Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antonina Bender
Antonina Bender , 39 years old

Mama dwójki dzieci walczy z nowotworem❗️POMOCY❗️

Jestem szczęśliwą żoną i matką dwójki wspaniałych dzieci… A przynajmniej byłam do 11 sierpnia 2023 roku. Wtedy zawalił nam się cały świat. Zdiagnozowano u mnie nowotwór przewodowy naciekający piersi G3. Nie spodziewaliśmy się takiej diagnozy. Nigdy nie byłam w grupie ryzyka, w mojej rodzinie nie występował wcześniej rak piersi. Guzek wyczułam w samobadaniu.  Aż do otrzymania wyniku biopsji trzymaliśmy się nadziei, że okaże się on zmianą łagodną. Niestety tak nie było. Nowotwór złośliwy piersi o typie potrójnie ujemnym. Rak naciekający przewodowy, o wysokim stopniu złośliwości.  To bardzo agresywna postać nowotworu, która rozwija się szybko i często daje przerzuty już na wczesnym etapie choroby.  Nasze życie zmieniło się diametralnie. Chcę rozpocząć długie i drogie leczenie onkologiczne we Wrocławiu, ale choroba uniemożliwia mi podjęcie pracy. A dalekie dojazdy oraz wysokie koszty leczenia i operacji znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Zawsze starałam się pomagać innym jak umiem, ale teraz to ja proszę o pomoc. Antonina

17 852 zł
Sławomir Syguła
Sławomir Syguła , 40 years old

Choroba, przeszczep wątroby i niepełnosprawność... Potrzebna pomoc!

Zachorowałem, potem odeszła ode mnie żona, zabierając wszystko. Z dnia na dzień zostałem z niczym, bez mojego ukochanego synka, za to ze śmiertelnie niebezpieczną chorobą. Jakoś muszę żyć dalej, bo co innego mi zostało? Staram się, jak mogę, choć jest ciężko… Nie prosiłem nigdy o pomoc, ale teraz stoję pod ścianą… Nigdy nie skarżyłem się na swoje zdrowie. Byłem zdrowy, pracowałem, miałem rodzinę. Nagle jednak zacząłem chudnąć, czułem się coraz słabiej. Poszedłem do lekarza. Już podstawowe wyniki krwi wykazały, że coś złego dzieje się ze mną. Zlecono mi dokładniejsze badania, które wykazały, że mam wirusowe zapalenie wątroby typu B. Dla mnie był to szok.  Trafiłem do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Nie było innej możliwości, tylko przeszczep wątroby, na który nie musiałem na szczęście długo czekać. Niestety, po nim nastąpiły komplikacje. Doszło u mnie do zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego. Byłem bliski śmierci... Blisko 3 miesiące byłem w śpiączce. Z racji braku jakiejkolwiek rehabilitacji doszło u mnie do skostnień w biodrach. Lekarze mówili, że przez to nie będę w stanie chodzić, ale mój upór sprawił, że mogę poruszać się o kulach! To i tak wiele, choć tak odbiega od sprawności, którą odebrała mi choroba i brak rehabilitacji… Muszę często jeździć na wizyty lekarskie i kontrole. Mieszkam w maleńkiej miejscowości, a najbliższy lekarz jest kilkadziesiąt kilometrów. Chciałbym zebrać pieniądze na samochód dostosowany do moich potrzeb, abym mógł nim kierować bez używania nóg. Dla mnie taki wydatek jest ogromny, dlatego jestem zmuszony prosić o pomoc. Wiem, że proszę o wiele… Straciłem już jednak tak dużo, że ośmielam się prosić o jakiekolwiek wsparcie, by móc dalej walczyć o swoje zdrowie. Wierzę, że kiedyś jeszcze uśmiechnie się do mnie szczęście. Z góry dziękuję za każdą pomoc.  Sławek ➡️ doba.pl – Charytatywne zawody wędkarskie dla Sławomira:

17 847,00 zł ( 64.81% )
Still needed: 9 690,00 zł
Tomasz Wroński
Tomasz Wroński , 25 years old

Młode życie zniszczył wypadek... Pomóż nam uratować Tomka!

Tomasz ma 21 lat... Niedawno miał podejść do matury z matematyki. Na egzamin nigdy nie dotarł. Wszystko zniszczył tragiczny wypadek... Nie wiadomo, co się stało. Tomka od domu dzieliło zaledwie 15 minut. Ułamek sekundy i jego życie legło w gruzach tak jak i nasze. Gdy 25 sierpnia tego roku o 1.00 w nocy zadzwonił domofon, wiedziałam, że coś się stało... Ten domofon nie działał od dwóch lat. Zadziałał akurat wtedy, gdy przyszli przyjaciele mojego syna. Przyjechali mi powiedzieć, że Tomek miał wypadek. Nogi ugięły się pode mną... Nikt nie wie, co się mogło stać. Na prostej drodze syn zjechał do rowu. Jego samochód dachował. Był uwięziony i nieprzytomny, dopiero strażacy go uwolnili. Do dziś nie jest znana przyczyna tragedii. Nie było świadków. A Tomek doznał poważnych obrażeń głowy… Zaczęła się walka o życie w szpitalu w Łodzi, gdzie go zaintubowano i wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarze stwierdzili stłuczenie pnia mózgu... Mijają kolejne tygodnie, a stan mojego 21-letniego syna jest bardzo ciężki. Nadal jest w śpiączce – potrzebuje rehabilitacji  w specjalistycznej klinice, która go wybudzi. Gorączkuje – ale jest silny. Niestety musimy być przygotowani na wszystko, chwilowa stabilizacja przeplatana jest z nieprzewidzianymi komplikacjami. Niestety ciągłe infekcje szpitalne nie pomagają mu. Sił dodaje nam myśl, że Tomek walczy, nadal tu jest, z nami i ma szansę wrócić! Jedna chwila przekreśliła wszystko. Dziś nawet oddychanie sprawia trudność... Lekarze robią, co mogą, aby mógł oddychać samodzielnie. Tomasz jest silny i walczy – daje nam znaki, otwiera powieki, chce do nas wrócić, ale bez pomocy fachowej kliniki, rehabilitacji,  rodziny i dobrych ludzi jest to niemożliwe...  Jako matka wiem, kiedy Tomek mnie słyszy i jak reaguje. Próbuje nawiązać kontakt, ale niestety nie może. Choć ostatnio nastąpił mały postęp: Tomasz zaczął otwierać oczy i widoczne są powolne ruchy rąk. Cieszymy się z tego, łapiemy każdą iskrę nadziei, która pozwala nam wierzyć w lepsze jutro! Tomasz obecnie przebywa w klinice Budzik w Olsztynie. Ten czas jest jednak ograniczony. Po opuszczeniu kliniki będzie potrzebował specjalistycznej i niestety bardzo kosztownej rehabilitacji... To trudny czas dla całej rodziny i bliskich, dodatkowo spotęgowany przez koronawirusa  - nie możemy być z Tomkiem tak często, jak byśmy chcieli. Nie widzimy się całymi tygodniami… Każda rozłąka z bliską osobą w trudnym czasie związana jest z wielkim stresem, tęsknotą i bezsilnością – niemożność wsparcia go, chociażby przez samą obecność i trzymanie go za dłoń jest najtrudniejsza dla rodziców, rodzeństwa, bliskich… Chcemy, by ten silny młody chłopak wrócił do nas, bo nie wyobrażamy sobie życia bez Tomka. Zawsze okazywał bezinteresowną pomoc, kocha motoryzację, większość czasu spędzał przy naprawie samochodów przyprowadzonych przez znajomych i nigdy nie oczekiwał zapłaty za wykonaną pracę… Kiedy miał 15 lat odrestaurował stary motor wujka… Rozkręcił do najmniejszej śrubki i potem składał odnowione części… Miał pasje, które realizował. Motoryzacja, rolnictwo… A teraz leży, walcząc o to, by choć móc się z nami porozumieć... Kilka lat temu Tomek stracił ukochanego dziadka. Wiemy jednak, że on gdzieś tam na górze jest i czuwa nad wnukiem. Nie pozwolił mu zginąć tamtego dnia. To  jeszcze nie był czas na Tomka. On musi być z nami! Przed moim synem całe życie, to młody niezwykle pracowity i uczynny chłopiec. 21 lat to nie jest wiek, aby kończyć w ten sposób. Tomek ma szanse wrócić do normalnego życia, ale niestety potrzebuje pomocy dobrych ludzi i bardzo kosztownej rehabilitacji... Jako matka proszę Was o pomoc dla mojego ukochanego synka!

17 842 zł
Karolina Klimańska
Karolina Klimańska , 41 years old

„Każdy wieczór to moja mała apokalipsa” – pomóż Karolinie po wypadku!

Mam wrażenie, jakby moje szczęśliwe życie zakończyło się w grudniu 2020 roku. Jechałam pewnego dnia na rowerze w kamizelce odblaskowej, po drodze z pierwszeństwem przejazdu. Był słoneczny dzień i czułam się bezpiecznie. Nie podejrzewałam, że zaraz stanę się ofiarą wypadku... Nagle uderzył we mnie samochód! Poczułam ogromny ból w prawej nodze, gdzie mam gwóźdź chirurgiczny po operacji, którą miałam w 2015 roku. Auto uderzyło w moją prawą nogę i upadłam... Zdołałam na szczęście zabezpieczyć się przed obrażeniami głowy! Trafiłam do szpitala, jednak nie od razu udało się uzyskać pomoc... Z początku na podstawie zdjęć RTG stwierdzono, że podczas wypadku nie doszło do złamań. Mimo to, w poradni ortopedycznej, gdzie rozpoczęłam leczenie w ramach NFZ skarżyłam się na silny ból w okolicy kości łonowej. Po trzech miesiącach udało mi się uzbierać środki na tomografię komputerową, która wykazała, że doszło do pęknięcia kości łonowej prawej i kości kulszowej prawej oraz silnego potłuczenia kości biodrowej. To oznacza, że podczas wypadku złamałam miednicę! Przez trzy miesiące musiałam żyć z obrażeniami... Aż do momentu, kiedy miednica sama się zrosła. Miałam nadzieję, że to już koniec moich zmagań ze zdrowiem. Nie mogłam się bardziej pomylić… W marcu 2021 roku w trakcie czytania zaczęła mnie bardzo mocno boleć głowa. Jechałam wtedy samochodem jako pasażerka i z początku myślałam, że to reakcja błędnika i ból zaraz przejdzie. Niestety, nie ustąpił i od tej chwili nie minął nawet na minutę! Jeździłam po całej Polsce w poszukiwaniu ratunku. Wielu specjalistów próbowało mi pomóc, ale nie było żadnych rezultatów. Dopiero po ponad 2 latach znalazłam osteopatę, który w wyniku olbrzymiej pracy nastawił mi żuchwę. Do dziś mam zdeformowaną twarz w okolicach uszu i słyszę pisk w prawym uchu. Diagnoza, jaką postawiono to zaburzenia stawów skroniowo-żuchwowych – w wyniku uderzenia przez samochód doszło do przemieszczenia krążka stawu. Każdy posiłek wiąże się dla mnie z ogromnym dyskomfortem... Nawet zwyczajne czynności, jak mycie zębów, powodują u mnie ból! Obecnie pracuję na prawie dwa etaty, do tego udzielam korepetycji, a w weekendy pracuję w liceum dla dorosłych – mimo ogromnego bólu głowy. Działam tak intensywnie, aby mieć możliwość konsultacji u specjalistów, którzy mogą mi pomóc! Odmawiam sobie wszystkiego, by mieć środki na leczenie. W pracy ukrywam to, z jakim silnym bólem głowy się zmagam. Najgorsze są wieczory, gdy organizm odreagowuje. Każdy wieczór to moja mała apokalipsa. Choć żyję skromnie, gdyby ktoś mi powiedział, że od jutra tracę wszystko, co posiadam, ale przestaje boleć mnie głowa, to nawet przez minutę nie zastanawiałabym się nad odpowiedzią. Wobec uporczywego bólu, rzeczy materialne tracą jakąkolwiek wartość. Dalsze leczenie i rehabilitacja są ogromnie kosztowne i nie jestem w stanie podołać im sama. Bardzo proszę Was o pomoc – nawet niewielka wpłata przyczyni się do poprawy mojego stanu zdrowia. Będę Wam ogromnie wdzięczna!  Karolina

17 832 zł
Aleksandre Bukhuleishvili
Aleksandre Bukhuleishvili , 33 years old

W Polsce spotkał go tragiczny los❗️Sparaliżowany, skrzywdzony, samotny... Pomóżmy Aleksandre!

Przyjechał do Polski po lepsze życie… Gruzja, z której pochodzi Aleksandre to piękny kraj, ale bardzo biedny. Pensje są niskie, a bezrobocie ogromne. Wyjazd był jego szansą. Aleksander chciał nauczyć się polskiego i uczciwie pracować. Niestety, spotkał go tragiczny los. Pracując na dachu, spadł z wysokości 6 metrów. Nie miał żadnego zabezpieczenia. Został sparaliżowany od pasa w dół! Jego polski szef zostawił go samego sobie... Przeczytaj dramatyczną historię człowieka, który chciał tylko uczciwie pracować, a którego spotkała straszliwa krzywda od innych Jedyna nadzieja w nas! Prosimy Was o pomoc, pokażmy mu, że są też Polacy o dobrych sercach! Że w naszym kraju może go spotkać też dobro, nie tylko zło... "Mam na imię Aleksandre, mam 30 lat. Pochodzę z pięknego miasta w Gruzji – Tbilisi. Tam pracowałem w sklepie sportowym. Mama od dziecka wpajała mi etos pracy. Wychowała mnie na uczciwego, odpowiedzialnego człowieka. Mimo tego, że w Gruzji jest bardzo ciężko, starałem się nie narzekać na swój los, tylko zawsze zarażać innych dobrą energią i uśmiechem. Gdy pojawiła się szansa, aby podjąć pracę w Polsce, zdecydowałem się ją przyjąć. Zrobiłem to nie tylko dla siebie, ale dla też mojej starszej mamy. To był jedyny sposób, żebym mógł ją wesprzeć finansowo. Starsi ludzie w Gruzji często nie żyją, lecz wegetują… Pensje są naprawdę głodowe.  Znalazłem pracę w firmie w Ostrowie Wielkopolskim. Pracowałem fizycznie, na dachach. Bardzo się cieszyłem, bo wszystko zaczęło się układać. Tak było aż do tego feralnego dnia w lipcu. W czasie pracy spadłem z dachu z wysokości 6 metrów. Odbijając się o rusztowanie, uderzyłem kręgosłupem w metalową rurkę. Pracowaliśmy bez żadnego zabezpieczenia. Bardzo szybko znalazłem się w szpitalu. Operowano mnie w trybie pilnym. To jednak nie pomogło i nie wróciło sprawności w nogach. Jestem sparaliżowany od pasa w dół. Mam zespół całkowitego uszkodzenia rdzenia. Okrutny los już po raz drugi tak brutalnie doświadcza moją rodzinę... Czy ciąży na nas fatum? W 2003 roku mój tata spadł z drzewa i złamał kręgosłup. Szansą dla niego była operacja, ale nasza rodzina nie miała na nią pieniędzy... Robiliśmy wszystko, żeby je uzbierać, prosząc o pomoc i pracując dzień i noc... Kiedy w końcu udało nam się uzbierać potrzebną kwotę, stan taty niestety bardzo się pogorszył... Lekarze powiedzieli, że może nie przeżyć operacji. Nic nie można było zrobić... Tata żył jeszcze 2 lata. Mama bardzo przeżyła jego śmierć. Kiedy dowiedziała się o wypadku, szalała z rozpaczy... Bała się, że straci też mnie. Czas po wypadku był dla mnie bardzo trudny... Mojej mamy nie było stać na to, aby przylecieć do Polski i być ze mną. Byłem daleko od domu, od bliskich… Bez zdrowia, bez żadnych pieniędzy.  Szef naszej firmy nie poczuwał się do odpowiedzialności, zostawił mnie samemu sobie, nawet nie zapytał mnie, jak się czuję. Mogłem liczyć tylko na nieznajomych, których poruszył mój los... W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim osobom, które wzięły sobie do serca moją trudną sytuację i już wsparły mnie nawet niewielką sumą pieniędzy oraz życzeniami.  Nie potrafię wyrazić emocji, których doświadczyłem, gdy zobaczyłem otrzymane wsparcie.  To dało mi wielką siłę i energię do walki o zdrowie. Najwspanialszą rzeczą, jaką może człowiek zrobić dla drugiej osoby to wyciągnięcie pomocnej dłoni, zwłaszcza jeśli to dotyczy walki o życie i zdrowie. Dzięki Waszemu wsparciu byłem rehabilitowany w krakowskim ośrodku. Gdy mój stan się polepszył, wróciłem do Gruzji. Niestety 2,5 miesiąca rehabilitacji w gruzińskim centrum nie dało efektów. Mój kraj jest biedny, nie ma odpowiednich sprzętów do rehabilitacji pacjentów po tak ciężkim urazie jak mój. Każdego dnia sam ćwiczę w domu, ale to nie wystarcza. Bardzo bym chciał przylecieć znowu do Polski i mieć odpowiednio dobraną do stanu zdrowia rehabilitację. Od wypadku minęły prawie dwa lata, przez ten czas stałem się bardziej samodzielny. Wierzę, że najtrudniejszy czas w moim życiu mam już za sobą. Teraz mam nadzieję, że przyszłość będzie lepsza.  Moim jedynym celem jest aktywna rehabilitacja i szansa, że pewnego dnia wstanę na nogi.  Cały proces powrotu do zdrowia zajmuje jednak dużo czasu i pieniędzy. Po raz kolejny muszę prosić o pomoc. Chcę odzyskać utracone zdrowie i znów stanąć na własnych nogach. Chcę znów pracować! Potrzebuję do tego Twojej pomocy.  Błagam - wyciągnij do mnie pomocną dłoń!" Aleksandre   *Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wlkp. ustaliła, że szefowie firmy oraz kierownik budowy lekceważyli przepisy BHP. Odpowiadają za narażenie życia lub zdrowia pracownika, a także spowodowanie u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. _____________ O Aleksandre i jego zbiórce pisały też media: W wypadku złamał kręgosłup. Właściciele firmy zostawili go na pastwę losu "W Polsce spotkał go tragiczny los". Zbiórka dla Gruzina, ofiary wypadku W lipcu uległ wypadkowi na budowie. Został bez pomocy pracodawcy Gruzin sparaliżowany. Trwa proces przeciwko szefom i kierownikowi

17 796,00 zł ( 26.55% )
Still needed: 49 225,00 zł
Dawid Popławski
Dawid Popławski , 31 years old

Walka o zdrowie trwa już 30 lat❗️Pomóż, Twoje wsparcie daje nadzieję na poprawę❗️

Dawid przyszedł na świat zdecydowanie zbyt wcześnie – w 29 tygodniu ciąży. Niedługo później zachorował na ropne zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych, które w konsekwencji doprowadziło do choroby, z którą syn mierzy się do dziś. U Dawida zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe. Rozpoczęła się walka o zdrowie, która trwa do dziś, mimo że syn ma już 30 lat. Przez te wszystkie lata ciężko pracował, intensywnie się rehabilitował i ćwiczył, by móc być w miarę możliwości sprawnym i samodzielnym. Niestety nie udało się tego osiągnąć.  Dawida trzeba wspierać we wszystkich codziennych czynnościach. Niestety ostatnio jego stan znacząco się pogorszył. Okazało się, że miał dwie złamane kończyny, spastyka się nasiliła.  Dużą szansą na poprawę jego funkcjonowania, uśmierzenia przewlekłego bólu i rozluźnienia ciała jest zakup specjalnego kombinezonu, który Dawid już miał okazję testować. Po godzinie spędzonej w kombinezonie jego ciało było wyraźne rozluźnione, zmniejszył się ból, syn mógł utrzymywać równowagę. Niestety koszt jest porażający. Dawid jest bardzo kontaktowy, świetnie czuje się przed kamerą, uwielbia muzykę i interesuje się samochodami. Staram się zrobić wszystko, by zapewnić mu jak najlepsze życie. Jest niezwykle trudno, ale ciężka, wieloletnia praca Dawida nie może pójść na marne. Potrzebujemy Państwa pomocy! Mama Dawida

17 787,00 zł ( 44.46% )
Still needed: 22 213,00 zł
Izabella Luty
Izabella Luty , 76 years old

Pomóż mi ocalić nadzieje, że jeszcze wrócę do sprawności! Proszę...

Dziękuję za dotychczasową pomoc i ogromne wsparcie. Niestety, moje zdrowie nadal wymaga naprawy i bardzo potrzebuję dalszego wsparcia...  Moja historia:  Całe życie byłam aktywną kobietą. Jestem geologiem, speleologiem, instruktorem taternictwa jaskiniowego, płetwonurkiem. Każdy mój dzień wyglądał inaczej, był pełen przygód i wyzwań. Niestety, z czasem zaczynało być coraz trudniej. Mam bardzo niski wzrost. Cierpię m.in. na artrozę i przewlekłą boreliozę. Obecnie stan zdrowia uniemożliwia mi wykonywanie wielu czynności życiowych, dlatego wymagam pilnego leczenia. Od niemal pół wieku dokumentuję jaskinie — zabytki przyrody nieożywionej, które na całym świecie podlegają ochronie. Robię to w ramach ogólnopolskiego programu inwentaryzacji jaskiń Polski. Dzięki dokumentowaniu wiemy, co należy chronić. Dodatkowo w ramach wolontariatu oprowadzałam raz w tygodniu po Muzeum Nurkowania. Po udanej endoprotezoplastyce biodra, które działa teraz dobrze, niestety zmieniła się biomechanika układu ruchu i znacznie pogorszył stan chorych od dawna kolan. Konieczna jest ich wymiana ‚‚na nowe" (najpierw prawe, a za ok. pół roku lewe), też robione na miarę, bo małe.  Udało mi się znaleźć wyjątkowy szpital kliniczny NFZ. Niestety na rehabilitację na NFZ w trybie szpitalnym trzeba długo czekać, a zalecana jest wkrótce po operacji... Potrzebuję nie tylko rehabilitacji kolan, ale również kręgosłupa, zerwanych przywodzicieli, złamanego łokcia, barków... Zaczęłam specjalistyczne leczenie stomatologiczne związane ze zwyrodnieniem stawu żuchwowo-skroniowego i wadliwym zgryzem. Z powodu bólu nie mogłam dłużej zwlekać. Powinnam wykonać sporo badań nierefundowanych. Przy bardzo niskiej emeryturze i ogromnych kosztach leczenia, brak mi na to wszystko pieniędzy. Proszę o wsparcie dalszego leczenia i rehabilitacji. Bardzo chciałabym powrócić, chociaż częściowo do dawnych aktywności i móc kontynuować dzieło mojego życia. Albo, chociaż żyć bez bólu...  Izabella  

17 780,00 zł ( 41.78% )
Still needed: 24 774,00 zł
Igor Szanduła
Igor Szanduła , 2 years old

Baliśmy się, że odejdzie na drugi świat! Zawalcz o zdrowie Igorka!

Gałki oczne Igorka poszły do góry i cały drżał. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Gdy sytuacja powtórzyła się trzeci raz, pojechaliśmy do lekarza. Ten od razu wezwał karetkę.  Zawiozła nas najpierw do szpitala w Tarnowie. Tam podczas kolejnego ataku Igorek przestał oddychać, zrobił się cały siny. Jak sobie tylko przypominam tę sytuację, dostaję dreszczy. Wyglądał tak, jakby zaraz miał zejść z tego świata…  Po masażu serca w końcu nabrał oddechu. Pamiętam płacz, łzy i przeszywające myśli o najgorszym. Moje dziecko było w realnym niebezpieczeństwie. Trochę zajęło, zanim się uspokoiłam. Chwilę potem jechaliśmy do specjalistycznego szpitala.  W ciągu tego koszmarnego dnia Igorek dostał aż 9 ataków epilepsji! Lekarze zdiagnozowali padaczkę lekooporną i choroby neurologiczne. Na ten moment jest podejrzenie zespołu Westa, jednak potrzebne są kolejne kosztowne badania, by to potwierdzić i zacząć odpowiednio leczyć synka. Prywatne wizyty u lekarzy pożerają kolosalne kwoty. Dodatkowo musimy zapłacić za sprzęty medyczne, ponieważ Igor ma problemy z bioderkami. Oprócz padaczki nasz synek ma zdiagnozowane obniżone napięcie mięśniowe. Nie może utrzymać dłużej żadnego przedmiotu, nie chodzi, cały czas jest wiotki, nawet nie siedzi sam. Oprócz Igorka mamy jeszcze dwójkę dzieci – córeczkę i brata bliźniaka Igora. Koszty związane z diagnozowaniem i leczeniem synka są dla nas olbrzymie. Bardzo prosimy Cię o pomoc. Rodzice

17 775,00 zł ( 87.93% )
Still needed: 2 438,00 zł
Jaś Smoluch
3 days left
Jaś Smoluch , 2 years old

Jaś – mały wojownik z chorym serduszkiem❗️

O wadzie serca mojego synka dowiedziałam się, już będąc w ciąży. Jaś urodził się 9 czerwca 2022 roku i od pierwszych dni musiał walczyć o życie. Wada wrodzona – wspólny pień tętniczy oraz ubytek przegrody międzykomorowej. Miesiąc leżenia w szpitalu i czekanie na pierwszą operację w życiu synka – operację na otwartym sercu. My jako rodzice przeżywaliśmy najgorsze chwile w naszym życiu, ale na szczęście operacja przebiegła pomyślnie. Nie obyło się jednak bez komplikacji… Jaś spędził jeszcze miesiąc w szpitalu na oddziale kardiochirurgii i rekonwalescencji. Dziś nasz mały wojownik ma półtora roku. Przez obniżone napięcie mięśniowe nie chodzi, nawet sam nie siedzi. Uczęszcza na stałe, bardzo kosztowne rehabilitacje, które są ogromnym obciążeniem dla naszego budżetu. Stąd prośba o Waszą pomoc. Wielu specjalistów dba o rozwój Jasia. Stałe rehabilitacje i wielokierunkowe stymulowanie rozwoju to dla niego jedyna szansa na jak najlepsze funkcjonowanie w przyszłości. Będziemy dążyć do tego celu – by synek siedział, chodził i miał piękne dzieciństwo jak jego rówieśnicy. Do tego potrzebujemy jednak Waszego wsparcia. Za każdy gest, nawet najmniejszy, serdecznie dziękujemy z całego serca. Rodzice

17 728 zł