Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Piesio
14 days left
Dariusz Piesio , 54 years old

Życie, które przerwał wypadek. Nadzieja, która pozwala walczyć!

Darek to wspaniały mąż i ukochany tata naszych dwóch córek. Jego energia, zapał do życia, optymizm i poczucie humoru zawsze szły ze sobą w parze, rozpogadzając każdy nasz dzień. Wiele razy powtarzaliśmy sobie, że jesteśmy zdrowi, mamy cudowną rodzinę, więc ze wszystkim damy sobie radę. Dziś kolejne wyzwania powoli zaczynają nas przytłaczać... 20 marca zatrzymało się nasze życie. Mąż zawsze kierował się przede wszystkim empatią. Jak tylko przydarzała się okazja, by komuś pomóc, nigdy nie odmawiał. Właśnie tego dnia postanowił pomóc sąsiadce w przydomowych pracach. Darek przycinał akurat drzewo, gdy sprawy kompletnie wymknęły się spod kontroli i mąż spadł na ziemię z wysokości czterech metrów.  W wyniku wypadku doszło do złamania kręgu i wyrostków kręgosłupa. Darek przez miesiąc leżał uwięziony we własnym ciele, a ja nie mogłam mu pomóc! To tak strasznie bolało! Stan Darka stale się pogarszał. Doszło do zakrzepicy. Strachu o jego życie i zdrowie nie zapomnę już nigdy.  Pod koniec kwietnia mąż rozpoczął rehabilitację, dzięki której udało się osiągnąć ogromne postępy w walce o sprawność. Po opuszczeniu ośrodka Darek był rehabilitowany w domu. Aby mąż miał szansę samodzielnie chodzić potrzebuje dalszych ćwiczeń rozluźniających mięśnie i uwalniających ich zakres ruchowy. Pomóc może jedynie fachowa opieka i dostęp do niezbędnego sprzętu. Darek potrzebuje również specjalistycznych ortez, które umożliwią mu wykonywanie kolejnych ćwiczeń. Przed nim jeszcze tak wiele pracy, a nasze oszczędności powoli się wyczerpują.  Wciąż wierzymy, że pojawi się nadzieja, która będzie w stanie rozświetlić naszą codzienność! Ten ból, ten ogromny wysiłek, który mąż włożył do tej pory w rehabilitację, nie może pójść na marne, dlatego bardzo Was prosimy o wsparcie! Magdalena, Wiktoria i Julia

46 136 zł
Mateusz Chaba
Mateusz Chaba , 33 years old

Podczas planowanej operacji doszło do tragedii❗️Pomóż Mateuszowi!

Nieudana operacja kręgosłupa doprowadziła do zatrzymania akcji serca! Mateusz walczy, potrzebuje pilnej pomocy! Piszę słowa apelu o pomoc, a moje ręce jakby nie chciały współpracować. Oddech przyspiesza, a oczy zalewają się łzami. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Tylko nie Mateusz, nie mój Mateusz... Mój chłopak poszedł do szpitala na planową operację stabilizacji kręgosłupa, ale nic nie poszło zgodnie z planem… Oczywiście, że był strach, w końcu to operacja. Nikt jednak nie spodziewał się takiej tragedii!  Podczas operacji doszło do zatrzymania akcji serca! Mateusz był reanimowany aż 20 minut. Udało się, wrócił do nas! Na pewno gdzieś tam walczył, żeby to nie był jeszcze koniec. Przecież tyle miało być przed nami… Niestety, nic już nie jest takie, jak kiedyś. W wyniku niedotlenienia doszło do uszkodzenia organów, które przestały pracować. Lekarze wprowadzili Matiego w stan śpiączki farmakologicznej. Gdy go wybudzili, okazało się, że w operowanej okolicy utworzył się krwiak, a jedna ze śrub przemieściła się w wyniku przeprowadzonej reanimacji. Mateusza czeka następna operacja, a po niej długa i ciężka rehabilitacja, na którą potrzebujemy pieniędzy. Kwoty są olbrzymie…  Ja wciąż wierzę, że Mateusz do nas wróci, taki, jak przed operacją. Znów za rękę pójdziemy na spacer, wrócimy do planowania wspólnej przyszłości. To nie miało być tak… Spotkała nas nieopisana tragedia, jednak nie możemy się poddać. Wraz z całą rodziną i bliskimi Mateusza z całego serca prosimy o wsparcie. Walka będzie długa i ciężka, ale także niezwykle kosztowna. Bez pomocy nie damy rady... Beata   ➡️ Licytacje dla Mateusza

46 033 zł
Mirek Werner
Urgent!
Mirek Werner , 60 years old

Na ratunek Mirkowi – bez operacji każdy dzień może być ostatnim❗️

25 sierpnia tego roku dowiedzieliśmy się, że mój mąż Mirek ma w głowie 3 guzy mózgu! Wcześniej był leczony tylko na nogę… Kilka tygodni później przyszły wyniki biopsji. Najgorszy, złośliwy nowotwór mózgu – glejak wielopostaciowy IV stopnia! Szok… Wciąż trudno nam w to uwierzyć… Nie mamy jednak czasu do stracenia! Mirek potrzebuje pilnej operacji, by żyć! A ta nie jest refundowana… Gdy człowiek zderza się z systemem, często pozostaje sam. Po otrzymaniu diagnozy również tak się poczuliśmy. Ze szpitala dostaliśmy wypis z informacją, że są guzy. Nic więcej, żadnych leków, zaleceń, co mamy robić dalej… Dzień później Mirek dostał padaczki. Karetka nie chciała przyjechać. Zabraliśmy męża sami do szpitala w Szczecinie. Tym uratowaliśmy mu życie… Ale po kolei. Proszę, poznaj naszą dramatyczną historię i pomóż nam walczyć o życie Mirka! Wierzę, że dobro wraca… W maju tego roku mąż zaczął mieć problemy z nogą – tracił czucie. Lekarze diagnozowali go pod kątem ortopedycznym. Mąż miał nawet rezonans, ale tylko kręgosłupa. Potem były wakacje, więc  też urlopy lekarzy, a problem nie mijał. Przy kolejnej wizycie lekarskiej przypomniało mi się, że raz mąż zapomniał słowa “farba”, gdy prosił mnie, bym ją kupiła. Nie wiem, dlaczego akurat wtedy mi się to przypomniało – szczęściem w nieszczęściu. Ale dzięki temu dostaliśmy skierowanie na oddział neurologiczny do miejscowego szpitala. Od razu po badaniu tomografem i rezonansem – tym razem głowy – powiedzieli nam, że są tam guzy! Byliśmy w szoku, nie wiedzieliśmy, co dalej! Wypisali nas bez żadnych zaleceń, a dzień później Mirek dostał napadu padaczki! Pogotowie odmówiło przyjazdu. Zabraliśmy więc męża do największego miasta w pobliżu – do Szczecina. W ostatniej chwili. Na miejscu okazało się, że jest olbrzymi obrzęk! Gdybyśmy nie pojechali, mąż by umarł mi w domu… Potem przyszedł wynik biopsji – najgorszy z możliwych… W szpitalu powiedzieli, że mamy czekać w kolejce na przyjęcie, bo nie ma zagrożenia życia. W przypadku glejaka IV stopnia złośliwości, bardzo agresywnego, liczy się każdy dzień! Cała rodzina zmobilizowała się do poszukiwań ratunku. Wiedzieliśmy, że jeśli nie weźmiemy znów spraw we własne ręce, nasz ukochany mąż i tata Mirek umrze, nie doczekawszy ratunku! Na grupie w mediach społecznościowych dowiedzieliśmy się o klinice w Kluczborku i doktorze Witoldzie Libionce. Udało nam się szybko umówić na konsultację on-line. Doktor jest w stanie wyciąć 2 z 3 guzów (ostatni będzie poddany radioterapii), dać nam nadzieję na życie! Bez operacji nie zostało mężowi wiele czasu... Guzy rosną, jego stan będzie się tylko pogarszał... Już teraz Mirek ledwo chodzi przez prawostronny niedowład, nie mówi... Na początku przyszłego tygodnia mamy jechać do kliniki. Niestety, operacja nie zostanie zrefundowana przez NFZ. Nie jesteśmy w stanie sami zorganizować tak ogromnej kwoty, szczególnie, że nie mamy czasu… Dlatego bardzo prosimy Was o pomoc. Każda wpłata przybliza Mirka do operacji i dalszego leczenia, do wygrania cennego czasu na tym świecie, z nami – z rodziną… Jeśli znasz Mirka, to wiesz, że zawsze, jeśli tylko umiał, służył pomocą i radą. Zbliża się 1 listopada... Nie chcemy spędzić tego dnia przy świeżym grobie. Próbujemy wygrać z czasem, ale sami nie damy rady. Prosimy, pomóż... Bogusia (żona) Szymon i Sandra (syn z narzeczoną) Dominika, mała Lila i Rafał(córka z rodziną)

45 971,00 zł ( 21.6% )
Still needed: 166 795,00 zł
Kamil Czernuszka
7 days left
Kamil Czernuszka , 32 years old

Miesiąc przed ślubem prawie go straciłam... Teraz walczę, żeby stanął na nogi!

Suknia była już prawie uszyta, garnitur wisiał w szafie. Tort zamówiony, a goście zaproszeni. W najgorszych snach nie mogłam przypuszczać, że nasze życie zawali się na miesiąc przed długo wyczekiwanym ślubem! Zaczęło się zupełnie niewinnie. Gorsze samopoczucie, gorączka, wizyta u lekarza, diagnoza zapalenia płuc, antybiotyk. Z godziny na godzinę było coraz gorzej. 8 sierpnia 2023 Kamil trafił do szpitala, a później dostawaliśmy coraz gorsze wiadomości… Zapalenie mięśnia sercowego! Serce Kamila praktycznie przestało pracować. Został podłączony do ECMO i do wszystkich możliwych maszyn, które pomagały ratować jego życie. Wystąpiła niewydolność wielonarządowa! Czas był naszym najgorszym przeciwnikiem. Z godziny na godzinę szanse Kamila na przeżycie malały. Lekarze oceniali je na mniej niż 5%…  Natychmiast rozpoczęła się procedura szukania nowego serca. Niestety krew Kamila to 0 RH-, dlatego było to bardzo trudne zadanie. “Kiedy tata wróci?” – to zdanie nasza córka powtarzała codziennie. Nie potrafiła zrozumieć, gdzie jest jej tato. Każdy dzień bez niego, to była dla niej ogromna tragedia. Wiedzieliśmy doskonale, że aby Kamil żył, ktoś inny musi stracić życie, dlatego mówiliśmy jej, że serce dla taty musi się narodzić.  Nasza rodzina pogrążała się w rozpaczy i było tak aż do 18 sierpnia. Wtedy o 22:00 dostaliśmy telefon z informacją, że zaraz rozpocznie się operacja! To była najdłuższa i najgorsza noc w naszym życiu. Nie zmrużyliśmy oka, dopóki nie zaświeciło się światło na jego sali. Operacja się udała! Chociaż wiemy od lekarzy, że była bardzo trudna. Stan Kamila zmieniał się z dnia na dzień. Jednego dnia była poprawa, drugiego robił dwa kroki do tyłu. Dializy, antybiotyki, respirator, sonda i wiele innych. To bardzo długo był obraz, który łamał nasze serca.  Jednak Kamil to wojownik! Wiedział, że musi stanąć na nogi – dla nas, dla naszego dziecka, dla całej rodziny i przyjaciół. Na nowo musiał nauczyć się oddychać, mówić i jeść. Po trzech bardzo ciężkich miesiącach na OIOMie jego stan poprawił się na tyle, że mogliśmy wziąć nasz wyczekiwany ślub! Po 12 cudownych latach spędzonych razem Kamil stał się moim mężem! Odbył się on w otoczeniu lekarzy, którzy uratowali jego życie. Były z nami pielęgniarki, pielęgniarze i fizjoterapeuci, czyli wszyscy ludzie, którzy dbali o Kamila każdego dnia. Już na zawsze będą częścią naszej rodziny! Każdy, kto zna mojego męża, wie, że to cudowny, ciepły, pomocny człowiek, który musi wrócić do zdrowia. Rehabilitacja to to, czego teraz bardzo potrzebuje. Jest ona bardzo kosztowna, dlatego jestem zmuszona prosić Państwa o pomoc. Jedynym, o czym marzę, to, aby Kamil stanął na nogi! Marta, żona Kamila

45 929 zł
Gabryś Łoboda
Gabryś Łoboda , 8 years old

Gabryś chce chodzić jak inne dzieci... Potrzebne dalsze wsparcie!

Gabryś urodził się jako zdrowy chłopiec. Przez pierwsze dziewięć miesięcy jego życia tak nam się przynajmniej wydawało. Gdy jednak nie zaczynał raczkować, a w zasadzie czołgał się i nie potrafił się podeprzeć na kolankach i łokciach, zaczęłam się martwić o jego zdrowie.  Lekarze sugerowali, że synek ma wzmożone napięcie mięśniowe. Okazało się jednak, że to znacznie poważniejsza diagnoza. Kiedy Gabryś miał półtora roku, badanie rezonansem magnetycznym wykazało mózgowe porażenie dziecięce. Nasze życie wywróciło się do góry nogami! Zaczęła się walka o przyszłość synka. Intensywna rehabilitacja, hipoterapia, zajęcia z logopedą i pedagogiem - można by jeszcze wiele wyliczać… To daje nadzieję na walkę o jak największą sprawność Gabrysia. Syn porusza się w ortezach. Wciąż bardzo mało mówi. Za nim ostrzykiwanie toksyną botulinową i poważna pięciogodzinna operacja, mająca na celu zmniejszenie napięcia mięśni nóg. Synek bardzo chciałby chodzić samodzielnie, biegać, skakać jak jego rówieśnicy i bawić się ze swoją młodszą siostrzyczką, dlatego wymaga intensywnej rehabilitacji.  Koszty specjalistycznych turnusów są jednak ogromne. Jednorazowo wiąże się to z kwotą wynoszącą ponad 4 tys. złotych, a synek potrzebuje co najmniej kilka turnusów w roku.  Bardzo kochamy Gabrysia, ale miłością nie jesteśmy w stanie zapłacić za jego rehabilitację. Proszę, pomóżcie!  Oliwia, mama

45 906,00 zł ( 40.37% )
Still needed: 67 807,00 zł
Ania Bilowol
Ania Bilowol , 15 years old

Teraz szanse Ani są największe! Moja córka potrzebuje pomocy❗️

Wraz z końcem maja wydarzył się tragiczny, nieszczęśliwy wypadek. Moja nastoletnia córka spadła z wysokości 10. metrów! Nie ma słów, które opiszą, co w takiej sytuacji czuje rodzic! Rozpacz, strach, bezradność – to tylko niektóre stany emocjonalne, które wtedy odczuwałam. Liczyła się tylko moja kochana Ania. Doszło do złamania kręgosłupa i uszkodzenia rdzenia kręgowego. Z dnia na dzień córka stała się osobą niepełnosprawną! Lekarze na początku nie dawali jej żadnych szans, twierdząc, że nigdy już nie usiądzie! Trudno pogodzić się z myślą, że własne dziecko zostanie przykute do łóżka już na zawsze! Nie mogłam tego zaakceptować, ale co najważniejsze – Ania się nie poddała! Moja córka pokazała ile drzemie w niej siły i odwagi. Ma w sobie moc i udowodniła, że niemożliwe staje się możliwe! Intensywna rehabilitacja sprawiła, że potrafi już siedzieć, a nawet, przy pomocy dwóch osób, stanąć na nogi! Czucie w nogach powoli wraca, a Ania wykonuje codziennie mnóstwo ćwiczeń, aby jeszcze bardziej je usprawnić. Lekarze mają w końcu dla nas pozytywne informacje – istnieje szansa, że moja córka będzie mogła kiedyś chodzić! Dlatego postanowiłam założyć zbiórkę i poprosić o pomoc. Chciałabym zapewnić Ani stałą, regularną i bardzo intensywną rehabilitację. Nie jestem jednak w stanie samodzielnie opłacić jej wysokich kosztów… Trzeba zadziałać jak najszybciej. Pierwsze 6 miesięcy od wypadku daje aż 80% szans na progres! Nie mogę przegapić tej okazji i odebrać Ani nadziei, że kiedyś znowu postawi swój „pierwszy” krok. Ściska mnie serce, gdy widzę jak bardzo cierpi. Proszę, pomóż mi przywrócić mojej kochanej córce dobre chwile! Mama Ani

45 859,00 zł ( 55.23% )
Still needed: 37 173,00 zł
Gabriel Brodzik
7 days left
Gabriel Brodzik , 3 years old

Trwa walka o zdrowie Gabrysia - pomóż!

Nie tak wyobrażałam sobie pierwsze chwile synka na tym świecie… Zamiast nieopisanej radości, czuję strach i niepewność o to, co przyniesie kolejny dzień. Dlaczego choroba dopadła właśnie moje dziecko? To pytanie nie daje mi spokoju i pozostaje bez odpowiedzi. Mój 3-miesięczny synek Gabryś choruje na czterokończynowe porażenie mózgowe. Ma wadę serduszka oraz zakrzepicę żył mózgowych… Po narodzinach leżał prawie miesiąc w szpitalu, w tym aż 5 dni śpiączce. Te dni, te chwile były jak koszmar, z którego chciałam jak najszybciej się obudzić. To był najgorszy czas w moim życiu, który dłużył się okrutnie... Wystawił moją siłę na próbę. Nie poddaliśmy się i walczymy dalej. Aby synek mógł żyć i rozwijać się prawidłowo, potrzebna jest kosztowna rehabilitacja oraz stałe wizyty u lekarzy specjalistów. Niezbędne leczenie znacznie przewyższa moje możliwości finansowe, dlatego postanowiłam prosić Was o wsparcie. Jesteście moją ostatnią nadzieją! Błagam o pomoc, błagam o nadzieję… Mama Gabrysia ➡️ Zobacz filmik: ➡️ Ekipa Gabrysia na Facebooku ❤️

45 832 zł
Angelika Kumór
Angelika Kumór , 20 years old

Walczymy o sprawność! Zostań cudem Angeliki!

W wyniku tamtego strasznego wypadku lekarze dawali mojej córce zaledwie 10% szans na przeżycie! Jest stan był krytyczny! Przeszliśmy piekło! Dzisiaj znowu stoimy przed ogromnym wyzwaniem, a naszym celem jest lepsza przyszłość Angeliki. Moja wdzięczność względem Was i pomocy, którą nam okazaliście jest ogromna! Nie ma słów, które opiszą jak bardzo Wam dziękuję. Chciałabym dodać jeszcze kilka zdań o tym, że jest już lepiej, ale niestety nie mogę...  Pierwszy raz zjawiłam się tutaj w momencie, gdy życie mojej córki było poważnie zagrożone. Rozpędzony samochód, który w nią uderzył, nieodwracalnie zmienił jej życie. Angelika stała wtedy na przystanku, czekała na autobus, który miał zawieźć ją do szkoły. Jako nastolatka miała przed sobą wiele marzeń, planów… Czekały na nią uroki młodzieńczych lat, których już nigdy nie pozna…  Po wielu miesiącach pobytu w szpitalu, wróciłyśmy z Angeliką do domu. Próbowałyśmy nauczyć się żyć na nowo… Lata intensywnej rehabilitacji nie rozwiązały jednak wszystkich problemów. Okazało się, że to za mało! Naszą ostatnią nadzieją jest operacja ortopedyczna! Stopy Angeliki nadal się nie wyprostowały. Jak najszybciej trzeba także usunąć przykurcze! Tylko wtedy pojawi się szansa, że moja córka będzie mogła założyć buty i będziemy mogli zacząć ją pionizować! Dzisiaj jest to niemożliwe! Rehabilitacja jest ważna i będziemy musieli z niej korzystać jeszcze przez wiele lat. To dzięki niej córka jest w stanie siedzieć i utrzymać chociaż w minimalnym stopniu równowagę. Potrzebna jest jednak interwencja chirurgiczna… Bez niej, nic się nie zmieni na lepsze… Cieszymy się z małych rzeczy. Angelika nawiązuje z nami kontakt wzrokowy i wykazuje dużą wolę walki. Tak bardzo chce mówić! Dzielnie ćwiczy z logopedą, ale niestety nie potrafi jeszcze wypowiedzieć ani jednego słowa...  Wszyscy bardzo w nią wierzymy! Wierzymy, że operacja jest kamieniem milowym, po którego minięciu, może być już łatwiej. Możecie być naszym CUDEM, który odmieni życie Angeliki! Będę wdzięczna za każdą okazaną pomoc! Chcę walczyć o moje dziecko. Dziękuję, że chcesz się do mnie przyłączyć. Bożena, mama

45 759,00 zł ( 58.69% )
Still needed: 32 207,00 zł
Michał Nowakowski
Michał Nowakowski , 11 years old

Nie dopuść do tragedii! Ostatnia szansa dla Michałka!

Albo zapewnimy Michasiowi odpowiednie ortezy, opłacimy rehabilitację, albo 10-latek na zawsze przestanie chodzić! Jak u większości chorych dzieci komplikacje u Michałka zaczęły się już podczas porodu. Mój synek był przetrzymany aż 9 dni. Mimo spadającego tętna lekarze nie zaczynali akcji porodowej. Od początku chciałam rodzić naturalnie, jednak w razie potrzeby, zagrożenia życia czy zdrowia, byłam skłonna z tego zrezygnować. Dziś wiem, że gdyby doszło do cesarki, Michaś nie mierzyłby się z takimi konsekwencjami… Pępowina owinęła mu się wokół szyi i podczas gdy ja starałam się, by wyszedł na świat, go podduszała. Kiedy się urodził, jego ciało było fioletowe jak śliwka, a oczy całe przekrwione od popękanych naczynek. Mimo że doznał wylewu krwi do mózgu IV stopnia, podano mu szczepionki.  Cały czas badam i diagnozuję Michałka. Aktualnie wiem, że przez komplikacje okołoporodowe, zwapnienie mózgu, torbiel w lewej komorze, jego główka jest bardzo delikatna i przeciążona. Lekarze rozpoznali czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce i opóźnienie rozwoju psychoruchowego w stopniu znacznym. Synek nie mówi, ma małogłowie, padaczkę, porozumiewa się za pomocą gestów i tableta. Nie chodzi samodzielnie, ale w ortezkach potrafi zrobić krótki spacer.  Naszym największym zmartwieniem są niestety nóżki i bioderka. Michaś każdego dnia stopniowo traci możliwość chodzenia oraz stania. Przez za małe, zepsute ortezki nie doprostowuje kolan podczas chodzenia, co niszczy nóżki. Dodatkowo Michałka bioderko jest do operacji m.in. przez to, że w 35% staw jest poza panewką! Jeśli nie zbiorę pieniędzy na operację Michałka, nie będę w stanie się nim zajmować. Mój kręgosłup powoli odmawia posłuszeństwa. Synek stale rośnie, a ja nie mam siły już go dźwigać. Jeśli nie zapewnię synkowi odpowiedniego zabezpieczenia nóżek, nie damy ortezek, które również rozciągają mięśnie, to dojdzie do przykurczy i Michał usiądzie na zawsze.  Bardzo proszę Cię o pomoc. Wózek Michała jest za mały, trzeszczy ze starości, potrzebujemy też pionizatora… Tyle jest tych wydatków, a ja samotnie wychowuję 2. dzieci. Finansowo już nie daję rady. Od wsparcia Dobrych Ludzi zależy przyszłość naszej rodziny.  Sylwia ➡️ Obserwuj na bieżąco, co się dzieje u Michałka

45 728,00 zł ( 20.45% )
Still needed: 177 880,00 zł