Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Waleria Yanush
Waleria Yanush , 5 years old

Waleria potrzebuje Twojej pomocy❗️Trwa walka o sprawność❗️

Moja córeczka ma na imię Waleria. Urodziła się w 2019 roku z trisomią 18 chromosomu, tak zwanym zespołem Edwardsa.  Intensywnie uczestniczy w rehabilitacjach. Leczenie koncentruje się przede wszystkim na prawidłowym rozwoju zdolności motorycznych. Dodatkowo córeczka bierze udział w zajęciach logopedii oraz integracji sensorycznej.  Pomimo leczenia lekarze nie prognozują dużych postępów. Według specjalistów Waleria nigdy nie będzie w stanie samodzielnie się poruszać czy jeść. Jednak moja córka jest niezwykle silną dziewczynką! W wieku 5 lat zjada z łyżki, nauczyła się samodzielnie siedzieć, bardzo lubi słuchać muzyki, chodzić na spacery i bawić się ze mną i tatą. Teraz próbuje stawać na czworaka! We wszystkie swoje osiągnięcia włożyła ogrom pracy i serduszka. Każdy dzień to wyzwanie, nowe cele do osiągnięcia. Moim największym marzeniem jest, by córka zaczęła samodzielnie chodzić. Bardzo skorzystałaby z dodatkowych sesji rehabilitacyjnych. Niestety koszty specjalistów przekraczają moje możliwości finansowe. Nie jestem w stanie sama zapewnić dziecku wystarczającego leczenie. Koszty są wciąż ogromne i bez dalszego wsparcia może nie starczyć nam środków. Już raz się udało, więc proszę, zawalcz ze mną o sprawność Walerii jeszcze raz! Yana, mama

3 825,00 zł ( 35.95% )
Still needed: 6 814,00 zł
Szymek Wiśniewski
11 days left
Szymek Wiśniewski , 10 years old

Szymek potrzebuje specjalnego fotelika, by móc pojechać do lekarza, na rehabilitację czy do szkoły... Pomożesz?

Szymek walczy o zdrowie i sprawność całe swoje życie. Jest jednak bardzo pogodnym i dzielnym chłopakiem, który nie poddaje się pomimo przeciwności losu. Wiadomo już, że przed nim kolejna, niezbędna operacja. Specjaliści nadal debatują czy najpierw skrócić, czy wydłużyć nóżkę… Tymczasem my zmagamy się z trudem każdego dnia… Szymek jest jeszcze dzieckiem, a już przeszedł kilkanaście operacji w swoim życiu… Dwukrotnie miał skracaną nóżkę, która rośnie o wiele szybciej od drugiej. On nie wie, co to znaczy biegać za piłką po trawie z kolegami... Nie wie, co to beztroskie dzieciństwo... Pęka mi serce, kiedy patrzę na jego cierpienie... Mój synek urodził się jako wcześniak i już w czasie ciąży zdiagnozowano u niego wodogłowie, rozszczep kręgosłupa i zwichnięcie bioder. Marzyłam o tym, by moje dziecko było zdrowe. Teraz mam tylko jedno marzenie – aby jego stan zdrowia się nie pogarszał i aby zachował swoją samodzielność.  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się zakupić dla Szymka elektryczny wózek, który pomaga mu w poruszaniu się. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za okazane nam dobro. Niestety, nasza walka o lepsze jutro Szymka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia... Potrzeby Szymka różnią się nieco od jego rówieśników. Mój syn ze względu na swoją niepełnosprawność wymaga specjalnego fotelika do samochodu. Niestety, poprzedni jest już bardzo stary i musimy zakupić nowy. Jego koszt jest jednak niezwykle wysoki – pomimo uzyskania częściowego dofinansowania, sami nie damy rady go opłacić. Z dofinansowania możemy także skorzystać jedynie do 31 lipca – potem szansa przepadnie. Jako matka codziennie walczę o to, żeby Szymon mógł być w przyszłości samodzielny, aby mógł chodzić, a może nawet i biegać. Szymek to wspaniały, bardzo pogodny chłopak. Ma rodzeństwo, z którym uwielbia spędzać wspólnie czas, a ja wciąż marzę o tym, by tak, jak oni mógł sprawnie chodzić... Na razie jednak musimy zawalczyć także o inne sprawy. Z całego serca proszę Was o wsparcie dla mojego synka. W swoim krótkim życiu wycierpiał już bardzo wiele, ale wspólnymi siłami możemy sprawić, że pewne rzeczy będą dla niego łatwiejsze. Każdy gest dobrego serca jest tu na wagę złota! Tylko dzięki Wam Szymek ma szansę na lepsze jutro! Mama Szymka  

3 710,00 zł ( 87.17% )
Still needed: 546,00 zł
Krzysztof Flasza
Krzysztof Flasza , 68 years old

Choroba powoli odbiera mi wszystko! Potrzebuję operacji!

Z każdym dniem moje ciało coraz bardziej mnie zawodzi. Dwadzieścia lat temu dowiedziałem się, że mój organizm zaatakowała choroba Parkinsona. Pogodziłem się, że jest to nieuleczalne, ale chcę zrobić wszystko, by jak najbardziej opóźnić rozwój choroby!  Moje problemy zaczęły się od udaru niedokrwiennego lewej strony ciała, który przeżyłem wiele lat temu. Doznałem wtedy połowicznego paraliżu ciała, a po szczegółowych badaniach lekarze przedstawili druzgocącą diagnozę: choroba Parkinsona… Te dwa słowa na zawsze odmieniły moją codzienność.  Choroba coraz bardziej postępuje, co przekłada się na mój gorszy stan fizyczny i psychiczny. Kilka lat temu poddałem się operacji polegającej na wszczepieniu stymulatorów do mózgu z prawej strony. Był to bardzo bolesny zabieg, ale nigdy go nie żałowałem! Symulatory wspomagały mnie w przezwyciężaniu objawów choroby, a operacja dała nadzieję na lepszą przyszłość! Ponad rok temu MOPS przyznał mi opiekę asystenta osoby niepełnosprawnej, który ogromnie pomaga mi w załatwianiu spraw i codziennej egzystencji. Niedawno udało mi się także otrzymać darmowe wsparcie fizjoterapeuty. Do walki z chorobą niezwykle motywuje mnie moja żona, która wspiera mnie każdego dnia. Nie wiem, co zrobiłbym bez jej pomocy! Jestem wdzięczny za każdy spędzony wspólnie dzień i zrobię wszystko, by przed nami było ich jak najwięcej!  Światłem w tunelu jest dla mnie operacja metodą FUS. To innowacyjna metoda leczenia choroby Parkinsona, dzięki której mógłbym łatwiej pokonywać trudy codzienności. Niestety, zabieg nie jest refundowany, a jego kwota znacznie przekracza moje skromne możliwości finansowe. Lekarze szacują, że operacja będzie kosztować ponad 110 tys złotych. Gdy to usłyszałem, załamałem się… Nigdy nie uda mi się samodzielnie uzbierać takiej sumy!  Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Od operacji zależy moja przyszłość… Proszę, wesprzyjcie moją walkę o sprawność! Dzięki Wam będę mógł spędzić kolejne lata z ukochaną żoną! Krzysztof

2 915,00 zł ( 2.49% )
Still needed: 114 107,00 zł
Basia Stojko
Basia Stojko , 3 years old

Ciche miauczenie zamiast płaczu… Daj Basi szansę na lepsze jutro❗️

Pamiętamy jakby to było wczoraj, kiedy Basia po raz pierwszy zrobiła się sina, straciła oddech, a całe jej maleńkie ciało zwiotczało. Ten mrożący krew w żyłach widok towarzyszy nam niemal codziennie. Nigdy nie mamy pewności, kiedy to nastąpi. Za to wiemy, że musimy kontrolować jej stan cały czas, bo kiedyś możemy nie zdążyć… Długo czekaliśmy na nasze maleństwo. Basia urodziła się w czasie pandemii COVID-19, więc ten czas jeszcze bardziej się wydłużył. Podczas badań prenatalnych lekarze poinformowali nas o wysokiej przezierności karkowej, która może wskazywać na chorobę genetyczną, a także o torbielach na nerce naszej córeczki. Tak bardzo się o nią wtedy martwiliśmy!  Basia urodziła się z szeroko rozstawionymi oczkami, nisko osadzonymi uszkami i charakterystycznymi rysami twarzy. Niedługo później usłyszeliśmy diagnozę – zespół kociego krzyku! Nazwa choroby wynika ze specyficznego płaczu dziecka, który przypomina właśnie miauczenie. Ale to nie jedyne następstwo tej wady genetycznej… Nie sposób opisać stres, który towarzyszy nam na co dzień. Do bezdechów Basi zdążyliśmy się już przyzwyczaić, jednak nigdy do końca nie wiemy, kiedy mają nastąpić. Zwykle dzieje się to, kiedy coś idzie nie po jej myśli, zdenerwuje się, lub gdy tata znika z pola widzenia. Basia jest do niego bardzo przywiązana, więc nawet kiedy tylko na chwilę wychodzi za drzwi pokoju, wzrasta ryzyko utraty oddechu. Zdarza się to z różną częstotliwością, więc cały czas musimy mieć córeczkę na oku. Jak powiedział lekarz, do tej pory za każdym razem udało nam się ją ocucić, ale kiedyś możemy nie zdążyć. Sama myśl o tym wywołuje u nas dreszcze. Nasza córeczka nie mówi, nie komunikuje swoich potrzeb, nie jest też w stanie przyjmować stałych pokarmów – wszystkie posiłki jej blendujemy. Ciężko znosi choroby i ma mocno obniżoną odporność. Jest drobniutka i taka krucha… Cały czas walczymy o jej sprawność. Basia ma przywiedzione stopy, przez co trudniej jest jej się poruszać, jednak coraz śmielej zaczyna stawiać kroki, wspomagając się meblami. To daje nam ogromną nadzieję na jej rozwój.  Córeczka mimo choroby jest bardzo pogodną, kochaną dziewczynką. Lubi bawić się ze swoim bratem, stara się też poznawać świat na tyle, na ile może – chwyta różne rzeczy i zwykle bada je ząbkami.  Ze względu na chorobę, Basia dożywotnio musi być rehabilitowana. Wymaga także przeróżnych terapii – logopedycznej, integracji sensorycznej, hipoterapii oraz fizjoterapii. Dzięki stałej pracy ze specjalistami widzimy ogromne postępy w stanie zdrowia naszej córeczki, dlatego nie możemy dopuścić do regresu. Niestety, wszystkie te zajęcia czy wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne są bardzo kosztowne. Wiemy, że sami nie damy sobie rady, dlatego będziemy wdzięczni za każdą okazaną Basi pomoc. Wierzymy, że dobro wraca! Rodzice Basi

766 zł
Yehor Prodanov
Yehor Prodanov , 9 years old

Pomóż w walce o sprawność i samodzielność! Razem przeciw SMA!

8 marca 2015 urodził się nasz synek. Wymarzony, wyczekany, wytęskniony. Niestety, szczęście trwało jedynie 1,5 roku… To właśnie wtedy zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy. Nigdy nie podejrzewaliśmy wówczas, z jak straszliwą diagnozą przyjdzie się nam zmierzyć… Po omacku błądziliśmy, szukając ratunku ponad rok! Dopiero wyniki badań genetycznych dały odpowiedź – to SMA! Choroba, która każdego dnia osłabia mięśnie synka, przez co Yehorek nie jest w stanie wstać, chodzić, czy chwytać. Wiele czynności sprawia mu dużo trudności i wymaga stałej opieki i pomocy drugiej osoby. Yehorek z każdym dniem słabł. Rzuciliśmy wszystko i wszystkie swoje siły skoncentrowaliśmy na tym, by jak najszybciej rozpocząć leczenie. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się nam uzbierać środki na kosztowną rehabilitację oraz zakup poduszki ortopedycznej do wózka. Jesteśmy Wam niezwykle wdzięczni za każdy gest dobroci skierowany w naszą stronę! Niestety nasza walka o synka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia! Staramy się udźwignąć jak najwięcej sami – opłacamy turnus rehabilitacyjny dla synka oraz kurs masaży, by móc wspierać jego terapię w domu. Mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy jednak w stanie sprostać wszystkiemu… Przed nami konieczność zakupu specjalistycznego gorsetu oraz pionizatora. Wydatki z tym związane są niezwykle wysokie i przekraczają nasze możliwości… Choroba naszego synka jest nieuleczalna, a o jego zdrowie, rozwój i lepszą przyszłość będziemy musieli walczyć nieustannie. Prosimy, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń. Wasze wsparcie może odmienić życie niewinnego dziecka – każda wpłata i udostępnienie to dla nas iskierka nadziei na lepsze jutro! Rodzice      

247,00 zł ( 1.98% )
Still needed: 12 200,00 zł
Denis Borysławski
Denis Borysławski , 4 years old

Mały bohater w walce o zdrowie❗️Potrzebne wsparcie❗️

Mój Denis to wyjątkowy chłopiec. Emanuje radością i ciekawością świata, chociaż na co dzień zmaga się z szeregiem poważnych chorób. Zespół Westa, porażenie mózgowe, słabowidzenie, opóźnienie w rozwoju. Dzielnie stawia im czoła, ale ile siły może wykrzesać z siebie 4-letnie dziecko? Denis uwielbia muzykę, słuchać różnych dźwięków... W ten sposób nie tylko się bawi, ale też poznaje świat w bardziej przystępny dla siebie sposób. Na co dzień korzystamy z zajęć sensorycznych, pomocy psychologa, logopedy i fizjoterapeuty. Sesje pomagają mu lepiej zrozumieć siebie i świat wokół i jednocześnie rozwijać umiejętności społeczne i komunikacyjne. Mój synek to mój mały bohater. Codziennie pokonuje swoje ograniczenia i kiedy mi już brakuje sił, kiedy codzienność mnie przygniata, jego wola walki pokazuje mi, że jest o co walczyć. Widzę jak mimo trudności i ograniczeń szuka swoich pasji i jestem wtedy najdumniejszą matką na ziemi. Ale moja duma i szczęście rozbijają się o mur, jakim są pieniądze. Koszty rehabilitacji, leczenia i wizyt u specjalistów są ogromne i po prostu mnie na nie nie stać. Dlatego bardzo proszę o pomoc, o najmniejszą wpłatę, którą mogłabym zabezpieczyć przyszłość mojego dziecka i jego zdrowia. Nawet mała cegiełka może tutaj zdziałać cuda. Iryna, mama

210,00 zł ( 1.97% )
Still needed: 10 429,00 zł
Adam Banaszek
Adam Banaszek , 5 years old

Tylko kosztowna terapia może dać Adasiowi szansę na lepsze życie! POMÓŻ!

Na początku nikt nie dawał gwarancji, że Adaś kiedykolwiek usiądzie czy wstanie z łóżka. Zdawaliśmy sobie sprawę z problemów i wyzwań, jakie nas czekają. Jednak nie poddaliśmy się  i każdego dnia walczyliśmy z całych sił o sprawność naszego synka. Chcielibyśmy podziękować Wam za okazane wsparcie i podzielić się z tym, co działo się u nas przez ostatni czas. Niestety działo się naprawdę dużo... Oto nasza historia: Adaś urodził się jako wcześniak w 33. tygodniu ciąży. Pierwszy miesiąc życia spędził na oddziale intensywnej terapii i neonatologii. Zaledwie kilka dni po urodzeniu, u synka zdiagnozowano wrodzoną wadę serca, a kiedy skończył 6 miesięcy, stwierdzono u niego oczopląs. Lekarze zalecili wykonanie rezonansu magnetycznego, który przyniósł kolejne złe wieści – encefalopatię, uszkodzenie mózgu.  Rozpoczęliśmy dalszą diagnostykę genetyczną w celu dokładniejszego rozpoznania schorzeń oraz ich przyczyn. W międzyczasie Adaś rozpoczął intensywną i regularną rehabilitację, która umożliwiła walkę o sprawność. Wyniki badań wykazały u synka nieprawidłowości w dwóch genach, co objawia się m.in. opóźnionym rozwojem psychomotorycznym, zaburzeniami mowy i zachowania, obniżonym napięciem mięśniowym oraz wadą wzroku. To był ogromny cios, ale wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać! Długie godziny spędzone na ćwiczeniach fizycznych, rehabilitacji neurorozwojowej i szeregu specjalistycznych zabiegów przyniosły wspaniały rezultat! Adaś sam usiadł, a tuż przed czwartymi urodzinami postawił samodzielnie pierwsze kroki! Nasza radość była nie do opisania. Nawet dla naszego synka był to ogromny szok – krok milowy w jego rozwoju. Niestety na tym optymistyczne wiadomości się kończą.... Opóźnienie intelektualne i umysłowe pozostawia Adasia daleko w tyle. Wszystkie środki finansowe i cała nasza uwaga skupia się teraz na terapii, która mogłaby pomóc w rozwoju intelektualnym i nauczeniu naszego szkraba porozumiewania się z otoczeniem. Synek nie mówi, swoje emocje i potrzeby komunikuje złością, płaczem oraz krzykiem. Nie rozumie też mowy, nie reaguje na swoje imię ani na słowa skierowane do niego.  Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie komunikacji alternatywnej, aby spróbować porozumieć się z naszym synem. Widzimy drobną poprawę, ale to nadal za mało.  Przez długi czas zastanawialiśmy się, co jeszcze możemy zrobić, aby dać mu szansę na lepsze jutro.... Taką szansę Adaś może otrzymać w Bangkoku! W tamtejszej klinice istnieje jedna z najlepszych terapii komórkami macierzystymi. Polega ona na podaniu do płynu mózgowo-rdzeniowego około 400 milionow komórek po to, aby mogły naprawić uszkodzony system nerwowy. Dzięki temu pacjent otrzymuje szansę na przywrócenie części utraconej sprawności umysłowej. Ogromnym atutem tej terapii jest również zapewniona rehabilitacja ruchowa, terapia ręki, akupunktura czy elektrostymulacja mózgu, która pobudza zaaplikowane komórki do działania. Dla Adasia to ogromna szansa. Mimo że jego mózg jest uszkodzony – jest także nadal zdolny do przyswajania i odbierania bodźców. Dla naszego synka jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Niestety, koszt terapii i przelotu jest po prostu dla nas nieosiągalny. Dlatego też zwracamy się z prośbą wsparcie. Dzięki niemu Adam będzie miał możliwość korzystania z terapii, która jest jego jedyną szansą na samodzielność w przyszłości. Będziemy z całego serca wdzięczni za każdą złotówkę podarowaną naszemu małemu wojownikowi. Rodzice Adasia

43 342,00 zł ( 21.4% )
Still needed: 159 181,00 zł
Michał Kaczyński
Michał Kaczyński , 39 years old

Jeden dzień zmienił życie w koszmar... Michał walczy o swoją szansę. Pomocy!

W jednej chwili całe życie zmieniło się nie do poznania. Kilka sekund sprawiło, że przyszłość jest dla nas wielką niewiadomą… Wypadek przekreślił plany i marzenia, ale to wydarzenie nie oznacza końca!  Michał to człowiek ze sportową duszą. Czasem miałam wrażenie, że on i rower to jedno. Dla niego nie było złego czasu ani miejsca - plan treningowy był dla niego wyznacznikiem, dla którego był w stanie podporządkować wiele. Cudowny, pełen energii tata, wspierający partner. Osoba, na którą zawsze można liczyć. Dziś to wszystko wspominam ze łzami w oczach, bo mój mąż w tym momencie jest zupełnie innym człowiekiem… Wypadek odebrał mu siły i możliwości. Zabrał to, co było dla niego naturalne.  Ten telefon zapamiętam na zawsze - nasz wspólny przyjaciel powiadomił mnie o wypadku. Nagle w głowie pojawiło się mnóstwo myśli. Strach, niepewność i nadzieja… trudno o tym wszystkim opowiedzieć… Nie wiedziałam, jak powiedzieć o tym dzieciom. Nie byłam przygotowana na to, co powiedzą mi lekarze. Nagle zostałam ze wszystkim sama. Mąż był w ciężkim stanie - nie tylko fizycznym, ale też psychicznym. Urazy doprowadziły do poważnych komplikacji i paraliżu. Nie doszło do uszkodzenia mózgu, dlatego Michał z całą świadomością konsekwencji musiał zmierzyć się z nową rzeczywistością. To nie było dla niego łatwe…  Do niedawna mieliśmy zapewnioną rehabilitację i ćwiczenia w ramach refundowanej opieki medycznej. Krok po kroku Michał starał się pokonywać kolejne ograniczenia. Niestety, ten etap powoli dobiega końca, a ja muszę szukać pomocy dalej. Otwierając zbiórkę początkowo traktowałam ją jako zabezpieczenie na przyszłość. Wiedziałam, że te środki mogą okazać się potrzebne w chwili kryzysu… W tym momencie stanęłam przed poważnym wyzwaniem, bo muszę zapewnić Michałowi pobyt w ośrodku, w którym będzie mógł kontynuować walkę. Niestety na dalszą refundację nie mamy już szans, a miesięczny koszt specjalistycznej opieki przekracza 20 tysięcy. W tym tempie, środki ze zbiórki wystarczą nam zaledwie na kilka miesięcy, a specjaliści nie pozostawiają wątpliwości, że czeka nas jeszcze długa i trudna walka. Muszę zawalczyć! Chcę stanąć na wysokości zadania i zapewnić mężowi możliwość powrotu.  Potrzebuję pomocy, bo sama nie jestem w stanie pokryć takich rachunków. Tragedia, która nas spotkała może mieć szczęśliwe zakończenie, jeśli każdy z Was przekażę swoją cegiełkę, która zapewni mojemu mężowi możliwość dalszej walki.  Michał pomimo kryzysów, pomimo tego, że rehabilitacja wymaga od niego ogromnego zaangażowania i siły, nie traci nadziei ani pogody ducha. Jak w planie treningowym krok po kroku z uporem podejmuje kolejne wyzwania. Specjaliści są zdziwieni jego energią i zaangażowaniem, a ja wiem, że mój mąż jest gotowy zrobić wiele, by wrócić do częściowej sprawności.  Marzę tylko o tym, by Michał wrócił do domu. Do dzieci. Do mnie. Do swojej pasji. Zdrowie i sprawność mojego męża wyceniono na ogromną cenę, ale dzięki Waszej mocy możemy dokonać niemożliwego. Proszę, nie zostawiaj nas w potrzebie. Twoje wsparcie to jedyna nadzieja na lepsze jutro nie tylko dla Michała, ale całej naszej rodziny.  *Szacunkowa kwota zbiórki

63 255,00 zł ( 24.17% )
Still needed: 198 447,00 zł
Marzena Letkiewicz
Marzena Letkiewicz , 45 years old

Walczyłam o siebie i syna. Teraz walczę o choćby dzień bez bólu – Pomocy❗️

Moje zdrowie pogarsza się już od 10 lat. Zanim w końcu stanęłam na nogi razem z synem, los zostawił mi wiele bolesnych blizn, z którymi borykam się do dzisiaj. A walka o godne życie sprawiła, że dzisiaj jestem chora „non stop”. Wizyty u lekarza są dla mnie tak naturalne jak zakupy… Od około 10 lat cierpię na RZS, czyli Reumatoidalne Zapalenie Stawów. Do tego niedoczynność tarczycy, cukrzyca typu 2 oraz silna depresja. Leczę się neurologicznie, okulistycznie, kardiologicznie i także ortopedycznie. Czekają mnie bardzo poważne operacje z powodu wstawienia sztucznej protezy kolan.  Mimo ciężkiego stanu zdrowia udało mi się wychować i wykształcić syna. Ale teraz, kiedy jest już dorosły, ciężko jest mi ciągle prosić go o pomoc, a desperacko jej potrzebuję. Nie jestem w stanie pracować, a na leki wydaję nawet 1000 złotych miesięcznie! Można powiedzieć, że jestem non stop chora. Każde, najmniejsze przeziębienie kończy się u mnie poważną infekcją, ból nie pozwala mi się poruszać i nawet najsilniejsze leki przeciwbólowe przestają działać.  Lekarze niemal co wizytę zwiększają mi dawkę antybiotyku, ale i tak czuję, że jest coraz gorzej. A chciałabym móc jeszcze funkcjonować bez paraliżującego bólu, nie myśleć tylko o tym, czy będę w stanie o własnych siłach dojść do łazienki. Dlatego bardzo proszę o pomoc. O to, co mam – dom i syna, musiałam walczyć. Jestem z tego duma, ale teraz nie poradzę sobie sama. Twoja pomoc, nawet najmniejsza to dla mnie szansa, by chociaż na chwilę nie martwić się tym, czy stać mnie na leczenie.  Już teraz dziękuję z całego serca za każdą pomoc. Marzena

1 054 zł