Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zbigniew Margas
Zbigniew Margas , 52 lata

Pomóż mi stanąć na nogi❗️

Mam na imię Zbyszek i pewnie wielu z Was zna mnie jako tatę Filipa. Dokładnie 12 maja 2024 roku wyszedłem skosić trawę, ale już nie wróciłem do domu o własnych siłach… Później przyjechała karetka, która przewiozła mnie do szpitala. Tam zdiagnozowano trzy ogromne tętniaki aorty brzusznej i obu tętnic udowych! Mój stan był bardzo ciężki. Kilka tygodni spędziłem w śpiączce farmakologicznej. Przeszedłem sześć wielogodzinnych operacji. A ostatnia z nich skończyła się amputacją mojej lewej nogi. Czy było mi łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Spojrzeć pod pościel i zrozumieć, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo? Oczywiście, że nie. Ale nie poddam się! Bezkompromisowo chcę wrócić do samodzielności, pracy i  tego co kocham, czyli gór. Chcę żyć na swoich warunkach. Oddychać pełną piersią. To nie jest niemożliwe, tylko bardzo trudne i kosztowne. Z wysiłkiem i bólem dam sobie radę sam, za to koszty leczenia, rehabilitacji i wymarzonej protezy są porażające… Dlatego z całego serca bardzo proszę wszystkich o pomoc w uzbieraniu tej ogromnej kwoty. Ktoś mądry mi kiedyś powiedział: „Nie umarłem, bo ewidentnie mam tu jeszcze coś do zrobienia” – właśnie tymi słowami się dzisiaj kieruję. Z góry dziękuję za każdą pomoc i wsparcie. Wierzę, że dzięki Wam uda mi się wygrać tę walkę! Zbyszek

70 874,00 zł ( 44,41% )
Brakuje: 88 701,00 zł
Kubuś Małecki
Kubuś Małecki , 2 latka

Historia Kubusia i Jego wyjątkowej nóżki. Pomóż Kubusiowi zrobić pierwszy krok, a potem kolejne!

Kuba według badań prenatalnych rozwijał się bez zarzutu. Ciąża przebiegała prawidłowo. Nic nie wskazywało na to, że po porodzie przeżyjemy taki szok. Synek urodził się 18 sierpnia 2022 roku po prawie 13 godzinach ciężkiego porodu owinięty pępowiną. Dostał 9/10 punktów w skali Apgar, ponieważ nie wydał z siebie w czasie badania przez panią doktor tak zwanego pierwszego krzyku. Jednak niedługo po tym, jak pani doktor poszła, zaczął płakać, jak przystało na zdrowego noworodka. Reszta parametrów wg neonatologa i pediatry była wzorowa. Beata z Kubą zostali bez żadnych zastrzeżeń po dwóch dobach wypisani do domu. W pierwszym tygodniu radości po przyjściu na świat Kuby nie przeszło nam przez myśl, że coś może być nie tak. Po tygodniu, kiedy pierwsze emocje opadły dostrzegłem, że coś jest nie tak z długością stópek, jesteśmy fizjoterapeutami, dlatego uważniej zaczęliśmy przyglądać się budowie synka. Po przyłożeniu nóżek do siebie lewa była wyraźnie krótsza. Zbadaliśmy we własnym zakresie kolejne elementy kończyny dolnej i okazało się, że wszystkie są skrócone względem nogi prawej. Nie zwiastowało, to niczego dobrego. Jako że synek został ze szpitala wypisany, jako zdrowy noworodek nie mieliśmy możliwości rozpocząć diagnostyki natychmiast w ramach NFZ, dlatego we własnym zakresie szukaliśmy pomocy.  Po wielu wizytach lekarskich i na oddziale szpitalnym okazało się, że Kubuś nie ma wykształconej kości strzałkowej oraz niedorozwój w zasadzie każdej kości w nóżce, przez co skrócenie dotyczy kości udowej, piszczelowej i kości stopy. Na całej nóżce w pierwszych tygodniach życia skrócenie wynosiło około 1 cm. Padła wstępna diagnoza "hemimelia strzałkowa", czyli wada wrodzona o bardzo rzadkim występowaniu. Badaliśmy Kubę również pod kątem innych wad i przy okazji wizyty u kardiologa wyszło, że Kuba ma też wadę serduszka. Szczerze liczyliśmy, że noga, będzie naszym jedynym problem, a ta wiadomość okazała się kolejną przeszkodą do pokonania na naszej drodze. Oprócz hemimelii strzałkowej Kubcio ma też przeciek międzykomorowy z powodu ubytku w przegrodzie międzykomorowej w części błoniastej, tak zwany VSD. Póki co po konsultacjach z kolejnymi specjalistami okazało się, że ma tylko, albo aż te dwie wady. Tak sytuacja wyglądała 3 miesiące temu. Teraz Kuba ma 4 miesiące. Po comiesięcznej kontroli serduszka na ostatniej wizycie okazało się, że ubytek międzykomorowy zaczął zarastać, co była dla nas wspaniałą informacją. Co prawda zarósł na razie tylko w części, ale jeśli tendencja się utrzyma, może się okazać, że obejdzie się bez zabiegu na serduszku lub zabieg będzie mniej rozległy. Diagnoza co do nóżki została potwierdzona. Skrócenie powiększa się. Osiągnęło już 3 cm. Prognozy ortopedów są zbieżne i mówią o zwiększaniu się skrócenia w czasie wzrastania. Może to być kilkanaście, do nawet 20 centymetrów różnicy względem zdrowej nogi. Co do sposobu leczenia, to jest ich co najmniej kilka, jednak zależy, to od wielu zmiennych i czynników, których na ten moment nie można przewidzieć. Między innymi od tego, jak nóżka będzie się rozwijała, jak duże będzie skrócenie i czy będzie np. wydolny aparat więzadłowy choćby w stawie kolanowym, czy stopa będzie spełniała funkcję podporową i wiele innych. W grę wchodzą bardzo różne scenariusze. Od licznych operacji wydłużania kości i rekonstrukcji stawów, gwoździ śródszpikowych, aparatów Lizarowa, po amputację i protezowanie. Najbliższy newralgiczny moment zacznie się około 9 miesiąca życia, kiedy Kuba podejmie pierwsze próby wstawania i okaże się, czy nóżka będzie spełniała funkcję podporową, czy też nie. Kubuś już teraz 2-3 razy w tygodniu jeździ na rehabilitację i dzielnie walczy o symetrię swojego ciała. Przygotowuje się też na to, co go czeka w przyszłości. Staramy się, żeby jego nóżka była możliwie jak najbardziej funkcjonalna w momencie jak, będzie uczył się chodzić. Tak jak wspominałem, scenariuszy jest wiele, a każdy i tak zależy od tego, w jakim stanie i na jakim poziomie rozwoju będzie jego krótsza nóżka, więc na ten moment nie można wybrać rozwiązania. W okolicach 8 miesiąca, kiedy już będziemy wiedzieli, jak wygląda jego rozwój i jak rozwija się wada nogi, rozpoczniemy wzmożone konsultacje ortopedyczne w Łodzi, Poznaniu, Warszawie, możliwe, że również w Zakopanem w celu znalezienia dla naszego synka najlepszego rozwiązania. Jak wspominałem, nie wiemy w tym momencie, jak dokładnie będzie wyglądało leczenie Kubusia i jak kosztowne będzie. Wiemy, że czeka nas sporo podróży w celu konsultacji i leczenia, już do tej pory odbyliśmy wiele prywatnych wizyt u lekarzy i fizjoterapeutów, które są kosztowne. Chcemy zapewnić Kubie najlepszą opiekę, jaka jest dostępna. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Kuba w przyszłości cieszył się życiem, jak zdrowy szczęśliwy chłopiec. Z Waszą pomocą jest to możliwe ! Całą rodzinką w imieniu naszego Bubunia prosimy o wsparcie. Będziemy na bieżąco informować o nowych wieściach na temat leczenia i rehabilitacji Kubunia. Pozdrawiamy wraz z Kubą Beata i Eliasz, rodzice. ➤ Obserwuj walkę Kuby na jego FACEBOOK'U ➤ Instagram

91 486,00 zł ( 44,17% )
Brakuje: 115 619,00 zł
Mateusz Jagielski
Mateusz Jagielski , 21 lat

Potrącony na pasach, na zielonym świetle! Mateusz walczy, by stanąć na nogi.

To był wieczór jak każdy inny. A tak przynajmniej myślałam, dopóki policja nie zapukała do naszych drzwi. Szok, krzyk i niedowierzanie - “Pani syn walczy o życie!” Stałam jak wryta… Niesamowity ból rozrywał mnie od środka. Krzyczałam, a łzy spływały mi po policzkach! W jednej chwili zawalił się cały mój świat! Mój ukochany syn Mateusz został potrącony przez samochód, gdy przechodził przez pasy na zielonym świetle! Mateusz to naprawdę wspaniały i kochany chłopak… Nie wyobrażam sobie, żeby resztę życia spędził w szpitalnym łóżku. Ma dopiero 19 lat! Teraz walczy o to, by odzyskać sprawność, którą stracił w jednej chwili. Niesamowicie drogi turnus rehabilitacyjny to dla nas jedyna nadzieja… Proszę, pomóżcie mi go odzyskać! Był wrześniowy wieczór. Mój syn wracał właśnie ze spotkania ze swoją dziewczyną. Wiem, że zbliżał się już do domu, jednak zamiast do niego trafił na OIOM… Mateusza potrącił samochód, gdy przechodził przez pasy na zielonym świetle! Przecież to się w ogóle nie powinno wydarzyć! Stracił przytomność i był reanimowany jeszcze na miejscu wypadku. W bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Pierwsze godziny to była dramatyczna walka o jego życie!  Syn został podłączony do respiratora, ponieważ nie oddychał samodzielnie. Wprowadzono go także w stan śpiączki farmakologicznej. Gdy przyjechałam do szpitala, nie chcieli mnie do niego wpuścić. Lekarze właśnie ratowali jego życie! Rozgrywała się walka, a ja nie mogłam nic zrobić… Ta noc to był istny koszmar! Zapamiętam ją do końca życia, choć wolałabym, by to, co nas spotkało, nigdy się nie wydarzyło…  Mateusz przebywał w śpiączce około tygodnia. Gdy się wybudził, nie pamiętał, co się stało. Nie pamięta też samego wypadku… Ma problemy z pamięcią i koncentracją, ale jest z nami w kontakcie. Lekarze zdiagnozowali u niego prawostronny niedowład i krwiaka w mózgu. Duży obrzęk powoduje u niego także problemy z mówieniem. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Teraz gdy odwiedzam syna w szpitalu, siadam obok, chwytam za rękę i mówię “Walcz dziecko, walcz!” Przecież nie możemy się tak łatwo poddać…  Wielką pasją mojego syna są samochody. Przed wypadkiem chodził do szkoły o tym profilu. Marzył o własnym warsztacie samochodowym, a ja zrobię wszystko, by to marzenie spełnił! Ten wypadek w ogóle nie powinien się wydarzyć. Wiem, że nie da się cofnąć czasu i odwrócić tego, co się stało…  Jest jednak szansa, że Mateusz odzyska sprawność i stanie się samodzielny. Musi jednak codziennie ćwiczyć, by stanąć na nogi. Regularna rehabilitacja jest okropnie droga! Lekarze wycenili jego sprawność na blisko 100 tysięcy złotych! Nie stać nas, by pokryć tak dużą sumę... Wiemy jednak, że to jedyna szansa dla naszego syna, a ja zrobię dla niego wszystko! Przed nami jeszcze długa droga, jednak wszyscy wierzymy, że Mateusz może odzyskać swoje dawne życie. Każda złotówka znaczy dla nas tak wiele… Proszę, pomóżcie! Mama Mateusza ➡️ Licytacje dla Mateusza

46 147,00 zł ( 44,08% )
Brakuje: 58 534,00 zł
Adam Grzeżułkowski
Adam Grzeżułkowski , 45 lat

Adam mimo niepełnosprawności chciał żyć normalnie – wypadek zmienił wszystko!

Życie pełne niespodzianek. Taka właśnie jest codzienność Adama, który od urodzenia jest osobą niepełnosprawną, cierpi z powodu niedowładu lewostronnego ciała. Pomimo niepełnosprawności nigdy się nie poddał. Ukończył szkołę mechaniczną, założył rodzinę oraz podejmował prace dorywcze. Można stawiać go, jako przykłada osoby, dla której chcieć to móc. Dlaczego więc w pewnym momencie los zechciał inaczej?  Dlaczego to właśnie na Adama musiał spaść ciężar walki o życie? Na to i na wiele innych pytań nie ma odpowiedzi. Dlatego jesteśmy tu, by nie zastanawiać się nad niesprawiedliwością losu, a działać – z Waszym wsparciem! Praca sprawiała Adamowi ogromną przyjemność. Z pomocą znajomych remontował swój dom. Adam zawsze był osobą serdeczną, pomocną, uśmiechniętą i bardzo rodzinną. Uwielbiał samochody, interesował się ich mechaniką. Niestety wydarzył się wypadek samochodowy, którego doznał w czasie powrotu z pracy. Nagle stał się osobą leżącą, niemówiącą i niekontaktującą. Obecnie przebywa w szpitalu na oddziale i intensywnej terapii w Łodzi. Szpital wraz z rodziną starają się o umieszczenie Adama w klinice PCRF w Krakowie. W chwili obecnej rodziny nie stać na opłacenie pobytu Adama w klinice, która mogłaby pomóc w wybudzeniu oraz przywróceniu sprawności Adama.  Adam potrzebuje bardzo intensywnej rehabilitacji. Pozycjonowanie ciała, stymulacja polisensoryczna, nauka poprawnego oddychania, a dalej przystosowanie do wózka inwalidzkiego i wzmacnianie mięśni kończyn, to tylko kropla w morzu potrzeb… Jeśli nie zostaną one zaopiekowane, Adam zostanie przykuty do szpitalnego łóżka na zawsze! Opieka nad Adamem spadła na jego mamę. Kobieta utrzymuje się z emerytury i prac dorywczych. Kiedy mężczyzna opuści szpital, będzie potrzebować stałej opieki, więc mama będzie zmuszona zrezygnować z pracy. Pomóżmy rodzinie Adama w tej ciężkiej sytuacji. Każda, nawet najmniejsza wpłata przybliża Adama do odzyskania sprawności i powrotu do domu, do swoich bliskich. Nie przechodź obojętnie i pomóż! Najbliżsi

47 230,00 zł ( 43,69% )
Brakuje: 60 856,00 zł
Anna Dudkiewicz
Anna Dudkiewicz , 66 lat

4 wznowy w ciągu 5 lat❗️Pomóż mi walczyć z nowotworem❗️

Jestem emerytowaną nauczycielką z 35-letnim stażem pracy. Całe życie z radością poświęciłam dzieciom i młodzieży. Spełniałam się zawodowo, prowadziłam szczęśliwe życie. To wszystko nagle zniszczyła diagnoza, która zabrzmiała jak wyrok – złośliwy nowotwór piersi. Oprócz programu nauczania walczyliśmy o jak najlepsze przygotowanie naszych uczniów do dorosłego życia. Koła zainteresowań, wycieczki, kolonie i inicjatywy… Ciągła walka dla ich dobra. Ale kiedy zachorowałam 30 sierpnia 2018 roku, musiałam podjąć inną walkę. O własne zdrowie. W ciągu 5 lat leczenia miałam aż 4 wznowy. W 2018 roku przeszłam mastektomię, w 2022 naświetlania. Niestety, w tym roku guz wrócił i usadowił się pod pachą. Dlatego obecnie jestem w trakcie przyjmowania bardzo silnej chemii.  Ostatnio pojawił się nowy, refundowany lek, który w opinii onkologów, gdyby był potrzebny, byłby dla mnie ratunkiem. Na szczęście mój stan i rokowania są dobre, dlatego chcę dalej z całych sił walczyć o swoje życie.  Ale koszty leczenia, rehabilitacji i leków są ogromne. Razem z mężem nie jesteśmy w stanie im sprostać, dlatego zwracam się do Was z większą niż koszty prośbą o pomoc. Każde wsparcie, symboliczna wpłata, udostępnienie i dobre słowo to dla mnie ratunek. Wierzę, że rehabilitacja wystarczy, by wygrać z chorobą. Wierzę również, że dobro wraca ze zdwojoną siłą i razem nam się uda. Anna Kwota zbiórki jest szacunkowa.

9 249,00 zł ( 43,46% )
Brakuje: 12 028,00 zł
Julia Seliga
Julia Seliga , 9 lat

Potworna droga po lepsze jutro!

Od samego początku życie Julki nie należało do łatwych. Córka urodziła się z ciężką zamartwicą. Dostała tylko 2 punkty w skali Apgar. Zdiagnozowano u niej encefalopatię niedotleniowo - niedokrwienną oraz obustronne zmiany w płatach ciemieniowych i potylicznych. Od lutego 2021 roku Julcia choruje na padaczkę ogniskową (objawową). Niestety na obecną chwilę nie udało się jeszcze znaleźć leku. Choroba ta bardzo utrudnia funkcjonowanie córki. Nie może uczestniczyć w wielu zajęciach ze względu na codzienne niekontrolowane napady (przewracanie się). Dlatego jest to dla nas obecnie największy priorytet! Szukamy wciąż nowych możliwości i nie poddajemy się. Znaleźliśmy turnus rehabilitacyjny dla dzieci z opóźnieniem psychoruchowym i padaczką. Turnus taki jest bardzo kosztowny i potrzebujemy wsparcia, aby Julka mogła uczestniczyć w takim turnusie.     Oprócz tego Julcia jest uśmiechnięta i kochającą swoich rodziców dziewczynką. Natomiast potrzebuje stałej rehabilitacji i leczenia, aby żyć i funkcjonować jak jej zdrowi rówieśnicy. Apelujemy o pomoc dla Julki poprzez podarowanie 1 % z podatku oraz darowizn. Dziękujemy!

3 877,00 zł ( 42,87% )
Brakuje: 5 166,00 zł
Oliwia Sekuter
Oliwia Sekuter , 14 lat

Nie mam ochoty na umieranie❗️Uratuj mnie przed cierpieniem!

Niestety, stało się to, czego się tak baliśmy i do czego za wszelką cenę staraliśmy się nie dopuścić! Oliwka potrzebuje pilnej operacji! Kręgosłup wykrzywia się tak, że Oliwka jest już w niebezpieczeństwie... Niedługo będzie miażdżyc narządy, spowoduje problemy z oddychaniem! Lekarze mówią, że Oliwka jest "przypadkiem ekstremalnym"... Ona ma tylko 12 lat, mimo swoich chorób robi wszystko, by prowadzić piękne, wspaniałe życie... Musimy ją ratować! Z całych naszych sił prosimy Was o pomoc dla Oliwki! Im szybciej odbędzie się operacja, tym lepiej - nie ma czasu do stracenia! Dominika, mama: Jestem mamą Oliwki - dzielnej dziewczynki, która miała nie przeżyć, ale pokazała wszystkim, że nie ma ochoty na umieranie. Oliwka ma chore ciało, ale bystry umysł. Robię wszystko, by każdy dzień mojej córki był piękny i uczę ją, że może pokonać każdą przeszkodę. Niestety, przeszkody, jaką postawiło przed nią jej zdrowie, Oliwka nie jest w stanie sama pokonać... Potrzebujemy do tego Was, ludzi o dobrych sercach. Oliwia miała nie dożyć porodu. Jej historia to przykład tego, że nigdy, przenigdy nie można tracić nadziei. Co roku, 1 kwietnia, wspominam zdarzenie sprzed 6 lat. Byłam w 33. tygodniu ciąży. Do dziś brzmią mi w uszach słowa lekarza: "Rozległy rozszczep kręgosłupa..." Dalej pamiętam wszystko jak przez mgłę. Kazano mi przygotować się na śmierć dziecka. Dalej nie pamiętam praktycznie niczego, żadnego dnia od momentu diagnozy do czasu narodzin Oliwki 3 tygodnie później. Bo wtedy Oliwia pokazała to, co pokazuje do dziś - że wcale nie ma ochoty na umieranie. Kyfoskolioza, wodogłowie, niedorozwój kości krzyżowej i dolnych kręgów lędźwiowych, wady miednicy, żeber i kręgosłupa... Choroba uszkodziła ciało Oliwki. Ale nie umysł. Wiedziałam, że córeczka będzie musiała żyć na wózku inwalidzkim. Wiedziałam też, że zrobię wszystko, żeby nic jej  nie omijało, żeby prowadziła życie jak inne dziewczynki. Moim celem jest to, żeby była jak najbardziej samodzielna. Oliwka potrafi zrobić wokół siebie wszystko... Uczęszcza do szkoły, gra w koszykówkę, tańczy, spaceruje, wspina się, jeździ na rowerze. Niestety, choć uczę ją, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, jest przeszkoda, której nie możemy pokonać... Stan kręgosłupa Oliwki jest tragiczny. Skrzywienie pogarsza się z każdym dniem... To powoduje straszny  ból! Nie mieliśmy nigdy takiego przypadku jak Oliwia. Nie możemy jej pomóc – odmawiali kolejni lekarze, przerażeni tym, co widzieli... Szukałam dalej, nie poddałam się. Tak trafiłam do doktora Feldmana, światowej sławy ortopedy, który dał Oliwce szansę! Podejmie się operacji... Wiedziałam, że będzie to skomplikowane leczenie i niestety bardzo kosztowne... Robiliśmy więc wszystko, by opóźnić ten moment - walczyliśmy ze skrzywieniem za pomocą intensywnej rehabilitacji. Niestety, nadszedł już ten czas, kiedy operacja jest konieczna... Na ostatniej wizycie doktor Feldman uznał, że skrzywienie kręgosłupa się pogorszyło... Pochwalił Oliwkę, mówiąc, że doskonale sobie radzi, jest mądra i samodzielna. Niestety, powiedział też, że nie możemy dłużej czekać. Oliwce coraz trudniej siedzieć i poruszać się na wózku, leżeć i spać. Musimy działać...  Leczenie Oliwki będzie składać się z trzech etapów, trzech operacji... Pierwsza odbędzie się w Polsce, w Paley European Institute. Będzie polegać na zlikwidowaniu głównego winowajcy aktualnie postępującego skrzywienia kręgosłupa: doktor zoperuje przykurcze i ustawi nogi w jednej osi, by nie uciekały na boki. Kolejne etapy to wszczepienie podskórnych ekspanderów i trzeci, najważniejszy, jakim jest operacja skoliozy i zespolenia kręgosłupa w USA. Dostaliśmy kosztorys pierwszego etapu leczenia. Przed nami długa walka, ale wiemy, że wygramy. Oliwka jest silna, odważna i ma ogromną chęć życia. Niestety, barierą są tylko finanse... Dlatego zwracam się do Was, wszystkich dobrych ludzi z prośbą o pomoc. Pomóż uratować ją przed nieludzkim cierpieniem...

81 384,00 zł ( 42,45% )
Brakuje: 110 300,00 zł
Marcin Witczak
13 dni do końca
Marcin Witczak , 21 lat

Maszyna rolnicza przygniotła moje ciało – POMOCY❗️

Mam 19 lat. Jeszcze niedawno chodziłem do szkoły zawodowej. Pracowałem jako hydraulik, pokładałem w pracy nadzieję i marzyłem o przyszłości… Wypadek całkowicie odmienił moje życie, z czym nie zdążyłem się jeszcze pogodzić. Niedawno byłem samodzielnym, sprawnym, młodym i ambitnym mężczyzną. Dziś poruszam się na wózku inwalidzkim.  1 kwietnia tego roku los okrutnie ze mnie zażartował. Podczas pracy w gospodarstwie jedna z maszyn rolniczych przygniotła moje ciało. Straciłem przytomność i nie pamiętam nic z tego dnia. O wszystkim dowiedziałem się od najbliższych.  Lekarze zdiagnozowali liczne złamania w obrębie kręgosłupa lędźwiowego i piersiowego, kości biodrowej oraz żeber. Przeszedłem kilka operacji stabilizujących mój stan zdrowia w tym operację kręgosłupa i laparotomię. Dzięki temu teraz samodzielnie oddycham, jem i funkcjonuję na tyle, na ile pozwala mi nowa rzeczywistość.  Niestety, mimo wszelkiej pomocy lekarzy zmagam się z paraliżem kończyn dolnych i jest to główny powód, aby rozpocząć rehabilitację usprawniającą. Jak każdy marzyłem o szczęśliwej rodzinie, którą zbudowałbym na wzór tej, w której się wychowałem. Teraz nie jestem pewien, czy będzie to dla mnie możliwe. Teraz moja rzeczywistość wygląda całkowicie inaczej. Rodzina bardzo mnie wspiera i pomaga w codziennych czynnościach, które teraz są dla mnie o wiele trudniejsze. Ich obecność pomaga mi nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Dzięki ich wsparciu mam nadzieję i motywację do dalszej walki o samodzielność. Wiem, że moje życie już nigdy nie będzie takie jak kiedyś, ale chciałbym chociaż spróbować coś zmienić. Pragnę się usamodzielnić, a jedynym sposobem na to jest rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Bardzo mi zależy, aby skorzystać z takiej okazji i tam pojechać, ale rodzina nie ma możliwości finansowych, żeby mi pomóc. Pomóż mi odbyć turnus rehabilitacyjny, przekazując dowolną kwotę darowizny. Dziękuję za każdą wpłatę przeznaczoną na moją rehabilitację. Marcin

76 975,00 zł ( 42,31% )
Brakuje: 104 940,00 zł
Jaś Leszczyk
Jaś Leszczyk , 7 lat

Leczenie dalej trwa❗️Walczymy o oczka Jasia❗️

Kiedy odważyliśmy się założyć zbiórkę dla naszego Syna, nie spodziewaliśmy się tak wspaniałego odzewu z Państwa strony! Stąd, widząc, że mamy wokół siebie tylu Aniołów, postanowiliśmy razem z Wami walczyć dalej. Już teraz bardzo Wszystkim Wam z całego serca dziękujemy! Nasza historia: 3 miesiące po urodzeniu u Jasia zdiagnozowano zaćmę. Dzisiaj synek ma prawie 7 lat, jest po 20 zabiegach okulistycznych, w tym usunięcia zaćmy. Niestety, powikłania po wszczepieniu soczewek sprawiły, że wystąpiła jaskra. Jeszcze rok temu Jaś mógł widzieć litery. Teraz widzi nieco światło, cienie, czasem rozpozna kolory. Ale w obu oczkach miał odwarstwioną siatkówkę, dlatego jego wzrok jest bardzo słaby. Szukaliśmy pomocy po całej Polsce, aż w końcu okulista dał nam namiary na klinikę za granicą. Tam możliwe jest wykorzystanie terapii elektrostymulacji nerwu wzrokowego. Teraz dzięki Waszej pomocy możemy kontynuować leczenie w klinice za granicą! Od samego początku wiedzieliśmy, że jeśli Jaś pozytywnie przejdzie szereg badań, koszt terapii będzie bardzo wysoki. A słaby wzrok sprawia, że Jaś nie może się rozwijać, uczyć, czytać czy bawić tak jak jego rówieśnicy. Dlatego każde wsparcie jest na wagę złota. Cała kwota terapii to prawdopodobnie ponad 200 tysięcy! Ale wierzymy, że razem z Wami damy radę. Rodzice.

88 600,00 zł ( 41,64% )
Brakuje: 124 166,00 zł