Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Arkadiusz Woźniak
1 day left
Arkadiusz Woźniak , 54 years old

Cała rodzina czeka na samodzielny krok Arka. Proszę, pomóż nam!

Planując wspólną przyszłość z Arkiem, nie spodziewałam się, że dotknie nas aż taka niesprawiedliwość losu. Marzyliśmy o kochającej rodzinie, wspólnych wakacjach i spokojnym życiu. Niestety plany zmieniły się w mgnieniu oka, a nasz dom zaczął wyglądać jak szpital…  Spotkałam Arka w najtrudniejszym momencie mojego życia. Stał się moją opoką i największym wsparciem, pomagał przy dzieciach… Po prostu zawsze był. Miałam wrażenie, że po wszystkich życiowych traumach w końcu znalazłam odpowiednią dla siebie osobę.  Niestety sytuacja całej mojej rodziny jest bardzo trudna. Moment, w którym usłyszałam o chorobie mojego synka, był ciosem prosto w serce. Mózgowe porażenie dziecięce i w konsekwencji bardzo dużo operacji, bólu i łez. Do tego nieustanne problemy z zachowaniem starszej córki ogromnie mnie dołowały. Gdy poznałam Arka poczułam, że u jego boku jestem w stanie znieść wszystko. Doczekaliśmy się także wspólnego dziecka. Synek jest naszą wielką miłością. Właśnie wtedy przyszedł kolejny cios, po którym jeszcze trudniej było mi się podnieść. Arek - moje wsparcie, miłość, człowiek, przy którym byłam silna, musiał przejść operację. Tętniak i krwiak mózgu zaatakowały z podwójną siłą. Wiedziałam, że nasze życie nie będzie wyglądało tak, jak marzyliśmy, jak planowaliśmy… Dlaczego ta niesprawiedliwość dotyka znowu moją rodzinę? Skutkiem operacji jest paraliż lewostronny. Arek walczy ciężko każdego dnia, by stanąć na nogi. W tym momencie stawia swoje pierwsze kroki przy pomocy balkonika i porusza się w ortezie. Niestety jego organizm jest bardzo słaby, wręcz wykończony, a lewa ręka cały czas odmawia posłuszeństwa.  Zostałam z tym wszystkim sama. Najgorsza jest jednak świadomość, że problemy mnie przerastają i za chwilę sobie z nimi nie poradzę. Zajmuję się dziećmi, ukochanym i jego 90-letnią mamą. Mam już po prostu dość. Staram się nie poddawać, bo wiem, że jeśli to zrobię, runie nie tylko mój świat, ale też całej mojej rodziny. Wiem, że nie będzie tak jak dawniej, ale każda, choć najdrobniejsza pomoc, wsparcie i dobre słowo są teraz na wagę złota. Dlatego muszę postawić Arka na nogi. Czekam na niego nie tylko ja, ale także cała nasza rodzina... Proszę, pomóż! Paulina     

5 717,00 zł ( 37.26% )
Still needed: 9 624,00 zł
Robert Wichłacz
Robert Wichłacz , 49 years old

Życie bez ręki wymaga wielu wyrzeczeń. Chcę na nowo czerpać z niego garściami!

Trzy lata temu uległem wypadkowi, który diametralnie zmienił moje życie prywatne i zawodowe. Urazy ręki były na tyle poważne, że lekarze nie mogli jej uratować i amputowali prawą kończynę na wysokości przedramienia.  Przed wypadkiem byłem osobą aktywną fizycznie, uprawiałem amatorsko windsurfing, snowboard, kolarstwo. Jedną z pasji były również motocykle. W tej chwili większość moich pasji jest niemożliwa do realizacji. Życie  jakby zwolniło, a w niektórych miejscach nawet zatrzymało. Także plany zawodowe musiałem pozmieniać, ponieważ wykonywałem pracę fizyczną.  Aktualnie jestem według orzecznika ZUS niezdolny do pracy do 2023 roku. Na początku września pozytywnie przeszedłem test badania przewodnictwa sygnałów mięśniowych, co oznacza, że od strony funkcjonalnej moje ciało może współpracować z protezą bioniczną. Dzięki takiej protezie będę mógł wrócić do życia sprzed wypadku i normalnie funkcjonować! Jedyną przeszkodą jest kwota, jaką muszę zapłacić za taką protezę. Proszę o wsparcie! Robert

29 889,00 zł ( 12.18% )
Still needed: 215 356,00 zł
Marcin Buchta
Marcin Buchta , 45 years old

Aby ratować mi życie, lekarze musieli amputować mi nogę. Teraz walczę o sprawność!

Jestem zaledwie po 40-tce, a życie już wystawiło mnie na ogromną próbę. Zawsze byłem bardzo aktywny, pracowałem fizycznie, robiąc remonty i pracując na budowach. Dlatego ból nóg traktowałem jako zmęczenie, a opuchlizny tłumaczyłem przepracowaniem. Dopiero kiedy ból był nie do wytrzymania, poszedłem do lekarza. Diagnoza dosłownie ścięła mnie z nóg. Okazało się, że mam zaawansowaną miażdżycę i zakrzepicę. Z tego powodu trafiłem do szpitala, gdzie lekarze starali się uratować mi nogę, niestety bezskutecznie. Mój stan zaczął się pogarszać z godziny na godzinę. Lekarze wprowadzili mnie w śpiączkę farmakologiczną, ale wdała się sepsa. Moje życie zawisło na włosku. Tylko szybka amputacja nogi mogła mnie ocalić. Zapłaciłem wysoką cenę, nie spodziewałem się, że będzie mi jej tak bardzo brakować. Minęło już prawie pół roku. Operacja odbyła się w połowie lipca i powoli zaczynam oswajać się z nową rzeczywistością. Powiedzieć, że nie jest łatwo, to jak nic nie powiedzieć. Każda czynność, którą do tej pory człowiek wykonywał bez większego zastanowienia, dzisiaj wymaga nie lada wysiłku. Potrzebuję podpórki, kul, balkoniku, a czasami zwyczajnej ściany.  Jedyną nadzieją, żeby odzyskać choć część utraconej samodzielności, jest ciągła praca nad sobą. W moim obecnym stanie wymagam ciągłej rehabilitacji oraz zakupu protezy, która da mi szansę na powrót do dawnego życia i aktywności zawodowej. Niestety, przekracza to moje możliwości finansowe, dlatego proszę o pomoc. Wesprzyj moją zbiórkę nawet najmniejszą wpłatą. Marcin

7 888,00 zł ( 11.76% )
Still needed: 59 166,00 zł
Robert Nowiński
7 days left
Robert Nowiński , 47 years old

Aby mieszkanie nie stało się pułapką bez wyjścia. Pomagamy Robertowi!

Zanim doszło do wypadku, który przekreślił całe moje dotychczasowe życie, byłem samodzielnym, pracującym człowiekiem, mającym pasje i plany na przyszłość. Pracowałem w wielu branżach, byłem dekarzem, mechanikiem, kierowcą samochodów ciężarowych, wyjeżdżałem również do pracy za granicę. Teraz, niestety nie jestem już w stanie poradzić sobie sam.  Mimo że od dnia wypadku minęło już kilka lat, mój ostatni dzień w pracy pamiętam doskonale. Poranek minął standardowo. Poranna kawa, śniadanie. Pojechałem do pracy, a jedna chwila nieuwagi sprawiła, że moje życie brutalnie odmieniło się raz na zawsze. Upadająca paleta przycisnęła mi obie stopy. Ból, który wtedy poczułem, jest nie do opisania. Koledzy, którzy mnie usłyszeli, natychmiast wezwali pomoc. Bardzo szybko trafiłem do szpitala. Kiedy się obudziłem, na sali byłem tylko ja i lekarz. Natychmiast przekazał mi druzgocące wieści. W wyniku zmiażdżenia amputowano mi część prawej i lewej stopy. Te słowa brzmiały jak wyrok. W jednej chwili zdałem sobie sprawę, że teraz wszystko się zmieni.  Dni mijały, a ja zamiast czuć się lepiej, nadal nie mogłem wstawać z łóżka. Cały czas zastanawiałem się co będzie dalej. Kiedy zacząłem przyzwyczajać się do myśli, że będę musiał sobie jakoś poradzić, mój stan zdrowia znacznie się pogorszył. Niestety, z powodu moich innych chorób zaistniała konieczność kolejnej amputacji nóg, tym razem na wysokości podudzi.  Od czasu wypadku nie jestem w stanie poradzić sobie sam. Amputacja sprawiła, że potrzebuję opieki 24 godziny na dobę. Mam problemy z prostymi domowymi czynnościami takimi jak pranie, sprzątanie, przygotowywanie opału na zimę. Bardzo dużym utrudnieniem jest kotłownia, która znajduje się w piwnicy. Dopóki jest lato, nie mam problemów. Boję się zimy, która może spowodować, że w mieszkaniu warunki do życia będą nie do zniesienia.  Mój dom, który kiedyś był oazą, teraz jest dla mnie torem przeszkód nie do pokonania. Nie potrafię wjechać wózkiem do łazienki, żeby się umyć, wejście do wanny to dla mnie ogromny kłopot. Dom wymaga generalnego remontu, a przede wszystkim dostosowania go pod potrzeby osoby na wózku. Podłoga w korytarzu rozpada się, drzwi do pomieszczeń są dla mnie zdecydowanie za wąskie…  Chciałbym poczuć się wolny, chociażby we własnym domu. Bardzo proszę o pomoc w zebraniu środków na przystosowanie go do moich potrzeb. Bez tego jestem więźniem już nie tylko we własnym ciele, ale też we własnym domu. Zależy mi również na zakupie nowych protez. Obecne są już bardzo wysłużone i sprawiają mi więcej bólu niż pożytku. Kaleczą mi skórę, ranią i nie spełniają swojej roli. Nowe protezy ułatwią mi codzienne życie i sprawią, że znów będę czuł się samodzielny i potrzebny. Robert

6 100,00 zł ( 10.52% )
Still needed: 51 879,00 zł
Agnieszka Kryus
Agnieszka Kryus , 28 years old

Walczę o zdrowie i godne życie dla mojej rodziny!

Tak bardzo chciałabym obudzić się i poczuć, że w moim życiu jest wszystko tak, jak być powinno. Od tylu lat nie jest mi łatwo, cierpię z powodu przepukliny oponowo-rdzeniowej, a także pęcherza neurogennego. Po urodzeniu pierwszego dziecka nie jestem w stanie samodzielnie chodzić, moje nogi zastąpił wózek inwalidzki, a moje dzieci nie mają już w pełni sprawnej mamy, nie mają też w pełni zdrowego taty, ale mimo to nie mam żalu do losu, staram się cieszyć tym, co mam, a mam cudowną rodzinę, dla której codziennie rano wstaję z łóżka i podejmuję walkę o lepszą przyszłość.  Jedyne, o czym tak bardzo marzę to, by moje dzieci mogły godnie żyć, by nigdy w życiu nie poczuły się gorsze, by nigdy nawet nie pomyślały o tym, że w ich życiu czegoś brakuje, bo ich mama jest niepełnosprawna... Potrzebuję wsparcia dla siebie i moich dzieci. Proszę, pomóż!  Agnieszka

9 628,00 zł ( 18.1% )
Still needed: 43 564,00 zł
Barbara Moczulska-Sulej
5 days left
Barbara Moczulska-Sulej , 73 years old

Pijany kierowca potrącił Basię na pasach – pomóżmy jej wrócić do zdrowia!

Nasza Basia – kochana Żona, Mamusia, Babcia, Siostra, Koleżanka i Przyjaciółka. Zawsze wyrozumiała, cierpliwa i niesamowicie ciepła. Zawsze służyła dobrym słowem i wsparciem dla innych. Dobroć promieniowała od niej i przyciągała innych. Ostatnio spełniała się w roli Babci – takiej, która przytuli, otoczy opieką i bezwarunkową miłością, objaśni, na czym polega świat i zawsze znajdzie czas dla wnuków.  Jedna chwila zmieniła wszystko wywróciła jednak cały poukładany świat. Jedna chwila i kilka decyzji nieodpowiedzialnego człowieka... 27 kwietnia 2020 roku pijany kierowca z dużą prędkością potrącił Basię na przejściu dla pieszych. Nieprzytomna została przetransportowana śmigłowcem do szpitala na oddział intensywnej opieki. Doznała bardzo licznych złamań, w tym rąk, nóg, klatki piersiowej, kręgosłupa, miednicy, stłuczenia płuc oraz poważnego i rozległego urazu mózgowo-czaszkowego. Zapadła w śpiączkę... Wypadek miał miejsce w czasie, gdy szpitale były zamknięte dla odwiedzających. Spowodowało to, że długie tygodnie i miesiące spędzone samotnie w szpitalu, bez obecności najbliższych. Dzięki staraniom lekarzy wybudziła się ze śpiączki i odzyskała przytomność. Jednak liczne obrażenia spowodowały, że jest całkowicie zależna od innych. Od wypadku Basia nie chodzi, z pomocą innych może przemieszczać się tylko na wózku. Każdego dnia dziękujemy za to, że nadal jest z nami. Jednak poważny uraz mózgowo-czaszkowy utrudnia kontakt… A przecież jeszcze tak dobrze pamiętamy Basię sprzed wypadku. Rodzina zawsze była dla niej najważniejsza. Poza tym lubiła zajmować się ogrodnictwem – sadziła i z niezwykłą dbałością pielęgnowała kwiaty. Potrafiła odratować niemal każdy kwiat, który pod Jej skrzydłami rozkwitał. Kuchnia była jej żywiołem – lubiła gotować, nie tylko tradycyjnie. Eksperymentowała z nowymi potrawami i smakami. Jej soki, nalewki, konfitury miały rzesze fanów. Lubiła czytać i rozwiązywać krzyżówki. Otwarta na nowych ludzi i miejsca... Każdego dnia walczymy, aby chociaż cząstka dawnej Basi wróciła do nas, abyśmy mogli zobaczyć na jej twarzy uśmiech, porozmawiać. Tak ważne jest, aby pomóc jej pokonać strach, który wywołał wypadek, długie samotne miesiące spędzone w szpitalu oraz trudności związane z nową sytuacją. Tak bardzo ważne jest, aby powoli odzyskiwać dawną sprawność. Dlatego po ponad 5 miesiącach spędzonych w szpitalu konieczna jest dalsza specjalistyczna i niestety bardzo droga rehabilitacja.  Dlatego z całego serca prosimy, abyśmy mogli dalej walczyć o osobę, którą tak bardzo kochamy! Rodzina Basi

6 390,00 zł ( 10.48% )
Still needed: 54 568,00 zł
Stanisław, Joanna, Antoni, Urszula, Emilia Wierzbiccy
Stanisław, Joanna, Antoni, Urszula, Emilia Wierzbiccy , 10 years old

Przyszłość pod znakiem zapytania... Pomóż uratować rodzeństwo!

Chciałam zbudować dom wypełniony śmiechem i miłością. Chciałam zbudować dom, w którym będą działy się cuda, te wielkie i te malutkie. Chciałam za to wszystko dziękować i o nic nie musieć prosić. Tak bardzo chciałam, żeby moje życie wyglądało inaczej... Żeby życie moich dzieci było inne… Choroba genetyczna - to podejrzewają lekarze. Badania przeciągają się w nieskończoność, a my nie mamy czasu. Nie mogę płakać, muszę działać, bo moje dzieci mnie potrzebują. Ja jednak potrzebuję pomocy, by walczyć o ich zdrowie... Mam pięcioro dzieci, z których każde rozwija się nieprawidłowo. Kocham je nad życie i zrobiłabym dla nich wszystko, jednak wszystko to w naszym przypadku za mało. Tego co najważniejsze nie mogę im dać... Nie mogę dać im zdrowia. Dwoje najstarszych ma orzeczenie o niepełnosprawności z tytułu autyzmu, trzeci syn jest w trakcie uzyskiwania orzeczenia. Najmłodsze córki również są pod opieką specjalistów, u Emilki podejrzewamy porażenie mózgowe… Czas do postawienia prawidłowej diagnozy ma ogromne znaczenie, żeby można było odpowiednio szybko leczyć i reagować na nowe objawy, a także przedstawić pełną dokumentację medyczną na komisji ds. orzekania o niepełnosprawności. W tej chwili o diagnozę walczymy już 5 lat (od zachorowania najstarszego syna) i przez długi czas lekarze nas zbywali, bagatelizowali objawy i nie widzieli potrzeby diagnozy genetycznej.  Trwa rozszerzona diagnostyka pod kątem wad genetycznych, która mam wrażenie, się nie kończy. W naszym przypadku niezbędne jest wykonanie badania WES, niezwykle dokładnego i niezwykle drogiego badania.  Każdy nasz dzień to rygor większy niż na poligonie. Rehabilitacja, dodatkowe terapie, konsultacje i kolejne serie badań, do tego pandemia, która przesuwa wszystko w czasie. A my tego czasu nie mamy. Żeby walczyć, musimy wiedzieć, z czym przyszło nam się zmierzyć, czas ucieka nieubłaganie... Kilka dni temu niczym cios prosto w serce, spłynęła na nas kolejna wiadomość - u Antosia zdiagnozowano chorobę kości. Im szybciej dowiemy się, jaka jest to choroba, tym szybciej będziemy mogli zacząć działać. Każdy dzień bez diagnozy to bezpowrotnie zmarnowana szansa. Szansa na przyszłość moich dzieci, o którą muszę zawalczyć, za wszelką cenę. Potrzeby rosną, a pieniędzy zaczyna brakować... Dlatego piszę do Ciebie, dzielę się moją historią i proszę o pomoc. Proszę o pomoc, bo wiem, że sama nie uratuję moich największych skarbów. Proszę...

33 437 zł
Hubert Kucharczyk
Hubert Kucharczyk , 18 years old

Wypadek, który nie powinien wydarzyć się nigdy! Walczymy o protezę dla Huberta!

Minęło już tyle czasu od zdarzenia, które chciałabym wymazać z pamięci, od wypadku, przez który Hubert stracił prawą dłoń... Wybuch petardy, kilka sekund, a może nawet i nie, zadecydowały o całej przyszłości mojego dziecka. Dzisiaj o niczym tak bardzo nie marzę, jak o tym, by Hubert na nowo zaczął się uśmiechać, czuć, że jest takim samym nastolatkiem, jak jego koledzy. By jego plany i marzenia, których tak wiele w tak młodej głowie, mógł jeszcze zrealizować.  Wierzę, że to, co dobre jeszcze przed nim. Jestem prawie pewna, że z pomocą dobrych ludzi uda się, a Hubert znów będzie sprawnym nastolatkiem. W dniu, w którym stracił dłoń, wszystko legło w gruzach. Od tylu miesięcy próbuje się z nich podnieść, by na nowo zbudować swój świat. Dziś znalazłam się w momencie, w którym sama nie jestem w stanie mu pomóc... Czuję koszmarną bezsilność, na myśl o kwocie, którą trzeba zdobyć na protezę dłoni. Proszę o pomoc, bo na niczym tak bardzo mi nie zależy, jak na tym, by moje dziecko było szczęśliwe! Alicja - mama Huberta 

17 555,00 zł ( 6.34% )
Still needed: 259 041,00 zł
Tomasz Bejtlich
Tomasz Bejtlich , 39 years old

Najpierw białaczka, potem sepsa i amputacja - Tomek walczy z całych sił! Pomóż!

Ile nieszczęść może spaść na jednego, niewinnego człowieka? Jak wiele brutalnych diagnoz może przyjąć jedna osoba? Tomek od urodzenia nie słyszy. Nie to jednak jest najtrudniejsze… Kilka lat temu u Tomka zdiagnozowano białaczkę, kilka lat później wdała się sepsa, doszło do martwicy. By ratować życie, trzeba było amputować obie nogi… Dzisiaj jedyną szansą na powrót do funkcjonowania są protezy... Trudno wyobrazić sobie stres, jaki przeżywa rodzina i pacjent trafiający w ciężkim stanie na oddział ratunkowy. Niewyobrażalne są emocje towarzyszące przez kilka dni walki o życie. Każdemu towarzyszy strach, dezorientacja. W głowie rodzi się milion pytań... A co jeśli na te pytania nie ma kto odpowiedzieć? Co jeśli nie ma nikogo, kto zrozumie co nas dręczy? Poza stresem związanym z samym pobytem w szpitalu dochodzi wielki problem komunikacyjny. A w takich momentach decyzje trzeba podejmować błyskawicznie… Tomek od urodzenia jest niesłyszący, podobnie jak jego rodzice. 7 lat temu przeszedł ostrą białaczkę szpikową i przyjął przeszczep szpiku. Po długiej walce można było powiedzieć, że wygrał. Niestety w 2019 roku wróciło bardzo złe samopoczucie, pojawiły się bóle kończyn, gorączki. Na szczęście Tomek tego nie zbagatelizował. W wakacje 2019 roku trafił z powrotem pod opiekę lekarzy... W szpitalu okazało się, że narastała ciężka sepsa, czyli bardzo silna reakcja organizmu na zakażenie. Przez kolejne dni lekarzom nie udawało się ustabilizować jego stanu. Wdała się martwica... Po czterech dniach od momentu, gdy trafił na SOR, lekarze podjęli decyzję o amputacji nóg. To nadal nie pomogło, dlatego zdecydowano o reamputacji. W wyniku tego Tomek obie kończyny ma amputowane na wysokości uda. Obecnie kikuty są już zagojone i gotowe, by nosić protezy. Na te nie ma jednak pieniędzy...  Tomek zawsze był bardzo aktywny. Mimo tego, jak ciężko jest osobom głuchoniemym, wyprowadził się z domu i stał się samodzielny. Pracował między innymi jako oświetleniowiec...  Po raz kolejny życie Tomka pokazało swoje okrutne oblicze. On się nie poddaje i chce na nowo być aktywny. Do tego potrzebne są protezy nóg. Te kosztują przeszło 300 tysięcy złotych. Refundacja NFZ to zaledwie 11 tysięcy. Tylko pomoc i wsparcie dobrych ludzi zapewni mu nowy start! Prosimy, pomóż... Przyjaciele Tomka

22 118,00 zł ( 6.83% )
Still needed: 301 595,00 zł