Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krystyna Kuczyńska
Urgent!
Krystyna Kuczyńska , 64 years old

Mam dość strachu o własne życie! Pomagamy Krystynie pokonać nowotwór!

Jestem Krystyna. Znalazłam się w sytuacji, w której nie poradzę sobie sama i potrzebuję Twojej pomocy. Walczę z nowotworem piersi. Chemia uszkodziła moje serce, wątrobę i nerki… Boję się, że zabraknie mi środków na dalsze leczenie. Pomocy! Moja walka z chorobą toczy się od 2021 roku. Diagnozę poznałam podczas jednego z badań mammograficznych, potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Niemal natychmiast musiałam się poddać operacji, po której wdrożono chemioterapię.  Niestety, ponad pół roku leczenia nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Moja sytuacja pogorszyła się. Nastąpił przerzut do węzłów chłonnych, a skutki uboczne leczenia zamieniły moją codzienność w koszmar. Mój organizm był tak bardzo osłabiony… Nie miałam energii, nie byłam w stanie jeść – balansowałam na granicy skrajnego wycieńczenia.  W lipcu 2022 przeszłam operację węzłów chłonnych. Jesienią wróciłam do przyjmowania chemii. Brałam ją do wiosny 2023, po czym rozpoczęłam radioterapię. Przez cały ten czas czułam się źle. Tak naprawdę dopiero od dwóch tygodni jestem w stanie chodzić, a nie ciągle leżeć… Mój stan jest niewiadomą. Wiem, że muszę cały czas monitorować sytuację, nie dopuścić do sytuacji, w której nowotwór dostałby chociaż najmniejsze pole do nawrotu. Ale on atakuje… Niedługo czeka mnie operacja wycięcia guza z nerki.  Koszty walki są ogromne! Konsultacje, dojazdy, leki, suplementy potrafią zmniejszyć mój budżet nawet o 1000 zł każdego tygodnia. Czuję, że z każdej strony czyha na mnie zagrożenie o innym charakterze – martwię się o możliwy rozwój choroby, ale też przeraża mnie perspektywa braku środków na leczenie.  Chciałabym zobaczyć już szczęśliwy finał tej historii, jednakże do tego jeszcze długa droga – wciąż odpieram ataki choroby, każdy mój dzień jest walką. Mam dość nieustannego funkcjonowania w strachu, mrocznych myśli, poczucia rezygnacji.  Gdy po raz pierwszy usłyszałam diagnozę – nowotwór złośliwy, czułam się odrzucona i niepotrzebna. Sama z moim cierpieniem, strachem i beznadzieją. Ale odnalazłam nadzieję i wsparcie! Pomogła mi moja córka, pani psycholog, fundacja. Odzyskałam wolę żyć. Wiem, że mogę pokonać chorobę i być szczęśliwa.  Na drodze do tego stoją jednak pieniądze na podstawowe potrzeby. Często muszę wybierać między lekami a jedzeniem. Proszę Cię o pomoc! Nie o wielką sumę, ale o tyle, ile jesteś w stanie dać. Każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie. Każda złotówka przybliża mnie do zdrowia i szczęścia. Chcę żyć dla siebie, córki i wnuka. Wierzę, że pomożesz mi pokonać tego okropnego przeciwnika! Krystyna

1 303,00 zł ( 1.53% )
Still needed: 83 804,00 zł
Alan Krzyż
Alan Krzyż , 17 years old

Kontuzja nie może przekreślić przyszłości i marzeń❗️Wspieramy Alana❗️

Alan ma 17 lat. Od 10 lat gra w piłkę nożną, interesuje się pływaniem… Był w trakcie kursu na ratownika WOPR, a we wrześniu miał dołączyć do drużyny Wisły Kraków, kiedy wszystkie plany nagle popsuła poważna kontuzja. Mocne zerwanie więzadła krzyżowego przedniego w kolanie. Całe kolano jest napuchnięte, syn odczuwa silny ból, nie może chodzić. Jedynym sposobem na powrót nawet do pełnej sprawności jest operacja. Niestety, terminy na NFZ są bardzo odległe, a trzeba do tego doliczyć rok rehabilitacji. Jednak największym problemem jest to, że zabieg na fundusz to wariant dla osób, które nie są aktywne sportowo, ponieważ potem jest bardzo duża szansa ponownego zerwania i długi czas zrastania – nawet 2 lata. Dlatego zdecydowaliśmy się na zabieg w prywatnej klinice. W końcu stawka jest wysoka. Operacja może uratować sprawność Alana, jego pasje, marzenia i przyszłość. Z tą perspektywą zwracamy się o pomoc w pokryciu kosztów zabiegu. Około 13 tysięcy to dla nas zdecydowanie za dużo, by uzbierać taką kwotę, a liczy się czas. Alan to silny, dzielny młody człowiek. Moje serce krwawi, kiedy widzę, jak znosi ból i cierpi, będąc z dala od tego, co kocha najbardziej. Ale skoro jest szansa, musimy z niej skorzystać. Dla Alana, jego przyszłości i pasji. Razem nam się uda! Zuzanna, mama Alana

226,00 zł ( 1.52% )
Still needed: 14 562,00 zł
Iza Marciniec
Iza Marciniec , 5 years old

Potrzebna kolejna operacja❗️Podaruj Izuni normalne życie…

Nasza walka trwa… Pojawiły się trudności, jednak nie zamierzamy się poddawać – musimy działać dalej! Już tak wiele udało się osiągnąć, nie możemy pozwolić na to, by ciężko wypracowane efekty zostały zaprzepaszczone! Za jakiś czas Izunia pójdzie do szkoły. Mamy jedno marzenie – chcemy, by córeczka mogła słyszeć i rozwijać mowę. By mogła normalnie żyć… Izunia urodziła się ze zrośniętym przewodem słuchowym i niewykształconą małżowiną uszną lewego uszka oraz mocno zwężonym przewodem słuchowym prawego uszka. Powiedzieć, że diagnoza była dla nas szokiem, to mało... Izunia jest dziewczynką wyjątkową nie tylko dla nas, ale też dla medycyny… Jest jednym z niewielu dzieci w Polsce i na świecie urodzonych z mikrocją i atrezją uszną – wadami wrodzonymi uszu i przewodu słuchowego. Ogromne nadzieje pokładaliśmy na leczeniu operacyjnym w USA. Początkowo myśleliśmy, że podczas zabiegu uda się zrekonstruować małżowinę z lewej strony, a po półrocznej rehabilitacji – prawej. Niestety, tomografia komputerowa wykazała, że w prawym uszku jest guzowata zmiana – cholesteatoma! Rozwój perlaka mógłby spowodować uszkodzenie ucha wewnętrznego, a bez odpowiedniej ingerencji poważnie zagrozić zdrowiu naszego dziecka! Wtedy stało się jasne, że priorytetem jest operacja prawego ucha. W marcu zeszłego roku udało się wykonać operację odtworzenia przewodów słuchowych i usunąć perlaka.  Nie da się opisać słowami, jak ogromny stres nam towarzyszył… Nieumiejętne przeprowadzenie zabiegu mogło spowodować uszkodzenie nerwu twarzowego! Wiedzieliśmy jednak, że Iza jest w dobrych rękach i ta myśl dodawała nam otuchy.  Przed nami kolejny etap – rekonstrukcja małżowiny usznej. Córka obecnie ma całkowicie odsłonięty przewód słuchowy, który wymaga czyszczenia. Za każdym razem musimy jechać do Warszawy, a zabieg wykonywany jest pod narkozą. Po rozmowie z lekarzem specjalizującym się w rekonstrukcji małżowin usznych metodą MEDPOR  dowiedzieliśmy się, ze Izabela ma mikrocję obustronną. Prawe ucho to mikrocja II stopnia, a lewe mikrocja III stopnia. Na dzień dzisiejszy zdecydowaliśmy się na operację lewej strony i to na nią zbieramy fundusze. Kosztorys zwala z nóg, bo jest to ponad 200 tysięcy złotych. Musimy jednak zrobić wszystko, by operacja była możliwa… To, co udało się osiągnąć do tej pory, to Wasza zasługa. Jednak po raz kolejny znaleźliśmy się w trudnej sytuacji... Nasza córeczka ma szansę na normalną przyszłość. Dzięki walce, którą z nami podejmujecie, może jeszcze mieć szczęśliwe dzieciństwo. Jednak, aby było to możliwe, znów musimy poprosić o wsparcie. Potrzebna jest pełna mobilizacja, by nie stracić tego, co już udało nam się uzyskać! Rodzice Bądź z Izunią na Facebooku - KLIK Izuni możesz pomóc też przez LICYTACJE  

3 566,00 zł ( 1.51% )
Still needed: 231 181,00 zł
Rostik Karapysh
Rostik Karapysh , 7 years old

By móc usłyszeć każdy dźwięk. Walczymy o drugie uszko dla Rostika!

Mój synek ma na imię Rostik, a jego zdrowie, przyszłość i rozwój stoją pod wielkim znakiem zapytania. Najbardziej boję się, że zagrożenie okaże się niesłyszalne… że stanie się coś, czego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Boję się, że stracimy kontakt… że mój synek już zawsze będzie czuł się gorszy od innych.  Kiedy dowiedziałam się o chorobie, czułam się potwornie zagubiona. Moje dziecko ma nie słyszeć na jedno ucho? Jak to możliwe, że wcześniej nikt tego nie zauważył?! Kiedy emocje zaczęły opadać, uświadomiłam sobie, że bez względu na to kiedy taka informacja zostaje przekazana to zawsze szok i ogromny cios dla rodziców. W tym momencie nasza wizja przyszłości zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zaczęliśmy się bać o nasze dziecko, o jego przyszłość i rozwój. Martwiliśmy się, choć jeszcze tak naprawdę nie wiedzieliśmy, co nas czeka, jak poważne będą konsekwencje wady. Lekarze zapewniali, że wszystko będzie w porządku, a brak ucha nie wpłynie na rozwój Rostika. Dziś, po 4 latach od jego przyjścia na świat, wiem, że bardzo się mylili. O każdą umiejętność synka musimy walczyć uczestnicząc w różnego rodzaju terapiach. Kalendarz bywa wypełniony po brzegi obowiązkami, a gdzie czas i miejsce na beztroskę, dzieciństwo, nawiązywanie relacji z rówieśnikami? Przeraża mnie to, jak wiele Rostik traci każdego dnia…  Brak ucha to nie tylko ograniczona możliwość odbierania bodźców. To niepewność, niezrozumienie, wciąż nowe bariery… Tak bardzo chciałabym dać mojemu dziecku możliwość normalnego życia, bez konieczności odwracania się gdy ktoś chce mu coś powiedzieć, bez wizji tego, że wada spowoduje pogorszenie zdrowia w innych obszarach. Ratunek dla mojego synka to operacja w USA, gdzie lekarze z powodzeniem zajmują się podobnymi przypadkami. Tam na zabieg nie trzeba czekać do momentu, w którym dziecko skończy kilkanaście lat. Dla nas to największa i na ten moment najlepsza możliwość na skuteczne leczenie i ratowanie przyszłości Rostika.  Dzięki operacji, Rostik zacznie słyszeć, będzie mógł rozwijać mowę i na nowo zawalczyć o samodzielność. Niestety, nadzieja na lepsze życie mojego dziecka została wyceniona na kwotę, której w tym momencie nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić… Potrzebuję pomocy! Twoje wsparcie to dla nas nadzieja na prawidłowy rozwój i bezpieczeństwo, o które w tym momencie boję się właściwie każdego dnia…  Kiedy stoisz na przejściu dla pieszych, mając zdrowy słuch, nawet kiedy nie widzisz samochodu, jesteś w stanie określić, skąd nadjeżdża. Jeśli się zamyślisz, zagapisz, Twój słuch i wyuczony odruch zwiększy szansę, że się cofniesz, odskoczysz we właściwym momencie, ratując życie i zdrowie. Bez tej operacji mój synek nie będzie miał takiej możliwości i zawsze będzie narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo.

6 452,00 zł ( 1.51% )
Still needed: 420 091,00 zł
Nikodem Jasiński
Urgent!
Nikodem Jasiński , 2 years old

POMÓZCIE NAM! By światło nigdy nie zniknęło z jego oczu...

Nikodem, nasz mały bohater, przyszedł na świat 29 listopada 2021 roku, będąc ledwie w 34 tygodniu ciąży. Jego uśmiech, niegasnące szczęście i ciekawość świata są źródłem nieopisanej radości, jednakże w tle jego życia ciągle pojawia się cień wyzwania, z którym musi się zmierzyć. Nikodem cierpi na genetyczną chorobę znaną jako Wrodzona Ślepota Lebera typu 10 (LCA10) mutacja genu cep 290 - schorzenie, które na obecnym etapie medycyny jest nieuleczalne. Nikt nie jest w stanie dokładnie określić, jak wiele Nikodem widzi. Wiadomo jedynie, że posiada on zdolność do odbierania światła, i to właśnie tego poczucia światła pragniemy dla niego zachować jak najdłużej. W trosce o jego rozwój i przyszłość, uczęszczamy na rehabilitację ruchową oraz wzrokową. Każdy dzień jest dla nas walką o jego lepsze jutro, o świat, w którym nie będzie się bał, będzie bezpieczny, biegając i bawiąc się radośnie ze swoją siostrą bliźniaczką. Naszym pragnieniem jest dać Nikodemowi możliwość poznawania świata, aby, mimo swoich wyzwań, mógł w przyszłości funkcjonować tak sprawnie, jak to tylko możliwe. Terapia elektrostymulacyjna w Berlinie ma pomóc na polepszeniu szczątkowego widzenia Nikodema. Niestety koszty terapii przerastają nasze możliwości. Badanie szczegółowe w Restore Vision Clinic w Berlinie przed rozpoczęciem terapii kosztuje 1530 EUR. Aby rozpocząć dwutygodniowe leczenie w Berlinie, będziemy musieli zapłacić jeszcze 9370 EUR. Każda pomoc jest dla nas ogromnym wsparciem! Nikodem jest już po pierwszej terapii w Berlinie, a potrzebuje ich wiele. Już po pierwszej terapii widzimy, że Nikoś ma lepsze poczucie światła – już pójdzie sam do tego światła, jak je tylko zobaczy. Rezultaty terapii dają nam siłę, aby walczyć i każdego dnia zbierać pieniądze, aby co roku Nikodem mógł przejść przez tę terapię. Do 8 roku życie jest w stanie ona mu bardzo pomóc, aby to światło nie znikło z jego pięknych oczu, aby mógł cieszyć się życiem jak to tylko możliwe. Z głębokości naszych serc – Dziękujemy Wam za każdy gest, każde słowo otuchy i wsparcie. Każda forma pomocy jest dla nas bezcenna i nieopisana słowami. Z wdzięcznością i miłością, Rodzice Nikodema.

4 011,00 zł ( 1.5% )
Still needed: 261 947,00 zł
Tomasz Moskwa
Urgent!
Tomasz Moskwa , 24 years old

Mam 24 lata i walczę z rakiem! Pomożesz mi wygrać?

Mam na imię Tomasz i mam 24 lata. Moja historia rozpoczęła się w 2023 roku. Diagnozowanie rozpocząłem z powodu uporczywego bólu lewej nogi. W tamtym czasie nie przypuszczałem nawet, że ból kończyny może poprzedzać najgorszą diagnozę, jaką można usłyszeć! Po wykonaniu dwóch biopsji, które wykazały martwicę, okazało się, że kość biodrowa jest pusta, a ból nie ustępował. Po roku przeprowadzono trzecią biopsję i operację wypełnienia pustej kości biodrowej wiórami kostnymi. Podczas operacji wykryto torbiel, który został usunięty. W maju 2024 zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy – mięsak Ewinga lewego biodra. Obecnie jestem po pierwszej chemioterapii. Planowane są kolejne sesje leczenia, które będą długie i kosztowne. Czeka mnie również operacja wstawienia drugiej endoprotezy biodrowej oraz wymagająca rehabilitacja. Moim marzeniem jest być w końcu w pełni zdrowym. Chciałbym móc wybiegać myślami w daleką przyszłość i żyć pełnią życia. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie mnie w tym ciężkim procenie leczenia, aby moje marzenie mogło się urzeczywistnić.

3 203,00 zł ( 1.5% )
Still needed: 209 563,00 zł
Ewelina Michalak
Ewelina Michalak , 35 years old

Niedowład uniemożliwia Ewelinie nawet najmniejszy ruch! Pomóż ułatwić codzienność!

Choruję na mózgowe porażenie dziecięce. Choroba wiąże się z niepełnosprawnością, a co gorsza sprawia, że nie jestem zdolna do samodzielnego funkcjonowania.  Dziś jestem już dorosłą kobietą, jednak potrzebuję pomocy i opieki niemal na każdym kroku!  Zarówno obie moje nogi, jak i jedna ręka są całkowicie niesprawne. Niedowład niemal wszystko mi odebrał! Tylko w ograniczonym stopniu potrafię ruszać jedną ręką… Dzięki temu mogę poruszać się na wózku elektrycznym.  Wszystko komplikują przykurcze bioder, kolan, stóp i rąk, spastyka, skolioza oraz usztywnienie całego kręgosłupa. Z tego względu nawet siedzenie w wózku staje się niezwykle trudne! Nie jest łatwo prosić o pomoc, zwłaszcza obcych ludzi. Z każdym dniem widzę jednak, jak mój stan się pogarsza! Wózek, z którego teraz korzystam, nie spełnia już swoich funkcji i staje się dla mnie przyczyną bólu...  Proszę więc o pomoc w zakupie dwóch wózków: elektrycznego oraz multipozycyjnego. Ze względu na mój stan zdrowia, często muszę zmieniać pozycję ciała, co obecnie jest niemożliwe! Specjalistyczny sprzęt ułatwi mi pionizację, będę mogła się w nim położyć, a mojej mamie zdecydowanie łatwiej będzie przenieść mnie z wózka na łóżko.  Jestem całkowicie uzależniona od pomocy mamy, która opiekuje się mną 24 godziny na dobę. Niestety jest już starsza i zmaga się wieloma chorobami. Widzę, jak jest jej coraz ciężej i boli mnie serce, że nie mogę jej odciążyć. Dlatego wózki, na których tak bardzo mi zależy, są szansą na poprawę naszego funkcjonowania: mojego oraz mamy.  Nie stać nas, abyśmy same dokonały zakupu tak drogiego sprzętu. Staramy się odkładać jakieś środki, ale to wciąż za mało! Dlatego z całego serca proszę o pomoc i wsparcie! Każda złotówka jest na wagę złota. Ewelina

2 065,00 zł ( 1.49% )
Still needed: 136 233,00 zł
Maksiu Kulisz
Maksiu Kulisz , 17 months old

Dodatkowy chromosom nie może zniszczyć życia naszego dziecka❗️POMÓŻ❗️

Bardzo ucieszyłam się na wieść, że jestem w kolejnej ciąży. Moja córeczka często mówiła, że marzy o rodzeństwie, dlatego również bardzo oczekiwała narodzin brata. Czułam, że wszystkie moje marzenia się spełniają – życie było piękne. Wtedy w 12. tygodniu ciąży dowiedziałam się, że z moim maluszkiem jest coś nie tak! Podczas rutynowego badania USG zauważyłam, że lekarz, który prowadził moją ciążę zrobił się bardzo poważny. Nic nie mówił, tylko bacznie obserwował dziecko, jeżdżąc głowicą urządzenia po moim brzuchu. Zrozumiałam, że coś musi być nie tak i z przerażeniem czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. Badanie trwało całe wieki, jednak w końcu usłyszałam, że konieczne jest wykonanie dodatkowych badań... Kiedy otrzymałam wyniki, mój świat rozpadł się na miliony drobnych kawałeczków. Czytałam je i nie wierzyłam własnym oczom, wszystko wskazywało na to, że mój maluszek ma Zespół Downa!  Pierwsze uczucie? Ogromny szok i rozpacz. Chyba nikt nie jest w stanie przygotować się na taką informację. Każda mama marzy tylko o jednym – aby dziecko urodziło się zdrowe. Początkowo nie mogłam się pozbierać, jednak mój wspaniały mąż zapewnił mnie, że to nie jest koniec świata i że ze wszystkim damy obie radę. Zaczęłam więcej czytać o schorzeniu, z którym przyjdzie nam się mierzyć, starałam uspokoić i oswoić z nową rzeczywistością. Wtedy spadła na mnie lawina złych informacji… Kolejne badania wzbudziły podejrzenia, że synek urodzi się z wadą serca lub wrodzoną niedrożnością dwunastnicy! Udaliśmy się do poradni na dalszą diagnostykę, która potwierdziła, że zaraz po urodzeniu konieczna będzie pilna operacja dwunastnicy. Tak też się stało. Niezwłocznie po porodzie Maksiu został przewieziony do innego szpitala, gdzie lekarze, walcząc o jego życie, przeprowadzili zabieg usunięcia niedrożności. To był dla mnie najgorszy czas. Mogłam tylko przez chwilę potrzymać synka w objęciach, żeby następnie oddać go lekarzom... Kolejne dni po operacji Maksiu spędził w inkubatorze. Mogłam wtedy tylko przez dwie godziny dziennie, na zmianę z mężem, patrzeć na swoje dziecko i wspierać przez szybkę. Obserwowałam jego heroiczną walkę, marząc o dniu, w którym ten koszmar się skończy. W domu na Maksia czekała jego starsza siostra, która nie rozumiała, jak poważna jest sytuacja. Bardzo przeżywała, że Bóg nie obdarował jej zdrowym braciszkiem… Pękało mi serce.  Dzień kiedy finalnie mogłam zabrać synka do domu, był jednym z najpiękniejszych w moim życiu. Czułam, że wszystko zacznie wracać na dobre tory. Dotychczas dawaliśmy sobie radę – niestety koszty związane z licznymi wizytami u specjalistów i rehabilitacją, z czasem zaczęły nas przerastać. Dlatego zwracamy się z uprzejmą prośbą o wsparcie. Maksiu zasługuje na więcej, niż zaoferował mu okrutny los… Rodzice Maksia

254,00 zł ( 1.49% )
Still needed: 16 768,00 zł
Wiesława Panek
Wiesława Panek , 76 years old

Moje życie naznaczyła choroba! Potrzebna rehabilitacja!

Nigdy nie myślałam, że moja emerytura będzie wyglądać w ten sposób. Choć każdego dnia staram się dostrzegać w życiu dobro, często nie jest mi łatwo. Przeszkodą jest choroba, która wyniszcza moje zdrowie… Żyję na tym świecie przeszło 76 lat. Przeżyłam wiele szczęśliwych chwil z moim mężem, chociaż nie jest nam dane spędzić emerytury razem. Przeszłam dwa udary niedokrwienne mózgu z niedowładem prawostronnym. Z uwagi na wiele chorób współtowarzyszących, jak częste utraty przytomności, powodowane niewydolnością i słabym sercem, większość dnia spędzam w łóżku.  W celu przywrócenia sprawności kończyn, potrzebuję ciągłej rehabilitacji neurologicznej, zarówno w warunkach domowych, jak i stacjonarnych (na oddziale rehabilitacji neurologicznej). Niestety, choroba uczyniła mnie osobą niesamodzielną, wymagającą asysty pomocnika, więc nie mam możliwości skorzystania z sanatorium w ramach ubezpieczenia.  Choroba postępuje, a ja nie mam teraz szans, by ją powstrzymać! Nadzieją jest profesjonalna, specjalistyczna rehabilitacja neurologiczna, przeznaczona dla pacjentów po przebytych udarach mózgu, w prywatnym ośrodku. To wielka szansa na odzyskanie mojej sprawności, jednak jej koszt znacznie przekracza mój domowy budżet. Jestem zmuszona prosić Was o pomoc! Mam świadomość, że obecnie wiele osób przeżywa trudne chwile, dlatego z całego serca doceniam każdą formę wsparcia. Już raz pomogliście mi w potrzebie – bardzo za to dziękuję! Wierzę, że dobro dane innym przez moje ręce, kiedy byłam silną i sprawną kobietą, wróci do mnie, gdy jestem w potrzebie. Wasze wielkie serca są moją nadzieją! Wiesława

416,00 zł ( 1.46% )
Still needed: 27 930,00 zł