Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jerzy Pastuszak
Jerzy Pastuszak , 62 lata

Udar zatrzymał życie w miejscu... Pomóżmy Jerzemu wrócić do zdrowia!

Minął już ponad rok, a nam nadal tak trudno pogodzić się z tym, co się stało. Nasz tata, do tej pory w pełni sprawny pracownik kopalni, przeszedł ciężki udar. W jednej chwili nasze życie wywróciło się do góry nogami. Wiedzieliśmy, że to, co było, najprawdopodobniej już nigdy nie wróci... Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że plany taty, w obliczu tej trudnej sytuacji, nigdy się nie zrealizują. Dziś pozostało nam tylko marzyć, by tata mógł wrócić do zdrowia i jak największej sprawności.  Nasz ukochany tata cały czas potrzebuje opieki drugiej osoby do codziennego funkcjonowania. Nadal wymaga codziennej rehabilitacji. Oprócz udaru zmaga się także z niewydolnością serca oraz jest po przeszczepie flory bakteryjnej. Dodatkowe trudności i problemy zdrowotne wydłużają krętą i niełatwą drogę do zdrowia. Koszty leków i rehabilitacji rosną, a nam powoli zaczyna brakować odpowiednich środków. Mieliśmy wiele wątpliwości, czy prosić Was o pomoc, ale dziś wiemy, że tylko w taki sposób możemy zapewnić tacie, dalsze, tak bardzo potrzebne leczenie. Każda złotówka będzie dla nas ogromnym wsparciem! Rodzina Jerzego

7 344 zł
Ryszard Błędzki
Ryszard Błędzki , 39 lat

Dramatyczny wypadek w stoczni❗️Rysiek spadł z wysokości 10 metrów, ratunku!

25 maja zdarzył się tragiczny w skutkach wypadek... Rysiek podczas pracy spadł z rusztowania w stoczni, z wysokości 10 metrów… Cudem udało się go uratować. Dzięki Wam mógł zacząć rehabilitację, wciąż jednak bardzo potrzebna jest pomoc... Błagamy o wsparcie, bo tylko dzięki niemu życie Ryśka może się odmienić. Inaczej na zawsze będzie więźniem niedziałającego ciała... Jedna chwila, sekunda, mrugnięcie okiem. Tyle wystarczyło, aby życie Ryśka zostało przerwane… Mało brakowało, a mój syn spotkałby się ze śmiercią. Przeżył cudem. Wypadek, jaki spotkał go w pracy, zaważył jednak o przyszłości i dalszym życiu mojego dziecka… Rysiek pracował w stoczni. To był 25 maja, dzień co dzień. Rano syn pojechał do pracy… W najgorszych koszmarach nikt z nas nie przypuszczał, że już z niej nie wróci, że to ostatni raz, kiedy stoi na nogach i porusza się samodzielnie… O 13.30 przyszła do niego śmierć. Kiedy dowiedziałam się o wypadku, ziemia osunęła mi się spod nóg… Świat przestał na chwilę istnieć, mimo że naprawdę trwał… Umierałam ze strachu, co będzie z moim synem, czy przeżyje? Rysiek był nieprzytomny. Ze stoczni zabrał go helikopter medyczny… Stan syna był bardzo ciężki. Przeżył cudem. Doznał jednak przerwania rdzenia kręgowego i wielu poważnych obrażeń, w tym głowy. Z dnia na dzień moje dziecko przestało chodzić i mówić. Przestało normalnie żyć… Jako matka, zawsze byłam szczęśliwa i dumna, że moje dzieci są samodzielne i doskonale radzą sobie w życiu. Mogłam na nie liczyć w każdej sytuacji. Teraz gdy moje dziecko jest w potrzebie, nie mogę go opuścić! Upadek był bardzo nieszczęśliwy... Wskutek bardzo licznych obrażeń i przerwania rdzenia kręgowego Rysiek został sparaliżowany oraz utracił zdolność logicznego myślenia. Człowiek zawsze uśmiechnięty, kochający życie, taniec, przepełniony marzeniami nagle został więźniem własnego ciała i umysłu... Rysiu potrzebuje rehabilitacji, to dla niego jedyna szansa. Bardzo dziękujemy za ogromne wsparcie poprzedniej zbiórki. Dzięki niej Rysiek miał szansę przebywać w profesjonalnym ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie uczynił duże postępy. To spowodowało, że na jego twarzy wreszcie zagościł uśmiech. Udało się także zakupić dla niego wózek, który sprawił mu wiele radości - przestał być więźniem łóżka. Nie mamy niestety środków na dalszą rehabilitację Rysia... Pieniądze, które zebraliśmy dzięki poprzedniej zbiórce, już się skończyły... Jestem zrozpaczona i bardzo boję się, że postępy, które Rysiu poczynił, cofną się... Niestety bez rehabilitacji nastąpi regres. Jeśli tylko chcesz i możesz - błagam, pomóż w zbiórce na jego rehabilitację... To dla Ryśka szansa, aby samodzielnie się poruszać, żyć na wózku. Z Ryśkiem jest  kontakt, mówi nawet bardzo dużo, czasami w swoim świecie, ale czasami mądrze i rzeczowo.Uciekł śmierci, a teraz potrzebuje naszej pomocy i wsparcia. Rysiek uciekł śmierci, ale teraz potrzebuje pomocy i wsparcia. Tylko intensywna i regularna rehabilitacja jest w stanie poprawić jego stan. Tylko że jej koszty są ogromne. Mnie, emerytki nie stać na zapłacenie za takiej sumy. Proszę Cię, wręcz błagam o pomoc! Wspólnie przywróćmy Ryśkowi nadzieję, że jeszcze będzie lepiej…  

5 201,00 zł ( 9,58% )
Brakuje: 49 055,00 zł
Julia Seliga
Julia Seliga , 9 lat

Potworna droga po lepsze jutro!

Od samego początku życie Julki nie należało do łatwych. Córka urodziła się z ciężką zamartwicą. Dostała tylko 2 punkty w skali Apgar. Zdiagnozowano u niej encefalopatię niedotleniowo - niedokrwienną oraz obustronne zmiany w płatach ciemieniowych i potylicznych. Od lutego 2021 roku Julcia choruje na padaczkę ogniskową (objawową). Niestety na obecną chwilę nie udało się jeszcze znaleźć leku. Choroba ta bardzo utrudnia funkcjonowanie córki. Nie może uczestniczyć w wielu zajęciach ze względu na codzienne niekontrolowane napady (przewracanie się). Dlatego jest to dla nas obecnie największy priorytet! Szukamy wciąż nowych możliwości i nie poddajemy się. Znaleźliśmy turnus rehabilitacyjny dla dzieci z opóźnieniem psychoruchowym i padaczką. Turnus taki jest bardzo kosztowny i potrzebujemy wsparcia, aby Julka mogła uczestniczyć w takim turnusie.     Oprócz tego Julcia jest uśmiechnięta i kochającą swoich rodziców dziewczynką. Natomiast potrzebuje stałej rehabilitacji i leczenia, aby żyć i funkcjonować jak jej zdrowi rówieśnicy. Apelujemy o pomoc dla Julki poprzez podarowanie 1 % z podatku oraz darowizn. Dziękujemy!

3 877,00 zł ( 42,87% )
Brakuje: 5 166,00 zł
Juliusz Czepiżak
11 dni do końca
Juliusz Czepiżak , 20 lat

Pomóż pokonać bariery! To cierpienie trwa już zbyt długo...

Ta historia ma w sobie mnóstwo bólu i cierpienia… Trudno w kilku zdaniach streścić strach i przerażenie, które towarzyszy nam od lat. Pukaliśmy do wielu drzwi prosząc o pomoc, ale przeprowadzone działania okazały się niewystarczające!  Julek ma dzisiaj 18 lat. By w końcu uwolnić się od wózka, potrzebuje operacji. Niestety – jej cena jest olbrzymia. Prosimy Cię o pomoc! To dla Julka ostatnia nadzieja... Kiedy dowiedzieliśmy się o diagnozie byliśmy zmartwieni, ale wtedy nie wiedzieliśmy, że właśnie przekraczamy bramy piekła. Walkę prowadzimy od lat, podporządkowaliśmy jej całe życie, niestety efekty wciąż są odwrotne do oczekiwanych… Juliusz porusza się głównie na wózku, dysplazja biodra lewego oraz dysproporcja w długości nóg uniemożliwia mu sprawne poruszanie za pomocą kul na dłuższych odległościach. Została nam ostatnia szansa, by zawalczyć o przyszłość i życie bez bólu!  W pewnym momencie liczba wykonanych zabiegów i operacji zaczyna się mylić. Juliusz już kilkanaście razy lądował na stole operacyjnym. Kiedy przyszedł na świat stwierdzono różnicę długości kończyn około 3 centymetrów. Po nieudanej próbie wydłużania kończyny zakończonej wypadnięciem panewki stawowej, po kolejno następujących - również zakończonych niepowodzeniem - operacjach repozycji stawu biodrowego - różnica w długości nóg wynosi obecnie ponad 10 centymetrów! Potrafisz sobie wyobrazić funkcjonowanie z taką wadą? Rehabilitacja po operacjach, zajęcia ze specjalistami, konsultacje i niepewność – tak wygląda rzeczywistość naszego syna. Poszukiwaliśmy rozwiązania problemu w kilku szpitalach ortopedycznych w Polsce, poświęciliśmy wszystko, by walczyć o jego przyszłość… Julek od 5 roku życia niemal każde wakacje spędzał w szpitalu. Jesteśmy przerażeni, bo dopiero w momencie, gdy w grudniu 2021 roku trafiliśmy na konsultację do kliniki specjalizującej się w leczeniu podobnych przypadków, dowiedzieliśmy się, jak poważna jest sytuacja. Biodro i kości lewej nogi są w dramatycznym stanie! Lekarze z kliniki dali nam nadzieję w momencie, gdy zaczęliśmy ją tracić… Teraz musimy postawić wszystko na jedną kartę! Musimy walczyć o tę jedyną szansę… Lekarze widzą możliwości znacznego zmniejszenia dysproporcji w długości nóg - zmiana może zostać zmniejszona o 8 centymetrów, a to dla nas jak cud!  Niestety, na ten moment operacja jest zupełnie poza naszym zasięgiem. Koszty są ogromne, a my bez wsparcia nie mamy najmniejszych szans na pokrycie ogromnego rachunku. Ta kwota to okup za zdrowie i sprawność mojego syna. Każda, najmniejsza wpłata, to szansa dla Juliusza i całej naszej rodziny na zakończenie koszmaru, który trwa od lat. Proszę, podaj nam pomocną dłoń! Tej szansy nie możemy zmarnować! Julek wkroczył w tym roku w dorosłość – razem możemy mu podarować najpiękniejszy prezent! Tak bardzo chciałbym dać Julkowi możliwość poruszania się kroków bez bólu, bez ograniczeń. Móc go zapewnić, że ten koszmar wreszcie się skończy, a my całą rodziną zaczniemy po prostu żyć. Mama Julka  Charytatywni Allegro dla Julka

115 191,00 zł ( 44,66% )
Brakuje: 142 713,00 zł
Katarzyna Sałek
Katarzyna Sałek , 39 lat

Rzadka wada budowy mózgu niszczy życie Kasi❗️ Pomoc pilnie potrzebna❗️

Wyobrażasz sobie życie bez pełni dźwięków? Odgłosy natury, muzyka czy film bez efektu stereo, a także codzienne hałasy, na które nie zwracamy uwagi... Słyszę tylko jednym uchem i to niezbyt dobrze. Ale aparat słuchowy wydawał się nieosiągalnym marzeniem. Wykryto u mnie bardzo rzadką wadę budowy mózgu – konflikt naczyniowo-nerwowy (tj. tętnica móżdżkowa oplata i zrasta się z nerwami twarzowymi). Jest to tak rzadka przypadłość, że żaden z publicznych mazowieckich szpitali nie chciał nawet podjąć się leczenia! Choroba zaczęła się z dnia na dzień. Bolesne paraliże twarzy, silne bóle głowy, jednostronny niedowład oraz dystonię mięśniową. Dwukrotne, skomplikowane zabiegi neurochirurgiczne nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Pojawiły się komplikacje po operacjach w postaci guza mózgu, całkowitej, jednostronnej głuchoty oraz padaczki. A przed chorobą, realizowałam swoje zainteresowania, pracowałam i studiowałam. Otrzymałam nawet stypendium naukowe Rektora Uczelni, a obecnie nie mam prawa do renty! Planowana jest operacja oczopląsu prawego oka, który zaburza równowagę przy chodzeniu. Oprócz tego brakuje mi na leki, na wizyty lekarskie, turnusy rehabilitacyjne, fizjoterapię czy aparat słuchowy ze wspomaganiem... Koszty są ogromne i z każdym dniem jest ich coraz więcej! Przeszłam także kolejną operację usunięcia pęcherzyka żółciowego – cały układ pokarmowy jest bardzo zniszczony ponad dekadą przyjmowania leków. Wciąż jestem młoda, wciąż pragnę szczęśliwego życia. Ale bez wsparcia nie dam rady... Pieniądze, które wydaję na leczenie i rehabilitacje są tak ogromne, że nawet odłożenie na wymarzony aparat słuchowy jest niemożliwe. Po przejściu dwóch poważnych, nieudanych operacji neurochirurgicznych mam mnóstwo problemów zdrowotnych: niedowłady, paraliże twarzy, bardzo bolesne bóle głowy, całkowity prawostronny niedosłuch czy padaczkę. Proszę, każde wsparcie pomoże mi dalej walczyć z chorobą. Pomóż mi wierzyć, że jeszcze będzie dobrze. Kasia ➡️ Dla Kasi - Licytacja ❤

8 184 zł
Szczepan Kachnic
5 dni do końca
Szczepan Kachnic , 34 lata

Cudem przeżył udar mózgu – walczy, by odzyskać wszystko, co stracił

Mam na imię Szczepan, mam 31 lat, choć zamknięty w swoim ciele – myślę, czuje, obserwuję świat... 8 maja 2017 r. poczułem się gorzej. Zacząłem mieć trudności z mową, potem traciłem władzę w nogach. Niestety w szpitalu, do którego trafiłem diagnoza była opieszała i zbyt późno skierowano mnie do placówki specjalistycznej gdzie w końcu zapadł wyrok - udar niedokrwienny pnia mózgu. Rodzice i ówczesna dziewczyna z którą planowałem ślub i upragnione dzieci, usłyszeli, że powinni pożegnać się z synem i narzeczonym. Jednak ja nie zamierzałem się poddać. 27 lat to nie czas na umieranie.... Przeżyłem trzy najtrudniejsze doby, potem komplikacje po zapaleniu płuc. I tak trwam i walczę do dziś. Cudem przeżyłem, jak twierdzą lekarze, niestety na skutek ich zaniedbań – nie udzieleniu pomocy na czas – udar pozbawił mnie mowy i władzy nad własnym ciałem. Bylem całkowicie sparaliżowany, karmiony dojelitowo. Z czasem wypracowałem wiele, ale to i tak za mało by być samodzielnym. Moje ograniczenia są ogromne, nie raz bardzo trudne do zaakceptowania... Jestem uzależniony od opieki innych osób. Nie jestem w stanie sam podać sobie posiłku, obrócić się na bok, siąść bez podparcia, wykonać czynności toaletowych, tak naprawdę nie wykonuję samodzielnie żadnych czynności. We wszystkim wyręcza mnie na co dzień mama, która się mną całodobowo opiekuje. Jednak mimo swojego ciężkiego stanu nie poddaję się i walczę o każdy najmniejszy krok do przodu… Krok, który daje mi nadzieję na lepsze jutro. Prowadzę samodzielnie swój fanpage na FB – Powrót Szczepana. Piszę wzrokiem na ekranie laptopa – to daje mi jedyny kontakt logiczny ze światem zewnętrznym i pozwala się komunikować. Do tej walki, walki nie tylko z niepełnosprawnością, ale też walką o dalsze życie, potrzebuję codziennej, wielogodzinnej, intensywnej rehabilitacji. Jest ona kluczowa i niezbędna w procesie dochodzenia do zdrowia. To, co udało mi się osiągnąć w ciągu tych czterech lat, to przede wszystkim żyć… żyć i nie poddawać się mimo wszystko! Dzięki rehabilitacji i pomocy wspaniałych ludzi nauczyłem się na nowo samodzielnie żuć i połykać jedzenie, pić, trzymać głowę, ruszać ręką. Dzięki temu, że moja ręka zaczęła pracować – choć nie w pełnym zakresie – mogę sterować wózkiem elektrycznym, który jest dla mnie namiastką wolności. Każda czynność, którą wykonuję jest formą ćwiczeń. Ale potrzebuję również nieustannej profesjonalnej rehabilitacji. I tu zaczyna się problem... niestety, wielokierunkowa rehabilitacja jest bardzo kosztowna, a każda przerwa w niej odbiera mi to, co udało się wypracować i działa na moją niekorzyść. Każda pozyskana złotówka jest dla mnie szansą na poprawę stanu zdrowia. Dlatego zwracam się do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc i wsparcie w dalszym sfinansowaniu rehabilitacji, której koszt miesięczny kształtuje się w okolicach 15 tysięcy złotych a bez której mój stan nigdy się nie poprawi. Proszę pomóżcie mi w kontynuowaniu tego, co już osiągnąłem. Mam do przeżycia jeszcze wiele, wierzę, że moja determinacja przyniesie oczekiwane efekty i będę mógł kiedyś własnoręcznie wręczyć mamie bukiet kwiatów w podziękowaniu za bezwarunkową miłość i lata opieki. Muszę stać się samodzielny, dla siebie, dla rodziców, którzy teraz mnie wspierają. Każdemu darczyńcy jestem wdzięczny z całego serca. Szczepan

63 498 zł
Oskar Korczyński
Oskar Korczyński , 35 lat

Oskar wygrał walkę o życie, teraz walczy, by odzyskać sprawność!

Kiedy dowiedziałam się o wypadku tak bardzo się przestraszyłam! Świadomość, że życie mojego ukochanego syna stanęło pod znakiem zapytania była potworna! Pamiętam, że to był środek nocy. Przejechał kolega syna i opowiedział, co się stało. Byłam w ogromnym szoku… Od razu pojechaliśmy do szpitala. Moje serce rozpadło się na pół, gdy zobaczyłam syna na szpitalnym oddziale podłączonego do aparatury podtrzymującej go przy życiu. Cała nasza rodzina była załamana, tak bardzo baliśmy się o Oskara!  Okazało się, że w wyniku wypadku na motocrossie syn doznał poważnego urazu głowy, stłuczenia płuc, licznych złamań i innych urazów. Oskar spędził miesiąc na oddziale intensywnej terapii, gdzie walczył o życie. Udało mu się przetrwać najgorszy moment, ale wypadek i tak pozostawił po sobie ogromne spustoszenie… Oskar ma dopiero 32 lata i całe życie przed sobą! Jest ukochanym tatą dwojga małych dzieci. Syn zawsze był aktywny, mówiliśmy, że wszędzie jest go pełno. Przed wypadkiem opowiadał nam o planach i marzeniach na przyszłość, a teraz nie możemy być pewni, czy będzie w stanie je zrealizować. Codzienność Oskara to ciągła rehabilitacja pod okiem specjalistów. Syn ma niedowład lewostronny i nie widzi na jedno oko. Potrzebuje fachowej opieki w tym, aby zawalczyć o swoją przyszłość, a ta niestety jest bardzo kosztowna!  Bardzo Was proszę o pomoc dla mojego syna! To jedyna szansa na to, aby Oskar mógł zawalczyć o to, co zabrał nieszczęśliwy wypadek! Tylko z Waszym wsparciem będziemy w stanie uzbierać potrzebne środki i Oskar będzie mógł kontynuować rehabilitację, dlatego każdy gest ma dla nas wielkie znaczenie! Mama Oskara

11 672,00 zł ( 14,2% )
Brakuje: 70 477,00 zł
Adam Szmigielski
9 dni do końca
Adam Szmigielski , 41 lat

Stan Adama pogarsza się każdego dnia ❗️Trwa nierówna walka na śmierć i życie

Boję się tego, że koniec nastąpi zanim zdążę zrealizować wszystkie plany i marzenia. Walczę o życie od lat, ale sytuacja wciąż się pogarsza… Jeśli stracę tę szansę, stracę wszystko!  Mukowiscydoza. Kiedy postawiono diagnozę, nie byłem pewny, z czym będę musiał się mierzyć. Do pewnego momentu myślałem, że wystarczy być zwyczajnie ostrożnym…  W pewnym momencie dotarło do mnie, że choroba to trudny i bezlitosny przeciwnik. Przez lata poznałem wszystkie jej oblicza, ale do niedawna mogłem prowadzić zwyczajne życie... Świadomość choroby dawała mi  motywację do tego, by każdy dzień wykorzystywać maksymanie. Długo powtarzałem sobie, że nic nie odkładam na później - w moim przypadku później mogło nigdy nie nadejść. Teraz mój stan zdaje się pogarszać z dnia na dzień… Po przebytym dwukrotnie koronawirusie, moje płuca są w tragicznym stanie. Oddech, który dla ciebie jest czymś całkowicie naturalnym, dla mnie staje się wyzwaniem.  Choroba odebrała mi nie tylko codzienność, ale także możliwość realizacji pasji: zwiedzanie świata, jazdy na motocyklu. Przez pandemię i postępującą chorobę zostałem zamknięty w więzieniu 4 ścian. To porażające, bo w tym momencie, gdyby nie internet całkowicie straciłbym możliwość kontaktu z rzeczywistością. To jednak nie jest najgorsze w tej historii. Najbardziej tragiczną informacją jest dla mnie to, że choroba postępuje w zastraszającym tempie, codzienne zabiegi nie przynoszą rezultatów, a jedynym ratunkiem jest dla mnie potwornie drogi lek, na który nie mam szans otrzymać refundacji. Cena za ratowanie przed śmiertelnym wyrokiem sięga prawie miliona złotych! Skąd mam wziąć takie środki? Jak ratować się przed uduszeniem? Potrzebuję pomocy! Nie za chwilę, nie kiedyś. Właśnie teraz! Każda pomocna dłoń jest dla mnie jak koło ratunkowe. Twoje wsparcie to dla mnie swobodny oddech i ucieczka przed śmiercią.  Od wielu lat prowadzę trudną batalię. Codziennie przyjmuję kilkadziesiąt leków, muszę wykonywać długie inhalacje i dbać o aktywność. Koszty leczenia są coraz wyższe, a mi brakuje środków. Terapia, z której korzystam obecnie nie przynosi oczekiwanych rezultatów… Śmierć zdaje się zaglądać mi przez ramię, ale ja wciąż nie straciłem nadziei. Proszę, podaruj mi jeszcze jedną szansę na życie! Od tego zależy moja przyszłość!

4 853,00 zł ( 0,48% )
Brakuje: 998 552,00 zł
Kacper Mielecki
Kacper Mielecki , 8 lat

Zostań moją prawą ręką... Walczymy o protezę dla Kacperka!

Wielkie niebieskie oczy, blond włosy, szeroki uśmiech i coś, co zwraca uwagę najmocniej – brak prawej rączki. Kacperek, nasz jedyny synek, nie poda nam swojej prawej rączki. Nie podbiegnie do nas i nie zarzuci nam rąk na szyję… Chcemy uzbierać środki na protezę mechaniczną, która pozwoli synkowi poruszać rączką i rozwijać się jak zdrowe dzieci. Niestety – taka proteza kosztuje dużo pieniędzy, dlatego prosimy Was o pomoc. Wrodzona wada prawej rączki. Kacper urodził się bez prawego przedramienia. Jego rączka kończy się w miejscu, w którym powinien mieć zgięcie łokcia. O tym, że moje dziecko urodzi się bez ręki dowiedziałam się w piątym miesiącu ciąży. Na badanie USG zawsze chodziłam z lekkim niepokojem – w końcu to było nasze pierwsze dziecko. Nie sądziłam, że na obrazie monitora USG zobaczę coś takiego. W czasie badania lewą rączkę Kacper trzymał przy twarzy. W pierwszych sekundach myślałam, że prawej po prostu nie widać. Później usłyszałam od lekarza, że tej rączki po prostu nie ma, że moje dziecko urodzi się z poważną wadą. Jaka była przyczyna wady? Tego do dziś nikt nie potrafi wytłumaczyć. Od razu zaczęliśmy szukać pomocy w gabinetach specjalistów i ośrodkach rehabilitacyjnych. Jak rodzice mogą bezczynnie patrzeć, jak ich dziecko traci szanse na zdrowe życie? Jak mogą wtedy nie walczyć? Swoje już wypłakaliśmy. Teraz musimy zrobić wszystko, by w przyszłości Kacper mógł mieć dwie sprawne ręce.  Obecnie Kacperek używa protezy kosmetycznej – takiej, która sprawia, że wady nie widać na pierwszy rzut oka. Niestety taka proteza jest sztywna, nie daje żadnych możliwości poruszania rączką. Istnieją jednak protezy mechaniczne, które dają taką możliwość. Lekarze mówią, że z taką protezą Kacperek będzie kiedyś w stanie nawet zawiązać sznurowadła. Chcielibyśmy, aby Kacperek miał docelową mechaniczną protezę, która umożliwi chwytanie i trzymanie przedmiotów. Choć jako rodzice robimy wszystko, aby nasz ukochany synek mógł, podobnie jak inne dzieci, cieszyć się urokami dzieciństwa, nie na wszystko nas stać... Wierzymy, że kiedyś, kiedy będziesz miał/a okazję spotkać Kacperka, poda Ci swoją prawą rączkę i sam podziękuje. Prosimy, pomóż nam walczyć o jego przyszłość. Edyta Mielecka, mama

5 209,00 zł ( 6,38% )
Brakuje: 76 326,00 zł