Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcel Łodygowski
Zobacz rezultat zbiórki
Marcel Łodygowski , 21 lat

Gdy gaśnie światło, Marcel umiera

  Dzięki Waszemu ogromnemu wsparciu udało się kupić lampy dla Marcela! Bardzo dziękujemy wszystkim ludziom o dobrym sercu, którzy pomogli w zakupie lamp do fototerapii mojego syna. Dzięki nim życie na pewno stanie się łatwiejsze, a co najważniejsze - zniknie bezpośrednie zagrożenie życia! Choroba Marcela jest póki co nieuleczalna, ale nowy sprzęt pozwala nam z nadzieją patrzeć w przyszłość. Dostaliśmy więcej czasu i szansę choć na odrobinę normalności - właśnie dzięki Wam! Dziękujemy również za słowa wsparcia, które stale dodawały nam sił. Pozdrawiamy serdecznie i życzymy wszystkim dużo zdrowia, bo nie ma nic ważniejszego!                                          Rodzice z Marcelem  

43 163,00 zł ( 100% )
Udało się!
Mariusz Chojnacki
Zobacz rezultat zbiórki
Mariusz Chojnacki , 43 lata

36 lat walki o każdy oddech

Witam serdecznie, w załączniku przesyłam swoje zdjęcie z zakupionym urządzeniem BiPAP. Chciałem jeszcze raz serdecznie podziękować PTWM za pomoc merytoryczną przy zorganizowaniu zbiórki, oraz wszystkim znanym i nieznanym mi Darczyńcom, którzy wsparli zbiórkę finansowo. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia, które dają mi siłę do codziennego zmagania z chorobą i od teraz będę spał już nieco spokojniej, bo nad moim oddechem będzie czuwało to urządzenie. Bardzo chcę, żeby wszyscy, którzy mi pomogli, dowiedzieli się o szczęśliwym finale. Pozdrawiam cieplutko Mariusz Chojnacki

8 670,00 zł ( 100% )
Udało się!
Małgorzata Sikorska
Zobacz rezultat zbiórki
Małgorzata Sikorska , 63 lata

Mam ostatnią szansę, by pokonać śmierć

Terapia dobiegła końca! Pani Małgorzata czuje się dobrze, z optymizmem patrzy w przyszłość. Najbliższe miesiące pokażą, czy rak został ostatecznie pokonany. My wierzymy, że tak! Ostatnie tygodnie spędzone z dala od domu nie zabrały Pani Małgorzacie ogromnej radości z życia. A dzisiaj... jest już w domu ze swoimi najbliższymi!  Dziękujemy Wam z całego serca - to dzięki Waszej pomocy terapia protonami w Monachium była możliwa!  Pani Małgorzata bardzo chce wszystkim podziękować. Jeszcze z kliniki otrzymaliśmy taki list: Dzień dobry, piszę do Państwa z Monachium z kliniki protonoterapii, w której jestem dzięki przyjaznym i wrażliwym sercom. Co tworzy urok świata tego małego i wielkiego? Urok i piękno człowieka, jego dobro, jego uważne spostrzeganie, które widzi słyszy i czuje obok. Każdy kamyczek dobrej woli delikatnie i z wdzięcznością kładłam do plecaka nadziei wiary i pozytywnego myślenia. W mojej pamięci są zapisane cudowne słowa wsparcia i otuchy, z którymi stawiam kroki, kroczki do przodu, kroki do następnej dawki naświetlań protonami.  Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim darczyńcom, którzy pochylili się nade mną, podjęli trud, bym mogła walczyć o życie. Doświadczenie, wiedza, a szczególnie cechy osobowości osób działających w Fundacji Siepomaga są godne uznania i naśladowania. Doznałam tego w czasie zbiórki. Z całego serca wszystkim wam dziękuję. Jesteście Kochani.

128 100,00 zł ( 100,01% )
Udało się!
Anna Koźba
Zobacz rezultat zbiórki
Anna Koźba

Stawiamy Anię na nóżki

Dzień dobryChciałam bardzo podziękować za pomoc w zbiórce dla Ani. Jest po obu operacjach bioder, które poszły świetnie i ma niemieckie zaopatrzenie ortopedyczne, w którym...stoi! Załączam zdjęcie. Jeszcze się trochę boi, to dla niej nowa sytuacja, ale wszystko jest na dobrej drodze. Ania jest dużo stabilniejsza, siedzi pewnie i bez asekuracji, widzimy ogromne efekty leczenia. Jeszcze daleka droga przed nami, ale już widać, że warto było zaufać niemieckim lekarzom i zawalczyć o leczenie w Aschau :) Pozdrawiam serdecznieMałgorzata Koźba – mama Ani

88 530,00 zł ( 45,32% )
Joana Kasperowicz
Zobacz rezultat zbiórki
Joana Kasperowicz , 11 lat

Niewinna drzemka to dla niej śmierć...

Kochani Przyjaciele! Ogromnie dziękujemy za wsparcie i udział w naszej akcji! Nareszcie przyszedł czas, gdy możemy podzielić się z Wami wspaniałą nowiną! Mamy dla Was wspaniałą historię! Uruchamialiśmy zbiórkę w czasie, gdy prowadzona była sprawa adopcyjna Joany. Chcieliśmy dziewczynkę wyposażyć w respirator, którzy zabierze ze sobą do nowego domu – miała to być adopcja zagraniczna. Okazaliście się niesamowici – pieniądze bardzo szybko udało się zebrać. Żeby nie tracić gwarancji na sprzęt – postanowiliśmy wstrzymać się z zakupem respiratora do czasu zakończenia procesu adopcyjnego. To miała być kwestia kilku miesięcy. Okazało się jednak, że życie pisało dla Asi inny scenariusz. Znalazła się rodzina w Polsce, w Łodzi! Procedury sądowe ruszyły ponownie. Nauczeni poprzednim przykładem, nie chcieliśmy podejmować żadnych decyzji do czasu usankcjonowania wszystkich wyroków. Dziś możemy ogłosić z radością: Asia ma nową rodzinę! Mieszka ze swoimi rodzicami – są bardzo szczęśliwi, a my razem z nimi. Ponieważ dziewczynka nie wyjechała z kraju, nadal może korzystać z hospicyjnego respiratora. Zakup nowego sprzętu nie jest już konieczny.  Joana nadal wymaga bardzo specjalnej opieki i rehabilitacji, pozostaje pod opieką specjalistów i rehabilitantów z Fundacji „Dom w Łodzi”. Zebraną kwotę przeznaczymy na dalsze wspieranie jej rozwoju, rehabilitację i wszechstronną pomoc.  Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy trzymali za kciuki za Asię. Jesteście super!   _____________ Dzieki Przyjaciołom możemy więcej... Bardzo, bardzo dziękujemy! Dzięki Wam Asia będie mieć swój przenośny respirator. Jej sen będzie spokojny... Jesteście wspaniali! Każdy gest miał znaczenie - i wpłaty, i udostępnianie. Bardzo dziękujemy! Rodzina Fundacji "Dom w Łodzi"

28 740,00 zł ( 100,01% )
Udało się!
Izabela Chrostowska
Zobacz rezultat zbiórki
Izabela Chrostowska

Gdzie leży granica wytrzymałości dziecka?

Wspaniałe wieści, Izunia wróciła z badań! Lekarze z Niemiec są gotowi operować. Wiedzą jak można ulżyć cierpieniu tej wspaniałej dziewczynki! Diagnostyka była kluczowa, teraz przed nią część operacji, która wykluczy ogniska padaczki. Ratujemy Izunię dalej: https://www.siepomaga.pl/izabela-chrostowska2

183 102,00 zł ( 100,05% )
Udało się!
Oliwia Wieczorek
Zobacz rezultat zbiórki
Oliwia Wieczorek , 13 lat

Uwolnij mnie od piekła nowotworu

Oliwka ma tylko 5 lat, a za sobą cztery chemioterapie, cztery chemie dotętnicze; nowotwór pozbawił ją włosów, zębów, wzroku w jednym oku i beztroski dzieciństwa, które zamiast w przedszkolu mija na oddziale onkologii. To miejsce, gdzie nie powinno trafić żadne dziecko. Mijają miesiące, a guzy nie znikają; Oliwka jest cieniem siebie. Mamo, włoski mi odrosną, ja tylko muszę wyzdrowieć – Oliwka przytula się do zapłakanej mamy. Nie wie, że cena za jej życie i zdrowie jest kosmiczna, a jej spełnienie zależy od tego, czy tysiące osób poruszy los jej, małej dziewczynki, walczącej z rakiem.   Oliwka nie odstępuje mamy na krok – pani Kasia samotnie wychowuje ją i dwójkę starszych dzieci. Tata Oliwki nie interesuje się jej losem, więc dziewczynka i dwójka jej starszego rodzeństwa są dla ich mamy całym światem. Nikt nie przypuszczał, że to kruche szczęście wkrótce roztrzaska nowotwór, wkradając się w życie rodziny jak cień, chwytając w swój śmiertelny uścisk najmłodsze dziecko. Siatkówczak, nowotwór złośliwy oczu, atakuje tylko dzieci poniżej piątego roku życia, jakby specjalnie wybierając najbardziej bezbronnych, których iskrę życia można zgasić tak łatwo jak płomyk świecy.   Dramat zaczyna się niewinnie - w lutym lewe oczko Oliwki zaczyna uciekać w jedną stronę. Rozbieżny zez – martwi się mama i zabiera Oliwkę do okulisty. Ten każe im natychmiast jechać do szpitala. Zez jednego oka okazuje się nowotworem złośliwym, który zdążył zająć już 1/3 lewego oka Oliwki, a drugie obsypać guzami. W lewym oku zajął ciało szkliste, pozbawiając Oliwkę wzroku. Informacja o śmiertelnej chorobie dziecka jest jak cios, który spada na mamę nagle, pozbawia tchu, rzuca na samo dno, gdzie jest tylko rozpacz i ciemność. Kiedy lekarz powiedział mi, jaka jest diagnoza i czy mam jakieś pytania, nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa – opowiada mama dziewczynki. Nic nie pamiętam, byłam jak w transie, z oczu płynęły mi łzy.   Z okulistyki Oliwka trafia na onkologię, pod kroplówką z niezwykle silną chemią – nowotwór jest agresywny, wymaga wytoczenia ciężkiego arsenału broni. Oliwka źle znosi leczenie. Po pierwszym cyklu chemii wypadają jej wszystkie włoski. Po drugim przestaje jeść, widać jej wszystkie żebra, skóra przybiera kolor papieru. Chemia jest za silna dla organizmu takiej małej dziewczynki – lekarze zmniejszają dawkę, mimo to po trzecim cyklu stan zdrowia Oliwki znacznie się pogarsza. Zaczyna cierpieć na małopłytkowość, pojawiają się siniaki, krwotoki z nosa, wypadają zęby. Po czwartym cyklu jest już tak źle, że Oliwce trzeba przetaczać krew.   Lekarze podejmują decyzję o zastosowaniu melfalanu – chemii podawanej dotętniczo. Ryzyko zgonu, udaru, białaczki – czarne litery listy możliwych skutków ubocznych wirują mamie przed oczami. Zwykła chemia jednak nie działa, a nowotwór nieprzerwanie atakuje oczka Oliwki, rzucając dziewczynkę w świat mroku i strachu. Guzy w prawym oku udaje się wyciszyć, w lewym nowotwór nieustannie postępuje. Pierwsze podanie melfalanu wraz z iniekcją do ciała szklistego nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Przy drugim, z karmoplatyną, lekarze zaczynają sugerować usunięcie oka. Jest kolejna wznowa, wracają do punktu wyjścia. Przy trzecim podaniu występują komplikacje, Oliwka nie może wybudzić się z narkozy. Czwarte następuje pod koniec września.   Nie wiadomo, dlaczego chemia nie działa, dlaczego nowotwór ciągle powraca. Ile jeszcze może znieść taka malutka dziewczyna? Oliwka widzi na oko, które ma być usunięte – „mamo, ja ciebie widzę, ale taką zachrypniętą!” – woła, zakrywając prawe oczko. Decyzja o amputacji jednak zapada. Ale nowotwór zaatakował nie jedno oczko, ale dwa. Jeśli guzy uaktywnią się też w drugim oczku, co jest bardzo możliwe, Oliwka już na zawsze pogrąży się w ciemności. Rak odbierze jej dzieciństwo, a potem wzrok – nie zobaczy już twarzy mamy ani kolorowych bajek. Chemia nie działa, więc jeśli nowotwór będzie postępował, mogą pojawić się przerzuty – do mózgu, do kości, wszędzie. A jeśli siatkówczak jest spowodowany uszkodzeniem genu, oznacza to, że istnieje ogromne ryzyko, że życie Oliwki spróbują też zabrać inne nowotwory. Ta mała dziewczynka walczy nie tylko o wzrok, ale o życie.   Czy jest jakikolwiek sposób na to, żeby rak w końcu zniknął, żeby Oliwka miała takie życie jak normalne, zdrowe dziecko? Mama patrzy na swoją córeczkę, która jest wspomnieniem siebie przed choroby, która po półrocznym leczeniu jest tak chuda i blada, jakby miała za chwilę zniknąć. Postanawia szukać pomocy. Rodzice innych dzieci z siatkówczakiem kierują ją do nowojorskiej kliniki, gdzie dzieci z całego świata leczy dr Abramson, lekarz specjalizujący się w leczeniu nowotworów oczu. Oliwka dostaje kwalifikację do leczenia, czeka na nią klinika w Stanach. Mama wie, że tam leczy się poważne przypadki takie jak Oliwki, że dzieciom, skazanym w innych państwach na amputację oka i ślepotę, ratuje się oczka i wzrok. Że chemia tam stosowana to nie sam melfalan, ale mieszanka składników i że jest 98% szansy, żeby uratować oczko i wzrok Oliwki i pokonać raka. Kwota za leczenie jest jednak astronomiczna dla samotnej matki, wychowującej trójkę dzieci.   Wierzymy jednak, że życie Oliwki jest bezcenne, bo życie każdego dziecka jest wartością, której nie powinno się określać w złotówkach, ale w magicznych chwilach i uśmiechach. Oliwka lepiej zna onkologię niż przedszkole, zamiast wesołych zabaw zna łzy, które płynęły, gdy dzieci śmiały się z jej łysej główki, zamiast radości zna ból i krzyk, odbijający się echem wśród szpitalnych ścian. Każda złotówka, która dla niektórych znaczy tak niewiele, dla Oliwki jest wszystkim, kolejną cegiełką, która pozwala zbudować mur, chroniący ją przed koszmarem ciemności. Po raz kolejny stańmy razem i uratujmy życie tej dziewczynki, dając jej świat, który nie pachnie chemią i śmiercią, ale nadzieją – bo ta nadzieja to my. --- [aktualizacja] W związku z nowym kosztorysem leczenia, jaki dostała Oliwka od dr Abramsona oraz rosnącym kursem dolara, zmuszeni jesteśmy zwiększyć kwotę zbiórki. W przypadku powstania nadwyżki wszystkie środki zostaną przeznaczone na pokrycie dodatkowych kosztów, związanych z leczeniem dziewczynki.

1 301 849,00 zł ( 104,81% )
Udało się!
Nikodem Woźniak
Zobacz rezultat zbiórki
Nikodem Woźniak

Nie chcę udusić się i umrzeć...

Wiadomość od rodziców Nikodema: Chcieliśmy ogromnie podziękować fundacji, darczyńcom oraz osobom, które przyczyniły się do błyskawicznego zebrania potrzebnej kwoty na asystor kaszlu dla Nikodemka. Asystor kaszlu otrzymaliśmy w dniu wyjazdu do Niemiec na leczenie synka. W Niemczech Nikodem złapał infekcję, miał problemy z odkrztuszaniem wydzieliny. W obu szpitalach, w których byliśmy przez miesiąc czasu, nie było na wyposażeniu takiej maszyny, więc korzystaliśmy z naszego asystora. I całe szczęście - bo trzykrotnie Nikodem stracił oddech, a parę sekund później przytomność, gdyby nie Wasza pomoc nie mielibyśmy szansy go uratować. Dziękujemy!

15 125,00 zł ( 101,23% )
Udało się!
Adam Kerner
Zobacz rezultat zbiórki
Adam Kerner

Wyścig z czasem o życie Adasia!

Piękne słowa od rodziców Adasia: Dziękujemy!!! Dziękujemy wszystkim którzy przyczynili się do zebrania tak ogromnych pieniędzy w tak krótkim czasie. Dziękujemy za wsparcie, organizowanie i współorganizowanie akcji podczas których zbierane były pieniądze dla naszego Adasia. Dziękujemy za wasze ciepłe słowa, pomysły i zaangażowanie. Nie jesteśmy w stanie podziękować każdemu z osobna, bo tyle z was pomagało Adasiowi. Dlatego mówimy wam wszystkim dzięki - jesteście niesamowici. Teraz przyszedł czas na sprawy formalne, możemy wpłacać pieniądze i rezerwować termin pierwszej operacji w Dallas w USA, która jest wstępnie przewidziana na maj 2017. Dla nas to nie koniec, idziemy dalej... Już wiemy, że Adaś w ciągu swojego życia będzie potrzebował kilku operacji główki. Dla was wszystkich uśmiech Adasia:) Dziękujemy i pozdrawiamy, Rodzice Adasia    

91 371,00 zł ( 85,09% )