Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krysia Kieszkowska
3 dni do końca
Krysia Kieszkowska , 29 lat

Codziennie walczy o zdrowie i sprawność – Pomóż Krysi!

Dzięki Waszej pomocy córka może kontynuować rehabilitację i leczenie! Tam stał się cud! Cud, do którego każdy dołożył swoją cegiełkę, ponieważ to dzięki zbiórce udało się pojechać na turnus i kontynuować rehabilitację.  Dziękujemy z całego serca i prosimy, byście dalej wspierali Krysię. Nasza historia: Moja córka od dziecka zmaga się z licznymi chorobami, dlatego jej codzienność to nieustanna walka o zdrowie i sprawność. Każdego dnia Krysia stara się robić dalsze postępy, ale jest to droga okupiona wymagającą pracą.  Krysia choruje na dziecięce porażenie mózgowe i wodogłowie. Zdiagnozowano u niej również padaczkę, dysplazję oskrzelowo-płucną oraz wadę wzroku. Córka wymaga stałej rehabilitacji i leczenia, by pomóc jej w codziennym życiu. Obecnie najbardziej potrzebny jest nam nowy ssak. Poprzedni służył nam przez 15 lat. Kiedy Krysia była chora, ledwo już działał i wiemy, że nie da się go naprawić, ani wypożyczyć nowego. Taki sprzęt nie jest też refundowany. Nowy ssak, turnusy rehabilitacyjne oraz dalsze leczenie to szansa na walkę o sprawność mojej córki.  Potrzeby związane z leczeniem Krysi nieustannie rosną, a ja nie jestem w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów, dlatego tak ważne jest dla nas Państwa wsparcie. Już nie raz udowodniliście nam, że nie jesteśmy w tej walce sami. Dlatego kolejny raz zwracamy się z prośbą o pomoc dla Krysi. Mama Krysi Kwota zbiórki jest szacunkowa.

3 106,00 zł ( 9,73% )
Brakuje: 28 809,00 zł
Anna Augustyniuk
Anna Augustyniuk , 41 lat

Ból nie opuszcza mnie nawet na chwilę❗️POMÓŻ!

Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc ani wsparcie. Starałam się wiązać koniec z końcem, utrzymywałam się samodzielnie z pracy zawodowej i świadczeń przyznawanych z powodu opieki nad niepełnosprawnym synem. Niestety po czasie choroba dopadła również i mnie… Proszę, zatrzymaj się, zapoznaj się z moją historią. Od trzech lat chorowałam początkowo na rwę kulszową i rwę barkową oraz depresję. Choroby te uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie i życie. Codziennie towarzyszy mi niewyobrażalny ból, który dotyka kości, stawów i mięśni. W czerwcu tego roku okazało się, że diagnoza nie była dobrze postawiona. Cierpię na zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, zespoły korzeniowe z nawracającymi epizodami rwy kulszowej i barkowej i przepuklinę krążka międzykręgowego. Wprowadzono leczenie, które nie przynosi oczekiwanych skutków. Ból nie opuszcza mnie nawet na chwilę. Potrzebuje środków na leki, rehabilitację oraz dojazdy związane z leczeniem – mieszkam na wsi, 12 km od miasta, co generuje dodatkowe koszty. Utrzymuje się wyłącznie z renty chorobowej i zasiłku pielęgnacyjnego, co daje łączną kwotę 1300 zł miesięcznie.... Mieszkam sama. Mam wrażenie, że z każdym dniem mój stan zdrowia się pogarsza. Bywa, że przestaję samodzielnie chodzić i muszę asekurować się ścian. Z powodu problemów zdrowotnych nie mogę podjąć pracy, by zarobić na swoje utrzymanie. Odczuwam to jako osobistą klęskę życiową. Był czas, kiedy w nastoletnich latach uczestniczyłam w organizacjach dobroczynnych i udzielałam się charytatywnie – niosłam pomoc potrzebującym. Dziś sama potrzebuję pomocy finansowej na zakup leków, pokrycie terapii i rehabilitacji. To wszystko jest niezbędne, bym mogła odzyskać swoją sprawność i samodzielność.  Pragnę odbyć skuteczną rehabilitację i kontynuować leczenie. Usprawnić chodzenie i w jak najwyższym stopniu poprawić kondycję fizyczną i psychiczną, a w przyszłości podjąć pracę. Każda, nawet najmniejsza wpłata będzie dla mnie niezwykle cenna. Proszę, nie przechodźcie obojętnie obok mojej trudnej sytuacji. Anna

2 995 zł
Sandra Bąk
Sandra Bąk , 10 lat

By Sandra mogła pójść do szkoły!

Jestem mamą Sandry. To miła i uśmiechnięta dziewczynka, która cieszy się każdą chwilą swojego życia. W 2021 roku została przebadana i postawiono jej diagnozę – niepełnosprawność intelektualna. Sandra ma problemy z nauką. Wymagane było podjęcie decyzji o odroczeniu nauki w szkole podstawowej i powtórzeniu przygotowania przedszkolnego. Rozpoczęły się terapie, które miały pomóc usprawnić życie dziecka: terapia wczesnego wspomagania, neurologopeda wraz z terapią  biofeedback, psychiatra dziecięcy, neurolog, poradnia chorób genetycznych. Z uwagi na wciąż pogarszający się wzrok, zmuszona została do podjęcia terapii okulistycznej. Sandra ma również problemy z nóżką i biodrami – wymaga obuwia ortopedycznego. Od pewnego czasu również uczęszcza na terapię psychologiczną, bowiem zmaga się z problemami emocjonalnymi i lękami. Ma przyznaną naukę specjalną w szkole, którą rozpoczęła we wrześniu. Wszystkie terapie, na które Sandra uczęszcza, są w placówkach prywatnych, a ich miesięczny koszt znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Na wszystkie terapie musimy dojeżdżać. Na tę chwilę Sandra ma przyznany stopień niepełnosprawności. Niestety według lekarzy orzeczników, córka nie wymaga konieczności długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby, co jest bardzo krzywdzące, bo nie przysługują jej dodatkowe pieniądze z tytułu niepełnosprawności. Złożyłam odwołanie w tej sprawie, które trwa już kilka miesięcy. Ja również jestem osobą niepełnosprawną, zmagającą się z wieloma problemami zdrowotnymi. By móc uczestniczyć we wszystkich terapiach córki, musiałam zrezygnować z pracy i to jej poświecić cały czas. Na tatę Sandry niestety nie mogę liczyć. Będę wdzięczna za jakąkolwiek pomoc, która pomoże mi i Sandrze żyć oraz funkcjonować normalnie. Renata, mama

2 981 zł
Monika Morzyszek
Monika Morzyszek , 7 lat

Walka od pierwszego oddechu... Pomóż Monice!

Nasza córeczka nie zna beztroskiego dzieciństwa. Nie zna całodziennych zabaw ani zdartych od boiskowych gier kolan. Nasza córeczka nigdy nie będzie wiodła codzienności takiej, jak jej rówieśnicy, ale to nie znaczy, że nie warto walczyć. Na szali leży przecież zdrowie Moni! Córeczka od urodzenia zmaga się z niedowładem czterokończynowym. Pierwsze kroki zaczęła stawiać dopiero kiedy skończyła 26 miesięcy!  Dziś, po latach spędzonych na sali rehabilitacyjnej, jej chód wciąż jest chwiejny i niepewny. Monia nie potrafi biegać, skakać, wspinać się. Dodatkowo w wieku 3 lat wykryto u niej hipoplazję ciała modzelowatego, co częściowo wyjaśnia opóźnienie w rozwoju umysłowym. Córka pozostaje pod stałą opieką neurologa, lekarze rehabilitanta, okulisty, psychologa, kardiologa, genetyka, gastroenterologa, poradni metabolicznej i ortopedy. I mimo że tak wiele już przeszliśmy, przed nami wciąż długa i wyboista droga – proszę, przejdź ją z nami! Rodzice Moniki

2 951 zł
Daria Regulska
Daria Regulska , 4 latka

Daria nie mówi! Pomóż dziewczynce w rozwoju!

Nie ma dnia, w którym nie martwimy się o przyszłość naszej córeczki. Chcemy, by była zdrowa i samodzielna. Niestety, okrutne przeciwności losu odebrały jej możliwość prawidłowego rozwoju. Teraz trwa walka o sprawność naszego dziecka! Potrzebujemy pomocy! Mimo książkowego przebiegu ciąży Daria urodziła się z Zespołem Downa. Początki nie były łatwe. Córeczka miała olbrzymie trudności z oddychaniem, przez co spędziła pod tlenem całe dwa tygodnie. Kiedy jej małe płuca zaczęły działać poprawnie, nie czekaliśmy ani chwili dłużej. Rozpoczęliśmy zalecaną przez lekarzy rehabilitację. Szybka reakcja zdziałała cuda. Dzięki codziennym, specjalistycznym ćwiczeniom oraz turnusom Daria zaczęła chodzić. Niestety, nadal bardzo się męczy. Jej mięśnie często są wiotkie. Ma problemy z utrzymywaniem równowagi oraz z chodzeniem po schodach… O dłuższych spacerach o własnych siłach nie może być mowy. Dodatkowo, córeczka zmaga się z autyzmem. Spektrum zamyka ją we własnym świecie, do którego nikogo nie dopuszcza. Daria nie powiedziała jeszcze ani słowa, więc komunikacja z naszym dzieckiem przebiega intuicyjnie. Musimy dbać o stały porządek dnia, bo każde odstępstwo od rutyny bardzo ją stresuje. Emocje, jakie temu towarzyszą, bardzo ją pobudzają. Nie potrafi sobie z nimi poradzić… Bardzo chcielibyśmy jej to ułatwić… Brak umiejętności komunikacji jest niezwykle kłopotliwy. Córeczka nie jest w stanie powiedzieć nam, co ją boli, czy martwi. Próbujemy alternatywnych metod kontaktu, jakimi są między innymi metody przekazywania myśli poprzez wskazywanie obrazków, jednak przed nami jeszcze długa droga… Daria uczęszcza na specjalistyczne zajęcia terapeutyczne, ale to turnusy rehabilitacyjne są dla nas największą nadzieją na poprawę. Widzimy, w jak wspaniały sposób wpływają na nasze dziecko. Dzięki nim córeczka staje się bardziej otwarta, a my spokojniejsi o jej przyszłość. Niestety, koszt takich turnusów jest ogromny. Jeśli zechcecie wesprzeć nas w tej trudnej walce, będziemy niesamowicie wdzięczni. Chcielibyśmy kiedyś porozmawiać z Darią. Usłyszeć, jak minął jej dzień. Bardzo prosimy Was o pomoc. Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę. Rodzice

2 918,00 zł ( 45,71% )
Brakuje: 3 465,00 zł
Małgorzata Bechtold
Małgorzata Bechtold , 55 lat

Kiedyś byłam niezależna - dziś tracę samodzielność... Z Twoją pomocą mogę odmienić swój los!

Wiem, jak to jest być zdrową – bo tak żyłam. Nie wiem natomiast, jak to jest być pijaną – a tak się zachowywałam! Początki mojej nagłej choroby były dla mnie wyjątkowo trudne, bo nie dość, że następowały stopniowo i były dla mnie totalnym zaskoczeniem, to inni odbierali mnie jako osobę uzależnioną od alkoholu, choć zawsze od niego stroniłam! Dziś wiem, co mi jest i mogę nad tym pracować, ale nie zmienia to faktu, że moja obecna sytuacja jest dramatyczna i bez pomocy ludzi o wielkich sercach, nie uda mi się wyjść na prostą… Do mniej więcej 50. roku życia moja codzienność nie różniła się od tej, co u innych osób. Byłam sprawna, energiczna. Godziłam pracę ze wszystkimi innymi obowiązkami. Całkowicie samodzielna i niezależna, czyli tak jak uważam, powinno być. Dlatego fakt, że nagle zaczęłam widzieć podwójnie, a nawet potrójnie był totalnym zaskoczeniem! Choroba postępowała sukcesywnie, niemniej wytrwale dążyła do tego, by fundować mi co rusz nowe objawy. Z miesiąca na miesiąc miałam coraz większe problemy z poruszaniem się – mogłam chodzić, ale… od krawężnika do krawężnika! Straciłam możliwość komunikacji – mówiłam, ale… bełkocząc!  Z całego tego okresu najbardziej przykrą dla mnie sytuacją było, gdy straciłam pracę, a przy poszukiwaniu nowej usłyszałam „Proszę do nas wrócić, jak Pani wytrzeźwieje”... Nie, nie i jeszcze raz nie! To było jak cios prosto w serce! Przecież ja nie piję! Chodziłam od drzwi do drzwi, od lekarza do lekarza, aby poznać przyczynę mojego stanu. Badania wychodziły w normie, ale przecież coś jest nie tak! Zachowywałam się jakbym była po udarze, choć go nie przeszłam. W końcu udało się ustalić jedno – ataksja, czyli bezład móżdżkowy. Choroba ta charakteryzuje się oczopląsem oraz zaburzeniem koordynacji ruchowej, utrudniającym płynne i dokładne wykonywanie ruchów, spowodowane procesami chorobowymi prowadzącymi do uszkodzenia móżdżku. To jednak nie koniec. Zdecydowano się diagnozować mnie dalej i obecnie czekam na kolejne wyniki, które spłyną aż z Wiednia. W międzyczasie starałam się sobie pomóc i rozpoczęłam intensywną pracę z logopedą. Dziś już potrafię się porozumieć, moja mowa jest zrozumiała dla innych, jednak nadal daleko jej od ideału… Najgorsza jest jednak utrata możliwości poruszania się. Aktualnie poruszam się o trójnogu, ale właśnie musiałam rozpocząć starania o wózek inwalidzki! To takie trudne, gdy obserwuje się coraz większe dysfunkcje swojego organizmu i nic nie może się na to poradzić! Jakimś ratunkiem jest rehabilitacja, ale… No właśnie jest jedno ogromne “ale”! Dostałam skierowanie na nią w lutym oznaczone jako pilne – dostałam termin na październik… Nie mogę tak długo czekać! Obecnie jestem na bardzo niskiej rencie bez możliwości podjęcia jakiejkolwiek pracy. Przerastają mnie koszty zwykłego życia, a co tu dopiero mówić o leczeniu! Pójście do apteki po niezbędne leki staje się już coraz mniej realne, a co tu dopiero mówić o pokryciu kosztów prywatnej rehabilitacji. Moja jedyna i chyba ostatnia szansa to uzyskanie pomocy od obcych ludzi… Wierzę z całego serca, że z Waszą pomocą, uda mi się zakończyć tę falę kłopotów. Wszystkim ofiarodawcom i darczyńcom, za każdą pomoc z całego serca dziękuję! Małgorzata

2 913 zł
Damian Siuta
Damian Siuta , 31 lat

Damian zasługuje, aby o niego walczyć! Pomożesz nam?

Historia Damiana nie jest łatwa. Ani dla niego, ani dla nas – jego najbliższych. Jest wiele spraw, na które nie mamy już wpływu, np. wydarzenia z jego przeszłości. Nadal jednak możemy kreować dla niego lepszą rzeczywistość i przyszłość. Dlatego znaleźliśmy się w tym miejscu. Pełni nadziei szukamy pomocy dla naszego drogiego Damiana.  Czasami życie bardzo doświadcza. W takiej sytuacji znalazł się też Damian. Przez pewien okres przebywał w placówce opiekuńczo-wychowawczej, z dala od swoich najbliższych. Dla każdego dziecka jest to niezwykle trudna i ciężka do zrozumienia sytuacja. Dla Damiana także była… Bardzo chcielibyśmy na tym poprzestać i powiedzieć, że później zaczęło się już lepiej układać. Niestety. Doszło do nieszczęśliwego wypadku, wskutek którego Damian prawie stracił życie! Lekarze robili, co tylko mogli i na szczęście odnieśli zwycięstwo. Damian jednak stracił swoją dotychczasową sprawność. Zwykłe, codzienne czynności stały się dla niego nieosiągalne! Jego życie znowu tak bardzo się skomplikowało...  Dzisiaj Damian nie jest już w stanie samodzielnie chodzić. Zawsze muszą mu asystować dwie osoby. Nie mówi, więc komunikacja z nim jest bardzo utrudniona… Nawet zjedzenie posiłku jest już niemożliwe, bowiem musi być karmiony dojelitowo…  Lekarze dają jednak duże szanse na polepszenie jakości życia. Jedynym sposobem jest rehabilitacja. Nie ma innego wyjścia, nie ma innej metody, która mogłaby doprowadzić do odzyskania dawnej sprawności.  Damian wykazuje bardzo dużą wolę walki. Jest gotowy do bardzo ciężkiej pracy pod okiem wykwalifikowanych specjalistów, aby tylko znowu mógł chodzić, mówić… Pragniemy dołożyć wszelkich starań, aby Damian stanął na nogi o własnych siłach i mógł na miarę swoich możliwości cieszyć się życiem. Nie jesteśmy w stanie opowiedzieć całej historii tego człowieka, ale cała ta historia sprawiła, że chcemy o niego walczyć. Damian po prostu na to zasługuje! Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Zebrane środki zamierzamy przeznaczyć na turnusy rehabilitacyjne. Wierzymy, że z Waszą pomocą uda nam się przywrócić Damianowi sens życia i wiarę w ludzi.  Dziękujemy.  Bliscy i przyjaciele Damiana

2 815,00 zł ( 17,64% )
Brakuje: 13 143,00 zł
Renata Lebiedzińska
Renata Lebiedzińska , 56 lat

Stanąć twarzą w twarz z rakiem, by nie stracić nadziei na życie!

Wiedziałam, że dzieje się coś złego. Choroba często atakuje z zaskoczenia, nagle zastępując codzienność w pole walki. Czułam to, ale w najgorszych koszmarach nie podejrzewałam, że moje życie za chwilę może się tak drastycznie zmienić. We wrześniu 2020 usłyszałam wyrok - nowotwór złośliwy sutka.  Zaczęło się od bólu w kręgosłupie, który z dnia na dzień zaczął się nasilać. Wystraszona sytuacją zaczęłam szukać pomocy. Krążyłam od lekarza do lekarza. Po długiej diagnostyce usłyszałam, że zmagam się z nowotworem złośliwym oraz przerzutami do kości. Zaatakowane zostały kręgi szyjne, piersiowe, łopatki, miednica oraz kości udowe. Moja sprawność w mgnieniu oka stała się znacznie ograniczona.  To nie tak miało wyglądać! Miałam plany, marzenia i poczucie, że mam dużo czasu na ich realizację i wtedy nagle moje życie się urwało! Nie wiedziałam, czy nadejdzie jutro... Leczenie osłabiło mój już i tak wycieńczony do granic możliwości organizm. Z pełnej pasji, radosnej i cieszącej się każdą chwilą osoby stałam się przykuta do łóżka, bez szans na lepszą przyszłość. W listopadzie ubiegłego roku mój stan drastycznie się pogorszył. Lekarze podejrzewają złamanie w kręgosłupie szyjnym. Ból się nasila, a ja nie jestem już w stanie normalnie funkcjonować. Coraz częściej nie mam siły nawet wstać z łóżka. Wiem, że nie mogę się poddać. Chcę zawalczyć, ale koszty związane z moim leczeniem i rehabilitacją znacznie przekraczają moje możliwości. Na szali leży moje życie, pomóż mi je uratować…  Renata

2 810 zł
Tomasz Podlecki
Tomasz Podlecki , 47 lat

Bezpowrotnie tracę wzrok! Proszę, pomóż mi...

Mam 45 lat i od ponad roku tracę wzrok. Z dnia na dzień zacząłem gorzej widzieć. Po wizycie u okulisty otrzymałem skierowanie do szpitala. Zdiagnozowano u mnie zanik nerwu wzrokowego i grozi mi całkowita utrata wzroku… Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał prosić o wsparcie i pomoc finansową. Niestety życie pisze swoje scenariusze... Wiem jednak, że istnieje lek, który może zatrzymać postępy choroby, ale w Polsce nie jest on dostępny... Lek ten mogę sprowadzić z Niemiec. Jednak koszt jednego opakowania, to aż około 25 tysięcy złotych. Lekarz zalecił, że moje leczenie powinno trwać minimum przez 12 miesięcy. Rocznie jest to wydatek 300 tysięcy złotych! Są to ogromne pieniądze, których po prostu nie mam... Tak bardzo chcę móc nadal podziwiać świat i widzieć całe jego piękno. Dlatego proszę wszystkich ludzi o dobrych sercach, pomóżcie mi zawalczyć o to, co ważne – wzrok. Tomasz Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 756,00 zł ( 0,86% )
Brakuje: 316 393,00 zł