Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Ciesielska
2 days left
Maja Ciesielska , 4 years old

Stan Mai cały czas się pogarsza❗️Twoja pomoc jest bardzo potrzebna!

Choć Maja przyszła na świat na początku września, nadal nie wyszła ze szpitala. Nie poznała swojego taty, swojej rodziny. Nie zobaczyła pokoiku, który dla niej i dla jej siostry przygotowali rodzice. Majunia dzielnie walczy o swoje zdrowie, ale potrzebuje ogromu pomocy i wsparcia - teraz i w przyszłości. Maja urodziła się w 33 tygodniu ciąży jaki drugi bliźniak. Powodem był mój stan przedrzucawkowy… Dziewczynki trzeba było ratować, za wszelką cenę! Pierwsza przyszła na świat Kaja, za nią Maja - o wiele słabsza i mniejsza… U córeczki stwierdzono malforację naczyniową. Wielka plama rozlewa się jej na prawej połowie twarzy, górnej części tłowia, prawej rączce i ciągnie się aż do stópki. Niestety, to nie jedyny problem Mai… Stwierdzono także poszerzenie przestrzeni przymózgowej po prawej stronie oraz wzdłuż prawej pokuli mózgu… Bezdechy, drgawki, ogromne ryzyko padaczki - to fatum, które ciąży nad Mają. 28 października przeszła pierwszą operację - usunięcie ringa naczyniowego. Kilka dni później miała zabieg na oczko - lekarze usunęli jaskrę. Majunia ma także problem z krtanią - zamiast poszerzać się, ta się zwęża, stanowiąc ogromne zagrożenie dla życia! Córeczka potrzebuje tlenu, bo krtań się blokuje. Wtedy Maja przestaje oddychać… Bardzo chcielibyśmy, by Maja była już z nami, ze swoją siostrzyczką Kają, z całą rodziną. Babcia i tata nawet nie wiedzą, jak naprawdę wygląda… Mogą oglądać ją tylko na zdjęciach… Przed Mają kolejne operacje i długotrwałe, wymagające leczenie. Wiemy, że nie możemy się poddać. Na szali leży przyszłość naszego dziecka. Dlatego prosimy, pomóż nam! Mama

139 001 zł
Piotr Mączyński
Piotr Mączyński , 48 years old

Piotr uległ wypadkowi podczas służby! Potrzebna rehabilitacja!

Piotrek to mój ukochany mąż. Mamy dwie wspaniałe córki. Nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała zakładać zbiórkę na ratowanie zdrowia najważniejszej dla mnie osoby. Mąż od 22 lat pracuje jako funkcjonariusz policji i instruktor nauki jazdy. Swój zawód wykonywał zawsze z pełnym zaangażowaniem, pomagając ludziom i dbając o ich bezpieczeństwo. W opinii kolegów i przełożonych uznawany był za jednego z najlepszych policjantów, który bez wahania podejmował się trudnych zadań. Mąż od najmłodszych lat interesował się motoryzacją. Jego miłością były motocykle. Niestety, 13 września 2021 roku, będąc na służbie, uległ wypadkowi na motocyklu, uderzył w samochód ciężarowy, który zajechał mu drogę. Piotrek doznał szeregu bardzo poważnych obrażeń w tym płuc i kręgosłupa oraz niezliczonej liczby złamań, uszkodzeń ścięgien. Przez trzy miesiące przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdzie trwała walka o jego życie. Przez połamane żebra i uraz klatki piersiowej i przepony, w pierwszej dobie po wypadku niemożliwa była operacja kręgosłupa. Nacisk na rdzeń kręgowy spowodował brak czucia od pasa w dół…  Lekarze mówią, że jest szansa na powrót do zdrowia, że Piotrek jeszcze kiedyś zrobi samodzielny krok. Jednak nie stanie się to bez specjalistycznej rehabilitacji. Tylko ona da możliwość przywrócenie męża do samodzielności, jednak wiąże się to z bardzo dużymi kosztami i długim czasem leczenia. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by uzbierać potrzebne środki, ale już teraz wiemy, że bez pomocy innych nie damy rady,  Pomimo całej tej sytuacji Piotr nie poddaje się i chce walczyć o siebie, lecz bez wsparcia droga do osiągnięcia celu będzie znacznie trudniejsza. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie mojego męża i pokazanie mu, ile ma wokół siebie dobrych ludzi, którzy czekają na jego powrót do zdrowia! Razem możemy zdziałać cuda! Żona Piotrka - Marzena z córkami MEDIA O PIOTRZE ➤ lodz.se.pl – Policjant z Opoczna ledwo uszedł z życiem. Teraz czeka go długa rehabilitacja ➤ opoczno.naszemiasto.pl – Trwa zbiórka pieniędzy na rehabilitację policjanta, który uległ wypadkowi w czasie służby  

138 974,00 zł ( 69.61% )
Still needed: 60 665,00 zł
Wiesław Izbiński
Wiesław Izbiński , 43 years old

Bo sprawne życie można jeszcze odzyskać

Nasza tragedia rozegrała się 21 stycznia 2020 roku. Mąż jak co dzień wyszedł do pracy, z której już nie wrócił... Uległ wypadkowi samochodowemu. Uderzenie było bardzo mocne. Mąż znajdował się wewnątrz doszczętnie zmiażdżonego wraku samochodu. Był ciężko ranny. Strażacy przy użyciu narzędzi hydraulicznych wydobyli go z pojazdu i przekazali załodze pogotowia ratunkowego. W szpitalu znalazł się szybko i trafił prosto na blok operacyjny. Na karcie wypisu można przeczytać: „W trakcie zabiegu pacjent w stanie skrajnie ciężkim w niewyrównanym wstrząsie mieszanym z nieoznaczalnym ciśnieniem tętniczym (…) Stan pacjenta krytyczny: niewybudzony ze znieczulenia ogólnego, niewydolny krążeniowo, niewydolny oddechowo” Wiesław doznał urazu wielonarządowego. Miał uszkodzoną przeponę, wątrobę, jelita, otwarte złamanie kości udowej, liczne złamania miednicy, stłuczenie serca, stłuczenie płuc, złamanie stopy, zwichnięcia stawów, wieloodłamowe złamanie łokcia ze zmiażdżeniem odłamów. Liczne krwiaki tkanek miękkich całego ciała. Łącznie przeszedł kilkanaście operacji. Nieustannie walczył. Zmagał się z zakażeniami, wstrząsami septycznymi i cierpieniem... Na OiOM-ie spędził 77 dni, a następnie został przekazany na kolejne szpitalne oddziały. Czas pandemii jest dla wszystkich trudny dla nas szczególnie. W szpitalach zakazano odwiedzin. Mąż walczył samotnie... Po ponad 6 miesiącach został wypisany ze szpitala i trafił do ośrodka rehabilitacyjnego. Oczywiście wiąże się to z niesłychanie dużymi kosztami. Koronawirus i postawa niektórych osób bardzo wydłuża wszelkie postępowania, więc musimy, póki co, sami opłacać faktury za pobyt męża. Roczna rehabilitacja to ogromny koszt. W ośrodku Wiesio ma wszystko, czego potrzebuje. Pomoc, ćwiczenia, masaże. Widzimy niesamowite efekty i to napędza nas do dalszej pracy. Zaczęliśmy wierzyć, że wszystko dobrze się skończy, a ten trudny czas będzie dla nas tylko wspomnieniem. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Nie możemy tracić więcej czasu – Wiesław musi stanąć na nogi! Żona Wiesława, Magdalena --- Pragniemy poinformować, że rodzina śp. Bartosza Henicza postanowiła przekazać środki, których pan Bartosz nie zdążył wykorzystać, na leczenie i rehabilitację Wiesia, za co serdecznie dziękujemy. 

138 776,00 zł ( 67.12% )
Still needed: 67 978,00 zł
Wiktoria Nawrot
Urgent!
Wiktoria Nawrot , 17 years old

Tragiczny wypadek w Poznaniu – Wiktoria w stanie krytycznym❗️POMÓŻ!

Sekunda decydująca o życiu. 20 sierpnia, Poznań, ul. Bałtycka, około 21:00. W samochodzie siedzą dwie siostry – pasażerki. Wiktorka z tyłu, Roksana z przodu. Kierowca zjeżdża na lewy pas. Nagle od tyłu uderzenie drugiego auta! Huk, kierowca traci panowanie nad kierownicą, samochód uderza w drzewo. Jemu i Roksanie nic się nie stało. Wiktoria jest nieprzytomna, zakleszczona w tym, co z samochodu zostało. Jej twarz pokrywa krew, krew leci też z ust. Tak zaczął się horror walki o życie. Wystarczyła sekunda… Wiktorię trzeba było uwalniać ze zgniecionego samochodu. Świadkowie zdarzenia trzymali jej głowę, gdy służby rozcinały blachę. Żyje? To jedno pytanie było w głowie. W stanie krytycznym Wiki została przewieziona do szpitala, tam już jechała rodzina. Kilka godzin na bloku operacyjnym, lekarze zrobili, co mogli. Żyje – wiadomość jak kamień z serca. Ale potem wieści były dramatyczne…  Każda możliwa kość czaszki jest połamana. Odłamek wbił się w oko, które prawdopodobnie nie będzie widzieć. Złamany kręgosłup, wybite zęby, połamana żuchwa i obie ręce. W końcu wiadomość o aksonalnym uszkodzeniu mózgu… Wiktoria ma tracheotomię, oddycha za nią respirator. Wciąż jest nieprzytomna, na OIOM-ie.  Jesteśmy przy niej cały dzień, od otwarcia oddziału, do końca czasu odwiedzin. Nie wiemy, co będzie dalej, jak mocno uszkodzony został mózg… Za kilka dni operacja ręki, potem żuchwy, jeśli tylko stan Wiki na to pozwoli. I próba wybudzenia ze śpiączki. Lekarze jednak chyba niezbyt wierzą w jej skuteczność, bo już zasugerowali nam szukania ośrodka dla osób w śpiączce. Problem w tym, że trudno znaleźć taki, gdzie zajmą się pacjentami, za których oddycha respirator… Już szukamy, ale najpewniej będzie to ośrodek prywatny i co za tym idzie – bardzo drogi…  Już teraz rozpoczynamy zbiórkę dla naszej ukochanej córki, siostry, siostrzenicy, by móc jej zapewnić najlepszą opiekę i rehabilitację po wypisaniu ze szpitala. Czekają nas miesiące, lata leczenia… Szukamy pomocy, gdzie się da, wysyłamy wyniki Wiktorii do różnych klinik i specjalistów. Będziemy o nią walczyć, by wróciła do szkoły, do życia… We wrześniu miała zacząć II klasę liceum o profilu kosmetologicznym. Chciała w przyszłości otworzyć swój gabinet… Miała bilet na wrześniowy koncert Sanah, na który już nie pojedzie… Tyle planów i marzeń w jednej sekundzie legło w gruzach… Prosimy, pomóżcie nam walczyć o powrót Wiktorii do nas – do przyjaciół, rodziny. Za każde wsparcie dziękujemy z całego serca!   Media o wypadku i zbiórce: epoznan.pl - Wieczorny wypadek w Poznaniu. Po zderzeniu aut jedno uderzyło w drzewo

138 711,00 zł ( 43.46% )
Still needed: 180 438,00 zł
Amelia Skolmowska
11 days left
Amelia Skolmowska , 16 years old

Tragiczne skutki COVID-19! 14-latka walczy o życie!

Okrutna siła pandemii i 14-letnie życie, które zmieniło się nagle w koszmar! Amelka była zdrową dziewczynką i nic nie zapowiadało, że wkrótce to się drastycznie zmieni! W listopadzie Amelka przeziębiła się – kilka dni później leżała na oiomie i walczyła o życie. Stan ciężki i złe rokowania – w jednej chwili nasz świat runął!  Lekarze długo się zastanawiali jak leczyć moją córeczkę! Najpierw myśleli, że to tylko przeziębienie, potem, że Amelka być może choruje na mononukleozę. Pamiętnego dnia otrzymaliśmy telefon z laboratorium – Proszę się jak najszybciej udać do szpitala, parametry zapalne są bardzo podwyższone!  W szpitalu akcja nabrała tempa. U Amelki zaczęły pojawiać się wybroczyny na ciele. Lekarze w pierwszej chwili podejrzewali sepsę, a ja umierałam ze strachu!  W końcu okazało się, że córka choruje na COVID-19. Jej stan nagle się pogorszył, została zabrana do szpitala. Ponad miesiąc leżała zaintubowana pod respiratorem! Nie umiem sobie przypomnieć tych chwil. Strach i przerażenie o życie córki zupełnie owładnęły moje ciało i umysł… Byłam pewna, że teraz, kiedy lekarze znają już przyczynę, moja córeczka będzie wracała do zdrowia. Los kolejny raz pokazał, że będzie inaczej.  Niestety w wyniku komplikacji doszło do zatrzymania akcji serca i reanimacji. Spowodowało to niedotlenienie i uszkodzenie mózgu Amelki. Musimy zrobić wszystko, by wyrwać moją córeczkę z tej matni.  Amelka ma tylko 14 lat. Kilka tygodni temu była wesołą nastolatką, która miała przed sobą całe życie, teraz dramatyczne wydarzenia sprawiły, że w klinice Budzik walczy o życie i zdrowie. Nie wiemy, jak wielkie spustoszenie w jej mózgu wywołało niedotlenienie. Lekarze nie wiedzą jak długo potrwa rehabilitacja i w jakim zakresie się ona powiedzie. Nie dopuszczam do siebie myśli, że nie wróci do zdrowia. Aby zapewnić jej jak najlepsze leczenie, potrzebuję Twojej pomocy. Stała opieka neurologiczna i rehabilitacje są jej największą szansą.  Błagam, daj Amelce szansę na odzyskanie swojej młodości! Agnieszka, mama wraz z tatą i całą rodziną

137 740 zł
Kajetan Gatzke
Kajetan Gatzke , 5 years old

Drugie starcie z SMA i walka o sprawność❗️Pomagamy Kajtkowi❗️

Update 09 October 2020  Drama! We’ve only got half a kilo (1.1 pound) left before it’s too late to administer the therapy… Dear all, Something terrible has just happened. We’ve received information from the hospital in Lublin that the recommendations regarding the administration of gene therapy have changed and its administration is possible only for children who do not exceed 13.5 kg (29.7 pounds) of body weight... Kajtek weighs 13kg (28.6 pounds)...   I don’t know what to say. I don't know what to do. Everything we've fought for in recent months is slipping from our hands. It is a blow to the very heart. It is said that hope is the last to die, but it is what is happening right now before our eyes. We still have over PLN 7 million to collect and just half a kilogram of weight. What should I do? Starve him for the next weeks or months so that he doesn't gain weight? We are broken, but we have to fight ... We don't even have one day to lose. Please, I beg of you, help us beat the time, help us save this chance for Kajtek! Paulina – Kajtek’s mum --- April 10 – this day in our country is commonly associated with only one event. For our family, however, it is also another, also a terryfing moment. On that day we received confirmation that our Kajtuś suffers from a terminal illness, hiding under three letters - SMA. Spinal muscular atrophy type 1. Currently, the best way to fight this disease is gene therapy, which consists of a single administration of a drug that is said to be the most expensive drug in the world. It costs almost PLN 10 million ... Neurons in the son's body die quietly, and our drama cannot be seen in the pictures. Kajtek smiles, plays carefreely with his older sister because he doesn't realize what awaits him. For today, fortunately, he doesn't need an intensive care unit, he doesn't have to be connected to a respirator. But how will it be in the future? Nobody really knows ... The first alarming symptoms in the son began to appear in November last year. Kajtuś, despite being 8 months, still did not want to sit down alone and his hands were trembling. We went to a neurologist, but he didn't find anything suspicious. In his eyes, the son was just a slightly fluffy lazy, who will soon "move" and develop like other children. With this assurance, we felt better, without giving up the rehabilitation. In January, our physiotherapist still does not see progress and a decision is made to examine the son again. Another neurologist proposes a different type of rehabilitation, but Kajtuś still shows reduced muscle tone and his hands are still shaking. Finally, we get a referral to the hospital, and at the back of my head, these terrible three letters begin to appear, suggested by the Google search. After admission to the hospital, the situation clears up quickly, and the lack of knee reflexes is the most important clue for the doctor. A worst nightmare comes true. Kajtek has SMA. Disease that destroys muscles, takes away performance, and in the most difficult cases leads to a respirator and ends in tragedy. A bomb starts to tick. Genetic tests are waiting to confirm the suspicions. Four weeks countdown in the middle of a pandemic, the result comes on April 10, we get a blow to the heart ... We have no time to lose and after less than 2 weeks Kajtuś is admitted to the drug treatment program , which is currently reimbursed and stops the devastating procession of disease, being the first and very important line of defense against the destruction of the child's health. However, it must be taken painfully in the spine for the rest of his life and does not give hope for full recovery. For today, such a chance is only gene therapy, approved only a year ago in the US, and not long ago(!!!) in the European Union, which costs more than $ 2 million and works causally, i.e. for a malfunctioning SMN1 gene ... We have to hurry because according to the latest information, it can be taken only for patients whose weight does not exceed 21 kg ... We have been thinking for a long time about starting this charity. Lots of different thoughts, sleepless nights, searching for the best path and solution. Talks with parents of other children from SMA (including Kacpi) helped, who, thanks to the generosity of hundreds of thousands of donors, managed to collect this huge money for Siepomaga, and on their profiles you can see photos from the summit, which is giving the world's most expensive drug . A few months ago they were in the same place as we are now and did not hesitate to move heaven and earth to save their child. We have no choice but we also have to go this hard way, that's why we ask you for help.   Everyone who has a child knows that a 14-month-old baby with great pleasure uses the recently acquired walking skill. It's hard to keep up with such a toddler, because little feet carry him every day a few steps away, and the newly discovered world seems to have no end. Our kid is only at the creep stage. Not because he tries to imitate crawling commandos, but because SMA doesn't allow him to do more. We believe that gene therapy will put him on his feet. We believe that thanks to your support he will be able to live normally ... Parents

137 272,00 zł ( 49.62% )
Still needed: 139 324,00 zł
Magdalena Zuber
Magdalena Zuber , 47 years old

Rak nie musi być wyrokiem! Pomóż Magdzie pokonać najcięższego wroga!

Mam na imię Magda. Mam lat 45. Podczas jednego z rutynowych badań USG lekarz zakomunikował, że znaleziono u mnie niepokojącą zmianę. W głowie pojawiało się bardzo dużo myśli, jednak te najgorsze przypuszczenia zostały potwierdzone rezonansem magnetycznym. Usłyszałam diagnozę - rak piersi typ potrójnie ujemny z przerzutami do węzłów chłonnych...  Nie pamiętam, żebym wcześniej aż tak się bała. Takie informacje zwalają z nóg. Zmieniają wszystko… Moja codzienność stanęła do góry nogami. Niemalże z dnia na dzień musiałam rozpocząć bój z nowotworem – chorobą, która podstępnie wkrada się do życia, zabierając wszystko, co najlepsze.  Od lekarza usłyszałam, że ten rodzaj raka jest niestety bardzo złośliwy, dlatego została zastosowana agresywna forma leczenia chemioterapią przedoperacyjną. Badania genetyczne wykazały mutację obu genów BRCA1 i BRCA2. Co to znaczy? Z czym to się wiąże? Przeszłam mastektomię całkowitą lewej piersi z usunięciem węzła chłonnego. Pojawiła się nadzieja, że najgorsze już za mną… Niestety nie oznacza to dla mnie końca leczenia. Przede mną jeszcze długotrwała radioterapia oraz kosztowne leczenie wspierające. Po zakończeniu radioterapii, ze względu na wspomnianą mutacje genu, niezbędna jest jeszcze roczna terapia lekiem nierefundowanym... Cena leku jest niebotyczna i niestety całkowicie wykracza to poza moje możliwości finansowe. Zalecana roczna terapia to koszt ponad 200 tysięcy złotych.  Poddanie się terapii to dla mnie ogromna szansa na pełny powrót do zdrowia. To w tym momencie moje największe marzenie. Zrobiłabym wszystko, by tylko choć na moment wrócić do życia sprzed choroby! Dodatkowo wymagane jest wzmocnienie efektów leczenia i wzmocnienie organizmu leczeniem uzupełniającym. To dodatkowe bardzo duże koszty ... Kocham życie i chcę żyć! Chcę pokonać nowotwór i móc zapomnieć o tym przerażającym czasie. Twoja pomoc da mi na to szansę… Magdalena

137 252 zł
Józef Dobkowski
Józef Dobkowski , 5 years old

❗️Józio przeżył porażenie prądem, teraz walczy o każdy ruch! Prosimy, pomóż...

Józio to nasz ukochany synek. Jest dla nas całym światem. Tak bardzo cieszymy się, że żyje… Jednak to, co przeżyliśmy 11 marca 2021, nie będziemy w stanie nigdy zapomnieć. Wtedy poznaliśmy, co to znaczy strach. Gdy dziś o tym myślimy, serca nadal biją nam jak szalone. Teraz każdy dzień to walka o jego życie i sprawną przyszłość…  To był nieszczęśliwy wypadek. Jednak chwila zamieniła całe nasze życie w koszmar… Nasz najmłodszy synek Józio został porażony prądem. To wszystko, co działo się dalej, pamiętam jak przez mgłę. Józio stracił przytomność już w domu, rozpoczęliśmy reanimację. Jednak dopiero po czasie zaczęło się dziać najgorsze… Karetka, szpital… Lekarze aż 40 minut walczyli, by przywrócić mu życie. Tak długo musiał być reanimowany. Szok i przerażenie zupełnie opanowały wtedy nasze głowy. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, a każda minuta ciągnęła się jak wieczność. W jednej chwili zawalił się nam cały świat. Bezsenne noce pełne strachu i lęku o życie naszego dziecka, dźwięk aparatury, dziesiątki podawanych leków...  Józek przeżył. I to był dla nas pierwszy cud za który codziennie jesteśmy wdzięczni. Pierwsze miesiące po koszmarnym wypadku spędził na wielu szpitalnych oddziałach, gdzie najpierw walczył o życie, a potem lekarze robili co w ich mocy, by podtrzymać wszystkie funkcje życiowe. Przez ten czas wiele razy słyszeliśmy gorzkie słowa: Proszę być przygotowanym na najgorsze. Józek nas nie słyszy, nic z tego nie będzie… My jednak nie traciliśmy nadziei. Przez pół roku byliśmy pacjentami Kliniki Budzik. To tam uwierzyliśmy w to, że ciężką pracą możemy odzyskać ukochanego synka.  Nasze maleństwo ma niedowład czterokończynowy, padaczkę, niewydolność serca, jest karmiony przez PEG-a, nie mówi… Wróciła minimalna świadomość. Uśmiecha się, gdy słyszy gitarę. Skupia swoją uwagę, gdy widzi filmiki sprzed wypadku, na których szaleje podczas zabaw. Te małe rzeczy trzymają nas przy życiu. Pozwalają uwierzyć, że Józio do nas wróci…  Żaden rodzic nie powinien być w sytuacji, w której musi patrzeć na umierające dziecko. To, co nas spotkało to koszmar, ale wiemy, że nie możemy się poddać! Zbiórka pomoże nam zapewnić intensywną rehabilitację, zakupić sprzęty oraz pokryć koszty leczenia. Z całych sił będziemy walczyć o zdrowie, świadomość i sprawność naszego syna! Twoja pomoc sprawi, że będzie to znacznie łatwiejsze. Rodzice Józia –––––––––––––––––––– ➤ Obudźmy Józia

136 219 zł
Franek Wierzchowski
Franek Wierzchowski , 18 years old

Potrącony przez samochód Franek otarł się o śmierć! Teraz walczy o powrót do zdrowia!

W takie historie ciężko uwierzyć. Czasem zdarzają się w książkach, niekiedy w filmach. Naszą napisało życie - ze wszystkimi wzlotami i upadkami. Ona wciąż się toczy, a każdy z Was może stać się jej częścią. Wystarczy, że zdecydujesz się dać Frankowi szansę.  Najgorsza wiadomość, jaką może usłyszeć rodzic. Zdarzył się nieszczęśliwy wypadek... - te słowa paraliżują. Franek wracał do domu rowerem, gdy na skrzyżowaniu został  potrącony przez pędzące auto. Został uderzony z tak ogromną siłą, że dosłownie przeleciał blisko 20 metrów. Zderzenie z samochodem a następnie asfaltem doprowadziło do konsekwencji, które były tragiczne w skutkach. Nasze dziecko omal nie zginęło na miejscu. Pogotowie zabrało Franka do szpitala i na OIOM-ie rozpoczęła się walka o jego życie. Początkowo nie wiedzieliśmy nic, a lekarze nie robili nam żadnych nadziei. Ta niepewność była najgorsza. Codzienne wielogodzinne wizyty w szpitalu, przyśpieszone bicie serca podczas rozmów telefonicznych z lekarzem dyżurnym i obezwładniający strach, że tym razem lekarze nie będą mieli dla nas dobrych informacji. Patrzyłem na mojego syna, który miał przed sobą przyszłość, sportowe sukcesy, dalekie podróże. Jedna chwila, wypadek zniszczyły wszystkie nadzieje. Sprawiły, że całe rodzinne życie przestało biec ustalonym wcześniej torem. Wszystko podporządkowaliśmy walce - najpierw o życie, a później o zdrowie i sprawność Franka. Jakiś czas po wypadku mieliśmy wrażenie, że nawiązaliśmy kontakt. Uchylone oczy, a za nimi być może świadome spojrzenie, potem pierwsze gesty, uścisk dłoni. Nasza radość nie miała końca. I choć lekarze przestrzegali nas przed popadaniem w euforię, to było niezmiernie trudne. Bo są momenty, w których emocje biorą górę, a serce zdecydowanie przeważa nad rozumem. Życie szybko zweryfikowało początkowy optymizm, okazało się, że pierwsze symptomy świadczące o wybudzeniu ze śpiączki znikają jeszcze szybciej niż się pojawiają. Każda uciekająca umiejętność była dla nas jak cios prosto w serce. Rozmowy, o których syn zupełnie nie pamiętał, a które były dla nas sygnałem, że wszystko wraca do normy. Wynik tej gry wciąż nie był przesądzony. Mecz trwał w najlepsze, a dla nas liczył się tylko jeden wynik.  Po ponad miesięcznym pobycie w szpitalu, nasz syn został przewieziony do kliniki wybudzeniowej. Pobyt w Klinice Budzik miał być dla nas nadzieją na odzyskanie przez Franka pełnej sprawności. Kiedy tam szliśmy syn był w bardzo złym stanie, a o rokowaniach nikt nie chciał mówić otwarcie. Tymczasem kolejne miesiące przynosiły mniejsze i większe postępy. Każdy z nich był dla nas najlepszą wiadomością i nadzieją na to, że Franek niebawem wróci do pełni sił. Niestety, obecnie sytuacja wciąż jest poważna, a syn wymaga ciągłej opieki, rehabilitacji, zajęć. Ich przerwanie nie wchodzi w grę, ta strata może doprowadzić do tego, że stracimy nie tylko to, co Franek wypracował ciężką pracą, ale także szansę na kolejne postępy. Nie możemy na to pozwolić! Niestety, dowiedzieliśmy się, że nasz pobyt w klinice niebawem dobiegnie końca, a wtedy sprawa stanie się poważna. Bo zmiana miejsca, zapewnienie mu najlepszej opieki będzie wiązało się z ogromnymi kosztami. To kwoty rzędu kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie!  Na początku marca 2020 roku opuściliśmy Klinikę Budzik i teraz od podstaw musimy stworzyć mu plan leczenia, rehabilitacji i funkcjonowania w „nowym” życiu. Franek zamienił kort tenisowy na salę rehabilitacyjną, aktywne życie na walkę o możliwość samodzielnego poruszania rękami i nogami. Jego oryginalny styl bycia, cięty dowcip zastąpiło poszukiwanie odpowiednich słów i wspomnień, które czasem zwyczajnie ulatują. Jesteśmy w tej walce razem - wszystko zostało podporządkowane temu, by skutki tego fatalnego wypadku nie zdominowały kolejnych lat życia Franka. Największe marzenie to powrót do pełni sił, samodzielnego funkcjonowania, do chodzenia a może kiedyś biegania. Na chwilę obecną to nie jest bliska perspektywa... Właśnie dlatego dziś prosimy o wsparcie dla naszego syna!  Dla Franka nie wszystko stracone. Nasz syn, nauczony sportowymi zasadami, zawsze walczy do końca. Jednak w tym meczu nie może na boisku stać sam, potrzebuje osób, które pomogą mu w osiągnięciu najważniejszego zwycięstwa.

134 053 zł