Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzanna Szymkiewicz
4 dni do końca
Zuzanna Szymkiewicz , 3 latka

Pomóż zawalczyć o lepszą przyszłość! Wspieramy Zuzię!

Wraz z mężem byliśmy przekonani, że dzień narodzin dziecka jest dniem wyjątkowym, pełnym radości, który pamięta się do końca życia. Owszem, w naszym przypadku będziemy pamiętać go już zawsze, ponieważ był to dzień, w którym zawalił nam się świat…  Byliśmy w szoku. Dopiero pod koniec ciąży lekarz poinformował nas, że z córeczką dzieje się coś niedobrego. Okazało się, że najprawdopodobniej doszło do zakażenia wewnątrzmacicznego. Przeraziliśmy się, bo wiedzieliśmy jak złe mogą być tego konsekwencje. Niestety, im więcej wykonywaliśmy badań, tym więcej poznawaliśmy diagnoz... Najpierw lekarzy zaniepokoiła mała główka. Natychmiast skierowali Zuzię na dalsze badania, które wykazały cytomegalię wrodzoną. Za chwilę okazało się, że choroba zdążyła zaatakować już cały układ nerwowy! Załamaliśmy się...  Ostatecznie u córeczki zostało zdiagnozowane: małogłowie, głęboki niedosłuch, polimikrogyria (choroba, która jest zagadką dla samych lekarzy),  wysokie ryzyko padaczki, niedokrwistość i wzmożone napięcie mięśniowe... Wszystkie te przypadłości spowodowały, że po urodzeniu wiele dni spędziliśmy w szpitalu i do dziś Zuzia toczy zaciętą walkę o swoje zdrowie, sprawność i przyszłość.  Już teraz koszty leczenia córeczki przewyższają nasze możliwości. Jedna butelka z lekiem to koszt ponad tysiąc złotych, do tego dochodzą koszty prywatnej rehabilitacji, ponieważ ta w ramach NFZ jest bardzo ograniczona.  Potrzebujemy pomocy, by zapewnić córce jak najlepsze życie… Dlatego prosimy ludzi dobrego serca o wsparcie... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Małgorzata i Łukasz, rodzice

6 570 zł
Katarzyna Pyzik
Katarzyna Pyzik , 41 lat

PILNE❗️Obudźmy Kasię, musi żyć dla naszych córek!

Tak ciężko uwierzyć w to co się stało. Ciężko oswoić się z myślą, że życie mojej żony już nigdy nie będzie takie samo. Wypadek odebrał jej dosłownie wszystko – zdrowie, sprawność, szczęście... Radosne chwile, codzienność nasza i naszych córek została rozdarta w ułamku sekundy. Nasza tragedia rozegrała się 17 stycznia 2022 roku. Kasia jak zawsze uszykowała się i wyszła do pracy. Jednak tym razem z niej nie wróciła...  Żona uległa ciężkiemu wypadkowi. Została potrącona przez samochód. Nie dotarła do przedszkolnych dzieci, które na nią czekały i nie wróciła też do swoich ukochanych córek – Oliwi, Martyny i Dagmarki. Dziś dziewczynki z utęsknieniem czekają na ukochaną mamę. Nie potrafią odnaleźć się w zaistniałej rzeczywistości – bez jej uśmiech, ciepłych ramion, życzliwości i troski, którą każdego obdarzała. Kasia natychmiast trafiła do szpitala, gdzie rozpoczęła się dramatyczna walka o jej życie. W wyniku wypadku doznała poważnego urazu głowy, obrzęku mózgu, krwotoku i krwiaka w miejscu nieoperacyjnym – przy rdzeniu mózgowym. Niestety, jej stan był krytyczny, a lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Tak bardzo się bałem... Żona została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Z czasem powoli przestano podawać leki, niestety Kasi nie udało się wybudzić.  Z lękiem i rozdartymi sercami patrzymy w przyszłość. Na tym etapie nie wiemy, jak dalekie zmiany zaszły w jej organizmie. Jednak już teraz, ujawnił się paraliż lewej strony ciała. Lekarze sugerują, że musimy przygotować się na bardzo długą i bardzo kosztowną rehabilitację, aby Kasia w jakimkolwiek stopniu wróciła do sprawności i samodzielności. By zwiększyć na to szanse, konieczne jest umieszczenie jej w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym i wybudzenie ze śpiączki. Niestety, koszty pobytu w takim miejscu są ogromne! Jeden miesiąc może wynieść nawet 20 tys. zł, a to nie koniec naszych wydatków...  Wiemy jednak, że zrobimy wszystko, aby zapewnić Kasi, jak najlepsze możliwości i warunki powrotu do zdrowia! Nasze córeczki potrzebują mamy. Każdego dnia ogromnie za nią tęsknią, płaczą i pytają, kiedy do nich wróci... Oliwka ma tylko 7 lat, Martynka – 10, Dagmarka – 15... Przed wypadkiem całą rodziną mieliśmy wiele planów, marzeń, które kiedyś chcieliśmy zrealizować. Teraz okazuje się, że kiedyś może nie nadejść… Dlatego błagamy, pomóżcie nam wybudzić Kasię! Aby mogła jak każda mama patrzeć, jak rosną jej dzieci, cieszyć się nimi i towarzyszyć im w ich życiu... Każdego dnia cała rodzina modli się o jej jak najszybszy powrót do domu i łaskę, aby mogła normalnie żyć. Bo Kasia to nie tylko wspaniała mama, nauczycielka i żona, to przede wszystkim człowiek o wielkim sercu! Zawsze gotowa do działania, by nieść pomoc każdemu w swej społeczności. Teraz jak nigdy sama potrzebuje wielkiego wsparcia...  Proszę więc każdego z Was o pomoc. Każda nawet najmniejsza wpłata zwiększy szansę na powrót Kasi do domu, do dziewczynek, do mnie. Szczepan, mąż Kasi z córkami Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Budzimy Kasię 💚

319 525 zł
Jarosław Jabłoński
Jarosław Jabłoński , 58 lat

Cukrzyca pozbawiła mnie nogi. Dziś walczę o lepsze jutro, proszę, pomóż mi...

Nazywam się Jarek Jabłoński. Od niedawna jestem na rencie inwalidzkiej. Mój staż pracy to 36 lat. Od 10 lat zmagam się z licznymi schorzeniami m.in. cukrzycą i miażdżycą tętnic. Przeszedłem kilka zabiegów operacyjnych, po których zawsze wracałem do pracy zawodowej. Niestety, po ostatnim zabiegu amputacji lewej nogi w obrębie uda sytuacja się skomplikowała – zostałem inwalidą. W tym momencie zachwiało to moim życiem. Miałem dwa wyjścia: załamać się albo podjąć walkę. Wybrałem to drugie i postanowiłem znowu stanąć na nogi, wrócić do pracy i normalnego życia. Ten cel można osiągnąć poprzez czynną rehabilitację i zakup dobrej jakości protezy. Po przeanalizowaniu wszystkich możliwych środków i moich skromnych oszczędności będzie mi brakowało i tak ok. 20 tysięcy złotych. W związku z wyżej wymienioną sytuacją zdecydowałem się poprosić o Waszą pomoc. Jarek

1 275,00 zł ( 11,41% )
Brakuje: 9 896,00 zł
Lena Grządziel
Pilne!
Lena Grządziel , 7 lat

❗️Dramat małej Lenki – konieczna jest kolejna operacja!

Nóżka i rączka Lenki są zdeformowane przez chorobę! Za córeczką już dwie poważne operacje. Niestety ostatnia operacja nóżki nie przyniosła takich efektów, jak oczekiwano. Bardzo szybko nastąpił nawrót! Prawa nóżka jest znacznie krótsza od lewej i niestety konieczna jest kolejna kosztowna operacja. Jestem załamana, ale wiem, że muszę walczyć o swoje dziecko. Błagam Was o pomoc, aby leczenie mogło być kontynuowane. Termin operacji wyznaczono już na maj… Poznaj historię Lenki: Kiedy Lenka przyszła na świat, osunęła się na nas cała lawina kolejnych diagnoz. Nasza córeczka urodziła się za wcześnie, z niedotlenieniem okołoporodowym. Za szybą inkubatora walczyła o życie. Miała zrośnięte nerki i zrośnięty przełyk, była niewydolna oddechowo. Było źle. Lekarze mówili nam, że czeka nas długa walka. Jeśli w ogóle Lenka przeżyje… Wtedy liczyło się tylko jedno – jej życie. Widzieliśmy, że z rączkami i nóżkami było coś nie tak, ale nie to było najważniejsze. Staliśmy nad łóżeczkiem córeczki i ze łzami w oczach modliliśmy się o to, aby przeżyła. W trzeciej dobie zabrano ją na blok operacyjny. Operacja rekonstrukcji  przełyku trwała 6 długich godzin. Dla Lenki 6 godzin walki o życie, dla nas – 6 godzin panicznego strachu. Przez kolejny miesiąc Lenka była w śpiączce farmakologicznej, żeby wszystko dobrze się goiło. Nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze pierwsze wspólne dni spędzone z Lenką. Zamiast radości, było załamanie i łzy. Całe morze łez. Lenka żyła, ale jej stan był zły. Z czasem robiliśmy krok do przodu, by za chwilę cofnąć się o dwa. Miała poważne problemy z przełykaniem, cały czas się krztusiła. Wciąż jeździliśmy po lekarzach, na wizyty kontrolne i rehabilitację. Dopiero wtedy, gdy wiedzieliśmy, że jej życie nie jest zagrożone, zajęliśmy się wadami rączki i nóżki. Wada Lenki to skrócona kość piszczelowa w nóżce oraz hemimelia promieniowa prawej rączki (brak kości promieniowej w rączce). Bez skomplikowanych operacji w przyszłości Lenkę czeka wózek. Nie chcę do tego dopuścić, dlatego zrobię wszystko, by ratować jej sprawność. Za córeczką już dwie operacje. W grudniu 2020 roku przeszła operację nóżki, ale niestety bardzo szybko nastąpił nawrót. Operacja, która została wykonana, nie przyniosła spodziewanych efektów. Kość piszczelowa Lenki rośnie wolniej od strzałkowej. W zeszłym roku kość strzałkowa została skrócona, żeby dorównać piszczelowej i wyprostować koślawość stopy. Niestety po roku kość piszczelowa znów jest krótsza od strzałkowej, a strzałkowa dodatkowo krótsza. W konsekwencji cała prawa nóżka jest znacznie krótsza od lewej i teraz trzeba ją wydłużać. Stopa jest już tak koślawa, że nie ma innego wyjścia. Lence zostanie założony aparat zewnętrzny na 6-8 miesięcy, w zależności jak nóżka będzie się wydłużać. Niestety koszt kolejnej operacji w European Paley Insitiute jest olbrzymi!  Zniesiemy ból, operację i ciężką rehabilitację, aby kiedyś Lenka była sprawna. Tak wiele już przeszliśmy i nie zamierzamy się poddać, dlatego z całego serca proszę o pomoc, aby móc zapłacić za kolejną operację! Mama Lenki Licytacje dla Lenki

150 042,00 zł ( 88,2% )
Brakuje: 20 073,00 zł
Mikołaj Wysoczański
Mikołaj Wysoczański , 10 lat

"Uratuj moją nóżkę..." – Mikuś potrzebuje operacji!

“Nie jest dobrze z jego nogą” – to pierwsze, co usłyszałam od lekarza, gdy mój wyczekany synek przyszedł na świat. Zamarłam. Potem zaczęła się ciężka i mozolna walka o sprawność Mikołaja. Zanim trafiliśmy do doktora Paley, Miki był wielokrotnie operowany. Potem okazało się, że to tylko pogorszyło jego stan… Dziś jesteśmy w końcu we właściwym miejscu, na końcu tej drogi jarzy się szansa na lepszą przyszłość dla mojego synka! Proszę o pomoc, bo Miki musi przejść kolejną pilną operację – już w maju! Naszym wyrokiem okazała się być niezwykle rzadka wada - fibular hemimelia. Oznacza to, że w lewej nóżce brakuje kości strzałkowej, kość piszczelowa jest zdecydowanie krótsza i wygięta, a stópka zdeformowana i pozbawiona trzech paluszków. Lekarze zaproponowali amputację, chcieli obciąć nogę Mikołaja i skazać go na kalectwo do końca życia. Nie mogliśmy na to pozwolić! Szukaliśmy ratunku wszędzie, jeździliśmy specjalistów w całym kraju, ale nikt nie potrafił pomóc naszemu synkowi. Dopiero w Poznaniu odżyła nadzieja. Tyle osób trzymało kciuki za naszego synka, śledziło postępy w leczeniu, zanosiły modlitwy do nieba… Przecież nie było innej możliwości, musiało się udać! Jednak to, co wydawało się oczywiste, okazało się złudną nadzieją. Stała się tragedia… Mimo zabezpieczenia kości, nóżka Mikołaja się złamała. Powstały komplikacje, a szansa na zdrowie kolejny raz stała się tak odległa, jak na samym początku naszej drogi. Było źle, bardzo źle… Byliśmy bliscy załamania - tyle trudu, łez i bólu. Jak mieliśmy powiedzieć Mikusiowi, że to wszystko na darmo? Serce nam się łamało, ale nie mogliśmy się poddać. I gdy wydawało się, że wszystko stracone, przyszła odpowiedź z Paley Institute z USA. Nóżka naszego synka może zostać uratowana! Po konsultacji z dr. Paley'em okazało się, że wada Mikołaja jest bardziej skomplikowana, niż nam się na początku wydawało. Zdecydowanie największym problemem jest stopa. Wtedy też założyliśmy pierwszą zbiórkę i poprosiliśmy o pomoc. Ze wsparciem Darczyńców udało nam się opłacić operację rekonstrukcji stawu skokowego metodą SUPERankle, którą Miki przeszedł w 2019 roku. Dzięki niej stopa została ustawiona pod kątem prostym.  W trakcie tej operacji okazało się także, że wszystkie poprzednie operacje, jakim poddawany był synek w ciągu swojego życia, pogorszyły tylko stan jego nóżki! Największym problemem stał się skrót, który pogłębiał się w zatrważającym tempie, dlatego w 2020 r. Miki miał założony aparat Ilizarowa celem wydłużenia podudzia.  Mój synek przeszedł bardzo żmudną i bolesną rehabilitację. Po zakończeniu wydłużania okazało się niestety, że stopa zaczyna wracać do pierwotnej pozycji! W maju zeszłego roku pojechaliśmy na konsultację do dra Paley. Stwierdził on, że niestety nic już nie da zrobić się ze stopą, a dalsze ingerencje w nią sprawią, że straci stabilność! Teraz priorytetem jest jak najszybsze wyrównanie skrótu w nóżce! Już teraz ma on ok. 16 cm i ciągle się pogłębia! Stąd decyzja lekarza, by nie czekać 3 lat na kolejne wydłużanie, co było początkowo planowane. Trzeba przeprowadzić operację jak najszybciej! Mamy termin już na maj tego roku. Kwota do zebrania jest niestety  bardzo duża… A to nie jedyne nasze zmartwienie… W międzyczasie Mikuś zaczął mieć problemy neurologiczne, które spowodowały niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim. Od czerwca 2021 r. diagnozujemy synka. Nie znamy jeszcze przyczyny jego stanu… Dziś kolejny raz zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Koszt operacji wydłużania nóżki jest bardzo duży, sami nigdy nie zbierzemy takich pieniędzy… Nie możemy pozwolić jednak, by teraz wszystko poszło na marne! Nie mogę pozwolić, by po całym tym bólu, Miki stracił nóżkę. Wizja amputacji wciąż jest realna… Często opowiada, co będzie robił, jak jego nóżka będzie zdrowa. Już tak bardzo chciałby biegać z młodszą siostrą… Za każdym razem moje serce pęka, bo nie umiem powiedzieć mu prawdy, że być może nigdy nie będzie miał zdrowej nóżki! Marzenia Mikusia są tak proste, ale tak odległe. Móc chodzić, biegać – tylko tyle… Proszę, pomóżcie mu w tym! Mama

52 005,00 zł ( 17,03% )
Brakuje: 253 331,00 zł
Krystian Kamont
11 dni do końca
Krystian Kamont , 12 lat

Choroba zabiera samodzielność! Pomóż Krystianowi!

Krystian ma dopiero dziesięć lat. Od najmłodszych lat zmagamy się z diagnozą nerwiakowłókniowatości typu 1, glejaka nerwu wzrokowego oraz licznych niezłośliwych guzów w centralnym układzie nerwowym. Największym problemem jest guz nad lewym okiem. Znacznie ogranicza mu pole widzenia, utrudniając najprostsze, codzienne czynności. Boję się, że poparzy się wrzątkiem lejąc wodę do kubka. Spadnie w nocy ze schodów, albo dojdzie do wypadku na pasach, bo nie zauważy samochodu, który nagle wyjeżdża z lewej strony. Każda matka troszczy i martwi się o swoje dziecko. W momencie, gdy jego możliwości są ograniczone i ważą na bezpieczeństwie – ten strach urasta do granic możliwości.  Jak każdy dorastający chłopiec, nastolatek – w tym wieku coraz bardziej dąży do niezależności. Chciałabym, aby syn mógł doświadczać tak ważnej dla niego autonomii, przy względnej pewności, że będzie bezpieczny. Nie mamy takich zasobów finansowych, by usunąć wszystkie bariery architektoniczne w domu, opłacać niezbędną terapię, pilnować badań i niezbędnych konsultacji. Jego stan, choć niezagrażający życiu, musi być pod kontrolą lekarską wielu poradni specjalistycznych, w tym onkologicznej.  Krystian jest jeszcze dzieckiem, ale ten czas szybko mija. Dzisiaj to od nas – rodziców zależy jak dalej będzie wyglądało jego życie. Bardzo chcemy zrobić wszystko, by oszczędzić mu trudności, gdy dorośnie. Bardzo chcemy, by mógł wykorzystać swój potencjał, bez ograniczeń, które mogłyby zaważyć na jego wyborach i marzeniach. Marta, mama Krystiana

48 490 zł
Natalia Zielińska
Natalia Zielińska , 27 lat

Zatrzymane życie! Natalia potrzebuje Twojej pomocy!

Bywa, że los narzuca na nasze barki ciężar, którego nie jesteśmy w stanie dłużej nieść samodzielnie, który z każdym kolejnym krokiem jedynie przygniata nas boleśnie do ziemi, odbierając siły do dalszej drogi. Natalia zawsze była osobą o wielkim sercu i zarazem delikatnej duszy. Gdy tylko ktoś prosił ją o wsparcie, od razu wyciągała pomocną dłoń, nie chcąc nic w zamian. Jako nieliczna z osób potrafiła dawać kolejną szansę, niestety jednocześnie przez to cierpiąc do szpiku kości. Córka bardzo długo walczyła z depresją. Wierzyliśmy, że mimo tak wielu przeciwności uda jej się wygrać tę walkę o zdrowie, poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Niestety rzeczywistość nie była w stanie przygotować nas na najgorsze… W jednej chwili rozpoczęła się dramatyczna walka o życie Natalii - niedotlenienie, zatrzymanie akcji serca i długa reanimacja, podczas której powoli traciliśmy nadzieję… Później śpiączka i pobyt na oddziale intensywnej terapii. Usłyszeliśmy informacje, z którymi nie chciałby się skonfrontować żaden rodzic. Stan Natalii był krytyczny i podjęto decyzję o odłączeniu Natalii od aparatur podtrzymujących jej życie, a ja tak bardzo błagałam, by tego nie robiono... I wtedy stał się cud! Córka zaczęła samodzielnie oddychać. Wiedziałam, że mnie słyszy, że czuje i że walczy! Od tamtej pory każdy mały gest był dla mnie kolejnym cudem - łzy spływające po jej policzkach, gdy słyszała, że ja płaczę i wiele innych sygnałów, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę walczyć dalej, walczyć z całych swych sił o ukochaną córkę!  Natalka jest już z nami w domu rodzinnym. Rehabilitacja, ogromna determinacja i wielka miłość, którą ją otaczamy przynosi coraz większe rezultaty. Jedyną przeszkodę na ten moment stanowią ogromne koszty codziennej walki o sprawność. Proszę, bądź z nami! Pomóż nam odzyskać Natalkę! Agnieszka, mama

52 700,00 zł ( 30,18% )
Brakuje: 121 875,00 zł
Tomasz Dobrzeniecki
Tomasz Dobrzeniecki , 53 lata

Za Tomkiem batalia o zdrowie! Wyciągnij pomocną dłoń, by wyrwać go z tej walki na zawsze!

Nasz kolega Tomek od ponad dwudziestu lat pracuje na planie filmowym, gdzie zajmuje się realizacją dźwięku, jest też muzykiem. Cztery lata temu zdiagnozowano u Tomka wrodzone zmiany w nerce, które natychmiast musiały być leczone operacyjnie. W październiku 2019 roku wykonano zabieg przedoperacyjny – wytworzenie przetoki nerkowej, polegający na wbiciu rurki w plecy bezpośrednio do nerki. Główna operacja nerki miała odbyć się w styczniu 2020 roku. Do tego czasu Tomek musiał funkcjonować z rurką przyszytą do pleców, zakończoną workiem na mocz. W wyniku zakażenia spowodowanego przetoką nerkową Tomek stracił przytomność, a w szpitalu zdiagnozowano urosepsę. W związku z zakażeniem operacja musiała się przesunąć o kilka miesięcy, a Tomek do tego czasu nadal musiał funkcjonować z przetoką nerkową. W marcu 2020 wybuchła pandemia, szpital wycofał się z operacji, inne szpitale również odmawiały pomocy, ponieważ stan Tomka diagnozowano jako niezagrażający życiu. Nadzieja pojawiła się dopiero w listopadzie 2020 roku, gdy jeden ze szpitali zgodził się wykonać operację. Wówczas odbyło się bardzo inwazyjne badanie urologiczne, pod całkowitym znieczuleniem. Operacja miała odbyć po półtorej miesiąca, lecz po dwóch tygodniach szpital wycofał się z operacji, przesuwając ją o prawie rok. Badanie nie tylko zostawiło wystającą rurkę z pleców, ale zmusiły do borykania się z kolejnym dyskomfortem – pampersami. Kolejne szpitale odmawiały operacji. Stan nerki, ogólne zdrowie fizyczne i psychiczne pogarsza się z dnia na dzień. Kontrola lekarska w styczniu 2021 wykazała marskość nerki. W kwietniu i w maju odbyły się trzy operacje ratujące, lecz podczas drugiej zdiagnozowano u Tomka nowotwór złośliwy pęcherza moczowego. Guz został usunięty, lecz problemy się nie skończyły... Te trzy lata spowodowały poważne osłabienie organizmu. Co trzy miesiące, wykonywany był zabieg wyciągania rurki z nerki przez plecy i ponownego ich przebijania, by założyć nowy cewnik. Nieustanny stan zapalny, przyjmowanie silnych leków kompletnie wyautował Tomka z normalnego życia. Przez trzy lata musiał spać tylko i wyłącznie na lewym boku, co doprowadziło do zwyrodnienia stawu barkowego. Na domiar złego, po operacji nerki, znalazł się znowu w szpitalu z silnymi bólami podbrzusza – zdiagnozowano silne otłuszczenie wątroby i kamienie w woreczku żółciowym z koniecznością kolejną operacji: usunięcie woreczka żółciowego. Nieoperacyjny zabieg usunięcia kamieni jest bardzo drogi, nierefundowany, Kolejna operacja, będzie oznaczała dla Tomka brak możliwości powrotu do normalnego życia i wykonywania swojego zawodu. Tomek ma obecnie katastrofalną sytuację finansową, zdrowotną i psychiczną, wszystkie oszczędności zostały już wyczerpane. Brak środków do życia, funduszy na rehabilitację i leczenie doprowadziło go do granic wytrzymałości, rzucając go w depresję. Zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie, które da możliwość powrotu do normalnego życia. Tomek ma za sobą straszną tułaczkę zdrowotną, która wciąż się nie skończyła. Jeśli możemy coś zrobić to dać mu nadzieję i poczucie, że są ludzie, dla których jest ważny i którym jest potrzebny. przyjaciele Tomka

28 386 zł
Andrzej Mikołajczak
Andrzej Mikołajczak , 45 lat

By życie nie było tylko cierpieniem...

Na takie chwile nie da się w żaden sposób przygotować. Przychodzą nagle i odwracają nasze życie do góry nogami. Zwłaszcza gdy jest się młodą mamą, która staje w obliczu tak wielkiego wyzwania. Od tamtej chwili minęło już tyle czasu. Mój syn jest już dorosły, ma 42 lata. Nasza codzienność nie jest kolorowa i beztroska, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, by była jak najlepsza… Choroba towarzyszy Andrzejowi od zawsze. Syn urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym i od pierwszych chwil swojego życia musiał stawiać czoła ograniczeniom i przeszkodom, które stawały na jego drodze po sprawność. Mimo, że syn nie mógł chodzić, był w stanie wykonywać wiele czynności samodzielnie. Potrafił przygotować sobie jedzenie, ubrać się, a przy kąpieli potrzebował jedynie niewielkiej pomocy.  Od samego początku jedynym sposobem na walkę o jak największą sprawność syna jest żmudna i długotrwała rehabilitacja. Zdaniem lekarzy Andrzej powinien również odbyć dwutygodniowy turnus mający na celu rehabilitację neurologiczną. To zapewni jeszcze lepsze rezultaty, da szansę na dalsze postępy i większą samodzielność.   Nie mam innego wyjścia niż prosić Was o wsparcie. Do tej pory jakoś udawało nam się utrzymywać Andrzeja w formie, zapewniać systematyczną rehabiltację i opiekę, ale od sierpnia 2021 roku syn zaczął słabnąć w oczach. Nie miał nawet siły podnieść szklanki z wodą, był apatyczny, bez życia. Obecnie turnus to nasza nadzieja, której nie możemy stracić, dlatego bardzo proszę o pomoc! Aleksandra, mama

7 593,00 zł ( 7,93% )
Brakuje: 88 152,00 zł