Kacper Nowosielski
14:43:11  do końca
Kacper Nowosielski , 9 lat

By komplikacje zdrowotne nie odebrały szans na lepsze jutro... Pomóżmy!

Długo czekałam na narodziny mojego maleństwa. Byłam przeszczęśliwa, że urodzi mi się chłopczyk! Ciąża przebiegała prawidłowo, bez żadnych komplikacji, dlatego byłam przekonana, że Kacper urodzi się zdrowy…  Niestety, rzeczywistość nie pokryła się z moimi wcześniejszymi wyobrażeniami. Gdy nadszedł moment rozwiązania, podczas porodu doszło do licznych komplikacji. Synek dostał wylewu trzeciego stopnia, które poskutkowało rozległym wodogłowiem. Konieczne stało się wszczepienie zastawki komorowo-otrzewnowej, ale i tu nie obyło się bez dalszych problemów zdrowotnych. U synka doszło do uszkodzenia nerwu wzrokowego, wskutek czego Kacper ma oczopląs, zez zbieżny i jest dzieckiem niewidzącym. Wszystkie komplikacje przełożyły się również na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe.  Kacperek skończył 8 lat, ale wciąż nie mówi, nie siedzi, nie chodzi. Do wszystkiego doszły kolejne niepokojące diagnozy - autyzm atypowy, nadpobudliwość psychoruchowa, agresja i autoagresja. Synek jest bardzo dzielny i choć jego codzienność wiąże się z ciągłą walką o zdrowie i sprawność, cieszy mnie, że nie traci radości z życia ani zapału do tego, by dalej stawiać czoło wszystkim przeszkodom. Synek uwielbia muzykę i grę na instrumentach. Mimo przeszkód stara się rozwijać swoje pasje.  Chciałabym zapewnić Kacperkowi dalszą kompleksową rehabilitację, dostęp do niezbędnego leczenia oraz zajęć pod okiem specjalistów, dzięki którym będzie mógł zawalczyć o dalsze postępy i jak najlepszy rozwój. Jestem wdzięczna za każde okazane wsparcie!  Mama Kacperka

1 053 zł
Kacper Dreżewski
14:43:11  do końca
Kacper Dreżewski , 16 lat

Nowotwór odebrał Kacprowi zdrowie... Pomóż je odzyskać!

Diagnoza spadła na nas niczym grom z jasnego nieba. Niepodziewanie, bez uprzedzenia. Gdy usłyszałam słowa lekarzy, mój świat się zawalił. Nie mogłam uwierzyć, że moje dziecko ma nowotwór. W momencie diagnozy Kacper miał zaledwie 13 lat. Nowotwory niezłośliwe kości czaszki i twarzy zdiagnozowano w marcu 2021 roku. Od tamtego momentu nasze życie to kończąca się walka o zdrowie Kacpra. Syn przebywał w trzech szpitalach na terenie województwa wielkopolskiego, jednak w żadnym z nich nie podjęto się leczenia. Pomoc otrzymaliśmy dopiero w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. To tam podjęto się operacji usunięcia guza żuchwy z jednoczesną jej rekonstrukcją. Guz został wycięty z zapasem, co oznaczało usunięcie połowy żuchwy. Syn ostatnio przeszedł on operację usunięcia tytanowej płyty, która podtrzymywała przeszczep. Kacper pomyślnie przeszedł tę operację i teraz koncentrujemy się na kolejnych krokach jego leczenia. Niedawno miał również operację plastyczną przeszczepionego płata, która przygotowuje go na przyszłe wszczepienie implantów zębów. To kolejny krok w drodze do poprawy jego zdrowia i komfortu. Obecnie Kacper zakończył pobyt w szpitalu i przechodzi do kolejnego etapu leczenia. Wkrótce rozpocznie proces leczenia protetycznego w prywatnej klinice. Będzie to długotrwałe leczenie, trwające 2-3 lata, ponieważ połączone jest z leczeniem ortodontycznym. Największym marzeniem mojego syna jest móc żyć tak, jak jego rówieśnicy. Jednak do realizacji tego marzenia niezbędna jest protetyczna rekonstrukcja żuchwy, która pozwoli Kacprowi na normalne funkcjonowanie.  Niestety, ta część leczenia jak i również laserowe usuwanie blizny nie są refundowane przez NFZ, dlatego zwracamy się z wielką prośbą o pomoc. Kacper walczy z nowotworami już tak długo… Nie tak powinna wyglądać jego młodość... Proszę o pomoc dla mojego syna. Tylko z Waszym wsparciem uda mu się wrócić do normalności i żyć tak, jak jego rówieśnicy. Każda wpłata to krok w stronę zdrowia Kacpra. Nie pozwólmy, by nowotwór przekreślił szansę na jego lepszą przyszłość.  Mama

1 085 zł
Cezary Raczyński
14:43:11  do końca
Cezary Raczyński , 14 lat

Ból przykryty uśmiechem... Wesprzyj Czarka!

Robimy wszystko co w naszej mocy, żeby naszym dzieciom niczego nie brakowało. Niestety, najmłodszemu synkowi, nie jesteśmy w stanie dać tego, co najcenniejsze – zdrowia i sprawności...  Jesteśmy rodzicami trójki dzieci w wieku 16, 15 i 13 lat. Niestety, życie najmłodszego syna właściwie od pierwszych chwil toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób...  Syn zmaga się z niepełnosprawnością w stopniu głębokim, z porażeniem czterokończynowym, z nabytą padaczką lekooporną West, biodrami, które wymagają jak najszybszej rekonstrukcji oraz poważną wadą serca.  Synek w pierwszych miesiącach życia przeszedł trzykrotne cewnikowanie serca. W tym krótkim czasie doszło również do trzykrotnego zatrzymania krążenia, w wyniku którego pojawiło się dziecięce porażenie mózgowe i padaczka lekooporna. Dodatkowo po zatrzymaniu krążenia zanikł u Czarka odruch kaszlu, a także konieczne było przeprowadzenie zabiegu tracheotomii. Obecnie stan Czarka jest dobry, jednak syn już zawsze będzie całkowicie zależny od nas... Od 13 lat leczymy i rehabilitujemy syna. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby jego życie było lżejsze. Niestety, nasza walka o lepsze jutro Czarka jest niezwykle trudna i niezwykle kosztowna.  W ostatnim czasie do naszych wydatków doszły jeszcze koszty operacji rekonstrukcji bioder, którą lekarz zalecił wykonać jak najszybciej! Wysuwające się kości udowe z panewek biodrowych, powodują u syna silne bóle, dlatego operacja jest niezbędna, aby poprawić jego komfort życia. Koszt jednego biodra to 18 000 zł, a zoperować trzeba dwa... Do tego dochodzi równie ważna i równie kosztowna rehabilitacja, którą należy rozpocząć zaraz po operacji! Niestety, cena czterech turnusów to aż 50 tysięcy złotych!  To wszystko znacznie przekracza nasze możliwości...  Ciężko jest prosić o pomoc, zwłaszcza jeśli chodzi o pomoc pieniężną. Jeśli jest jednak szansa na ratunek dla naszego synka to spróbujemy wszystkiego, aby mu pomóc! Dlatego błagamy wszystkich ludzi o dobrych sercach, pomóżcie nam uchronić nasze dziecko przed cierpieniem, które trwa już za długo.  Jesteście naszą ostatnią deską ratunku... Rodzice

44 689,00 zł ( 48,84% )
Brakuje: 46 801,00 zł
Sergiej Batiekin
Pilne!
14:43:11  do końca
Sergiej Batiekin , 58 lat

PILNE❗️On ma białaczkę, ja - raka płuc... Dziadek i wnuczek z onkologii proszą o życie!

Mój tata i synek walczą o życie! W ciągu kilku miesięcy dowiedziałam się, że dwóch najważniejszych mężczyzn w moich życiu umiera... Klimek walczy z białaczką. Być może część z Was go pamięta, to dzięki Wam, Darczyńcom Siepomaga, mój malutki synek ciągle ma szansę... Nie sądziłam, że to nie koniec tragedii, które spadły na naszą rodzinę. Raka wykryto także u mojego taty... Jestem tu po raz kolejny i błagam o pomoc! Siergiej: Być może Państwo już mieli okazję zapoznać się z historią Klimka Jarmaka - mojego ukochanego wnuczka. Klimuś jest moim oczkiem w głowie... Tego, ile osób otworzyło swoje serca i pomogło mojemu wnusiowi, nie zapomnę nigdy... Nie sądziłem, że za chwilę ja sam znajdę się w tejm samej sytuacji co wnuczek... 21 marca - Pierwszy Dzień Wiosny 2021 roku - był najgorszym w moim życiu. Wtedy okazało się, że Klimek ma białaczkę... Osłabienie i rozdrażnienie maluszka okazało się symptomami śmiertelnej choroby. Moja córka, mama Klimka, szalała z rozpaczy, a ja po raz pierwszy w życiu czułem się bezradny. Komu zawiniło takie małe, bezbronne dziecko, że jest tak chore? Klimuś miał wtedy dopiero 2 latka, to dopiero start życia, nie jego koniec... Myślałem wtedy tylko o ciężko chorym wnuczku i o zrozpaczonej córce, która była z nim w szpitalu. Z Klimkiem było źle... Bardzo się o nich bałem. Byłem słaby, do złego samopoczucia doszedł kaszel, ale o wszystko obwiniałem stres. Potem niestety zaraziłem się COVID-19, chorobę przeszedłem wyjątkowo ciężko. Długo nie mogłem dojść do siebie, zacząłem mieć problemy z oddychaniem. Podczas szczegółowych badań okazało się, że mam raka płuca. To było 3 miesiące po odkryciu u Klimka białaczki... Najtrudniejsze było patrzenie na rozpacz mojej córki... Synek umierał jej na rękach, do tego moja choroba. Wiedziałem, że muszę być silny i obiecałem jej, że nie poddam się, że wyzdrowieję - Klimek też. Że czeka nas jeszcze tyle pięknych chwil, oglądania razem bajek, grania w piłkę, chodzenia na spacery. Kazałem Klimkowi się nie martwić i powiedziałem mu, że będę walczyć razem z nim. Niestety, moja postać raka płuca okazała się bardzo trudna do leczenia. Na Ukrainie odmówiono mi pomocy - guz został znaleziony tuż przy aorcie serca i nie można było go zoperować. Było ogromne ryzyko, że umrę na stole operacyjnym... Nikt nie chciał podjąć się operacji. Niestety, brak leczenia był również skazaniem mnie na śmierć, tylko odroczoną w czasie... Kazano cieszyć mi się każdym dniem i czekać na koniec. Klimek leczył się wtedy już w szpitalu w Turcji, do którego wyjeżdża wiele osób z naszego kraju. Leczenie zaczęło przynosić efekty... Przyleciałem do wnuczka i córki. Nie chciałem być sam w ojczyźnie, skazany na pewną śmierć... Po zapoznaniu się z wynikami moich badań lekarze podjęli decyzję, że spróbują mnie uratować. Znalazłem się na tym samym oddziale co mój wnuk. Paradoksalnie, cieszyłem się, że jestem obok niego... Widział, że dziadek też jest łysy, że tak jak on wymiotuje po chemii. Że jesteśmy w tym razem.  Alina: To było trudne - patrzeć, jak na sąsiednich łóżkach zaparcie walczą o życie. Mój tata i mój syn. Cała nasza rodzina, chowając łzy, trzymała kciuki za swoich wojowników.  Siergiej: Przy takim wsparciu nie mogło być inaczej: w grudniu 2021 nastąpiła długooczekiwana remisja. Odetchnąłem, mając nadzieje, że choroba ustąpiła. Od stycznia do września 2022 wszystko było dobrze: stała remisja, dobre wyniki badań. Do czasu... Alina: Mieliśmy wracać już do domu, Klimek miał przyjmować tylko chemię wspomagającą i miało się to dziać w szpitalu na Ukrainie. Cieszyliśmy się, że najgorsze już za nami. Wtedy przyszła wojna... Wojska rosyjskie zaatakowały nasz kraj. Tata bardzo to przeżył. W październiku 2022 badania wykazały wznowę choroby... Tata przeszedł 8 kursów chemioterapii i 30 kursów radioterapii, teraz przed nim immunoterapia - to jedyny sposób na to, by pokona raka, by żyć... Tata chce walczyć, jest potrzebny mi i Klimkowi! Każdy człowiek chce żyć i my nie wyobrażamy sobie życia bez innego. Niestety na ratunek dla niego i synka wydaliśmy wszystkie oszczędności... Sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy. Nie mamy nic... Jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc, ponieważ nie widzimy innego rozwiązania. Dziadek to filar naszej rodziny, to przykład dla Klimka, dla mnie. Proszę, nie odwracajcie wzroku, pomóżcie nam go uratować! Daliście szansę mojemu dziecku. Klimek odwiedza dziadka na dobrze znanym oddziale. Pozwólcie mi też uratować tatę...

274 347,00 zł ( 53,7% )
Brakuje: 236 463,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki