Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Olaf Duszyński
Olaf Duszyński , 17 years old

Olaf nie chodzi, nie mówi, ale nadal dzielnie walczy❗️Potrzebna pomoc 🚨

Olaf jest 16-letnim chłopcem, który urodził się w 31. tygodniu ciąży. Wskutek niedotlenienia oraz wylewu śródmózgowego, do którego doszło w pierwszych dniach jego życia, synek cierpi na choroby neurologiczne i niepełnosprawność narządu ruchu. Ma też uszkodzony nerw wzrokowy. Początki były bardzo ciężkie, ale dzięki codziennej rehabilitacji w domu oraz w specjalistycznych ośrodkach rehabilitacyjnych, udało się wiele osiągnąć. Niestety Olaf funkcjonuje jako dziecko leżące – nie potrafi samodzielnie siedzieć, stać ani chodzić, samodzielnie jeść, pić, nie sygnalizuje swoich potrzeb – że żyję we własnym, zamkniętym świecie. Intuicyjnie wiem, jakie ma potrzeby, po 16 latach nauczyłem się rozpoznawać, co oznaczają jego dźwięki, grymasy czy mimika twarzy. Olaf jest dzieckiem w 100% zależnym ode mnie. Wymaga stałej, całodobowej opieki i pomocy w każdym aspekcie życia codziennego. Pomimo swojej choroby jest jednak bardzo pogodnym chłopcem – widzę, jak dzielnie znosi wszystkie przeciwności losu.  Zespół specjalistów, terapeutów i rehabilitantów codziennie walczy ze mną o lepsze jutro Olafa. Korzystamy również ze wsparcia w ramach NFZ i prywatnie. Wszystkie takie wizyty wiążą się z dowiezieniem synka do odpowiednich placówek. Niestety wzrost, waga i inne dysfunkcje związane z niepełnosprawnościami Olafa sprawiają, że podróżowanie i dojazd do placówek, stał się dla nas niemożliwy. Olaf musi być przewożony w specjalistycznym wózku, w którym porusza się na co dzień. Do takiego przewozu potrzebny jest samochód dostosowany do osoby niepełnosprawnej. Otrzymałem ogromną szansę na zakup takiego samochodu, jednak jego koszt jest ogromny! Zgromadzenie tak dużej kwoty przewyższa moje możliwości finansowe, sam nie dam rady... Z uwagi na swój stan zdrowia, Olaf wymaga wsparcia i opieki przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Musiałem zrezygnować z pracy, by móc zapewnić mu odpowiednią opiekę. Bardzo proszę Was o pomoc, nawet ta najmniejsza wpłata będzie dla nas ogromnym wsparciem. Pomóżcie mi zawalczyć o zdrowie ukochanego synka! Tata Olafa

2 021,00 zł ( 3.16% )
Still needed: 61 809,00 zł
Izabela Jankowska
Izabela Jankowska , 12 years old

Jej życie ma słodko-gorzki smak... Pomóżmy Izie w walce z cukrzycą!

Cukrzyca typu 1 brzmi słodko, ale życie z nią jest przepełnione goryczą. Gdy na cukrzycę choruje dziecko, to tak naprawdę choruje cała rodzina i jej otoczenie…  U Izy tę chorobę zdiagnozowano w 2021 roku. Dokładnie pamiętam te chwile, bo spadło to na nas jak grom z jasnego nieba… Była pandemia. Pracowałam w szkole, więc miałam możliwość zabierania córki za sobą. Tam w bibliotece szkolnej uczestniczyła w zajęciach lekcyjnych, siedząc przy komputerze. Przez to widziałam na bieżąco, że coś jest nie tak! Do tej pory nikt w naszej rodzinie poważnie nie chorował. Iza była okazem zdrowia! Nie miała żadnych niepokojących objawów. Raptem, dosłownie z dnia na dzień zaczęła zasypiać na lekcjach, pić dużo wody i często oddawać mocz. W ciągu trzech dni zaczęła też chudnąć w oczach! Gdy do tego pojawiły się wymioty, zaczęliśmy działać. Lekarz rodzinny, skierowanie do szpitala covidowego, SOR… Bałam się co będzie dalej. Iza spała mi na kolanach, kiedy przez 4 godziny czekaliśmy na wyniki. Kiedy nadeszły, były jednoznaczne i druzgocące! Norma cukru we krwi jest do 99. U Izy poziom ten wyniósł 400!   Płakałam cały dzień. Cały czas zadawałam sobie to pytania, na które nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Dlaczego ona? Jak to będzie? Co dalej? Jak jej to wytłumaczyć? Obraliśmy kierunek - Gdańsk, gdzie znajduje się jeden z najlepszych szpitali ds. Diabetologii w Polsce. Cały tamtejszy pobyt moja córka spędziła w izolatce. Okazało się bowiem, że na domiar złego obie miałyśmy COVID-19! Na szczęście przeszłyśmy go bez objawowo, ale sam fakt, że zamknęli nas w czterech ścianach, był dodatkową traumą. Ten okres wspominamy jako największy koszmar, ktróy poniekąd nigdy się nie skończy… Cukrzyca to ciągła matematyka – pomiary kilkanaście razy dziennie. Początkowo Iza nie dość, że robiła pomiary z palca, to jeszcze była poddawana insulinoterapii penem. Na szczęście od 2022 roku mamy pompę, niemniej wymaga ona stałej obsługi. Manualnie musimy wprowadzać ilość WW, czyli wymienników węglowodanowych. To dość obciążające.  Życie mojego dziecka jest teraz związane z nieustannymi zakazami i nakazami. To takie funkcjonowanie z tykającą bombą, bo z jednej strony chcesz być dzieckiem, a z drugiej strony słyszysz – zachowaj umiar! To niesamowicie trudne dla Izy. Wkłucia, zbiorniczki, sensory mamy po części refundowane, ale mimo to nie są to tanie rzeczy. Do tego żywność o niskim indeksie glikemicznym oraz specjalne maści i kosmetyki na skórę. W skali miesiąca to wszystko niesamowicie dużo kosztuje! Iza spędzi z chorobą całe swoje życie. Dlatego każde wsparcie przekazane dla niej będzie przeznaczone na to, żeby jej cukrzyca zawsze była pod kontrolą i żeby mogła jak najmniej odczuwać obecność tej podstępnej choroby na co dzień. Aleksandra, mama

2 016 zł
Bożenka Meleszko
Bożenka Meleszko , 13 months old

Pomóż nam zawalczyć o przyszłość Bożenki!

Nasza walka o zdrowie córeczki trwa od chwili jej narodzin. Choć robimy wszystko, by jej funkcjonowanie było jak najlepsze, nie jest łatwo… Choroba skutecznie nam to uniemożliwia! Bożenka po urodzeniu wcale nie chciała jeść, bardzo dużo wymiotowała… Zamiast cieszyć się z cudu narodzin i powitania na świecie naszej małej kruszynki, my drżeliśmy w obawie o jej zdrowie i pakowaliśmy torby na powrót do szpitala… W 7. dobie życia Bożenki zostaliśmy przyjęci z podejrzeniem choroby, którą chwilę później potwierdziły wyniki badań… Choroba Hirschsprunga. To wrodzone zaburzenie czynnościowej motoryki przewodu pokarmowego. Byliśmy zrozpaczeni… Niezbędna była natychmiastowa operacja usunięcia 20. centymetrów chorego jelita grubego… Po operacji wszystko było w porządku, ale tydzień później otworzyła się przetoka odbytniczo – pochwowa… Konieczna była kolejna operacja pilnego wyłonienia ileostomii. Nasza córeczka miała wówczas kilka miesięcy, a już dwukrotnie trafiła na stół operacyjny… Po drugiej operacji okazało się, że w trakcie pierwszej prawdopodobnie nie usunięto całego chorego odcinka jelita i niezbędna jest KOLEJNA OPERACJA… Miesiąc po u córki pojawiły się zrosty, musieliśmy poddać się również zabiegowi ich usunięcia. Ciężko opisać, ile złego musiała znieść nasza Bożenka już w pierwszych miesiącach swojego życia. Pękają nam serca, gdy patrzymy na jej cierpienie… Niestety – to dopiero początek… Bardzo potrzebujemy wsparcia. Zdrowie i przyszłość naszej córeczki są dla nas najważniejsze. Każdy jej uśmiech motywuje nas do działania, choć wiemy, że Bożenka bardzo cierpi. Musimy zrobić wszystko, by ten stan trwał jak najkrócej. Prosimy o pomoc! Rodzice

2 012 zł
Katarzyna Wiechoczek
Katarzyna Wiechoczek , 52 years old

Zawsze żyłam dla innych, teraz sama potrzebuję wsparcia! Proszę, pomóż!

Dziękuję za dotychczasową pomoc! Na szczęście lek, na który wcześniej potrzebowałam środków, zyskał refundację. Życie ze stwardnieniem rozsianym dalej jest jednak niezwykle trudne. Chcę prosić Was o wsparcie! Potrzebuję nowego wózka elektrycznego oraz intensywnej rehabilitacji.  Moja historia Zawsze żyłam dla innych. O sobie myślałam na samym końcu, ale jak się ma dwóch chorych synów, nie ma się na to zwyczajnie czasu. Opiekowałam się nimi samodzielnie przez ponad dwadzieścia lat. Jeden z nich ma zespół Aspergera, a u drugiego zdiagnozowano autyzm. W pewnym momencie sytuacja się odwróciła i to oni musieli zająć się schorowaną matką. Gdy bolały mnie ręce i nogi, brałam to za objaw przemęczenia, a nie groźnej choroby. Kiedy jednak ból stał się nie do zniesienia, zrobiłam badania. Lekarze wykryli stwardnienie rozsiane pierwotne. Było to w grudniu 2018 roku, ale ponoć chorowałam już od dłuższego czasu – nawet 10 lat… Nie miałam klasycznych rzutów, jak inni chorzy. U mnie przychodziło to stopniowo. Coraz mniej sił, gorsza sprawność i problemy z samodzielnością. Choroba zmusiła mnie do korzystania z wózka.  Z dnia na dzień czułam się coraz słabiej. Do problemów z poruszaniem doszły zawroty głowy i trudności z przełykaniem. Początkowo, prawa ręka była właściwie niesprawna, zrobienie czegoś lewą kosztowało mnie strasznie dużo wysiłku… Po latach leczenia i rehabilitacji jest lepiej. Chociaż niestety, dochodzą też nowe objawy. Ostatnio pojawiły się u mnie bolesne, palące uczucie w nogach. Całe życie walczyłam o samodzielność moich synów. Teraz są dorośli – jeden z nich pracuje, drugi studiuje. Mimo przeszkód, z każdym dniem coraz sprawniej odnajdują się w świecie, jednak dalej bardzo mnie potrzebują. Stwardnienia rozsianego nie da się wyleczyć, ani cofnąć jego objawów. Można jedynie spowolnić rozwój choroby poprzez przyjmowanie specjalnego leku. Za pierwszą dawkę zapłaciłam dzięki wsparciu rodziny. Na szczęście, później lek zyskał refundację i mogę z niego do dzisiaj korzystać. Skromna renta ledwie starcza mi na codziennie utrzymanie. Dlatego proszę, pomóż mi w walce z chorobą. Muszę być jak najbardziej sprawna dla swoich synów, a do tego potrzebuję intensywnej rehabilitacji. Muszę też kupić nowy wózek. To wszystko ogromne koszty, których sama nie udźwignę… Katarzyna

2 011 zł
Magdalena Tarczyńska
Magdalena Tarczyńska , 39 years old

Udar zabrał sprawność matce trójki dzieci❗️ Razem dla Magdy❗️

Otrzymane wsparcie było nieocenione w walce o powrót Magdy do sprawności! Dzisiaj widać efekty leczenie i rehabilitacji, dlatego nie możemy odpuścić. Wciąż potrzebna jest pomoc! Nasza historia: 4 stycznia 2023 roku zapamiętamy na zawsze. Tego dnia życie naszej rodziny zmieniło się nieodwracalnie. Udar przyszedł do nas nieproszony... Moja siostra, Magda z powodu przeziębienia syna, została z nim tego dnia w domu. Po południu mieli świętować 4 urodziny Filipa. Nagle wydarzyła się jednak tragedia – udar niedokrwienny mózgu. To cud, że moja siostra przeżyła. Gdy jej mąż wrócił do domu, leżała na podłodze w ciężkim stanie. Lekarze powiedzieli, że jeszcze pół godziny i mogła już nie żyć! Po trafieniu do szpitala okazało się, że udar jest bardzo rozległy, a stan siostry określono jako krytyczny. Zdiagnozowano niedowład lewej strony ciała. Na szczęście, udało się jej uniknąć najgorszego i jest dzisiaj z nami! Po ustabilizowaniu się jej stanu Magda trafiła na oddział rehabilitacyjny, gdzie spędziła 4 miesiące. W międzyczasie zachorowała jednak na COVID oraz miała inne problemy zdrowotne, więc czasu na odpowiednią rekonwalescencję było mało.  Obecnie systematyczna rehabilitacja sprawiła, że Magda zaczęła wstawać z wózka i robić pierwsze kroki! Podczas ćwiczeń potrafi też sama unieść rękę, co wcześniej było absolutnie niemożliwe. Ale siostra wciąż potrzebuje ciągłej pomocy innych osób. I wciąż ma kochającą rodzinę. Mnie, naszych rodziców, męża, trójkę dzieci i koleżanki. To naprawdę wielki skarb, że trzymamy się razem! Udar wywrócił wszystko do góry nogami. Wierzymy jednak, że razem pomożemy odnaleźć się jej w nowej sytuacji. Magda ma tylko 38 lat i wiele przed sobą. Ale najpierw musi odzyskać sprawność. Kontynuacja intensywnej rehabilitacji i leczenia to jedyny sposób, żeby wrócić do zdrowia i móc cieszyć się tym, co  wcześniej. Życiem rodzinnym, spacerami, tańcem i spotkaniami ze znajomymi. Dzieciom bardzo brakuje mamy, ale Magda dzielnie walczy. Wiem, że wygra tę walkę, bo ma dla kogo! Na drodze stoją jednak wysokie koszty. Na rehabilitacje na NFZ dalej trzeba czekać i jest ona niewystarczająca. Nie ma czasu do stracenia! Pomóżmy Magdzie szybko stanąć na nogi! Osiągnęła już tak wiele i nie możemy pozwolić, by ten progres poszedł na marne! Sylwia, siostra ➡️ Facebook

2 010 zł
Gabriela Podniesińska
Gabriela Podniesińska , 16 years old

Choroba odbiera Gabrysi zdrowie, sprawność i marzenia... POMÓŻ❗️

Do października 2023 roku Gabrysia była zwyczajną nastolatką. Z pasją realizowała swoje marzenia i doskonaliła się w tańcu, który kocha całym sercem. Dobrze się uczyła, była pomocna, szczęśliwa. Niespodziewanie wszystko, co tak bardzo kochała, zostało jej odebrane z powodu choroby! Córka trafiła do szpitala z bólem kolan. Zostało jej wykonane mnóstwo badań, a wynikiem była przerażona nawet pani doktor, która prowadziła jej leczenie. Okazało się, że w rezonansie magnetycznym wykryto liczne guzy na kręgosłupie i żebrach! W naszym mieście nikt nie był w stanie postawić ostatecznej diagnozy. Wyniki zostały skonsultowane z Instytutem Matki i Dziecka w Warszawie. Gabi niezwłocznie trafiła pod opiekę ich poradni onkologicznej.  Kolejne badania rezonansem dały odpowiedź czym są guzy na kręgosłupie. Jest to rzadka choroba – dysplazja włóknista kości, u mojej córki wieloogniskowa. Rozpoznanie tego schorzenia jest trudne, a leczenie jeszcze trudniejsze. W chorobie tej tkanka kostna jest zastępowana tkanką włóknistą, przez co kość traci swoją naturalną twardość i może dojść do jej złamania. Nie muszę chyba mówić jaki strach powoduje to, że zmiany są na kręgosłupie i żebrach... Gdyby doszło do pęknięcia kręgu...  W odcinku piersiowym zmiany są zlokalizowane blisko rdzenia kręgowego. Ponadto jedna ze zmian na żebrach jest obserwowana, bo ma wzrost rozprężający, co występuje w przypadku nowotworów. Niestety dysplazja włóknista to choroba, nawet przez lekarzy bardzo mało znana. Często jest mylona ze zwykłymi naczyniakami. Trudno znaleźć specjalistę, który się na tym zna i podejmie się leczenia. Na szczęście nam się udało! Terapia ma polegać na wzmocnieniu niezajętej chorobowo tkanki kostnej, żeby dawała wsparcie tym miejscom, w których jak to określił profesor "jest rozgardiasz" zrobiony przez dysplazję włóknistą. W najbliższym czasie czekają nas częste wizyty u wielu lekarzy, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Ponadto Gabrysia przeszła załamanie, kiedy dowiedziała się o chorobie i o tym, że musiała zrezygnować ze swojej pasji. Aktualnie wymaga wsparcia psychologa. Niestety wszystkie badania, wizyty, leki są płatne. Muszę prosić o pomoc, choć nigdy nie sądziłam, że będzie to konieczne. Sama aktualnie jestem po operacji kręgosłupa i póki co nie mogę podjąć pracy. Postanowiłam założyć zbiórkę i prosić o wsparcie w walce o zachowanie sprawności Gabrysi. Pomóżmy spełniać jej te marzenia, które jeszcze w młodej głowie się rodzą. Nie odbierajmy nadziei, która dała nikłe światło na normalność.  Kamila, mama Gabrysi.

2 008,00 zł ( 6.29% )
Still needed: 29 907,00 zł
Lea Popęda
Lea Popęda , 6 years old

Lea do dzisiaj odczuwa skutki wcześniactwa! Potrzebna pomoc!

Turnusy rehabilitacyjne, w których moja córeczka wzięła udział, dały jej naprawdę bardzo dużo! Nie byłoby to jednak możliwe, gdybyście nie pojawili się w naszym życiu. Za Waszą obecność i pomoc DZIĘKUJĘ! Lea jest wcześniakiem, a co się z tym wiąże, skutki zbyt wczesnego przyjścia na świat nadal jej towarzyszą. Dlatego ponownie pragnę prosić Was o wsparcie. Wiem, że razem możemy zdziałać naprawdę dużo! Nasza historia: Na pewno nie tak wyobrażałam sobie narodziny mojej córeczki. Zamiast intymnych chwil dla siebie i radości spowodowanej narodzinami zdrowej, silnej dziewczynki, był ogromny stres, inkubator i pytania, czy Lea da radę przeżyć… Córeczka urodziła się w 26. tygodniu ciąży. Przeszła wylewy III i IV stopnia, operację jelit, miała wielkie napięcie mięśniowe... Każda rozmowa z lekarzem sprawiała, że bałam się coraz bardziej! Dziś Lea ma 5 lat i walczy ze wszystkimi konsekwencjami wcześniactwa. Tylko dzięki rehabilitacji, swojej i mojej determinacji robi postępy.  Osiągnęła już wiele, ale przed nią jeszcze bardzo długa droga… Wcześniej moja mała dziewczynka chodziła na palcach. Konieczny był zabieg rizotomi grzbietowej, który przyniósł nam nowe możliwości! Chód Lei znacznie się poprawił – jej nóżki poruszają się naprzemiennie i nie potyka się już o własną nogę! Muszę zrobić wszystko, aby było jeszcze lepiej i aby nie dopuścić do kolejnej operacji. Specjaliści tłumaczą, że teraz najważniejsza jest intensywna rehabilitacja. Pragnę zapewnić córce opiekę jak najlepszych specjalistów. Zdaję sobie sprawę, że bardzo ważna jest regularność, dlatego także i ja będę ćwiczyć z nią w domu. Wiem, że każda chwila jest ważna i nawet 15 minut dziennie może przynieść efekty. Dlatego chciałabym zakupić specjalną matę, która będzie stymulowała jej ciało i mięśnie.  Jestem matką i chcę spróbować wszystkiego, co daje mojemu dziecku szansę na prawidłowy rozwój. Proszę, pomóż mi zawalczyć o sprawność Lei. Wierzę, że razem możemy sprawić, że jej przyszłość będzie łatwiejsza.  Dagmara,  mama Lei  Zobacz, jak dzielna jest Lea

2 007,00 zł ( 9.43% )
Still needed: 19 270,00 zł
Weronika Krać
Weronika Krać , 2 years old

Walczymy o rozwój Weroniki! Potrzebujemy pieniędzy na leczenie!

Dziecko jest zdecydowanie za małe, proszę pozostać w szpitalu na obserwacji – takie słowa usłyszałam chwilę przed moim 6-tygodniowym pobytem na oddziale. Lekarze stale obserwowali Weroniczkę w moim łonie. Nadszedł 37. tydzień, Weronika przestałą rosnąć. Lekarze zdecydowali, że to już ten moment, trzeba wykonać cesarskie cięcie. I tak się stało. Urodziłam maleństwo ważące niecałe 2 kilogramy i mierzące 44 cm. Weronika choruje na rzadki zespół genetyczny Wolfa-Hirschhorna. Urodziła się bardzo mała, miała problemy z oddechem, nie umiała ssać i trawić. Po kilku dniach z sondą odruchy zaczęły się pojawiać i mimo wielkich problemów nauczyła się ssać mleko z butelki ze soczkiem. U córeczki rozpoznano padaczkę i obniżone napięcie mięśniowe. Jesteśmy w trakcie diagnozowania niedosłuchu. Do tego dochodzi mocno obniżona odporność oraz opóźnienie intelektualne, które dotyka wszystkie dzieci z tą wadą genetyczną. Jeszcze nie wiemy, czy jest to opóźnienie średnie, czy głębokie. Oprócz wyżej wymienionych problemów mamy jeszcze duży kłopot z przybieraniem na wadze. Wylałyśmy obie już wiele łez podczas jedzenia. Weronika nie potrafi żuć i gryźć, je tylko zmiksowane pokarmy. Zdarzają sie dni kiedy odmawia jedzenia, ale na szczęście coraz częściej zjada ładne porcje. Mimo to jest bardzo mała. Mając 16 miesięcy, waży niecałe 6 kilogramów. Jesteśmy pod stałą opieką neurologa, gastrologa, kardiologa, fizjoterapeutów. Sporo wizyt odbywa sie prywatnie ze względu na odległe terminy, a także fachowość specjalistów. Bardzo chciałabym zabrać małą na turnus, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szanse zrobić kolejny krok do samodzielności. Moja córka nie siedzi, nie pełza, nie chodzi, a widzę, że chce! Jest na to gotowa. Uwielbia dzieci, lecz niesamodzielność ogranicza kontakty z nimi. Proszę, pomóż Weroniczce nadrobić zaległości rozwojowe, by zapamiętała i doznała jak najwięcej ze świata szczęśliwego dziecka. Agata, mama

2 006,00 zł ( 6.28% )
Still needed: 29 909,00 zł
Grzegorz Bidziński
Grzegorz Bidziński , 50 years old

Chwila, która zniszczyła życie... Pomóż Grzegorzowi w walce o sprawność!

Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego taka tragedia musiała nas dotknąć. Jeszcze parę lat byliśmy spokojną, szczęśliwą rodziną – takich jakich wiele. Niestety, nasz świat legł w gruzach w ciągu zaledwie jednej nocy... 26 maja 2017 roku nad ranem mąż wracał z pracy, z nocki. Kierował, jechał z nim też kolega. Był przypięty pasami, trzeźwy. Jak to się stało, że uderzył w drzewo? Grzegorz nic nie pamięta z tamtego dnia. Podejrzewamy, że był tak skrajnie zmęczony, że po prostu przysnął. Wtedy wpadł na drzewo, przekoziołkował, uderzył w kolejne… Cała siła uderzenia poszła na niego, pasażerowi na szczęście nic się nie stało. Byli zaledwie 4 kilometry od domu… O wypadku dowiedziałam się już po 10 minutach. Sąsiadka przybiegła i powiedziała, co się stało. Wybiegłam z domu jak stałam, nie pamiętam już dzisiaj nawet, czy byłam w piżamie. Gdy zobaczyłam rozbity samochód, zrobiło mi się słabo. Niedaleko ratowali męża, bo karetka już zdążyła przyjechać. Pomogli także mi, dostałam chyba coś na uspokojenie… Nie widziałam Grześka, bo zaraz przyleciał helikopter i go zabrali. Powiedzieli mi, że to przez uszkodzoną śledzionę. Nie wiedziałam, jak jest źle… Dzisiaj wiem, że tylko dzięki wezwaniu helikoptera mój mąż żyje. Gdy dojechaliśmy do szpitala, Grzegorza już operowali. Wtedy powiedzieli mi, że ma roztrzaskany kręgosłup i nie wiadomo, czy przeżyje… Byłam zrozpaczona, chociaż to słowo wydaje się niczym w porównaniu z uczuciem przerażenia, które wypełniło mi serce. Jak to się mogło stać? Dlaczego my? Nigdy nie poznam odpowiedzi na to pytanie… Po operacji lekarze powiedzieli, że pierwszy tydzień będzie decydujący. Jeśli go przeżyje, szanse się zwiększą. Mijał dzień za dniem, wydawało się już, że najgorsze zagrożenie za nami! Tymczasem dokładnie 7 dnia od operacji nastąpił kryzys, Grzegorz dostał wstrząsu anafilaktycznego… Cała aparatura podtrzymująca go przy życiu zaświeciła się na czerwono. Lekarz mi powiedział, że mężowi przestają działać wszystkie organy po kolei i nie wiadomo, co będzie dalej. To był prawdziwy koszmar… Na szczęście Grześ okazał się silny, przetrwał to! Łącznie w szpitalu spędził 110 dni, kolejne 100 na rehabilitacji. Na początku tylko leżał, nie był w stanie samodzielnie podnieść głowy, Krok po kroku jednak, dzięki intensywnej pracy jego i rehabilitantów, było coraz lepiej. Od wypadku minęło półtora roku. Dzisiaj mąż już siedzi i porusza się na wózku inwalidzkim, nadal jest jednak zależny od innych - nie umyje się sam, nie założy i nie zdejmie nawet okularów… Ma minimalne czucie, musi być pampersowany, wymaga właściwie nieustannej opieki. Najgorzej było zaraz po powrocie Grzesia do domu ze szpitala. Byliśmy zupełnie nieprzygotowani, a przy mężu trzeba było zrobić dosłownie wszystko… Opieka nad niepełnosprawną osobą jest bardzo trudna. Nad trzeba niepełnosprawnymi osobami w domu jeszcze trudniejsza. Ja muszę sama wszystkiego dopilnować – umówić rehabilitację, zamówić pampersy, wszystko opłacić, przypilnować. A jeszcze w pracy muszę być nieustannie skupiona. Brakuje nam środków, bo rehabilitacja jest bardzo droga. Jednak to jedyna szansa Grzegorza, że jeszcze będzie sprawny! Dzięki Waszemu wsparciu parę lat temu mogliśmy opłacić koszty związane z turnusem rehabilitacyjnym. Niestety, walka o zdrowie i lepsze jutro Grzesia wciąż trwa. Rehabilitacja nadal jest niezbędna do jego dalszego funkcjonowania w codziennym życiu i daje nadzieję, że będzie mógł być choć trochę samodzielny. Neurolodzy mówią, że nie ma dla niego lekarstwa – to uszkodzenie kręgosłupa szyjnego. Już nigdy nie będzie żył tak, jak wcześniej. Ale może walczyć o lepszą przyszłość! Ćwiczenia, które go usprawniają, są jednak bardzo kosztowne, dlatego bardzo prosimy Was o pomoc... Wierzymy, że jeszcze będzie lepiej. By tak się stało, nie możemy przerwać rehabilitacji. Dlatego bardzo proszę o pomoc dla mojego męża. Każda wpłata to dla nas ogromna nadzieja. Wierzymy, ze każdy gest dobrego serca – wróci do Was z podwójną mocą. Ala, żona Grzegorza

2 005,00 zł ( 12.56% )
Still needed: 13 953,00 zł