Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kaja Malaczyńska
Kaja Malaczyńska , 21 miesięcy

Kaja nie rozwija się tak, jak inne dzieci... Pomóż w walce o zdrowie i lepsze jutro❗️

Rok temu byliśmy najszczęśliwszą rodziną pod słońcem. Urodziła się nasza druga wymarzona córeczka i nic nie zapowiadało takiego trzęsienia ziemi... Kaja jest naszą małą, bezbronną Kruszynką. Ani ona, ani my nie chcieliśmy zostać wojownikami, ale nikt nie pytał nas o zdanie. Życie napisało dla nas inny scenariusz.  Kaja jest dzieckiem leżącym, niepotrafiącym samodzielnie zmienić pozycji… Kilka ostatnich miesięcy to nieustanne szukanie diagnozy, morze łez, bólu, nadziei, lęku, miłości i tony innych emocji. Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się niedługo po urodzeniu. Kaja nie rozwijała się tak, jak inne dzieci. Natychmiast rozpoczęliśmy poszukiwania pomocy dla naszej córeczki. Na pierwszej wizycie kontrolnej pani neurolog zrobiła USG przezciemiączkowe. Powiedziała, że wszystko jest w porządku, trzeba tylko ćwiczyć, bo bywają takie "leniwe" dzieci. Lepszej diagnozy nie mogliśmy usłyszeć, więc szczęśliwi intensywnie wspieraliśmy rozwój Kai.  Niestety, po miesiącu nie nastąpiła żadna poprawa, więc udaliśmy się do innego neurologa, który również stwierdził, że nie widzi u Kai żadnej poważnej choroby. Dla pewności jednak zlecił wszystkie kontrolne badania na oddziale neurologii. Do szpitala jechaliśmy z wielką nadzieją – myśleliśmy, że to musi się udać. Wierzyliśmy, że lekarze postawią jednoznaczną diagnozę, rozpoczną leczenie i ten koszmar już za chwilę się skończy.  Wszystkie wyniki, które dostaliśmy, wykluczyły choroby, pod kątem których badano nasze dziecko. Rezonans magnetyczny nie wykazał żadnych nieprawidłowości. I znowu to dziwne, paradoksalnie uczucie... Dobrze, że nie wykazał – źle, że nadal nie znamy wroga. Przy wypisie lekarze zalecili dalszą intensywną rehabilitację. Pełni wiary i nadziei czekamy na jakikolwiek minimalny krok do przodu. Codziennie jeździmy na rehabilitację i ćwiczymy w domu. Czekamy na efekty, ale one nadal nie przychodzą. Mijają dni, a my powtarzamy sobie w kółko – pewnie jutro będzie lepiej, pewnie potrzebuje więcej czasu… Niestety, żadnej gwarancji co do tego nie mamy.  Pewnym jest natomiast to, że coś blokuje rozwój naszej córeczki. Kaja nie reaguje nawet na swoje imię, a my jesteśmy bezradni i nie wiemy, jak jej pomóc. Czekamy na wyniki badań genetycznych, a póki co, jedyne co możemy robić – to ćwiczyć. Poza stacjonarną rehabilitacją chcemy cztery razy w roku wyjechać na turnusy rehabilitacyjne z mikropolaryzacją. Niestety, ich koszt jest bardzo wysoki, więc musimy prosić o wsparcie przyjaciół, bliskich, a także nieznajomych. Staniemy na głowie, żeby walczyć o samodzielność Kai. Wierzymy, że z Wami niemożliwe nie istnieje.  Rodzice Kai, Sandra i Michał

15 719,00 zł ( 24,62% )
Brakuje: 48 111,00 zł
Jagódka Nowak
Jagódka Nowak , 5 lat

Wyjątkowa dziewczynka z wyjątkową chorobą... Twoja pomoc dzisiaj to jej szansa na lepszą przyszłość!

Dzień Matki 2021 roku zapamiętam na zawsze… Ten dzień był wyjątkowy nie tylko z uwagi na fakt, że miałam go z kim świętować i byłam z tego mega dumna! W tym dniu dowiedziałam się również, że moja cudowna córeczka cierpi na chorobę genetyczną zwaną Zespołem Angelmana… Jagoda miała różne niepokojące objawy już na wczesnym etapie rozwoju, jednak można je było odczytywać jako typowe dla większości dzieci. Gdy miała 3 miesiące, lekarz zauważył zeza, ale przecież sporo niemowlaków go robi. Później okazało się, że ma atopowe zapalenie skóry. Niedobrze, ale też nie jest to nic „nadzwyczajnego”. Najgorsze miało dopiero nadejść… Kwestia zeza jednak ewoluowała dlatego, gdy miała niespełna rok, przeszła jedną operację, a po kilku miesiącach kolejną. Wymaga noszenia okularów korekcyjnych, niemniej teoretycznie ta kwestia jest pod kontrolą. W międzyczasie zaczęły mnie niepokoić kolejne sygnały. Jagoda miała już 10 miesięcy, a nadal nie siadała. Moja mama jest pielęgniarką, więc wiedziała, że gdy w okresie 6-8 miesięcy dziecko nie siada, to należy się udać do fizjoterapeuty. Ten stwierdził co prawda obniżone napięcie mięśniowe, ale równocześnie kazał się pilnie udać na konsultację neurologiczną.  Udałam się na nią już mocno zaniepokojona. Tam padały różne podejrzenia, jednak nie obstawiano choroby genetycznej z uwagi na brak widocznych zmian na twarzoczaszce Jagódki, co jest dość charakterystyczne dla tego typu schorzeń. Skłaniano się do wykonania rezonansu magnetycznego, aby sprawdzić, czy nie ma jakichś zmian w główce. Niemniej trochę przez przypadek zapytałam jeszcze, czy jest to normalne, że Jagódka przewraca oczami do tyłu, tak jak to robią osoby, gdy mdleją. Jak dobrze, że o tym wspomniałam! Neurolog skierował nas na EEG i dzięki temu wykryto, że Jagódka choruje na padaczkę. Ok, nadal nie jest dobrze, ale z drugiej strony pocieszaliśmy się z mężem, że z tym też da się żyć. Gdy Jagoda miała 2-latka, trafiliśmy do Instytutu Matki Polki w Łodzi. Tam jeden z lekarzy po zbadaniu córeczki skierował nas jednak na podstawowe badania genetyczne tzw. kariotyp. Po 2 miesiącach oczekiwań otrzymaliśmy informację, że ma przesunięty 15. chromosom. Po 4 kolejnych, w Dzień Matki poznaliśmy ostatecznie naszego wroga… Jagoda dopiero w wieku 3 lat zaczęła chodzić. Mimo to nadal ma problemy z utrzymaniem równowagi. Ciągle się przewraca, traci stabilność. Dzięki rehabilitacji jej ubytek w błędniku zaczął lepiej działać. Potrafi już wejść pod niewielki podjazd, czy podejść gdzieś trzymając się barierki. Tak jest w lepsze dni. W gorsze chodzi tylko za rękę, bo notorycznie upada… Dużym wyzwaniem na teraz w zakresie motoryki jest wyćwiczenie jej rąk. Jagódka poszła do przedszkola specjalnego i niestety nie radzi sobie z najprostszymi rzeczami w zakresie operowania rękoma. Udało nam się z nią wyćwiczyć, aby umiała jeść rękoma, ale już na przykład nie utrzyma łyżeczki, kubka. Trzeba ją karmić i poić. Nie buduje nic z klocków, nie bawi się w zabawy, które wymagają utrzymania czegoś w ręce. Nie jest w stanie po prostu nic utrzymać!     Na domiar złego córeczka nic nie mówi i raczej nic nie powie przez swoje schorzenie… Pracujemy w związku z tym intensywnie nad alternatywnymi formami komunikacji. Wdrażamy jej gesty makatonu, aby umiała zgłosić najważniejsze potrzeby jak jeść, pić. To się udało, jednak dużym wyzwaniem na teraz jest nauka wskazywania tego, co jej dolega! Gdy jest chora, ma temperaturę, musimy zgadywać i dokładnie ją oglądać, by sprawdzić, czy coś ją boli. Ona nam niestety tego nie powie i nie wskaże… To najtrudniejsza dla nas sytuacja, bo nie możemy jej na czas pomóc!  Wiem, że Jagoda nigdy nie będzie zdrowa. Zawsze za to będzie szczęśliwa, bo uśmiech jest nie tylko jej indywidualną cechą charakterystyczną, ale jest również utożsamiamy z Angelmanem. Jednak najbardziej mi jako mamie zależy na tym, by moje dziecko było jak najbardziej samodzielne! W związku z tym cały czas intensywnie ją rehabilituję, jeżdżę do neurologopedy. Zapoznaję się z każdą dostępną metodą, która mogłaby poprawić jej sprawność i komunikację. Niestety większość zajęć odbywa się prywatnie, więc koszty są bardzo duże.   Jagódka to wspaniała dziewczynka, która widać, że pragnie kontaktu z otoczeniem. A ja jako mama chcę jej to umożliwić, aby mogła kiedyś samodzielnie porozumiewać się z otaczającym ją światem. Z Twoją pomocą uda się to osiągnąć! Iweta, mama Jagody

8 427 zł
Oliwka Sroka
Oliwka Sroka , 13 lat

❗️Mała Oliwka potrzebuje pomocy - Twoje wsparcie jest na wagę przyszłości!

Nasza córeczka Oliwka ma 11 lat. Cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce czterokończynowe. Potrzebny jest jej specjalny sprzęt, który pomoże jej chodzić i utrzymać prawidłową postawę... Niestety - NFZ i PCPR dofinansują go tylko częściowo. Resztę musimy zapłacić sami, dlatego prosimy o pomoc! Córeczka marzy o tym, by kiedyś zatańczyć i iść do koleżanek na własnych nogach... Oliwka jest naszym trzecim dzieckiem... Jest też naszą księżniczką i oczkiem w głowie, bo ma dwóch starszych braci. Teoretycznie urodziła się jako zdrowa dziewczynka... Nikt nie dostrzegł, jak poważnie jest chora. Rozwój Oliwki wzbudzał nasz niepokój... Córeczce szło to wolno, zbyt wolno. Uspokajano nas, że może taka jej uroda, że może po prostu później zacznie siadać... Wciąż nie było jednak dużych postępów, a nasz nie opuszczał strach. Kiedy córeczka miała 9 miesięcy, zaczęło się usilne poszukiwanie odpowiedzi, co jej jest? Trafiliśmy do neurologa. To od niego otrzymaliśmy diagnozę, która była dla nas szokiem... Dziecięce Porażenie Mózgowe... Z czasu po diagnozie mało co pamiętamy, poza tym, że ciągle płynęły łzy. Zaakceptowanie choroby córci nie było łatwe. Od razu trzeba było szukać rehabilitacji. Od tego momentu zaczęła się dramatyczna walka o zdrowie i sprawność córeczki... "Wujkami" i "ciociami" naszej córeczki stali się neurolog, rehabilitant, ortopeda, okulista oraz logopeda i psycholog... Do tego ciągła rehabilitacja, na której Oliwka płakała wniebogłosy, aż serce pękało. Nasza walka trwa do dziś. Jeździmy na turnusy rehabilitacyjne. Oliwka ma ostrzykiwane ręce i nogi toksyną botulinową... Ma za sobą również zabieg fibrotomii. Codziennie jest rehabilitowana. Do wspomagania rehabilitacji służy sprzęt: ortezy na nóżki pionizator, trójnogi, wózek i wiele innych sprzętów, które w międzyczasie są potrzebne. Potrzeba wiele czasu i cierpliwości, aby osiągnąć efekty, które nie wszyscy dostrzegą. Oliwka chodzi dziś trochę przy balkoniku, a trochę z naszą pomocą.  Dzięki pomocy dobrych ludzi mamy coraz więcej efektów. Dało nam to siłę do dalszych starań.  Chcemy, by rozwijała się dalej i zdobywała nowe osiągnięcia. Niestety, aby tak było, potrzebny jest nam sprzęt - pionizator, żeby córeczka mogła rozciągać mięśnie i zachować postawę pionową. Dzięki ćwiczeniom Oliwka ma szansę chodzić bez niczyjej pomocy... Z niecierpliwością czekamy na ten moment. Córeczka jest bardzo mądrą, dzielną i pogodną dziewczynką, która rzadko narzeka, chociaż widać czasem, że jest jej smutno. Bardzo lubi prace plastyczne, śpiew i taniec... Ten ostatni jest jej marzeniem. Tak bardzo chciałaby kiedyś zatańczyć i pójść do dzieci samodzielnie... My również o tym marzymy. Bardzo pragniemy też tego, żeby mogła kiedyś być bardziej samodzielna, chociaż wiemy, że to długa droga. Jeśli możesz i chcesz nam pomóc i tym razem, to będziemy wdzięczni bardzo za każdą złotówkę. Rodzice Oliwki

2 654,00 zł ( 27,71% )
Brakuje: 6 921,00 zł
Filip Mazur
Filip Mazur , 8 lat

Razem zbudujmy dla Filipa dobrą przyszłość! Musimy zacząć już teraz!

Dzięki Waszemu wsparciu i pomocy Filip uczęszcza na terapię TUS oraz terapię behawioralną. Otrzymał również orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, dzięki czemu szkoła opracowuje program rewalidacyjny. Posiada już także orzeczenie o niepełnosprawności. To wszystko ułatwi mu naukę, ale też umożliwi coraz lepszy rozwój. Filip to cały mój świat, kocham go całym sercem. Pragę zbudować dla niego dobrą przyszłość. Jego zdrowie i rozwój są dla mnie najważniejsze. Chcę, by mógł nawiązywać relacje z kolegami, by stawał się coraz bardziej samodzielny i miał szansę na normalne funkcjonowanie w przyszłości. Dzięki Waszym wpłatom jest to możliwe. Filip wymaga terapii ze względu na zdiagnozowany zespół Aspergera oraz ADHD. Każdego dnia staram się pracować nad jego emocjami, które czasem są zbyt intensywne. Rozumiem to – w końcu to mały chłopiec, który nie zawsze potrafi pojąć, co się dzieje wokół niego i z jego uczuciami. Filip ma problemy z emocjami, nie radzi sobie również z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami. Jest pogodnym, mądrym chłopcem, ale również bardzo wrażliwym. Często upiera się przy swoim, a na odmowę reaguje nerwami lub płaczem. Codziennie pracujemy z Filipem nad wyciszeniem jego emocji, które czasem biorą nad nim górę. Staram się, aby zrozumiał zachowania innych i chętnie współpracował z otoczeniem – dużo rozmawiamy i odgrywamy scenki z emocjami. Zależy mi by z większą pewnością siebie i zrozumieniem wkraczał w otaczający go świat. Wydatki związane z tak specjalistyczną pomocą, terapiami, badaniami, dojazdami na badania i przyrządami do terapii są jednak bardzo wysokie! A terminy na terapię w ramach NFZ długie. Będę wdzięczny, jeżeli wesprzesz Filipka. Dziękuję za każdą, nawet najmniejszą wpłatę. Tata Filipa

1 196,00 zł ( 6,24% )
Brakuje: 17 953,00 zł
Kubuś Rychlewski
Kubuś Rychlewski , 4 latka

Tego cierpienia nie widać, choć Kuba mierzy się z nim każdego dnia❗️

Nasza walka o zdrowie synka rozpoczęła się, gdy Kubuś przyszedł na świat. Od tamtej pory staramy się robić wszystko, by zapewnić mu odpowiedni rozwój, niestety jego problemy zdrowotne skutecznie nam to uniemożliwiają. Kubuś urodził się w 33. tygodniu. W dniu narodzin ważył 1420 gramów. W skali Apgar dostał 7/8 na 10 punktów. Po dwóch dniach od urodzenia okazało się, że synek nie może jeść, ponieważ ma nieanatomicznie ułożone jelita. W 7. dobie miał operację przecinania pasm Ladda. Niestety po około tygodniu okazało się, że Kubuś ma martwicze zapalenie jelit. W kolejnej operacji usunięto mu 30 cm jelita cienkiego i wywołano stomię. Po 3 tygodniach miała odbyć się operacja zamknięcia układu pokarmowego, ale plany pokrzyżował nam COVID i zakażenie gronkowcem.  6 tygodni Kubuś spędził w izolacji, a my pełni rozpaczy staraliśmy się wierzyć, że jednak będzie dobrze. 22 grudnia w końcu doszło do zespolenia i przez 13 dni podawano synkowi antybiotyk. Niestety Kubuś nie mógł się wypróżnić, ciągle miał zalegania włosowate. Potrzebne wartości odżywcze miał uzupełnienia jedynie kroplówką. Kolejne lata spędziliśmy na ciągłych wizytach, badaniach, konsultacjach. Jeździliśmy od lekarza do lekarza, ale nie wprowadzano żadnego konkretnego leczenia ani rozwiązania. Nadal szukamy pomocy. Staramy się stale rehabilitować Kubusia i konsultować z różnymi lekarzami jego przypadek.  Synek nadal jest karmiony mlekiem modyfikowanym, a ma już 3 latka. Średnio zużywamy około 5 kg mleka miesięcznie. Nie potrafi zjeść nic konkretnego, a nawet jeśli – są to znikome ilości. Ciągle ma problemy z perystaltyką jelit, bardzo się spina. Pieluszki musimy zmieniać bardzo częstko, żeby uniknąć ciężkich odparzeń. W krytycznych sytuacjach zmienialiśmy ponad sto pieluszek dziennie… Sami już nie mamy siły. Nasza codzienność to nieprzespane noce, wielogodzinne usypianie synka, bezradność… Staramy się ze wszystkich sił, żeby mu pomóc, ale nie wiemy jak. Dodatkowo przez wcześniactwo Kubuś mówi bardzo niewyraźne, wymawia tylko pojedyncze słowa. Kuba uwielbia przejażdżki samochodem, interesuje się też pociągami. Chcielibyśmy, żeby dostał szansę na zaznanie beztroskiego dzieciństwa, ale teraz jego codzienność to ciągła walka o zdrowie. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Pensja męża wystarczy na opłacenie rachunków i podstawowe środki do życia, a ja nie mogę iść do pracy ze względu na domowe zajęcia rehabilitacyjne i opiekę nad Kubusiem i jego siostrą. Każdy, nawet najmniejszy gest będzie dla nas na wagę złota! Rodzice Kuby

1 888,00 zł ( 8,87% )
Brakuje: 19 389,00 zł
Blanka Dąbrowska
Pilne!
Blanka Dąbrowska , 2 latka

Urodziła się z ogromnym guzem na twarzy❗️Na ratunek Blance!

Blanka jest bardzo chora… Gdy sobie uświadamiamy, że to naszego tak wyczekanego, ukochanego dzidziusia dotyczy ta straszna diagnoza, serca pękają na pół… Skleja je jednak miłość do córeczki i wiara, że mimo choroby, Blania będzie szczęśliwa… Niestety – jest prawdopodobnie jedynym takim dzieckiem w Europie! Leczenie będzie kosztować fortunę, dlatego bardzo prosimy – pomóżcie naszej córeczce… Jesteśmy parą od 13 lat, a Blanka jest naszym pierwszym dzieckiem. Bardzo długo się o nią staraliśmy, dlatego jej przyjście na świat było dla nas cudem! Jednak dalej nic już bajki nie przypominało…  Podczas badań prenatalnych dwóch niezależnych lekarzy, mimo bardzo dokładnych badań, jak USG 3D, nie zauważyło rosnącego od zarodka guza, który okazał się ogromny! Córeczka nie wyszła ze szpitala do domu, jak to powinno być po porodzie… Stwierdzono u niej asymetrię twarzy. Ambulansem przewieźli moje dziecko do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi… W inkubatorze z podłączoną sondą żywieniową spędziła tydzień na wykonywaniu różnych badań. Potem została przewieziona na Oddział Onkologiczny Centralnego Szpitala UM w Łodzi, gdzie rozpoczęła się batalia w poszukiwaniu przyczyny asymetrii buźki. Lekarze podejrzewali naczyniaka, który niestety się nie potwierdził. Następnie pobrano wycinek do badań histopatologicznych i zdecydowano o zaintubowaniu Blanki. I tak przez ciężkie 21 dni, najgorszy czas w naszym życiu, nasze maleństwo było zaintubowane i karmione sondą…  Aż znalazł się wspaniały lekarz i to wszystko przerwał. Wciąż nie znaliśmy diagnozy, choć mijały dni – każdy był gorszy od najgorszego horroru! Aż w końcu lekarze zaczęli podejrzewać bardzo brutalną chorobę – NF1. Okazało się, że asymetria buźki naszej córeczki spowodowana jest guzem tkanek miękkich – nerwiakowłókniakiem splotowatym!  Badania genetyczne nie potwierdziły jednoznacznie choroby NF1, na dokładniejsze musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy... Już nie mamy sił pytać, dlaczego my, dlaczego nasze dziecko. Musimy po prostu o nią walczyć! Robimy wszystko by pomóc Blani, szukamy lekarzy i możliwości w innych krajach (niestety takie konsultacje kosztują około 1000 EUR). Szukamy metody pozwalającej na usunięcie tego okropnego guza, zniekształcającego twarz naszego maleństwa, utrudniającego jej jedzenie i oddychanie... Rozpoczęliśmy leczenie dedykowanym lekiem, jednak na razie nie przynosi ono żadnych rezultatów. Może okazać się nieskuteczne… Najlepszym sposobem byłoby usunięcie guza w nieinwazyjny sposób. Szukamy ośrodka na całym świecie, który mógłby się tego podjąć, nie narażając naszej córeczki na trwałe kalectwo. Niestety, leczenie Blanki będzie z pewnością kosztowało fortunę, dlatego już rozpoczynamy zbiórkę środków i z całego serca prosimy o wsparcie…  Chcemy tylko zapewnić naszej córeczce normalną przyszłość i zdrowie! Wierzymy, że zahamujemy rozwój guza… Musimy jednak walczyć! Cały czas jesteśmy pod kontrolą różnych poradni, mamy robione badania, od pobrania krwi zaczynając, po rezonans magnetyczny w znieczuleniu ogólnym, co jest strasznym przeżyciem...  Są momenty, kiedy guz dziwnie puchnie i zaczyna się panika. Na razie badania wykazują jego stabilizację, jednak nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień! Prosimy o wsparcie choćby złotówką, byśmy mogli szukać ratunku dla naszej córeczki! Gdy go znajdziemy, na zbiórkę nie będzie już pewnie czasu – trzeba będzie działać natychmiast… Rodzice Blanki ➡️ Reportaż o sytuacji Blanki

644 195,00 zł ( 40,36% )
Brakuje: 951 550,00 zł
Julia Nowak
Julia Nowak , 2 latka

Julcia ma guzy na sercu, jej mama w oczach! Rzadka choroba odbiera zdrowie rodzinie❗️

W trakcie ciąży dowiedziałam się, że moja córka ma stwardnienie guzowate. Jest to bardzo rzadka i trudna choroba. Julia ma wiele guzków na sercu. Dokładnie wiem, jak będzie wyglądała jej przyszłość, ponieważ sama zmagam się z tą chorobą. Tracę wzrok… Jestem przerażona. Tak bardzo się boję, że za moment po prostu przestanę widzieć moje maleństwo. Musimy Julkę leczyć i badać prywatnie, ponieważ na NFZ bardzo długo czeka się na wizyty do specjalistów i mogłoby być już za późno, aby jej pomóc. Oznacza to, że codziennie odkładamy każdą możliwą złotówkę, by tylko być pewnym, że nie zabraknie nam pieniędzy, by opłacić kolejną wizytę lekarską. Badania takie jak echo serca, holter i EKG są kosztowne, stałe wizyty u kardiologów również. Nie wystarcza nam środków na leczenie córeczki. Julka jest bardzo energicznym dzieckiem i jest duża szansa, że do 4. roku życia, przy dobrej opiece lekarskiej guzki się wchłoną i Julia będzie bezpieczna.  Musimy być też pod kontrolą neurologa, gdyż przerzuty na inne organy powodują padaczkę i upośledzenie umysłowe, a chcemy zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić. Zrobimy wszystko dla tej cudownej istoty, którą tak kochamy.  Ciężko pogodzić się z myślą, że ukochana córeczka odziedziczyła chorobę, która mnie samą wykańcza od środka. Dlatego chcę zrobić wszystko, póki jestem i widzę moje dziecko, by podarować jej bezpieczną przyszłość. Utrata wzroku będzie dla mnie czymś strasznym. Jednak utrata dziecka to scenariusz, którego po prostu nie dopuszczam do siebie! Dziękujemy za każdą złotówkę. Wiemy, że dzięki pomocy Julia ma szansę być zdrowa. Mama *Kwota zbiórki jest szacunkowa

9 225,00 zł ( 24,77% )
Brakuje: 28 010,00 zł
Krystyna Rynkart
Krystyna Rynkart , 76 lat

Ile może znieść jedna osoba? Podaruj Krystynie powód do uśmiechu...

Krystyna to kobieta, która w swoim życiu przeżyła już dość sporo, zaczynając od wychowywania swoich dwóch wnucząt po tym, jak jej jedyna córka się od niej odwróciła i postanowiła zacząć nowe życie. Przeżyła ciężką chorobę swojego męża, który chorował przez wiele lat na stwardnienie rozsiane. Na poczet jego choroby musiała wziąć wiele kredytów i korzystać z tak zwanych „chwilówek", aby zapewnić mu najlepszą opiekę i zagwarantować dobre warunki podczas choroby. Mąż zmarł w wieku 54 lat w kwietniu 2004 r. Niestety po prawie 16 latach nadal się to za nią ciągnie i komornicy zabierają z jej emerytury niemałe kwoty.  Teraz los nie oszczędził również Krystyny. Dzień przed Wigilią, czyli 23 grudnia 2021 roku, do babci zostało wezwane pogotowie. Z podejrzeniem udaru została zabrana od razu do szpitala. Okazało się, że przeszła zawał. Dodatkowo został wykryty guz lewego sutka, który najprawdopodobniej jest rakiem złośliwym, ale tutaj czekamy jeszcze na wyniki badań. Krystyna przed zabraniem do szpitala chodziła o kulach, ale umiała sama się umyć, zrobić jedzenie czy też przede wszystkim skorzystać z toalety. 12 stycznia w momencie wypisu ze szpitala okazało się, że nie chodzi już w ogóle, nie umie nawet stanąć na proste nogi, nie ma w nich po prostu czucia. Za długo leżała bez ruchu i lekarze nie dają jej już żadnych szans na to, aby mogła samodzielnie jeszcze kiedyś przejść, choć parę kroków.  Jej wnuk Marcin to 29-letni chłopak, który jako jedyny jej nie zostawił, który musiał zrezygnować z pracy, aby móc się zajmować babcią. Wprowadził się do niej, aby zapewnić babci wszystko, co jest jej potrzebne. W ich mieszkaniu nie ma warunków, aby zapewnić im wygodne życie, nie ma ciepłej bieżącej wody, mieszkanie ogrzewają tak zwaną „kozą”, która jest już stara i nie jest w stanie nagrzać całego mieszkania. Nie ma łazienki, jest jedynie toaleta. Są teraz w bardzo trudnej sytuacji finansowej, babcia musi już na stałe przyjmować leki na serce, osteoporozę, przyjmować zastrzyki przeciwzakrzepowe, antybiotyk i przyjmować inhalacje.  Jednym z naszych celów jest zakup łóżka rehabilitacyjnego oraz materaca przeciwodleżynowego. Najbardziej zależy nam na dostosowaniu mieszkania do babci potrzeb, zrobienie łazienki, w której moglibyśmy ją kąpać oraz podłączeniu ciepłej wody. Zbieramy również na zakup wózka inwalidzkiego, ponieważ taki „standardowy”, który udało nam się dostać z NFZ, jest niestety dla babci za wąski. Przyjmiemy każdą możliwą pomoc i z góry dziękujemy!  Bliscy

420 zł
Ola Kopczyńska
Ola Kopczyńska , 14 lat

Pomóż Oli zawalczyć o samodzielność!

Przez pierwsze lata po narodzinach Oli lęk o jej zdrowie i życie nie opuszczał nas ani na chwilę. Lekarze podejrzewali, że córka nigdy nie będzie w stanie mówić i chodzić oraz że prawdopodobnie będziemy musieli się szybko z nią pożegnać na zawsze… Mimo paraliżującego strachu, nigdy się nie poddaliśmy!  Z początku córka była pod opieką hospicjum domowego, ale rozwój Oli zaskoczył wszystkich specjalistów. Nauczyła się samodzielnie oddychać i mogła zostać wypisana z hospicjum. Kiedy córka miała pięć lat, wypowiedziała swoje pierwsze słowa – mama i tata. Łzy same płynęły nam po policzkach! Nie mogliśmy uwierzyć, że nasza córeczka mówi!  Ola cierpi na zespół Arnolda-Chiariego II i przepuklinę oponowo-rdzeniową. Porusza się na wózku i oddycha przez rurkę tracheostomijną. Jej życie wypełnione jest wizytami u specjalistów i rehabilitacją… A jednak, nigdy nie zapominamy o tym, jak wiele udało się już osiągnąć! Cieszy nas każda spędzona wspólnie chwila! Córka jest bystra, energiczna i stara się być jak najbardziej samodzielna. Niestety, bardzo mocno ogranicza ją brak windy w naszym domu. Poczucie, że nie może swobodnie poruszać się w miejscu, w którym spędza większość czasu powoduje u niej frustrację i smutek.  Bardzo chcemy to zmienić! Planujemy montaż specjalistycznej platformy pionowej, która umożliwiłaby Oli poruszanie się po całym domu bez przeszkód. Koszt zakupu takiej windy jest niestety bardzo duży i znacznie przekracza nasze możliwości finansowe. Częściowo dostaniemy dofinansowanie, ale nadal musimy kilkadziesiąt tysięcy dopłacić z własnych środków. Zwracamy się do Was z serdeczną prośbą o wsparcie! Ola ma możliwość osiągnąć samodzielność – musimy tę okazję wykorzystać! Wierzymy, że dzięki Waszej pomocy nasza córka ma szansę na lepsze jutro!  Mama Oli

4 087,00 zł ( 7,68% )
Brakuje: 49 105,00 zł