Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Dziok
Dariusz Dziok , 38 years old

Please help us to save our dad and husband!

A terrible accident took away all that we have been working on together with my husband. Our family happiness turned to dust... Our young children are missing their dad. We are doing all we can for him to come back to us, but it is very difficult. Thanks to your help, Darek has started rehabilitation in specialized centre. It turned out that he is aware, and he began to communicate with us. Unfortunately, the resources have run out... Our fight will be long and difficult, and very expensive...I am asking with all my heart for help for my husband. We cannot give up! 26th April 2020 our world turned upside down. Sudden cardiac arrest, shock, disbelief... My husband, my soul mate, my significant other, the father of our two children, faced the death. I prayed that she wouldn't take him from me... Darek survived, however he is in a very bad condition. After a successful resuscitation, he was taken to a hospital. When he regained consciousness, we could not make contact with him. I didn't know if realised I was there, if he could hear me... Unfortunately, there was no question of any rehabilitation reimbursed by the National Health Fund - doctors described Darek's condition as non-prognostic. My husband wasn't following the orders, he was connected to a respirator. At one point, we were told that there was nothing else they could do. The hospital was no longer able to do anything for Darek... We were left on our own. It was first time I asked for a help for my husband. Thanks to you, since 13th August, Darek has been staying in a specialized centre. This is however only a beginning of our fight for my husband's life and health. I visit him often and I can see that the daily, long -lasting rehabilitation brings positive effects. During the cyber-eye workshops, I have seen it myself that Darek was conscious. A hope has poured into my heart! There was a time I didn't have tears and strength, but I had to be strong for him and the children. My husband's condition is still very difficult. In the hospital in Sanok, they did not give him any chances of recovery. In the rehabilitation centre, the prognosis is still careful.The most important right now is that Darek is still with us and he understands us.We have 2 children: son Filip, 6 years old and Hanna, 2.5 years old. We are both professional and we have been happily married for 7 years... Until the day of the tragedy, which resulted in the present condition of my husband... I'm 29 years old. My husband's illness fell on me like a bolt from the blue. I don't know what to tell the kids. The older son is still waiting for his dad to return home from the hospital...my husband promised him theat he would teach him one day to ride the bike that he dreams of... The children know that dad has to stay in the hospital. I cannot even answer anymore their constant questions when Dad is going to come back home to be with us. My heart breaks when I look at them and my helplessness grow even greater... I had to quit my job - in the current situation I had to take care of my children and my husband. We cannot afford to pay for the next months of the rehabilitation, and without it I will never get Darek back... We have dreamed that we would grow old together, that we would rise our children together, that we would teach them to write and read, or to ride a bike. Unexpectedly a tragedy struck on us that made us feel powerless. We cannot turn back the time, but we can fight for a better tomorrow. This is why I with my whole heart I ask for your support, every zloty (polish currency) can help Darek to regain the consciousness and physical fitness. The only way for this to happen is through expensive neurorehabilitation, which we cannot afford without a help

160 109,00 zł ( 44.39% )
Still needed: 200 529,00 zł
Alicja Mickoś
11 days left
Alicja Mickoś , 8 years old

Nóżka Ali wciąż potrzebuje Twojej pomocy❗️ Uratuj jej przyszłość❗️

Już niedługo minie 5 lat od pierwszej zbiórki na leczenie Alicji. Ciężko nam uwierzyć, że czas tak szybko mija. Zmartwienia takie, jak brak środków na leczenie nóżki zatarły się w naszej pamięci od tamtego czasu. Wspomnienie dobroci i wsparcia ludzi o wielkim sercu i fundacji wręcz przeciwnie - wciąż nie blednie. Te pięć lat poświęciliśmy na leczenie, rehabilitację i opiekę nad naszą córeczką i jej bratem (bo przecież mamy dwójkę ukochanych dzieci). Alicja przeszła do tej pory 6 operacji: rekonstrukcję wszystkich stawów w nóżce lewej w 2018 roku, jednoczesne wydłużanie piszczeli i kości udowej w 2020 roku, wszczepienie 8-plate w kolanie w 2020 roku, osteotomię i operacyjne prostowanie piszczeli w 2021 roku oraz usunięcie z piszczeli płyty zespalającej w 2022 roku. Operacje sfinansowane zostały ze środków zebranych podczas pierwszej zbiórki oraz 1% podatku. Pod koniec 2020 roku okazało się, że Alicja cierpi również na poważną wadę wzroku. Niestety mimo wysiłku i zaangażowania naszej pani doktor okulisty oraz cioci terapeuty rehabilitującej wzrok, nie udało się zahamować postępu wady wzroku. To nasze obecne dodatkowe zmartwienie, jakby innych było mało. W chwilach refleksji, gdy jako rodzice myślimy o przyszłości naszych dzieci, pojawia się lęk, iż Ala mogłaby kiedyś stracić wzrok... Jeśli chodzi o nóżkę, to stan na ten moment pogarsza się. Łączny skrót wynosi obecnie 12 cm. Dodatkowo wada wpływa negatywnie na kręgosłup, powoduje nieprawidłowe chodzenie i przyczynia się do niszczenia biodra. Okazało się, że staw biodrowy wymaga pilnej interwencji chirurgicznej, a następnie możliwe będzie drugie pierwotnie planowane wydłużanie kości. W obliczu nowego zagrożenia, które się pojawiło, od razu podjęliśmy działania i ustalenia o dalszym leczeniu z doktorem prowadzącym Alicję - Dr Paley. Doktor potwierdził gotowość i możliwość przeprowadzenia operacji biodra w Polsce w marcu 2023 roku, a następnie w odstępie kilku miesięcy wydłużania kości w swoim ośrodku w Stanach Zjednoczonych. Otrzymaliśmy wyceny leczenia. Koszty są ogromne i nie jesteśmy w stanie ich zgromadzić, mimo iż obydwoje ciężko pracujemy. Trudno ponownie prosić o pomoc, bo przecież już raz otrzymaliśmy ogromne wsparcie i powinniśmy radzić sobie samodzielnie. Chcemy dla naszej Ali, tego, co każdy rodzic dla swojego dziecka - zdrowia i szczęśliwego dzieciństwa. O beztrosce nie marzymy, bo lęk o przyszłość Ali towarzyszy nam na co dzień. Prosimy Was jeszcze raz, pomóżcie nam w walce o zdrową nóżkę Ali. Ściskamy Was serdecznie. Rodzice i brat Alicji ➤ Obserwuj walkę Alicji na jej FACEBOOK'U

159 397,00 zł ( 11.04% )
Still needed: 1 283 156,00 zł
Radosław Wójtowicz
Radosław Wójtowicz , 30 years old

Radek jak co dzień położył się spać – lecz rano już się NIE OBUDZIŁ❗️Ratunku❗️

Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Przecież jeszcze niedawno nasz syn prowadził normalne życie, takie jak większość z nas. Był wykształcony, samodzielny, z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko. 10 lutego 2024 roku życie syna i nasze legło w gruzach. Radek poprzedniego wieczoru tak jak zawsze położył się spać. Niestety, rano się już nie obudził. Przebywa w śpiączce do dziś. Do syna natychmiast została wezwana karetka. Mimo szybkiej reakcji lekarzy doszło do przewlekłej niewydolności oddechowej. Radek oddycha jedynie przy użyciu respiratora. Obecnie przybywa w specjalistycznym ośrodku, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szansę wybudzić się ze śpiączki.  Już w ciągu paru tygodni od rozpoczęcia terapii pojawiły się pierwsze postępy – Radek zaczyna reagować na bodźce. Rehabilitanci codziennie stymulują osłabione mięśnie syna i próbują go pionizować. W najbliższej przyszłości zapewne możliwe będzie także podejmowanie prób odłączania respiratora – choćby na chwilę. Jest to szczególnie ważne, by syn zaczął samodzielnie oddychać, ponieważ jest to warunek trafienia w przyszłości do kliniki wybudzeń. Radek zawsze był bardzo dobrym człowiekiem, na którego mogli liczyć najbliżsi i szerokie grono znajomych. Pragniemy, by mógł wrócić do swojego dawnego, aktywnego życia. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać syna. Każdego dnia marzymy o momencie, gdy otworzy oczy. Marzymy o tym, że jeszcze kiedyś się do nas uśmiechnie i będziemy mogli porozmawiać. Radek to młody mężczyzna – ma jeszcze całe życie przed sobą. Każda wpłata, każde udostępnienie jest tu na wagę złota. Prosimy, pomóżcie nam wybudzić syna ze śpiączki, pomóżcie mu wrócić do zdrowia. Wiemy, ze wspólnymi siłami możemy tego dokonać! Rodzice Radka

158 445,00 zł ( 74.46% )
Still needed: 54 321,00 zł
Joshua Szyłak Głośny
Urgent!
Joshua Szyłak Głośny , 12 years old

My son has a BRAIN CANCER!❗️Help defeat the enemy and save his life❗️

My name is Małgorzata, and I am the mother of a wonderful boy called Joshua, who suffers from a life-threatening disease! Please help! Our story began in June 2023 when my son developed persistent headaches that didn't go away. His behavior changed - he became nervous, and he found any minor physical effort exhausting. According to the pediatrician, these were puberty-related migraine headaches. The real reason behind Joshua's pain was much more serious, though… Joshua received referrals to a neurologist and laboratory to have his blood tested. Unfortunately, both insurance-covered and private doctor's appointment dates were distant (July at the earliest!). Meanwhile, Joshua's health condition deteriorated almost overnight - he became weak, developed nausea, and two days later, started to vomit... We rushed him to the emergency room.  On July 3, 2023, our life changed 180 degrees. A CT scan of his brain showed a 5 cm large tumor - carcinoma of unknown primary!  Joshua was immediately transported to the neurosurgery unit of Upper Silesian Children's Health Center in Katowice. Three days later, he was on an operating table, fighting for his life! He underwent a temporal craniotomy to remove the right temporal lobe, where the tumor was located. The complex procedure was successful, and no neurological side effects were observed.  Several days after Josua had turned 11, we received histopathology results that came like a bolt from the blue - Joshua had a highly malignant tumor - glioblastoma! The world stopped, and my heart broke into pieces.   Joshua was admitted to the Upper Silesian Children's Health Center again. This time - to the cancer unit... Thankfully, an MRI scan showed no cancer metastases. Joshua also underwent a cerebrospinal fluid liquid biopsy and started chemotherapy and radiation therapy.  The enemy was crueler than we had thought. The results of genetic tests performed in Bonn were terrifying. It turned out that Joshua had six gene mutations that made the cancer more aggressive!  Since chemotherapy in Poland might not be effective in his case, I have consulted facilities abroad (in the USA, Germany, France, Switzerland, and Canada) that treat Joshua's mutation.  I also learned that Joshua might have an MMRd (mismatch repair deficiency) tumor, which makes him more prone to cancer! However, further genetic testing is necessary. The doctors from Zurich and Toronto also recommended implementing immunotherapy as soon as possible if it turns out that MMRd tumor is present for 100%.  An opportunity presented itself in Switzerland. University Children's Hospital Zurich offered us extra examinations and individual therapy tailored to Joshua's test results!  Unfortunately, as a single mom, I cannot afford an expensive treatment. However, I will do my best to save my child, so I am asking all good-hearted people to help me raise funds for Joshua's examinations and further therapy.  My son is everything to me. I cannot imagine what would happen if I lost him... I am begging you for support! Małgorzata, Joshua's mom *The amount to raise is estimated. UPDATES November 29, 2023, 10:44 am The most terrible diagnosis has been confirmed❗️Save Joshua❗️  The doctors from Zurich and Toronto detected a gene mutation in Joshua's blood, which makes the cancer more difficult to cure.  Having MSH6 mutation means having Lynch syndrome, which increases the risk for cancer, including colorectal, kidney, bladder, stomach, and prostate cancer, and endometrial and ovarian cancer in women.  This news caused more fear and anxiety, and as a mother, I am totally devastated...  Immunotherapy in Zurich, which might be effective for Joshua’s glioblastoma, is our last resort!  Since the latest MRI scan didn't show any new cancer cells, we must act fast and start the treatment as soon as possible. The doctors say now is the perfect moment!  Unfortunately, immunotherapy costs hundreds of thousands of zlotys, and we cannot predict its duration...  So today, I am asking you for support again! Therapy must start now! Without your donations, it won't. The first, six-month-long session plus transportation cost over 400.000 zlotys, which I cannot afford.  However, I will do my best to save my son! We are strong enough to fight the disease, and the only obstacle standing in our way is money.  Please join us in our battle! Even a small donation or a share can make a difference! Małgorzata, Joshua's mom  

156 478,00 zł ( 18.38% )
Still needed: 694 586,00 zł
Teresa Chodara-Ważna
Urgent!
Teresa Chodara-Ważna , 65 years old

❗️DRAMATYCZNIE PILNA ZBIÓRKA❗️Musimy uratować życie Teresy!

KRYTYCZNIE PILNE❗️Kilkadziesiąt godzin, by ratować życie ukochanej żony, mamy i babci! Już w poniedziałek, 8 stycznia, Teresa musi znaleźć się na operacyjnym stole. Guz mózgu, glejak IV stopnia jest niczym tykająca bomba! To ostatnia szansa - nikt inny nie chce podjąć się operacji, a każda godzina działa na niekorzyść Teresy... Prosimy o pomoc, nie ma czasu do stracenia! Choroba pojawiła się z dnia na dzień. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział nam, że znajdziemy się w takiej sytuacji, że mama w jednej chwili stanie się śmiertelnie chora, że będziemy robić tę zbiórkę - nigdy byśmy w to nie uwierzyli... Święta były przełomem. Mama w grudniu miała drobne problemy z pamięcią, ale kiedy zapomniała o tym, że jest Boże Narodzenie i nic nie przygotowała, wiedzieliśmy, że coś jest nie tak... Pojechaliśmy na SOR, jednak w najgorszych koszmarach, nie sądziliśmy, że czeka nas taki straszny scenariusz. Podczas rozmowy z lekarzem mama nie mogła sobie przypomnieć, jaki jest dzień tygodnia, rozmowa się urywała. Mama chwilami nie kontaktowała... Lekarz zrobił tomograf, mieliśmy wrócić za 3 godziny, kiedy będzie opisany wynik. Nie zdążyliśmy, telefon zadzwonił szybciej. Powiedziano nam, że musimy spakować mamie torbę, bo zabierają ją natychmiast karetką do innego szpitala - w głowie znaleziono guz! Rezonans, wykonany 26 grudnia, wykazał, że jest to glejak IV stopnia... To jeden z najbardziej niebezpiecznych, agresywnych nowotworów mózgu! To było najgorsze, co mogliśmy usłyszeć... Boże Narodzenie zmieniło się w koszmar. Szpital, leczenie, co dalej...? Ogromnym szokiem i rozpaczą były dla nas dalsze wieści... Nikt nie dawał szansy na życie! Okazało się, że guza nie da się wyciąć, że jest nieoperacyjny, bo istnieje duże ryzyko naruszenia funkcji życiowych i tego, że mama będzie rośliną... Medycyna okazała się bezradna. Nasza mama - jeszcze do niedawna krzątająca się po domu, radośnie gawędząca z naszym tatą, zakochana w swoim jedynym wnuku - stała się umierająca. Powiedziano, że jedyne, co można zrobić, to spróbować obkurczyć guz chemią, co kupi mamie może maksymalnie 3 miesiące życia. Nowy Rok przyjęliśmy płaczem na szpitalnym korytarzu. Wiedzieliśmy jednak, że nie poddamy się w walce o życie mamy... Tylko jeden szpital chce zoperować mamę i dać jej szansę - w klinice w Kluczborku pacjentów z najcięższymi przypadkami guzów mózgu operuje operuje wybitny neurochirurg, doktor Libionka! Chce podjąć się próby operacji mamy i dać jej szansę na życie. Niestety - operacja musi się odbyć jak najszybciej, bo stan mamy się pogorszył, leży podłączona do aparatury... Operacja jest bardzo kosztowna, a czasu jest dramatycznie mało - godziny! Liczy się każda wpłata, która da nam możliwość operacji, a mamie szansę na ratunek. Została nam tylko nadzieja na piękne chwile, na radość, na życie. Liczymy na Was! Mówią, że po deszczu jest słońce i tym razem tez tak na pewno będzie. Bardzo prosimy o pomoc. Wszystkiego dobrego dla Was. Rodzina Teresy

156 093,00 zł ( 73.36% )
Still needed: 56 673,00 zł
Olivia Grabowska
Urgent!
Olivia Grabowska , 8 years old

They want to amputate my leg…. Please help me!

Weeks to maximum months – this is the time left to save little Olivia’s leg. Dr Paley said it straight: the surgery needs to be done by the end of the year, otherwise amputation is the only option left. We are in despair, we don’t know where to look for help. The financial aid has been denied… From the bottom of our hearts we beg, help… Since we know that our daughter can walk, but it is a matter of money, we can not let the amputation happen, we can’t do it to our child. Today the estimated cost is over 1 300 000zl, which is about $400 000. We are fighting for a rebate. If we succeed, we will inform you immediately. But still, this is a lot of money.  We are not able to collect such amount by ourselves and in such a short period of time… The surgery is scheduled for October 10. We can only hope and ask for help for our child. Every parent would do the same in our situation. Olivia is only 3.5 years old today, and already the worst diagnosis is made that will destroy her future. Complicated leg defect, 3 surgeries, unimaginable pain – now all this can go down the drain, because the financial aid has been denied. In entire Europe nobody is capable of performing such a complicated surgery, and it can only get worse. Other bones are growing, but not the tibia bone. Very soon this defect will lead to the tragedy: irreversible damage, that will cause the need for amputation. Only Dr Paley is capable of performing this surgery, to extend the leg bones and most importantly – to make the tibia bone grow. He is the only person that performed this type of surgery in the past with success. He is our only hope… When Olivia was born, we knew we would do anything to save her… Our daughter has also a brother, who is completely healthy. It’s heartbreaking to see, that she would like to be just like him. It is so hard to stop the voice tremble, when we have toanswer her difficult questions…Why her leg is so different? When she will get better? Are they going to cut it off? Is it going to grow back? We don’t know… We don’t know the answer, even though we so much want to tell her, that everything will be OK, we will go again to see that doctor, who will fix your leg. That very soon she will have the same legs as her brother does. Today we are working in Norway, putting money aside, but it is still not enough to pay for the surgery and rehabilitation at Paley Institute in USA. We should go there as soon as possible, because Olivia’s leg defect is too complicated to operate in Poland, Norway or anywhere else. Any other option is just not there… After having previous surgeries in USA, Olivia had a chance to have a quite normal childhood. With a special prothesis, she can even walk and use a scooter! Then she is so cheerful, so happy… How are we supposed to take it away from her, to let the doctors cut her leg off?! If we don’t collect the money on time, the final length difference between the legs will reach 27cm (11 inches). We may even not see it happen, because the leg will have to be amputated much earlier… Without this important surgery, there is no hope for her. But if we make it, in a year Olivia can stand on both healthy legs all by herself! We have been disillusioned, told the brutal diagnosis, that no parent should ever hear. Our daughter’s health and well being has a price, that we would never be able to pay by ourselves. We are desperate to ask for your help and we can only hope, that there is someone, who will be moved by this scenario. Someone, who wants to help…

154 248 zł
Nikodem Pyt
Nikodem Pyt , 20 months old

Ten uśmiech kryje walkę o sprawność❗️

O tym, że nasz synek urodzi się z wadą, wiedzieliśmy już po pierwszym, wykonanym w 11 tygodniu badaniu USG. Lekarz wykrył u Nikosia rozszczep. Byliśmy przygotowani, że w chwili jego narodzin rozpocznie się wymagająca walka o zdrowie i szansę na szczęśliwą przyszłość Nikosia. Na szczęście badania genetyczne, które wykonaliśmy jeszcze w ciąży, wykazały, że nie ma żadnego innego obciążenia i jest to wada izolowana. Synek przyszedł na świat z obustronnym, całkowitym rozszczepem wargi i podniebienia. Być może wpłynęła na to genetyka, środowisko, brak kwasu foliowego. Może wszystkie czynniki jednocześnie? Niestety lekarze nie są w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Pierwsze 3 tygodnie życia Nikodema spędziliśmy w szpitalu, w którym się urodził. Synek złapał zapalenie płuc, dlatego konieczna była stała opieka lekarska. W trakcie pobytu wykonano również resztę niezbędnych badań, które wykluczyły inne nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu synka. Następne kilka miesięcy spędziliśmy na licznych, kontrolach, obserwacjach i przygotowaniu do pierwszej operacji, która odbyła się dopiero w 6. miesiącu życia synka. Polegała ona na zasklepieniu wargi. Na szczęście przebiegła pomyślnie. Druga operacja odbyła się w listopadzie. Lekarze zszyli podniebienia Nikodema. Niedługo czeka nas kontrola, podczas której dowiemy się, czy wszystko dobrze się goi i czy operacja przyniosła zamierzony skutek. Synek musi chodzić w specjalnych ochraniaczach, żeby nie wkładał rączek do buzi, nie uszkodził szwów i nie zaburzył procesu gojenia. Niestety zakładanie ochraniaczy jest dla Nikodema prawdziwym dramatem. Bardzo trudno mu przespać w nich całą noc, budzi się z płaczem.  Przez jakiś czas karmiliśmy synka strzykawką. Teraz stopniowo zaczynamy wprowadzać papki i w dalszej przyszłość większe kawałki jedzenia. Nie wiemy, co będzie dalej. Teraz musimy wszystkie siły włożyć w pomoc Nikodemowi, żeby doszedł do siebie po dwóch operacjach, które były bardzo wymagające dla jego organizmu. Nikoś w tak młodym wieku miał już trzykrotnie podawaną narkozę, przez co rozwija się troszkę wolniej. Nie chodzi i nie raczkuje, ale wierzymy, że z czasem, gdy nabierze sił, zacznie pomału stawiać swoje pierwsze kroki.  Synek wymaga konsultacji ortodonty, ale możemy zasięgnąć jego opinii i pomocy, dopiero gdy pojawią się pierwsze ząbki. Nikoś będzie musiał być też pod stałą opieką neurologopedy, fizjoterapeuty, ortodonty.  Niestety wszystkie wizyty i konsultacje, których wymaga nasz synek, są bardzo kosztowne. Potrzebujemy pomocy. Pragniemy zapewnić Nikosiowi wszystko, czego potrzebuje. Mamy nadzieję, że operacje za jakiś czas staną się tylko przykrym wspomnieniem, a dzięki rehabilitacji i wsparciu specjalistów, Nikoś będzie miał szansę na normalne, szczęśliwe dzieciństwo. W zdrowiu! Pomożecie? Rodzice Nikodema

153 413 zł
Aleksander Kochański
Aleksander Kochański , 19 years old

Na pomoc Olkowi – synkowi zamordowanej komorniczki z Łukowa!

Niespodziewana tragedia spadła na naszą rodzinę. W piątek, 18 listopada, w brutalny sposób została zamordowana moja siostra Ewa Kochańska. Ewa osierociła dwóch synów: 25-letniego Macieja i 17-letniego Aleksandra. Olek jest niepełnosprawny. Urodził się z małogłowiem. Nie mówi, zatrzymał się na rozwoju 3-letniego dziecka. Do końca życia wymaga opieki i troski. Jarek, mąż Ewy 3 lata temu przeszedł udar. Ma 1 stopień niepełnosprawności. Ewa dźwigała wszystko na swoich barkach, nigdy nie prosiła o pomoc. To była najsilniejsza kobieta, jaką znałam. Największą troską Ewy zawsze była przyszłość synów, szczególnie Olka. Bała się, jak to będzie, jak jej już zabraknie lub nie będzie miała siły się nim zajmować. Dzisiaj już jej nie ma z nami, a ja chciałabym, aby jej największa troska zniknęła. Chciałabym, aby - już z góry - zobaczyła, że jej rodzina jest bezpieczna. Chciałabym, żeby już niczym nie musiała się przyjmować. W związku z prośbami wielu osób i przy wsparciu Siepomaga.pl uruchomiłam tę akcję, dając możliwość pomocy Olkowi wszystkim, którzy czują taką potrzebę. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy. Marzena Kolendo, siostra Ewy

152 384 zł
Helenka Kulczyk
Helenka Kulczyk , 3 years old

Ogromne cierpienie od pierwszych sekund życia. Pomóż małej Helence!

O tym, że Helenka urodzi się chora, dowiedzieliśmy się w połowie ciąży. Tego, co czuje człowiek w takiej chwili, nie da się właściwie opisać słowami. Można wpisać w słownik synonimów "strach, przerażenie, załamanie" i dostaniemy ledwie namiastkę naszego dramatu. Lekarze powiedzieli, że mamy przygotować się na najgorsze. Ale jak miałam się żegnać z kruszynką, której jeszcze nie zdążyliśmy poznać, zobaczyć, a pokochaliśmy miłością nieskończoną i bezwarunkową? Nerwowo czekaliśmy na to, by wreszcie zobaczyć małą. By ją ucałować i utulić. Wiedzieliśmy jednak, że jej przyjście na świat okupione będzie ogromnym bólem. Że nie wyjdziemy do domu po 3-4 dniach tak jak inne dzieci. Że czeka nas wiele miesięcy spędzonych na szpitalnych oddziałach, mnóstwo badań, diagnoz, prawdopodobnie bardzo kosztownych operacji. Helenka urodziła się z licznymi złamaniami i od razu zaczęła toczyć szalenie nierówną walkę o życie! Jest taka malutka, a już tak bardzo dzielna! Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, żeby od razu zobaczyć, jak trudną codzienność zgotował jej zły los. Tyle nieszczęść na tylko jedno, maleńkie, bezbronne stworzenie. Serce pęka na pół... Co teraz? Obecnie jesteśmy daleko od domu, w Klinice Propedeutyki Pediatrii Chorób Metabolicznych Kości w Łodzi, na oddziale intensywnej terapii, gdzie mam możliwość przebywać z córeczką od 7 rano do 22 wieczorem. Nie mogę jednak jej wziąć na ręce, przytulić, nakarmić... Widzę tylko, jak bardzo cierpi, a te wszystkie złamania nóżek i żeber muszą ją koszmarnie boleć. Helenka leży inkubatorze, jest karmiona sondą, a tata może ją odwiedzać maksymalnie na 30 minut dziennie. Przez pierwsze dni musiała być na morfinie, obecnie przyjmuje inne leki przeciwbólowe, a także lekarstwo na łamliwość kości. Powiedzieć, że jest nam trudno, to jak nic nie powiedzieć...  Ja, mama, prosto z oddziału intensywnej terapii proszę Was o wsparcie. Chciałabym zapewnić mojej córeczce jak najlepsze warunki do życia i wiem już dzisiaj na pewno, że rehabilitacja będzie towarzyszyć Helence już zawsze. Potrzebne będą też kosztowne sprzęty, lekarstwa, dojazd do najlepszych specjalistów w Poznaniu. Sami nie damy rady jej tego zapewnić. Wierzymy, że z Twoją pomocą będzie nam choć troszkę lżej... Elwira - mama Helenki

151 843 zł