Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dominika Dziuba
Dominika Dziuba

Nie pozwól, by niepełnosprawność zamknęła Dominikę w domu!

Czternaście lat temu zostałam mamą Dominiki. Przyjście na świat córeczki było obciążone niedotlenieniem, zamartwicą głowy i twarzy. Ilość chorób współistniejących oraz porażenie mózgowe mojej córeczki na zawsze zmieniły tory naszego życia. Nie ma magicznej pigułki ani lekarstwa, która zakończyłaby cierpienia mojej córki. Jedyne co to regularna rehabilitacja i terapia, która zapobiega wtórnej niepełnosprawności. Mimo to Dominika nigdy samodzielnie nie postawi kroku, nie ubierze się sama, nie zje. Nie będzie podbierać moich kosmetyków i pożyczać bluzek.  Każde wyjście na zewnątrz to nie lada wyprawa. Ubranie Domi przy jej wysokim napięciu i atetozie potrafi trwać niesamowicie długo, a ja czuję jakbym wykonała ciężką, fizyczną pracę. Do wyjścia na dwór dzielą nas schody, które pokonuję znosząc Dominikę na rękach. Gdy była młodsza, było oczywiście lżej. Dominika rośnie, jest coraz cięższa, a ja nie daję rady. Zdarzają się dni, kiedy muszę odpuścić i zostajemy w domu. Z wiekiem dokuczają mi różne schorzenia, kręgosłup odmawia posłuszeństwa.  Jednym ratunkiem jest dla nas montaż windy. Całościowy koszt zakupu i montażu to około 88 tysięcy złotych. Są to dla mnie nieosiągalne pieniądze. Być może uda się pozyskać jakąś część kwoty do refundacji, lecz decyzje w tej sprawie zapadną dopiero w przyszłym roku. Bez windy zostaniemy uwięzione w domu. Zbiórka i prośba o wsparcie jest moim jedynym ratunkiem na zakup niezbędnego urządzenia. Pomoże nam ono normalnie żyć, ułatwi codzienne załatwianie zwykłych spraw.  Przed nami wciąż długa droga, na której chciałabym zobaczyć bezpieczną przyszłość dla mojej córki. Teraz jestem dla niej wszystkim. Dominika uwielbia spacery, które za każdym razem wywołują szeroki, piękny uśmiech na jej twarzy. Kocha jeździć do szkoły i kontakt z rówieśnikami. Jednak każde wyjście jest obarczone bólem i trudem.  Kasia – mama Domi

6 496,00 zł ( 6,95% )
Brakuje: 86 970,00 zł
Laura Kosiorek
Laura Kosiorek , 5 lat

Mała dziewczynka, wiele chorób i schorzeń... Pomożesz jej lepiej żyć?

Laura urodziła się z ogromem wad rozwojowych, schorzeń i przeszkód, które każdego, kolejnego dnia staramy się pokonywać. Niektóre bywają dla nas za wysokie, wtedy musimy prosić o pomoc… Teraz przyszedł ten czas!  Laurka ma wadę wrodzoną z rozszczepem kręgosłupa, przepuklinę oponowo — rdzeniową, skoliozę, a także stopę końsko-szpotawą w lekkim stopniu. Ponadto lewa kończyna dolna jest krótsza, a stopa mniejsza.  Pomimo wielu godzin na rehabilitacji, nadal walczymy z występującym niedowładem po całej lewej stronie, który zdaje się pogarszać. Pomimo wielu trudów i bólu, Laurka jest dzieckiem aktywnym, uśmiechającym się codziennie! Moja córeczka przeszła już wiele poważnych operacji, które były dla niej cierpieniem i ogromnym strachem. Do tej pory i pewnie jeszcze wiele lat będzie pod stałą kontrolą neurochirurga, pediatry i innych specjalistów.  Jeździmy na rehabilitacje raz na 2 tygodnie, lecz NFZ obejmuję jedynie 40 min, jest to ewidentnie za mało… Jesteśmy pod ścianą, bo nie chcemy musieć wybierać między jednym a drugim koniecznym wydatkiem dającym zdrowie i lepszą przyszłość Laurce. Zakup sprzętów ortopedycznych, leki na astmę, wózek ortopedyczny… Ponadto prywatne konsultacje (okulistyczne, neurologiczne, ortopedyczne, neurochirurgiczne, w tym momencie jeszcze alergologiczne, pulmonologiczne i kardiologiczne).  Czas oczekiwania na wizytę refundowaną przez NFZ jest zbyt długi, mimo orzeczeń i wielu posiadanych przez nas dokumentów…  Laurka rośnie, jej potrzeby również. Częstsze wizyty i zabiegi związane z tym, że jej ciało rośnie, że wady się pogłębiają, chcemy jej tego oszczędzić na tyle, w jakim stopniu jest to możliwe.  Proszę, pomóż nam!  Mama

6 483,00 zł ( 12,18% )
Brakuje: 46 709,00 zł
Dorota Berdys
Dorota Berdys , 61 lat

Budujemy windę dla Doroty❗️

Od trzydziestu lat choruję na stwardnienie rozsiane — postać wtórnie przewlekle postępującą. Poruszam się o kulach lub chodziku, coraz częściej korzystam też z wózka. Pomimo ciągłej rehabilitacji i odpowiednio dobranego leczenia mój stan zdrowia się pogarsza. Jestem lekarką okulistką. Wraz z rodziną mieszkamy w domu jednorodzinnym. W tygodniu chodzę do pracy i aby do niej dotrzeć muszę codziennie pokonywać schody. Chcielibyśmy zamontować windę, abym mogła w końcu poruszać się swobodnie. Teraz to niemożliwe. Dzięki windzie będę mogła wychodzić z domu sprawniej, pracować i funkcjonować – żyć najnormalniej, jak tylko chcę i potrafię. Niestety koszty zamontowania windy są spore. Oprócz samego urządzenia musimy opłacić jeszcze dodatkowe prace fachowców przy przygotowaniu domu pod montaż windy. Dlatego zwracam się z serdeczną prośbą do każdego, kto zechciałby nas wesprzeć w pokryciu tych ogromnych kosztów. Każdy gest ma znaczenie, bo wiele małych gestów może w końcu zrealizować cel! Z całego serca dziękuję każdej osobie, która zechce nam pomóc. Dorota

6 455,00 zł ( 5,05% )
Brakuje: 121 205,00 zł
Zosia Migocka
Zosia Migocka , 17 lat

Dwa drastyczne spadki cukru – zbieramy na pompę insulinową dla Zosi!

Życie z tak poważną chorobą jest po prostu niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie ten krytyczny moment. Zosię dopadł już 2 razy! Chorobę zdiagnozowaliśmy około 8 lat temu, gdy Zosia miała 7 lat. Moja córka zaczęła chudnąć w oczach, była coraz słabsza, o wiele więcej piła. W końcu zrobiliśmy badania krwi i zdiagnozowano cukrzycę typu I. Na tę odmianę choruje zaledwie 10% cukrzyków… Do tej pory Zosia dawała sobie radę. Trzymała się restrykcyjnej diety, mierzyła cukier 8 razy w ciągu dnia. Regularnie odwiedzaliśmy poradnię diabetologiczną i trzymaliśmy się wszystkich wytycznych lekarza. Niestety w tym roku stan zdrowia drastycznie się pogorszył. Zosia przeszła już dwie hipoglikemię, czyli poważny, niebezpieczny spadek cukru. W jednym przypadku straciła przytomność aż na 24 godziny. Spędziłyśmy wtedy w szpitalu 3 dni, by wydobrzała i doszła do siebie. Aby w przyszłości zapobiec takim sytuacją, potrzebujemy nowej, bardziej zaawansowanej pompy insulinowej. Niestety ta nie jest refundowana, a jej koszt to około 25 000 złotych. Jestem Ci bardzo wdzięczna za każdą okazaną pomoc. Joanna, mama Zosi Kwota zbiórki jest szacunkowa.

6 400,00 zł ( 24,06% )
Brakuje: 20 196,00 zł
Arkadiusz Woźniak
9 dni do końca
Arkadiusz Woźniak , 48 lat

Wypadek zmiażdżył mi nogi – Proszę, pomóż mi wrócić do sprawności❗️

Mam 47 lat, orzeczony stopień niepełnosprawności na stałe i zasiłek, by się utrzymać. I do tej pory sobie radziłem. Ale to się zmieniło 6 września. Wtedy uległem nieszczęśliwemu wypadkowi. Samochód dosłownie zmiażdżył mi nogi… Mam za sobą dwie ciężkie operacje. Spędziłem 7 tygodniu w szpitalu, kiedy lekarze „poskładali” moje nogi. Prawa się zagoiła, mogę ją rehabilitować i próbować odzyskać sprawność. Ale kompletnie inaczej jest z lewą… Otwarte rany nie chcą się goić. Ilość płynu i bakterie uniemożliwiają to. Przez to nie mogę się poruszać, jedynie leżeć lub siedzieć, szukać transportu, który dowoziłby mnie do szpitala i polegać na rodzinie. Lekarze jeszcze będą oceniać, co się dzieje, ale na razie pozostaje mi jedno. Opatrunki i pilnowanie, by stan ran się nie pogorszył. A to ogromne koszty, bo specjalnie plastry i bandaże kosztują około 130 złotych za jeden, a starcza na góra dwa dni! Do tego dochodzi długa rehabilitacja, dzięki której wróciłbym do częściowej sprawności i nie byłbym ciężarem dla mojej 74-letniej schorowanej mamy. Bardzo proszę osoby o dobrym sercu o wsparcie i pomoc w  powrocie do możliwie największej sprawności. Moje dzieci mieszkają z ich mamą i mój wypadek uniemożliwił mi dojazdy do nich do innego miasta. Liczy się każda nawet najmniejsza kwota, za którą będę bardzo wdzięczny z całego serca do końca życia. Arkadiusz

6 383,00 zł ( 14,99% )
Brakuje: 36 171,00 zł
Janusz Wlaźlak
Janusz Wlaźlak , 65 lat

Apel żony o pomoc – Pomóżmy Januszowi wrócić do sprawności❗️

Z trudem zwracam się do Was z prośbą o wsparcie dla mojego ukochanego męża, który od dzieciństwa walczy z konsekwencjami tragicznego wypadku. Jako 9-latek w 1969 roku Janusz doznał ciężkich obrażeń, które pozostawiły trwałe piętno na jego zdrowiu. Pęknięta czaszka, uszkodzenia organów, a szczególnie poważne zranienie prawej nogi, przypieczętowały jego los na długie lata. Noga jest zdeformowana i krótsza. Przez to, że Janusz od wypadku kuleje, doszło w końcu do bardzo mocnego uszkodzenia stawu biodrowego. Na ból nie pomagają już najsilniejsze środki przeciwbólowe i konieczna jest wymiana stawy i wszczepienie endoprotezy. Ale infekcja kości, której mąż nie zdołał pokonać przez ostatnie 5-6 lat odwleka operację. Jedyne wyjście, które przed nami teraz leży, to amputacja nogi. To bardzo trudna decyzja, ale jedyna możliwość, by zapewnić mu lepsze jutro. Po amputacji i operacji czekają nas kolejne wyzwanie – musimy zmierzyć się z kosztami rehabilitacji, zakupem protezy, wózka inwalidzkiego oraz dostosowaniem naszego domu do nowej rzeczywistości. Mąż otrzymuje skromną rentę, która nie wystarcza na pokrycie tych wszystkich kosztów. Z głębi serca proszę Was o wsparcie finansowe. Nasza rodzina nie jest w stanie samodzielnie pokryć tych wydatków, a każda pomoc przybliży nas do celu. Pragnę, aby mój mąż mógł wrócić do pełni życia, cieszyć się chwilami bez bólu i ograniczeń. Liczymy na Waszą życzliwość, abyśmy mogli razem przejść przez ten trudny czas i znaleźć nowe światło nadziei. Henryka, żona

6 363,00 zł ( 11,96% )
Brakuje: 46 829,00 zł
Julia Janczak
Julia Janczak , 27 lat

Długa walka o powrót do sprawności. Pomagamy Julii!

8 września 2022 r. moje życie się zmieniło. Przed tym dniem byłam sprawna i aktywna. Wtedy doznałam tak skomplikowanego urazu, że do dzisiaj walczę o powrót do sprawności i dawnego życia. Proszę o pomoc! Na skutek upadku podczas jazdy na deskorolce doszło u mnie to wieloodłamowego złamania kości piszczelowej z podwichnięciem w stawie kolanowym. Po 3 tygodniach w szpitalu przeszłam skomplikowaną operację.  Od tego czasu rozpoczęła się niezwykle trudna rehabilitacja. Dalej nie jestem w stanie pracować, poruszam się z pomocą kul. Niedawno przeszłam artroskopię, która miała na celu usunięcie zrostów, które blokowały ruch w stawie kolanowym. Mam nadzieję, że teraz będę mogła pracować nad powrotem do zdrowia jeszcze intensywniej. Dalej czuję ból i mam sporą opuchliznę po ostatniej operacji. Jednak ze względu na tendencje do pojawiania się u mnie zrostów, potrzebuję częstszych spotkań z rehabilitantem. Nie mam czasu do stracenia! Rehabilituję się prywatnie, więc to wszystko kosztuje naprawdę dużo. Do tego dochodzą koszty prywatnych wizyt. Dlatego bardzo proszę Was o wsparcie! Liczy się każda złotówka! Julia

6 350 zł
Sandra Skręta
Sandra Skręta , 13 lat

Śmiertelny wirus zniszczył małe życie❗️Sandra potrzebuje Twojej pomocy!

Sandra była zdrową, cudowną dziewczynką. Była... Zachwycała wszystkim swoimi postępami. Siedziała, raczkowała, chodziła. Kiedyś... W ciągu jednego dnia wszystko się zmieniło. Poszliśmy na sanki. Podczas zabawy zaatakował ją wirus, który zajął cały mózg. Prawie ją zabił. Sandra cudem przeżyła… Nie jest już jednak sobą. Mieliśmy córeczkę, która chodziła, która biegała, która mówiła… Dziś to tylko wspomnienie, sama myśl o nim boli. Chcemy tylko jednego – by to odzyskać… Potrzebujemy szansy, którą tylko Ty możesz nam dać. Szansy, by nasza córeczka była choć w małej mierze taka jak przedtem… Przyszła na świat 9 sierpnia 2011 roku. Okaz zdrowia, 10 punktów w skali Apgar. Rozwijała się książkowo, miała pół roczku, gdy zaczęła raczkować i siadać, roczek, gdy zaczęła chodzić, mówiła pojedyncze słowa… „Mama, „tata” – najpiękniejsze z nich. Okaz zdrowia, żadnych problemów. Nic nie zapowiadało tragedii. Nic. Przeziębienie, zapalenie oskrzeli, antybiotyk… Sandra była słaba, miała obniżoną odporność. Miało być lepiej, było coraz gorzej… Nie chciała wstawać z łóżka. Była nieprzytomna, markotna. Cały czas spała. Lekarz stwierdził zapalenie gardła, odesłał nas z kwitkiem. Sandra spała cały dzień, całą noc… Rano była tak senna, że nie chciała nawet wziąć leków. Leciała nam przez ręce. Wezwałam karetkę. W szpitalu stwierdzili zapalenie opon mózgowych, wsadzili nas z powrotem do karetki, mieliśmy jechać do Łodzi. Tam na naszych oczach Sandra zaczęła umierać. Nasza córeczka zapadła w śpiączkę. Przestała oddychać. Została zaintubowana.  Dziś wiemy, że  nasza córeczka uciekła wtedy grabarzowi spod łopaty. Kilka godzin później i nie byłoby jej już z nami. Bylibyśmy rodzicami, których dziecko umarło na ich rękach. Sama myśl o tym sprawia dziś, że jest nam słabo, zapiera nam dech. Sandra miała ostre, rozsiane wirusowe zapalenie mózgu. Gdyby nie nadszedł ratunek, to byłby koniec. Lekarze podejrzewają, że wirus przyszedł po prostu z powietrza, tak się zdarza arcyrzadko, trzeba mieć wyjątkowego pecha… Była gdzieś na zewnątrz, miała obniżoną odporność, wirus zaatakował ją… I chciał zabić. Sandra miała zajęty cały mózg. Pień, rdzeń, móżdżek… 24 dni była w śpiączce, walczyła. Dzień zlewał się z nocą, nic nie miało znaczenia, tylko ona, czy jeszcze oddycha, czy ma szansę. Sandra przeżyła, wybudzono ją ze śpiączki… Myśleliśmy, że będziemy czuć radość, ale przygniotła nas rozpacz. Nasz córeczka nie umiała podnieść główki, nie ruszała rączkami, nóżkami, nie mówiła… Patrzyła na nas i nie poznawała nas, swoich rodziców… Leżała nieruchomo jak lalka. Lekarze pocieszali nas, że mózg małego dziecka się regeneruje. Nikt nie umiał jednak powiedzieć, kiedy i czy w ogóle Sandra wróci do siebie. Od 2013 – 9 lat – codziennie walczymy o to, by pomóc naszemu dziecku. Sandra ma uszkodzony mózg, padaczkę, wadę wzroku, porażenie czterokończynowe… Gdy wyszliśmy ze szpitala, jej ręce i nóżki były niesprawne, nie umiała nawet jeść. Od razu zaczęliśmy rehabilitację. Po pół roku zaczęła trzymać głowę, coraz lepiej posługiwać się rączkami, niestety do dziś nie chodzi. Córeczka jest przykuta do wózka inwalidzkiego. Jest też spastyczna, trzeba bardzo uważać, gdy się jej dotyka, nosi… Przez nieuwagę można jej coś złamać. Pojawiła się skolioza - jest tak duża, że kwalifikuje się do operacji. Podwichnięte są też bioderka... Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy Sandra kiedykolwiek wstanie z wózka inwalidzkiego. Robimy jednak, co możemy, walczymy. Jesteśmy pod opieką neurologa, ortopedy, okulisty, stomatologa, pedagoga, psychologa, logopedy rehabilitanta. Sandra ma orzeczenie o lekkim stopniu niepełnosprawności intelektualnej... Wciąż potrzebuje leczenia i rehabilitacji. Aby wyjść z domu, musimy nosić córkę na rękach, a Sandra robi się coraz większa i cięższa... Tak samo z wejściem. Osobno znosimy też wózek. Niestety, 9 stopni schodów stają się coraz trudniejszą przeszkodą do pokonania... Noszenie córki to ogromne obciążenie dla kręgosłupa i rąk. Chcielibyśmy zamontować windę, która rozwiązałaby ten problem... Musimy też przystosować łazienkę do potrzeb Sandry - niestety drzwi są tak małe, że wózek się w niej nie mieści. Prosimy o pomoc, z góry dziękując za każdą złotówkę, która da szansę Sandrze i pomoże wymazać tamten koszmarny dzień. Tylko to nam zostało. Innej szansy nie mamy. Tak bardzo chcemy znów zobaczyć, jak ona chodzi…

6 214,00 zł ( 9,71% )
Brakuje: 57 746,00 zł
Rafał Żwański
Rafał Żwański , 21 lat

Prosimy, pomóżcie naszemu synowi znów stanąć na nogi!

Rafał to energiczny i pogodny 18-letni chłopak. Jego największą pasją są komputery, dlatego marzy o tym, by w przyszłości pracować jako informatyk wojskowy. Jakiś czas temu wszystkie plany  musiały jednak zejść na boczny tor... Codziennie słyszymy za oknem jadące na sygnale karetki. To często znak, że ktoś bardzo potrzebuje pomocy, a jego życie jest w dużym zagrożeniu. Jednak już po kilku chwilach zapominamy o tym, nasz dzień toczy się dalej. Raczej nikt się nie zastanawia - kim jest potrzebujący, co czuje jego rodzina, jak bardzo potrzebują pomocy i dobrych wieści,  które mogą przekazać jedynie medycy...  Informacja o tym, że Rafał uległ poważnemu wypadkowi wzbudziła w nas paraliżujący strach. Dzięki pomocy lekarzy nasz syn uniknął amputacji nogi, jednak obrażenia, których doznał były bardzo rozległe. Niestety, mimo mijających tygodni Rafał wciąż nie ma czucia w prawej ręce i potrzebuje naszej pomocy przy codziennych czynnościach.  Mimo XXI wieku wciąż nie wymyślono lepszej i skuteczniejszej metody usprawniania uszkodzonego ciała, jak rehabilitacja. Wiemy, że aby syn odzyskał sprawność potrzebuje niezwykle intensywnej i bardzo długiej rehabilitacji. Nauka chodu, pionizacja pod okiem ortopedy i wiele innych A za wszystko trzeba zapłacić, bo terminy NFZ sa niewiarygodnie odległe. Dlatego zwracamy się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc w zebraniu środków na turnus rehabilitacyjny dla Rafała. Każdy pomocny gest ma dla nas ogromne znaczenie! Rodzice Rafała

6 187,00 zł ( 9,45% )
Brakuje: 59 239,00 zł