Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dawid Trykoszko
Dawid Trykoszko , 3 latka

Dawidek przeżył udar jako 9-miesięczne dziecko❗️Proszę, pomóż mojemu synkowi!

Dawid nie ma jeszcze roczku, a już spotkała go ogromna tragedia, której konsekwencją jest dramatyczna walka o jego zdrowie. Znów jestem z synkiem w szpitalu i staram się robić, co mogę, by przywrócić mu szansę na dobre życie... Do tego potrzebuję jednak Twojej pomocy. Jestem tatą tego małego szkraba, nie zostawię go nawet na chwilę. Z całych sił proszę Cię o wsparcie... 15 listopada 2021 roku pozostanie datą, której nie zapomnę nigdy... Tego dnia mój ukochany synek trafił do szpitala. Miał wtedy 9 miesięcy... Do tego dnia rozwijał się wspaniale, wszędzie było go pełno, próbował już nawet sam chodzić - stał, trzymając się mebli... W jednym momencie nasza szczęśliwa codzienność została brutalnie przerwana.  Dawid niedawno śmiał się, gaworzył, radośnie bawił się zabawkami... W jednym momencie po takim dziecku nie było śladu. Synek leżał z rączką wyciągniętą przed siebie... Nie było z nim kontaktu, całe ciało drżało, jego oczy były rozbiegane na wszystkie strony... Studiowałem kiedyś ratownictwo medyczne. Wiedziałem, co się dzieje i że trzeba natychmiast działać... Dawid przeszedł udar niedokrwienny mózgu. Zdiagnozowano u niego także zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego oraz padaczkę. W szpitalu spędził 2,5 miesiąca - najpierw na pediatrii, potem na OIOM-ie... Każdą możliwą chwilę spędzałem przy jego łóżeczku, licząc na to, że kolejny dzień przyniesie poprawę.  W lutym Dawidek skończy roczek. Walka o życie odcisnęła na nim ogromne piętno... W zasadzie jest tak, jakby znowu był noworodkiem...  Wszystkiego musi uczyć się od początku. Gdy opuszczał szpital, stracił nawet zdolność przełykania... Był karmiony przez PEG-a. Wstawałem co 2 godziny, robiąc mu specjalne kaszki, aby z powrotem nauczył się połykać jedzenie. Połowa jego małego ciała jest sparaliżowana. Synek nie siedzi samodzielnie, nie chodzi, nie raczkuje. Gdy leży, próbuje podnosić główkę, ale na tym się kończy... Nie przewróci się na bok. Słabo porusza nóżką, rączką, nie podniesie nią zabawki... Synek potrzebuje długiej rehabilitacji, która jak wiadomo jest bardzo kosztowna. Niezwykle istotną rolę gra czas, im wcześniej ją rozpocznie, tym będzie miał większe szanse na zwalczenie paraliżu. Sam ćwiczę z nim 5-6 godzin dziennie, stabilizuję sylwetkę, stymuluję ruchowo. Walczę o jego sprawność. Myślę, że by dogonić rówieśników, będzie potrzebował jeszcze minimum 2 lat intensywnych ćwiczeń. Chciałbym, aby mój synek wrócił do sprawności. Wiem, że przede mną ogrom pracy, poświęcam mu mój cały czas. Twoja pomoc pozwoli nam pojechać na turnusy rehabilitacyjne, które są dla niego największą szansą na rozwój. Dziękuję za każdą podarowaną złotówkę, która jest dla synka nadzieją na lepsze jutro. Marcin, tata Dawida   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

31 451,00 zł ( 67,53% )
Brakuje: 15 117,00 zł
Oskar Sobczyk
Oskar Sobczyk , 14 lat

Walka o sprawność! Oskar potrzebuje pomocy po operacji!

Trwa walka o sprawność Oskara! Nasz syn zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym.  Za nim kilka operacji, a przed nim dalsza trudna walka! Widzę, jak Oskar chce być taki, jak inne dzieci, jak bardzo mu na tym zależy. Kiedy one idą się bawić, on spędza czas na sali rehabilitacyjnej. Wszystko po to, by w końcu mógł być samodzielny. Prosimy o pomoc w jego walce... Mój syn urodził się 2 miesiące przed terminem, co poskutkowało niedotlenieniem i sprawiło, że dzisiaj Oskar zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Odkąd skończył pół roczku, naszą codziennością jest rehabilitacja. My, rodzice, mamy tylko jedno marzenie – aby, gdy nas już zabraknie, Oskar mógł radzić sobie sam.  Na drodze do sprawności pojawiła się jednak bardzo bolesna przeszkoda. Jeden z największych stawów człowieka, czyli staw biodrowy, uległ neurogennemu zwichnięciu. Nie był to wynik urazu, ale poważne powikłanie nieprawidłowo pracujących, spastycznych mięśni oraz nieodpowiednio wykształconej budowy. Zwichnięcie powodowało coraz silniejszy ból i cierpienie, uniemożliwiało poruszanie się. Konieczna była pilna operacja w Klinice Ortopedycznej w Aschau, do której pojechaliśmy dzięki pomocy Darczyńców, rodziny oraz przyjaciół. Operacja była długa i przeprowadzono ją  możliwie najmniej inwazyjną metodą. Następnie konieczna była kolejna operacja – tym razem usunięcia śrub i płytek. Teraz czeka Oskara bardzo intensywna rehabilitacja, która pozwoli uzyskać jak najlepsze efekty operacji. Dodatkowo musimy kupić nowe ortezy... Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić Oskarowi jak najlepszą pomoc i jak najlepsze warunki do walki o sprawność. Niestety koszty są ogromne, dlatego jesteśmy zmuszeni jeszcze raz poprosić o pomoc. Za każdy gest wsparcia z serca dziękujemy... Rodzice

5 592,00 zł ( 19,32% )
Brakuje: 23 344,00 zł
Wiktor Czubek
Wiktor Czubek , 4 latka

Przez ogromne trudy do lepszego jutra... Tylko z Twoją pomocą!

Nasz synek Wiktor przyszedł na świat 3 kwietnia 2020 roku z bardzo rzadką chorobą genetyczną, z którą będziemy walczyć do końca życie...  Zespół Allana-Herndona-Dudleya (AHDS) - ta choroba powoduje zaburzenia w rozwoju mózgu. Przyczynia się do niepełnosprawności intelektualnej i ruchowej. Schorzenie tworzy napięcia mięśni, padaczki i refluks żołądkowo-przełykowy.  Każde z tych objawów jest dla Wiktora jak i dla nas rodziców codzienną tragedią. Pierwsze niepokojące oznaki zauważyliśmy w trzecim miesiącu życia synka. Wtedy obawialiśmy się o jego rozwój. Wiktoś miał problem z leżeniem na brzuszku, z jedzeniem, był wiotki. Lekarze z początku nie widzieli nic niepokojącego w rozwoju Wiktorka. Niestety, do dziś odwiedzamy szpitale... Od piątego miesiąca życia rehabilitujemy Wiktora. Gdy miał 8 miesięcy jego kość udowa została złamana podczas ćwiczeń... Po tym wypadku musieliśmy na jakiś czas przerwać terapię. Obecnie kontynuujemy zajęcia fizjoterapii sześć razy w tygodniu. Wiktorek przyjmuje na stałe leki i jest pod wielospecjalistyczną opieką medyczną. Chcemy umożliwić synkowi w miarę sprawne funkcjonowanie w przyszłości, a szansą jest lek. Wikuś musi dostawać dziennie 3 tabletki, z uwagi na fakt, że opakowanie kosztuje 6000 złotych, a takie opakowanie zawiera 60 tabletek wartość comiesięcznego leczenia wynosi 9000 złotych! My, rodzice sami nie poradzimy sobie z tymi potężnymi kwotami. Chcemy zapewnić naszemu jedynemu dziecku dobre życie, dlatego apelujemy do Państwa o pomoc w zbieraniu środków. Wdzięczni rodzice ➡️ Licytacje dla Wiktorka

5 201,00 zł ( 14,94% )
Brakuje: 29 608,00 zł
Franciszek Kowalski
Franciszek Kowalski , 57 lat

Cudem przeżył, ale to dopiero początek... Franciszek ma szansę odzyskać sprawność!

Lekarze uznali za cud to, że przeżył. Wygrana bitwa nie oznacza zwycięstwa na wojnie, dlatego nie możemy się zatrzymać ani na chwilę!   Nic nie wskazywało na nadchodzącą tragedię. Mój mąż nigdy nie skarżył się na stan zdrowia, nigdy nie mówił o złym samopoczuciu. To człowiek, którego lubił i szanował właściwie każdy, kto go znał… Pomocny, uśmiechnięty, dowcipny. Nasze życie toczyło się dokładnie swoim rytmem, a my mimo wieku nie przestawaliśmy robić wspólnych planów i marzyć.  Dziś tę rutynę, wspólną codzienność wspominam ze łzami w oczach, bo rzeczywistość, w której się znalazłam w niczym jej nie przypomina.  To był zwyczajny dzień. Franciszek przygotowywał się do wyjścia do pracy, kiedy nagle zasłabł. W tym momencie wbrew planom i oczekiwaniom rzeczywistość krok po kroku zaczęła zmieniać się w piekło… Początkowo byłam przekonana, że zaraził się koronawirusem, jednak informacja, którą przekazali mi lekarze była znacznie poważniejsza i trudniejsza do zaakceptowania. U mojego męża stwierdzono pęknięcie tętniaka, a to oznacza, że moment, w którym zasłabł mógł być naszym ostatnim. Nie docierało to do mnie. Nie wierzyłam, że to się stało rzeczywistością.  Zwycięstwo w walce o życie zostało określone przez lekarzy jako cud. Chwilę później okazało się, że przed nami znacznie poważniejsze wyzwanie, a walka właściwie dopiero się rozpoczyna. Kiedy mąż wrócił do domu, miałam wrażenie, że pojawił się w nim obcy człowiek. Zaczęliśmy małymi krokami. Rehabilitacja to długi i żmudny proces wymagający sił, zaangażowania, ale też ogromnych środków.  Z tego, co posiadam udaje mi się zapewnić mężowi minimum opieki i wsparcia. Widzę jego wolę życia i walki. Widzę, że podejmuje kolejne próby i nie poddaje się, kiedy coś się nie udaje. Marzę o tym, by podarować mu kolejny krok na tej drodze i dać szansę na jeszcze większe postępy. Niestety, udział w turnusie rehabilitacyjnym to koszty, o których trudno mi nawet myśleć, bo sama nie jestem w stanie zdobyć takiej sumy. I choć nie jest to dla mnie proste, chcę prosić o pomoc i wsparcie. Mam świadomość, że istnieje na świecie wiele osób, które potrzebują pomocnej dłoni. Dlaczego ja miałabym się poddać? Tu chodzi o mojego męża - człowieka, z którym spędziłam wiele lat życia, któremu obiecywałam obecność - w zdrowiu i chorobie.  Trudno przewidzieć, jaka będzie przyszłość, ale z całych sił chcę wierzyć, że przed nami przyszłość. Pomóż mi proszę odzyskać to, co brutalnie odebrała choroba. Wiem, że dla Franciszka jest jeszcze szansa. Wierzę, że złapie mnie jeszcze za rękę i zabierze na spacer… Jeśli marzenia się spełniają to jedno z tych, które mogłoby stać się rzeczywistością. Jesteś naszą nadzieją na lepsze jutro. 

9 263,00 zł ( 36,8% )
Brakuje: 15 908,00 zł
Agnieszka Golańska
Agnieszka Golańska , 54 lata

Oddalić widmo amputacji – pomagamy Agnieszce!

Kiedy pierwszy raz straciłam władzę w nogach, ledwo doczołgałam się do sąsiadki i poprosiłam, żeby wezwała pogotowie. Od tamtej pory codziennie boję się, że któregoś dnia ta sytuacja się powtórzy. Mieszkam sama, czasem pomaga mi pielęgniarka przydzielona przez MOPS. Leki i rehabilitacja to ogromny wydatek. Choroba postępuje, mimo że staram się robić wszystko, co w mojej mocy, by ją zatrzymać, by nie postępowała tak szybko. Boje się dnia, w którym usłyszę, że amputacji nie da się już uniknąć. Proszę, pomóż mi walczyć, tak długo, jak się da. Zabierz ode mnie widmo życia bez nóg... Ostatnio zapytałam chirurga naczyniowego o stan moich nóg. Odpowiedział mi: ,,lepiej nie będzie, proszę powiedzieć, jeśli pojawią się owrzodzenia na nogach''. Od pół roku stan mój się mocno pogorszył, a ja tak bardzo boję się amputacji! Pojawiły się zmiany na stopach, czerwone plamy, poszło to w parze z trudnościami nawet w chodzeniu. Wszędzie poruszam się z chodzikiem. Niedługo zacznę używać wsparcia w chodzeniu w domu.  Te choroby  – trombofilia, miażdżyca kończyn dolnych i zmiany  miażdżycowe w istocie białej w mózgu pochodzenia naczyniowego, przewlekłe zapalenie oskrzeli, dyslipidemia, i cały szereg innych – sprawiają, że mój stan niestety się pogarsza. Trombofilia sprawia, że leki będę brać do końca życia, Miażdżyca uogólniona sprawia zmiany miażdżycowe są nie tylko w tętnicach kończyn dolnych, ale również w sercu i mózgu. Wymaga to szeregu badań, i sprawia powolną ale nieuniknioną demencję. Piszę jeszcze teraz świadomie, ale to się skończy. Coraz częściej myślę, że praca już mnie przerasta, że się nie nadaję i będę zmuszona korzystać z renty, o ile ZUS mi ją przyzna. Kilka dni temu odebrał mi świadczenie pielęgnacyjne.  Tak bardzo się boję, że zabraknie mi pieniędzy na leki, wizyty lekarskie, dojazdy. Wydatki ograniczam do minimum, ale mimo to wciąż brakuje. Jeśli przerwę leczenie, widmo amputacji stanie się niebezpiecznie bliskie. Proszę Cię, pomóż mi je oddalić. Z Tobą ta walka będzie o wiele łatwiejsza... Agnieszka

6 451,00 zł ( 35,66% )
Brakuje: 11 635,00 zł
Franek Sendyk
Franek Sendyk , 3 latka

Wielka walka małego człowieka! Pomóż Frankowi!

Naprawdę oddałabym wiele, aby tylko Franio nie urodził się przedwcześnie… Był taki malutki, kruchy i bezbronny, zupełnie niegotowy na to, by przyjść na świat… Tak się jednak stało, czego konsekwencje odczuwamy w każdej chwili naszego życia...  Nie mogliśmy się doczekać chwili, kiedy pierwszy raz go zobaczymy, przytulimy i poczujemy jego zapach. Tak bardzo na niego czekaliśmy! Ale poczekalibyśmy jeszcze, byle tylko był zdrowy i bezpieczny... Los zdecydował jednak za nas. Franio urodził się dwa miesiące przed terminem.  Czuliśmy się nieprzygotowani i całkowicie zaskoczeni. Do stresu związanego z brakiem wyprawki i wózka dołączyła poważniejsza kwestia, jaką jest lęk o życie dziecka... Synek był kruchy i delikatny. Jego maleńki organizm nie był gotowy do tak wczesnego porodu. Od pierwszych chwil Franek toczył zaciętą walkę, a my byliśmy całkowicie bezradni...  Synek zaraz po porodzie musiał przejść dwie skomplikowane operacje. Pięć razy musiał zmierzyć się z groźną posocznicą, która za każdym razem wprowadzała go w stan zagrożenia życia. Lista dolegliwości i schorzeń z każdym dniem rosła.  Im więcej wykonywaliśmy badań, tym więcej poznawaliśmy diagnoz: martwicze zapalenie jelit, niedokrwistość, niewydolność oddechowa, żółtaczka i podejrzenie zespołu krótkiego jelita. Podczas drugiej operacji usunięto Franiowi kawałek jelita, przez co konieczne stało się karmienie synka dożylnie...  Mimo że od tych tragicznych chwil dzieli nas kilka miesięcy to wciąż jesteśmy na początku naszej drogi... Nadal borykamy się z licznymi dolegliwościami i jesteśmy częstymi gośćmi w szpitalu. Obecnie czekamy na kolejną operację, a po niej? Po niej będzie czekało nas długie i intensywne leczenie, a także wieloprofilowa rehabilitacja. Niestety, już dziś wiemy, że koszty będą ogromne!  Pragniemy dać Frankowi szansę na dalszy rozwój, większą sprawność i lepszą przyszłość. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli, o ogromnym pokładzie ciepła i miłości… Każdy gest, który pozwoli nam zawalczyć o rozwój naszego synka, jest dla nas niezwykle ważny! Potrzebujemy Waszej pomocy! Rodzice

72 554 zł
Franciszek Winiarczyk
Pilne!
Franciszek Winiarczyk , 4 latka

🚨Wielki guz w głowie małego Frania! Potrzebna pomoc, by ratować chłopca!

Złośliwy rozległy nowotwór mózgu – wraz z tymi słowami rozpoczął się dramat! Nasz mały synek Franek ma tylko 2 latka, a toczy walkę o swoje życie! Dzięki Wam wysłaliśmy już próbki guza do badań do kliniki w Heidelbergu i teraz czekamy na wyniki! Już dziś wiemy jednak, że jedyną możliwą ścieżką będzie prawdopodobnie leczenie poza granicami Polski. Ile będzie kosztować? Wstępne szacunki mówią nawet o milionie złotych, dlatego już teraz ruszamy ze zbiórką na ten cel! Prosimy, poznaj naszą historię i pomóż nam ratować Frania! Pod koniec grudnia zeszłego roku zabraliśmy Franka do neurologa. Zaniepokoił nas fakt, że synek przechyla główkę w prawą stronę i nie trzyma równowagi. Jego nóżki odmawiały mu posłuszeństwa, przewracał się. Wcześniej pełen energii i roześmiany, teraz marudny i nieobecny – jak nie on… Pani neurolog w trybie pilnym skierowała nas na rezonans. Po wykonaniu tomografu w szpitalu nasz świat się rozpadł. Lekarze wykryli w główce Frania rozległego guza, który otacza pień mózgu i rdzeń kręgowy. Nikt nie jest gotowy na takie słowa. Nogi mieliśmy jak z waty, musieliśmy natychmiast usiąść. Nie mogliśmy uwierzyć, jakim cudem tak pogodne i pełne energii dziecko może mieć taką straszną diagnozę!  Kolejnego dnia Franek miał operację, której nawet nie byliśmy sobie w stanie wyobrazić — odbarczenie, polegające na chirurgicznym zdjęciu fragmentu pokrywy czaszki. Na szczęście operacja przebiegła bez większych komplikacji. Mimo bólu pooperacyjnego Franuś dzielił się z nami uśmiechem. To silny chłopak, jesteśmy z niego bardzo dumni! Po kilku dniach od operacji synek stanął na nóżki sam, jednak nie daje rady poruszać się bez czyjejś pomocy.  Podczas operacji lekarze wykonali biopsję. Jej wynik nie pozostawił już żadnych złudzeń… Okazało się, że jest to złośliwy rozległy nowotwór astroglejowy. Niestety nie nadaje się do usunięcia chirurgicznego ze względu na rozmiar i lokalizację. Ponownie świat nam się zawalił. Dlaczego to spotkało nasze ukochane dziecko!? W rezonansie wyszło, że guz powoduje ucisk na przestrzenie płytowe, przez co ryzyko wodogłowia jest bardzo wysokie. Ponadto nowotwór sięga już do 5 kręgu szyjnego! Trafiliśmy na onkologię. Franek aktualnie przyjmuje chemioterapię. Przez obustronne porażenie fałdów głosowych, lekarze musieli założyć mu rurkę tracheotomijną. Pierwsze co przyszło nam na myśl, to to, że od naszego synka przez bardzo długi czas nie usłyszymy ani jednego słowa. Po wybudzeniu Frania serce mi pękło. Płacz, przerażenie, nie mogłam znieść faktu, że Franio próbuje coś powiedzieć, a nie może. Z bólem patrzyłam, jak maluch męczy się, nie rozumie, co się dzieje.  Zaczęliśmy szukać jak najlepszej pomocy w walce z tak koszmarnie trudnym przeciwnikiem! Postanowiliśmy zlecić badania molekularne guza w Heidelbergu. Stało się to możliwe dzięki Wam – ludziom o wielkich sercach, którzy postanowili nam pomóc. Badania pozwolą poznać lepiej nowotwór i znaleźć ścieżkę leczenia.  Przerażeni, ale i pełni nadziei czekamy na wyniki badań guza i kosztorys dalszego leczenie Frania. Jako rodzice zrobimy wszystko, aby ratować życie naszego synka, dlatego prosimy Was o pomoc w tej niezwykle trudnej walce! Bądź z nami, by ocalić Frania! Rodzice Franka ➡️ Facebook: Wielki guz w głowie małego Franka. Błagamy o pomoc ➡️ Licytacje dla Franka Winiarczyka

848 289 zł
Natalia Tywoniuk
Natalia Tywoniuk , 22 lata

U 19-letniej Natalii doszło do pęknięcia krwiaka! Pomóż w walce o zdrowie!

U 19-letniej Natalii, dokładnie w dzień jej urodzin, doszło do nagłego pęknięcia krwiaka w mózgu! Trwa walka o zdrowie i sprawność dziewczyny! Prosimy, przeczytaj poruszający apel jej mamy i pomóż Natalii: 24 marca 2021 roku dokładnie w dniu swoich 19. urodzin wydarzył się cały dramat! Natalia nagle straciła przytomność. Po natychmiastowym wezwaniu pogotowia i przewiezieniu jej do szpitala usłyszeliśmy diagnozę – rozległy policykliczny krwiak śródmózgowy w zakresie lewego pogranicza czołowo-skroniowego. Stan Natalii był bardzo poważny! Ze szpitala w Polanicy Natalia została przewieziona do szpitala w Wałbrzychu na Oddział Neurochirurgii. Neurochirurdzy podjęli próbę embolizacji malformacji tętniczo-żylnej. Niestety okazało się, iż krwiak był usytuowany w takich strukturach mózgu, że nie udało się go usunąć.  Po nieudanej operacji, w stanie bardzo ciężkim, Natalia trafiła na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Była w śpiączce farmakologicznej, pod respiratorem, niewydolna oddechowo. Jeszcze chwilę temu całkowicie zdrowa i aktywna dziewczyna teraz walczyła o życie! Początkowo prowadzone było leczenie zachowawcze i przeciwobrzękowe mózgu, jednak stan Natalii pogarszał się, a informacje, jakie otrzymywaliśmy od lekarzy, były coraz bardziej dramatyczne. Po kolejnym kontrolnym badaniu tomografem komputerowym, z powodu narastającego obrzęku mózgu, lekarze zdecydowali o wykonaniu operacji kraniektomii odbarczającej, ratującej życie!  Przez miesiąc Natalia była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej. Był to dla nas najdłuższy i najtrudniejszy miesiąc w życiu. Rokowania lekarzy były fatalne. Często mówili, aby być przygotowanym na bardzo trudny scenariusz. Jednak my, pomimo wszystko wiedzieliśmy, że mamy silną córkę, że się nie podda, że wróci do nas, a my jako rodzice, zrobimy, co tylko jest możliwe, aby jej pomóc wrócić do zdrowia.  Od 1 maja po wyjściu ze szpitala, Natalia wymaga intensywnej rehabilitacji neurologicznej oraz terapii neurologopedycznej. Bardzo ciężko pracuje, aby pokonać niedowład prawostronny oraz afazję. Codzienna wielogodzinna rehabilitacja i zajęcia logopedyczne to gigantyczny koszt, dlatego prosimy o pomoc i wsparcie, aby nasze dziecko wróciło do sprawności. Natalia jest piękną, mądrą i ambitną dziewczyną. Pełną pasji i miłości do życia. Od wczesnego dzieciństwa kocha konie i jeździ konno. Swoją przyszłość planuje związać z jeździectwem oraz rehabilitacją koni. Krwiak mózgu wyhamował ją w realizacji swoich życiowych planów na samym początku jej dorosłego życia, tuż przed maturą. Teraz Natalia jest na ścieżce do odzyskiwania zdrowia dzięki cudownym terapeutom, którzy z nią pracują każdego dnia. Jest to długi, żmudny i kosztowny proces. Mamy świadomość, jaką drogę nasza córka już pokonała, jak wielkie postępy poczyniła. Zdajemy sobie również sprawę, co jest jeszcze do wypracowania, aby powróciła sprawność fizyczna oraz umiejętność poprawnego komunikowania się z najbliższymi, z przyjaciółmi i całym światem. Jestem przekonana, że Natalia odwdzięczy się dobrem, bo ma w sobie dużo empatii i bardzo dobre serce. Z góry serdecznie dziękujemy za wszelką pomoc i prosimy o nią... Bożena, mama

19 091,00 zł ( 7,47% )
Brakuje: 236 229,00 zł
Helena Sobańska
Helena Sobańska , 4 latka

Rehabilitacja na wagę złota! Helenka potrzebuje Twojej pomocy!

Przyjście Helenki na świat wprowadziła w nasze życie wiele radości i koloru. Bardzo cieszyliśmy się z rozpoczęcia nowego rozdziału w naszym życiu. Niestety, pierwsze chwile córeczki na tym świecie były naprawdę trudne. Helcia urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, pęcherzem neurogennym oraz niedowładem w nóżkach. Już w dniu narodzin przeszła plastykę przepukliny. Po kolejnych 3 tygodniach życia przeszła zabieg zastawki komorowo-otrzewnej.Był to niezwykle ciężki etap naszego życia. Pierwsze dni zostały pozbawione przytuleń, trzymania w objęciach i pełnej opieki. Ze złamanymi sercami czekaliśmy na kolejne diagnozy, badania i konsultacje…  Helenkę czeka ciążka, kosztowna rehabilitacja oraz liczne wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne. W tym momencie to od nas zależy, by w przyszłości była jak najbardziej sprawna. Taka świadomość przy realnych możliwościach jest niezwykle trudna. Z tego miejsca zwracamy się o pomoc, dzięki której walka o sprawność naszej córeczki nie stanie w miejscu. Dzięki wsparciu będziemy mogli kontynuować rehabilitację i trwać w nadziei o bezpieczną przyszłość naszej Helenki.Dzisiaj koszmarnym wspomnieniom ustępuje uśmiech córeczki i jej piękne, wpatrzone w nas oczka. Patrząc na nią nie możemy zaprzepaścić żadnej szansy na rozwój jej potencjału. Rodzice

21 030,00 zł ( 30,5% )
Brakuje: 47 907,00 zł