Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filipek Deput
Urgent!
2 days left
Filipek Deput , 9 years old

WZNOWA po 3 tygodniach❗️Filipek ma chłoniaka i walczy o życie - potrzebna PILNA pomoc!

PILNE❗️Nasz syn, ośmioletni Filipek, rozpoczął po raz drugi walkę z chłoniakiem anaplastycznym. Choroba wróciła zaledwie po 3 tygodniach od zakończenia leczenia... Znów jesteśmy na onkologii, drakońska chemia niszczy drobne ciało synka wraz ze szpikiem, szukamy dawcy. Niezbędna jest rehabilitacja i dalsze leczenie. Konsultujemy się ze szpitalami zagranicznymi, jest szansa na terapię w USA. Zrobimy wszystko, by ratować synka, dlatego prosimy o Waszą pomoc! Filip to nasz wspaniały syn. Pasjonuje się sportem, uwielbia piłkę nożną, ale jego serce należy do sztuk walki - trenuje judo. Lubi słuchać muzyki, uwielbia Pokemony i wszystko, co z nimi związane. Lubi podróżować z rodziną. Jest energicznym i ciekawym świata chłopcem, jednak od grudnia 2022 jego życie totalnie się zmieniło... W listopadzie odkryliśmy na plecach synka niewielką zmianę - małego guzka wielkości fasolki. Na początku wydawało nam się, że to nic poważnego, przecież mógł się uderzyć na treningu lub podczas zabawy ze starszym bratem. Nie odpuszczaliśmy jednak... Ja - mama Filipka - pracuję na oddziale radioterapii dzieci chorych onkologicznie, więc pojechaliśmy na badania do Instytutu Matki i Dziecka. Za dużo takich przypadków widziałam, zmiana u synka nie dawała mi spokoju, musieliśmy więc to sprawdzić... W szpitalu przeszliśmy szereg badan, USG, rezonans i biopsję zmiany pod łopatką. Dzień przed Sylwestrem usłyszeliśmy diagnozę: chłoniak anaplastyczny. Wiedziałam, co to znaczy... To bardzo rzadki i agresywny chłoniak nieziarniczny układu chłonnego, który powstaje z obwodowych limfocytów T i stanowi zaledwie 5% wszystkich chłoniaków. W pracy widziałam setki małych pacjentów, walczących o życie, a teraz nasz synek miał się stać jednym z nich. Wtedy zaczęło się nasze piekło... Nowy Rok zaczynaliśmy z ogromnym strachem, co przyniesie przyszłość. 5 stycznia Filipek rozpoczął leczenie. Ze względu na dodatkowe niepokojące zmiany skórne zakwalifikowano go do grupy wysokiego ryzyka. Po drodze musieliśmy zmierzyć się z gorączką neutropeniczną, małopłytkowością i niedokrwistością. Dni zmieniały się w tygodnie, a te w miesiące... W szpitalu spędziliśmy prawie pół roku, zaczął być dla nas jak drugi dom. Sterydy i chemia bardzo zmieniły synka, przestał panować nad sobą, tęsknił za domem, za starszym bratem, za własnym łóżeczkiem... Leczenie zakończyło się 9 maja z wynikiem PETu - uwidoczniono całkowitą regresję... Płakaliśmy ze szczęścia, a Filipek, szczęśliwy, że to koniec koszmaru, razem z nami...  Wspaniały czas, SUKCES, po trudnym okresie burzy wyszło dla nas słońce. Czerwiec zapowiadał się pięknie - nareszcie w domu, ale przede wszystkim RAZEM. Niestety los miał dla nas inny scenariusz, a radość nie trwała zbyt długo... 5 czerwca wróciliśmy na oddział, Filip miał gorączkę i nowe zmiany na skórze. Strach ściskał nam gardło, narastał z każdą chwilą... Jadąc do szpitala, czuliśmy, że nie będzie dobrze.Znów igły, pompy, usypianie... Wyniki pokazały to, czego obawialiśmy się najbardziej - nawrót choroby! Po 3 tygodniach! Rozpacz nie do opisania.... Walka zaczęła się po raz drugi. Filip czasem pyta nas, dlaczego właśnie go to spotkało. Płacze, a nam pękają serca... Chwilami płaczemy razem z nim. Powtarzamy mu, że da radę, że pokona nowotwór... Niestety druga walka jest dużo trudniejsza niż pierwsza, syna czka silna chemia i przeszczep szpiku. Filip mówi, że wytrzyma. My mówimy - pomóż nam... Syn słabnie z godziny na godzinę, dostaje chemię, przetaczana jest krew. Nie przyjmuje pokarmów, wprowadzono dożylne odżywianie. Potrzebujemy pieniędzy na konsultacje lekarskie, leki, rehabilitację, pomoc psychologiczną, edukację, środki pomocnicze... Syn wymaga stałej opieki. Konsultujemy przypadek Filipa ze szpitalami zagranicznymi, w tym USA. Ne znamy jeszcze kosztów leczenia, wiemy jedynie, że będą gigantyczne... Walce z chorobą podporządkowaliśmy całą naszą codzienność, nie liczy się nic poza tym, żeby Filip wyzdrowiał i żył. Prosimy o wsparcie duchowe i finansowe.Za każdy gest będziemy bardzo wdzięczni.  Artur i Monika Deput - rodzice Filipka

347 753 zł
Sergiej Batiekin
Urgent!
Sergiej Batiekin , 58 years old

PILNE❗️On ma białaczkę, ja - raka płuc... Dziadek i wnuczek z onkologii proszą o życie!

Mój tata i synek walczą o życie! W ciągu kilku miesięcy dowiedziałam się, że dwóch najważniejszych mężczyzn w moich życiu umiera... Klimek walczy z białaczką. Być może część z Was go pamięta, to dzięki Wam, Darczyńcom Siepomaga, mój malutki synek ciągle ma szansę... Nie sądziłam, że to nie koniec tragedii, które spadły na naszą rodzinę. Raka wykryto także u mojego taty... Jestem tu po raz kolejny i błagam o pomoc! Siergiej: Być może Państwo już mieli okazję zapoznać się z historią Klimka Jarmaka - mojego ukochanego wnuczka. Klimuś jest moim oczkiem w głowie... Tego, ile osób otworzyło swoje serca i pomogło mojemu wnusiowi, nie zapomnę nigdy... Nie sądziłem, że za chwilę ja sam znajdę się w tejm samej sytuacji co wnuczek... 21 marca - Pierwszy Dzień Wiosny 2021 roku - był najgorszym w moim życiu. Wtedy okazało się, że Klimek ma białaczkę... Osłabienie i rozdrażnienie maluszka okazało się symptomami śmiertelnej choroby. Moja córka, mama Klimka, szalała z rozpaczy, a ja po raz pierwszy w życiu czułem się bezradny. Komu zawiniło takie małe, bezbronne dziecko, że jest tak chore? Klimuś miał wtedy dopiero 2 latka, to dopiero start życia, nie jego koniec... Myślałem wtedy tylko o ciężko chorym wnuczku i o zrozpaczonej córce, która była z nim w szpitalu. Z Klimkiem było źle... Bardzo się o nich bałem. Byłem słaby, do złego samopoczucia doszedł kaszel, ale o wszystko obwiniałem stres. Potem niestety zaraziłem się COVID-19, chorobę przeszedłem wyjątkowo ciężko. Długo nie mogłem dojść do siebie, zacząłem mieć problemy z oddychaniem. Podczas szczegółowych badań okazało się, że mam raka płuca. To było 3 miesiące po odkryciu u Klimka białaczki... Najtrudniejsze było patrzenie na rozpacz mojej córki... Synek umierał jej na rękach, do tego moja choroba. Wiedziałem, że muszę być silny i obiecałem jej, że nie poddam się, że wyzdrowieję - Klimek też. Że czeka nas jeszcze tyle pięknych chwil, oglądania razem bajek, grania w piłkę, chodzenia na spacery. Kazałem Klimkowi się nie martwić i powiedziałem mu, że będę walczyć razem z nim. Niestety, moja postać raka płuca okazała się bardzo trudna do leczenia. Na Ukrainie odmówiono mi pomocy - guz został znaleziony tuż przy aorcie serca i nie można było go zoperować. Było ogromne ryzyko, że umrę na stole operacyjnym... Nikt nie chciał podjąć się operacji. Niestety, brak leczenia był również skazaniem mnie na śmierć, tylko odroczoną w czasie... Kazano cieszyć mi się każdym dniem i czekać na koniec. Klimek leczył się wtedy już w szpitalu w Turcji, do którego wyjeżdża wiele osób z naszego kraju. Leczenie zaczęło przynosić efekty... Przyleciałem do wnuczka i córki. Nie chciałem być sam w ojczyźnie, skazany na pewną śmierć... Po zapoznaniu się z wynikami moich badań lekarze podjęli decyzję, że spróbują mnie uratować. Znalazłem się na tym samym oddziale co mój wnuk. Paradoksalnie, cieszyłem się, że jestem obok niego... Widział, że dziadek też jest łysy, że tak jak on wymiotuje po chemii. Że jesteśmy w tym razem.  Alina: To było trudne - patrzeć, jak na sąsiednich łóżkach zaparcie walczą o życie. Mój tata i mój syn. Cała nasza rodzina, chowając łzy, trzymała kciuki za swoich wojowników.  Siergiej: Przy takim wsparciu nie mogło być inaczej: w grudniu 2021 nastąpiła długooczekiwana remisja. Odetchnąłem, mając nadzieje, że choroba ustąpiła. Od stycznia do września 2022 wszystko było dobrze: stała remisja, dobre wyniki badań. Do czasu... Alina: Mieliśmy wracać już do domu, Klimek miał przyjmować tylko chemię wspomagającą i miało się to dziać w szpitalu na Ukrainie. Cieszyliśmy się, że najgorsze już za nami. Wtedy przyszła wojna... Wojska rosyjskie zaatakowały nasz kraj. Tata bardzo to przeżył. W październiku 2022 badania wykazały wznowę choroby... Tata przeszedł 8 kursów chemioterapii i 30 kursów radioterapii, teraz przed nim immunoterapia - to jedyny sposób na to, by pokona raka, by żyć... Tata chce walczyć, jest potrzebny mi i Klimkowi! Każdy człowiek chce żyć i my nie wyobrażamy sobie życia bez innego. Niestety na ratunek dla niego i synka wydaliśmy wszystkie oszczędności... Sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy. Nie mamy nic... Jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc, ponieważ nie widzimy innego rozwiązania. Dziadek to filar naszej rodziny, to przykład dla Klimka, dla mnie. Proszę, nie odwracajcie wzroku, pomóżcie nam go uratować! Daliście szansę mojemu dziecku. Klimek odwiedza dziadka na dobrze znanym oddziale. Pozwólcie mi też uratować tatę...

340 788,00 zł ( 66.71% )
Still needed: 170 022,00 zł
Gabriela Białek
5 days left
Gabriela Białek , 4 years old

Przerażająco droga operacja ratunkiem dla Gabrysi❗️🚨

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w pierwszym etapie! Dzięki Wam udało się zapewnić Gabrysi leczenie i rehabilitację! Niestety teraz konieczne jest przeprowadzenie operacji… Zostaniecie z nami? Oto nasza historia: Ciąża nie była dla nas idealnym czasem. Nie takim, o jakim się marzy. Oczekiwanie na Gabrysie, wypełnione było z ogromnym strachem i obawami o jej przyszłość.  Po porodzie zaskoczyły nas liczne diagnozy, między innymi koślawość prawego stawu kolanowego, zaburzenia ośrodkowej koordynacji ruchowej… Schorzenia, o których nigdy wcześniej nie słyszałam, będą towarzyszyć Gabrysi już niemal zawsze, dlatego walkę o jej lepsze jutro trzeba było rozpocząć jak najszybciej. Gabrysia w kwietniu skończy 4 lata. Jest naszym oczkiem w głowie, razem z siostrą tworzą świetny duet. Gdy na nie patrzymy, rosną nam serca… Jedyną przeszkodą, która zaburza ich więź, jest to, że Gabrysia nie chodzi. Nasza dziewczynka ma nienaturalny kształt stopy, przez co nie utrzymuje równowagi. Do tego dochodzi również przykurcz prawego kolana, co uniemożliwia ruchy w wyproście i zgięciu. Gabi jest opóźniona w rozwoju psychoruchowym, jej mowa jest na etapie rocznego dziecka, ale pomimo tego stara się komunikować z nami najlepiej, jak potrafi… Jakby tego było mało, stwierdzono u niej również artrogrypozę wrodzoną. Gdy skontaktowaliśmy się z lekarzem ze Stanów Zjednoczonych, myślałam, że dzieli nas krok od rozwiązania wszystkich naszych problemów. Niestety wszystkie dotychczasowe operacje, które przeszła nasza mała Gabrysia okazały się nieskuteczne – pogorszyły sytuacje.  Na szczęście Gabi zakwalifikowała się na operację w Paley Institute, gdzie lekarze postarają się "naprawić" jej kolanko. Jej staw kolanowy jest w bardzo złym stanie... Niestety cena operacji jest kosmiczna… Ale to cena nie tylko za operację, ale również za przyszłość i sprawność naszego dziecka. Musimy uzbierać tą przerażająco wysoką kwotę, choć nigdy w życiu nawet nie widzieliśmy takich pieniędzy... Nigdy nie sądziliśmy, że znajdziemy się w takiej sytuacji, w której będziemy musieli prosić o pomoc... Niestety sytuacja nas zmusza – musimy zwrócić się do ludzi wielkich serc. Prosimy, wesprzyjcie nas w tej trudnej walce. Dzięki Wam nasza nadzieja nie zgaśnie! Rodzice Gabrysi

336 058,00 zł ( 100.28% )
Kacper Kopański
Urgent!
Kacper Kopański , 15 years old

Postępująca choroba może zabić Kacpra! Trwa walka o operację ostatniej szansy!

If the disease will progress at this rate, it will kill Kacper in a matter of months! The worst possible scenario, he will suffocate cause his spine will crush his loungs. There is no time to waste - together we have a chance to save a life! ___ We were really excited when we were waiting for our son to come into this world. We had already chosen a name, the room was waiting for a new inhabitant, and we were counting the days to meet him. The day before the birth, I heard a message that literally knocked me off my feet - my son was to be born with a serious disease - spina bifida and most likely with a spinal hernia. It was the moment when the world collapsed. Back then, We did not know that we were entering the first circle of hell. Shortly after birth, the tender arms of parents were replaced with specialized equipment. With more information we got, we had just one feeling - fear… Kacper condition was critical, and we were given no hope for the future. The first operation was performed when Kacperek was only one day old... Our later history is mainly through successive wards and endless hospitalization. Although its beginning dates back to 2008, to this day, almost 6 years of Kacper life are prolonged stays in hospitals. Kacper was 11 month old when he spent the first night in his own bed. Until then, the only known home was the hospital rooms or the terrifying isolation ward. We still remember the moment when the routine surgery almost ended in a tragedy... Performing gastrostomy was supposed to be the last stop before coming home, and yet life was hanging in the balance again. It resulted in peritonitis and sepsis. At one point the doctors said we could go into the room to say goodbye. We couldnt believe it, we felt like we were in a trance - terror tightened our throats and tears ran down our cheeks. The next steps towards the crib, perhaps subconsciously, we wanted to delay the moment when it turned out that we had lost. Meanwhile, a miracle happened! Kacpers heart started to beat again! Several years have passed and we are fighting for a miracle again! This one must happen for Kacper to live! At this point, our most serious opponent is scoliosis, which is progressing at an alarming pace. Changes in the spine are a huge threat - if the lungs are crushed, Kacper breathing will stop forever, and then it will be too late for help! We must go to the rescue as long as it is possible, but the only chance for help is an operation at the Dr. Paley Institute in the USA. The treatment will be very complicated, the specialists leave no doubt that the Kacper case is a huge challenge for them. Also for us, because the treatment has been valued at a huge amount - over PLN 2 million! Unimaginable amount for us! The bill we have to pay to save our childs life! We need help and support! You are our only hope, our last resort! Kacper went through hell - he was treated on the operating table already 35 times! For him, each subsequent operation is a growing threat! I am afraid that the body exhausted by the fight will give up before it can find support. We are hovering on the verge of despair, but we have to try. If we had always feel guilty ... Kacper, despite adversities, loves life fully! He treats barriers as challenges, effort related to the fight for fitness is his everyday life. Our son is a true warrior and the best we can give him is another chance. The fear of death can disappear if you give us your helping hand! Please, we wont get another chance! Parents

335 052,00 zł ( 14.51% )
Still needed: 1 972 957,00 zł
Katarzyna Pyzik
Katarzyna Pyzik , 41 years old

PILNE❗️Obudźmy Kasię, musi żyć dla naszych córek!

Tak ciężko uwierzyć w to co się stało. Ciężko oswoić się z myślą, że życie mojej żony już nigdy nie będzie takie samo. Wypadek odebrał jej dosłownie wszystko – zdrowie, sprawność, szczęście... Radosne chwile, codzienność nasza i naszych córek została rozdarta w ułamku sekundy. Nasza tragedia rozegrała się 17 stycznia 2022 roku. Kasia jak zawsze uszykowała się i wyszła do pracy. Jednak tym razem z niej nie wróciła...  Żona uległa ciężkiemu wypadkowi. Została potrącona przez samochód. Nie dotarła do przedszkolnych dzieci, które na nią czekały i nie wróciła też do swoich ukochanych córek – Oliwi, Martyny i Dagmarki. Dziś dziewczynki z utęsknieniem czekają na ukochaną mamę. Nie potrafią odnaleźć się w zaistniałej rzeczywistości – bez jej uśmiech, ciepłych ramion, życzliwości i troski, którą każdego obdarzała. Kasia natychmiast trafiła do szpitala, gdzie rozpoczęła się dramatyczna walka o jej życie. W wyniku wypadku doznała poważnego urazu głowy, obrzęku mózgu, krwotoku i krwiaka w miejscu nieoperacyjnym – przy rdzeniu mózgowym. Niestety, jej stan był krytyczny, a lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Tak bardzo się bałem... Żona została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Z czasem powoli przestano podawać leki, niestety Kasi nie udało się wybudzić.  Z lękiem i rozdartymi sercami patrzymy w przyszłość. Na tym etapie nie wiemy, jak dalekie zmiany zaszły w jej organizmie. Jednak już teraz, ujawnił się paraliż lewej strony ciała. Lekarze sugerują, że musimy przygotować się na bardzo długą i bardzo kosztowną rehabilitację, aby Kasia w jakimkolwiek stopniu wróciła do sprawności i samodzielności. By zwiększyć na to szanse, konieczne jest umieszczenie jej w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym i wybudzenie ze śpiączki. Niestety, koszty pobytu w takim miejscu są ogromne! Jeden miesiąc może wynieść nawet 20 tys. zł, a to nie koniec naszych wydatków...  Wiemy jednak, że zrobimy wszystko, aby zapewnić Kasi, jak najlepsze możliwości i warunki powrotu do zdrowia! Nasze córeczki potrzebują mamy. Każdego dnia ogromnie za nią tęsknią, płaczą i pytają, kiedy do nich wróci... Oliwka ma tylko 7 lat, Martynka – 10, Dagmarka – 15... Przed wypadkiem całą rodziną mieliśmy wiele planów, marzeń, które kiedyś chcieliśmy zrealizować. Teraz okazuje się, że kiedyś może nie nadejść… Dlatego błagamy, pomóżcie nam wybudzić Kasię! Aby mogła jak każda mama patrzeć, jak rosną jej dzieci, cieszyć się nimi i towarzyszyć im w ich życiu... Każdego dnia cała rodzina modli się o jej jak najszybszy powrót do domu i łaskę, aby mogła normalnie żyć. Bo Kasia to nie tylko wspaniała mama, nauczycielka i żona, to przede wszystkim człowiek o wielkim sercu! Zawsze gotowa do działania, by nieść pomoc każdemu w swej społeczności. Teraz jak nigdy sama potrzebuje wielkiego wsparcia...  Proszę więc każdego z Was o pomoc. Każda nawet najmniejsza wpłata zwiększy szansę na powrót Kasi do domu, do dziewczynek, do mnie. Szczepan, mąż Kasi z córkami Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Budzimy Kasię 💚

319 515 zł
Karolina Suczko
Urgent!
Karolina Suczko , 43 years old

Nowotwór nie ma dla mnie litości❗️Pomóż mi wygrać tę walkę❗️

Mam na imię Karolina i mam 43 lata. Do kwietnia 2023 roku prowadziłam zupełnie normalne życie, w którym było miejsce na miłość, rodzinę i zwykłą codzienność. Uwielbiałam jeździć na rowerze – jednym z moich sukcesów jest przejechane 176 km w poznańskiej Korbie. Uwielbiałam także rysować. Niestety, jeden dzień, jedna chwila zamieniły moje piękne życie w walkę... Wszystko zaczęło się, gdy pod koniec marca zauważyłam na swojej piersi czerwone zgrubienie. Nie miałam pojęcia, co to może być, dlatego umówiłam się do lekarza. Początkowo podejrzewano stan zapalny i zaczęłam przyjmować antybiotyk. Gdy zaczerwienie wciąż nie znikało, lekarze postanowili wykonać biopsję.  Diagnoza był druzgocąca – inwazyjny nowotwór piersi trzeciego stopnia. Wszystko to, co robiłam dotychczas, zniknęło jak bańka mydlana. Rozpoczęła się walka, do której podeszłam zadaniowo – walczę i wygram. Wdrożono cykle chemioterapii, najpierw tej najgorszej - "czerwonej", później "białej". Chemia zmieniła mnie fizycznie, ale psychicznie dawałam radę. Wciąż walczyłam i to była najważniejsze! W listopadzie przeszłam zabieg radykalnej mastektomii… Leczenie po amputacji piersi i wycięciu nowotworu (radioterapia i hormonoterapia) miało być dla mnie już tylko formalnością. Jak pomyślałam – do zniesienia. Tak miało być, ale... Jak się okazało, nowotwór dał przerzuty do węzłów chłonnych i to, co miało być tylko formalnością, stało się "misją niemożliwą". Jedyny skuteczny lek, który jest w stanie uchronić moje ciało przed przerzutami, jest lekiem nierefundowanym w Polsce. Jednocześnie na świecie jest uważany za najlepszy w walce z przerzutami. Jednak koszt miesięcznej kuracji to około 13 000 złotych, a ja, aby pokonać wroga, potrzebuję 24 miesięcy leczenia. Na tyle zostało wycenione moje pragnienie życia, moje pragnienie przejechania kolejnych kilometrów na rowerze, kolejnych rysunków..... Zawsze uważałam, że ludzie są wspaniali, ludzie pomagają… Dlatego tak bardzo na Was liczę. Proszę o każdą wpłatę, drobne wsparcie, udostępnianie zbiórki dalej!  Karolina 🎥 Wysłuchaj mojego apelu 

312 105,00 zł ( 84.79% )
Still needed: 55 981,00 zł
Paweł Bukowski
Paweł Bukowski , 45 years old

Dobro musi wrócić do Pawła! Pomóż mu walczyć o zdrowie!

Nasz Paweł, Bukoś, człowiek o wielkim sercu, który zawsze na każde wezwanie przybywał z pomocą. Jeszcze kilka miesięcy temu był zdrowym, silnym mężczyzną. Kochanym mężem i troskliwym ojcem... To inicjator i dobry duch wielu przedsięwzięć promujących rodzinne miasto i region. Człowiek kultury, rycerz, miłośnik i opiekun ukochanego nidzickiego zamku. Przyjaciel wielu, dobry człowiek. 6 marca jego i nasz świat się zatrzymał. Wielu z nas było świadkami, jak na rodzinnym wydarzeniu sportowym ratownicy walczyli o jego życie, po tym jak niespodziewanie zatrzymało się jego młode serce. Mogliśmy tylko biernie patrzeć i trzymać kciuki, by ten wspaniały człowiek "wrócił" do nas dzięki reanimacji. I na szczęście to się udało! Paweł został przetransportowany do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie, gdzie trafił na oddział kardiologiczny. Niestety po jakimś czasie jego stan się pogorszył z powodu niewydolności wielonarządowej. Kolejne tygodnie spędził na oddziale intensywnej terapii. Ale nasz Paweł jest waleczny! W końcu to rycerz! Zagrożenie życia minęło i obecnie Paweł przebywa na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Długotrwała reanimacja pozostawiła jednak ślad, który wymagał będzie pracy i długotrwałej rehabilitacji. Rehabilitacji, która dosłownie i w przenośni postawi go na nogi. Rehabilitacji, która pochłonie naprawdę nieosiągalne dla niego i dla jego rodziny pieniądze. Dlatego jako rodzina i przyjaciele zwracamy się do Was z apelem o pomoc. Potrzebna jest nie tylko rehabilitacja, ale i przystosowanie ich domu do nowych potrzeb. Wierzymy, że dzięki temu, że przez całe życie to Paweł był tym, który zawsze pomagał i nigdy nie oczekiwał niczego w zamian, dziś może liczyć nie tylko na wsparcie mieszkańców swojego ukochanego miasta, ale i tych, którzy nie znają go osobiście i poruszy ich jego historia. Musimy wygrać walkę o jego powrót do zdrowia, do normalnego życia, do nas wszystkich. Chcemy zrobić wszystko, żeby miał na to szansę. Będziemy ogromnie wdzięczni za wsparcie nas w tej walce... Dziękujemy! Rodzina i Przyjaciele Pawła

311 343 zł
Alexander Napora
Urgent!
Alexander Napora , 7 years old

Straszna diagnoza, ogromny ból i coraz mniej czasu na ratunek❗️ PILNE❗️

Droga, którą przechodzimy to droga przez piekło. Nie ma nic gorszego niż patrzenie na ból własnego dziecka i poszukiwanie po omacku sposobu, by ulżyć jego cierpieniu. Nie ma nic gorszego niż codzienny strach o życie syna. Nie ma też nic piękniejszego niż kiełkująca w sercach nadzieja po informacji od lekarzy, że możliwy jest koniec tego koszmaru. Nadzieja na pełne wyleczenie Alexandra. Brak mowy i kontaktu wzrokowego, uderzanie głową o podłogę, nieświadomość zagrożeń czy niereagowanie na to, co dzieje się wokół niego. 4 lata temu wszystkie te pierwsze objawy u naszego synka przypisano autyzmowi.  Dopiero niedawno dowiedzieliśmy się, że przyczyna może być inna. U Alexandra zdiagnozowano autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Jest to bardzo poważna choroba, w której układ odpornościowy, zamiast walczyć z infekcjami – atakuje mózg. Nasz świat rozpadł się na milion kawałków. U Alexandra choroba wywołuje ogromne bóle głowy, brak możliwości komunikacji, zaburzenia snu i niepełnosprawność intelektualną. Są dni, gdy śpi 4 godziny na dobę i nie jest w stanie wytrzymać bólu. Nasz synek nie mówi i pomimo wieku nadal korzysta z pampersów, gdyż nie kontroluje potrzeb fizjologicznych. Nie jesteśmy już w stanie znieść codziennego patrzenia na cierpienie synka… Pojawiła się jednak szansa, by przerwać jego koszmar. Według lekarzy dzięki innowacyjnej metodzie leczenia immunoglobulinami ma szansę na całkowite wyleczenie! Szansę na ustanie wszystkich objawów i normalne życie! Niestety, leczenie jest bardzo drogie. Wlewy z immunoglobulinami trzeba podawać regularnie co 6 tygodni, a każdy taki wlew kosztuje dziesiątki tysięcy złotych. Dodatkowo przed rozpoczęciem leczenia niezbędne jest wyleczenie pozostałych infekcji, co generuje dodatkowe koszty. Życie i zdrowie naszego dziecka zostało wycenione na niewyobrażalną dla nas kwotę. Nie jesteśmy w stanie unieść takiego ciężaru finansowego samodzielnie, dlatego musimy zwrócić się z prośbą o pomoc do Was – ludzi dobrej woli.  Prosimy, pomóżcie Alexandrowi wywalczyć normalne życie! Im szybciej uda się rozpocząć leczenie, tym większe mamy szanse na pełne pokonanie choroby. Alexander może być samodzielny i żyć w przyszłości jak każdy z nas! Jest to szansa, którą musimy wykorzystać – walka, którą musimy wygrać! Jedyne, co stoi na przeszkodzie to pieniądze…  Rodzice Alexandra

310 875,00 zł ( 76.9% )
Still needed: 93 381,00 zł
Paweł Nowakowski
6 days left
Paweł Nowakowski , 26 years old

Dziś Paweł rozgrywa swój najtrudniejszy mecz! Stawką jest zdrowie! POMOŻESZ?

Jego i nasza tragedia wydarzyła się w miejscu, któremu Paweł poświęcał wiele swojej uwagi i czasu. Boisko. To tam, w jednej sekundzie upadł i jego serce się po prostu zatrzymało... Paweł, czekamy na Ciebie!  Paweł, to piłkarz, podróżnik, dusza towarzystwa. Zawsze pracowity, radosny, bardzo ambitny. Potrafił pogodzić dwuzmianową, dwunastogodzinną pracę ze studiami na wydziale politechnicznym. Był aktywny sportowo, grał w klubie piłkarskim, jeździł na rowerze, w wolnych chwilach podróżował. Wszędzie go było pełno!  Życie jest jednak nieprzewidywalne, nie oszczędziło również naszego kochanego Pawła. W jednej chwili wszystkie plany i marzenia przestały mieć znaczenie. 2.09.2023 Paweł wszedł na boisko, było to w 29 minucie meczu. W 39 minucie doszło do tragedii, której nikt w najgorszych snach się nie spodziewał! Paweł niespodziewanie upadł na boisko, a jego serce przestało bić. Dzięki długiej, skutecznej i niestety dwukrotnej reanimacji udało się — serce Pawła zaczęło pracować, uzyskano poprawę krążenia. Od tamtego dnia nasz dzielny wojownik przebywa na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej w Bełchatowie. Paweł pojechał zagrać mecz, dzień jeden z wielu... Tego dnia jednak nie wrócił do domu, nie wrócił do nas! Dostaliśmy przerażający telefon, że jest w ciężkim stanie, że z boiska zabrał go helikopter, że w jednej chwili przestał oddychać...  Paweł był w śpiączce farmakologicznej przez 4 dni. Dziś jest już wybudzony, ale nadal nie mamy z nim żadnego kontaktu. Wodzi za nami wzrokiem, delikatnie porusza jedną ręką i nogą... Nie jesteśmy w stanie opisać, jak bardzo za nim tęsknimy. Niestety, lekarze wyraźnie powiedzieli — najbliższe miesiące będą najważniejsze! Aby móc wierzyć w to, że Paweł wróci do zdrowia, konieczna będzie bardzo specjalistyczna, pilna i ogromnie kosztowna rehabilitacja.  Obecnie jego stan jest ciężki, ale wierzymy, że z Państwa pomocą ulegnie poprawie. Celem zbiórki jest zebranie pieniędzy na intensywny turnus rehabilitacyjny w specjalistycznym ośrodku, z wykwalifikowanym personelem. Jedyną szansą na poprawę jakości życia Pawła jest jego intensywna rehabilitacja. Musimy zrobić wszystko, żeby pomóc naszemu przyjacielowi odzyskać zdrowie i sprawność. Prosimy wszystkich, to dla Pawła i dla nas nowa, trudna rzeczywistość. Wierzymy, że razem uda nam się wrócić do poprzedniej, dobre, bezpiecznej... Z Pawłem! Najbliżsi 

306 979,00 zł ( 80.15% )
Still needed: 76 000,00 zł