Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzia Poloczek
Zuzia Poloczek , 2 years old

Śmiertelna choroba, operacja serduszka i przeszczep... Błagamy, pomóż uratować życie Zuzi!

Kiedy nasza córeczka przyszła na świat nic nie wskazywało na dramat, który rozpocznie się miesiąc później… W dniu narodzin wyglądała na taką silną i zdrową dziewczynkę! Niestety, zwykła wizyta kontrolna wystarczyła, by wszystko raz na zawsze zmieniło się o 180 stopni. Usłyszeliśmy diagnozę, która wstrząsnęła całym naszym światem i sprawiła, że każdego dnia musimy walczyć o Zuzię… Miesiąc po narodzinach naszej córeczki pediatrę zaniepokoił jej kolor skóry oraz stan zdrowia. To właśnie wtedy zrozumieliśmy, że życie Zuzi jest zagrożone. Z przerażeniem w sercach trafiliśmy do szpitala, najpierw do Tychów, później do Katowic, a ostatecznie do Warszawy.  Po wielu badaniach okazało się, że Zuzia cierpi na cholestazę – zespół żółci w organizmie oraz niedrożność dróg żółciowych (atrezję). To bardzo niebezpieczna wada, która może doprowadzić do marskości wątroby. Ratunkiem dla niej miała być operacja Kasai, mająca na celu udrożnienie przewodów żółciowych.  Niestety... zabieg nie powiódł się, a stan naszego dziecka w dalszym ciągu się pogarszał. Zuzia jest zmuszona codziennie przyjmować leki, które mają przedłużyć jej życie oraz poprawić jej stan.  Ostatecznie po wielu badaniach u Zuzi zdiagnozowano Zespół Alagille’a – zespół wad wrodzonych charakteryzujący się występowaniem zaburzeń w obrębie wątroby, serca, nerek i trzustki. Niestety, choroba ta uznawana jest za chorobę nieuleczalną. Jedynym ratunkiem dla Zuzi jest przeszczep wątroby, bez niego może nie dożyć przyszłego roku. Aby mógł się jednak odbyć – w pierwszej kolejności konieczna jest operacja serca. Zuzia cierpi na zwężenie tętnicy płucnej oraz duży ubytek przegrody międzyprzedsionkowej, które trzeba wpierw zoperować – inaczej przeszczep mógłby się nie udać… Liczne zabiegi, rehabilitacja i wizyty lekarskie, które są niezbędne, aby życie naszego dziecka było lepsze, wiążą się z ogromnymi kosztami. Zuzia nigdy nie będzie zdrowym dzieckiem, a nam pozostaje jedynie walczyć o każdy lepszy dzień dla naszej małej córeczki.  Bardzo prosimy o pomoc w pokryciu leczenia i rehabilitacji naszego dziecka. Koszty są niestety ogromne, a oprócz Zuzi musimy zapewnić byt także pozostałym dzieciom. Zuzia ma jeszcze troje rodzeństwa. Dodatkowym dramatem jest to, że aktualnie tylko jedno z nas może utrzymywać rodzinę – drugie musi w stu procentach poświęcić się opiece nad chorą córką i jej rodzeństwem.  Jako mama Zuzi już niedługo zostanę dla niej dawcą wątroby – jest to jedyna szansa na uratowanie jej życia. Z tego powodu nie będę mogła przez pewien czas zajmować się dziećmi. Teraz kiedy operacje są koniecznością, aby Zuzia mogła żyć dalej, jej tata będzie musiał chwilowo zrezygnować z pracy i zostać z naszą córeczką w szpitalu.  Niestety, choroba wpływa także na rozwój naszej córeczki – do tej pory nie chodzi i nie mówi. Dlatego tak ważna jest regularna i nieprzerwana rehabilitacja oraz całościowa opieka specjalistów. Rozwój nie poczeka – porzucenie terapii spowoduje, że pewnych braków nie uda się już nigdy nadrobić. Jako rodzice staramy się, jak możemy, ale nie ukrywamy, że jest bardzo ciężko… Walczymy o każdy dzień dla Zuzi i o to, byśmy mogli w końcu cały ten koszmar zostawić za sobą. Jedyne, o czym marzymy to bezpieczeństwo i zdrowie dla naszych dzieci. Jest to jednak związane z ogromnymi kosztami finansowymi, których bez Waszej pomocy nie damy rady udźwignąć.  Błagamy o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli. Wierzymy, że dobro wysłane w świat wróci do Was z podwójną mocą.  Rodzice Zuzi

110 610 zł
Beata Leśniewska
Beata Leśniewska , 37 years old

Walka o zdrowie, które odebrał pijany kierowca - pomóż Beacie!

Pijany kierowca odebrał Beacie zdrowie, niemal zabierając życie. Dzięki Waszej pomocy trwa walka o sprawność i o to, żeby Beata mogła wrócić do domu, co córeczki. Do tego jednak jeszcze daleka droga, dlatego bardzo prosimy o wsparcie - rehabilitacji nie można przerwać, nie teraz, gdy przynosi tak fantastyczne rezultaty! Niestety pieniądze zebrane na poprzednich zbiórkach już się kończą... Turnusy rehabilitacyjne mijają jak w okamgnieniu. To dzięki stałej opiece ortopedów i fizjoterapeutów Beata wzmocniła swoje mięśnie, już dużo więcej czynności jest w stanie robić samodzielnie, bez opieki taty, który jest w ośrodku w Krakowie razem z nią. Jest komunikatywna, świadoma swojego stanu, ale też pełna dystansu i poczucia humoru. To, czego Beacie w tym momencie brakuje najbardziej to kontaktu z ukochanym dzieckiem. Wie jednak, że musi jeszcze powalczyć o swoje zdrowie. Tak by to ona mogła się opiekować swoją małą córeczką, a nie aby sama wymagała opieki. "Najważniejsze jest zdrowie - resztę się jakoś ułoży" - mówi. Poznaj historię Beaty: Jechała do nas odebrać swoją małą córeczkę. Nie dojechała nigdy… Zamiast tego przyszła policja z informacją, że był wypadek. Potem pisały o nim wszystkie gazety w Polsce… 24 marca tego roku pijany kierowca, były żużlowiec, wyprzedzał inne auto z dużą prędkością. Nie zauważył, że z naprzeciwka jedzie Beata. Czołowe zderzenie, kierowca ucieka z miejsca wypadku. Złapali go niedługo później. Miał prawie 2 promile alkoholu we krwi. Prawie zabił mi dziecko, a na pewno odebrał jej życie, jakie do tej pory miała... Moja córka to moja największa duma. Aktywna, ambitna i mądra kobieta. Z uśmiechem pokonywała wszelkie przeszkody i tym uśmiechem zarażała wszystkich dookoła. Zawsze miała głowę pełną pomysłów. Skończyła studia na wydziale ekonomii, jednak zawsze najbardziej pasjonowała ją informatyka. W tym zawodzie chciała pracować.  Krótko przed wypadkiem zdobyła certyfikat do obsługi systemu SAP oraz międzynarodowy tytuł testera oprogramowania. Beata dużo ćwiczyła, biegała, prowadziła sklep internetowy i wciąż się dokształcała. Jednak jej największą miłością jest jej pięcioletnia córka Iga. To z nią spędzała czas, uwielbiała się nie zajmować i tłumaczyć jej świat. Wypadek, który spowodował pijany kierowca, zatrzymał to wszystko... Wszystko to, na co pracowała latami, runęło. Pojechałem do szpitala w Rybniku, gdzie moja córka walczyła o życie. Uraz mózgowo-czaszkowy, zmiażdżone kręgi szyjne - rokowania nie były dobre. Po prostu kazali mi się przygotować na najgorsze… Wiedziałem jednak, że moja córka to silna kobieta! Nie poddała się zwłaszcza w swojej najważniejszej walce. Przeżyła. Przez kolejne 4 tygodnie lekarze utrzymywali ją w śpiączce farmakologicznej, potem nie było z nią kontaktu, ale powoli zaczęła wracać. Najpierw mrugnięciem okiem, potem mocniejszym ściśnięciem dłoni. Ma silną motywację - swoją małą córeczkę, z którą nie widziała się od dnia wypadku, której nie może przytulić jak kiedyś… Jesteśmy w Krakowie, w ośrodku, gdzie Beata jest intensywnie rehabilitowana.  Kolejne miesiące rehabilitacji możemy opłacić dzięki pierwszej zbiórce i Waszej pomocy, za którą będziemy wdzięczni do końca życia! Wiemy jednak, że długa i trudna droga przed nami, dlatego wciąż prosimy o pomoc... Jestem tu z córką, cały dzień mamy wypełniony po brzegi zajęciami, które przynoszą znakomite rezultaty. Beata już mówi, bardzo wolno, części muszę się domyślić, ale mamy kontakt! Odzyskała już władzę nad lewą stroną ciała. Cieszymy się z sukcesów, jednak wiem, że przed nami daleka droga. A wszystko kosztuje… Beata ciężko pracuje, by wrócić do swojego życia. Do tego wspaniałego życia, które w jednej sekundzie odebrał pijany kierowca… Żadna kara nie wróci jej zdrowia. Może osiągnąć je tylko intensywną rehabilitacją, a za nią musimy zapłacić sami. Bardzo proszę, pomóż mojej córce. Ona się nie podda, ale tylko z Twoim wsparciem może wygrać i już niedługo tulić w ramionach swoją córeczkę… Irek, tata Beaty   ➡️ Licytacje dla Beaty   O wypadku, w którym ucierpiała Beata, przeczytasz tu: dziennikzachodni.pl/ rybnik.com.pl sportowefakty.wp.pl sport.pl przegladsportowy.pl 

110 492,00 zł ( 58.38% )
Still needed: 78 764,00 zł
Adrian Wieclawski
Adrian Wieclawski , 13 years old

Stopping therapy is a sentence for us. Please save my baby!

Adrian's condition deteriorated dramatically. Save my son from Hell! The war in Ukraine violated the order of the world, including our little one, because due to military actions, Adrian's therapy was stopped! Breaking it has tragic consequences for us! Every day I watch Adrian collapse into himself, the disease is completely taking over, and we are losing everything we've managed to win in the last difficult months. I'm scared! Every morning I wonder if it could get worse ... In an act of desperation, a clinic in Italy was found that qualified Adrian for treatment. However, we know that the costs will be similar or even higher. We need help and support! Only with you we can move on to the further fight! I am begging you, help me to save my son from hell of a disease! I have to save him from the trap - this is the last chance!     Each visit to the clinic opens up new opportunities for us to overcome the disease.  Stopping treatment means losing everything!  Help me save the baby! ____ I look at my son and I would like to give him only what is most important: safety and health.  These are the basic issues that should be within my reach just like that, and yet the ordinary sometimes turns out to be the most difficult to obtain. Disturbing symptoms emerged at an alarming rate.  For most, my search seemed pointless, but with all my mother's heart, I felt a growing unease.  The suspicions that something was wrong with my child's health haunted me ... Despite the visible symptoms, the search for a diagnosis took forever.  In fact, I found her when I was on the verge of losing hope ... My son was losing strength at an alarming rate, and I was helpless in the face of what was happening. This news turned out to be a sentence for us: PANDAS syndrome combined with autoimmune encephalitis.  At such moments, the world moves away from under your feet and the future is in question.  I didn't know what awaited us!  How to prepare an adolescent boy for prolonged hospital stay, endless procedures related to subsequent tests and pain related to receiving injections?  I knew that we were doing it for his good, but for us everyday life was a streak of never-ending fear of what the disease might surprise us with ... At a time when we had virtually nothing to lose, we decided to use the help of a Ukrainian clinic that specializes in the treatment of similar cases.  The treatment was very demanding, but a spark of hope finally appeared in our lives!  And although it is hard to believe, the reality began to change overnight - Adrian ceased to be so nervous, aggressive behavior disappeared, and the surrounding world ceased to frighten him.  Letters merged into words again, and simple words became uncomplicated sentences.  What started to change with each infusion was indescribable for me.  I felt like I was getting my baby back.  As if Adrian came back to us after a long absence... Despite the temporary improvement, I look to the future with great fear, because stopping the therapy in Ukraine will make the worst come back.  I am terribly afraid of this!  Unfortunately, the costs of treatment are amounts that are hard for me to imagine at this point!  We managed to get a loan for the first applications, but now no bank will provide us with such an amount.  We need help to save Adrian from the disease, from further complications ... No mother should helplessly watch suffering… HOW her child suffer. Please support us. Any help have great importance.

110 401,00 zł ( 45.23% )
Still needed: 133 647,00 zł
Borys Galewski
12 days left
Borys Galewski , 8 years old

Borys potrzebuje kosztownej operacji – Twoja pomoc potrzebna od zaraz❗️

Najgorsze jest uczucie bezsilności. Świadomość, że możesz tak niewiele. Że nie jesteś w stanie zapewnić swojemu dziecku tego, co najważniejsze – zdrowia i sprawności. Za każdym razem, gdy widzę ból w oczach syna, moje serce pęka. Robię co w mojej mocy, by mógł normalnie żyć, jednak to wszystko, to wciąż za mało... Tak bardzo czekaliśmy na Borysa. Naszego ukochanego, wspaniałego synka. Nie mogliśmy doczekać się porodu, wraz z którym miał przyjść początek najpiękniejszej przygody – rodzicielstwa. Niestety, los miał dla nas zupełnie inny plan.  Podczas porodu doszło do niedotlenienia. Przez to nasz synek raz na zawsze stracił sprawność i prawdopodobnie do końca swoich dni będzie zmagał się z wieloma trudnościami...  Obecnie Borys ma 6 lat. Niestety jego dzieciństwo niczym nie przypomina tego, które wiodą jego rówieśnicy. Syn ma zdiagnozowane czterokończynowe Mózgowe Porażenie Dziecięce. Nie siedzi, nie mówi, nie je samodzielnie – karmiony jest przez PEG. Nasz harmonogram po brzegi wypełniają badania, konsultacje i wizyty u specjalistów. Coraz częściej działamy ponad swoje sił, a wciąż okazuje się, że to za mało... W grudniu 2021 r. badania wykazały, że biodra Borysa wymagają operacji, ponieważ pozycja leżąca (w której przeważnie przebywa), doprowadziła do obustronnego podwichnięcia!  U Borysa stwierdzono prawostronne zwichnięcie stawu biodrowego, podwichnięcie lewego stawu biodrowego, obustronne spłycenie panewek stawów biodrowych i deformację koślawą bliższych stawów kości udowych. Taki stan to efekt spastyczności i jednocześnie obniżonego napięcia mięśniowego, które uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie układu mięśniowego i szkieletowego.  Z tego powodu otrzymaliśmy skierowanie operacyjnego leczenia w szpitalu. Niestety, termin „PILNE” to sierpień 2023 roku! Wiemy, że nie możemy tak długo czekać. Operację trzeba przeprowadzić jak najszybciej i to w dużo większym zakresie niż moglibyśmy to zrobić na NFZ...  Gorączkowo zaczęliśmy szukać ratunku. Po kilku tygodniach, w końcu pojawiła się nadzieja, która stała się dla nas światełkiem w tunelu. Udało nam skontaktować się z Doktorem Paleyem – światowej sławy ortopedą, który specjalizuje się w leczeniu najcięższych schorzeń rąk i nóg. Obecnie jesteśmy już po pierwszej konsultacji, na której otrzymaliśmy kwalifikację do leczenia w Paley European Institute w Warszawie. Niestety, aby doszło do operacji, musimy zebrać potwornie wysoką sumę! W dodatku mamy mało czasu... Stawka jest jednak największa – przyszłość naszego dziecka. Kwota przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc i wsparcie.  Każda dodatkowa złotówka zbliży nas do zapewnienia synkowi szczęśliwego życia bez bólu i cierpienia.  Marta, mama Borysa ➡️ Licytacje dla Borysa 💚

110 213,00 zł ( 66.04% )
Still needed: 56 662,00 zł
Antek Gajewski
Antek Gajewski , 22 months old

By serce malutkiego Antosia mogło bić mocniej! Proszę, pomóż!

Nie tak wyobrażaliśmy sobie dzień narodzin naszego synka. Gdy dowiedzieliśmy się o ciąży wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły nam, że wszystko będzie dobrze. Niestety, w 29 tygodniu ciąży nasz świat się zatrzymał... Właśnie wtedy, u naszego synka zdiagnozowano poważne i niezwykle niebezpieczne wady serca – artezję zastawki trójdzielnej, ubytek przegrody międzykomorowej, przełożenie wielkich pni tętniczych, a także niedorozwój łuku aorty...  W jednej chwili posypało się całe nasze dotychczasowe życie. Nigdy wcześniej tak bardzo się nie baliśmy... Ciarki przechodziły po naszych plecach za każdym razem, kiedy spoglądaliśmy na wyniki badań. Każde z tych słów przerażało! Nie zdążyliśmy jeszcze przywitać naszego synka na świecie, a już drżeliśmy ze strachu o jego życie! Lekarze jasno określili, że przed Antosiem niezwykle długa droga do zdrowia...  Na tym etapie nie wiemy jeszcze, jak dokładnie będzie wyglądało dalsze leczenie. Wiemy jednak, że nasz mały wojownik będzie musiał przejść kilka operacji serca. Przed nim, być może już do końca życia - liczne wizyty u wielu specjalistów, badania, obserwacje i zabiegi...  Jesteśmy przerażeni, bo już teraz nasze wydatki rosną z każdym dniem... A to dopiero początek! Dlatego nie mamy innego wyjścia – zwracamy się do Was z prośbą o pomoc!  Każda podarowana złotówka umożliwi nam zakup detektora oddechu, pozwoli rozpocząć rehabilitację, zakupić specjalistyczne leki... Każda wpłata da naszemu synkowi szansę na zdrowe serduszko i tym samym - szczęśliwe życie.  Nie odwracaj wzroku... Pomóż!   Rodzice Antka ➡️ Licytuj i pomóż Antosiowi!

109 706 zł
Krzysztof Smukowski
Krzysztof Smukowski , 58 years old

Krzysztof jako strażak pomagał innym. Teraz sam potrzebuje naszego wsparcia!

Wszystko zaczęło się od niepozornego uderzenia się w głowę, które spowodowało u Krzyśka powstanie krwiaka podtwardówkowego.  Po operacji wydawało się, że wszystko wróci do normy. Niestety, tydzień później krwiaki zaczęły wracać i konieczna stała się reoperacja.  Tata, wybudzając się ze znieczulenia ogólnego, niechcąco zahaczył o dreny i je wyrwał, co spowodowało komplikacje w postaci dostania się powietrza do czaszki. Zaczęło ono uciskać mózgowie i tym samym tata musiał pozostać na oddziale w celu obserwacji. Okazało się jednak, że cały czas wracały u niego krwawienia podtwardówkowe, przez co konieczne były dalsze operacje. Łącznie w tak krótkim czasie, bo w niecały miesiąc, tata przeszedł ich pięć, z czego dwie ostatnie odbyły się w ciągu jednego dnia. Po końcowym zabiegu na szczęście krwawienia ustały, ale było to tak duże obciążenie dla organizmu taty, że nie był w stanie się po tym wszystkim wybudzić i przestał oddychać. Konieczne było przetransportowanie go na oddział intensywnej terapii i podłączenie do respiratora.  Byliśmy bardzo pogubieni w tym wszystkim. Każdy lekarz mówił nam coś innego, jednocześnie nikt nie dawał szans na powrót taty do zdrowia i sprawności. Nie zamierzaliśmy się jednak poddawać. Walczyliśmy o tatę do samego końca, aż zaczął samodzielnie oddychać, odłączono go od respiratora, a następnie stopniowo wybudzano ze śpiączki. Niestety walka, którą stoczył tata, zostawiła po sobie konsekwencje. Tata stracił zdolność mówienia i nie jest w stanie się poruszać. Potrzebuje intensywnej rehabilitacji, aby wrócić do sił.  Na szczęście tata nie stracił świadomości i woli walki. Od razu po hospitalizacji przewieźliśmy go do prywatnego ośrodka neurorehabilitacji. Niestety, koszt jednego turnusu trwającego około dwa tygodnie, wynosi kilkanaście tysięcy złotych. Tata wymaga całodobowej opieki, ponieważ jest niesamodzielny. Mama zostawiła swoje dotychczasowe obowiązki i pojechała razem z nim, aby zapewnić mu odpowiednią opiekę. Staramy się pomagać mamie na tyle, ile możemy. Wiadomo jednak, że koszty leczenia, w perspektywie czasu, są bardzo wysokie i chcąc zapewnić tacie jak najlepszy powrót do zdrowia, mogą nas w pewnym momencie przerosnąć. Wielu naszych znajomych martwi się o tatę i chcieliby wesprzeć nas finansowo. Wierzymy też, że dzięki Waszemu wsparciu uda nam się zawalczyć o tatę, który przez tyle lat był zawodowym strażakiem, komendantem gminnym Ochotniczej Straży Pożarnej i Dowódcą Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Szczecinku. Tata był wielokrotnie nagradzany za szczególne zaangażowanie w wykonywanie czynności służbowych. Każdego dnia pomagał ludziom. Teraz sam potrzebuje pomocy. Nie możemy go zawieść! Hania, córka

109 059 zł
Leon Getka
Leon Getka , 3 years old

Tylko operacja pomoże Leonowi poznać świat dźwięków!

Leon jest naszym najmłodszym skarbem. Już w czasie ciąży towarzyszył nam nieustający niepokój. Co chwilę padały podejrzenia, że z maleństwem będzie coś nie tak. Mimo trudności, które spotkały nas na początku, gdy synek przyszedł na świat, wierzyliśmy, że wszystko będzie już tylko dobrze. Jednak los wystawił nas na kolejną próbę. Od chwili narodzin Leona, jego życie to walka o zdrowie. Wszystko zaczęło się podczas pierwszych badań przesiewowych. Skierowano nas do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie wykonywano kolejne badania. U synka zdiagnozowano niedosłuch, jednak nie wiedzieliśmy, z czego on wynika. Szukaliśmy odpowiedzi dalej. Gdy synek miał rok, wykonaliśmy prywatnie tomografię komputerową. Wyniki dały nam odpowiedzi. Po roku potwierdziliśmy diagnozę. Leon ma obustronną atrezję zewnętrznych przewodów słuchowych, niewykształcone błony bębenkowe, nieprawidłowości w kości ucha środkowego. To schorzenie powoduje poważny niedosłuch, który utrudnia mu codzienne funkcjonowanie i rozwój. Nieustannie rehabilitujemy Leona. Synek ma opóźniony rozwój mowy, bardzo późno zaczął gaworzyć, pomimo aparatów słuchowych. Uczęszczamy na zajęcia z surdologopedą i logorytmikę. Jednak to wciąż za mało… W tej chwili w Polsce nie ma dla nas możliwości pomocy. Szukaliśmy wszędzie. Rozmawialiśmy z rodzicami dzieci z tym samym problemem. To dzięki nim dowiedzieliśmy się o operacji, która może odmienić życie naszego synka. Jest szansa, że Leon będzie słyszał! Operacja przeprowadzana jest w Kalifornii i składa się z dwóch etapów: prawego i lewego ucha. Zabiegi mają się odbyć w półrocznym odstępie, a po każdym z nich wymagany jest pobyt na miejscu pod opieką lekarza przez 3 tygodnie. Nasze nadzieje są ogromne – jest ponad 80% szans na powodzenie takiego zabiegu. Jedyna przeszkoda, to koszty… Mimo wszystkich naszych wysiłków i starań nie jesteśmy w stanie sami opłacić tej operacji. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza kwota, może przyczynić się do uratowania przyszłości naszego ukochanego Leona. Wierzymy, że to już ostatnia walka, po której zobaczymy naszego synka szczęśliwego i zdrowego. Dziękujemy z całego serca za każdą okazaną pomoc.  Rodzice Leona

108 770,00 zł ( 21.75% )
Still needed: 391 230,00 zł
Przemek Marchewka
Przemek Marchewka , 32 years old

Krwiak mógł zabić strażaka! Pomagamy Przemkowi!

Mój mąż, Przemek ma 30 lat. Ważną rolę w jego życiu pełni Ochotnicza Straż Pożarna, w której działa jako kierowca. Zawsze był pierwszy, żeby pomóc innym! Do czasu aż wydarzyła się tragedia… 16 marca 2023 świat przewrócił się do góry nogami... Tego dnia Przemek źle się poczuł, skarżył się na potworny ból głowy, oblały go zimne poty, zaczął wymiotować i mieć problemy z mową. Nie wiedziałam, co się dzieje! Karetka dotarła bardzo szybko, okazało się, że w głowie męża pękł krwiak śródmózgowy. Wezwano Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Tak zaczęła się walka o jego życia, a ja odchodziłam od zmysłów… To tragiczne wydarzenie wywołało u męża śpiączkę mózgową i ostrą niewydolność oddechową. Najpierw trafił do szpitala w Częstochowie, ale koniecznie było przewiezienie go na OIOM w Sosnowcu. Tam jego stan określono jako krytyczny. Chciałabym wymazać ten dzień ze swojej pamięci.  Kolejne dni nie przyniosły poprawy. Pojawiło się wiele komplikacji. Słysząc informacje o ewentualnym "przygotowaniu się na najgorsze" nie byłam w stanie normalnie funkcjonować...  U męża uwidoczniły się krwiaki śródmózgowe. Został zakwalifikowany do odbarczenia mózgu zewnętrznego w trybie pilnym. Wykonano kraniektomię czołowo-ciemieniowo-skroniową, w wyniku której usunięto część czaszki. Na koniec kwietnia wykonano też gastrostomię odżywczą oraz odstawiono leki sedatywne. Od tragicznych wydarzeń minęło już kilka tygodni, ale walka o zdrowie Przemka będzie jeszcze długa! Na szczęście, Przemek stopniowo odzyskuje przytomność. Obecnie u męża występuje czterokończynowy niedowład. Jego stan delikatnie się poprawia, zaczyna ruszać lewą ręką, rozumie, co się do niego mówi i komunikuje się za pomocą gestów. Aby jednak Przemek mógł wrócić do pełnej sprawności, potrzebna jest intensywna i bardzo kosztowna rehabilitacja, którą lekarze zalecają zacząć jak najszybciej.  Mam nadzieję, że dzięki ludziom o wielkich sercach, Przemek będzie mógł znów kierować się mottem "Bogu na chwałę, ludziom na ratunek". Zawsze to Przemek pomagał innym, pełniąc czynną służbę w OSP, teraz to on potrzebuje naszej pomocy... Karolina, żona

108 731 zł
Jarosław Lalek
Jarosław Lalek , 42 years old

Nieznany przeciwnik niszczy mnie od środka – a ja chcę żyć! Pomożesz?

Nigdy nie przypuszczałem, że moje zdrowie zacznie mnie zawodzić tak wcześnie. Jestem jeszcze młodym mężczyzną, a choroba dopadła mnie dwa lata temu. Od października 2019 byłem w kilku szpitalach, gdzie wykonano wiele badań  i niestety pozostawiono mnie bez diagnozy. Przez dwa lata na własną rękę szukałem przyczyny, robiąc badania na własny koszt. Dzięki temu doszedłem do tego, co tak naprawdę niszczy moje ciało. W organizmie znajdują się bowiem dodatnie przeciwciała, które nadmiernie mnie atakują. Pomóc może leczenie immunoglobulinami, które jest niezwykle kosztowne.  Nie jestem w stanie sam zebrać tak wielkiej kwoty. Bardzo chcę dalej pracować, uprawiać sport i cieszyć się życiem z moim 11-to letnim synem. To też dla niego, nie tylko dla siebie muszę walczyć do samego końca. Proszę, pomóż mi! Jarosław

108 315,00 zł ( 40.92% )
Still needed: 156 366,00 zł