Los się musi odmienić - pomóż Lence walczyć o sprawność!
Za nami lata ciężkiej pracy i bólu. Ciężko mi zliczyć noce, w których sen z powiek spędzał mi strach. Przed nami wciąż długa i wyboista droga, dlatego ściskam moją córkę za rączkę i szepczę jej do ucha, że będzie dobrze, że razem wygramy walkę z okrutnym losem! Kiedy Lenka przyszła na świat, ważyła 800 gram. Moja córeczka nie chciała czekać do końca ciąży i przyszła na świat już w 6 miesiącu. Jej mały organizm nie był jeszcze gotowy na to, by samodzielnie poradzić sobie na świecie. Jej kruche życie dosłownie wisiało na włosku. Lekarze mówili nam, że musimy być gotowi na najgorsze. Mijały godziny, dni, tygodnie. Nie było chwili bez strachu, ale w końcu stan Lenki zaczął się poprawiać. Niestety – fakt, że jest wcześniakiem odcisnął swoje piętno. Niedorozwinięte nerwy wzrokowe spowodowały, że Lenka ma teraz ma ciężką wadę wzroku – aż 18 dioptrii na minusie. Choć Lenka skończy niedługo 6 lat, to jeszcze nie mówi i nie chodzi. Przez to, że ma ADHD, ciężko jej utrzymać równowagę, więc kiedy ma pójść przed siebie sama, chwieje się i upada. Jej pokój jest cały zabezpieczony – ma miękkie ściany i miękkie podłogi. Dzięki ciężkiej pracy na przeróżnych rehabilitacjach i zaangażowaniu szkoły Lena robi postępy. Pracujemy z nią w domu oraz przychodzi do nas rehabilitantka, która wykonuje masaże i ćwiczenia ruchowe. My jako rodzice pragniemy tylko jednego – by Lenka była samodzielna, bo wtedy będzie szczęśliwa. Niestety potrzeby się piętrzą... Oprócz intensywnej rehabilitacji konieczny jest komunikator, ortezy, które ułatwią Lenie poruszanie się i stabilizację, turnusy rehabilitacyjne. Łącznie to ogromna kwota, dlatego powstała ta zbiórka. Wiem, że Lenka nigdy nie będzie w pełni zdrową dziewczynką, ale obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by w jej życiu było jak najmniej bólu i cierpienia. Wciąż w pocie czoła walczymy o to, by postępy się nie cofnęły. Rehabilitacja, konsultacje, leczenie i specjalistyczny sprzęt ortopedyczny to ogromne wydatki, na które coraz częściej nas nie stać, a przecież nie możemy odpuścić... Dlatego proszę – pomóż nam jeszcze raz! Sylwia, mama Lenki