Synku, dziękuję, że do mnie wróciłeś❗️Walczymy o Ciebie dalej❗️
Stan Alanka poprawia się! Ale to nie koniec walki. By nie stracić tego, co wypracowaliśmy, musimy kontynuować kosztowną rehabilitację. Nasza historia: Sceny niczym z filmu akcji. Wypadek, w letniej scenerii, nad jeziorem zbiera się grupa ludzi, mężczyźni krzyczą, kobiety wpadają w histerię. Po chwili przy brzegu jest już tłum. Wypadek na wodzie – jeden mężczyzna na skuterze wodnym taranuje innego. Wypadek wygląda bardzo groźnie, po chwili okazuje się coś strasznego. Staranowany mężczyzna płynął z 7-letnim wtedy synkiem. Chłopiec leży na powierzchni, twarzą pod wodą, nie rusza się! Alanek nie oddychał, z uszu leciała mu krew. Reanimację rozpoczęła jego siostra. Kiedy dyspozytorka usłyszała, że chłopiec ma podkurczone kończyny i krwawi, nie miała wątpliwości, uraz mózgu! Kiedy zabierano Alanka na pokład śmigłowca, nie odzyskał przytomności. Ponad 100 km do Poznania dłużyło się najbardziej w życiu. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że Alanek jest w stanie krytycznym. Stwierdzono aksonalny uraz mózgu i podjęto decyzję o zaintubowaniu i wprowadzeniu synka w stan śpiączki farmakologiczne, rozpoczęła się walka o jego życie. Nie mogłam tego wszystkiego pojąć, jeszcze przed chwilą Alanek śmiał się i bawił w wodzie, a wystarczyła chwila, niefortunny zbieg okoliczności, kilka sekund i świat się zatrzymał. Byłam załamana, a nikt w tamtej chwili nie potrafił mi powiedzieć, że będzie dobrze, bo nikt tego nie wiedział. Pierwszy lekarz, który z nami porozmawiał, powiedział nam wprost, że jeśli nasz synek przeżyje, to nikt nie będzie umiał nam przewidzieć, jakie będą następstwa wypadku. Doktor widział różne rzeczy, dzieci, które wychodziły z takich urazów i te, które do końca życia pozostawały w stanie wegetatywnym. My nie mieliśmy tyle szczęścia. Po odłączeniu leków Alanek nie zaskoczył, nie obudził się… To były najgorsze chwile w moim życiu. Nie umiałam sobie wyobrazić życia w ciszy bez mojego synka. Ale cud już się wydarzył, Alanek jest jednym z nielicznych dzieci, które po tym wszystkim wyszły z kliniki Budzika na własnych nogach. Jednego dnia otworzył oczy, innego dnia poruszył ręką. Wrócił i jest z nami! Wiele razy w swoim krótkim jeszcze życiu pokazywał nam, jak bardzo jest uparty i jak wiele potrafi samodzielnie osiągnąć. Dzisiaj synek radzi sobie z tym, co się wydarzyło. Nawet jeśli spotykają go przykrości, on dzielnie idzie naprzód. Uraz mózgu zostawił ogromne ślady, bo Alanek wciąż nie odzyskał pełni sprawności sprzed wypadku. Jedno oczko nie porusza się w górę w dół, chód jeszcze nie jest taki jak przed wypadkiem, prawa rączka drży i Alanek potrzebuje pomocy przy jedzeniu czy zawiązywaniu bucików. Teraz wreszcie możemy pomóc naszemu dziecku. To jest właśnie ten moment, w którym stanęliśmy przed szansą, by realnie pomóc naszemu dziecku. Wciąż potrzebna jest wyjątkowo intensywna rehabilitacja, która pozwoli wrócić naszemu dziecku. Sami nie zdołamy pokryć kosztów intensywnego leczenia. Jesteśmy po najgorszym dramacie i po największym cudzie w naszym życiu. Proszę, pomóżcie przywrócić sprawność naszego dziecka. Mama