Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daria Błach
6 dni do końca
Daria Błach , 30 lat

Wsparcie dla Darii i Maksia

Zbiórka ma na celu wsparcie finansowe syna oraz żony Dawida „Deva” Błacha, który odszedł zdecydowanie za wcześnie... Dawid był zaangażowany w 10 akcji charytatywnych organizowanych przez Ekipę Fantasy. Przez lata zebrał z nimi ponad 2 miliony złotych i pomógł dziesiątkom dzieci. Jeżeli dobro wraca, to teraz jest właściwy moment #FantasyPomaga.

125 zł
Tatiana Baranowa
Pilne!
Tatiana Baranowa , 5 lat

Moja córeczka UMIERA na chłoniaka❗️ Pojawiły się nowe komórki nowotworowe❗️RATUJ❗️

PILNE! Piszę do Was te słowa z dziecięcego oddziału onkologicznego – miejsca, które stało się dla nas piekłem na ziemi. Gdy myślałam, że najgorszy koszmar jest już za nami, że Tatianka niedługo wyzdrowieje – rozpoczął się HORROR!  Lekarze po pobraniu materiału do badań wykryli KOMÓRKI NOWOTWOROWE W PŁYNIE MÓZGOWO RDZENIOWYM! Zaledwie parę miesięcy temu w okolicach kości biodrowej u Tatianki pojawił się guz. Kolor skóry w tym miejscu zmienił się na siny. Niezwłocznie zwróciliśmy się do chirurga, który powiedział, że nie ma się czym przejmować. Uderzyła się, bywa. Po prostu miejsce jest niefortunne. Nie było żadnych innych oznak, że dzieje się coś złego. Odetchnęłam wówczas z ulgą.  W grudniu 2023 roku po raz kolejny udaliśmy się do lekarza specjalisty, jednak tym razem po raz pierwszy sprawdzono na USG węzły chłonne. W jednej krótkiej chwili wyraz twarzy lekarza się zmienił. Powiedział, że to na pewno nie jest zwykły krwiak – zmiana wygląda na nowotwór. Dostaliśmy skierowanie na kolejne badania. Dzień później zaczęły się święta. Ludzie w całym kraju świętowali, jedli, wymieniali się prezentami i cieszyli się – a my odliczaliśmy minuty, kiedy już się w skończą. Nasze dzieci rozpakowywały prezenty, a ja jako mama zbierałam w sobie wszystkie siły, by przy nich nie płakać. Wiedziałam, w jak ogromnym niebezpieczeństwie znajduje się nasza córeczka i za wszelką cenę chciałam  podarować jej spokojne święta.  Natychmiast po Bożym Narodzeniu trafiliśmy do szpitala na dalsze badania. W ciągu 10 dni córeczce pobrano krew, zrobiono ponownie USG i wykonano biopsję guza na udzie. Wszystkie wyniki były jednoznaczne i bezlitosne. Chłoniak limfoblastyczny. Te słowa onkologa brzmiały jak WYROK ŚMIERCI wydany na moją 5-letnią córeczkę. Świat wokół mnie się zatrzymał. Nagle zrobiło się bardzo ciemno i cicho. Gardło zacisnęło się z przerażenia, a po twarzy popłynęły palące łzy rozpaczy. Przez moment zobaczyłam swoją małą, bezbronną Kruszynkę w trumience – bladą, zimną, nieruchomą… Chciałam wyć z rozpaczy, póki nie usłyszy mnie ktoś, kto to będzie w stanie przerwać ten koszmar.  Niestety, chłoniak stał się naszą rzeczywistością. Dziś trzymam małą rączkę Tatianki przy kolejnych wkłuciach i ocieram łezki płynące po buzi. Tulę moją małą wstrząsaną płaczem Kruszynkę – obiecując, że ból już niedługo się skończy.  Przy kolejnych wymiotach odgarniam ze zlanego potem czoła włoski – te, które jeszcze zostały. Nachylam się nad główką Tatianki i szepczę, że wszystko będzie dobrze. Powtarzam to raz za razem. Jednak, gdy tylko córeczka zaśnie ze zmęczenia – wychodzę na szpitalny korytarz i dławię się łzami. Gdybym tylko mogła, zajęłabym jej miejsce. Gdybym mogła w ten sposób uratować moje dziecko, każdą kolejną dawkę chemioterapii przyjęłabym z wdzięcznością. Zniosłabym każde cierpienie, jeżeli tylko zabrałoby to ból mojej Kruszynki. Niestety, nie jest to możliwe.  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy cały koszmar miał się już niedługo skończyć... Mimo że w kraju nie dawali nam szans, znaleźliśmy ratunek w klinice za granicą. Leczenie zdawało się działać i już niedługo moja Kruszynka miała być znowu bezpieczna w moich ramionach w domu. Wykrycie komórek nowotworowych w płynie mózgowo-rdzeniowym sprawiło, że natychmiast musimy zmienić protokół leczenia i wydłużyć go aż o 7 tygodni! Nie mogę w to uwierzyć... Dlaczego? Czy ten świat nie ma żadnej litości dla maleńkich dzieci? Jestem zrozpaczona, kontynuacja nowego protokołu leczenia kosztuje PONAD 200 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Nie mam tak ogromnych pieniędzy. Wszystko, co miałam – wydałam już, by rozpocząć leczenie córeczki! Tatianka jest całym moim światem. To delikatna, bezbronna i NIEWINNA dziewczynka. Jako mama BŁAGAM WAS O LITOŚĆ… Nie pozwólcie mi złożyć drobnego ciała Tatianki w maleńkiej trumnie. Błagam, nie pozwólcie mi klęczeć i wyć z rozpaczy nad grobem własnego dziecka. Mama

2 248,00 zł ( 0,93% )
Brakuje: 237 114,00 zł
Beata Żylak
Beata Żylak , 23 lata

Choroba sprawia, że muszę walczyć o każdy oddech! Pomocy❗️

Chorobę wykryto u mnie, gdy miałam zaledwie dwa latka. Nawracające infekcje górnych dróg oddechowych i długotrwałe antybiotykoterapie zabrały mi dzieciństwo, które spędziłam w szpitalach. Każda infekcja pogarszała z roku na rok mój stan zdrowia.  Mam 23 lata i choruję na mukowiscydozę, która wytwarza w moich płucach ogrom wydzieliny. Oddychanie przypomina duszenie – jakby choroba nakładała torebkę foliową na moją głowę. Ciągła walka o każdy oddech i niedotlenienie pogarszają moje samopoczucie… Ostatnie trzy lata to czas załamania zdrowotnego. Mukowiscydoza spowodowała, że wydolność płuc wynosiła zaledwie 27%. Moje życie ograniczyło się do czterech ścian, z tlenem nie mogłam rozstać się nawet na chwilę, nie byłam w stanie chodzić.  Na szczęście po czasie dostałam się do projektu, dzięki któremu otrzymałam leki przyczynowe. Po nich mój stan zaczął się poprawiać. Niestety nie wszystkie zniszczenia, do których doszło w moim organizmie, można naprawić.  Jakiś czas temu wyszłam ze szpitala po kolejnej już antybiotykoterapii, koniecznej ze względu na zaostrzenie choroby. Na oddziale spróbowałam drenażu za pomocą maszyny o nazwie "SIMEOX”. Byłam w szoku, gdy zobaczyłam, jak szybko jest w stanie oderwać wydzielinę od dna płuc – nie bez powodu ludzie mówią na nią „odkurzacz”.  Po wypróbowaniu wiem, że Simeox jest w stanie znacząco poprawić mój komfort życia, zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne – pozbawi mnie walki o każdy oddech… Niestety koszt takiego sprzętu jest niewyobrażalnie wysoki… Sama nie jestem w stanie zdobyć pieniędzy na jego zakup – to aż 30 tysięcy! Mam dopiero 23 lata i całe życie przed sobą. Chciałabym móc korzystać z każdego dnia, cieszyć się każdą chwilą, doświadczać, czerpać z życia jak najwięcej. Niestety choroba skutecznie mi to uniemożliwia… Bardzo proszę o pomoc. Z Waszym wsparciem jest nadzieja na lepszą przyszłość! Beata

221,00 zł ( 0,69% )
Brakuje: 31 694,00 zł
Nela Trzebiatowska
Nela Trzebiatowska , 7 lat

Nela walczy o lepsze jutro! Pomocy 🚨

Dla każdego rodzica najważniejsze jest zdrowie dziecka! Świadomość, że moja Nela nigdy nie będzie w pełni sprawna była druzgocąca – córeczka przyszła na świat z mózgowym porażeniem dziecięcym. Teraz robię wszystko, by Nela mogła cieszyć się dzieciństwem, jednak utrzymanie sprawności jest trudniejsze niż podejrzewałam... Córeczka urodziła się 22 czerwca 2016 roku, a spodziewaliśmy się jej trzy miesiące później. Skrajny wcześniak, ciężka zamartwica, małe szanse na przeżycie – te słowa lekarzy słyszałam jak przez mgłę. Nie mogłam, nie chciałam uwierzyć w to, że nasz Skarb, na który tyle czekaliśmy, ma odejść… Słowo „umrzeć” w ogóle do mnie nie docierało. Nigdy wcześniej w życiu tak bardzo się nie bałam… Jednak Bóg czuwał nad moją córeczką. Dzięki błyskawicznej reakcji lekarzy Nela jest dzisiaj z nami, chociaż szybki i trudny poród boleśnie ją doświadczyły… Jej maleńkie nóżki odmawiają posłuszeństwa. To wina dziecięcego porażenia mózgowego.  Dzięki pomocy darczyńców w 2019 roku udało się sfinansować zabieg fibrotomii. Nela w wieku 3 lat zaczęła chodzić! To nie zakończyło jednak naszej walki o sprawność… Obecnie chód córeczki jest nieprawidłowy. Nela często się przewraca, traci równowagę, ma osłabione mięśnie brzuszka i przeprosty w kolanach. Musi nosić ortezy i codziennie stoi w pionizatorze. Pomimo naszych starań, nic nie zastąpi profesjonalnej rehabilitacji w ośrodku. Jeździmy na dziesięciodniowe turnusy do Małego Gacna, gdzie córka ma zajęcia wzmacniające ciało i sprawność. Koszty rehabilitacji są niestety zbyt duże, bym mogła im podołać samodzielnie. Każdy wyjazd to dla Neli duży wysiłek, ale i ogromna satysfakcja. Serce mi rośnie, kiedy widzę, jak pokonuje kolejne ograniczenia i każdego dnia udowadnia, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.  Już raz pokazaliście, jak wielka jest moc dobrych serc. Wierzymy, że i teraz możemy liczyć na Waszą pomoc! Niestety, koszty turnusów przekraczają nasze możliwości. Nie wyobrażam sobie powiedzieć Nelce, że musimy odwołać wyjazd i że to, co osiągnęła pójdzie na marne. Proszę, pomóżcie! Arleta, mama Neli

1 156,00 zł ( 3,01% )
Brakuje: 37 142,00 zł
Maria Głuszek
Maria Głuszek , 13 lat

Jedno biodro obumarło... Walczymy o sprawność Marysi❗️

Los obdarował mnie czwórką wspaniałych dzieci. Długo mogłam cieszyć się z ich zdrowia i prawidłowego rozwoju. Nasze życie wyglądało normalnie, nic nie wskazywało na to, że zmieni się to na zawsze.  U córki w wieku 10 lat zdiagnozowano chorobę Perthesa. Ta tajemnicza diagnoza prowadzi do jałowej martwicy kości udowych. To okrutna choroba, która powoli odbiera władzę w nóżkach mojej córki! Wszystko zaczęło się od pojedynczych bóli. Niestety, to nie wszystkie niepełnosprawności, które dopadły moją córeczkę. Niepełnosprawność intelektualna i niedosłuch obustronny znacznie utrudniają jej codzienność i sprawiają, że otaczający świat jest dla niej mniej zrozumiały.  Obecnie jedynie narasta nam problemów. Marysia jest w stanie przejść jakąś odległość sama, ale okazało się, że martwica postępowała na tyle, że jednego biodra nie da się zrekonstruować. Chrząstki po prostu już nie ma. W październiku jedziemy na kolejny zabieg ostrzykiwania, a po nim ma zapaść decyzja o endoprotezie i operacji blokady rośnięcia biodra. Ale już teraz wiadomo, że czeka nas długa rehabilitacja. Lewe biodro jest zniszczone, ale prawe do uratowania. Tylko ćwiczeniami możemy walczyć z ogromnym bólem, a potem mieć nadzieję, że zabieg się uda.  Lata już trwa nasza tułaczka od lekarza do lekarza, od turnusu do rehabilitacji domowej. Środki są na wyczerpaniu, zasiłek pielęgnacyjny nie jest wystarczający i mimo naszych wszelkich starań, by poprawić sytuację, to wciąż za mało. Wsparcie z poprzedniej zbiórki bardzo nam pomogło, za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni. Każda wpłata jest na wagę złota. Proszę, wesprzyj moją córkę w jej walce. Agnieszka, mama

50 zł
Mateusz Gołąbek
Pilne!
Mateusz Gołąbek , 18 lat

Jedyne czego pragnę to ŻYĆ❗️Pomóż mi pokonać GUZA MÓZGU❗️

Mam na imię Mateusz i mam 18 lat. Uczę się średnio, mam trochę kolegów. Lubię historię, politykę, filozofię i militaria. Mam plany i marzenia, jak każdy nastolatek. Niestety, niecały rok temu moje całe życie zmieniło tor. Stało się walką na śmierć i życie.  We wrześniu 2023 roku zdiagnozowano u mnie guza mózgu. Zaczęło się od niewinnych bólów głowy. Mniej więcej w tym czasie byłem umówiony na konsultację okulistyczną. Podczas badania dna oka okulista zauważył, że moja gałka nerwu wzrokowego jest bardzo obrzęknięta. Usłyszałem, że muszę jak najszybciej skonsultować to z neurologiem i wykonać rezonans. Z gabinetu wyszedłem trzymając w ręku skierowanie.  Kilka dni później przeszedłem szczegółowe badania. To wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że mam guza mózgu – bardzo dużego guza 8x6 cm – glejaka IV stopnia. Nie mogłem w to uwierzyć. Jestem przecież jeszcze bardzo młody! Chciałem iść na studia, rozwijać się, a właśnie usłyszałem, że muszę walczyć o życie… Na szczęście guz był operacyjny. Operację przeszedłem w warszawskim szpitalu. Wszystko przebiegło pomyślnie, dlatego w następnym kroku rozpocząłem chemio i radioterapię. Rokowania były dobre, żyłem więc nadzieją, że w końcu wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.  Niestety, kilka tygodni temu podczas kontrolnego rezonansu usłyszałem słowo, którego najbardziej się bałem – WZNOWA.  Wiem już, że czeka mnie kolejna resekcja guza – operacja została zaplanowana na 8 maja. Następnie ponownie przystąpię, tym razem do silniejszej chemii. Jednak do całkowitego powrotu do zdrowia potrzebuję leczenia za pomocą urządzenia TTF. Ta metoda wraz z chemią czynią cuda.  Jest jednak pewien szkopuł – koszt miesięcznego leczenia wynosi około 120 tysięcy złotych. Im dłużej stosuje się leczenie, tym większa szansa, że guz nie odrośnie. Minimalny okres terapii w moim przypadku wynosi minimum 8 miesięcy, a najskuteczniejsza terapia to 24-miesiące, co daje kuriozalną kwotę. Dlatego, jeśli czytasz to teraz i możesz jakkolwiek mi pomóc, wesprzeć wpłatą, udostępnić zbiórkę w internecie lub opowiedzieć komuś bliskiemu o mojej historii będę Ci ogromnie wdzięczny.  Jedyne, o czym teraz najbardziej marzę to żyć. Być zdrowy i cieszyć się z życia. Móc z niego korzystać pełnymi garściami. Jestem jeszcze bardzo młody, dlatego z całego serca proszę Cię, pomóż mi spełnić to marzenie.  Dziękuję z całego serca za ten wielki uczynek miłosierdzia wobec mnie. Mateusz

15 925,00 zł ( 0,59% )
Brakuje: 2 643 650,00 zł
Katarzyna Tosiek
Katarzyna Tosiek , 31 lat

Pomóż mi wrócić do sprawności! Potrzebna rehabilitacja!

Gdy miałam 21 lat, zdiagnozowano u mnie reumatoidalne zapalenie stawów. To przewlekła, nieuleczalna choroba autoimmunologiczna, z którą nauczyłam się żyć i w miarę normalnie funkcjonować. Mimo że w tak młodym wieku choroba znacznie ograniczyła moje możliwości, pokonywałam trudności i z nadzieją patrzyłam w przyszłość.  Ukończyłam studia wyższe i podjęłam pracę jako nauczycielka języka polskiego, realizując swoje pasje i marzenia. Jednak w wieku 28 lat, uległam wypadkowi i konieczna była operacja kręgosłupa szyjnego. Podczas operacji doszło do komplikacji, wskutek których mam niedowład kończyny górnej lewej, a jestem osobą leworęczną. Konsekwencją uszkodzonego odcinka szyjnego jest duża niestabilność pozostałych kręgów.  Obecnie każdy mój dzień wypełnia potworny ból i paraliż, dochodzący aż do kończyn dolnych. Chodzę tylko z pomocą fizjoterapeuty przy wysokim balkonie w gorsecie na kręgosłup, podnośniku na nogę, na rękę. Nie jestem w stanie samodzielnie utrzymać pozycji siedzącej dłużej, niż kilka minut. W prostych codziennych czynnościach potrzebuje wsparcia innych osób. Mam orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy – niepełnosprawność w stopniu znacznym, lecz ze względu na zbyt krótki okres składkowy nie kwalifikuję się do przyznania renty. Jedynym ratunkiem na poprawę stanu mojego zdrowia i przywrócenie podstawowej sprawności jest intensywna, wielopoziomowa rehabilitacja, która niestety nie jest refundowana. Lekarze dają mi nadzieję na poprawę stanu mojego zdrowia, jeżeli terapia podjęta zostanie w jak najszybszym czasie. Przeszkodą są ogromne koszty... W ciągu dwóch lat wszystkie oszczędności moje i rodziny zostały pochłonięte przez badania, wizyty lekarskie, terapie.  Bardzo trudno mi prosić o pomoc… Chcę walczyć, ale wiem, że bez wsparcia ludzi o dobrych sercach, nie jestem w stanie opłacić rehabilitacji, która jest aktualnie moją jedyną nadzieją i największym marzeniem. Będę bardzo wdzięczną za każdą, nawet najmniejszą pomoc. Kasia

115,00 zł ( 0,1% )
Brakuje: 106 268,00 zł
Artur Kacprzak
Artur Kacprzak , 56 lat

Okrutny los rzucił mi kolejne wyzwanie! Proszę, POMÓŻ!

Moje życie nigdy nie było proste. Urodziłem się z mózgowym porażeniem dziecięcym, a w latach 60. raczej niewielu interesował los ludzi z podobnymi niepełnosprawnościami. Pomimo wielu przeszkód, którym staram się stawiać czoła, cały czas potrzebuję wsparcia w codziennym funkcjonowaniu. Jestem osobą z pierwszą grupą inwalidzką o znacznym stopniu upośledzenia ruchowego. Efektem porażenia mózgowego jest niedowład nóg i znaczny niedowład rąk. Mam sprawną tylko jedną dłoń, dzięki której mogę sterować elektryczny wózek inwalidzki.  Paraliż ciała to nie tylko ograniczenie samodzielności, ale przede wszystkim negatywne skutki uboczne. Od wielu lat muszę być pod stałą opieką wielu specjalistów, przez co teczka z wynikami moich badań pęka w szwach. Dolegliwości, z którymi się mierzę jest wiele, ale nie one są powodem zbiórki. Dzięki Waszemu wsparciu udało mi się zakupić nowy wózek, z całego serca Wam za to dziękuję. Niestety dziś znów muszę prosić o pomoc… W moim życiu pojawiły się kolejne trudności, z którymi muszę się zmierzyć. Ze względu na swoją niepełnosprawność muszę przeprowadzić remont mieszkania i dostosować je swoich  potrzeb. Mimo trudności, z którymi każdego dnia się mierzę, pragnę mieć, choć namiastkę normalnego życia. Chciałbym swobodnie wyjeżdżać z domu, bez problemu otwierać drzwi i być jakkolwiek samodzielnym człowiekiem. Niepełnosprawność, choroby i cierpienie to loteria – dramatyczna i nieprzewidywalna. Nie jest to proste być przez całe życie zdanym na łaskę drugiego człowieka. Jednak wiem, że na tym świecie są anioły, dla których mój los nie jest obojętny. Dlatego kolejny raz z całego serca proszę Was o pomoc! Dobro wraca, z całego serca w to wierzę. Artur

420,00 zł ( 0,78% )
Brakuje: 52 772,00 zł
Radosław Wójtowicz
Radosław Wójtowicz , 30 lat

Radek jak co dzień położył się spać – lecz rano już się NIE OBUDZIŁ❗️Ratunku❗️

Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Przecież jeszcze niedawno nasz syn prowadził normalne życie, takie jak większość z nas. Był wykształcony, samodzielny, z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko. 10 lutego 2024 roku życie syna i nasze legło w gruzach. Radek poprzedniego wieczoru tak jak zawsze położył się spać. Niestety, rano się już nie obudził. Przebywa w śpiączce do dziś. Do syna natychmiast została wezwana karetka. Mimo szybkiej reakcji lekarzy doszło do przewlekłej niewydolności oddechowej. Radek oddycha jedynie przy użyciu respiratora. Obecnie przybywa w specjalistycznym ośrodku, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szansę wybudzić się ze śpiączki.  Już w ciągu paru tygodni od rozpoczęcia terapii pojawiły się pierwsze postępy – Radek zaczyna reagować na bodźce. Rehabilitanci codziennie stymulują osłabione mięśnie syna i próbują go pionizować. W najbliższej przyszłości zapewne możliwe będzie także podejmowanie prób odłączania respiratora – choćby na chwilę. Jest to szczególnie ważne, by syn zaczął samodzielnie oddychać, ponieważ jest to warunek trafienia w przyszłości do kliniki wybudzeń. Radek zawsze był bardzo dobrym człowiekiem, na którego mogli liczyć najbliżsi i szerokie grono znajomych. Pragniemy, by mógł wrócić do swojego dawnego, aktywnego życia. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać syna. Każdego dnia marzymy o momencie, gdy otworzy oczy. Marzymy o tym, że jeszcze kiedyś się do nas uśmiechnie i będziemy mogli porozmawiać. Radek to młody mężczyzna – ma jeszcze całe życie przed sobą. Każda wpłata, każde udostępnienie jest tu na wagę złota. Prosimy, pomóżcie nam wybudzić syna ze śpiączki, pomóżcie mu wrócić do zdrowia. Wiemy, ze wspólnymi siłami możemy tego dokonać! Rodzice Radka

24 151,00 zł ( 11,35% )
Brakuje: 188 615,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki