Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Monika Krząstek
Monika Krząstek , 49 years old

By koszmar Moniki w końcu się skończył! Walka o nadzieję na życie bez bólu!

Chorować zaczęłam 10 lat temu. Zaczęło się niewinnie, pojawiły się bóle karku, jednak otrzymałam leki przeciwbólowe i wszystko mijało. Myślałam, że to przemęczenie, może źle spałam, przewiało mnie. Jednak nie była to jednorazowa sytuacja. Rezonans wykazał dyskopatię. Mimo choroby nadal pracowałam, a podczas bólu brałam kolejne tabletki. Gdy bóle się nasiliły, wyjeżdżałam na rehabilitację. Na początku pomagały, ale niestety z czasem było coraz gorzej... Od lat bóle nie ustają. Ponad osiem lat temu, na domiar złego, pojawiły się problemy z kolanami. Zostałam zwolniona z pracy. Żadne leczenie nie działa, przynoszą jedynie chwilową ulgę. Operacje, leczenie, rehabilitacja... To moja jedyna szansa, by w końcu wieść sprawne życie. Jestem gotowa na wszystko, bo już dłużej nie mogę tak żyć. Nie chcę życia wypełnionego ciągłym bólem i cierpieniem. Jestem jeszcze młoda, pragnę cieszyć się codziennością, bez strachu o kolejny dzień. Pragnę żyć, marzyć i planować. Przez ostatnie lata robiłam wszystko, by wyzdrowieć, jednak nic nie okazało się wystarczająco skuteczne. Bardzo bym chciała uzbierać na leczenie i rehabilitację. Czuję, że to moja jedyna nadzieja. Proszę, daj mi na nią szansę.  Monika

505 zł
Katarzyna Kubicka
Katarzyna Kubicka , 44 years old

Stałam się więźniem własnego ciała! Pomóżcie mi, błagam!

I have always stood out from my peers. The mocking comments and mockery of my childhood still echo in my head. As they say, wounds would heal over time. I know from experience that not all of them will heal ... I can still hear the painful "Look at her!", Laughter behind my back and raised fingers pointing at me. Instead of ridicule, however, I need help to recover from the disease. Please, give me a chance ... In class photos, I always stand aside, lonely and unhappy. Tears come to my eyes at the thought. I constantly dreamed that my life would change. I didn't think adulthood could be even more brutal. I am Kasia, I am 41 years old, I suffer from severe obesity. I weigh 270 kg. I am a prisoner of my own body and a small apartment which I never leave. This year I lost my loved ones - my parents. They gave me great support. Now my world has collapsed. The disease chained me to bed for good, my legs refused to cooperate. I feel a depressing sense of failure. A few years ago I moved to Poznań. My parents required 24/7 care at the time and I couldn't imagine that I would not be with them. I took care of them, even though my illness was troubling me more and more every day. The disease took away my strength, and it became impossible to move without crutches. When my parents left, I became a needy person. I started to wonder if there would be a person to lend me a helping hand now? Obesity has many serious consequences. For me, the most painful thing is limiting my efficiency. The lack of strength makes me unable to move. For several years I have been struggling with painful and extensive bedsores. Deep wounds cause me a lot of suffering. 4 years ago I got erysipelas . This inconspicuous name hides a serious infectious skin disease. In her company I struggle with painful lower leg and heel necrosis. The disease was healed several times, but unfortunately it often came back. Then I was taken to the hospital, where I spent almost a month in the surgical ward. Since then, I have stopped moving. It was a difficult time for me, in which I was alone with a feeling of helplessness and dark circles under my eyes from crying. There were even more diseases in my life that I am currently trying to fight unsuccessfully. Today I am no longer able to walk. Unfortunately, the everyday life of extremely obese people is that medical facilities do not adapt to their treatment. Hospitals or rehabilitation centers do not have adequate basic equipment. I feel the effects on my own skin. Due to the missing equipment, I have been waiting for a long time for diagnostic tests to identify the causes of my disease. Renovation works are still underway in the hospital to adapt the rooms to my needs ... There is no treatment without a diagnosis. Without treatment, there is no rehabilitation. Without rehabilitation, there is no chance of getting out of bed. I am stuck in a vicious circle, and as a result my disease is already highly advanced and severe. Obesity is destroying my whole life. I don't remember what happiness means, and I forgot about normality a long time ago. I stopped going to work, shopping and hanging out with friends. Life spares me no pain. I have enough of this! I know waiting is not in my favor. That's why I try to seek help for myself on my own ... My dream is to apply to a program that includes treating patients with morbid obesity. The program provides comprehensive medical and psychological care. It is a great opportunity for me for a bariatric surgery that can guarantee me a better and longer life and improve its quality. However, a necessary condition is a return to efficiency. I need to get back on my feet and start to move and cure all infections. I cannot do it without your help. The program has become my goal and motivates me to fight. I want to live, I want to smile, I want to walk! I dream about being independent again, going out into the air and admiring the world. Let me believe that someday I will be able to reach for the happiness that I have always missed. I want so much to find the meaning of life ... I already need specialist care - a dietitian, physical therapist, psychologist and other doctors rehabilitation and equipment that would help me take my first steps. I dream of a wheelchair that can bear my weight and a support on wheels (walking frame). I need a rehabilitation bed that won't break under my weight. However, it all costs money, and I am not able to pay such a high price. I need support! I am begging you for help! I don't remember the last time I was outdoors. Months go by and I am still locked in four walls. There was nothing left for me to do but fight and hope that happiness will finally smile on me and dreams will become real. Even though I was still around the people who hurt me, I still believe in people. I believe that there are those with good hearts who will not laugh at me this time, but will extend a helping hand to me. I want to get up on my feet! I am begging you, help me. Kasia.

505 zł
Wiktor Woźniak
Wiktor Woźniak , 11 years old

Wyprzedzić chorobę i móc ją powstrzymać - to nasze marzenie! Pomożesz?

Dziękujemy tym, którzy byli z nami poprzednio... NIESTETY! U Wiktora pojawiły się nowe problemy zdrowotne, z którymi sami sobie nie poradzimy! Bardzo potrzebuję wsparcia, zostaniesz z nami? Na chwilę...  Nasza historia: Już od ponad dekady Wiktor zmaga się z problemami zdrowotnymi. Niestety z roku na rok jego stan zdrowia się pogarsza! Początkowo cierpiał z powodu zaburzeń neurologicznych, zaburzeń ruchowych oraz zaburzeń integracji sensorycznej. Później dowiedzieliśmy się o niesklasyfikowanej jeszcze nigdzie mutacji w genie SYNGAP1.  Jesteśmy właśnie w trakcie diagnostyki. Aby mu pomóc, ma wprowadzoną drogą dietę i dodatkowe lekarstwa. Oprócz tego syn ma padaczkę, która z objawowej przechodzi w uogólnioną – lekooporną, która będzie się wiązała z dodatkowymi lekami...  Cały czas walczymy z czasem... Krążymy między jednym pobytem w szpitalu, a rehabilitacją oraz terapiami. Mimo to rokowanie nie jest dobre: nieuleczalna choroba, niezdolny to samodzielnej egzystencji. W ostatnim czasie, niestety doszły nam: miopatia, refluks przełykowo-żołądkowy, zaburzenia pracy jelit, problemy z tarczycą. Jako samotnej mamie, która utrzymuje się ze świadczenia pielęgnacyjnego, trudno jest wiązać koniec z końcem. Na chwilę obecną walka o zachowanie sprawności syna jest dla mnie priorytetem!  Staramy się mimo wszystko normalnie żyć!  Pomocą jest intensywna rehabilitacja ruchowa, której koszt wynosi 150 zł za sesję z fizjoterapeutą. Wiktor ma takich wizyt 8 w miesiącu... Dodatkowo leki i wizyty u specjalistów. Wiktor to chodząca tykająca bomba, a dzięki rehabilitacji i poprawie ogólnej koordynacji odsuwamy widmo powikłań neurologicznych, które w jego wypadku zagrażają nawet życiu. Czy zdążymy z pomocą ? Czas ucieka, a brak koniecznej rehabilitacji pogarsza stan mięśni... Proszę, pomóżcie nam! Pomóżcie dalej pokonywać przeszkody, które los rzucił pod nogi mojemu synowi! Ania, mama  

501 zł
Radzio Dietrych
Radzio Dietrych , 5 years old

Jeszcze nie jest za późno❗️Walczymy o sprawność Radka❗️

Radek to skrajny wcześniak, który musi codziennie stawić czoła wielu wyzwaniom. Tak maleńkiemu dziecku los sprezentował drogę pełną przeciwności. Gdzieś tam na jej końcu czeka samodzielność, ale by tam dotrzeć, potrzeba czasu. I pracy. Wcześniactwo i dwa wylewy II stopnia do mózgu podyktowały życie Radka. Walka z chorobami jak cytomegalia wrodzona, retinopatia, porażenie mózgowe czy niedotlenienie mózgowe jest codziennością dla niego i dla naszej rodziny. Leczenie i rehabilitacja są niezbędne, ale niestety bardzo kosztowne.  Radek jest wspaniałym chłopcem. Uczęszcza do przedszkola integracyjnego, pokazuje niesamowite postępy i codziennie uczy się nowych umiejętności. Wciąż nie mówi, ale powoli zaczyna chodzić z pomocą drugiej osoby, albo opierając się o meble! Jedna sesja rehabilitacji to 160 złotych, a Radek potrzebuje przynajmniej dwóch takich sesji w tygodniu. Do tego dochodzą wizyty u logopedy, terapie i turnusy, które już liczą się w tysiącach. Dla naszej rodziny to zdecydowanie za dużo… Dlatego zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Każda złotówka będzie ogromnym wsparciem i szansą na jeszcze lepszą przyszłość. Radek przyszedł na świat za wcześnie. Ale nie jest jeszcze za późno na ratunek. Rodzina

500 zł
Artem Makucha
Artem Makucha , 10 years old

Rodzice walczą o jego zdrowie, choć za oknem wojna... Wesprzyj Artema i jego codzienność❗️

4 sierpnia 2014 roku urodził się nasz najmłodszy syn — Artem. Chłopiec, na którego z niecierpliwością czekała jego kochająca rodzina, mama, tata i dwie siostry. Życie z przyjściem na świat dziecka nabiera zupełnie nowego rytmu. Przyjście na świat ciężko chorego dziecka, zmienia życie na zawsze! To, co wydarzyło się w trakcie porodu, zupełnie nas odmieniło. Diagnoza Artema to mózgowe porażenie dziecięce, odmiana dyskinetyczna. Wtedy byliśmy przerażeni i niezupełnie świadomi, co nas czeka.  Nasz synek to do dzisiaj dziecko leżące. Za nami już 8 lat ogromnej walki o poprawę jego stanu. Ciągła rehabilitacja i nieustająca wiara we wzmocnienie Artemka.  Syn wszystko rozumie i cały czas się uczy. Ma ogromną chęć życia i walki o samego siebie. Zna litery, cyfry, kolory i próbuje czytać. Uczy się pracować na eye-trackerze. Niestety, nie może pewnie trzymać głowy. Nie potrafi samodzielnie siedzieć (bez podparcia). Nie czołga się, nie stoi, nie chodzi, ale mamy nadal nadzieję!  Z każdą sesją rehabilitacyjną następuje rozluźnienie spastyczności, zmniejszenie hiperkinezy i napadów dystonicznych. Stoi w pionizatorze. Ze zdobytych dotychczas doświadczeń widzimy, że pomocna jest terapia neurorozwojowa, ergoterapia, masaże, fizjoterapia, logopedia, psycholodzy.  Niestety niejedyni trafiliśmy w naszym życiu z deszczu pod rynnę. Staraliśmy się zapewnić dzieciom opiekę, a Artemowi regularne leczenie i lepszą przyszłość. Wtedy zaczęła się w naszym kraju wojna. Nasza sytuacja stała się jeszcze trudniejsza, ale do pewnego czasu dawaliśmy radę. Jednak przyszedł moment, w którym nasz zapał, siły i wielka wiara w lepsze jutro zaczynają gasnąć. Nie możemy uparcie walczyć i ryzykować, że któregoś dnia leczenie naszego syna będzie przerwane…  Prosimy, pomóż nam żyć bezpiecznie, dbać o każdy dzień naszego synka, który już wystarczająco wycierpiał w swoim życiu.  Rodzice 

500,00 zł ( 1.87% )
Still needed: 26 096,00 zł
Małgorzata Misztela
Małgorzata Misztela , 53 years old

Choroba jest nieuleczalna❗️Proszę, podaruj mi szansę, by wciąż cieszyć się życiem❗️

Nazywam się Małgorzata. Mam 52 lata. W 2024 roku to będą już ponad 2 lata, odkąd choruję na stwardnienie boczne zanikowe. Zaczęło się dość niewinnie, od bólu prawej nogi. Nikt nie wiedział, co mi dolega, a choroba stopniowo zaczęła się pogłębiać. Z dnia na dzień zaczęłam miewać coraz większe problemy z chodzeniem.  Zaczęło się od chodzenia o kulach, potem używałam chodzika, a w obecnej chwili już w ogóle nie mogę chodzić i poruszam się na wózku inwalidzkim. Przebyłam długą drogę, szukając pomocy, gdzie się da... Dopiero po dwóch latach udało się postawić mi konkretną diagnozę.  Choroba będzie się pogłębiać. Już od jakiegoś czasu słabną mi ręce i jestem coraz bardziej zależna od innych. Niestety nie ma sposobu na wyleczenie. Mogę jedynie walczyć, by spowolnić rozwój choroby czy to specjalnym lekiem, czy intensywną rehabilitacją. Ale koszty są ogromne… Utrzymuję się z niewielkiej renty oraz mieszkam z mamą, która sama potrzebuje pomocy i opieki, ponieważ choruje na chorobę Alzheimera. Ćwiczenia, rehabilitacje, konsultacje… to wszystko obciążenia, z których nie mogę zrezygnować, bo wtedy choroba błyskawicznie odbierze mi wszystko. Dlatego bardzo proszę o nawet najmniejszą pomoc, by pokryć koszty leczenia i trzymać się tej szansy na więcej czasu w sprawności. Małgosia

500,00 zł ( 0.46% )
Still needed: 105 883,00 zł
Kamil Kotyra
Kamil Kotyra , 32 years old

Kamil potrzebuje Twojego wsparcia! Pomożesz mu?

Mój syn od urodzenia jest niepełnosprawny. Ma stwierdzone dziecięce porażenie mózgowe i porusza się na wózku. Mierzy się z wieloma przeciwnościami. Bardzo proszę o wsparcie dla Kamila! Syn urodził się w 8. miesiącu ciąży. W czwartej dobie życia doszło u niego do zapalenia opon mózgowych. Później pojawiły się kolejne diagnozy: wodogłowie, padaczka, pęcherz neurogenny, cukrzyca. Życie z takimi obciążeniami jest bardzo trudne... Kamil ma niepełnosprawność intelektualną w stopniu znacznym. Porusza się na wózku. Wymaga intensywnej rehabilitacji. Potrafi się z nami porozumiewać w podstawowy sposób, wskazywać swoje potrzeby. Ostatnio pojawiły się u niego poważne problemy z oddychaniem! Dwutlenek węgla zostaje w jego ciele i prowadzi do kwasicy. Obecnie syn przebywa w szpitalu, po wyjściu z niego będzie korzystał z respiratora i koncentratora tlenu. Potrzeby syna są naprawdę duże. Priorytetem jest zakup przenośnego koncentratora, tak aby Kamil mógł wychodzić z domu. Bardzo lubi chodzić do miejscowego Caritasu, nie chcę mu tego odbierać. Oprócz tego chcemy z mężem zakupić busa przystosowanego do przewozu osób niepełnosprawnych. Dostaliśmy 145 tysięcy dofinansowania, jednak takie auto z potrzebnym wyposażeniem kosztuje ponad 200… Bardzo chciałabym też, żeby syn pojechał na turnus rehabilitacyjny. To dla niego duża szansa na poprawę sprawności i komfortu życia. Kolejki na NFZ są bardzo długie, a gdy ostatnio zwolniło się miejsce, Kamil nie mógł skorzystać z turnusu ze względu na pobyt w szpitalu. Robimy z mężem wszystko, żeby zapewnić synowi jak najlepszą opiekę i leczenie. Potrzeby są jednak tak duże, że często zwyczajnie brakuje już nam środków. Wierzymy, że wspomożecie Kamila! Jego życie nie jest łatwe… Anna, mama

500 zł
Wiktoria Bratkowska
Wiktoria Bratkowska , 48 years old

Choroba towarzyszy mi od zawsze❗️Pomóż mi w tej trudnej codzienności 🚨

Choroba, która towarzyszy mi od dzieciństwa sprawia, że codzienne czynności, uznawane przez wielu za proste i łatwe – dla mnie stają się wyzwaniem. Cierpię na dziecięce porażenie mózgowe. Ta straszna choroba bardzo mocno ogranicza moje codzienne funkcjonowanie… Mam ogromne trudności w poruszaniu – często się przewracam i mogę przemieszczać się jedynie przy pomocy chodzika. Choroba wpływa też na funkcję mowy, przez co mówię niewyraźnie, a to bardzo utrudnia komunikację z innymi ludźmi.  Staram się angażować i działać społecznie na rzecz innych ludzi. Niestety przez swoje przeszkody, przede wszystkim w komunikacji, jest to znacznie utrudnione…  Chcę być słyszana, by zabierać głos w imieniu tych, którzy sami nie mogą stanąć w swoje obronie. Jak tylko potrafię, działam na rzecz osób z niepełnosprawnością. Staram się być optymistką, jednak wiem, że sama sobie nie poradzę. Wszystko, co niezbędne, by umożliwić mi jak najlepsze funkcjonowanie – generuje ogromne koszty. Mieszkam sama, mogę liczyć tylko na siebie. Jest mi bardzo trudno… Choć na dziecięce porażenie mózgowe nie ma cudownego lekarstwa, to regularna rehabilitacja daje szansę na sprawność i samodzielność. Niestety, w obliczu szybko rosnących kosztów życia, coraz trudniej jest mi samodzielnie pokryć wszystkie wydatki związane z łagodzeniem moich codziennych dolegliwości. Ze względu na swój stan zdrowia nie mogę podjąć żadnej pracy.   Proszę o pomoc. Wasz mały gest może odmienić moje życie i sprawić, że będzie mi łatwiej. Otwórz dla mnie swoje wielkie serce. Wiktoria

500 zł
Ania Komarnicka
Ania Komarnicka , 3 years old

Muszę zawalczyć o przyszłość Ani! Proszę – POMÓŻ!

Kiedy moja córeczka Ania miała 1,5 roku, nagle przestała reagować na swoje imię. To było bardzo niepokojące, dlatego od razu udaliśmy się do lekarza. Odbyłem z córeczką wizytę u psychiatry i neurologa. Wykonaliśmy zlecone  EEG, oraz inne potrzebne badania, których wyniki doprowadziły lekarzy do ostatecznej diagnozy. Okazało się, że to AUTYZM z opóźnieniem mowy! Byłem w szoku, ale wiedziałem, że muszę zapewnić mojemu dziecku potrzebną pomoc. Chodziłem z córką na rehabilitację, byliśmy w różnych ośrodkach, ale nie było rezultatu. Ania do dziś nie mówi. Wymaga wsparcia wielu specjalistów i intensywnej terapii. Taką może otrzymać w ośrodku Olinek, który pomógł już nie jednemu dziecku. Jednak koszty takiej rehabilitacji są ogromne… Niestety, ja również mam problemy ze zdrowiem i nie jestem w stanie obecnie pracować. Jest mi niezmiernie ciężko prosić o pomoc, ale wiem, że bez Was nie będę w stanie zagwarantować córeczce potrzebnego dla jej dalszego rozwoju wsparcia. To łamie moje ojcowskie serce! Drodzy ludzie wielkich serc proszę o pomoc w zbiórce środków dla Ani na rehabilitację. Wierzę, że wspólnymi siłami będziemy w stanie zagwarantować jej lepszą przyszłość. Za każdą wpłatę bardzo dziękuję! Igor, tata Ani

500,00 zł ( 1.56% )
Still needed: 31 415,00 zł