Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Konopka
Filip Konopka , 4 years old

„Czekam na dzień, kiedy synek powie, że mnie kocha…” – pomóż w walce o zdrowie Filipa!

Mój synek jest małym, kochanym chłopcem. Dzień jego urodzin był najszczęśliwszym dniem mojego życia! Nie mogłam się doczekać, aż zabiorę go do domu. Chciałam zapewnić mu wspaniałe dzieciństwo i tylko patrzeć jak rośnie! Filipek rozwijał się dobrze, jego zachowanie właściwie nie różniło się od innych niemowlaków, uśmiechał się i gaworzył. Nigdy nie zapomnę tego cudownego dnia, kiedy po raz pierwszy usłyszałam słowo „mama”! Chyba każda kobieta marzy o tym momencie! Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że w przyszłości może się to już nie powtórzyć…  Wróciłam do pracy, kiedy Filip miał roczek. Ciężko było mi rozstać się z synkiem, z którym do tej pory mogłam spędzać całe dnie. Jednak po trzech miesiącach zaczęło dziać się coś niepokojącego – u Filipka zaczęła zanikać mowa! Byłam bardzo zaniepokojona, bałam się, że to skutek tej nagłej rozłąki. Natychmiast zaczęłam szukać pomocy u specjalistów! Byliśmy z synkiem u różnych lekarzy, aż zostaliśmy skierowani na konsultację z psychiatrą. Już na pierwszej wizycie dowiedziałam się, że Filip ma autyzm! To był dla mnie kompletny szok, nie mogłam w to uwierzyć! Przecież tak dobrze się rozwijał… Ta informacja była jak grom z jasnego nieba! Nasze szczęśliwe, spokojne życie zostało zburzone! Od diagnozy minęło już trochę czasu, a ja ciągle staram się, by synek miał jak najlepsze dzieciństwo. Każdy dzień to walka o sprawność i rozwój Filipka. Regularnie jeździmy na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju. Niestety, dojazd to aż 100 kilometrów w jedną stronę! Nic jednak nie stanie mi na przeszkodzie w walce o przyszłość mojego dziecka! Dzięki ciężkiej pracy, jaką synek wkłada w zajęcia, obserwuję ogromne postępy w jego rozwoju. Wiele czasu poświęcam też na powtarzanie z nim ćwiczeń w domu. Filip coraz lepiej radzi sobie ze wskazywaniem liczb i kolorów, ale wiem, że przed nami jeszcze ogrom pracy… Cały czas powtarzam synkowi, że go kocham, ale czy kiedyś sam będzie potrafił powiedzieć mi to samo? Jedyną szansą, by tak się stało jest kontynuowanie specjalistycznych zajęć. Nie mogę dopuścić do regresu! Refundowane terapie to kropla w morzu potrzeb, a te nierefundowane są bardzo kosztowne… Proszę, pomóżcie mi w tej trudnej walce o lepszą przyszłość Filipa! Kamila, mama

398 zł
Tomek Margola
Tomek Margola , 41 years old

Brak operacji grozi AMPUTACJĄ! Błagam o pomoc!

Niegdyś cieszyłem się każdym dniem. Miałem plany, cele, marzenia. Czułem się prawdziwie szczęśliwym człowiekiem. Nigdy nie myślałem, że jedna chwila może zaważyć na przyszłości bezpowrotnie… Tragiczny wypadek zmienił moją codzienność w koszmar! Wszystko zaczęło się w 2017 roku, kiedy samochód, w którym jechałem, rozbił się na zakręcie. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Myślałem, że to koniec. Byłem przerażony. Wskutek wypadku ucierpiała moja lewa noga. W drodze do szpitala zastanawiałem się, jak będzie wyglądać moja przyszłość… W szpitalu moja noga została poddana operacji. Złamanie było na tyle ciężkie, że kość nie mogła się zrosnąć, a rana zabliźnić. Codzienny, przeszywający ból uśmierzały leki oraz nadzieja na lepsze jutro.  Poprawa jednak nie nadchodziła. Nieustające stany zapalne wskazywały na to, że noga nie jest w stanie się zagoić. Dowiedziałem się, że, jeśli leczenie nie przyniesie efektów, to kolejna operacja grozi mi… AMPUTACJĄ! Nie mogłem się na to zgodzić! Od tamtych dramatycznych chwil minęło wiele lat. Wciąż nie zgadzałem się z propozycją lekarzy. Chciałem ratować nogę za wszelką cenę. Latami szukałem specjalistów, którzy potrafiliby mi pomóc. Nadzieja przyszła w 2023 roku. Zostałem zakwalifikowany na operację. Radość nie trwała jednak zbyt długo... Po zabiegu liczyłem, że moje życie wreszcie upodobni się do tego sprzed wypadku. Niestety tak się nie stało. Noga znów nie chciała się goić, a towarzyszący temu stan zapalny powodował potworny ból! Codzienne czynności na nowo sprawiały mi kłopot. Mieszkam sam, więc każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem. Mam problem z najprostszymi czynnościami, jak ugotowanie sobie obiadu, czy zrobienie zakupów. Przedłużające się leczenie nie dawało efektów, a ja kolejny raz traciłem nadzieję. Nie spodziewałam się, że za rogiem czeka kolejna tragedia… Przez niesprawną nogę poślizgnąłem się na płytkach, łamiąc sobie kolejną kość! To okropne zdarzenie sprawiło, że całkowicie straciłem możliwość poruszania się.  Przy okrutnej serii spadających na mnie nieszczęść los wreszcie się do mnie uśmiechnął. Udało mi się znaleźć lekarza, który podejmie się kolejnej operacji. Czeka mnie wieloetapowy proces powrotu do dawnej sprawności. Bardzo chciałbym, żeby marzenie o zdrowej nodze wreszcie się spełniło… Czekam na nie tyle lat! Niestety prywatny zabieg jest bardzo drogi i znacznie przekracza moje finansowe możliwości… Tak bardzo nie chcę się poddać, jednak czuję się jak w pułapce. Potrzebne mi Wasze wsparcie… Błagam o pomoc! Tomasz

313,00 zł ( 0.98% )
Still needed: 31 602,00 zł
Konstanty Krywych
Konstanty Krywych , 47 years old

Prasa obcięła mi nogi❗️Musiałem doczołgać się do szafki, by wezwać pomoc❗️

To był wypadek przy pracy, bardzo szybki. Upadłem i prasa folii ucięła mi obie nogi. Ponieważ nikogo nie było wokół, musiałem sam wyciągnąć się z maszyny i na rękach i brzuchu dopełznąć do szafki. Nawet na chwilę nie tracąc świadomości, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po pomoc.  Wtedy adrenalina działała na najwyższych obrotach. Dziś to już wspomnienie, ale wciąż bolesne. Razem z żoną i córką wynajmujemy mieszkanie, ale nie wolno nic w nim zmieniać czy dopasować do osoby niepełnosprawnej. Nauczyłem się sam myć, ale jest problem chociażby z toaletą. Do tego w budynku nie ma podjazdu. Swoje ważę i dlatego ulicę widzę raz w tygodniu, kiedy przyjeżdża do nas mój brat. Wciąż szukamy mieszkania niżej, ale to jeszcze potrwa… A to dlatego, że sytuacja jest trudna. Przed wojną razem z żoną prowadziliśmy działalność, mieliśmy kilka sklepów, w wolnej chwili podróżowaliśmy… Aż 4 marca 2022 roku nasz miejscowość została okupowana. Wytrzymaliśmy 7 miesięcy, po których udało się uciec do Polski. Zacząłem pracę jako pracownik fizyczny. Mieliśmy już mniej środków i czasu, ale byliśmy szczęśliwi, bo byliśmy bezpieczni. Nawet wciąż udawało się odwiedzać ciekawe miejsca. A teraz – raz w tygodniu mogę zobaczyć coś innego niż ściany mieszkania lub szpitala. Jest ciężko. Czuję, jakbym był niepełnowartościowy i bezradny. Nie wiem, jak na nowo ułożyć sobie życie, czym się zająć, JAK się zająć, jak zarabiać na życie… Stąd moja prośba o pomoc. Szukam, oglądam, ćwiczę, uczę się… Chciałbym móc stanąć, chociaż nie na własnych nogach i protezy są dla mnie szansą. Ale ich cena jest kosmicznie wielka. Chcę być sprawny, by móc BYĆ dla mojej rodziny. Dlatego proszę o pomoc, choć symboliczną złotówkę, by zakupić protezy i w końcu móc żyć. Kostiantyn

261 623,00 zł ( 77.57% )
Still needed: 75 612,00 zł
Adam Trynkos
Adam Trynkos , 9 years old

Proteza oczka PILNIE potrzebna❗️Pomóż Adasiowi❗️

Za każdym razem myślałam, że to już ostatnia operacja, ostatni zabieg czy konsultacja. Niestety, skomplikowana choroba wciąż stawia przed nami wyzwania, a ja z przerażeniem patrzę w przyszłość mojego dziecka, bo szczególnie teraz cierpienie i niepewność jest częścią naszej codzienności.  Nie wiem, ile jeszcze wizyt w niemieckiej klinice przed nami. Proteza oka wymaga regularnej wymiany, a zabieg może odbyć się wyłącznie w niemieckiej klinice, gdzie lekarze znają nasz przypadek i są w stanie reagować na każdy sygnał organizmu.  Przed każdą kolejną podróżą paraliżuje mnie strach. Przeraża mnie świadomość, że jeżeli stan Adasia się pogorszy, a ja nie będę miała odpowiedniej kwoty, będziemy musieli czekać na ratunek. Ta walka trwa od wielu lat, a jednak wciąż nie straciłam nadziei. Wiem, że walczę o najwyższą stawkę – zdrowie mojego dziecka! Każdy jego uśmiech i poprawa zdrowia utwierdza mnie w tym, że ta walka ma sens. Wiele razy obiecywałam Adamowi, że to już koniec, że musi wytrzymać, tymczasem leczenie się przedłuża, a mi zaczyna brakować sił. Wychowuję moje dzieci i wiem, że w pewnym momencie zabraknie mi też środków na to, by zapewnić Adasiowi opiekę najlepszych specjalistów. Przeraża mnie to, że znów muszę prosić o pomoc, ale w tym momencie nie mam innego wyjścia. Środki potrzebne są właściwie natychmiast. Przekładanie terminów nie wchodzi w grę, dlatego jedyne, co mogę zrobić to prosić o pomoc! Proszę, podaruj mojemu synowi szansę na lepsze jutro i możliwość ucieczki z pułapki stworzonej przez chorobę. Dzięki tobie rzeczywistość Adasia może być znacznie lepsza, że choroba nie zniszczy mu życia już na zawsze.  Brak oka to bardzo bolesne doświadczenie dla mojego dziecka. Wykluczenie społeczne, ból i strach to nie jest coś, czego powinien doświadczać 9-latek. Na szczęście wciąż mamy szansę na walkę, wciąż możemy zawalczyć o to, by Adaś nie musiał cierpieć już dłużej. To jeszcze dziecko, a jedyne, czego dla niego chcę to bezpieczeństwo i namiastka szczęścia… Jeszcze raz przychodzę do Ciebie z prośbą o pomocną dłoń. Codzienność nas przytłacza, mnie nie raz rzuca na kolana, ale tutaj chodzi o Adasia. Nie możemy stracić jedynej szansy! Krystyna, mama

56 634,00 zł ( 56.03% )
Still needed: 44 430,00 zł
Aneta Kamionka
Aneta Kamionka , 48 years old

Pomagała ludziom niezdolnym do samodzielnego życia. Teraz sama potrzebuje wsparcia❗️

Moja żona od lat zmaga się z problemami kręgosłupa w odcinku szyjnym – ucisk rdzenia kręgowego prowadzi do niedowładów lewostronnych. Aneta przeszła już operację, która ma poprawić jej stan zdrowia, ale czekają ją kolejne… Potem konieczna będzie rehabilitacja. Niestety, oczekiwanie na świadczenia refundowane są bardzo długie, a prywatna rehabilitacja bardzo kosztowna. Ale w naszej sytuacji czas działa na niekorzyść, dlatego nie możemy czekać. Moja żona ma 48 lat. Większość życia poświęciła pomocy innym jako opiekunka medyczna ludzi, którzy nie mogli egzystować samodzielnie. Dwa lata pomagała dzieciom prowadząc pogotowie rodzinne… A obecnie nie jest w stanie podjąć pracy. Jedno z naszych dzieci studiuje na wymarzonej medycynie i potrzebuje naszego wsparcia, a utrzymujemy się z jednego wynagrodzenia. Opłacanie prywatnych zabiegów staje się niemożliwe. Dlatego w końcu zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc. Każda wpłacona na leczenie mojej żony złotówka jest szansą na powrót do zdrowia i zajęć, które tak kocha. Potrzebujemy pomocy, by móc dalej pomagać. Andrzej, mąż

440 zł
Tomasz Przybyła
Tomasz Przybyła , 39 years old

Mam tylko jedno marzenie - by ŻYĆ ❗️Proszę o pomoc ❗️

Mam na imię Tomek. Mam 39 lat, trójkę wspaniałych dzieci, kochaną żonę, mnóstwo planów na przyszłość i … nowotwór, który próbuje mi to wszystko odebrać. Proszę o Waszą pomoc w mojej walce na śmierć i życie! Wszystko zaczęło się w grudniu 2022 roku, kiedy złe wyniki krwi zapoczątkowały moją podróż po gabinetach lekarzy. Dużo schudłem i straciłem siły. Nie byłem w stanie pracować. W okolicy węzłów chłonnych pojawił się guz. Martwiłem się o własne zdrowie i rodzinę: Jak przetrwamy bez mojej pensji? Przecież jestem ojcem, odpowiadam za rodzinę… W czerwcu 2023 roku przeszedłem operację usunięcia guza w lewej pachwinie. Lekarze przeprowadzili biopsję. Gdy poznałem diagnozę, świat się dla mnie zatrzymał — złośliwy, rozlany chłoniak limfoblastyczny! Od tej pory minęło już wiele czasu, a ja nadal nie mogę rozpocząć leczenia… Pochodzę z małej miejscowości, dlatego każdy wyjazd do szpitala wiąże się dla mnie z kosztami, którym w tej chwili nie jestem w stanie sprostać. Z powodu braku pieniędzy musiałem zrezygnować z leczenia w Warszawie i obecnie oczekuję na przyjęcie w szpitalu w Częstochowie, która jest bliżej. W tym czasie nowotwór rośnie w siłę, a ja nieustannie cierpię… Ostatnie badania wykryły nowe zmiany pod obiema pachami i na szyi. Bomba tyka! Walka z rakiem wymaga ode mnie ogromnej siły, ale też pieniędzy. Te kończą się najszybciej… Potrzebuję Waszego wsparcia, by dalej móc korzystać z opieki onkologa i hematologa oraz wreszcie rozpocząć terapię. Choroba wdarła się w moje życie bez żadnego ostrzeżenia. Nie mogę pozwolić, by mi je odebrała. Chcę patrzeć, jak rosną moje dzieci i pokazywać im świat. Mam jeszcze tak wiele do zrobienia… Proszę, pomóżcie!

1 577,00 zł ( 5.92% )
Still needed: 25 019,00 zł
Agnieszka Chaber-Towarek
Agnieszka Chaber-Towarek , 41 years old

Stwardnienie rozsiane zawładnęło życiem Agnieszki i jej rodziny! POMÓŻ❗️

Ja i moja żona wiedliśmy spokojne, szczęśliwe życie. Mamy cudowną, dorastającą córkę. Wszystko tak dobrze się układało! Agnieszka w końcu znalazła swoją wymarzoną pracę, która dawała jej wiele radości i satysfakcji. Tak długo na to czekała… Niestety, nagle wszystko skreśliła choroba!  Nasze życie drastycznie zmieniło się w 2020 roku. U Agnieszki pojawiły się komplikacje po zabiegu usunięcia żylaków. Bardzo bolała ją noga, przez co trafiła do lekarza. Nie dostała jednak jednoznacznej diagnozy. Trudno też było o przyjęcie do szpitala, ze względu na pandemię COVID-19.  Nie mogłem bezczynnie patrzeć na cierpienie żony, musiałem znaleźć przyczynę jej bólu! W końcu udało mi się umówić Agnieszkę do neurologa, który zdiagnozował u niej stwardnienie rozsiane! W tamtym momencie czułem, jak nasz idealny świat się zawala… Tak bardzo martwiłem się o przyszłość! Od tamtego czasu stale walczymy o sprawność Agnieszki. Choroba niestety postępuje bardzo mocno i szybko. Trudno jest mi patrzeć na ukochaną żonę, która niegdyś była pełna siły i energii, a dziś ciało odmawia jej posłuszeństwa… Agnieszce też ta niemoc sprawia wiele bólu i cierpienia.  Żona potrzebuje leków oraz regularnej rehabilitacji. Nie może trafić na wózek, to byłby dla niej zbyt wielki cios! Agnieszka już właściwie nie wychodzi z domu – jej światem stały się cztery ściany, co jest dla niej bardzo przytłaczające… Zrobiłbym wszystko, by choć trochę ulżyć jej w cierpieniu! Na szczęście, pojawiła się ogromna nadzieja na poprawę stanu mojej żony!  Agnieszka trafiła do ośrodka, w którym miała okazję wypróbować specjalistyczny kombinezon. Rozluźnia on napięte mięśnie za pomocą impulsów elektrycznych i aktywuje te słabsze. Jednocześnie zmniejsza też odczuwanie bólu. Wierzymy, że regularne używanie kombinezonu, połączone z rehabilitacją w końcu uwolni Agnieszkę od cierpienia i znacząco polepszy jej funkcjonowanie! Niestety, ogromną przeszkodą w powrocie do dawnego życia i sprawności żony są pieniądze – koszt kombinezonu to blisko 30 TYSIĘCY złotych! Do tego, Agnieszka potrzebuje regularnej rehabilitacji. Refundowane terapie nie są wystarczające, a te nierefundowane bardzo kosztowne. Z całego serca proszę więc o wsparcie mojej żony w walce o sprawność! Każda wpłacona złotówka jest na wagę złota! Łukasz, mąż Agnieszki

9 647,00 zł ( 32.38% )
Still needed: 20 141,00 zł
Marcel Majek
Marcel Majek , 8 years old

Pomóż Marcelkowi sprawnie chodzić! Tak bardzo tego potrzebuje...

Z całego serca dziękuję Wam za całe okazane dotychczas dobro! To między innymi dzięki Waszemu wsparciu możliwa była operacja stópek Marcelka... Niestety, walka o zdrowie synka nadal trwa i po raz kolejny muszę prosić Was o pomoc. Nasza historia: Marcelek jest bardzo bystrym i uśmiechniętym chłopcem. Niestety, od urodzenia zmaga się z koślawością kolan i stóp, która jest uwarunkowana chorobą genetyczną – dysplazją wielonasadową.  Natychmiast rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację. Jednak mimo ciężkiej pracy koślawość wciąż narastała. Nie było więc innego wyjścia – konieczne były dwie skomplikowane operacje. Pokładaliśmy w tych zabiegach całą nadzieję... Niestety, operacje nie przyniosły żadnego efektu.  Załamaliśmy się, a los wciąż nas nie oszczędzał... Parę lat temu po ciężkiej walce z nowotworem zmarł mój ukochany mąż. Troskliwy i cudowny tata Marcelka. W jednej chwili posypało się całe nasze życie. Nagle zostałam sama z dziećmi. W głowie pojawiły się dręczące pytania: co będzie dalej? Jak sobie poradzimy?  Wiedziałam, że bez sprawnej nogi, Marcel będzie niepełnosprawny do końca życia. Każda czynność stanie się dla niego trudna, a niekiedy całkowicie nieosiągalna... Nie mogłam do tego dopuścić.  Po wielu miesiącach poszukiwania pomocy, w końcu pojawiła się nadzieja, która stała się dla nas światełkiem w tunelu. Udało nam skontaktować się z Doktorem Paleyem – światowej sławy ortopedą, który specjalizuje się w leczeniu najcięższych schorzeń rąk i nóg. Doktor już na pierwszej konsultacji zdecydował, że podejmie się operacji obu kolan i stawów skokowych Marcelka. Operacja była bardzo kosztowna, jednak dzięki Waszej pomocy udało się zebrać niezbędne środki, a synek mógł przejść zabieg! Niestety, walka o sprawność Marcela to długi i wyczerpujący maraton. Synek ma wadę bioderka – jest podwichnięte i niezbędna jest kolejna operacja. Koszty są jednak ogromne i jako samodzielna mama nie jestem w stanie udźwignąć ich w pojedynkę.  Termin operacji jest wyznaczony na 6 sierpnia 2024 roku. Po samym zabiegu mojego synka czekają jeszcze długie tygodnie rehabilitacji. Jest to jednak jedyna szansa na sprawność i lepsze funkcjonowanie Marcelka w przyszłości.  Dotychczasowe leczenie synka, specjalistyczny sprzęt, wizyty u specjalistów, rehabilitacje – to wszystko już dawno wyczerpało nasze oszczędności. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie... Każda wpłata to krok w stronę zdrowia Marcelka. Justyna, mama

11 167,00 zł ( 14.13% )
Still needed: 67 830,00 zł
Gabryś Kaczmarek
Gabryś Kaczmarek , 12 months old

Już w pierwszych miesiącach życia nóżka Gabrysia była gipsowana!

Gabryś urodził się 3 listopada 2023 r. Tego dnia dowiedziałam się, że jego prawa nóżka ma wrodzoną szpotawość. W okresie prenatalnym nie miałam o tym pojęcia… Przy pomocy rodziny i znajomych szybko udało się rozpocząć leczenie. Niestety początki okazały się trudniejsze, niż myślałam. Pierwsza próba podjętego leczenia okazała się nieskuteczna. Pomimo trzech tygodni gipsowania, wszystko trzeba było rozpocząć na nowo! Nie chciałam narażać mojego dziecka na kolejne cierpienie. Podjęłam decyzję o rozpoczęciu leczenia w Wiedniu, u najlepszego specjalisty w Europie. Od stycznia 2024 r. Gabryś przeszedł już ponowne gipsowanie nóżki oraz zabieg tenotomii.  Teraz kiedy ma już skończone 3 miesiące, czeka go ostatni, ale najważniejszy i najdłuższy etap leczenia. Polega on na noszeniu szyny derotacyjnej, co zapobiega nawrotowi wady. Buciki, które trzeba wymieniać średnio 2-3 razy w roku, są dość kosztowne. Ich cena wynosi 1100 zł! Najprawdopodobniej konieczne będzie prowadzenie leczenia do piątego roku życia… Dodatkowo będą obowiązkowe wizyty kontrolne w Wiedniu, co także wiąże się z kosztem dojazdów. W związku z faktem, że leczenie za granicą jest drogie, zwracam się z prośbą o pomoc. Tylko prawidłowo przeprowadzone i pełne leczenie da szansę mojemu dziecku na osiągnięcie pełnej sprawności w przyszłości. Muszę podarować mojemu synowi tę SZANSĘ! Każde dziecko zasługuje na zdrowe i pełnowartościowe życie, dlatego pragnę dać Gabrysiowi najlepsze szanse na pokonanie wrodzonej wady stópki. Dlatego też proszę o pomoc, abyśmy razem mogli stworzyć przyszłość pełną możliwości i radości dla Gabrysia! Mama Gabriela

6 367 zł