Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Monika Wiśniewska
Monika Wiśniewska , 42 lata

Nowotwór kolejny raz brutalnie atakuje Monikę. Potrzebne wsparcie!

Nawrót choroby brzmi jak przeklęty wyrok. Gdy już masz nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że jesteś zdrowa i będziesz żyć – znowu stajesz w szpitalnym korytarzu, trzymając diagnozę w dłoniach, a łzy spływają po policzkach. Czy to się kiedyś skończy? Nie proszę o nic innego… Chcę być po prostu zdrową i silną mamą dla mojego synka!  W 2004 roku spadło na mnie ogromne brzemię, z którym usilnie walczę do dziś. Wykryto u mnie guza mózgu – oponiaka atypowego. Szybka diagnostyka i reakcja lekarzy spowodowały, że guz został usunięty w całości. Miałam wrażenie, że w tak krótki czasie narodziłam się na nowo. Sielanka nie trwała jednak długo…  3 lata później usłyszałam tą samą przerażającą diagnozę... Guz znów się pojawił, odrósł, a walkę trzeba zacząć od nowa. Wiedziałam już, co mnie czeka. Pomimo wielu obaw wierzyłam, że znów uda mi się pokonać nowotwór. Przeszłam kolejną operację i radioterapię. Udało się. Wróciłam do domu, żyłam!  To nie był łatwy czas, ale czułam ogromną wdzięczność za życie. Wiedziałam, że dzięki temu będę mogła spełnić moje największe marzenie, jakim było bycie mamą. Niestety, zamiast w radości oczekiwać narodzin dziecka, mój dramat powrócił. Kolejny raz poczułam się jak w horrorze… Moje życie jest permanentnie wystawione na próbę. Przy którejś z wielu tomografii okazało się, że zło uderzyło z podwójną mocą. Obecnie guz umiejscowił się w okolicach lewego oczodołu, wzdłuż nerwu wzrokowego. Grozi mi utrata oka. Co gorsza, lekarze znaleźli kolejną zmianę, tym razem w nosie. Po przeprowadzonej biopsji wynik histopatologii wskazuje na złośliwego raka skóry – czerniaka.  W moim organizmie tyka wiele bomb. Pisząc to, patrzę na mojego synka i bardzo się boję. On mnie potrzebuje. Jest moim całym światem, a ja jego. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy nie być razem, choć na chwilę, a co dopiero na zawsze!  Czekają mnie kolejne dwie operacje. Strach to mój nieodzowny życiowy towarzysz. Z powodu choroby, leczę się psychiatrycznie na depresję od około 6 lat. Brakuje mi już sił do walki, ale mam dla kogo żyć. Mam malutkiego Antosia, którego kocham nad życie! Nie wiem, co mnie czeka jutro. To wielki znak zapytania. Staram się żyć każdą chwilą, ocierać łzy i nie pokazywać przerażenia. Mimo to szczerze wierzę, że Twoja pomoc jest w stanie uratować mi życie! Każda złotówka da mi siłę do dalszej walki i pozwoli wytrwać w tym naprawdę ciężkim czasie!  Monika

1 938 zł
Małgosia Stępień
Małgosia Stępień , 6 lat

Uchroń Małgosię od dzieciństwa uzależnionego od igieł i bólu!

Nasza córka ma 4-latka. Jeszcze chwilę temu jej codzienność była wypełniona śmiechem, radością i zabawą. Obserwowanie jak się rozwija, rośnie i uczy nowych rzeczy, napawa nas dumą i ogromnym szczęściem. Niestety ten szczęśliwy obrazek drastycznie przerwała nam jej choroba. Małgosia zaczęła źle się czuć. Dużo piła, spała, z jej buzi zniknął ten przepiękny uśmiech. Na początku myśleliśmy, że to chwilowa choroba, przeziębienie, które szybko minie. Jednak, gdy poczuliśmy z jej ust specyficzny zapach acetonu, już wiedzieliśmy, że nie jest to zwykła choroba... Natychmiast zabraliśmy córkę do szpitala, gdzie niemal od razu postawiono diagnozę. U córki rozpoznano kwasicę ketonową, będącą przyczyną cukrzycy typu I. Nagle beztroskie dzieciństwo zmieniło się w codzienność uzależnioną od igieł i stałej kontroli cukru we krwi.  Początki były bardzo trudne, Małgosia dużo płakała, a widok igły od razu wzbudzał w niej strach. Teraz na szczęście jest już lepiej... Chcielibyśmy uzbierać środki na pompę insulinową, która pozwoli córce na powrót do szczęśliwego dzieciństwa. Pragniemy, by znów uśmiech nie schodził z jej twarzy! Justyna i Łukasz, rodzice

1 925 zł
Kubuś Rychlewski
Kubuś Rychlewski , 4 latka

Tego cierpienia nie widać, choć Kuba mierzy się z nim każdego dnia❗️

Nasza walka o zdrowie synka rozpoczęła się, gdy Kubuś przyszedł na świat. Od tamtej pory staramy się robić wszystko, by zapewnić mu odpowiedni rozwój, niestety jego problemy zdrowotne skutecznie nam to uniemożliwiają. Kubuś urodził się w 33. tygodniu. W dniu narodzin ważył 1420 gramów. W skali Apgar dostał 7/8 na 10 punktów. Po dwóch dniach od urodzenia okazało się, że synek nie może jeść, ponieważ ma nieanatomicznie ułożone jelita. W 7. dobie miał operację przecinania pasm Ladda. Niestety po około tygodniu okazało się, że Kubuś ma martwicze zapalenie jelit. W kolejnej operacji usunięto mu 30 cm jelita cienkiego i wywołano stomię. Po 3 tygodniach miała odbyć się operacja zamknięcia układu pokarmowego, ale plany pokrzyżował nam COVID i zakażenie gronkowcem.  6 tygodni Kubuś spędził w izolacji, a my pełni rozpaczy staraliśmy się wierzyć, że jednak będzie dobrze. 22 grudnia w końcu doszło do zespolenia i przez 13 dni podawano synkowi antybiotyk. Niestety Kubuś nie mógł się wypróżnić, ciągle miał zalegania włosowate. Potrzebne wartości odżywcze miał uzupełnienia jedynie kroplówką. Kolejne lata spędziliśmy na ciągłych wizytach, badaniach, konsultacjach. Jeździliśmy od lekarza do lekarza, ale nie wprowadzano żadnego konkretnego leczenia ani rozwiązania. Nadal szukamy pomocy. Staramy się stale rehabilitować Kubusia i konsultować z różnymi lekarzami jego przypadek.  Synek nadal jest karmiony mlekiem modyfikowanym, a ma już 3 latka. Średnio zużywamy około 5 kg mleka miesięcznie. Nie potrafi zjeść nic konkretnego, a nawet jeśli – są to znikome ilości. Ciągle ma problemy z perystaltyką jelit, bardzo się spina. Pieluszki musimy zmieniać bardzo częstko, żeby uniknąć ciężkich odparzeń. W krytycznych sytuacjach zmienialiśmy ponad sto pieluszek dziennie… Sami już nie mamy siły. Nasza codzienność to nieprzespane noce, wielogodzinne usypianie synka, bezradność… Staramy się ze wszystkich sił, żeby mu pomóc, ale nie wiemy jak. Dodatkowo przez wcześniactwo Kubuś mówi bardzo niewyraźne, wymawia tylko pojedyncze słowa. Kuba uwielbia przejażdżki samochodem, interesuje się też pociągami. Chcielibyśmy, żeby dostał szansę na zaznanie beztroskiego dzieciństwa, ale teraz jego codzienność to ciągła walka o zdrowie. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Pensja męża wystarczy na opłacenie rachunków i podstawowe środki do życia, a ja nie mogę iść do pracy ze względu na domowe zajęcia rehabilitacyjne i opiekę nad Kubusiem i jego siostrą. Każdy, nawet najmniejszy gest będzie dla nas na wagę złota! Rodzice Kuby

1 888,00 zł ( 8,87% )
Brakuje: 19 389,00 zł
Brajan Głowacki
Brajan Głowacki , 17 lat

Operacja to ostateczność... RATUJMY kręgosłup młodego chłopaka!

Mój syn ma stwierdzoną skoliozę idiopatyczną w odcinku. Wiele badań diagnostycznych prowadzi mojego syna na stół operacyjny. Bardzo chcielibyśmy uniknąć tej ostateczności, tylko czy nam się uda? Zabieg nie gwarantuje poprawy stanu kręgosłupa i zawsze niesie ryzyko uszkodzenia nerwów... Nieudana próba może posadzić mojego syna na wózku inwalidzkim!  Brajan chce być jak każdy zdrowy nastolatek. Uprawiać sport, jego pasją jest boks. Niestety wada wyklucza go z aktywności obciążających jego kręgosłup... Choroba uwidoczniła się w marcu 2022 r., powstał garb żebrowy, który od chwili pierwszych badań miał 16 stopni, dziś już 21... Bardzo szybko postępuje, nie mam czasu.  Syn od diagnozy i uwidocznienia wady jest intensywnie rehabilitowany z wykorzystaniem urządzenia do terapii skolioz FED. Włączenie do leczenia tej techniki wpływa na poprawę parametrów funkcjonalnych postawy, nie zaś na strukturę kręgosłupa. Na efekty działania terapii będziemy musieli poczekać zapewne wiele miesięcy, jeśli okaże się ona krokiem do przodu może uda się uniknąć ciężkiej operacji. To leczenie jest skuteczne przede wszystkim, kiedy jest systematyczne! Przerwanie procesu może spowodować pogorszenie stanu i znów widmo operacji. Nieprzerwane leczenie i rehabilitacja pozwoli na osiągnięcie tzw. dojrzałości kostnej (określanej za pomocą testu Rissera – skala określa posunięcie się wady i jej rokowania). Skolioza u Brajana jest oznaczona na tej skali w przedziale 1-2 (skala 6-stopniowa) to daje nadzieję na odwrócenie procesu wady, ale ja wspomniałam intensywną, nieprzerwaną i kosztowną rehabilitacją. Same koszty tej innowacyjnej metody leczenia skoliozy sięgają 2800 zł / miesięcznie. Przy rehabilitacji 3-4 razy w tygodniu w wyspecjalizowanym ośrodku. Do tego dochodzą koszty gorsetu korekcyjnego oraz innych sprzętów niezbędnych do rehabilitacji. Ćwiczenia, basen pod okiem specjalistów... Sama wychowuję syna i nie jestem w stanie udźwignąć tych kosztów. Proszę o wsparcie naszej walki o lepszą i zdrową przyszłość Brajana! Mama

1 871 zł
Jan Dziedziela
Jan Dziedziela , 64 lata

Ponad 20 lat aktywnie niósł pomoc innym❗️ Teraz sam potrzebuje wsparcia❗️

Nazywam się Jan. Mam 63 lata. Od ponad 20 lat staram się, by moja historia i doświadczenia pomagały tym, którzy proszą o pomoc. Niestety, teraz to ja jestem zmuszony prosić o wsparcie… Od 26 lat jestem abstynentem. W trakcie leczenia przez wiele lat udzielałem się społecznie. Organizowałem wyjazdy, spotkania dla osób uzależnionych, Sylwester bez alkoholu, pomagałem przy Dniach Trzeźwości oraz piknikach, gdzie można było uzyskać pomoc i rady jak radzić sobie z chorobą. 22 lata temu usłyszałem diagnozę – rdzeniowy zanik mięśni, czyli SMA. Oprócz tego cierpię na cukrzycę typu 2, nadciśnienie tętnicze, dyslipidemię, marskość wątroby, żylaki przełyku, wielopoziomowe zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa szyjnego…  Starałem się ze wszystkich sił, by każdego dnia nie tracić uśmiechu i optymizmu. Niestety, życie postanowiło poddać mnie kolejnej próbie. W wyniku upadku doszło do złamania obu nóg. To spowodowało, że na czas leczenia jestem całkowicie uzależniony od poruszania się na wózku i pomocy żony. To dla mnie szczególnie trudne doświadczenie. Zawsze byłem samodzielny, a teraz przy najprostszych czynnościach muszę polegać na innych. Do tego mój stan zdrowia pogarsza się z dnia na dzień, a przez uraz nie mogę podjąć pracy ani uczęszczać na punkcje w kierunku leczenia SMA... Utrzymuję się jedynie z renty i świadczeń społecznych, a koszty leczenia, rehabilitacji, leków, a także życia codziennego ciągle wzrastają. Wyjazd na turnus rehabilitacyjny to wydatek w okolicach 6 tysięcy złotych! Nie jesteśmy w stanie sprostać takiej kwocie. Dlatego zwracam się do was o pomoc. Z zebranych środków będę w stanie uczynić moje życie nieco łatwiejszym. Zakupić potrzebne leki, opłacić rehabilitację i leczenie. Jeśli starczy mi sił, będę dalej angażować się w działalność społeczną, korzystać z doświadczenia i nieść pomoc innym, którzy borykają się z problemami. Wierzę, że każdy zasługuje, by otrzymać pomoc i szansę. Z całego serca dziękuję za okazane wsparcie. Jan

1 863 zł
Miranda Baran
Miranda Baran , 5 lat

W kolorowym świecie autyzmu... Pomagamy Mirandzie!

Z głębi serca prosimy o pomoc w zbieraniu środków finansowych na badania i terapię dla naszej córki Mirandy, u której 4 miesiące temu zdiagnozowano autyzm dziecięcy i nadpobudliwość ruchową. Diagnoza córki rozsypała nasz świat na milion kawałków. Nasza codzienność od zawsze była trudna. Wierzę jednak, że z odrobiną pomocy dobrych ludzi uda nam się poukładać wszystko od nowa.   Aktualnie Miranda nie reaguje na imię, nie wykonuje prostych poleceń, nie rozumie mowy, pomimo, że za chwilę kończy 4 lata. Nie nawiązuje kontaktów z rówieśnikami. Żyje i funkcjonuje w swoim świecie, układając np. zabawki w rzędach czy wprawiając przedmioty w ruch obrotowy.  Nie zdaje sobie też sprawy z niebezpieczeństw – wybiega na ulicę, wchodzi na parapety okienne, blaty kuchenne i inne meble. Ostatnio odmawia chodzenia na własnych nóżkach w drodze do przedszkola. Noszę ją na rękach, choć waży już ponad 15 kg.  Miranda nie komunikuje nam potrzeb fizjologicznych, a wybiórczość pokarmowa powoduje u niej zaparcia. Nie potrafi jeść sztućcami – jedzenie rozdrabnia rączkami na wiele drobnych kawałków. Córka mówi w swoim języku. Komunikuje się za pomocą mojej ręki. Wpada w histerie, gdy nie otrzyma przedmiotu, który sobie upatrzyła. Nie potrafi też sama się ubrać. Stroje wybiera zawsze nieadekwatne do pogody. Kąpiele także nie należą do łatwych, bo nie pozwala umyć włosów, a następnie rozczesać ich. Obecnie przyjmuje lek przeciwpsychotyczny przepisany przez neurologa. Mimo tych wszystkich trudności kochamy córkę nad życie i jako rodzice staramy się pomóc jej zrozumieć otaczający ją świat tak, aby mogła dogonić inne dzieci i być w przyszłości jak najbardziej samodzielna.  Dzięki Waszej pomocy zebrane środki przeznaczymy na badania, konsultacje lekarskie, różnego rodzaju terapie oraz materiały dydaktyczne i sensoryczne. Z całego serca dziękujemy za każdą złotówkę i bardzo prosimy o udostępnianie zbiórki.  Daria i Arkadiusz, rodzice Mirandy

1 855,00 zł ( 13,41% )
Brakuje: 11 975,00 zł
Antoni Kanus
Antoni Kanus , 3 latka

Razem z Tobą Antoś może zrobić swój pierwszy krok!

Antoś już zawsze będzie potrzebować naszego wsparcia, a my jako jego rodzice, zawsze będziemy obok niego. Dziękujemy, że i Wy trwaliście przy nas w tym trudnym czasie… Nadal nie jest lekko i nadal stoimy przed ogromną liczbą wyzwań… Pragniemy raz jeszcze prosić Was o pomoc, w nadziei, że uda nam się stworzyć dobrą przyszłość dla Antosia.  Nasza historia:  Nasz synek urodził się z Zespołem Downa. Od samego początku potrzebował bardzo intensywnej rehabilitacji. Niestety, współpraca z różnymi specjalistami była możliwa tylko w ramach prywatnych usług. Mimo ubezpieczenia zdrowotnego, terminy w gabinetach medycznych zawsze były zbyt odległe, a na zwłokę nie mogliśmy sobie pozwolić!  Mimo że Antoś ma prawie 2 lata, nadal nie chodzi! Rehabilitacja jest więc najważniejsza! Musimy wzmocnić  jego ciało i pomóc mu postawić swój pierwszy krok! Teraz, póki jest jeszcze mały, trzeba zrobić wszystko, aby nie doszło do regresu. Uczęszczamy do logopedy, który już teraz pracuje nad rozwojem mowy. Nawet jego rączki potrzebują pomocy! Regularnie wykonywane są masaże dłoni, aby przygotować je do trzymania łyżki, kubka, kredki… Jesteśmy dopiero na początku naszej drogi. Mamy świadomość, że im Antoś będzie starszy, tym będzie potrzebował większej liczby specjalistycznych terapii. Nie możemy tracić czasu, każdy tydzień i miesiąc odgrywają ogromną rolę! Będziemy wdzięczni, jeżeli udzielicie nam wsparcia i razem z nami zawalczycie o sprawność i samodzielność naszego dziecka. Marzymy, aby Antoś mógł cieszyć się dzieciństwem, biegał po zielonej łące i rysował dla nas laurki. Tylko tyle i aż tyle. Rodzice Antosia

1 802,00 zł ( 16,93% )
Brakuje: 8 837,00 zł
Piotr Ciesielski
Piotr Ciesielski , 18 lat

Choroba stała się koszmarem – Piotruś sam nie chodzi, nie je, nie mówi. RATUJ!

Dziękuję Wam z całego serca za dotychczasowe wsparcie. To właśnie dzięki niemu udało się zakupić leki dla Piotrusia. Niestety, choroba cały czas postępuje i pełna rozpaczy muszę prosić Was o pomoc jeszcze raz. Proszę, nie zostawiajcie nas w potrzebie... Nasza historia:  Chciałabym cofnąć czas, móc zareagować szybciej, ochronić Piotrusia... Nie wiedzieliśmy, że jest chory. Żyliśmy beztrosko, kiedy nad naszymi głowami tykała śmiertelnie niebezpieczna bomba. Piotruś zmaga się z leukodystrofią metachromatyczną. Genetyczną chorobą, która spowodowała uszkodzenie istoty białej mózgu. Chorobą, która zrujnowała nasze życie... A wszystko zaczęło się tak niewinnie.  Do 7. roku życia był chłopcem zdrowym, korzystającym z uroków dzieciństwa. Niczym nie odstawał od swoich rówieśników, a więc jeszcze większym ciosem było usłyszenie diagnozy.  Z początku trudna do wymówienia Leukodystrofia metachromatyczna stała się powszechnością. Stała się elementem życia, któremu zostaliśmy podporządkowani. Stała się naszym najgorszym KOSZMAREM. Pierwszą zmianą, która zauważyłam, a która nie dawała mi spokoju, był sposób poruszania się. Widać było, że przemieszczanie się stanowiło dla niego trudność. A dziś? Postęp choroby sprawił, że syn przestał w ogóle chodzić. Piotruś jest całkowicie niesamodzielny. Nie mówi, nie je – odżywiany jest za pomocą PEGa, a w oddychaniu pomaga mu rurka tracheostomijna. Ja wiem, że on rozumie, ma świadomość, słyszy. Matczyne serce przepełnione jest bólem, kiedy wiem, że Piotruś męczy się we własnym ciele. W tym momencie Piotruś sam nie chodzi, nie je, nie mówi. Mój syn wymaga stałej rehabilitacji oraz pionizacji. Ja jako matka chciałabym zrobić wszystko, aby jego komfort życia był na najwyższym poziomie. Jest mi trudno, ponieważ koszty leczenia i rehabilitacji są bardzo wysokie. Dzięki stałej i intensywnej rehabilitacji moglibyśmy uniknąć bardzo częstych infekcji górnych dróg oddechowych, zapobiec przykurczom i powstawaniu odleżyn. Wierzę w to, że dzięki terapii stan syna nie będzie pogarszał się tak gwałtownie. Mam nadzieję, że dzięki niej Piotruś dłużej będzie częścią naszej rodziny. Rehabilitacja na NFZ nie jest możliwa, gdyż Piotruś jest pod opieką hospicjum – w takim wypadku świadczenia w ramach NFZ się pokrywają.  Apeluję o pomoc i wsparcie w możliwości realizowania rehabilitacji. To jedyne działanie, które mi pozostało, aby spowolnić utratę wszystkich życiowych funkcji mojego dziecka. Aby nie pozwolić mu się męczyć. Aby móc powiedzieć, że zrobiłam wszystko, co tylko było możliwe. Mama Piotrusia

1 760,00 zł ( 2,39% )
Brakuje: 71 868,00 zł
Ania Suwara
13 dni do końca
Ania Suwara , 51 lat

Obudziłam się sparaliżowana od pasa w dół! Pomóż!

Ból to cichy oprawca, który wdziera się w każdą komórkę ciała, przejmując kontrolę nad myślami i emocjami. Wykrzywia rzeczywistość. Jego każde uderzenie to pulsujące przypomnienie, że istnieje. Gdy daje o sobie znać, czas zwalnia, a sekundy rozciągają się w nieskończoność. Wtedy każda chwila jest wiecznością pełną cierpienia. Moje trwa już kilka lat... Od 2003 roku towarzyszy mi ból kręgosłupa. Przeszłam dwie operacje, ale to okropne uczucie nadal powracało. Z powodu słabego stanu kręgów trzecia byłaby dla mnie wielkim zagrożeniem, dlatego lekarz nie mógł się na nią zgodzić. Jedynym rozwiązaniem było wszczepienie stymulatora przeciwbólowego. Zgodziłam się bez wahania z nadzieją, że będę mogła normalnie żyć i pracować bez bólu. Mimo że cierpiałam, zawsze starałam się normalnie żyć. Byłam uśmiechnięta, chciałam być wsparciem dla tych, którzy tego potrzebowali. Miałam mnóstwo planów i marzeń. Niestety los miał wobec mnie inne plany – uczynił mnie osobą z niepełnosprawnością.   Podczas zabiegu wszczepiania stymulatora przeciwbólowego mój rdzeń kręgowy został uszkodzony i obudziłam się sparaliżowana od pasa w dół. Nie mogłam wykonać najprostszej czynności. Z osoby pomagającej innym ludziom, stałam się całkowicie od nich zależna. Bólu się nie pozbyłam, stymulator usunięto, a paraliż został. Moje spokojne życie w jednej sekundzie legło w gruzach... Nie mogłam się ruszyć, byłam osobą praktycznie leżącą. Trwało to pół roku. Później przez rok jeździłam na wózku. Lekarze stwierdzili, że nigdy nie będę chodzić. Załamałam się. Jednak mimo gasnącej nadziei, obiecałam sobie, że będę walczyć, póki starczy mi sił! Mam porażone obie nogi, jednak tylko jedna jest całkowicie bezwładna. Oprócz tego choruję też na bolesne reumatoidalne zapalenie stawów (RZS).  Uczestniczyłam w wielu cyklach rehabilitacji. Mimo wciąż towarzyszącego mi bólu i niedowładu, wstałam z wózka i udaje mi się powoli poruszać przy pomocy kul. Dzięki pomocy rodziny, przyjaciół, a przede wszystkim swojej determinacji, udało się uczynić już wielkie postępy. Niestety przede mną nadal daleka droga. Możliwości się praktycznie skończyły, oprócz jednej opcji, która jest dla mnie aktualnie finansowo niedostępna. Mogłabym uczestniczyć w rehabilitacji w specjalistycznej klinice we Wrocławiu. Terapia rdzenia kręgowego wpłynęłaby znacznie na poprawę chodzenia jak i ogólnego komfortu mojego życia. Niestety, moje możliwości finansowe już się skończyły. Dlatego proszę Was o pomoc. Wiedząc, ile udało mi się do tej pory wypracować, wierzę w swoje siły oraz to, że mogłabym wyciągnąć z tej terapii jak najwięcej. Dlatego proszę Was o wsparcie! Marzę, aby skorzystać z terapii, która może mi bardzo pomóc! A dzięki Wam jest to w zasięgu ręki! Ania

1 730,00 zł ( 0,46% )
Brakuje: 370 611,00 zł