Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Amelka Tymosiak
Amelka Tymosiak , 14 years old

Potworna choroba niszczy życie Amelki! Pomocy!

Amelka od urodzenia zmaga się z silnymi bólami i nieuleczalną chorobą nerwowo-mięśniową, jaką jest polineuropatia czuciowo - ruchowa z zanikiem mięśni. Każdy dzień kończy się podaniem silnych leków przeciwpadaczkowych, które mają za zadanie, choć na chwilę sprawić jej ulgę. Szpital stał się naszym domem. Od 3. roku życia Amelka co 4-6 tygodni otrzymuje dożylnie immuglobuliny i sterydy. Wyjazdy, rehabilitacja do specjalistów to ogromne obciążenie dla naszej rodziny… Córeczka oprócz choroby mięśniowej ma również stwierdzony niedosłuch, więc jest pod stałą kontrolą laryngologiczną i używa aparatów słuchowych. Do tego bóle migrenowe głowy oraz przewlekłe  zapalenia zatok i odnawialne torbiele niszczą każdy dzień. Przez skłonność do arytmii i niedomykalność zastawki płucnej Ami jest pod opieką kolejnego specjalisty – kardiologa, a także ortopedy. Gdyby nie operacja, córeczka poruszałaby się jedynie na wózku aktywnym, a tak w domku jest w stanie przemieszczać się jeszcze z pomocą na nóżkach, a na dłuższych dystansach używamy wózka. Nefrolog oraz urolog pomagają Amelce w walce z pęcherzem neurogennym. Od urodzenia walczymy z niedoborami immunoglobulin typu IGA.  Wizyty u neurologa oraz fizjoterapeuty to nasza codzienność. Przy polineuropatii z czasem uszkadzają i osłabiają się również inne narządy. W ostatnim czasie u Amelki zaobserwowano pogorszenie wzroku i zezowanie, specjaliści twierdzą, że mięśnie oka się osłabiły. To trudne dla rodzica, ale i dla dorastającej dziewczynki, bo jak odpowiedzieć na jej pytanie kiedy ma kolejny kryzys i kolejny rzut choroby “Mamuś, dlaczego to właśnie ja?”. Najprostsze codzienne rzeczy sprawiają jej trudności. Ubieranie, poruszanie się, problemu z równowagą, nawet trzymanie łyżki nie jest łatwe. Do tej pory nie wiemy z jaką chorobą genetyczną mierzy się nasza córka. To tak jakby szukać igły w stogu siana. Nie stać nas na prywatne badania genetyczne typu WES. Niestety choroba jest nieubłagana i robi dalsze spustoszenia w organizmie Amelki. Nieubłaganie pogłębia jej stan fizyczny. Jednak na pewno nie będziemy się poddawać, tylko walczyć dalej niż do tej pory. Dlatego decydując się na kompleksowe badanie genetyczne, musimy prosić o pomoc! Nie mamy czasu. Ami rośnie i potrzeba zmiany wózka aktywnego, którego cena jest kolosalna ze względu na to, że wózek musi być lekki zwinny, by dała radę na nim się poruszać. Rączki niestety również odmawiają posłuszeństwa, dlatego musimy dobrać sprzęt pomagający poruszanie się wózkiem i odciąży również rączki Amelci, taki jak przystawka do wózka. Wszystko to jest niezbędne Amelce do lepszego funkcjonowania i nieograniczania jej potrzeb.  Amelka to wspaniała, ciepła, pozytywna i jeszcze dla nas mała dziewczynka, która jest uczynna i uczona empatii do drugiego człowieka. Mała, zdolna o wielkim sercu, zawsze gotowa do działania, by nieść pomoc innym potrzebującym. Angażuje się w inne akcje charytatywne, wykonując prace ręczne na zbiórki i aukcje. Teraz jak nigdy potrzebuje Waszego wsparcia. Serce mi pęka, bo ciężko prosić o tak duże kwoty, które wzrosły również przez okres pandemii. Nie mamy dużo czasu, bo wstępne wyceny, które dostaliśmy, są podawane na bieżąco i mogą być zmienne. Dlatego chcemy jak najszybciej z Waszą pomocą uzbierać wystarczające środki na zakup całego sprzętu niezbędnego na chwilę obecną dla naszej córeczki, by mogła godnie żyć. Bez Was nie damy sobie rady! Pomóżcie, proszę! Mama Amelki 

12 414 zł
Agnieszka Karczewska
Agnieszka Karczewska , 40 years old

POMÓŻMY wrócić Agnieszce! Żonie i mamie dwóch małych chłopców...

Agnieszka jest młodą mamą, małych chłopców, którzy z utęsknieniem czekają na jej powrót. Mąż próbuje poskładać ich całe życie po tym jak udar wywrócił wszystko do góry nogami… Ich rodzina bardzo potrzebuje naszej pomocy…  W styczniu 2022 roku zupełnie bez zapowiedzi zupełnie bez uprzedzenia w nasze życie wprosił się udar… Aga, moja żona dostała od lekarzy 7% szans na przeżycie. Nie wiedziałem wtedy, czy to rzeczywistość, czy koszmar. Nogi uginały się pode mną, a myśli w głowie przypominały pobojowisko.  Przecież nie ma schematu na to jak zachowywać się i co robić po otrzymaniu takiej informacji. Dlaczego nie mogliśmy żyć dalej, jak dotychczas? Dlaczego przed nami jest jedynie perspektywa wieloletniej walki o zdrowie Agi?  Żona przez długi czas przebywała w śpiączce. Jednak silna wola i pragnienie powrotu do dzieci sprawiły, że po części wróciła. Niestety, nic od tamtego momentu nie było jak dawniej.  Sparaliżowana, nie mówiąc, dokarmiana jelitowo, kontaktuje się jedynie poprzez mruganie oczami. Aga jest całkowicie zdana na innych.  Nawet przez chwilę nie zwątpiłem, czy zostać przy niej. Obiecałem, że będę w zdrowiu i chorobie — choć to nadal niesprawiedliwe, choć bardzo trudne, jestem.  Agnieszka wiele miesięcy spędziła w szpitalu, a potem w ośrodku rehabilitacyjnym. Tam postawiła swoje pierwsze kroki przy balkoniku, poruszała pierwszy raz ręką, a nawet zaczęła się uśmiechać. Rehabilitacja przyniosła ogromne efekty.  Miała dla kogo walczyć, gdyż w domu cały czas czekają na nią dzieci. Szczególnie 6-letni Michaś, który jeszcze nie radzi sobie sam… Agnieszka miała motywację, ale też całodobową opiekę i intensywną rehabilitację. To się kończy wraz z końcem środków…  Obecnie jesteśmy oboje w domu. Zrezygnowałem z pracy, bo przy potrzebach żony było to konieczne. Zajmuję się nią, pomagam w każdej czynności, uczę ją mówić i kontynuuje ćwiczenia zlecone przez specjalistów, ale to za mało! Nadal za mało…  Ciężko jest prosić o pomoc, długo się przed tym wzbraniałem. Zawsze byliśmy samodzielni, ale rehabilitacja i leczenie przekroczyły nasze możliwości finansowe. Jednocześnie są konieczne, by Aga miała kiedykolwiek szansę wrócić do samodzielności…  Dlatego z całego serca dziękuję za każdą złotówkę przekazaną na rehabilitacje i powrót do normalności mojej żony i mamy dwóch naszych chłopców.  Mąż

12 402 zł
Barbara Rafał
Barbara Rafał , 38 years old

Przygniótł mnie śnieg z dachu... Przez to trafiłam na wózek! Pomóż!

Jestem Basia i mam 37 lat. Rok temu w wyniku nieszczęśliwych wydarzeń straciłam wszystko to, co najcenniejsze – zdrowie i sprawność. Spadł na mnie śnieg z dachu, który przygniatając mnie, wyrządził, jak się później okazało ogromne szkody. Zaraz po nieszczęśliwym wypadku czułam się źle. Bardzo kręciło mi się w głowie – trafiłam do szpitala. Tam stwierdzono jednak powierzchowny uraz głowy. Początkowo nic nie wskazywało na uszkodzenie kręgosłupa. Po kilku dniach rekonwalescencji wróciłam do normalnego życia, ciesząc się, że czuję się już dobrze. Nic bardziej mylnego…  Mniej więcej po trzech tygodniach od wypadku, rano po przebudzeniu nie mogłam podnieść się z łóżka. Po konsultacji lekarskiej okazało się, że wypadł mi dysk w odcinku piersiowym. Wystąpiła stenoza kanału kręgowego oraz niedowład nóg. Z tego względu konieczna była operacja, która odbyła się w sierpniu. Rozpoczęłam rehabilitację z pozytywnym skutkiem, dlatego myślałam, że w końcu wszystko zmierza w dobrą stronę. Wtedy nie wiedziałam jednak, jak bardzo się myliłam. W listopadzie moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Było coraz gorzej… Z dnia na dzień nastąpił bardzo duży regres, którego nie dało się zatrzymać. Przeszłam ponowną diagnostykę, która wykazała kolejne zmiany dyskopatyczne w kręgosłupie. Ucisk na korzenie rdzeniowe oraz uciski na rdzeń kręgowy spowodowały, że trafiłam na wózek. Stwierdzono paraparezę kończyn dolnych oraz uszkodzenie rdzenia kręgowego.  Jestem cały czas pod kontrolą wielu specjalistów. Nie wiadomo jednak, jak długo będę musiała mierzyć się z konsekwencjami tego nieszczęśliwego wypadku. Nie wiadomo także, czy uda mi się odzyskać pełną sprawność. Nie zamierzam się jednak poddać. Wiem, że mam w sobie jeszcze wiele siły, by pokonać przeciwności, z jakimi przyszło mi się mierzyć.  Jednak, jak nigdy wcześniej, potrzebuję do tego Waszego wsparcia. Tylko systematyczna i intensywna rehabilitacja są moją szansą. Niestety leczenie pochłania ogromne sumy pieniędzy, dlatego każda pomoc będzie dla mnie dużym odciążeniem.  Za każdą przekazaną złotówkę już teraz z całego serca dziękuję! Basia

12 400 zł
Ewelina Piasecka
Ewelina Piasecka , 26 years old

Aby godnie żyć i lepiej funkcjonować... Z Twoją pomocą to się uda!

Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie… Ewelina udowodniła jednak i robi to każdego dnia, że jest silna i co prawda z pomocą, ale da radę żyć i dawać szczęście i radość tym, którzy są wokół niej! Ewelinka jest chora od urodzenia. Po porodzie okazało się, że ma wodogłowie, pęcherz neurogenny, dysplazję biodra, skoliozę kręgosłupa, przepuklinę oponowo-rdzeniową oraz Zespół Arnolda – Chiariego typu II. To nie były wiadomości, które chcieliby usłyszeć świeżo upieczeni rodzice… Rozpoczęła się walka o jej życie i zdrowie. W pierwszych miesiącach jej życia lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie aż dwóch operacji. Pierwsza dotyczyła przepukliny oponowo-rdzeniowej, ponieważ jest to najcięższy i najbardziej złożony typ rozszczepu kręgosłupa. Jest to wada otwarta dotycząca nie tylko kręgosłupa, ale przede wszystkim rdzenia kręgowego. Przepuklina nie jest pokryta skórą, a tworzące powierzchnię guza opony lub rdzeń kręgowy mają bezpośredni kontakt z otoczeniem. Zoperowanie tego było najpilniejsze i bardzo trudne! Kolejnym zabiegiem chirurgicznym było wstawienie zastawki zmniejszającej wodogłowie. Niestety oba te zabiegi nie przywróciły w pełni zdrowia naszej córeczce.  Przecież zmaga się jeszcze z innymi schorzeniami, które powodują u niej ogromne nieprawidłowości rozwojowe! Są to między innymi zmiany w mózgu przez Zespół Arnolda – Chiariego typu II, częste zakażenia układu moczowego przez neurogenny pęcherz oraz uszkodzony kręgosłup przez przepuklinę, skoliozę oraz dysplazję… Kolejne trzy operacje w późniejszych latach były niezbędne z uwagi na ratowanie jej życia jak np. odbarczanie szczytowo-potyliczne czy poprawianie komfortu jej funkcjonowania jak w przypadku zabiegu na kręgosłupie... Dziś Ewelina nie siedzi samodzielnie, cierpi na padaczkę, która powoduje opóźnienia umysłowe, nie rusza nogami, przez co jeździ na wózku, a lewa ręka wymaga ciągłych ćwiczeń. Pomimo tego, że jest dorosła, ma umysł dziecka. Cudowny uśmiech jest dla nas nagrodą za trud, jaki wkładamy w jej wychowanie. Niestety życie jej nie rozpieszcza. Przed nią kolejne operacje, zabiegi, rehabilitacje. A przecież jest jeszcze zwykła codzienność, która obraca się wokół „tony” leków, cewników, pampersów… To wszystko z kolei generuje ogromne koszty w wysokości ponad 1.000 zł miesięcznie! Do tego turnusy rehabilitacyjne (od 3.000 do 5.000 złotych za jeden), rehabilitacja (80-110 zł za godzinę) i wózek inwalidzki… Niestety Ewelina potrzebuje nowego, który kosztuje około 4.500 zł. To wszystko przewyższa już nasze możliwości finansowe! Staramy się jak możemy, by zapewnić córce szczęśliwe życie. Zabieramy ją w ciekawe miejsca, wspólnie gotujemy, spacerujemy, bawimy się. To, co możemy jej dać w nieograniczonych ilościach to miłość i nasz czas – w końcu całe nasze życie podporządkowaliśmy właśnie jej. Jednak to i tak za mało… Dlatego ośmielamy się prosić Państwa o pomoc dla Ewelinki, aby choć w niewielkim stopniu usprawnić jej motorykę.  Dziękujemy z całego serca. Rodzice ➡️ FB – Śledź codzienność Eweliny i pomagaj ➡️ Licytuj i pomagaj Ewelince! ➡️ Wstążkowe wariacje ➡️ Instagram – pomóż Ewelince Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

12 390,00 zł ( 58.23% )
Still needed: 8 887,00 zł
Krystian Strzelecki
12 days left
Krystian Strzelecki , 65 years old

Uratuj mnie przed piekłem SLA!

Nasza historia zaczyna się w listopadzie w 2021 roku, kiedy tata poczuł się gorzej i z dnia na dzień zaczął słabnąć w naszych oczach. Początkowo stwierdzono u niego zapalenie płuc, z którego bardzo długo nie mógł wyjść. W tamtym momencie nie mieliśmy jednak pojęcia, w jak wielkim jest niebezpieczeństwie... Prawda zaskoczyła nas wszystkich. Mijały kolejne tygodnie, a tata czuł się coraz gorzej. Lekarze zaczęli podejrzewać chorobę nowotworową. Wkrótce zostaliśmy skierowani na oddział do szpitala, by przeprowadzić dokładne badania i dowiedzieć się czegoś więcej. Niestety, po przyjęciu, jego stan drastycznie się pogorszył!  Tata zapadł w śpiączkę. Tak nagle, zupełnie niespodziewanie, zostawił nas z tysiącem pytań bez odpowiedzi.... Cały czas przy nim byliśmy, czuwaliśmy i czekaliśmy, aż się wybudzi. Choć ten czas był dla nas niezwykle trudny, nie traciliśmy nadziei, że jeszcze będzie dobrze.  Na szczęście tata jest już z nami – wybudził się, jednak nadal nie oddycha samodzielnie – pomaga mu w tym respirator. Jest osobą leżącą, stale potrzebuje naszej opieki i rehabilitacji. W końcu udało się również poznać diagnozę. Za wszystkie dotychczasowe objawy odpowiedzialne było SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne.  Chcemy pomóc tacie wrócić do dawnego życia i sprawności. Bez Waszego wsparcia może okazać się to jednak niemożliwe, ponieważ jego leczenie i potrzebny sprzęt medyczny jest bardzo kosztowny.  Wszystkich, którzy mogliby podzielić się z nami, chociażby złotówką, prosimy o pomoc! Sandra, córka Krystiana Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową 

12 388,00 zł ( 23.28% )
Still needed: 40 804,00 zł
Milenka Kaźmierczak
3 days left
Milenka Kaźmierczak , 4 years old

Siła miłości nie pokona chorób! Ty możesz nam w tym pomóc!

Najbardziej boli mnie bezsilność. Przecież dla mojej córeczki zrobiłabym wszystko, oddałabym za nią życie! Tymczasem patrzę, jak toczy nierówną walkę z losem i czuję się całkowicie bezsilna... To nie tak miało być. Nie tak miało wyglądać życie Milenki!  Córeczka urodziła się jako wcześniak, i wraz z pierwszą dawką powietrza, która dotarła do jej płuc, zaczęła toczyć walkę o swoje zdrowie. Malutka, krucha, zupełnie niegotowa na to, by pojawić się na świecie. Sepsa, odma płucna, operacje serduszka... Tego koszmaru nie potrafię wyrzucić z głowy nawet na moment.  Dziś stan Milenki jest stabilny, co nie znaczy, że jest dobry. Córeczka nie siedzi, a z każdym dniem przepaść pomiędzy nią, a jej rówieśnikami rośnie. Choć walczymy z całych sił, sami nie zdołamy wygrać walki o jej sprawną przyszłość. Dlatego proszę – pomóż nam! Kwota zbiórki jest szacunkowa. ➡️ Licytuj i pomóż Milence!

12 381,00 zł ( 23.27% )
Still needed: 40 811,00 zł
Konrad Pożerski
Konrad Pożerski , 13 years old

By Konrad mógł odzyskać kontakt ze światem!

Mój syn ma na imię Konrad, ma 11 lat.  Urodził się z głębokim niedosłuchem czuciowo nerwowym.  Ma jeszcze szereg innych diagnoz, jednak brak słuchu był i jest nadal tym najważniejszym. Tym, który najmocniej wpływa na jego codzienność.  Konrad w szkole, podczas zajęć wychowania fizycznego, zawsze ściąga swój procesor dźwięków, aby go nie uszkodzić. To sprzęt, który na co dzień pozwala mu słyszeć, pomimo niepełnosprawności. Tego felernego dnia również go ściągnął. Niestety tym razem ktoś go zabrał, gdy syn uczestniczył w lekcji. Winny się nie znalazł, przez co Konrad nie ma teraz kontaktu ze światem... Procesor pozwalał mu normalnie żyć, bawić się z rówieśnikami, uczestniczyć w lekcjach. Odzyskanie słuchu to największe marzenie mojego dziecka. Nie mogę patrzeć jak cierpi gdy nie może usłyszeć otaczających go dźwięków... Procesor jego jedyną szansą na komfortowe funkcjonowanie.  Koszt nowego procesora przewyższa moje możliwości. Proszę, pomóż nam dozbierać część niezbędnej kwoty. 90% już mamy, ale nadal brakuje tych 10%... Konrad musi odzyskać swoją codzienność! Barbara, mama

12 353 zł
Kacper i Kuba Waszkowscy
Kacper i Kuba Waszkowscy , 13 years old

Walka braci trwa – Kacper i Kuba potrzebują Twojej pomocy❗️

Dzięki Waszej pomocy możliwe stało się rozpoczęcie kompleksowej diagnostyki! Niestety, do tej pory nie udało się znaleźć przyczyn przykurczy i zaburzeń pracy mięśni synków... Dlatego znów potrzebujemy wsparcia! Nasza historia: Chciałabym, żeby lubili swoje życie. Żeby nie bali się rozwijać, spełniać swoich marzeń. Chciałabym, żeby żyli jak inne dzieci. Ale co mogę zrobić, kiedy spokojnie chłopcy czują się tylko z zaciśniętymi powiekami, a świat, który powinien ciekawić – przeraża? Wtedy mogę albo rozpaczać, albo pełna mobilizacji szukać rozwiązań. Nowych terapii, badań... Sen z powiek spędzają mi nie tylko autyzm i zespół Aspergera, z nimi nauczyliśmy się już żyć. Codzienne funkcjonowanie Kuby i Kacpra utrudnia zaburzenie pracy mięśni i bolesne przykurcze. I chociaż walczymy z nimi na wszelkie możliwe sposoby, nie wygramy, dopóki nie poznamy ich przyczyny.  Nieprzyjemne dolegliwości – krwotoki z nosa i drętwienie kończyn, każdego dnia utrudniają chłopcom radość życia. Zamiast tego jest niepewność i lęk. Rozpoczęliśmy kompleksową diagnostykę dzięki poprzedniej zbiórce, ale okazało się, że to nie wystarczy. A przez to, że nie znamy przyczyny tych dolegliwości, nie możemy wdrożyć odpowiedniego leczenia! Wciąż szukamy odpowiedzi i wszelkich sposobów, by pomóc Kacprowi i Kubie. Ale koszty powoli nas przytłaczają... Potrzebne jest ciągłe wsparcie. Chcemy w końcu rozpocząć właściwą diagnostykę, znaleźć terapie dla chłopców i zapewnić im wszystko, czego potrzebują. Bez Waszej pomocy sobie nie poradzimy. Bez leczenia będę musiała patrzeć, jak moje serduszka się męczą. Dlatego proszę, pomóżcie nam odzyskać radość i spokój synków. Nie poddamy się i zrobimy wszystko, żeby dostali leczenie, jakiego potrzebują. Mamy nadzieję, że dzięki Wam kiedyś będziemy mogli powiedzieć – UDAŁO SIĘ! Już tylko będzie lepiej! Rodzice

12 352,00 zł ( 72.56% )
Still needed: 4 670,00 zł
Grzegorz Kiedrowski
20:31:32  left
Grzegorz Kiedrowski , 33 years old

W walce o przyszłość Grzegorz potrzebuje Twojej pomocy!

Do czasu 18. urodzin wszystko było normalnie – szkoła, nauka, dorywcza praca w warsztacie samochodowym u ojca. Świętowanie pełnoletniości, odważne plany i nadzieje na przyszłość nie trwały jednak długo. Kilka tygodni później, zamiast świętowania i radości, był płacz i niedowierzanie, ponieważ brat otrzymał WYROK w postaci zdiagnozowania choroby SM (stwardnienie rozsiane). Jak to możliwe, żeby w tak młodym wieku? Rozpacz, strach, brak nadziei... Życie trzeba było dostosować do rytmu, które wyznaczały tzw. rzuty choroby, leczenie, konsultacje medyczne, rehabilitacja. Po kilku latach, gdy już nauczyliśmy się z tym żyć, brat znalazł dziewczynę, urodziło im się dziecko. Do chwili porodu wszystko zdawało się być normalnie, lecz to tylko pozory. Nieustanne napięcie, kłótnie, sprzeczki, potem rozstanie i ciągła walka o opiekę nad synem oraz częstsze rzuty choroby sprawiły, że brat zaczął korzystać z pomocy psychologa i psychiatry, aby sobie z tym wszystkim poradzić. Po odebraniu dziecka matce i złożeniu pozwu o opiekę nad synem brat odetchnął i znów myśleliśmy, że wszystko zmierza ku dobremu. Nie trwało to jednak długo.... Kilka miesięcy przed 30. urodzinami brat, jadąc do pracy, stracił panowanie nad samochodem i z dużą prędkością uderzył w drzewo. W wyniku tego wypadku odniósł wielonarządowe obrażenia, m.in. uraz klatki piersiowej, obustronne złamania żeber, złamania kręgosłupa szyjnego, złamania prawej ręki, zmiażdżenia prawej nogi oraz lewej, złamania miednicy, uszkodzenia wątroby i nerek. Lekarze przez wiele dni walczyli o jego życie. W wyniku poniesionych rozległych obrażeń doznał wstrząsu septycznego, a lekarze byli zmuszeni amputować prawą nogę na wysokości połowy uda. Los już wielokrotnie Grzegorza okrutnie doświadczył i, choć swoje 30 urodziny brat spędził w łóżku lub na wózku inwalidzkim, cieszę się, że żyje i jest z nami. Jedyną szansą na powrót do w miarę normalnego życia jest długotrwała i kosztowna rehabilitacja, proteza nogi oraz fundusze na leczenie SM. Proszę wszystkich ludzi dobrego serca o wsparcie modlitwą, bez wyjątku na wyznanie, a także o wsparcie finansowe na leczenie i rehabilitację mojego brata. Dzięki Waszej pomocy będziemy w stanie zapewnić mu to, czego potrzebuje do samodzielnego funkcjonowania w życiu codziennym i, miejmy nadzieję, że w przyszłości, w życiu zawodowym. Dziękuję w imieniu brata - Piotr 

12 342,00 zł ( 23.2% )
Still needed: 40 850,00 zł