Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Magdalena Korzeniewska-Mirus
Magdalena Korzeniewska-Mirus , 31 years old

Powrót do samodzielności - Proszę, pomóż Madzi!

29 marca przekonaliśmy się, co oznacza niewyobrażalny lęk o życie bliskiej osoby. Jako rodzice wspaniałych dzieci: Magdaleny i Krystiana staliśmy się częścią historii pełnej cierpienia. Magda poczuła się źle. Krystian kochający mąż, który niejednokrotnie opiekował się żoną w czasie ataków epilepsji, nie pomyślał, że to może być coś innego niż typowy atak.  Nikt z nas nie przypuszczał, co naprawdę się wydarzyło. Prawda była przerażająca. W głowie Madzi pękł naczyniak i nastąpiło krwawienie do mózgu. Sytuacja stała się dramatyczna. Nasza kochana córeczka, młoda dziewczyna o pięknym sercu, wrażliwej duszy i wielu talentach mogła w każdym momencie stracić życie. Rozpoczęła się dramatyczna walka. Dwa dni w szpitalu w Kaliszu w oczekiwaniu na transport do Poznania, gdzie miała odbyć się operacja to najdłuższe dni w naszym życiu. Jednak strach nie zdołał pokonać nadziei. Żadna z informacji odbierającej szanse na uratowanie życia Magdy nie była silniejsza od naszej wiary.  Jedna operacja nie wystarczyła. Już po trzech dniach konieczna była kolejna interwencja neurochirurgów nazwana przez nich ostatnią szansą na uratowanie życia. Ze ściśniętymi sercami patrzyliśmy na cierpienie Magdy i Krystiana, które jeszcze bardziej pogłębiało nasz ból. Wytrwale odsuwaliśmy od siebie wszystkie „wyroki” i „czarne wizje” i nieustannie budowaliśmy, podsycając nadzieję na dobre zakończenie. Z podziwem patrzyliśmy na determinację i oddanie Krystiana w walce o życie ukochanej żony. Stał się on mistrzem troski i oddania, nieustającej pomocy. Ze wzruszeniem obserwujemy tę wielką miłość. Zawsze będziemy wdzięczni każdej osobie, która wspiera Magdalenę i naszą rodzinę dobrym słowem, modlitwą oraz pięknymi gestami. To najcenniejsze, co można otrzymać od drugiego człowieka. Magda okazała się niezwykle waleczna i silna. Mimo tylu przeciwności i diagnoz obudziła się po dwóch tygodniach braku świadomości. Niestety udar pozostawił po sobie afazję, paraliż lewej strony ciała i częściowy niedowład prawej strony. Teraz jest na początku nowej drogi – drogi powrotu do zdrowia: umiejętności mówienia, sprawności rąk i nóg. Powrotu do zwyczajnego życia, które wraz z Krystianem wiedli tuż przed tym tragicznym dniem. Wiemy, że potrzebuje czasu, cierpliwości i wytrwałości. Wierzymy, że Magdalena będzie mogła powrócić do przygotowań do obrony pracy magisterskiej, która miała odbyć się za parę miesięcy, do pracy zawodowej, do swojej pasji – malowania obrazów, a przede wszystkim do kochającego męża i rodziny. Rehabilitacja będzie długa i kosztowna. Choć nasze oszczędności i środki, które teraz organizujemy, nie są wystarczające, wierzymy, że z pomocą dobrych ludzi Magdalena będzie miała zapewnione wsparcie i opiekę, która jest niezbędna. Z ogromną wdzięcznością przyjmiemy każde wsparcie, każdą najdrobniejszą wpłatę, która przybliży Magdę do zdrowia. Twoja pomoc jest dla nas BEZCENNA.  Z głębi serca dziękujemy! Rodzice Magdaleny i Krystiana ➡️ Punkt widzenia Magdy

43 627,00 zł ( 45.56% )
Still needed: 52 118,00 zł
Wiktor Pala
Wiktor Pala , 17 years old

By nigdy nie zabrakło siły na walkę z białaczką

Wiktorek w 2012 roku pierwszy raz usłyszał wyrok na swoje krótkie życie. Była to ostra białaczka limfoblastyczna, z którą po ponad dwóch latach wygrał! Był styczeń 2020 roku... Bóle stawów i gorączka ciągle dręczyły Wiktorka. Lekarze nie wiedzieli, co mu jest. Podejrzewano wznowę... Wiktorek wiele wycierpiał, miał uszkodzoną wątrobę, uczulił się na chemię, mimo to nie poddał się. Do końca o niego walczyliśmy! Wiktor stracił „mleczaki" przez chemię, niestety musiał przecierpieć operację usunięcia zębów. W 2015 roku zakończył sukcesem walkę z białaczką i od tamtej pory był cały czas pod kontrolą onkologów w Prokocimiu. Wiktor wrócił do normalności, na nowo odnajdywał się w realnym świecie, próbował sił w pływaniu, w piłce nożnej nawet w kick-boxingu. Uczył się grać na perkusji, ale zawsze kończyło się na tym, że jest zmęczony. Wiktor nie miał siły, nie było to łatwe. Musiał korzystać z poradni psychologicznej.  W 2019 roku historia znów zatoczyła krąg. Po raz kolejny pojawiły się u Wiktorka bóle stawów i gorączka. Serce stanęło mi w gardle... Znowu ten strach, ten sam, co wtedy, w 2012 roku. Od 6 stycznia szpital.. Z nóg przeszło na ręce... Okazało się, że to wznowa. Podnieśliśmy rękawicę i po raz kolejny rozpoczęliśmy walkę... Tym razem czeka Wiktorka mocniejsza chemia, a później radioterapia. Mija 8 miesięcy, a my nadal jesteśmy w szpitalu, nadal walczymy i się nie poddajemy, ale brakuje nam funduszy na wszystko. Mimo, że leczymy się w szpitalu, musimy do niego dojeżdżać, a nie raz kupić jeszcze leki, bo na oddziale takich nie mają. To jest spory problem, tym bardziej teraz, gdy musiałam zwolnić się z pracy i jestem na zasiłku. Sama w styczniu przeszłam operację kręgosłupa, ale nie zostawię  syna samego. W końcu to my rodzice dajemy przykład dzieciom, jak sobie radzić z problemami. Jak skończymy agresywne leczenie, bo nadal jesteśmy w trakcie chemioterapii, to zaczniemy radioterapię. Później rozpocznie się chemioterapia podtrzymująca i w tym czasie musimy podjąć rehabilitację oraz zacząć leczenie immunologiczne, bo zdiagnozowano u Wiktorka wtórny niedobór odporności. Pomóż, proszę! Alicja, mama

43 621 zł
Daria Szczepańska
Daria Szczepańska , 24 years old

Niewidoma Daria potrzebuje pomocy! Przed nią intensywna walka o zdrowie!

Daria już nigdy nie zobaczy świata. Nie ujrzy twarzy mamy, odbicia w lustrze, błękitu nieba, zieleni trawy. Nie zobaczy tych wszystkich filmów, które czekają na obejrzenie… Zamiast pięknego świata jest tylko czerń. Daria budzi się i zasypia w mroku. To jednak nie koniec tragedii... Daria nie może chodzić! Błaga o pomoc, by nauczyć się poruszać w niewidzialnym świecie!  Zamknij oczy, spróbuj wstać, poruszać się po omacku. Nie ma już kolorów, nie ma pokoju, nie ma świata za oknem. Jesteś tylko Ty i mrok. To w nim budzi się, żyje i zasypia nastoletnia Daria. A teraz pomyśl, że oprócz oczu nie działają Ci także nogi. Ciężko wstać, ciężko chodzić, ciężko się poruszać… Żyjesz w klatce, w której zamknęło Cię własne ciało. Zdana na pomoc i łaskę drugiego człowieka. Nie możesz zobaczyć nawet mamy, babci. Taty nie ma – zostawił was, gdy byłaś mała, do dziś go nie ma. Tak właśnie wygląda życie Darii.  Dzieci, które rodzą się niewidome, nie wiedzą, co straciły. Daria wie… Kiedyś widziała. Tak jak Ty… Kilka lat temu bezpowrotnie straciła wzrok. Niestety, piekło ciemności to nie jedyna tragedia, która spotkała Darię… Co jest gorsze od choroby? To, gdy atakują dwie naraz. Daria ma Dziecięce Porażenie Mózgowe i niedowład prawej strony ciała. Ma problemy z poruszaniem. Jej życie to ciągła rehabilitacja, ćwiczenia i ból. Bitwę o wzrok Daria przegrała. Choroba okazała się silniejsza… Dziś dziewczynka jest zdana na alfabet Braille’a. Jej światem jest ciemność... Walka o sprawność jednak wciąż trwa! Daria nie widzi, ale może chodzić… Nie musi być skazana na wózek inwalidzki! Dziś dziewczynka poznaje świat słuchem, dotykiem, węchem. Wie, gdzie jest próg, poznaje po natężeniu głosu, gdzie jest mama, wie, jak pachnie zimowe powietrze. Ciężko jednak poznawać świat, gdy własne ciało jest wrogiem… Razem z nami walczycie o sprawność Darii. Dziewczynka ma za sobą dwie operacje stóp, które udało się opłacić dzięki Wam! Aby jednak Daria mogła sama się poruszać, konieczna jest jeszcze rehabilitacja. Daria regularnie uczęszcza na turnusy rehabilitacyjne, na których uczy się chodzić. Postępy są bardzo widoczne. Daria coraz pewniej stawia kroki, nie boi się już tak bardzo, ma lepszą postawę ciała, lepiej łapie równowagę, wzmocniła mięśnie. Coraz lepiej mierzy się z rzeczywistością, w której przyszło jej żyć.  Gdy żyje się w mroku, jest bardzo ciężko... Gdy nie można się ruszać, jest jeszcze ciężej. Daria nie wstanie po prostu i nie zacznie sama chodzić, musi ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć! Mama Darii nie wie, co robić - nie ma pieniędzy, by zapłacić za rehabilitację niewidomej córeczki... A Daria nie może przerwać ćwiczeń, inaczej wszystko przepadnie! Nigdy nie będzie samodzielna. Nie przywrócimy Darii wzroku, w tym przypadku medycyna jest bezradna... Możemy jednak sprawić, że będzie samodzielna w mroku, w którym żyje. Już kilka razy pomogliście Darii. Wierzymy, że i tym razem nie pozostaniecie obojętni na jej los. To jej jedyna szansa, by żyć normalnie.  

43 560,00 zł ( 37.91% )
Still needed: 71 335,00 zł
Marzena Sypniewska
Marzena Sypniewska , 51 years old

Nauczycielka z powołania kontra nowotwór złośliwy... Pomóż!

Na początku listopada 2022 roku u mojej mamy został zdiagnozowany płaskonabłonkowy nowotwór złośliwy jamy ustnej. Diagnoza, którą usłyszeliśmy była dla nas, jak wyrok… Wiedzieliśmy, że musimy działać od razu, ponieważ w mamy organizmie rozgościł się rak, który był jak tykająca bomba. Czas był naszym przeciwnikiem, a strach towarzyszem każdego kolejnego dnia.   Po wielu badaniach i konsultacjach okazało się, że potrzebna jest jak najszybsza operacja. Szukaliśmy więc lekarzy i szpitala, który się tego podejmie. Znaleźliśmy ich w Katowicach... Mama po wielu badaniach i przygotowaniu jamy ustnej (m.in. ekstrakcja kilku zębów) przeszła pod koniec roku operację. Wycięte zostały część kości żuchwy, część policzka razem z guzem. Wszystko przebiegło pomyślnie.  13 stycznia mama została wypisana do domu. Obecnie wymaga natychmiastowej rehabilitacji twarzy, pomocy logopedycznej, specjalnej diety, radioterapii, a koniec końców rekonstrukcji twarzy oraz dalszej rehabilitacji. Mama jest nauczycielką, więc poprawne mówienie jest dla niej kluczowe. Obecnie przez dłuższy czas nie będzie mogła wykonywać zawodu, przebywa do tej pory na zwolnieniu lekarskim.  Zarobki rodziców są niskie, a wydatki na leczenie już do tej pory były bardzo wysokie. Sama konsultacja profesorska to 500 zł, a wyprawa do Katowic przy obecnych cenach paliwa też swoje kosztuje – mama musi regularnie stawiać się na konsultacje. Oszczędności znikają momentalnie, a w przypadku leczenia mamy liczy się czas, bo rehabilitacja koniecznie musi być wykonana przed radioterapią. Mama wymaga również pomocy psychoonkologicznej, nie radzi sobie z chorobą, mocno podupadła na zdrowiu psychicznym, co pogarsza jej stan jeszcze bardziej. Dlatego wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o pomoc! Każdy rodzaj wsparcia, przekazana złotówka i słowa otuchy dadzą nam siły i wiary w lepsze jutro.  Już teraz dziękujemy! Karolina, córka Marzeny Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

43 540,00 zł ( 81.85% )
Still needed: 9 652,00 zł
Ania Balcerska
Ania Balcerska , 13 years old

Dołącz do drużyny Ani i pomóż pokonać chorobę❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie poprzednich etapów zbiórki dla Ani! Mamy dla Was mnóstwo dobrych wieści! Proszę, zatrzymaj się na chwilę, przeczytaj: Ania zmaga się z bardzo groźną chorobą metaboliczną, która kryje się pod skrótem AADC. Jej organizm nie wytwarza dopaminy ani serotoniny, czyli ważnych neuroprzekaźników odpowiedzialnych za funkcje życiowe. Kiedy brakuje ich w organizmie, pojawia się obniżone napięcie mięśniowe, trudności z oddychaniem, występują ataki przypominające napady padaczkowe.  Nas los podwójnie doświadczył tą chorobą – nasza pierwsza córeczka zmarła kilka lat temu właśnie na AADC. Miała 13 miesięcy…  Dla Ani pojawiła się jednak nadzieja i 16 kwietnia 2019 przeszła terapię genową mózgu. Jej efekty były niesamowite! Operacja przyniosła znaczną poprawę. Ania utrzymywała główkę, chwytała zabawki, zaczynała się rozwijać. Wcześniej bardzo często leżała z półprzymkniętymi oczami. Po operacji zaczęła żywo reagować i cieszyć! Nasza radość nie miała granic! 30 czerwca Ania przeszła kolejną terapię genową w szpitalu. Jej celem było dopełnienie dopaminy. Jest pierwszym dzieckiem na świecie, które miało podaną serotoninę do mózgu. To dla nas kolejna szansa i kolejny krok do przodu. Nasza wojowniczka zaczęła ładnie jeść, wydaje nowe dźwięki. To kolejny, ogromny krok do przodu! Po operacji córeczka przestała się ślinić. Nie ma też zalegań i przez to mniej choruje. Jednak przed nią jeszcze bardzo dużo pracy. Potrzebna jest codzienna rehabilitacja, zajęcia logopedyczne, wyjazdy na turnusy, co wiąże się z ogromnymi kosztami, na które nas nie stać. Ania z czasem będzie potrzebowała również nowego wózka, ortez i wiele innych sprzętów, które ułatwią jej funkcjonowanie. Dzięki Waszej pomocy nie jest nam AŻ TAK trudno. Dziękujemy za wszystko, co zrobiliście dla nas do tej pory i prosimy: nie opuszczajcie nas! Dla nas rodziców to wspaniałe uczucie wiedzieć, że mamy za sobą ogromną armię wielkich serc, które pomagają nam walczyć o ukochane dziecko. Gdybyśmy tylko mogli, znaleźlibyśmy sposób i słowa, które okażą naszą wdzięczność… Marzymy o tym, co dla innych rodziców jest oczywiste. Żeby Ania poradziła sobie, kiedy nas zabraknie... Ale widzimy, jak ogromne postępy poczyniła! Jest szansa, że Ania dzięki swojej ciężkiej pracy sama usiądzie! Zrobimy wszystko, by tak się stało. Zostaniecie z nami? Wasze wsparcie jest nieocenione i daje nam siłę do dalszej walki! Spójrzcie, uczyniliśmy wspólnie już tak wiele… Rodzice Ani Wojowniczka Ania kontra AADC – Licytacje 💚

43 513,00 zł ( 40.9% )
Still needed: 62 870,00 zł
Laila Sammo
Urgent!
Laila Sammo , 13 months old

Wylew zniszczył życie naszej maleńkiej córeczki❗️Pomocy❗️

Laila to nasze jedyne dziecko, wymarzone i wyczekane. Córeczka miała urodzić się zdrowa... W drugiej dobie życia zdrowie Laili nagle się załamało i konieczna było kilkukrotna reanimacja! Nie da się opisać słowami, jak bardzo się baliśmy! Diagnoza spadła na nas jak grom z jasnego nieba… Ciężka wrodzona wada serca – przerwany łuk aorty i ubytek międzykomorowy. Zrobiono również badania genetyczne i stwierdzono Zespół Di George'a.  W jednej krótkiej chwili nasze życie się zawaliło... Laila przeszła kilka operacji na serduszko, a czekają nas kolejne. Mijały miesiące na intensywnej terapii. Mieliśmy nadzieję, że stan naszej córeczki zacznie się poprawiać. I wtedy los po raz kolejny z nas zadrwił – Laila zachorowała na sepsę. Był to dla nas niewyobrażalny cios, ale nasza wojowniczka pokazała nam, jaka jest silna i pokonała zakażenie.  Myśleliśmy, że już nic gorszego nie może nas spotkać... I wtedy w Święta Bożego Narodzenia nasza córeczka dostała wylewu krwotocznego do mózgu, który zalał całą lewą półkulę. Wylew był tak rozległy, że była konieczna interwencja chirurgiczna i wykonanie kraniotomii. Doszło do niedowładu całej prawej strony jej małego ciałka i wodogłowia. Konieczne było założenie w główce zastawki komorowo-otrzewnowej. Dwie pierwsze próby nie powiodły się i konieczne były wymiany zastawek.  W konsekwencji do dziś walczymy z bardzo poważną padaczką lekooporną, która przy każdym  ataku uszkadza jej mózg. Różne kombinacje leków nie przynoszą rezultatów. Córeczkę wykańczają ataki, które potrafią trwać od rana do wieczora w odstępach co 10 minut. Jesteśmy przerażeni… Lekarze mówią wprost, że z takimi uszkodzeniami mózgu Laila raczej nigdy nie będzie chodzić ani mówić. My jako rodzice nie jesteśmy w stanie pogodzić się z takim losem. Szukamy wszelkich rozwiązań… Zrobimy wszystko, by pomóc naszemu dziecku. Pojawiła się iskierka nadziei… Dowiedzieliśmy się o klinice, która operuje takie przypadki i dzieci mają szansę na normalne życie. Operacja hemisferektomii polega na odłączeniu zalanej półkuli mózgu od tej nieuszkodzonej, wówczas ta zdrowa strona mózgu jest w stanie rozwijać się prawidłowo. Liczymy, że uda nam się zakwalifikować na zabieg. Niestety jest to bardzo kosztowne. Nie mamy możliwości zorganizować takich pieniędzy, a operacje trzeba wykonać jak najszybciej, by zapobiec dalszym uszkodzeniom. Laila nigdy nie była w domu, nie widziała swojego pokoiku. Nie wie jak wygląda niebo, słońce... Jej domem od urodzenia jest intensywna terapia, gdzie rodziców może widzieć tylko 3 razy dziennie przez łącznie 2 godziny w ciągu doby… Błagamy, pomóż nam odmienić życie naszej córeczki. To nie może się tak zakończyć… Martyna i Adrian, rodzice

43 467 zł
Mirek Knitter
2 days left
Mirek Knitter , 44 years old

Trwa inicjatywa, by wspomóc Mirka❗️Z Twoim wsparciem może się udać❗️

Nasz dobry kolega, sąsiad, mieszkaniec, który niejednokrotnie pomagał innym, teraz sam potrzebuje pomocy. Pod koniec września Mirek uległ poważnemu wypadkowi podczas prac polowych. Tragedia sprawiła, że stracił część nogi. Młody, 43-letni, aktywny, zawsze pomocny i pracowity mężczyzna znalazł się na skraju. Nie może pracować, ciężej mu utrzymać rodzinę, gospodarstwo i funkcjonować. Możliwość powrotu do normalności daje specjalistyczna proteza połączona z wielomiesięczną rehabilitacją. Ale to ogromne koszty, z którymi rodzina Mirka nie poradzi sobie sama. Dlatego my, jako Sołtysi, Rady Sołeckie Kłodawy i Powałek oraz OSP Kłodawa prosimy Was o wsparcie tej zbiórki i naszej inicjatywy, by pomóc Mirkowi. Razem pomóżmy mu spełnić marzenie o normalnym jak kiedyś, pełnosprawnym życiu. Serdecznie dziękujemy za każde wsparcie! Bliscy i przyjaciele

43 420,00 zł ( 23.32% )
Still needed: 142 751,00 zł
Mateusz Wenclewski
7 days left
Mateusz Wenclewski , 32 years old

29 lat i nowotwór - życie taty dwójki dzieci w śmiertelnym niebezpieczeństwie❗️Ratujmy Mateusza!

Mam na imię Mateusz, mam 29 lat. Nie sądziłem, że w tak młodym wieku przyjdzie mi mierzyć się ze śmiertelną chorobą, jaką jest nowotwór... Stało się jednak inaczej. Od pół roku toczę najważniejszą walkę - tę na onkologicznym ringu. Jestem mężem i tatą dwójki dzieci - mam dla kogo żyć! Moja "przygoda" z nowotworem złośliwym zaczęła się w kwietniu tego roku. Wtedy wykryto u mnie guz prawego jądra. Usłyszenie diagnozy wiązało się oczywiście z ogromnym stresem, jednak słowa, które wtedy usłyszałem od lekarza, uspokoiły mnie. Nadzieję budziło we mnie to, że nowotwór ten jest wyleczalny i wielu mężczyzn już go pokonało. Powiedziano mi, że mam być dobrej myśli i się nie martwić, bo ten rodzaj raka jest "do ogarnięcia". Poddałem się zabiegowi usunięcia jądra i cierpliwie czekałem na wyniki histopatologii. Wiedziałem, że nie mogę się poddać - muszę walczyć o życie i zdrowie! Jestem głową rodziny, mam dwójkę malutkich dzieci - dla nich muszę być zdrowy. Nie spodziewałem się, że czeka mnie aż tak ciężka walka... Na początku byłem dobrej myśli. Niestety, po odebraniu wyników i skontaktowaniu się z lekarzem prowadzącym okazało się, że mój przypadek jest znacznie cięższy niż podejrzewano... W usuniętym jądrze miałem punktacje trzech nowotworów złośliwych! Guz zarodkowy jądra z elementami potworniaka niedojrzałego, guz pęcherzyka żółtkowego i raka zarodkowego. Jedno było pewne - bez chemii się nie obejdzie... Przed przystąpieniem do chemioterapii zrobiono mi tomograf z kontrastem i szereg niezbędnych badań, po których stwierdzono niestety duże podwyższenie markerów nowotworowych. Cierpliwie przechodziłem przez chemię, mając w głowie jeden cel: by wyzdrowieć. Gdy zbliżałem się do zakończenia leczenia, lekarz informował mnie, że jest super, markery spadły do minimum. Wracałem do zdrowia. Znów wróciła nadzieja, jednak nowotwór okazał się nieprzewidywalną chorobą... Zrobiono mi tomograf, by upewnić się, czy na pewno wszystko jest w porządku. Rentgen wykazał niestety znacznie powiększone węzły chłonne w brzuchu. Zamiast dobrych wieści okazało się, że rak znów atakuje! Po skonsultowaniu wyników z chirurgiem onkologiem okazało się, że powiększone są aż trzy węzły chłonne. Muszę przejść kolejną operację, by ich się pozbyć. Tylko tak dostanę szansę na pokonanie raka. Operacja będzie bardzo ciężka - by wszystko usunąć, muszą mnie rozciąć od mostka po pępek... Termin wyznaczono już na 21 października. Potem czeka mnie długa rekonwalescencja i rehabilitacja. Czas, który pozwoli mi wrócić do normalnego trybu życia, to mniej więcej rok. Oczywiście będę pod kontrolą lekarza i stałym gościem oddziału, który staje się powoli niczym drugi dom - onkologii. Ciężko mi z myślą, że praktycznie przez rok będę wyłączony z życia, ale nie mam wyjścia. Teraz mam jeden cel - pokonać raka i wygrać walkę o życie. Bardzo proszę o pomoc dla mnie i mojej rodziny, która znalazła się w bardzo trudnej sytuacji życiowej... Mam na utrzymaniu żonę i dwójkę dzieci, a dojazdy, leki - to wszystko kosztuje. Jeśli ktoś będzie chciał wesprzeć moją walkę, będę bardzo wdzięczny. Mam 29 lat i wierzę, że oddam z nawiązką dobro, które otrzymam. Bardzo dziękuję za wszelkie wsparcie. Mateusz

43 401 zł
Adam Banaszek
Adam Banaszek , 5 years old

Tylko kosztowna terapia może dać Adasiowi szansę na lepsze życie! POMÓŻ!

Na początku nikt nie dawał gwarancji, że Adaś kiedykolwiek usiądzie czy wstanie z łóżka. Zdawaliśmy sobie sprawę z problemów i wyzwań, jakie nas czekają. Jednak nie poddaliśmy się  i każdego dnia walczyliśmy z całych sił o sprawność naszego synka. Chcielibyśmy podziękować Wam za okazane wsparcie i podzielić się z tym, co działo się u nas przez ostatni czas. Niestety działo się naprawdę dużo... Oto nasza historia: Adaś urodził się jako wcześniak w 33. tygodniu ciąży. Pierwszy miesiąc życia spędził na oddziale intensywnej terapii i neonatologii. Zaledwie kilka dni po urodzeniu, u synka zdiagnozowano wrodzoną wadę serca, a kiedy skończył 6 miesięcy, stwierdzono u niego oczopląs. Lekarze zalecili wykonanie rezonansu magnetycznego, który przyniósł kolejne złe wieści – encefalopatię, uszkodzenie mózgu.  Rozpoczęliśmy dalszą diagnostykę genetyczną w celu dokładniejszego rozpoznania schorzeń oraz ich przyczyn. W międzyczasie Adaś rozpoczął intensywną i regularną rehabilitację, która umożliwiła walkę o sprawność. Wyniki badań wykazały u synka nieprawidłowości w dwóch genach, co objawia się m.in. opóźnionym rozwojem psychomotorycznym, zaburzeniami mowy i zachowania, obniżonym napięciem mięśniowym oraz wadą wzroku. To był ogromny cios, ale wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać! Długie godziny spędzone na ćwiczeniach fizycznych, rehabilitacji neurorozwojowej i szeregu specjalistycznych zabiegów przyniosły wspaniały rezultat! Adaś sam usiadł, a tuż przed czwartymi urodzinami postawił samodzielnie pierwsze kroki! Nasza radość była nie do opisania. Nawet dla naszego synka był to ogromny szok – krok milowy w jego rozwoju. Niestety na tym optymistyczne wiadomości się kończą.... Opóźnienie intelektualne i umysłowe pozostawia Adasia daleko w tyle. Wszystkie środki finansowe i cała nasza uwaga skupia się teraz na terapii, która mogłaby pomóc w rozwoju intelektualnym i nauczeniu naszego szkraba porozumiewania się z otoczeniem. Synek nie mówi, swoje emocje i potrzeby komunikuje złością, płaczem oraz krzykiem. Nie rozumie też mowy, nie reaguje na swoje imię ani na słowa skierowane do niego.  Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie komunikacji alternatywnej, aby spróbować porozumieć się z naszym synem. Widzimy drobną poprawę, ale to nadal za mało.  Przez długi czas zastanawialiśmy się, co jeszcze możemy zrobić, aby dać mu szansę na lepsze jutro.... Taką szansę Adaś może otrzymać w Bangkoku! W tamtejszej klinice istnieje jedna z najlepszych terapii komórkami macierzystymi. Polega ona na podaniu do płynu mózgowo-rdzeniowego około 400 milionow komórek po to, aby mogły naprawić uszkodzony system nerwowy. Dzięki temu pacjent otrzymuje szansę na przywrócenie części utraconej sprawności umysłowej. Ogromnym atutem tej terapii jest również zapewniona rehabilitacja ruchowa, terapia ręki, akupunktura czy elektrostymulacja mózgu, która pobudza zaaplikowane komórki do działania. Dla Adasia to ogromna szansa. Mimo że jego mózg jest uszkodzony – jest także nadal zdolny do przyswajania i odbierania bodźców. Dla naszego synka jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Niestety, koszt terapii i przelotu jest po prostu dla nas nieosiągalny. Dlatego też zwracamy się z prośbą wsparcie. Dzięki niemu Adam będzie miał możliwość korzystania z terapii, która jest jego jedyną szansą na samodzielność w przyszłości. Będziemy z całego serca wdzięczni za każdą złotówkę podarowaną naszemu małemu wojownikowi. Rodzice Adasia

43 342,00 zł ( 21.4% )
Still needed: 159 181,00 zł