Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Piestrzyński
10 dni do końca
Jakub Piestrzyński , 15 lat

By otaczający świat stał przed Kubą otworem!

Kuba urodził się w styczniu 2009 roku. Nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się po skończeniu przez syna 2. roku życia... Zaczęły się problemy z mową, problemy neurologiczne, brak kontaktu wzrokowego, niedosłuch i wiele, wiele innych... Po pierwszej konsultacji lekarskiej z psychiatrą oraz neurologiem, mój świat się zawalił. Jedyna rzecz jaka tkwi do tej pory w mojej głowie to słowa specjalisty „Pani dziecko patrzy na Panią jak przez szybę". Kolejna konsultacja lekarska oraz diagnostyka potwierdziły, że Jakub jest autystykiem. Po niedługim czasie pojawiła się padaczka natomiast 4 lata temu lekarz neurolog zdiagnozował również Zespół Touretta. Jakub obecnie potrzebuje trzech terapii. Jedną z nich jest psychoterapia ze względu na różne stany lękowe spowodowane brakiem akceptacji ze strony otoczenia i dzieci w szkole. Druga terapia to treningi społeczne. Kolejna to terapia behawioralna. Niestety koszty niezbędnych terapii są ogromne. Wszystkie środki zgromadzone tutaj zostaną przeznaczone na leczenie syna, które w tym momencie jest Kubie tak bardzo potrzebne. Dlatego też zwracamy się do Ciebie z ogromną prośbą o pomoc. Za każdą wpłaconą złotówkę będziemy ogromnie wdzięczni. Rodzice

559 zł
Tomasz Niciak
Tomasz Niciak , 27 lat

Leczenie zdaje się nie mieć końca... Pomóż mi w walce o sprawność!

Każdego dnia marzę o tym, by być zdrowym człowiekiem. Chciałbym zasypiać i budzić się z myślą, że moje leczenie dobiegło końca i wreszcie niczym nie muszę się martwić. Niestety, do spełnienia tego scenariusza jeszcze długa droga. Czy pomożesz mi w walce? Urodziłem się z obustronnym rozszczepem wargi i podniebienia. Taka wada często powoduje problemy z oddychaniem, jedzeniem oraz mową. Zaalarmowani moim stanem lekarze postanowili działać od razu. Jako dziecko przeszedłem szereg skomplikowanych operacji. Jak się później okazało, nie były one jednak wystarczające. Perspektywa sprawności cały czas się oddalała. Leczenie ortodontyczne trwało przez cały okres dorastania. Kiedy skończyłem osiemnaście lat, zacząłem szukać bardziej radykalnego rozwiązania mojego problemu. Zostałem zakwalifikowany na kolejne, poważne zabiegi. Lekarze trzykrotnie operowali moje podniebienie, jednak nie zdecydowali się na jego zamknięcie. Proces rekonwalescencji był niezwykle bolesny. Cierpienie było nie do zniesienia… Choć traciłem nadzieję na poprawę, wiedziałem, że nie mogę się poddać. Szukałem dalej, a po czasie, udało mi się znaleźć lekarza, który zaoferował pomoc. Kiedy usłyszałem, że kwalifikuję się do zabiegu zamknięcia podniebienia, byłem najszczęśliwszy na świecie. Moje marzenia wreszcie zaczęły się spełniać. Operacja przebiegła pomyślnie, a przede mną proces rekonwalescencji. Wkrótce dowiem się, czy rany się zagoiły. Niestety, to nie koniec mojej walki. Przede mną dalszy, wyczerpujący i kosztowny proces leczenia i rehabilitacji.  Jeśli chcesz, by ciągnący się latami koszmar się skończył, będę wdzięczny za wsparcie. Bardzo chciałbym być zdrowy i sprawny. Jesteś moją ostatnią nadzieją. Bez Ciebie sobie nie poradzę… Tomek

551 zł
Zuzia Wojtylak
Zuzia Wojtylak , 4 latka

Diagnoza wszystko zmieniła - zaczynamy walkę o zdrowie Zuzi!

Na wstępie chciałbym z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom za wsparcie przy pierwszej zbiórce. Dzięki Wam poznaliśmy diagnozę i tak jak przypuszczaliśmy, Zuzia ma autyzm. Wiedząc, że na zaburzenia tego typu, nie ma lekarstwa, chcę działać na wszelkie inne możliwe sposoby, które będą wspierać jej rozwój. Jest wiele terapii, rehabilitacji, które mogą pomóc Zuzi w lepszym funkcjonowaniu. Niestety, wszystkie zajęcia i wizyty wiele kosztują, dlatego tak bardzo potrzebne jest nam Wasze dalsze wsparcie. Zuzia zmaga się jeszcze z przykurczami w ścięgnach Achillesa, jak i napięciem mięśniowym. Chciałabym zabrać ją w przyszłości na turnusy rehabilitacyjne, podczas których zespół specjalistów mógłby nad tym popracować. Jednak bez Waszej pomocy to może nie być możliwe!  Poznaj naszą historię: Zuzia z dnia na dzień zaczęła się zmieniać. Jak każda matka widziałam, że dzieje się coś złego. Córeczka przestała mówić, a nawet reagować na imię. Wtedy zaczęłam podejrzewać, że jest to autyzm… Niezwłocznie udałam się z Zuzią do pediatry. Otrzymałyśmy skierowanie do specjalisty. W tym właśnie momencie napotkałyśmy mur. Biorąc pod uwagę, jak szybko następuje regres w rozwoju, kilka miesięcy oczekiwania na kolejne wizyty to zbyt długo. Zdecydowanie za długo! Zuzia zmieniała się z dnia na dzień. Nie bawiła się zabawkami, a zamiast tego układa je w rzędach. To jej jedyna forma aktywności. Pojawiły się także duże problemy ze snem. Mimo że jest bardzo zmęczona, to nie może zasnąć, jest pobudzona i uderza wtedy głową o ścianę. Przestała mówić i zaczęła używać tylko kilku słów.  Nie mogłam dłużej czekać i patrzeć jak rozwój mojej córki nagle zaczął się cofać! Dziś dzięki Waszemu wsparciu wiem już, co dolega Zuzi. Czas, by podjąć działania, które jej pomogą! Agnieszka, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

550,00 zł ( 6,46% )
Brakuje: 7 961,00 zł
Artur Wojtaszczyk
Artur Wojtaszczyk , 34 lata

Wobec większości moich chorób medycyna jest bezradna... Z Twoją pomocą mogę jednak dobrze widzieć!

Całe moje życie musiałem walczyć o zdrowie. Od urodzenia zmagam się z chorobami neurologicznymi oraz niepełnosprawnością ruchową. Stwierdzono u mnie także epilepsję. Niestety, żadna z tych chorób nie jest uleczalna. Rozwój medycyny pozwala mi jednak zawalczyć o najważniejszy ze zmysłów – o wzrok. Od dziecka mierzę się z bardzo dużą wadą wzroku. Okulary nie są w stanie jej właściwie skorygować, co bardzo utrudnia mi codzienne funkcjonowanie. Nigdy nie miałem możliwości widzieć świata jak, jak reszta ludzi. Ciężko mi czytać, muszę wspomagać się większymi czcionkami, a po zmroku trudno jest nawet oszacować odległość od zbliżającego się do mnie samochodu na ulicy.  Moim marzeniem jest laserowa korekta wzroku. Jest ona możliwa, póki wada nie zacznie się pogłębiać, więc muszę działać jak najszybciej, aby nie zaprzepaścić tej szansy. Przez dekady operacja wzroku wiązała z ogromnymi kosztami, przez co pozostawała poza moim zasięgiem. Wierzę jednak, że z Waszym wsparciem uda się zebrać niezbędną kwotę i po raz pierwszy w życiu – będę mógł widzieć tak, jak inni ludzie.  Każda wpłata to dla mnie ogromna nadzieja na lepsze jutro. Z góry dziękuję za Waszą hojność i serce, które bije w rytm pomocy dla innych.  Artur

530,00 zł ( 2,49% )
Brakuje: 20 747,00 zł
Bartłomiej Kazimierczak
Bartłomiej Kazimierczak , 8 lat

Bartuś walczy od pierwszych dni życia! Prosimy o Twoje wsparcie!

Gdy lekarze nagle zadecydowali o zakończeniu ciąży, byliśmy przerażeni. Nasze bliźniaki, Wojtuś i Bartuś, przyszli na świat w 34 tygodniu ciąży. Wojtuś szybko doszedł do siebie, jednak Bartek nie miał tyle szczęścia… Synek urodził się z bardzo niską masą urodzeniową, w zamartwicy, z dużym niedotlenieniem… W drugiej dobie życia doszło u niego do wylewów wewnątrzkomorowych. Później dopadły go chyba wszystkie możliwe konsekwencje wcześniactwa… Bartuś przez 3 miesiące walczył o życie. Jest z nami, jednak za swoją wygraną płaci ogromną cenę. Podczas gdy Wojtuś może cieszyć się normalnym dzieciństwem, Bartuś musi na wszystko ciężko pracować. Niestety, diagnozy, z którymi przyszło mu się mierzyć, to trudni przeciwnicy. U synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę lekooporną i całkowity brak nerwu wzrokowego. Bartuś nie widzi, nie chodzi, w zasadzie nic nie jest w stanie zrobić samodzielnie… Potrzebuje ciągłej rehabilitacji, leczenia i wsparcia. Bartek od początku korzysta z wielospecjalistycznej opieki, którą w dużej mierze zapewniamy mu z własnej kieszeni. Rehabilitacja, terapie wspierające rozwój, wizyty u lekarzy – to wszystko kosztuje bardzo dużo, a przecież jesteśmy rodzicami trójki, a nie jednego dziecka. Nasz syn rośnie i zmienia się. Z upływem czasem potrzebuje specjalistycznych sprzętów, które pomogą w jego rehabilitacji i codziennym funkcjonowaniu. Niestety, ich koszt wykracza poza nasze możliwości. Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie. Życie wystawiło Bartusiowi rachunek za zdrowie. Nasz syn płaci za nie cierpieniem, ciężką pracą i heroiczną walką o każdy postęp. Proszę, pomóżcie nam zapewnić mu wszystko, co sprawi, że jego codzienność będzie choć trochę łatwiejsza. Rodzice

485 zł
Karolina Łuczak
Karolina Łuczak , 34 lata

Możemy sprawić, że Karolina wstanie z wózka inwalidzkiego! Potrzebna operacja!

Historia Karoliny potoczyła się zupełnie nie tak, jak miała! Ponad trzy lata temu zapadła decyzja o operacji lewego stawu skokowego, z powodu ciągłych złamań i skręceń. Obie nie przypuszczałyśmy, że ten zabieg stanie się początkiem wielkich problemów! Operacja odbyła się dopiero w maju 2021 r. Wcześniej wszystko komplikowała pandemia COVID-19. Jednak, gdy w końcu Karolina pojechała na blok operacyjny, byłyśmy pełne nadziei… Ta jednak została szybko zniszczona i zaczął się nasz najgorszy koszmar! Nie minęły 24 godziny po operacji, a Karolina została wypisana do domu. Szwy zostały zdjęte po dwóch tygodniach, a kontrola odbyła się po miesiącu. Lekarz zadecydował wtedy o ściągnięciu gipsu. Nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom! Stopa wyglądała gorzej niż przed operacją i była krzywa! Zaniepokojone udałyśmy się na konsultację do innego ortopedy. Wtedy nasz świat się zawalił! Okazało się, że wcześniej powinna zostać wykonana potrójna artrodeza stawu zamiast pojedynczej. Potem stało się najgorsze… Karolina nie mogła chodzić i ostatecznie usiadła na wózek inwalidzki! To z kolei przyniosło potworne konsekwencje… Jej mięśnie zanikały! Dodatkowo zmaga się także z reumatoidalnym zapaleniem stawów, cukrzycą, niedoczynnością tarczycy, zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa oraz z zaburzenia depresyjnymi… Karolina jest w złym stanie psychicznym i przygnębia ją, że nie może być samodzielna, że nie może pracować, że marnuje swoje najlepsze lata na wózku inwalidzkim… Nie mogę dłużej patrzeć jak cierpi! Ta zbiórka jest naszą nadzieją. Proszę więc o pomoc w zebraniu funduszy na przeprowadzenie prywatnej operacji oraz rehabilitacji. Tylko wspólnymi siłami będziemy mogli sprawić, że Karolina wstanie z wózka inwalidzkiego! Judyta

460,00 zł ( 0,86% )
Brakuje: 52 732,00 zł
Nataniel Barczewski
13:28:42  do końca
Nataniel Barczewski , 8 lat

Przekleństwo wcześniactwa... Wspieramy Nataniela!

27 tydzień ciąży, 1400 gramów — liczby, które wskazywały, że nie jest dobrze. Od samego początku najedliśmy się stresu. Bardzo się bałam...  Skrajne wcześniactwo, niska masa urodzeniowa, a co za tym idzie powikłania, z którymi Natan walczy do tej pory. Być może zmagać się będzie i do końca życia... Niemal przy każdym spotkaniu z lekarzem dowiadywałam się, z jakiego powodu cierpi moje dziecko. Niewydolności oddechowa, odma opłucna, ropniak opłucnej bez przetoki, drożny przewód tętniczy, niedokrwistość wcześniaków, retinopatia nieproliferacyjna i zmiany naczyniowe siatkówki, złamanie nasady kości udowej, dysplazja oskrzelowo-płucna, dokomorowy krwotok III stopnia, wodogłowie... Lawina tragicznych diagnoz... Za każdym razem, gdy wymieniam powikłania, z którymi zmaga się Nataniel, lista ta zdaje się nie mieć końca... Kiedy już oswoiłam się, z tym że przyszłość synka nie będzie najłatwiejsza, a moja pomoc będzie mu potrzebna niemal na każdym kroku, dodatkowo zdiagnozowano stopy końsko-szpotawe oraz padaczkę. Koszty związane z walką o Nataniela zaczynają mnie przerastać, dlatego proszę, pomóż. Z Twoją pomocą dam radę zapewnić mojemu dziecku rehabilitację, a także profesjonalny sprzęt! Sama nie...  Beata — mama Nataniela

454 zł
Jadwiga Czarnik
Jadwiga Czarnik , 74 lata

POMOCY! Choroba odbiera mojej mamie wzrok, a lekarze rozkładają ręce z niemocy!

Zawsze marzyłam o pięknej starości dla mojej mamy. Chciałam, żeby mogła zaznać spokoju i odpocząć po latach ciężkiej pracy. Od początku jej życie nie było usłane różami. Jako dziecko zachorowała na próchnicę kości i większość dzieciństwa przeleżała w gipsach w szpitalu, a z konsekwencjami mierzyła się przez resztę życia. Jednak okrutny los stwierdził, że to za mało… Kiedy mama miała 68 lat, zaczęła mieć problemy ze wzrokiem. Niezwłocznie udała się do okulisty, który przez dłuższy czas kierował ją wyłącznie na kolejne badania. Okazało się, że w jej oczach rozwijała się jaskra, a z czasem pojawiały się jednak coraz to gorsze diagnozy. Do obecnej już choroby narządu wzroku doszła również zaćma i plamka żółta! Sytuacja była krytyczna – MOJA MAMA TRACIŁA WZROK! Od razu zabrałam ją do Warszawy, gdzie kwalifikowano pacjentów na specjalistyczne leczenie hamujące rozwój ślepoty. Niestety, dla mamy było już za późno. Przyjęła zaledwie jedną dawkę specyfiku, ale lekarze nie mogli nic więcej już dla niej zrobić. Powiedzieli, że się spóźniłyśmy o rok… Wtedy zgasła ostatnia iskierka nadziei na to, że mama będzie widzieć.  Ostatnio usłyszałam od mamy, że patrząc w lustro, zamiast swojej twarzy, dostrzega wyłącznie czarną plamę. Jej stan w niesamowicie szybkim tempie się pogarsza, a najgorsze jest to, że nikt nie może jej pomóc! Na co dzień mama mieszka sama. Często w najprostszych czynnościach pomaga jej brat, który niestety również jest bardzo schorowany i już nie daje rady. Też staram się wspierać mamę i zakupiłam jej przyrządy ułatwiające codzienne życie, ale to nadal za mało.  Najchętniej wzięłabym mamę do siebie, ale ona wymaga całodobowej opieki, a ja muszę pracować. Dlatego obecnie konieczne jest przystosowanie mieszkania, aby nie zrobiła sobie krzywdy, gdy nikogo nie ma obok. Bardzo chciałabym też zorganizować dla niej pomoc w postaci osoby, która ułatwiałaby jej codzienne funkcjonowanie.  Niestety to wszystko wymaga ogromnych nakładów finansowych, a koszty z dnia na dzień rosną. Marzę, aby mama mogła cieszyć się życiem, nawet jeżeli całkowicie straci wzrok. Nie chcę każdego dnia żyć w strachu, zastanawiając się, czy nie zrobiła sobie krzywdy. Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Wierzę, że dobrzy ludzie, czytający tę zbiórkę, zrozumieją sytuację i wesprą moją kochaną mamusię!  Ela, córka Jadwigi

442 zł
Krystyna Rynkart
Krystyna Rynkart , 76 lat

Ile może znieść jedna osoba? Podaruj Krystynie powód do uśmiechu...

Krystyna to kobieta, która w swoim życiu przeżyła już dość sporo, zaczynając od wychowywania swoich dwóch wnucząt po tym, jak jej jedyna córka się od niej odwróciła i postanowiła zacząć nowe życie. Przeżyła ciężką chorobę swojego męża, który chorował przez wiele lat na stwardnienie rozsiane. Na poczet jego choroby musiała wziąć wiele kredytów i korzystać z tak zwanych „chwilówek", aby zapewnić mu najlepszą opiekę i zagwarantować dobre warunki podczas choroby. Mąż zmarł w wieku 54 lat w kwietniu 2004 r. Niestety po prawie 16 latach nadal się to za nią ciągnie i komornicy zabierają z jej emerytury niemałe kwoty.  Teraz los nie oszczędził również Krystyny. Dzień przed Wigilią, czyli 23 grudnia 2021 roku, do babci zostało wezwane pogotowie. Z podejrzeniem udaru została zabrana od razu do szpitala. Okazało się, że przeszła zawał. Dodatkowo został wykryty guz lewego sutka, który najprawdopodobniej jest rakiem złośliwym, ale tutaj czekamy jeszcze na wyniki badań. Krystyna przed zabraniem do szpitala chodziła o kulach, ale umiała sama się umyć, zrobić jedzenie czy też przede wszystkim skorzystać z toalety. 12 stycznia w momencie wypisu ze szpitala okazało się, że nie chodzi już w ogóle, nie umie nawet stanąć na proste nogi, nie ma w nich po prostu czucia. Za długo leżała bez ruchu i lekarze nie dają jej już żadnych szans na to, aby mogła samodzielnie jeszcze kiedyś przejść, choć parę kroków.  Jej wnuk Marcin to 29-letni chłopak, który jako jedyny jej nie zostawił, który musiał zrezygnować z pracy, aby móc się zajmować babcią. Wprowadził się do niej, aby zapewnić babci wszystko, co jest jej potrzebne. W ich mieszkaniu nie ma warunków, aby zapewnić im wygodne życie, nie ma ciepłej bieżącej wody, mieszkanie ogrzewają tak zwaną „kozą”, która jest już stara i nie jest w stanie nagrzać całego mieszkania. Nie ma łazienki, jest jedynie toaleta. Są teraz w bardzo trudnej sytuacji finansowej, babcia musi już na stałe przyjmować leki na serce, osteoporozę, przyjmować zastrzyki przeciwzakrzepowe, antybiotyk i przyjmować inhalacje.  Jednym z naszych celów jest zakup łóżka rehabilitacyjnego oraz materaca przeciwodleżynowego. Najbardziej zależy nam na dostosowaniu mieszkania do babci potrzeb, zrobienie łazienki, w której moglibyśmy ją kąpać oraz podłączeniu ciepłej wody. Zbieramy również na zakup wózka inwalidzkiego, ponieważ taki „standardowy”, który udało nam się dostać z NFZ, jest niestety dla babci za wąski. Przyjmiemy każdą możliwą pomoc i z góry dziękujemy!  Bliscy

420 zł