Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dawid Żabierek
Dawid Żabierek , 19 lat

Młody chłopak walczy z nowotworem... Pomóżmy mu wygrać!

Jest nam niezmiernie miło za każde słowo wsparcia, jakim obdarzyliście nas podczas poprzedniej zbiórce. Wasza pomoc i wsparcie są naprawdę nieocenione. Czujemy niesamowitą wdzięczność za każdą dobroć serca! Niestety nasza walka cały czas trwa. Dawid jest już po 9 cyklach chemioterapii i 28 naświetlaniach! Jest naprawdę osłabiony, jego odporność jest prawie zerowa. Obecnie przebywa w szpitalu w izolatce, gdzie wdrożono dodatkowe leczenie. Przed nami bilans i badania, które pokażą, czy organizm zareagował na chemię, tak jakbyśmy tego chcieli.  Bez względu na diagnozę, przed nami jeszcze wiele miesięcy leczenia. Silna chemioterapia już teraz pozostawiła po sobie negatywne skutki w postaci uciążliwych skurczy mięśni. Z tego względu Dawid potrzebuje wielu zajęć z fizjoterapeutami.  Nie mając innego wyboru, ponownie prosimy Was o pomoc! Już raz pokazaliście, jak wielkie są Wasze serca. Głęboko wierzymy w to, że tym razem nie będzie inaczej! Poznaj naszą historię: 28 września 2022 roku usłyszeliśmy najstraszniejszą z możliwych wiadomości, jaką może otrzymać rodzic – "Państwa syn jest poważnie chory, potrzebna jest natychmiastowa operacja." Po tych słowach świat się zatrzymał! Szybka diagnostyka, niezbędne badania obrazowe, podpisanie zgody i trzy godziny później Dawid już był na stole operacyjnym... Po operacji przyszło dalsze oczekiwanie i niepewność, jakie przyjdą wyniki histopatologii. Niestety wyniki nie pozostawiły złudzeń, a diagnoza była druzgocąca. Nowotwór złośliwy — mięsak Ewinga tkanki łącznej i innych tkanek miękkich. Tyle pytań, tyle niewiadomych i jeszcze więcej strachu o zdrowie i życie syna. W ciągu dwóch dni od wyników syn już był diagnozowany na oddziale onkologicznym w Łodzi. Od 28 października jest poddany leczeniu chemioterapią wg protokołu, a od końca stycznia również radioterapią. Choroba ta dotyka całą rodzinę i wiąże się z rozłąką z młodszym czteroletnim synem, który nie do końca rozumie całą sytuację i bardzo tęskni za bratem… Leczenie pochłania sporo nakładów finansowych. Przez dłuższy czas staraliśmy się dawać radę... Jednak jest to coraz trudniejsze.... Mamy nadzieję, że uda się pokonać chorobę, a syn będzie mógł w pełni korzystać z życia tak jak każdy młody człowiek! Mamy nadzieję, że czas izolacji pozostanie tylko wspomnieniem, do którego nie będziemy musieli wracać. Rodzice  

3 982,00 zł ( 37,42% )
Brakuje: 6 657,00 zł
Oliwia Grębska
Oliwia Grębska , 10 lat

Straszliwa choroba odbiera Oliwii wszystko – dzień po dniu. Ratunku❗️

Z całego serca dziękuję Wam za dotychczasowe wsparcie. To właśnie dzięki niemu Oliwia mogła korzystać z leczenia i rehabilitacji. Niestety, nasza walka z chorobą trwa nadal i po raz kolejny muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Nasza historia: Wróg, z którym walczymy, chce zabrać wszystko mojej córeczce... Błagam, nie pozwól na to! Są dzieci, które rodzą się ciężko chore. Są takie, u których wady można wykryć już w czasie ciąży. Wtedy rodzic może jakoś przygotować się, swoje przepłakać, oswoić swoją tragedię. Są jednak też inne choroby. Podstępne. Pozwalają myśleć, że dziecko rodzi się zdrowe, pozwalają patrzeć, jak gaworzy, jak wyciąga rączki, śmieje się, staje na nóżkach, trzymając się mebli. Dają szczęście, by potem to wszystko zabrać… To boli najbardziej. Tak właśnie stało się z moją Oliwką... Moja córeczka ma zespół Retta. To podstępna choroba, straszna. Powoduje ją mutacja w obrębie jednego genu. Atakuje tylko dziewczynki... Jest nieprzewidywalna i okrutna. Siedziała w milczeniu w mojej córeczce przez 11 miesięcy, a mi pozwoliła być szczęśliwą mamą... Potem się ujawniła, zabierając Oliwce wszystkie umiejętności, które dotychczas miała córeczka... To działo się powoli. Oliwka stopniowo przestała dotykać zabawek, książeczek. Pukała rączką o rączkę, wkładała je do buzi. Przestała gaworzyć. Inne dzieci mówiły już pełnymi zdaniami, ona spędzała dnie w ciszy. Zamiast rozwijać się, zdobywać z każdym dniem nowe umiejętności – cofała się… Lekarze twierdzili, że wszystko jest dobrze. Że mam czekać, bo Oliwka z czasem dogoni rówieśników. Nie wierzyłam. Mój niepokój rósł. Musiałam walczyć o skierowania na rehabilitację, bo nikt mi nie wierzył, nikt mnie nie słuchał! W końcu zaczęliśmy rehabilitację. Gdy jednak ta nie pomagała, zlecono badania genetyczne. Czytałam o różnych schorzeniach. Dowiedziałam się, czym zespół Retta. Łudziłam się jednak, że to coś innego. Wszystko, tylko nie to… Niestety. W maju odebraliśmy wyniki badań genetycznych. Zespół Retta… Wyrok na piśmie. Zespół Retta atakuje mózg. Chora dziewczynka cofa się w rozwoju. Przestaje chodzić. Przestaje mówić. Cierpiące na zespół Retta dziewczynki nazywa się „milczącymi aniołami”. Często pojawia się padaczka, trudności z oddychaniem… Oliwka przestała mówić, całe dnie spędza w ciszy. Nigdy nie usłyszę tego, co tysiące matek na świecie – jak Oliwka woła „mamo”… Rett zabrał jej władzę w rączkach – jedyne, co umie zrobić dłońmi, to klaskać - nie umie samodzielnie chodzić… Nie umie mówić, nie przekaże mi, czego chce - jeść, pić, spać, czy chce do toalety… Nie wiem, co lubi… Zaczęły się też ataki padaczki. Nasza dramatyczna walka ciągle trwa – Rett próbuje zabrać Oliwce władzę w nóżkach! Oliwka tak bardzo się cieszy, gdy trzymam ją za ręce i może zrobić parę kroków...  Tylko parę, bo mięśnie słabną... Naszą jedyną szansą są turnusy rehabilitacyjne i systematyczna rehabilitacja. Niestety, są one bardzo kosztowne. Oliwka jest uwięziona w ciele, które w ogóle jej nie słucha. Potrzebuje mojej pomocy 24 godziny na dobę, przy każdej nawet najdrobniejszej czynności... I ja przy niej jestem. Jestem po to, by być jest ustami, rękami, nogami... Jestem po to, by jej pomóc we wszystkim, ale bez Waszej pomocy sama nie dam rady walczyć z Rettem. Bez Waszego wsparcia nie mamy szans. Prosimy, nie opuszczajcie nas... Mama Oliwii, Ewa

3 946,00 zł ( 8,24% )
Brakuje: 43 927,00 zł
Franek Janczak
3 dni do końca
Franek Janczak , 8 lat

Franciszek ma marzenia do spełnienia, musimy tylko zawalczyć o jego zdrowie❗️

Franek skończył 6 lat, jest wspaniałym, uśmiechniętym chłopcem. Mówi o sobie, że jest „królem świata” i chciałby kiedyś zwiedzić kosmos. O ile to pierwsze to jego wybujała fantazja, to drugie może się spełnić, ale ma przed sobą trudną drogę do pokonania... W wieku 3 lat stwierdzono u niego całościowe zaburzenia rozwoju, czyli autyzm — a my z dnia na dzień musieliśmy nauczyć się, jak żyć w nowej rzeczywistości i pogodzić się z tym, że otacza go świat, którego on nie rozumie. Dodatkowo ma też zdiagnozowaną padaczkę, niedoczynność tarczycy, obniżone napięcie mięśniowe i obecnie jest pod opieką 9 poradni specjalistycznych. Nasza codzienność to wizyty i kontrole lekarskie, leki, badania i spotkania z terapeutami. Wymaga całodobowego wsparcia w codziennym funkcjonowaniu, gdyż nie rozumie zagrożeń i konsekwencji swoich zachowań. Potrzebuje regularnych terapii: psychologicznej, pedagogicznej, logopedycznej, ruchowej, integracji sensorycznej, bo wszystko, co udaje się wypracować każdego dnia, może się cofnąć. Dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić mu wszystko, by mógł jak najlepiej się rozwijać i funkcjonować w otaczającym go świecie. To wiąże się z ogromnymi kosztami, które w dużej części ponosimy sami, ponieważ często musimy korzystać z odpłatnych konsultacji specjalistycznych i zajęć terapeutycznych. Jego przyszłość i rozwój zależne są w ogromnej mierze od rehabilitacji i stałego leczenia, dlatego prosimy o pomoc każdego, kto mógłby nas wesprzeć! Za okazaną pomoc serdecznie dziękujemy! Rodzice Franka

3 912 zł
Julia Seliga
Julia Seliga , 9 lat

Potworna droga po lepsze jutro!

Od samego początku życie Julki nie należało do łatwych. Córka urodziła się z ciężką zamartwicą. Dostała tylko 2 punkty w skali Apgar. Zdiagnozowano u niej encefalopatię niedotleniowo - niedokrwienną oraz obustronne zmiany w płatach ciemieniowych i potylicznych. Od lutego 2021 roku Julcia choruje na padaczkę ogniskową (objawową). Niestety na obecną chwilę nie udało się jeszcze znaleźć leku. Choroba ta bardzo utrudnia funkcjonowanie córki. Nie może uczestniczyć w wielu zajęciach ze względu na codzienne niekontrolowane napady (przewracanie się). Dlatego jest to dla nas obecnie największy priorytet! Szukamy wciąż nowych możliwości i nie poddajemy się. Znaleźliśmy turnus rehabilitacyjny dla dzieci z opóźnieniem psychoruchowym i padaczką. Turnus taki jest bardzo kosztowny i potrzebujemy wsparcia, aby Julka mogła uczestniczyć w takim turnusie.     Oprócz tego Julcia jest uśmiechnięta i kochającą swoich rodziców dziewczynką. Natomiast potrzebuje stałej rehabilitacji i leczenia, aby żyć i funkcjonować jak jej zdrowi rówieśnicy. Apelujemy o pomoc dla Julki poprzez podarowanie 1 % z podatku oraz darowizn. Dziękujemy!

3 877,00 zł ( 42,87% )
Brakuje: 5 166,00 zł
Kacper Drużdż
Kacper Drużdż , 17 lat

16-letni Kacper walczy o sprawność❗️Potrzebna pomoc❗️

Mój ukochany syn Kacper do pewnego momentu rozwijał się prawidłowo. Potem nagle nie podnosił głowy, nie raczkował… Lekarz powiedział, że to może minąć, że każde dziecko rozwija się inaczej. Oficjalną diagnozę usłyszeliśmy, gdy Kacper miał 11 miesięcy, a my nie wiedzieliśmy, jak sobie z nią poradzić. Dziecięce porażenie mózgowe atakuje głównie jego układ ruchowy, dlatego od 16 lat regularnie uczęszczamy na wszelkiego rodzaju terapie, turnusy rehabilitacyjne i zabiegi. Wszystko po to, by poprawić komfort życia naszemu dziecku i choć trochę zmniejszyć towarzyszący mu codziennie ból. To jednak za mało. Dlatego Kacper w 2017 roku przeszedł pierwszą operację – zabieg podcięcia ścięgna Achillesa. 5 lat później zabieg wydłużenia i luzowania ścięgien w lewej ręce. Przez cały czas pozostawał silnym, wesołym chłopcem, co nam również pomagało radzić sobie z faktem, że nasze dziecko jest nieuleczalnie chore… Przez ostatnie 6 lat Kacper chodził na zgiętych kolanach i 20 lutego, by nie dopuścić do koślawości, przeszedł kolejną operację – przecięcia kości udowej. Zabieg się udał, ale po nim 16-letni już Kacper musi nauczyć się chodzić od nowa… Na co dzień wciąż ze wszystkich sił walczymy o jego sprawność. Oprócz rehabilitacji 3 razy w tygodniu Kacper ćwiczy w domu, a w tym roku dowiedzieliśmy się o możliwości korzystania z lokomatów. Dzięki nim rehabilitacja postępuje i głęboko wierzymy, że to dobra droga, by Kacper mógł wrócić do normalnego życia… Powrót do szkoły to jego siła napędowa. Z każdym dniem coraz bardziej pragnie wrócić do przyjaciół i zwykłej codzienności nastolatka. Wie, że jest niepełnosprawny, ale nie załamuje się i nie pozwala, by choroba przyćmiła jego pogodę ducha. A my z całego serca pragniemy, by pozostał tym wrażliwym, otwartym chłopcem, którego kochamy. Niestety na naszej drodze stoi ogromny mur w postaci kosztów rehabilitacji, turnusów, leczenia... Dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc, by jego ciężka praca nie zamieniła się w zgliszcza. Karolina, mama Kacpra 🎥 Zobacz nagranie z rehabilitacji: Kwota zbiórki jest szacunkowa

3 872,00 zł ( 12,13% )
Brakuje: 28 043,00 zł
Ireneusz Sienkiewicz
Ireneusz Sienkiewicz , 51 lat

Pomóż nam odzyskać nadzieję na przyszłość! Pomóż Irkowi!

Nowy Rok, niestety, nie zaczął się dobrze dla mnie i mojej rodziny, dlatego jestem zmuszona prosić Was o pomoc. Przedstawię pokrótce swoją sytuację. Od 2007 roku oboje wspólnie z mężem walczymy z losem i jego przeciwnościami. Problemy u mojego męża Irka zaczęły się, kiedy przyszła diagnoza: zapalenie trzustki, co później okazało się gorszym wyrokiem: zapalenie trzustki autoimmunologiczne. Choroba przez wiele lat powodowała bardzo bolesne ataki, które wykluczały nas z życia przez kilka dni. Z czasem doszły kolejne schorzenia, takie jak: cukrzyca insulinozależna, choroba wrzodowa żołądka, zapalenie przełyku, kamica pęcherzyka żółciowego, ECPW. Irek musiał być poddany także operacji poszerzenia przełyku.  Dodatkowo przez kolejne lata zdiagnozowano także: torbiel tarczycy i nerki, problemy z kręgosłupem i polineuropatie. Do  grudnia 2021 roku radziliśmy sobie z tym wszystkim w lepszy, bądź gorszy sposób, starałam się nie poddawać, tylko walczyć z przeciwieństwami losu. Najgorszy zwrot nastąpił jednak niedawno, dokładnie pierwszego dnia Bożego Narodzenia, gdy u Irka doszło do udaru niedokrwiennego mózgu, co spowodowało paraliż prawej strony ciała, który uniemożliwia normalne, codzienne funkcjonowanie. Irkowi, aby mógł powrócić do pełnej sprawności fizycznej, niezbędna jest rehabilitacja, która niesie za sobą ogromne koszty, znacznie przewyższające nasze możliwości.  Dodatkowo pandemia utrudniała możliwość działania w ramach uznanych jako standardowe, czyli korzystanie z państwowej służby zdrowia, a bardzo długi czas oczekiwania działał na naszą niekorzyść. Szukam każdego rozwiązania, żeby tylko wesprzeć męża w jego powrocie do zdrowia, do normalności. Każde z powyższych schorzeń niesie za sobą nowe leki, nowe badania, kolejne zalecenia dietetyczne, co wiąże się z ogromnym wydatkiem. Podjęłam decyzję, która nie przyszła mi łatwo, bo jestem osobą, która od zawsze, nawet w najtrudniejszych momentach życia, starała się udźwignąć wszystko samodzielnie. Jednak tym razem doszłam do prawdziwej ściany, dlatego już się nie wstydzę, tylko szczerze proszę ludzi o dobrym sercu o wsparcie, abym mogła pomóc Irkowi. Po prostu wesprzeć go w tej nierównej walce. Jak widać, nasze życie nie jest usłane różami. Wiedziałam ze mamy dwa wyjścia kiedy przez te lata słyszeliśmy co chwile nowe diagnoz – albo się poddać i pogodzić się z tym, co przygotował dla nas los, albo się zbuntować. Zbuntować i walczyć, by zabrać czas i co tylko możliwe tym wszystkim chorobom. Mimo że jest nam bardzo ciężko, postanowiliśmy podjąć rękawice i dlatego Was proszę o pomoc w tej nierównej walce. Liczy się każda złotówka, chcę wierzyć, że razem jesteśmy w stanie przywrócić sens i chęć życia Irkowi. Będę wdzięczna za każdy gest pomocy. Z góry bardzo dziękuję za każde, najmniejsze nawet wsparcie! Renata, żona Irka

3 779 zł
Xavier Rejmer
Xavier Rejmer , 9 lat

Choroba okradła go ze wszystkiego… Dziś zaczyna od nowa❗️POMOŻESZ❓

Jesteśmy rodzicami Xaviera, który w tym roku skończy 7 lat i zacznie (mamy nadzieję) swoją przygodę ze szkołą. Syn zawsze był dzieckiem bardzo energicznym, wszędzie go było pełno. Zawsze uśmiechnięty, lubił bawić się z dziećmi, chodzić do przedszkola do kolegów i koleżanek. Cieszył się życiem, a my razem z nim. Wszystko było dobrze i nic nie zapowiadało, że stanie się coś tak tragicznego, co prawie nam go zabrało! Choroba pojawiała się podstępnie. Jak fałszywy przyjaciel żyła wśród nas i okradała Xaviera ze zdrowia...  Synek zawsze był dzieckiem chorowitym, ale na szczęście były to tylko przeziębienia, nic poważnego. Pod koniec września 2021 roku syn zaczął się skarżyć na bóle w okolicach kolana. Początkowo jak to w tym wieku braliśmy pod uwagę tzw. bóle wzrostowe. Niestety nie dawało nam to spokoju, ponieważ ból nie ustępował. Nie pomagały żadne leki przeciwbólowe przeznaczone dla dzieci. Dostaliśmy skierowania na komplet badań. Czekanie na wyniki było okropne. Ze szpitala wypisano nas z maścią przeciwbólową. Z jednej strony to był dobry znak, z drugiej jeszcze większy niepokój.  Stan syna pogarszał się z dnia na dzień. Nie chciał się bawić, nie jadł, stracił chęć do zabawy, nie uśmiechał się, był bez sił. Nie wiedziałam, co się dzieje. Zwykłe czynności stały się dla niego ogromnym wyzwaniem. Podniesienie się do pozycji siedzącej było wyzwaniem. Czułam ze nie są to zwykle bóle. Zaczęły być tak intensywne, że bał się poruszać, bo odczuwał ogromny ból. Byliśmy przerażeni! Dzień przed tym, jak trafił do szpitala, stan syna był już bardzo zły. Nie podnosił się, nie potrafił się sam ubrać ani wstać. Dostaliśmy skierowanie do CZMP w Łodzi. Trafiliśmy tam w piątek wieczorem… Syn już nie chodził. W przeciągu paru tygodni stracił zdolność do funkcjonowania! Początkowo objawy wskazywały na zapalenie mózgu. Niedowład czterokończynowy, sztywność karku, problemy z koordynacją, ogólne osłabienie. Następnego dnia usłyszeliśmy wstępną diagnozę — zespół Guillaina-Barrego. Początkowo nie wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia. Co to za choroba, skąd się wzięła i co dalej?  Syn zaczął dostawać wlewy z immunoglobulin, antybiotyki, kroplówki, leki przeciwbólowe, zastrzyki przeciwzakrzepowe. Stan syna był ciężki, nie tylko fizyczny, ale również psychicznie odbiło się to na nim. Stał się zamknięty, szybko się denerwował, poddawał, płakał praktycznie na każde słowo. Nie rozumiał, co się stało i dlaczego jego to spotkało... Bał się, tak samo jak my wszyscy…  Na szczęście z dnia na dzień było coraz lepiej. To nie sprawiło, że strach odchodził. Ale ten pierwszy, paraliżujący pomału przechodził w ulgę. Po kilku dniach syn zaczął rehabilitację. Powoli zaczęto odstawiać leki przeciwbólowe i przeciwzakrzepowe.  Wypuszczono nas do domu po około dwóch tygodniach Rehabilitacje zaczęliśmy od razu, niestety prywatnie, ponieważ na NFZ nasza kolej była dopiero po kilku miesiącach. Syn musiał wszystkiego od początku się uczyć. Wstawać, podnosić, pracować nad koordynacją i wiele innych dla nas prostych rzeczy okazało się dla niego wyzwaniem. Byliśmy na krawędzi, przetrwaliśmy strach i walkę o jego życie. Niestety przed nami jeszcze długa i kosztowna droga...  Przerwanie leczenia i rehabilitacji, cofnie nas do momentu, którego już nigdy nie chcemy! Pomóż nam, proszę zapewnić synkowi dalszą walkę o sprawność! Jego przyszłość zależy od nas…  Rodzice

3 756 zł
Zachary Król
Zachary Król , 7 lat

Zachary w objęciach autyzmu - pomóż chłopcu się uwolnić!

Pierwsze oznaki, że z Zacharym dzieje się coś złego, pojawiły się, gdy był już w przedszkolu. Pani przedszkolanka zasugerowała, że rozwój i zachowanie mojego synka odbiegają od innych dzieci. Niezwłocznie udaliśmy się do specjalisty, który szybko postawił diagnozę. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam, że mój synek cierpi na autyzm... By jak najlepiej zaopiekować się dzieckiem i zadbać o jego rozwój, przeniosłam go do przedszkola integracyjnego. Zachary bardzo cieszy się z poznania nowych przyjaciół. Terapia z psychologiem, zajęcia z integracji sensorycznej, rehabilitacje i hipoterapia to teraz nasza codzienność. Moim największym marzeniem jest, aby w przyszłości osiągnął jak największą samodzielność. Niestety, turnusy rehabilitacyjne są niezwykle drogie. Będę bardzo wdzięczna za każde wsparcie! Nie mogę pozwolić, by pieniądze zadecydowały o zdrowiu i przyszłości mojego dziecka! Bogusława, mama

3 747 zł
Jan Bernacik
Jan Bernacik , 11 lat

Jaś jest zamknięty w murach własnego świata - Twoja pomoc znów potrzebna!

Choroba dziecka nie jest moim problemem, ale system pomocy, czy też jego brak oraz stereotypy, dyskryminacja, pozbawienie mojego syna podstawowych praw jak choćby godność... Mój syn urodził się dziesięć lat temu i nic nie wskazywało o jego chorobie. W wieku czterech lat została mu postawiona diagnoza, która brzmiała jak wyrok – autyzm. Zostałam sama z ,,problemem”, ale nigdy się nie poddałam. Ogromną ilość czasu poświęciłam na poszukiwanie ludzi, którzy mogliby nam pomóc – lekarzy i  terapeutów. Podjęłam desperacką walkę o zdrowie mojego syna. Po kilku latach wyrzeczeń finansowych nastąpił ogromny przełom. Jesteśmy pod opieką cudownego lekarza, który dał nadzieję, że z autyzmem można walczyć.  Weszliśmy we współpracę z dietetykiem klinicznym. Jasio od roku przebywa na diecie przeciwhistaminowej. JEDNAK specjaliści, dieta, leki i suplementacja to koszty przekraczające kilka tysięcy miesięcznie... To gigantyczna dziura w budżecie. O podjęciu pracy zawodowej mogę pomarzyć, bo odbiorą mi prawo do świadczenia pielęgnacyjnego. Alimenty ojca dziecka nie pokrywają nawet 1/4 ponoszonych kosztów. Zwróciliśmy się o pomoc do MOPSu niestety nie spełniam wymogów – przekraczam próg dochodowy.  I tak mija kolejny rok z poczuciem bezsilności.  W akcie desperacji sprzedałam wszystkie wartościowe rzeczy, aby tylko móc kontynuować dalsze leczenie mojego dziecka. Pieniądze topimy w diecie, leczeniu oraz badaniach specjalistycznych. Pogodziłam się z losem, najważniejsze, aby mój syn odzyskał zdrowie. Gdybym tylko mogła, niestety... Miłością dzieci nie wyżywimy ani nie uleczymy. Moją intencją jest sprawić, by syn mógł żyć po swojemu, egzystować pośród innych ludzi, na równi. Życie napisało dla mnie jako matki scenariusz, którego nie przewidziałam, a który na zawsze ukształtował to, kim jestem – SILNĄ KOBIETĄ! W jednym jednak potrzebuję wsparcia. Proszę o pomoc finansową w dalszym leczeniu mojego syna... Tyle mogę dla niego zrobić, nie tracić nadziei!  Ilona, mama Jasia  

3 664,00 zł ( 9,56% )
Brakuje: 34 634,00 zł