Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleksander Pachnicki
Aleksander Pachnicki , 16 lat

Olek ma czterokończynowy niedowład❗️Pomoż odwrócić skutki wypadku!

Wypadek tak wiele przekreślił! Mój kochany syn, mając zaledwie 15 lat, został zmuszony do walki o swoje zdrowie i sprawność. Nie tak przecież powinna wyglądać codzienność nastolatka... Żal ściska moje serce. W jednej chwili Olek musiał odstawić swoje marzenia, plany, pasje. Jego ciekawość świata nie miała końca! Otaczał go spokój, co poniekąd wpływało na jego dojrzałość.  Niestety życie mocno go doświadczyło, czego skutkiem był poważny wypadek. Syn przez miesiąc leżał na Oddziale Intensywnej Terapii, gdzie lekarze całą swoją zawziętością walczyli o jego życie.   Olek przeszedł operację miednicy i założenia zewnętrznego stabilizatora. W celu umożliwienia oddychania przeprowadzono zabieg tracheostomii. Niestety konieczne było także założenie PEGa, czyli przezskórną, endoskopową gastrostomię do odżywiania.  Nie to jest jednak najgorsze! W tym okropnym wypadku najbardziej ucierpiała głowa, ponieważ doszło do pęknięć płatów, powstania wielu krwiaków i co najgorsze, wystąpił czterokończynowy niedowład! Przerażenie miesza się w takiej sytuacji z poczuciem bezsilności. Olek stracił całkowitą sprawność, a z silnego i zdrowego nastolatka, stał się osobą całkowicie zależną od innych.  Od trzech miesięcy przebywamy w specjalistycznej klinice, gdzie Oluś dzielnie ćwiczy. Nasz pobyt tutaj jest jednak ograniczony, co oznacza, że już niebawem będziemy musieli opuścić tę placówkę. Pomoc jednak w żadnym wypadku nie może być wstrzymana!  Ole nie porusza lewą ręką i nogą. Napięcie jego mięśni jest bardzo słabe, dlatego wymagana jest wielopłaszczyznowa fizjoterapia oraz rehabilitacja neurologiczna. Zamiast na edukację i na zajęcia naukowe dla mojego syna, muszę uzbierać środki na sprzęt medyczny, m.in. wózek inwalidzki i pionizator. Także mój dom musi zostać dostosowany do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Nie byłam przygotowana na tak wysokie i nagłe wydatki.  Wypadek wszystko zmienił. Najważniejsze jednak, że moje dziecko przeżyło. Walkę o życie wygrał! Teraz Olek musi stoczyć pojedynek o odzyskanie sprawności. Sama nie udźwignę tych wszystkich medycznych wydatków, które na mnie czekają. Tylko wspólnymi siłami będziemy mogli pomóc Olkowi. Proszę, pomóż mojemu synowi stanąć na nogi. Anna, mama

5 626,00 zł ( 23,79% )
Brakuje: 18 020,00 zł
Pola Grawiec
Pola Grawiec , 22 miesiące

Jej serduszko jest w niebezpieczeństwie! Pomóż Poli!

16 stycznia tego roku niespodziewanie, bo w trybie pilnym na świat przyszła nasza córka. Pola wojowniczka jest wcześniakiem z 34 tygodnia. Urodziła się poprzez cesarskie cięcie, ponieważ jej puls był bardzo wysoki! Wtedy zaczęła się nasza walka...  Zabieg cesarskiego cięcia tak naprawdę uratował nasze dziecko, ponieważ jak się okazało, miała węzeł prawdziwy na pępowinie. On stanowi ryzyko dla życia dziecka! To jednak nie był koniec złych informacji. Zaraz po porodzie dowiedzieliśmy się, że córeczka ma problemy z oddychaniem i musi być zabrana na oddział intensywnej opieki medycznej. Pola urodziła się z wrodzonym zapaleniem płuc oraz stwierdzoną tachykardią. Nigdy nie zapomnę widoku córki, która nie dawała prawie w ogóle oznak życia. Była sina, ze słabym, płytkim oddechem... Każde moje wejście na oddział to był strach i lęk o życie i zdrowie dziecka. A to najgorszy strach, jaki dotąd poznaliśmy... Na oddziale Pola była intubowana, ponieważ nie radziła sobie z samodzielnym oddychaniem, miała również przetaczaną krew. I zostały również zdiagnozowane problemy z serduszkiem. Teraz wiemy, że świadczą o wrodzonych wadach rozwojowych przegród serca. Te wady powodują częste infekcje górnych dróg oddechowych, które jeszcze bardziej w jej przypadku utrudniają oddychanie. Nasza walka i strach nie skończyły się na OIOM-ie. Jesteśmy pod stałą, prywatną kontrolą kardiologa. Średnio co miesiąc mamy wizyty, by sprawdzać przepływy i wymiary serduszka. Nie pamiętamy już pojęcia beztroski! Pola pojawiła się na świecie całkiem niedawno, a już ma za sobą szereg badań i bolesnych wspomnień. Przed nami kolejny ważny i trudny etap, którego jeszcze kilka miesięcy temu nie spodziewalibyśmy się w naszym życiu... Czekamy na wiadomość ze szpitala kiedy planowana będzie operacja. Lekarze muszą zamknąć otwór owalny oraz poszerzyć zwężoną tętnicę płucną u Poli. Decyzja będzie podjęta na posiedzeniu kardiologiczno-kardiochirurgicznym w październiku. Po operacji czeka nas ciężka i długa rekonwalescencja. Chcielibyśmy prosić o pomoc, każdą nawet tą najdrobniejszą, abyśmy mogli zadbać o zdrowie córki, jeździć do szpitali i lekarzy. Musimy kontrolować tak często jak to możliwe stan naszego malutkiego serduszka. Niestety każda prywatna wizyta u kardiologa to koszt 400 złotych plus dojazdy, leki, witaminy i wiele innych wydatków, związanych z wcześniactwem... Robimy co w naszej mocy, ale w niektórych kwestiach mamy uwiązane ręce. Tata Polci posiada drugą grupę inwalidzką oraz otrzymuje rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy. Ja w tej chwili pozostaję przy córeczce, która wymaga całodobowej opieki. Bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia, by móc poradzić sobie z nową sytuacją. By jak najlepiej zadbać o zdrowie naszej córeczki!  Rodzice

5 572 zł
Bruno Derda
Bruno Derda , 6 lat

POMOCY! Coraz częściej zamiast uśmiechu widzę ból na twarzy mojego synka!

Gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem, poczułem wypełniające mnie od wewnątrz szczęście. Marzyłem o synu. Bruno był odpowiedzią na wszystkie moje prośby. Dziś już wiem, że syn nigdy nie dogoni swoich rówieśników, nie przyniesie mi przysłowiowej szklanki z wodą na starość, ani nie powie tego najważniejszego zdania „Kocham Cię”! W trzeciej dobie od przyjścia na świat Bruno zaczął przelewać się nam przez ręce. Synek nie jadł, był półprzytomny. W ciężkim stanie zawieźliśmy go do szpitala. Tam został podłączony do respiratora, który kontrolował każdy jego oddech. Lekarze walczyli o jego życie! Później Bruno trafił na oddział neurologii, a po trzech miesiącach badań otrzymaliśmy druzgoczącą diagnozę… Mój ukochany synek Bruno choruje na nieuleczalną i bardzo rzadką chorobę metaboliczną – hiperglicynemię nieketotyczną. Zmaga się z opóźnieniem psychoruchowym, ma obniżone napięcie mięśniowe, korowe uszkodzenie wzroku, nadwrażliwość na dźwięki oraz padaczkę lekooporną. Wszystkie te dolegliwości, pomimo jego ogromnej woli życia, odbierają mu całą radość. Widzę jak moje dziecko cierpi i rozrywa mi to serce. Coraz rzadziej się uśmiecha i znikomo reaguje na otoczenie… Bruno musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, m.in. neurologa, ortopedy, gastroenterologa i poradni żywienia. Od blisko 3 lat jest żywiony przez PEG. Jest także podopiecznym hospicjum domowego, gdyż jego choroba ma charakter terminalny. Synek wymaga systematycznej i kosztownej rehabilitacji. Niestety przestaję dawać radę stawiać czoła ciągle rosnącym kosztom. Synek wymaga całodobowej opieki, dlatego musiałem zrezygnować z pracy. Bardzo chciałbym móc zapewnić Brunowi, przynajmniej raz w roku, wyjazd na turnus rehabilitacyjny, który niesamowicie mu pomaga. Niestety jego koszt znacząco przekracza moje możliwości…  Nie jest łatwo prosić o wsparcie, jednak chodzi o moje dziecko! Wiem, że tylko z pomocą ludzi dobrych serc, uda mi się pokonać wszystkie przeszkody rzucone przez okrutny los, a życie mojego synka będzie choć trochę lepsze. Jeśli możesz – proszę, wesprzyj mnie w walce! Sebastian, tata Bruna ➡️ Facebook ➡️ Odszedł z seminarium, bo chciał założyć rodzinę. "Mówili, że Bóg mnie pokarał" 🎦 TVP vod

5 456,00 zł ( 25,64% )
Brakuje: 15 821,00 zł
Rafał Ciechanowicz
Rafał Ciechanowicz , 46 lat

Nie mogłem wstać – miesiąc później okazało się, że to przez UDAR!

Ja nie mogłem wstać z fotela, a lekarza mówił, że to przez stres. Nie podważałem diagnozy, bo rzeczywiście w życiu miałem dużo napięcia i wiele brałem na swoje barki. Niestety to, co wydarzyło się miesiąc później, rozsypało całe moje życie… Był już wieczór. Zaczęła drętwieć mi lewa ręka i noga. Czujem się bardzo słabo. Nie wiem, skąd znalazłem w sobie tyle siły, by wykręcić numer 112. Pogotowie przyjechało około 19:30. Ratownicy od razu zawieźli mnie na SOR. Na odpowiednim oddziale znalazłem się po wykonaniu serii badań. Pamiętam jak dziś – była godzina 22. Co się działo potem, nie mam pojęcia. Cały tydzień jakby został wyjęty z mojego życiorysu. Lekarze mówili, że doznałem niedokrwiennego udaru mózgu. Chciałem coś odpowiedzieć, zadzwonić do mamy, która również w tym czasie była w szpitalu, ale z moich ust wydobywał się tylko bełkot. Nie byłem w stanie wypowiedzieć jednego wyraźnego słowa. Ten stan się utrzymywał, aż w końcu telefon sam zaczął dzwonić. Odebrałem połączenie. Mama nie żyje.  Ojczyma pochowałem tego samego roku. Dziadków, którzy mnie wychowywali – lata wcześniej. Dziadek zmarł w 2005 roku przez nowotwór płuc, a schorowana babcia w 2009 roku. Poczułem się na świecie sam jak palec… Do tego z balastem chorób takich jak zmiana niedokrwienno-obrzękowa w mózgu, hepatopatia, zmiany drobno guzkowe płuc. Obecnie poruszam się przy pomocy wózka inwalidzkiego. Wcześniej wykonywałem niemalże wszystkie możliwe zawody. Byłam mistrzem piekarnictwa, zajmowałem się wykończeniówką, potem pracowałem jako złota rączka. Teraz nie mogę wykonywać żadnego zawodu… Bardzo proszę Cię o pomoc! Tylko rehabilitacja może poprawić mój stan zdrowia i usprawnić mnie w codzienności. Za każdą pomoc będę dozgonnie wdzięczny.  Rafał

5 410 zł
Arkadiusz Hołodok
Arkadiusz Hołodok , 59 lat

Nowoczesna metoda leczenia szansą na życie! Dostęp do niej to ratunek dla Arkadiusza!

W styczniu 2022 miałem mieć wykonaną biopsję guza prostaty. Do badania nie doszło, ponieważ już w badaniu USG okazało się, że pojawił się guz w pęcherzu moczowym. To jak zmienia się patrzenie na życie w obliczu choroby wiedzą wszyscy, którzy zetknęli się z chorobą nowotworową...  Guz musiał być natychmiastowo operowany. Badania guza potwierdziły jego złośliwość. Kolejna biopsja wykazała raka gruczołowego zrazikowego stercza. Jest to guz złośliwy, który szybko daje przerzuty... Gdy słyszymy, że rak, złośliwy, że daje przerzuty pojawiają się myśli, których nie chcemy. Zdaje sobie sprawę ze stanu swojego zdrowia, ale nie chcę tracić nadziei. Czekam na informację, czy nie pojawiły się już przerzuty do kości i płuc. Na pewno guz musi zostać usunięty, lecz jego położenie i wielkość jest obarczone dużym ryzykiem. Operacja z użyciem specjalistycznego sprzętu – robota da Vinci, zmniejsza możliwe zagrożenie. To najnowocześniejsza i najbardziej zaawansowana technologicznie metoda leczenia raka prostaty. Niestety koszt takiej operacji przekracza moje możliwości finansowe. Bez pomocy będzie ona poza moim zasięgiem. Warto walczyć o każdy dzień, miesiąc i rok. Ja chcę tę próbę podjąć, by jak najdłużej być z tymi, których kocham i dać nadzieję tym, którzy doświadczają takiego samego cierpienia.  Arek

5 338 zł
Grażyna Reczek
Grażyna Reczek , 70 lat

Nierefundowany lek jedyną szansą dla mojej siostry❗️Prosimy o pomoc❗️

Mojej siostrze od 45 lat towarzyszy ciężka dolegliwość – stwardnienie rozsiane, które stopniowo ogranicza jej możliwości życiowe. Przez tyle lat pokazywała niesamowitą siłę w obliczu walki z chorobą, ale w końcu przyszedł ten moment, że musimy poprosić o pomoc.  Kiedy pojawiła się diagnoza, leczenie SM wyglądało zupełnie inaczej. Na początku nie było żadnego, potem pojawiała się możliwość skorzystania z programów leczniczych, ale te okazywał się nietrafione. 45 lat zmagać się z chorobą, która stopniowo coraz bardziej uniemożliwia bycie samodzielną… To ciężkie do wyobrażenia, a Grażynka przez ten czas dawała sobie radę. 5 lat temu udało się nam skorzystać z programu, w którym siostra otrzymała tabletki i po nich było lepiej. Niestety, tylko przez jakiś czas. Kiedy lekarze stwierdzili, że dobrze byłoby przyjąć lek jeszcze raz, siostra przestała kwalifikować się do programu z racji wieku. Zostaliśmy więc z zapytaniem: Co teraz? Nie mogliśmy po prostu się poddać, zwłaszcza że widziałam, jak bardzo Grażyna boi się dnia, w którym położy się do łóżka… i już nie wstanie. Siostra jest niezwykle silną osobą. Walczy, obecnie porusza się przy chodziku, ale jej kręgosłup jest już poważnie powykręcany. Niepewność co do przyszłości i strach przed utratą zdolności do samodzielnego funkcjonowania są dla niej ogromnym obciążeniem. Zwłaszcza że siostra od roku jest wdową.  Jako pielęgniarka z wykształcenia, Grażyna doskonale wie, jak postępować w swojej chorobie, ale wie też, jak groźny jest jej stan i rozpoznaje wszelkie, przerażające objawy. Lekarz wystawi receptę na niezbędny lek, ale niestety bez Waszego wsparcia nie będziemy w stanie go zakupić. Lek nie jest refundowany, a jego koszt wynosi około 190 000 złotych! Ta kwota jest dla nas ogromna. Nawet cała nasza rodzina nie jest w stanie zebrać takich pieniędzy. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie finansowe. Każda kwota, jaką jesteście w stanie ofiarować, będzie ogromną pomocą w zapewnieniu Grażynie leczenia, które może zmienić jej życie. Teresa, siostra

5 280,00 zł ( 2,75% )
Brakuje: 186 210,00 zł
Jola Świniarska
Jola Świniarska , 66 lat

Udar przyszedł jak złodziej. Zabrał to, co najcenniejsze – pomóż mojej mamie!

Nie wiedziałam, że tak życie się potoczy. Pisze przecież różne, nieprzewidywalne scenariusze. Niestety nie oszczędziło mojej ukochanej mamy. Tak bardzo bym chciała jej teraz pomóc.  Dwa lata temu mama doznała pierwszego miktoudaru. Jednak lekarz nie wysłał jej na żadne badania… W październiku 2022 roku udar wrócił, lecz ze zdwojoną siłą. Mama doznała paraliżu prawej strony ciała, nie mogła samodzielnie chodzić, miała zaniki pamięci, nie pamiętała, co wydarzyło się np. kilka dni temu. Byliśmy ogromnie zmartwieni. Dotychczas mama opiekowała się chorą umysłowo siostrą. Teraz z bratem musimy odnaleźć się w nowej, trudnej codzienności.  Przez pewien czas do domu przychodził opiekun medyczny, rehabilitantka, logopeda, teraz musimy opłacać wszystko prywatnie. Koszty za wizyty rosną w zatrważającym tempie… A przecież są niezbędne. Już widzimy ogromne postępy. Mama chodzi, co prawda musi się podpierać, ale nie jest już osobą leżącą, zaczyna mówić, więcej pamięta. To są czynności potrzebne do codziennego funkcjonowania, dlatego tak zależy nam na jej rozwoju i powrocie do zdrowia. Oprócz rehabilitacji mama potrzebuje leku, który ma cofnąć skutki udaru w obrębie logicznego myślenia. Miesięczna kuracja to aż 2 700 złotych!  Bardzo proszę o pomoc! Koszty rehabilitacji i leczenie przewyższają nasze możliwości finansowe. Chcemy zrobić wszystko, by mama odzyskała siły, by mogła znów być w pełni samodzielną osobą. Twoje wsparcie tak wiele znaczy. Wiem, że razem możemy o wiele więcej zdziałać! Dziękuję Ci za każdy rodzaj pomocy!  Joanna, córka 

5 257 zł
Marcin Domański
Marcin Domański , 48 lat

Tętniak odebrał tacie sprawność! Proszę, pomóż mu wrócić do dawnego życia!

Marcin to mój ukochany tata. Wspaniały i dobry człowiek, który zawsze przy mnie był, uczył i pokazywał jak cieszyć się z życia. Kiedyś zawsze radosny, pogodny i nieustannie uśmiechnięty. Teraz – przykuty do łóżka, z grymasem na twarzy i gasnącym w oczach blaskiem. Jedynym ratunkiem jest dla niego  kosztowne leczenie i rehabilitacja…  Jeszcze do niedawna tata żył na pełnych obrotach. Spełniał się w roli wspaniałego męża i cudownego ojca. Niestety nagle, bez żadnego ostrzeżenia spadła na nas tragedia, która zmieniła wszystko. 12 sierpnia zawalił się dosłownie cały nasz świat… Tata źle się poczuł. Jak się za chwilę okazało powodem jego złego samopoczucia był pęknięty tętniak tętnicy kręgowej, który spowodował rozległy krwotok podpajęczynówkowy. Podczas transportu do szpitala tata dostał silnego ataku padaczki. Niemal natychmiastowo przeprowadzono operację embolizacji pękniętego tętniaka, po której niespodziewanie pojawiło się wodogłowie.  Wkrótce tata musiał przejść kolejne zabiegi ratujące życie, w tym poważną operację implantacji zastawki komorowo-otrzewnowej. Niestety i tym razem pojawiły się komplikacje. Na skutek przebytych operacji doszło do rozległego udaru pnia mózgu. Wszystko działo się tak szybko, a my byliśmy całkowicie bezradni.... Nie mogliśmy uwierzyć w to, co się działo. Byliśmy przerażeni, zdezorientowani.  Przecież jeszcze wczoraj było wszystko dobrze. Tata śmiał się i snuł plany na resztę wakacji. A nagle, w mgnieniu oka jego bezwładne ciało znalazło się na szpitalnym łóżku, a rokowania były tragiczne. Lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie.... Tata nie był w stanie samodzielnie funkcjonować, a jego życie podtrzymywała aparatura...  Mimo to, on dzielnie walczył. Minęło kilka ciężkich dni, które przyniosły cud. Tata przeżył. Jednak udar był na tyle poważny, że zabrał mu kontrolę nad ciałem, mowę, sprawność… Tata odzyskała świadomość, jednak nie jest samodzielny, nie ma pamięci wstecznej, leży w łóżku i wymaga całodobowej opieki. Dodatkowo codziennie musi być odsysany, aby nie dostał zapalenia płuc. Kiedy jego stan się ustabilizował, tata przeszedł zabieg tracheotomii, dzięki której może swobodnie oddychać. Obecnie karmiony jest przez sondę nosowo-żołądkową oraz kroplówki, ponieważ udar uniemożliwił mu przełykanie. W niedalekiej przyszłości zostanie założony PEG (przetoka żołądkowa). Każdy dzień to ciężka walka. Z godną podziwu determinacją tata walczy o dawne życie. Niestety, to nie wystarczy. Jedną szansą, aby wrócić do pełni sił fizycznych i umysłowych jest wdrożenie intensywnej, wielostronnej  rehabilitacji oraz leczenia.  Koszty są jednak ogromne, a czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Im szybciej rozpoczniemy specjalistyczną rehabilitację, tym większa szansa na sprawność! Dla taty jestem w stanie poruszyć niebo i ziemię, by w końcu zakończyć pasmo jego udręk i niekończącego się smutku. Chcę by w końcu po półrocznym pobycie w szpitalu wrócił do nas, do domu. Przez całe życie to on opiekował się mną, teraz przyszedł czas, aby za te wszystkie lata się odwdzięczyć....  Proszę, pomóżcie nam...  Córka, Zuzia

5 023 zł
Natalia Bartczak
Natalia Bartczak , 22 lata

Ma dopiero 21 lat, a już toczy walkę z okrutną chorobą❗️Razem dla Natalii❗️

Do tej pory wiodłam spokojne, poukładane życie u boku najbliższych. Niedawno założyłam własną działalność i spełniałam się jako fryzjer dla piesków. Niestety los zadecydował inaczej, postanowił zadać cios, który odmienił całe moje życie. Wszystko zaczęło się niepozornie. Zachorowałam i musiałam zacząć przyjmować antybiotyk. Nagle pojawiły się zawroty głowy, mdłości i drętwienie lewej nogi. Zaniepokojona udałam się do szpitala, jednak lekarze przypuszczali, że to uczulenie na antybiotyk i podali mi sterydy. Niestety mój stan się nie poprawiał, a wręcz przeciwnie, z dnia na dzień było coraz gorzej. Gdy się obudziłam, miałam już zdrętwiałą całą lewą nogę, rękę, szyję i buzię. Ponownie udałam się do szpitala, ale lekarze nie widzieli powodów do zmartwień. Udałam się więc do innej placówki, gdzie przeprowadzono wszystkie niezbędne badania. Wyniki nie pozostawiały już złudzeń. Zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane. Mój świat się załamał. Zostałam w szpitalu na obserwacji, gdzie przeprowadzono więcej szczegółowych badań. Rozpoczęłam też rehabilitację, którą kontynuuję w domu. Jest poprawa, ale zawroty głowy towarzyszą mi do dziś. Nie mogę przemieszczać się samochodem, bo zawroty się nasilają i powodują również mdłości. Rehabilitantka przychodzi do mnie do domu.  Staram się każdego dnia walczyć, ale jest mi bardzo trudno. Ta tragedia spadła na mnie i na moją rodzinę z dnia na dzień. W styczniu okaże się, czy mój organizm jest gotowy na intensywne leczenie bardzo silnymi lekami. Do tego czasu muszę poświęcić się wymagającej rehabilitacji.  Trudno jest pogodzić się z tym, że dotychczasowe życie nagle zostało mi odebrane. W momencie, gdy zaczęłam rozwijać swoją wymarzoną firmę, nagle spadła na mnie taka tragedia. Marzę zacząć kolejny dzień ze świadomością, że to był tylko zły sen. Niestety, gdy się budzę, ten koszmar nadal trwa. Pomóż mi się z niego uwolnić.  Natalia

5 015 zł