Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maciej Szczepanowski
Maciej Szczepanowski , 58 years old

Maciej walczy o sprawność po ciężkim udarze! Pomóż!

Maciej jeszcze do niedawna żył na pełnych obrotach. Spełniał się jako wspaniały mąż, ukochany ojciec i dziadek. Nieustannie pomagał innym, służył radą, wsparciem i uśmiechem. Szedł przez życie pełen energii i radości, dlatego tak trudno zrozumieć, dlaczego taka tragedia spotkała właśnie jego...  8 listopada mąż źle się poczuł. Szybko został przewieziony do szpitala, gdzie otrzymał straszliwą diagnozę – rozległy udar mózgu. Jego stan był bardzo ciężki, dlatego od razu został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.  Po niemal miesiącu ciężkiej walki o życie i zdrowie, lekarze podjęli próbę wybudzenia go ze śpiączki. Maciej miał wiele szczęścia – przeżył. Jednak udar był na tyle poważny, że zabrał mu kontrolę nad całym ciałem, mowę, sprawność… Mąż odzyskał świadomość, jednak wciąż jest zdezorientowany. Lekarze nadal określają jego stan jako ciężki.  Do dziś nie dociera do nas to, co się wydarzyło. Cała nasza rodzina jest przerażona i zdruzgotana. Mąż w jednej chwili stał się osobą niepełnosprawną, zależną od innych. Stracił sprawność, wzrok i do dziś nie jest w stanie wyrazić swoich myśli i potrzeb.... Słyszy i reaguje na głosy bliskich, jednak wykonywanie nawet najprostszych poleceń, często jest dla niego wyzwaniem nie do pokonania.  Od tego tragicznego zdarzenia minęło już kilka tygodni. Każdy dzień to ciężka walka, jednak Maciej się nie poddaje. Z godną podziwu determinacją walczy o dawne życie. Jednak dziś już wiemy, że to nie wystarczy... Jedną szansą, aby wrócić do pełni sił fizycznych i umysłowych jest intensywna rehabilitacja oraz pobyt w specjalistycznym ośrodku. Niestety, koszty znacznie przewyższające nasze możliwości finansowe. Leczenie w specjalistycznym ośrodku to koszt około 16 tysięcy miesięcznie! Dodatkowo przed nami zakup niezbędnego sprzętu rehabilitacyjnego, łóżka, leków… Dlatego zwracamy się do wszystkich osób o wielkich sercach, by pomogli zebrać pieniądze na profesjonalną rehabilitację oraz dalsze leczenie.  Proszę, pomóżcie, abyśmy mogli znów zobaczyć uśmiech na twarzy Macieja, a przyszłość ponownie nabrała kolorowych barw...  Żona Maćka

56 876 zł
Robert Pawlaczyk
Robert Pawlaczyk , 53 years old

W majową noc udar niemal odebrał życie mojego męża... Pomóż nam walczyć!

Śmierć przyszła po niego w nocy, gdy spokojnie spał. Na szczęście byłam obok, nie oddałam jej męża! Nie odpuszczała jednak przez kolejne dni. Gdy odeszła, zostawiła po sobie ślad… Robert, mój mąż, sam chciałby opowiedzieć o tragedii, która go spotkała. Chciałby, ale nie może… Przez udar mózgu dzisiaj nie mówi, ma niedowład połowy ciała. Wierzy jednak, że to nie koniec życia, że ma wiele przed sobą! Bardzo proszę o pomoc, bo ja też w to wierzę… Gdy kładziesz się spać, czujesz się bezpiecznie w swoim łóżku, znajomych czterech ścianach… Komu przyjdzie do głowy, że właśnie tam przyjdzie najgorsze, i to w wieku 46 lat?! Obudził mnie dziwny hałas, pod skórą czułam, że coś jest nie tak. Spojrzałam na męża, nie wyglądał, jakby spokojnie spał… Zaczęłam go budzić, z każdą sekundą czując coraz bardziej paraliżujący strach. Ale Robert się nie budził… Potem wszystko działo się jak w filmie: karetka, szpital, płacz i słowa lekarza, które mnie załamały. Nie wiadomo, czy mój mąż przeżyje, miał udar niedokrwienny. Liczą się godziny. To była ciepła majowa noc, wtedy nasze życie legło w gruzach... W przypadku udaru kluczowe jest błyskawiczne działanie i jak najszybsze podanie leku rozrzedzającego krew, by usunąć skrzep, który zablokował tętnice. Akcja była szybka, Robert na czas trafił do szpitala, ale kolejne trzy dni walczył o życie. Nieprzytomny, bez kontaktu, nieustannie na granicy… Mogliśmy tylko czekać i modlić się, by z nami został. Ta bezradność była najgorsza. W międzyczasie okazało się, że Robert ma wadę serca. To właśnie migotanie przedsionków było przyczyną udaru! Lekarze pilnie przeprowadzili operację wszczepienia stymulatora, by zabezpieczyć męża przed kolejnymi udarami. Powoli odzyskiwaliśmy wiarę, że jeszcze będzie lepiej! W końcu Robert się wybudził, ale nie był już tym samym człowiekiem, co przed wypadkiem... Nie mógł się ruszać, nie mógł mówić. W takim stanie trafił na trzy miesiące na oddział rehabilitacyjny, a my z całą rodziną postanowiliśmy, że zrobimy co w naszej mocy, by wyzdrowiał! To wszystko działo się w maju 2017 roku, wkrótce minie dwa lata. Dwa lata ciężkiej pracy, wyrzeczeń, ale też łez radości z każdego kolejnego postępu! Mąż ma afazję, mówi niezrozumiale, z wielką trudnością. Chociaż chodzi, to z pomocą kuli i tylko na krótkich odcinkach. To wszystko jest możliwe dzięki żmudnej rehabilitacji. Byliśmy już na specjalistycznych turnusach, Robert nieustannie ćwiczy też z neurologopedą. Bardzo pomocne są seanse w komorze hiperbarycznej, Tlenoterapia pomaga odbudować komórki w mózgu, które zniszczył udar. Niestety, to kosztuje mnóstwo pieniędzy, a to, co oferuje NFZ, jest tylko kroplą w morzu potrzeb… Dzisiaj mój mąż ma 48 lat, dopiero 48… Ciężko mu, że nie może wrócić do pracy, porozmawiać ze mną czy z synem, jest zupełnie ode mnie zależny, a to on zawsze chciał być podporą rodziny. Zawsze jest jednak szansa, ludzie z tego wychodzą! Już dzisiaj widzimy ogromny postęp, dlatego musimy walczyć dalej. Nie dajemy już jednak rady finansowo, dlatego bardzo prosimy o pomoc. Robert mocno wierzy, że wkrótce będzie mógł Wam sam podziękować — to będzie największy sukces! Joanna, żona Roberta

56 732,00 zł ( 52.66% )
Still needed: 50 981,00 zł
Edyta Kucharczyk
Edyta Kucharczyk , 49 years old

Na oczach córeczki Edycie pękł tętniak w głowie... Pomóż jej wrócić do zdrowia, do męża i dzieci!

Siedzę przy szpitalnym łóżku żony, trzymam Edytę za rękę i w myślach błagam ją, by do nas wróciła. Mówię jej, jak bardzo tęsknię, jak brakuje jej w domu i jak tęsknią nasze dzieci. Tak jest od połowy listopada, od kiedy Edyta trafiła do szpitala, po tym, gdy pękł jej tętniak w mózgu. W dzień, kiedy to się stało, w szkole córki było ślubowanie. Laura poszła w tym roku do pierwszej klasy. To był dla niej bardzo ważny dzień. Podczas przygotowań do uroczystości Edyta nagle zasłabła. Upadła na podłogę, nie dając żadnych oznak życia. Wszystko to wydarzyło się na oczach naszej córeczki. Przerażona Laura widziała, jak mama traci przytomność, nie rusza się... Karetka zabrała żonę do szpitala, gdzie od razu trafiła na stół operacyjny. Pamiętam te chwile, choć wydają się nierealne, jak zły sen… Okazało się, że w głowie żony pękł tętniak. Po operacji Edyta nie odzyskała przytomności. Nie było z nią żadnego kontaktu. Oprócz strachu została mi jednak wiara, że kiedy do niej mówię, słyszy mnie i że niedługo otworzy oczy, ściśnie moją dłoń, uśmiechnie się, da znać, że do nas wraca… Tak było jeszcze w listopadzie. Koniec roku był dla naszej rodziny bardzo trudny… Nie było radosnego oczekiwania na Święta, przygotowywania Wigilii... To był czas oczekiwania, bardzo trudny czas. Wszyscy wierzyliśmy, że Edytka nas słyszy. Wykorzystywaliśmy każdą chwilę, jaką mogliśmy z nią spędzić. Mówiliśmy do niej, opowiadaliśmy, co u dzieci… Każdy uścisk, każdy grymas, poruszenie ręką był znakiem, że Edytka wróci, kiedy będzie gotowa. Pewnego dnia stojąca przy łóżku Edytki pielęgniarka rozmawiała z nami o tym, by obciąć Edycie włosy. Nagle żona uniosła rękę i uderzyła o łóżko, jakby chciała wyrazić w swój sprzeciw. To był moment przełomowy. Kilka dni później otworzyła oczy. Wielkie przebudzenie, wielka radość i nadzieja w naszych sercach, że będzie dobrze. Wszystko, co teraz mogę zrobić dla Edyty, to zapewnić jej możliwie jak najlepszą opiekę i leczenie. Potrzebna jest długa, intensywna i niestety kosztowna rehabilitacja. Kontakt z Edytką jest wciąż niewerbalny – odpowiada wzrokiem, gestem, czasem uśmiechem. Nie mówi. Potrzebuje zajęć z neurologopedą, neuropsychologiem, fizjoterapeutą… Uczą ją mowy, skojarzeń, próbują przywrócić pamięć, odzyskać władzę nad ciałem… W styczniu Edytka, wraz z ich pomocą, po raz pierwszy od listopada stanęła na nogi. Do odzyskania przez nią sprawności jednak bardzo długa droga. Edytka jest wspaniałą żoną, troskliwą mamą Laurki i Adriana… Z zawodu jest fryzjerką, bardzo uzdolnioną… Pozytywna i towarzyska, uzdolniona artystycznie, wspaniała gospodyni. Lubi muzykę i taniec. Kocha życie… Wierzę, że jeszcze usłyszymy jej śmiech, zobaczymy, jak tańczy… Że znów będzie z nami. Dlatego proszę - pomóż nam.

56 696 zł
Cyprian Gaweł
Urgent!
Cyprian Gaweł , 11 years old

Thunder in Cyprian's head

On the day 30th July 2013 when Cyprian was born the weather wasn't good at all. There was terrible thunder-storm and Cyprian's mum counted the following "cramps" between the strokes of lightning, while driving to hospital. Finally, at night the baby was delivered. A big boy 4875g of weight and 65cm of hight - 10 points of Apgar!   Happy parents brought their loving  son home. At the begining everything seemed to be ok, unfortunately the happiness did not last long. After 3 weeks or so the baby started to behave rather strangely. He woke up at night or during the day stiffend and bended his body, sometimes he choked or hold his breath with his eyes opened wide.      First they thought it might be the belly problem but the attacks kept repeating so they made the video film and showed to the pediatrist. When he saw the film he told us that such behavior  is probably caused by neurological disfanction of Cyprian's brain and suggested to consult it with the neurologist. The diagnose was terryfing - "West's syndrome - epilepsy. Cyprian's parents were shocked and their hearts were broken. Why that  did happened to their beautiful boy? they questioned themselves. Cyprian was prescribed certain anstringent atacks medicine and the results were good, the attacks abated.   When Cyprian was one and half year old his elder sister brought smallpox home. She conveyed her disease to all siblings, Cyprian was the last. And then, the horror started again. The attacks appeared one after another more and more frequently. The medicine didn't hel so the boy was examinated  in differend hospitals again. The overhauls showed that Cyprian is afflicted with symptomatic epilepsy- heterotophy of the right sphere of brain.   That knews broke Cyprian's mum heart again. Although she learned how to recognize the coming attacks, she is almost helpless when the attacks become too strong and the medicine is inneffective. The big ones are very dangerous; Cyprian's eyelids start blinking fast, his body stiffens, he stops breaving and his mouth turns grey. They last two or thre minutes, the thouder storm ends and the boy falls asleep  but that happens not always. Often the boy has problem with sleeping and his parents have to be on the alert all night. All that situation makes all the family very unhappy and exhausted but they don't give up, they fight for Cyprian's life as much as they can.     Today the pharmacological treatment dosen't help. The doctors tried different medicine but after a period of time Cyprian's organizm became immunized against all those medicine. This way of pharmacological treatment seems to be inefficient and endless. Consilium of doctors decided that the only way to keep Cyprian alive is  an operation. They said that the operation is very important, the neurological defect is extensive, including the sight centre. Therefore the initial diagnose must be done by the special technicological  equipment, unfortunately not accessible in Poland. Cyprian needs to be diagnosed as quick as possible. He can't wait too long, because when the attacks wide-spread on another hemosphere Cyprian loses a great chance to be operated and a chance to stay alive. Unfortunately, the operation which may Cyprian help is very expensive. He's got to be diagnosed first and the appointed time is on 29th May.    Cyprian's parents did everything .They spend all their money on their loving boy' s treatment which affected not only their hosehold budget but also their physical and mental condition. Having four kids their income budget dissapear very fast. Now they can't afford such expensive operation. They say "We want fight " for our son's life  but we don,t have enough money to do it. Terefore we beg all people for financial aid. We need your support to stop peals of thounder in Cyprian's head.   Greatfully thankful parents : Martyna and Aron Gawel

56 680 zł
Marek Kęsik
Marek Kęsik , 49 years old

So that Marek could reunite with his daughter and beloved wife!

Marek led an everyday life until October 12, 2022. He used to have a job and raised an 11-year-old daughter Zosia with his wife, Iwona. Who would have thought he would be fighting for life in the hospital ICU for many weeks and become a prisoner of his body?  That day Marek’s life changed forever. It all started with aphasia (impairment of language). He developed brain ischemia. On the second day in the hospital, he still had impaired consciousness and seizures. The doctors decided to intubate him and put him on a ventilator. Clonic seizures and muscle stiffness appeared. The diagnosis - encephalitis - crushed us. Despite antibiotics, fever and pneumonia maintained. Marek cannot speak. He learns how to sit. His daughter didn’t know about his critical condition for several weeks. She missed him and wanted to call and see him.  He couldn’t even move, breathe on his own, or speak. The disease caused paralysis of his entire body. All he can do is wink!  The only solution for him is physical therapy to help him regain his abilities and let him cuddle his wife and daughter.  Iwona takes care of him daily. Instead of enjoying everyday life, she must organize funds for the treatment and rehabilitation of her husband. It is the only way to regain fitness and recover!  "It breaks my heart to see Marek’s reaction when I walk into the hospital room with our daughter. There is hopelessness in his eyes. It is not how we imagined the life of our family. Zosia needs her dad! And we need you. Please help us fight for Marek’s recovery!" - Iwona, Marek’s wife. Thank you for your donation. Marek’s family 

56 666 zł
Karol Koroluk
Karol Koroluk , 2 years old

Choroba nie może zabrać nadziei! Pomóż Karolkowi!

Chociaż zrobilibyśmy wszystko, co w naszej mocy, wiemy, że nie jesteśmy w stanie zdjąć z barków Karolka chorób, z którymi przyszedł na świat. Od pierwszych chwil życia nasz mały synek zmaga się z zespołem Downa, wadą serca oraz obniżonym napięciem mięśniowym. Nie jest łatwo, ale nie przestajemy wierzyć w to, że czeka na niego dobre życie. Najważniejsze, by zapewnić mu teraz odpowiednie leczenie i rehabilitację wspierające jego rozwój. Pierwsze przypuszczenia o tym, że Karolek urodzi się z zespołem Downa, pojawiły się podczas badań prenatalnych. Usłyszeliśmy wtedy, że u synka uwidoczniła się wada serduszka, która może wskazywać właśnie na tę chorobę. Aby jednak potwierdzić diagnozę konieczne będzie wykonanie amniopunkcji.  Gdy wyszliśmy z gabinetu lekarskiego, cały czas byliśmy w szoku. W jednej chwili ogarnął mnie niesamowity lęk, a w głowie pojawiło się mnóstwo pytań: Czy dam radę? Czy będę umiała zaopiekować się Karolkiem? A co najważniejsze, jak będzie wyglądała jego przyszłość, gdy nas już zabraknie? Tak jak zalecali lekarze, dwa tygodnie później wykonaliśmy amniopunkcję. Krótko przed sylwestrem otrzymaliśmy wyniki, które niestety potwierdziły przypuszczenia. Karolek miał urodzić się z ciężką wadą serca – zespołem Fallota oraz zespołem Downa. Trudno opisać słowami, jak wielki strach nosi w sobie matka, gdy dowiaduje się, że zdrowie i życie jej dziecka jest zagrożone. Razem z mężem wiedzieliśmy jednak, że informacja o wykrytych wadach, nic dla nas nie zmienia. Nadal nie mogliśmy doczekać się, gdy po raz pierwszy ujrzymy Karolka i powiemy mu, jak bardzo go kochamy.  Przez kolejne tygodnie przygotowywaliśmy się na przyjście synka na świat. Staraliśmy się być dobrej myśli, a ja cały czas byłam pod kontrolą specjalistów. W maju wyznaczono mi konsultację w szpitalu w Warszawie, w którym miałam rodzić. W dniu wizyty czułam się bardzo źle. Byłam blada i przemęczona. Nie chciałam jednak odkładać jej na późniejszy termin, dlatego zebrałam siły i pojechałam na miejsce. Gdy Pani doktor zobaczyła, w jakim jestem stanie, postanowiła natychmiast przeprowadzić KTG.  To była dobra decyzja. Jak później usłyszałam, znalazłam się w dobrym miejscu i o dobrej porze, ponieważ serce Karolka przestało bić! Byłam w szoku! Wszystko działo się tak nagle i szybko, że nie mogłam oswoić się z tą myślą. W jednej sekundzie rozpoczęła się dramatyczna walka o życie synka. Mieliśmy kilka minut, aby go uratować! Zaledwie półtorej godziny później odkąd przekroczyłam próg szpitala, Karolek był już na świecie. Nie mogłam w to uwierzyć… Zaraz po porodzie zabrano go na badania. Na szczęście lekarze szybko poinformowali mnie, że stan synka jest dobry i stabilny. Początkowo nie mogłam go zobaczyć, było to możliwe dopiero na drugi dzień. Nigdy nie zapomnę tej chwili – długo wpatrywałam się, jak spokojnie śpi niczym aniołek.   Po kilku dniach wróciliśmy do domu i próbowaliśmy odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Od tamtego momentu jesteśmy cały czas pod kontrolą lekarzy. Synek rozwija się dobrze, niestety ma bardzo obniżoną odporność. Często łapie infekcje, przez które średnio raz w miesiącu jesteśmy w szpitalu. Ze względu na wadę serduszka Karolek będzie musiał przejść także bardzo ważną operację. Wkrótce odbędzie się badanie, które pozwoli ustalić kolejne szczegóły leczenia. Nasz synek nadal potrzebuje wielu wizyt u specjalistów oraz regularnej rehabilitacji. To bardzo ważne, by zapewnić mu odpowiednie leczenie, które będzie wspierało jego rozwój, dlatego Karolek dwa razy w tygodniu uczęszcza na zajęcia z rehabilitantem. Wiemy, że już zawsze będzie potrzebował naszej pomocy. Na szczęście będzie mógł liczyć także na pomoc starszego brata, który nie widzi poza nim świata. To niesamowite uczucie, przyglądać się, jak ich braterska miłość z dnia na dzień rośnie. W tej niełatwej dla nas sytuacji jedyne co możemy zrobić dla Karolka, to być przy nim, czuwać i wspierać w walce każdego dnia. Niestety kosztowna rehabilitacja, wizyty u specjalistów i turnusy generują ogromne koszty. Staramy się, jak możemy, by zapewnić synkowi odpowiednie leczenie, jednak nie jesteśmy w stanie już dłużej sami pokryć wszystkich kosztów. To dlatego zdecydowaliśmy się prosić Was o pomoc. Każda złotówka znaczy dla nas wiele!  Dziękujemy.  rodzice Karolka

56 511 zł
Jagoda Staś
8 days left
Jagoda Staś , 2 years old

Od pierwszych swoich dni walczy o życie – Jagoda wygrała walkę z sepsą!

Moja córeczka przyszła na świat z zespołem Beckwitha-Widemanna. Cierpi także na ciężką hipoglikemię, połowiczny przerost ciała, przerost języka i przepuklinę pępkową. Jagoda ma powiększone narządy wewnętrzne (trzustkę, wątrobę i lewą nerkę) oraz połowiczny przerost ciała i przerost języka. Przez powiększoną trzustkę cierpi na ciężką hipoglikemię. Najniższy poziom stężenia cukru we krwi, jaki u niej zbadano to 5 mg/dl… Była o krok od zapadnięcia w śpiączkę.  Od 2. miesiąca życia Jagoda ma wbijany w nóżkę sensor, po to, aby nie kłuć często jej malutkich paluszków glukometrem. Jagoda przeszła już tak wiele, a droga po zdrowie jest jeszcze bardzo długa... W klinice w Szczecinie lekarze stale kontrolują badania krwi oraz USG brzucha, ponieważ w zespole Beckwitha-Widemanna bardzo często występują zmiany nowotworowe. Córka przeszła już operację podcięcia wędzidełka.  W najbliższym czasie jedziemy na konsultację do Kliniki Chirurgii Głowy i Szyi Dzieci i Młodzieży w Olsztynie. W planach jest już operacja zmniejszenia języka. Specjaliści zbadają przyczynę przerostu policzka oraz przyjrzą się zmianom szczęki i uzębienia. Chciałabym móc zapewnić córeczce odpowiednie leczenie, by dalej mogła się prawidłowo rozwijać. Teraz jest najważniejszy etap rozwoju mojego dziecka.  Jagoda codziennie bierze udział w zajęciach, które mają bardzo duży wpływ na to, jak będzie funkcjonowała w przyszłości. Niestety wszystkie koszty związane z zakupieniem leków, sensorów, a także zajęcia ze specjalistami znacznie przewyższają moje możliwości finansowe.  Każdego dnia jeżdżę z córeczką na zajęcia, przyglądam się jej i widzę, jak duże robi postępy dzięki zajęciom z fizjoterapeutą, zajęciom sensorycznym, konsultacjom i ćwiczeniom z neurologopedą oraz konsultacjom z dietetykiem. Proszę o wsparcie w walce o lepsze jutro. Z całego serca już teraz dziękuję!  Iga, mama Jagódki Kwota zbiórki jest szacunkowa. ➡️ Licytuj i pomóż Jagódce!

56 471,00 zł ( 53.08% )
Still needed: 49 912,00 zł
Karol Smętek
Karol Smętek , 14 years old

Un garçon face à une maladie mortelle. Karol a besoin de notre aide.

La vie est vraiment injuste. Surtout quand les moment tristes rencontrent des petits enfants ... C’est très difficile de comprendre pourquoi ça arrive. Depuis sa naissance, Karol était un garçon plein de forme et en très bonne santé. Mielleusement en grandissant il a commencé d’avoir des infections de la gorge, des oreilles, des poumons, .... Ce petit garçon se plaignait de plus en plus souvent sur sa santé. Les visites chez les médecins et dans les hôpitaux ont devenu notre vie quotidienne, on entendait toujours des hypothèses que c’est temporaire et ne faut pas s’inquiéter. En année 2019, la santé de Karol s'est détériorée fortement, à la suite des cries inattendus, tremblements de corps ainsi que des crampes. Nos inquiétudes nous ont amené à faire tout pour diagnostiquer sa santé et trouver la réponse. Le moment le plus triste de ma vie était d’entendre que mon fils de 9 ans a une maladie donnant peu d’espoir à sa vie sans connaitre les détails. Le traitement conseillé ne donnait pas d’améliorations attendus. Suite aux analyses complémentaires donnant un résultat terrible. Karol a une maladie de Lyme, ainsi que l'encéphalomyélite. J’ai toujours très difficile à décrire mes sentiments en tant que mère... Immédiatement nous avons commencé le traitement avec des perfusions d'immunoglobulines qui a apporté des résultats nous donnant des espoirs et des améliorations dans la santé de Karol Ce traitement est très couteux et se compose de trois doses de maximum huit semaine entre chaque dose. Notre problème actuel est de financer les deux doses restantes qui peuvent donner une deuxième vie à mon fils et finir notre cauchemar. Je souhaite de tout mon cœur qui Karol a la possibilité de vivre sans douleurs et qu’il reste entre nous. J’ai très peur que le temps a écoulé, la journée est clôturée et que la maladie de Karol ne veux pas attendre. Sans ce traitement mon fils risque de devenir handicapé et à la suite d’être amené à la mort. Je ne peux pas accepter le fait que la vie de mon enfant dépende de l'argent, alors aidez-moi s'il vous plaît ! Beata, maman de Karol

56 424 zł
Agata Śmigielska
Agata Śmigielska , 29 years old

Agata walczy z rakiem❗️Bądź dla niej wsparciem w drodze do zdrowia!

Agata jest moją najwspanialszą żoną i mamą naszej ukochanej, 1,5-rocznej córeczki Laury, którą kocha z całych sił. Od zawsze marzyła, żeby zostać pielęgniarką. W końcu poszła do wymarzonej pracy i wydawało się, że dalej będzie już tylko pięknie! A wtedy życie zmieniło się w koszmar… Lekarz wypowiedział słowa, które brzmiały jak wyrok. Codzienność wywróciła się do góry nogami… Właśnie zostaliśmy rodzicami. Staliśmy się odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale też za naszą córeczkę. I wtedy jak grom spadła na nas informacja o nowotworze… W kwietniu tego roku Agatka usłyszała diagnozę – złośliwy rak żołądka, najgorszy stopień złośliwości. Świat stanął w miejscu… Zadawaliśmy sobie tylko jedno pytanie: dlaczego to dotknęło akurat nas?! Przecież moja żona ma dopiero 27 lat! Poczucie szoku i niesprawiedliwości przygniata… Pierwsze dni w nowej, onkologicznej rzeczywistości to był koszmar… Jeden wielki płacz, miliardy myśli kołatających się po głowie. Wiedzieliśmy, że są ciężkie choroby, ale nigdy nie dopuszczaliśmy do siebie świadomości, że przecież to może spotkać każdego – także nas… A kiedy to właśnie ciebie i twoją rodzinę trafia coś takiego, jest bezsilność, pustka, smutek… Własne myśli porażają, nie pozwalają spać… Po pierwszym szoku zaczęliśmy oswajać myśl o chorobie. Było już wsparcie, rozmowy i chęć działania. Pojawiły się osoby, które bardzo nam pomogły, a których właściwie nie znaliśmy! Ich obecność sprawiła, że odzyskaliśmy nadzieję i siłę do walki.  Od razu rozpoczęliśmy walkę i zbieranie potrzebnych informacji, rozpoczęliśmy walkę z tym „dziadem”. Musieliśmy oswoić potwora. Przyświecała nam i wciąż przyświeca myśl o naszej córce – obiecaliśmy jej w końcu, że będzie miała wszystko, co dobre. A los teraz chce pokrzyżować nam plany… Nie pozwolimy mu na to! Nastawiamy się pozytywnie do działania. Nie możemy przegrać wojny! Agata ma za sobą pierwszą chemię. I pierwszą bitwę…  Pojawiły się pierwsze schody – okazało się, że sonda dojelitowa była umieszczona w żołądku, nie w jelicie, przez co żona cały czas wymiotowała. Nie przyjmowała posiłków, jej organizm stał się bardzo osłabiony! 17 kwietnia trafiła na oddział onkologiczny z podejrzeniem sepsy.  Częste wizyty w szpitalach, u lekarzy, dojazdy, pochłaniają bardzo dużą część naszych oszczędności. Przed nami kolejne dalekie wyjazdy na konsultacje oraz leczenie. Jest to zbyt duże obciążenie dla naszej rodziny. I trudno nam prosić o pomoc, ale w tej sytuacji nie mamy wyjścia… Do tej pory zawsze razem z Agatką pomagaliśmy. Wybraliśmy zawody, w których praca często ratuje życie! A teraz to my prosimy o wsparcie. Nie sądziliśmy, że znajdziemy się w tym miejscu, po drugiej stronie. Dziś wiemy, że każdy może, w każdej chwili. Wtedy pomoc drugiego człowieka jest niezbędna… Dlatego bardzo prosimy o wsparcie. I z góry dziękujemy. Wierzymy, że dobro wraca! Mariusz, mąż Agaty

56 402,00 zł ( 66.27% )
Still needed: 28 705,00 zł