Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliver Nazaruk
Oliver Nazaruk , 7 years old

Życie Olivera w cieniu nieuleczalnej choroby... Pomagamy!

Marzyliśmy o tym, by nic nie zakłóciło Oliverowi beztroskiego dzieciństwa, by nic nie stanęło na przeszkodzie w jego codzienności i jak najlepszym rozwoju. Niestety, los napisał inny scenariusz. Jakiś czas temu przyszło nam się zmierzyć z diagnozą synka. Okazało się, że Oliver choruje na cukrzycę typu 1.  Z powodu podłączonej pompy insulinowej, synek wymaga ciągłej opieki - przez co mogę pozwolić sobie jedynie na pracę dorywczą. Staramy się jak możemy, ale koszty leczenia, rehabilitacji i zakupu specjalistycznego sprzętu medycznego są ogromne i sami nie damy rady im sprostać.  Synek potrzebuje specjalnego transmitera, sensora, ładowarki, sertera do zakładania sensora wraz z urządzeniem NFC do odczytu poziomu glukozy we krwi, aby nie nakłuwać wielokrotnie paluszków w ciągu dnia i nocy. Niezbędny jest również akumulator z ładowarką i specjalny pas do noszenia pompy. To jednak nie koniec, a jedynie wierzchołek góry lodowej. Do wszystkiego dochodzą jeszcze dalsze koszty leczenia i rehabilitacji.  Cukrzyca to choroba, z którą Oliver będzie zmagał się już do końca życia. Nie wygramy z nią nigdy, ale możemy zrobić wiele, by poprawić komfort życia synka i zapobiec dalszym komplikacjom zdrowotnym. Bardzo prosimy Cię o wsparcie, które umożliwi nam dalszą walkę o lepsze jutro Olivera!  Tomasz, tata

514,00 zł ( 3.45% )
Still needed: 14 380,00 zł
Hania Kozik
Hania Kozik , 5 years old

Tylko z Twoją pomocą dalsza terapia będzie możliwa!

To, że moja córka dziś chodzi – to zasługa ludzi takich jak Ty oraz jej ciężkiej, żmudnej pracy. To, że robi postępy – to również dzięki Tobie, jak również sztabu lekarzy, rehabilitantów i nas rodziców. Stoimy jednak przed wyborem – znów poprosić o pomoc, by kontynuować to, co widzimy, że przynosi efekty, czy unieść się dumą i pokornie czekać w kilkumiesięcznych kolejkach NFZ… Teoretycznie wybór jest prosty, w praktyce nie jest łatwo prosić o pomoc. Jednak wcześniej przekonaliśmy się o wielkich sercach ludzi, dlatego nieśmiało ośmielamy się znów do Ciebie zwrócić. Maja to nasz mały promyczek, jednak jej rozwój nie przebiega tak, jak byśmy tego chcieli. Wszystko przez komplikacje zdrowotne, które sprawiły, że każda kolejna umiejętność to dla córeczki ogromne wyzwanie i walka ponad siły.  Córka jest rehabilitowana, odkąd miała kilka miesięcy, ze względu na obniżone napięcie mięśniowe i opóźnienie w rozwoju motorycznym. Hania ma również spore trudności w mówieniu i nawiązywaniu kontaktu wzrokowego. Potrzebuje odpowiednich ćwiczeń, terapii, dzięki którym będzie mogła zawalczyć o swój dalszy rozwój. Udało się w ten sposób wypracować pewne postępy. Rehabilitacja musi być jednak cały czas kontynuowana, by nie stracić tego, co już udało się osiągnąć i aby możliwe były kolejne małe „kroczki” na tej trudnej i pełnej przeszkód drodze. NFZ oferuje kilkumiesięczne kolejki, a my przecież potrzebujemy pomocy na tu i teraz! Koszt ćwiczeń prywatnych to około 400 zł tygodniowo. Przeliczając to na cały rok, wychodzi kwota ponad 20.000 zł! Nie jesteśmy w stanie udźwignąć tak dużego obciążenia finansowego… I nie możemy zaprzestać pomagać naszej córce! Tylko z Twoją pomocą dalsza terapia będzie możliwa. Tylko z Twoją pomocą nasza córka ma szansę na sprawność! Z góry z całego serca dziękujemy za każdą wpłatę… Rodzice Hani

763,00 zł ( 3.44% )
Still needed: 21 365,00 zł
Maciej Błaszak
6 days left
Maciej Błaszak , 6 years old

Maciuś musiał odbyć walkę o życie! Dziś toczy kolejną – o lepszą przyszłość... POMÓŻ!

Mój synek urodził się dokładnie 26.09.2018 roku. O 3,5 miesiąca za wcześnie. Mieścił się w dłoni i ważył mniej niż torebka cukru! Żaden narząd w jego maleńkim organizmie nie działał tak, jak powinien. Pierwsze miesiące swojego życia zamiast w dziecięcym łóżeczku spędził w inkubatorze, podpięty do maszyn, które pomagały mu przeżyć. Jest wiele koszmarów, ale chyba widok własnego dziecka, walczącego o każdy oddech, jest dla matki najokrutniejszy! W 25 tygodniu ciąży, w nocy, odkleiło mi się łożysko. Po dotarciu do szpitala lekarze podjęli decyzję o natychmiastowym porodzie, inaczej nie przeżylibyśmy oboje. Maciuś urodził się jako skrajny wcześniak, w ciężkiej zamartwicy, był reanimowany, dostał tylko 1 punkt w skali Apgar. Odchodziłam od zmysłów, nie mogłam go nawet dotknąć, przytulić… Jego stan był bardzo ciężki, każde nasze spotkanie mogło być tym ostatnim. Widziałam, jak wiele dzieci z tego oddziału nigdy nie opuściło inkubatora, widok zapłakanych rodziców i księdza był normą. Maciuś miał problem ze wszystkimi narządami, które nie zdążyły się wykształcić: z płucami, serduszkiem, które trzeba było operować, z jelitami. Lekarze nie pozostawiali nadziei – medycyna zrobiła co mogła, niestety przy tak skrajnym wcześniactwie wiele rzeczy jest już nie do naprawienia. Najważniejsze było, by przybierał na wadze. Modliłam się więc o kolejne gramy do kochania. Po 8 miesiącach pobytu w szpitalu wreszcie mogliśmy wyjść do domu. Niestety nie było nam dane długo cieszyć się tą chwilą. Po miesiącu znowu trafiliśmy na OIOM, potem po kilku tygodniach znowu, i znowu… Synek chorował, łapał każdą infekcję, która była dla niego śmiertelnym zagrożeniem, zwykły katar mógł go zabić! A teraz, po kilku latach Maciuś jest pod opieką tylu poradni, o których istnieniu – mając pierwsze zdrowe dziecko – nawet nie miałam pojęcia. Jest też objęty opieką hospicjum domowego. Oddycha przez rurkę tracheostomijną, a każdej nocy oraz w czasie częstych infekcji jest podłączony do respiratora. Syn nie ma odruchu połykania i ssania, dlatego karmiony jest dojelitowo za pomocą PEG-a. Ma wadę wzroku i stwierdzony obustronny niedosłuch. Przeszedł też wylew do mózgu III stopnia a jego rozwój jest bardzo opóźniony w stosunku do swoich rówieśników. Od września Maciuś zostanie objęty obowiązkiem szkolnym. Nasze dwupokojowe mieszkanie zamieni się już nie tylko w szpital, ale też w szkołę, gdyż ze względu na stan zdrowia synek będzie miał nauczanie indywidualne w domu… Lekarze uratowali życie Maciusia, ale to ja jestem odpowiedzialna za jego jakość… Niestety wiele jego potrzeb muszę zapewnić mu sama.  Moje życie to podróże, niestety nie na wycieczki czy wakacje, ale do lekarzy. Każdego tygodnia pokonuję dziesiątki, jak nie setki kilometrów walcząc o lepszą przyszłość mojego dziecka. Terapie, badania, turnusy rehabilitacyjne, opieka fizjoterapeutów, lekarzy, pielęgniarek.… To wszystko kosztuje majątek. Tonę w morzu kosztów i doszłam do momentu, gdzie potrzebuję, aby ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń!  Odkąd Maciuś się urodził nie ma dnia bez walki. Jestem szczęśliwa, że mój synek się nie poddał i żyje, bo jego życie to prawdziwy cud! Teraz muszę zawalczyć o środki, by dać mu jak najlepsze warunki do rozwoju. Niestety samo leczenie to nie wszystko, dodatkowo pojawiają się dojazdy, koszty zakupu węgla na zimę, remontów strego domu rodziców. Na placu boju jesteśmy tylko my – ja, Maciuś i jego starszy brat Szymon. Dołączysz do nas? Niech ten cud nadal trwa! Dziękujemy z głębi serca. Ania, mama

2 930,00 zł ( 3.44% )
Still needed: 82 177,00 zł
Gabriel Babkowski
Gabriel Babkowski , 8 years old

Gabryś każdego dnia walczy o samodzielność! Potrzebne wsparcie!

Gabriel przyszedł na świat jako zdrowe dziecko, dostał 9 punktów w skali Apgar. Byliśmy przeszczęśliwi! Niestety, nasza radość szybko zmieniła się strach o zdrowie i przyszłość synka… Myśleliśmy, że Gabryś nie będzie miał żadnych poważniejszych problemów zdrowotnych, jednak wraz z upływem kolejnych tygodni rzeczywistość okazywała się inna. U synka pojawiły się oznaki nieprawidłowego rozwoju – obniżone napięcie mięśniowe, skrzywienie kręgosłupa, zez… Wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko! Byliśmy na konsultacjach u różnych specjalistów. Gabryś przeszedł wiele badań, które niestety nie dały nam jednoznacznych wyników. Lekarze zasugerowali, że może to być problem genetyczny. Synek musiał przejść szereg kolejnych badań, dokładnie sprawdzających geny, my także się im poddaliśmy. Cały czas czekamy na ich wyniki. Na co dzień Gabriel jest pod opieką wielu lekarzy. Jego stan zdrowia musi być regularnie kontrolowany. Synek wymaga stałej rehabilitacji ruchowej i logopedycznej, by móc jak najlepiej się rozwijać i mieć szansę na poprawę sprawności. Każdy dzień jest trudną walką o zdrowie Gabriela. Staramy się zapewniać synkowi wszystko, czego potrzebuje, ale leczenie i rehabilitacja, a także potrzebne do niej specjalistyczne sprzęty są ogromnym kosztem. Z całego serca prosimy, wesprzyjcie naszego synka w walce o sprawność! Będziemy wdzięczni za każdą okazaną pomoc! Rodzice Gabriela

1 830,00 zł ( 3.44% )
Still needed: 51 362,00 zł
Arkadiusz Skolimowski
Urgent!
Arkadiusz Skolimowski , 41 years old

DRAMATYCZNIE PILNA ZBIÓRKA: Tata 2 chłopców walczy o ŻYCIE❗️Arek ma mało czasu, POMOCY!

KRYTYCZNIE PILNE! Walczymy o życie taty dwóch chłopców! Lekarze dają Arkowi 15 miesięcy życia bez specjalistycznego leczenia - my jesteśmy szansą na ratunek, na to, by Arek był nadal, nie tylko wspomnieniem... Bardzo prosimy o pomoc! Nazywam się Arek Skolimowski, mam 41 lat. Mam kochającą żonę Anię i dwóch wspaniałych synów - Piotra, 11-latka i Mateuszka, 3-latka. Kilka tygodni temu moje życie nagle diametralnie zmieniło bieg... Nie sądziłem, że będę zakładać tę zbiórkę i prosić o pomoc, ale choroba postawiła mnie w krytycznej sytuacji. Walczę o życie i potrzebuję wsparcia, by żyć dla mojej rodziny. Do czasu diagnozy wiodłem intensywne życie zawodowe, pracując jako programista w międzynarodowej korporacji. Tworzę rozwiązania w zakresie automatyzacji procesów obsługi rezerwacji lotniczych, które pozwalają wielu z nas m.in. poznawać świat, podejmować pracę zawodową czy naukę za granicą. Oprócz tego, w życiu znajduję miejsce na pasje – ekologiczną uprawę roślin, bieganie, gry komputerowe i muzykę. Najważniejsza była i jest dla mnie rodzina. Jestem mężem i ojcem. Mam dwóch synów i robię wszystko, żeby być dla nich wzorem, wychować ich i pokazać im świat... W marcu 2024 roku nagle okazało się, że może zabraknąć mi czasu, żeby wychować moje ukochane dzieci... Byłem zdrowym, aktywnym człowiekiem - dokuczały mi tylko uporczywe bóle głowy. Kiedy 6 marca obudziłem się i czułem się tak źle, że zacząłem wymiotować, moja żona wezwała karetkę. W szpitalu zrobiono wszystkie badania. Te pokazały brutalną prawdę... Bóle głowy okazały się objawem glejaka IV stopnia – śmiertelnej okrutnej choroby nowotworowej... Glejak to jeden z najgorszych, najbardziej agresywnych nowotworów mózgu. Rozwija się błyskawicznie i bardzo często wraca. Co więcej, rokowania okazały się bardzo złe... Dowiedziałem się, że lekarza dają mi jedynie 15 miesięcy życia bez specjalistycznego leczenia. Ta diagnoza przyszła znienacka, dotykając mnie w pełni sił życiowych, w momencie, gdy miałem liczne plany zawodowe oraz rodzinne. Dla mnie, mojej rodziny i przyjaciół był to szok i ból, który trudno opisać słowami... Moja walka o życie rozpoczęła się od operacji kraniotomii na oddziale Neurochirurgii Szpitala Bielańskiego w Warszawie, gdzie usunięto guza nowotworowego. Miał ogromne wymiary - 44x38 milimetrów! Teraz przede mną dalsze etapy leczenia onkologicznego – chemioterapia, radioterapia, immunoterapia. Lekarze muszą wytoczyć najcięższe działa, bo przeciwnik jest zabójczy... Glejak w dodatku jest w IV, czyli najgorszym stopniu zaawansowania! Czekają mnie konsultacje lekarskie i badania genetyczne w kraju i za granicą, co oznacza ogromne koszty... Moja szansa na dłuższe życie zależy także od terapii z użyciem urządzenia Optune! To nowoczesna terapia, zatwierdzona kilka lat temu dla nowozdiagnozowanych pacjentów z guzem mózgu. Optune to urządzenie, które nosi się przez cały czas - pacjent śpi w nim, chodzi, funkcjonuje na co dzień, zdejmuje je tylko na czas mycia głowy. Wytwarza pole elektryczne, które hamuje namnożenie się komórek glejowych i powoduje obumarcie tych, którzy już są.  Optune znacząco wydłuża czas przeżycia - to dla mnie w zasadzie jedyna teraz szansa. Niestety, w chwili obecnej zupełnie dla mnie niedostępna... Koszt wypożyczenia urządzenia to 30 tysięcy euro miesięcznie! Moim jedynym marzeniem jest szansa na wychowanie moich dzieci, towarzyszenie w ich radościach i smutkach. Mateuszek ma tylko 3 latka, jeśli odejdę, nie będzie pamiętał taty... Chcę zobaczyć, jak idzie do szkoły, jak dorasta, chcę być przy nim i Piotrku. Moi chłopcy mnie potrzebują... Dla nich walczę i dla nich chcę żyć. Chciałbym także móc upowszechniać wiedzę na temat trudności w dostępie do nowoczesnych terapii leczniczych dla osób walczących z chorobami nowotworowymi. Proszę o pomoc w walce o każdy dzień życia i dziękuję za każdą formę wsparcia. Arek

34 769,00 zł ( 3.44% )
Still needed: 975 870,00 zł
Wojciech Kordys
Wojciech Kordys , 18 years old

Szpital zamiast matury❗️Wojtek cudem przeżył wypadek, pomóż mu❗️

Życie naszego syna w jednej chwili runęło… Wojtek został potrącony przez samochód i musiał stoczyć dramatyczną walkę o życie! To cud, że przeżył… Dziś robimy wszystko, by wrócił do domu… Każda pomoc jest na wagę złota! 22 stycznia 2024 r. - tę datę już na zawsze zapamiętamy, bo nie da się zapomnieć strachu o życie własnego dziecka… Nasz syn został potrącony przez samochód na oznakowanym przejściu dla pieszych niedaleko domu. Gdy przyjechała karetka, podjęto natychmiastową intubację, a Wojtek nieprzytomny został przewieziony do szpitala. Na miejscu okazało się, że obrażenia mózgu są bardzo rozległe. Syn spędził dwa miesiące na OIOM-ie, oddychał przy pomocy respiratora, a my błagaliśmy, by w końcu się wybudził… Niestety, było tylko gorzej. Obrzęk mózgu nie ustępował – konieczna była trepanacja czaszki. A później przyszła sepsa… Wojtek przeżył, lecz wciąż nie było z nim żadnego kontaktu. 18 marca trafił do specjalistycznej kliniki w Warszawie. Codziennie walczy z bólem, dużo ćwiczy, uczy się jeść od nowa, od niedawna oddycha bez pomocy tracheotomii. Jesteśmy z synem przez cały czas, wspieramy przy każdym ćwiczeniu i przy każdej samodzielnie zjedzonej łyżce zupy. Na zmianę czuwamy przy szpitalnym łóżkiem syna i opiekujemy się córką w domu. Życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami... Ciężko nam pogodzić się z faktem, że w ciągu jednej chwili ze zdrowego młodego, pełnego pasji i ciekawego świata człowieka, Wojtek stał się osobą, która nie może nic – ani chodzić, ani mówić, ani nawet samodzielnie jeść, czy oddychać. Syn zawsze był dusza towarzystwa, a dziś jest uwięziony we własnym ciele i nie może się z nikim skomunikować. Na szczęście najbliżsi koledzy często go odwiedzają  i są jego oknem na świat.   Sytuacja jest bardzo trudna. Syn uczył się w technikum, chciał zostać grafikiem. Miał plany, marzenia… Kochał podróże i uwielbiał poznawać świat. A dziś? Zamiast przygotowywać się do matury, walczy o każdy ruch i próbuje odzyskać kontakt ze światem… Nie tak wyobrażaliśmy sobie wejście w dorosłość Wojtka… Przed nami ogromne wyzwanie. Wiemy, że tylko długotrwała rehabilitacja może pomóc… Paragony za środki pielęgnacyjne, sprzęt rehabilitacyjny i dojazdy już są wysokie. A gdy Wojtek opuści klinikę, będziemy musieli niezwłocznie zadbać o dalszą rehabilitację w specjalistycznej placówce. Koszty takiego pobytu są ogromne… Dlatego prosimy Was o wsparcie dla naszego syna. Musimy zrobić wszystko, by pomóc mu powrócić do sprawności i samodzielności. Przecież przed nim jeszcze całe życie…   Rodzice

18 294,00 zł ( 3.43% )
Still needed: 513 621,00 zł
Bogdan Dyląg
Bogdan Dyląg , 64 years old

Nasz dziadek doznał udaru – tak bardzo chcemy, by wyzdrowiał!

Pasją Bogusia były podróże, które razem wcielaliśmy w życie. Jest dziadkiem dwóch sióstr bliźniaczek. Wnuczki to jego najcenniejsze skarby. Stało się jednak coś, co sprawiło, że dziś nie jest nawet w stanie wypowiedzieć nawet ich imion... Zawsze uśmiechnięty, pogodny i otwarty dla ludzi. Ponad 40 lat pracował w kopalni miedzi, w tym 25 lat pod ziemią. Obecnie jest emerytem. Bardzo lubił majsterkować, co przydawało się w życiu codziennym.  W maju 2021 roku Boguś doznał bardzo rozległego udaru, który wywrócił życie jego i całej rodziny do góry nogami. Skutki udaru są bardzo poważne. Do dziś mój mąż nie odzyskał sprawności. Mimo to cały czas dzielnie walczy. Jest silny, lecz mimo to zdarzają się chwile słabości i zwątpienia. Nie ukrywa wtedy łez… Staramy się go wspierać i tak organizować dzień, aby nie miał za dużo czasu na smutne rozmyślanie. Każdy poranek zaczynamy od domowej rehabilitacji, później jedziemy do miasta na zajęcia z neurologopedą i rehabilitację neurologiczną z fizjoterapeutami w prywatnym gabinecie. Potem wracamy do domu na zasłużony odpoczynek. Kolejnego dnia znów intensywne ćwiczenia I tak codziennie – ciężka praca, praca i jeszcze raz praca, aby choć trochę się usamodzielnił. Rehabilitacja, na którą Boguś uczęszcza, jest bardzo kosztowna. Jednak jest to niestety jedyna droga powrotu do sprawności. Bardzo proszę Cię o pomoc w pokryciu jej kosztów! Sami nie damy rady. Mariola, żona

2 416,00 zł ( 3.42% )
Still needed: 68 116,00 zł
Natalia Pożarowszczyk
Natalia Pożarowszczyk , 17 years old

Przez 7 miesięcy nasza córka nie będzie mogła wstać z łóżka! POMOCY!

Nasza córka zbyt dużo już przeszła! Ból, który towarzyszył jej po każdej operacji za każdym razem odbierał siłę. Ta bitwa trwa już kilka lat, a Natalia jest już nastolatką. Tylko razem będziemy mogli zakończyć jej gehennę! Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za dotychczasową pomoc. Nie wiem, jak sami poradzilibyśmy sobie z opłaceniem tych wszystkich faktur, które zostały wystawione w zamian, za ratowanie sprawności naszego dziecka… Ośmielamy się jednak znowu prosić o pomoc. Nasza historia:  Córeczka przyszła na świat z wrodzoną wadą jednej nóżki: stopą końsko-szpotawą. Już w pierwszym tygodniu życia założono jej na nóżkę gips. Widok gipsu, który pokrywał tak maleńką istotkę, łamał nam serca! Potem pojawiły się operacje, których ciągle przybywało. Dwie pierwsze przeszła jeszcze przed skończeniem roczku. Trzecią, gdy miała 2 lata, a kolejną po czwartych urodzinach. Nadal pamiętamy każdy pobyt w szpitalu, każdy płacz Natalki po operacji, każdy jej grymas bólu, każdą przerażającą chwilę bezsilności. Gdybyśmy tylko mogli, cierpielibyśmy za nią! Kolejne operacje, kolejne łzy i jej cierpienie. Nie raz zadawaliśmy sobie pytanie dlaczego nasza córunia musiała przez to wszystko przechodzić! Zamiast odpowiedzi pojawiały się kolejne interwencje, jak założenie specjalnego aparatu, który miał jej wydłużyć prawą nóżkę… Los nie oszczędzał naszej najdroższej córki. Kilka lat potem zdiagnozowano u niej ADHD, autyzm atypowy i wadę wzroku! Byliśmy rozżaleni i walczyliśmy z poczuciem niesprawiedliwości. Natalia ma już wyjątkowo trudno przez wadę stopy, dlaczego zrzucono na nią kolejne brzemię?! Przez lata walczyliśmy. Szpital, gabinety lekarskie i sale rehabilitacyjne stały się niemal drugim domem naszego dziecka. Nie było jednak innej drogi, aby zapewnić jej sprawność! W tym roku Natalia przeszła kolejną operację. Początek wakacji wiązał się ze szpitalem oraz założeniem na nogę specjalistycznego aparatu, który ma jej wydłużyć nogę! 7 najbliższych miesięcy spędzi w domu, bo apart zostanie ściągnięty dopiero w lutym 2024 r.! Przez ten cały czas Natalka musi leżeć, trzymając nogę w górze!  Przed nami bardzo ciężki czas. Córka nie pozna prawdziwego smaku wakacji, nigdzie nie wyjedzie. We wrześniu nie pójdzie do szkoły, jak jej koleżanki, tylko rozpocznie nauczanie domowe. Ograniczony kontakt z rówieśnikami, to jej kolejne zmartwienie… Dla nastolatki ta cała sytuacja jest niezwykle trudna! Podziwiamy jej siłę, motywację i hart ducha. Przez tyle lat Natalia współpracowała z lekarzami, aby w końcu osiągnąć upragniony cel – prawidłowo chodzić. Będziemy jej towarzyszyć i wspierać na każdym kroku. Naszym kolejnym kamieniem milowym jest rehabilitacja.  Lista potrzeb, które musimy zaspokoić względem naszej córki jest długa – rehabilitacja, zakup sprzętu rehabilitacyjnego, dostosowanie pokoju do jej potrzeb. Pragniemy dla Natalii szczęśliwej i bezpiecznej przyszłości, ale sami nie mamy możliwości, aby ją wykreować. Jej ciężka walka nadal trwa, ale razem możemy sprawić, że w końcu będzie mogła ją wygrać! Rodzice

2 185,00 zł ( 3.42% )
Still needed: 61 645,00 zł
Agata Kulińska
Agata Kulińska , 15 years old

Wystarczy tak niewiele, aby odmienić życie Agaty! POMÓŻ!

Agatka, nasza pogodna córeczka, urodziła się z zespołem mnogich wad wrodzonych. Już w drugiej dobie życia córka przeszła skomplikowaną operację zamknięcia przepukliny oponowo-rdzeniowej, a po miesiącu zabieg wszczepienia zastawki ze względu na wodogłowie. W kolejnych latach operacji było jeszcze kilka: wyłonienie stomii, operacja stopy (końsko-szpotawa), a także zabieg zakotwiczonego rdzenia. W kwietniu 2023 Agatka zaczęła się gorzej czuć. Wszystko wskazywało na to, że to jakiś problem z zastawką w głowie. Badania to wykluczyły. Stan córki był jednak bardzo poważny. Złe wyniki wątroby, opuchnięte nogi... Została więc w szpitalu. Zauważono, że oddycha bardzo płytko. Po kilku dniach zaczęła sinieć. Od tamtej pory musi być zaopatrywana w tlen za pomocą specjalnego koncentratora. Nie wiadomo, jaka jest przyczyna tych problemów.  Po powrocie ze szpitala niemożliwy okazał się powrót do szkoły. Nowy rok szkolny Agatka rozpoczęła więc nauką w domu. Była przez to pozbawiona codziennych kontaktów z rówieśnikami, a zwykłe wyjście do sklepu zaczęło stanowić ryzyko infekcji. Córka stała się więźniem własnego domu.  Dzięki Waszemu wsparciu udało nam się zakupić nowy wózek inwalidzki dla naszej córki i pojechać z Agatką na turnus rehabilitacyjny, który przyniósł ogromne efekty. Córka wzmocniła się ruchowo, a także wydolnościowo. W ciągu dnia stara się oddychać bez wsparcia koncentratora tlenu. Naszym marzeniem jest, aby w przyszłości mogła całkowicie z niego zrezygnować.  Chcielibyśmy zagwarantować naszemu dziecku potrzebne wsparcie i zapewnić wyjazdy na kolejne turnusy rehabilitacyjne, jednak koszty każdego dnia rosną, a potrzeb nie brakuje. Dlatego bardzo prosimy Was o dalsze wsparcie w tej trudnej sytuacji. Środki zebrane z 1,5% podatku i innych źródeł nie wystarczają... Potrzebujemy Waszej pomocy!  Rodzice

1 092,00 zł ( 3.42% )
Still needed: 30 823,00 zł