Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Damian Dolata
Urgent!
11 days left
Damian Dolata , 41 years old

Tata trójki małych dzieci walczy z ostrą białaczką❗️Nie ma czasu do stracenia – RATUJ❗️

Cześć, nazywam się Damian. Jestem tatą trójki wspaniałych dzieci. Do niedawna wiodłem normalne, szczęśliwe życie. Jednak 27 maja 2024 roku mój świat się zawalił. To właśnie wtedy wykryto u mnie ostrą białaczkę limfoblastyczną. W jednej chwili wszystko inne straciło znaczenie. W głowie tłukła mi się tylko jedna myśl – wyzdrowieć i żyć! Wszystko zaczęło się niewinnie pod koniec kwietnia od bólu nóg, który wiązałem na początku z przepracowaniem. Gdy ból stał się nie do zniesienia, trafiłem do szpitala. Lekarze zlecili przeprowadzenie badań krwi. Ich wyniki okazały się na tyle złe, że musiałem trafić do innej placówki na oddział hematologii. Wiedziałem, że mój stan jest bardzo słaby, jednak nic nie może przygotować człowieka, na tak wstrząsające wieści, jakie usłyszałem niedługo później. Po tygodniu ogromnego niepokoju i wnikliwych badań zapadł wyrok – nowotwór. Ostra białaczka limfoblastyczna.  Nie było czasu do stracenia. Zostałem przetransportowany do szpitala w Poznaniu, w którym przebywam do dzisiaj. To właśnie z łóżka na oddziale onkologicznym zwracam się do Was z rozpaczliwą prośbą o pomoc! Jestem po pierwszym etapie leczenia chemią. Choroba jest bezlitosna – wyniki badań po terapii nie były zadowalające. Konieczna była zmiana protokołu leczenia, a gdy tylko wyniki się poprawią, czeka mnie pilny przeszczep szpiku. Niestety, koszty związane z leczeniem są bardzo wysokie i niezwykle ciężko jest mi je udźwignąć samodzielnie. Wiem, że do zdrowia jeszcze daleka droga, jednak zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pokonać nowotwór. Proszę, pomóż mi wygrać tę najważniejszą walkę – o życie! Dla moich dzieci chcę być wspierającym tatą... Nie wspomnieniem! Damian

44 836 zł
Mariusz Seliga
Mariusz Seliga , 46 years old

Mariusz walczy o powrót do żony i dzieci! Pomocy!

Bardzo proszę o pomoc dla Mariusza, mojego męża i ojca naszych dzieci: 10-letniego Adasia i 8-letniej Agatki. Marzymy tylko o tym, żeby do nas wrócił! Pomocy! 6 listopada 2023 Mariusz jak co dzień wracał z pracy pociągiem do domu. Nagle stracił przytomność. Natychmiast został przewieziony do szpitala w Skierniewicach, gdzie stwierdzono rozległy wylew krwi do mózgu. Wkrótce przetransportowano go do lepiej wyposażonego i przygotowanego na takie przypadki szpitala w Łodzi, gdzie przebywał na OIOM do 1 grudnia. Stwierdzono jednak, że nie ma żadnych szans i odesłano z powrotem. Byłam załamana... Jednak Mariusz walczył. Walczył dla nas – dla Adasia, Agatki i dla mnie. 8 grudnia po raz pierwszy od ponad miesiąca poruszył palcem! Szpital jednak nalegał, abyśmy znaleźli mu inne miejsce leczenia i opieki, bo oni nie mogli już zaoferować mężowi potrzebnej pomocy. 19 grudnia Mariusz został przewieziony do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Obornikach Śląskich, oddalonego od naszego domu o ponad 300 km. Aby Mariusz miał jakąkolwiek szansę odzyskać zdrowie, potrzebne jest kilka godzin dodatkowo płatnej rehabilitacji każdego dnia. Pragnę przy nim być, spędzać z nim jak najwięcej czasu, uczyć się od profesjonalistów, jak mu pomagać, ale koszty logistyczne (dojazd, wynajem noclegu w okolicy) są ogromne. Dlatego, aby zapewnić powrót Mariusza do domu, potrzebne są pieniądze wielokrotnie przekraczające nasze możliwości. Każdy, kto zna Mariusza, wie, ile energii, radości i dobra wnosi swoją osobą do każdego środowiska, w którym się znajduje. To społecznik nigdy nieodmawiający innym pomocy, człowiek wielkiej wiary, wielkiego serca i ducha. Moim zadaniem jako żony jest pomóc mu, jak tylko mogę, aby jak najszybciej do nas wrócił. Adaś i Agatka każdego dnia czekają na swojego ukochanego tatę… Dlatego bardzo proszę już dziś o Twoją pomoc! Nawet najmniejsza ofiarowana Mariuszowi kwota przybliża nas do tego celu. Będziemy wdzięczni za każdą przekazaną wpłatę. Kasia z Agatką i Adasiem

44 770 zł
Cezary Raczyński
Cezary Raczyński , 14 years old

Ból przykryty uśmiechem... Wesprzyj Czarka!

Robimy wszystko co w naszej mocy, żeby naszym dzieciom niczego nie brakowało. Niestety, najmłodszemu synkowi, nie jesteśmy w stanie dać tego, co najcenniejsze – zdrowia i sprawności...  Jesteśmy rodzicami trójki dzieci w wieku 16, 15 i 13 lat. Niestety, życie najmłodszego syna właściwie od pierwszych chwil toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób...  Syn zmaga się z niepełnosprawnością w stopniu głębokim, z porażeniem czterokończynowym, z nabytą padaczką lekooporną West, biodrami, które wymagają jak najszybszej rekonstrukcji oraz poważną wadą serca.  Synek w pierwszych miesiącach życia przeszedł trzykrotne cewnikowanie serca. W tym krótkim czasie doszło również do trzykrotnego zatrzymania krążenia, w wyniku którego pojawiło się dziecięce porażenie mózgowe i padaczka lekooporna. Dodatkowo po zatrzymaniu krążenia zanikł u Czarka odruch kaszlu, a także konieczne było przeprowadzenie zabiegu tracheotomii. Obecnie stan Czarka jest dobry, jednak syn już zawsze będzie całkowicie zależny od nas... Od 13 lat leczymy i rehabilitujemy syna. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby jego życie było lżejsze. Niestety, nasza walka o lepsze jutro Czarka jest niezwykle trudna i niezwykle kosztowna.  W ostatnim czasie do naszych wydatków doszły jeszcze koszty operacji rekonstrukcji bioder, którą lekarz zalecił wykonać jak najszybciej! Wysuwające się kości udowe z panewek biodrowych, powodują u syna silne bóle, dlatego operacja jest niezbędna, aby poprawić jego komfort życia. Koszt jednego biodra to 18 000 zł, a zoperować trzeba dwa... Do tego dochodzi równie ważna i równie kosztowna rehabilitacja, którą należy rozpocząć zaraz po operacji! Niestety, cena czterech turnusów to aż 50 tysięcy złotych!  To wszystko znacznie przekracza nasze możliwości...  Ciężko jest prosić o pomoc, zwłaszcza jeśli chodzi o pomoc pieniężną. Jeśli jest jednak szansa na ratunek dla naszego synka to spróbujemy wszystkiego, aby mu pomóc! Dlatego błagamy wszystkich ludzi o dobrych sercach, pomóżcie nam uchronić nasze dziecko przed cierpieniem, które trwa już za długo.  Jesteście naszą ostatnią deską ratunku... Rodzice

44 709,00 zł ( 48.86% )
Still needed: 46 781,00 zł
Dariusz Szaj
10 days left
Dariusz Szaj , 35 years old

Jeden dzień zamienił życie Darka w koszmar! Potrzebna pełna mobilizacja!

Nasza rodzina przeżywa niezwykle trudne chwile. Tego, co spotkało naszego ukochanego męża i tatę, nie przewidziałyśmy w naszych najgorszych snach. Darek miał udać się na zwykłą, planowaną operację… Los jednak miał inne plany i zesłał na nas tragedię, z której skutkami mierzymy się każdego dnia. W 2023 roku u męża wykryto tętniaka aorty. Od tego czasu był pod kontrolą specjalistów i miał zaplanowany zabieg. Nikt z nas się nie spodziewał, że podczas operacji dojdzie do tak poważnych komplikacji. Darek po przebudzeniu musiał skonfrontować się z zupełnie nową rzeczywistością, w której nie jest w stanie samodzielnie się poruszać… Przez pierwsze 4 tygodnie Darek był podłączony do respiratora, następnie założono mu tracheotomię. Ze względu na bardzo rozległą odleżynę na pośladku, jest poddawany terapii VAC, która polega na zamykaniu ran przy użyciu podciśnienia. Lada moment mąż opuści szpital, jednak ze względu na odleżynę nie kwalifikuje się na pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym. Nie da się ukryć, że ta sytuacja to dla nas ogromny wstrząs. Oczekiwaliśmy, że mąż opuści szpital, wróci do pracy, do normalnego życia. A zamiast tego ze względu na paraliż kończyn jest przykuty do łóżka. Prognozy, aby to się zmieniło, nie są obiecujące. Jedyną nadzieję daje nam stała rehabilitacja, jednak koszty prywatnej terapii i specjalistycznego sprzętu, jak wózek do pionizacji, znaczenie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Musimy jednak zrobić wszystko, by Darek wrócił do domu, do mnie i do dziewczynek. Wierzę, że z pomocą ludzi o wielkich sercach, uda się mu pomóc. Wiem, że nie spocznę, dopóki mój mąż nie stanie na nogi. Każda wpłata to dla nas ogromna pomoc. Żona z dziećmi

44 627,00 zł ( 27.96% )
Still needed: 114 948,00 zł
Aleksandra Franciszkiewicz
Aleksandra Franciszkiewicz , 33 years old

By uwolnić życie z uścisku choroby...

Odkąd pamiętam moje miesiączki były bardzo bolesne. Objawiało się to silnymi bólami podbrzusza, odcinka lędźwiowego oraz nóg, ogólnym osłabieniem oraz nudnościami. Lekarze, do których chodziłam, mówili, że taki mój urok, kiedy urodzę dziecko moje dolegliwości powinny ustąpić. Co miesiąc zażywałam masę tabletek przeciwbólowych, które niekorzystnie działały na mój żołądek. Od sierpnia 2021 bóle podbrzusza w szczególności lewej strony nasiliły się praktycznie nie do zniesienia. Ból utrudniał mi codzienne funkcjonowanie. Zdarzało się tak, że musiałam przerywać dane czynności, aby ból minął. Jednocześnie czułam głód oraz brak apetytu. Niestety pojawiły się również dość wstydliwe dolegliwości związane z wypróżnianiem oraz dziwnym pulsowaniem w odbycie. Praca jelit była bardzo obciążona, co skutkowało zaparciami. Wtenczas nie miałam pojęcia, że istnieje taka choroba jak endometrioza. Bez rozpoznania oraz skierowania na dokładniejsze badania nie było szans na rozpoczęcie leczenia. Taki stan utrzymywał się do listopada 2021 kiedy podczas miesiączki, ze względu na dolegliwości bólowe trafiłam do szpitala. Miałam wysoki stan zapalny w organizmie, wdrążono leczenie zachowawcze. Badania krwi, CRP, wskaźnik markera nowotworowego, USG, natomiast przez kilka dni nie było wiadomo, co mi dolega. W końcu zaczęto podejrzewać endometriozę i skierowano mnie na laparoskopię. Zabieg miałam 19 listopada 2021, podczas którego usunięto torbiel z jajnika lewego, oraz uwolniono zrosty wewnątrzotrzewnowe. Po trzech dniach wypisano mnie do domu z zaleceniem udania się do lekarza prowadzącego. Podczas pobytu w szpitalu zaczęłam czytać o endometriozie. Nikt wcześniej nie wytłumaczył mi, co to jest, czym to się objawia i jakie badania można wykonać w celu rozpoznania. Trafiłam na fora z endometriozą, historie dziewczyn, które zmagają się z tą chorobą. Dowiedziałam się, jak wygląda ich życie codzienne oraz towarzyszące dolegliwości. Bardzo przykre jest to, że lekarze ginekolodzy nie uświadamiają młodych dziewczyn, że taka przypadłość może się pojawić. Że w momencie długotrwałych bolesnych miesiączek i związanych z tym dolegliwości lekarze nie wysyłają na badania, które mogłyby wskazać na endometriozę. Endometrioza może rozwijać się przez kilka lat. O te kilka lat jest niestety czasami za późno. Po przeprowadzonej laparoskopii moje samopoczucie trochę się poprawiło, natomiast wcześniejsze doświadczenia oraz dolegliwości nie dawały mi spokoju. Zdecydowałam się na wizytę w specjalistycznej klinice. I tu bach... Lekarz przy badaniu zapytał mnie, gdzie ja się wcześniej leczyłam... Przeprowadził wyczerpujący wywiad oraz badanie, które wskazało na liczne zrosty, guza w tylnym sklepieniu pochwy oraz naciek endometrialny okolicy zaszyjkowo - odbytniczej. Siedziałam jak sparaliżowana. Lekarz nakazał wykonać rezonans magnetyczny miednicy mniejszej w celu potwierdzenia wstępnie postawionej diagnozy. Podczas wizyty dowiedziałam się czym, się charakteryzuje endometrioza, jakie są objawy oraz metody leczenia. I w tym momencie zaczęła się walka z moją od lat pielęgnowaną chorobą. Od razu zostałam skierowana na leczenie hormonalne. Leki przyjmuję od grudnia 2021 r., które powodują zatrzymanie miesiączki, aby wyciszyć chorobę. Natomiast nie są w stanie jej wyleczyć. W lutym 2022 r. miałam wykonany rezonans magnetyczny. Wynik nie pozostawiał wiele do życzenia. Potwierdziła się diagnoza - endometrioza zaszyjkowo - odbytnicza głęboko naciekająca przestrzeni odbytniczo - pochwowej, ze znacznym zwężeniem jelita, około 40-50%. W tej sytuacji lekarz zaproponował laparoskopowe leczenie. Moja operacja będzie polegała na usunięciu endometriozy miednicy mniejszej, usunięcie zrostów, ognisk endometriozy, odcinkową resekcję jelita wraz z zespoleniem oraz usunięcie endometriozy sklepienia pochwy. Zabieg obarczony jest ryzykiem wyłonienia stomii na kilka miesięcy. Dzięki przeprowadzonym badaniom oraz postawieniu odpowiedniej diagnozy wyjaśniły się wszystkie moje wątpliwości i dolegliwości, które mi dotychczas towarzyszyły. Dzięki wprowadzonemu leczeniu hormonalnemu mogę w miarę normalnie funkcjonować. Ze względu na stopień skomplikowania koszty operacji są bardzo duże, dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc, nie jestem w stanie pokryć tych kosztów samodzielnie. A bez niej nie mam szans na normalne funkcjonowanie. Mam dopiero 30 lat, mnóstwo marzeń i planów a przede wszystkim chęć założenia rodziny i posiadania potomstwa. Zwracam się z prośbą o każdą najmniejszą pomoc w postaci pieniężnej oraz udostępnienia. Proszę jeżeli możesz - pomóż!   –––––––––––– LICYTACJE –> KLIK

44 557,00 zł ( 76.15% )
Still needed: 13 954,00 zł
Iga Luszka
Iga Luszka , 3 years old

Dogonić nadzieję, dogonić rówieśników. Pomagamy Idze!

Iga już od pierwszych chwil skradła nasze serca. Kiedy tylko spojrzała na nas swoimi dużymi, pięknymi oczkami wiedzieliśmy, że zrobimy dla niej wszystko, aby była zdrowa, bezpieczna i szczęśliwa. Nie sądziliśmy jednak, że będzie to tak trudne… Iga jest naszym najmłodszym szczęściem spośród piątki dzieci. Urodziła się o czasie, bez powikłań. Przez pierwsze tygodnie wydawało się, że jest okazem zdrowia – zawsze uśmiechnięta, energiczna i ciekawa świata. Niestety, nasza radość z jej prawidłowego rozwoju trwała zaledwie 4 miesiące...  Wtedy po raz pierwszy zauważyliśmy niepokojące objawy... Rozwój ruchowy Igi wydawał się znacznie opóźniony w porównaniu do jej rówieśników. Córka nie potrafiła podtrzymać główki ani podtrzymać się na przedramionach. Jej ruchy były stereotypowe i nieskoordynowane. Przeraziliśmy się! Wiedzieliśmy, że jak najszybciej powinniśmy zacząć szukać pomocy.  W kolejnych dniach udaliśmy się do lekarza. Córka została poddana licznym badaniom. Wyniki były zatrważające - obniżone napięcie mięśniowe, poszerzony układ komorowy mózgu, opóźnienie psychoruchowe, zaburzenia wzroku oraz zaburzenia ośrodkowej koordynacji nerwowej. Wstępna diagnoza padła na Zespół Pitta Hopkinsa...  Załamaliśmy się...  Natychmiast rozpoczęliśmy rehabilitację – najpierw jedną, potem drugą. Niestety, mimo wielkiego wysiłku – ćwiczenia nie przynosiły żadnych efektów...  Nasz stres z każdym tygodniem narastał... Iga, mając 9 miesięcy ledwo podtrzymywała główkę,  nie przekręcała się na boki, nie pełzała... Byliśmy przerażeni! Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się poddać. Znów trafiliśmy do neurologa, skąd zostaliśmy skierowani na kolejny turnus we Wrocławiu. Tam spędziliśmy niezliczoną ilość godzin na sali rehabilitacyjnej. Każda sesja ćwiczeń okupiona była ciężką pracą, wysiłkiem, morzem wylanych łez i ogromnymi kosztami. Na szczęście tym razem, pojawiły się pierwsze, długo wyczekiwane efekty. Po turnusie Iga zaczęła przewracać się z brzuszka na plecy i na odwrót. Małe postępy, rozbudziły w nas ogromną nadzieję na sprawność naszego dziecka!  Niestety, przed nami jeszcze naprawdę długa droga – liczne wizyty u specjalistów, zakup odpowiedniego sprzętu medycznego (m.in. kamizelki SPIO, dzięki której Igunia będzie w stanie samodzielnie usiąść), a także ciężka rehabilitacja.  Dodatkowo musimy jak najszybciej wykonać specjalistyczne badania genetyczne, których koszt to około 8 tysięcy złotych! To jedyna szansa, aby poznać przyczyny opóźniania rozwoju naszego dziecka i dopasować odpowiednie metody leczenia.  Niestety, liczne wizyty u specjalistów, dojazdy, sprzęt, a także godziny rehabilitacji już teraz pochłaniają mnóstwo pieniędzy. Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić jej wszystkiego, co potrzebne.  Iga zaraz skończy roczek, a jej rozwój ruchowy jest opóźniony o 6 miesięcy! Walka o córeczkę trwa i trwać będzie. Wszystko po to, by w przyszłości mogła być jak najbardziej samodzielnym dzieckiem.  Dlatego błagamy Was o pomoc... Magdalena i Patryk, rodzice

44 525,00 zł ( 51.01% )
Still needed: 42 752,00 zł
Julia Szot
9 days left
Julia Szot , 3 years old

She has been in the hospital since she was born, fighting for everything!

It was supposed to be a day that you will remember for the rest of your life. A day that brings only happiness and unlimited joy. On April 2, my twins, Julka and Mikołaj, were born. The children were tiny. Their tiny bodies were so vulnerable, and I marveled at every little bit of them. To be able to leave the hospital, Julka and Mikołaj had to reach a weight of two kilograms. Unfortunately, at that time my daughter had a sudden cardiac arrest, which is why she remains in the hospital. I was so afraid for her life, I was afraid if she would have the strength to fight for it ... So far, Julci has not left the hospital walls. I already know that he will need rehabilitation, specialized equipment and, most likely, specialist care for the rest of his life. The expenses related to it will be a huge burden for our family, so I am asking for help! On September 21, Julcia finally left the hospital. After so long, it was finally time to say hello to her dad and twin brother. At the same time, we are happy that we can finally be together, and we are also afraid that we will cope with such a difficult situation. Before us are hours of intensive rehabilitation and struggle for a better future for Julcia. We are not giving up, but now we need your support even more! Please be with us! Marta, mother

44 427 zł
Karina Konka
Urgent!
Karina Konka , 14 years old

We’re in a dramatic situation! The costs of treatment have risen! Help…

How much longer does Karina have to suffer?  When will the path to recovery be over?  How many times will her mother have to ask for help?  Karina didn’t deserve this… Surgery after surgery, being put in a cast or orthoses for many weeks. She’s never had a normal childhood. But she has an opportunity to regain her physical ability! Please donate for the last time. Let’s defeat Karina’s pain and suffering together and offer her and her mom hope for a better future!  Katarzyna, Karina’s mother: My daughter has undergone five surgical procedures, and each gives us less hope of a happy ending… Thanks to your donations, she was about to have her last two surgeries in Germany. Unfortunately, her condition is so severe that she requires four! We also received an updated, higher cost estimate that includes those two additional treatments. An 11-year-old girl will be under stress again.  In Germany, we received guidelines on how to rehabilitate the pelvis and spine since leg deformities impose an incorrect body posture. I don’t want to expose her to more pain associated with another spine surgery…   A follow-up procedure is planned for May 24 (hospital admission a day earlier). That’s when the cast for orthoses is prepared. The whole treatment cycle was supposed to end by August, but it might prolong to September. We are not sure if we can raise such an amount until then…  The previous fundraiser lasted two years, and we used all donations for physical therapy, which is necessary after every surgery.   I didn’t expect such a rise in the cost of treatment, though.  I am devastated. What am I supposed to tell my daughter?  That we’re out of resources in the middle of the treatment, and we must go back home?  That she suffered for nothing? And her situation not only won’t improve but will get worse?   Please read our story and if you care about my daughter’s fate, donate…  My beloved daughter was born in December 2009 — our bliss didn’t last long, though… When she was two months old, the doctors discovered she had psychomotor impairment. We started physical therapy. I believed in Karina’s recovery and hoped that her hard work could soon let her catch up in terms of other children’s development. Unfortunately, the worst was yet to come… The final and correct diagnosis was made too late when she was 20 months old. . We lost so many months that could have been spent on treatment… I didn’t know my daughter had cerebral palsy. More specifically, she had spastic quadriplegia cerebral palsy affecting her lower limbs and the left upper limb. At the same time, she received a certificate of disability. It was heart-wrenching. Why did it happen to us? To Karina? We didn’t have time to pity ourselves, though. We’ve lost too much of it already. I knew I had to do my best to make my daughter happy despite her disease.  Today Karina is taken care of by a team of specialists: a neurologist, neurosurgeon, orthopedist, physiatrist, and outpatient rehabilitation clinic. Due to other disorders, she’s also looked after by cancer and hematology outpatient clinic in Szczecin (due to a bleeding disorder called von Willebrand disease). She is under the supervision of a cardiologist (minor heart defect); urologist (neurogenic bladder); allergist (food and inhalant allergies). It’s a lot to handle for a little girl… Karina’s disease is terminal. She will never fully recover. The only solution is regular and strenuous physical therapy to improve the quality of her life. Plus the surgeries…  Karina has only one dream – to walk again. We are trying our best to make it happen, but constant bad news, pain, and fear stand in our way… It’s hard for me to ask for help again… I promised my daughter I would do everything to save her, but it’s not enough… 

44 387,00 zł ( 10.94% )
Still needed: 361 240,00 zł
Jerzy Hakenberg
Jerzy Hakenberg , 60 years old

He still cannot recover after the old accident! Please help!

I wish I could go back to my life before the accident. To live without pain, and be an independent and fit person. Unfortunately, I’m unable to move without crutches, and I need to use a walker in the kitchen. It all started in 2002. I was the owner of the equestrian centre in Gliwice. One day, during horseback riding lessons, my horse suddenly bolted, and I had to bend him into a circle to stop the ride. I didn’t realise I galloped at high speed onto the field covered with a thin layer of snow. My horse suddenly stopped, and his front legs dug into the slushy ground. I flew over his neck, fell down, and my horse weighing ca. 450 kg fell on me. I was rushed to the hospital, where I thought I was taken care of. After physical therapy, I went back to work and pursued my daily duties.  Unfortunately, after a while, my health condition began to worsen. The X-ray showed that my pelvis was twisted to the right and lowered, I had a sacral subluxation and one of my hip joint sockets was damaged. Since the preventive treatment has failed, endoprostheses are required. I cannot count on National Health Fund to finance my surgery, the implant of good quality, or even physical therapy. That’s why I’m asking you for help. Thanks to your donations, I have a chance to regain my mobility!  Jerzy

44 266 zł