Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleksandra Lewandowska
Aleksandra Lewandowska , 28 lat

Ola miała wypadek! Pomóż jej wrócić do zdrowia!

Wypadek samochodowy odebrał Oli szansę na normalne życie. Już teraz wiemy, że nic nie jest dane na zawsze! Ola to młoda, zawsze uśmiechnięta, chętna do pomocy, wrażliwa na krzywdę innych, wypełniona pozytywną energią dziewczyna. Otoczona rodziną i przyjaciółmi czuła się spełniona i bezpieczna. Aż do tamtego tragicznego dnia... Po tragicznym wypadku zaczęła się walka o sprawność. Dzięki pierwszej zbiórce mogliśmy opłacić niezbędną rehabilitację, która przyniosła świetne rezultaty! U Oli nastąpiła zdecydowana poprawa mowy, jest więc ona w stanie się komunikować, co jest dla nas bardzo ważne. Nie jest to jeszcze mowa taka jak sprzed wypadku. Wszyscy, łącznie z Olą marzą, by mówiła ona płynnie i wyraźnie, jednak sam fakt, że zaczęła mówić, jest wielką radością! Ola jest już w stanie sama przełykać płynne formy pożywienia oraz zaczęła chodzić! Jeszcze wiele pracy nad samym sposobem poruszania się, najważniejsze jest jednak to, że Ola idzie cały czas do przodu! Jeszcze niedawno nie było mowy, by była w stanie czytać np. książkę. Teraz daje radę przeczytać kilka linijek sama, a co niesamowite zaczyna też sama ręcznie pisać! Ma bardzo dobre nastawienie, bardzo się stara i chce walczyć. Przed nią jeszcze długa droga, ale wiele przeszkód już pokonała. Rehabilitacja jest jej największą szansą i nadzieją. Dlatego każda wpłata jest niesamowicie ważna i bardzo o nią prosimy. Nasza historia: Jako nasza córka nigdy nie sprawiała problemów. Jako starsza siostra - najlepsza na świecie! Zawsze starała się być samodzielna. Uczyła się i pracowała. Miała mnóstwo marzeń i planów na przyszłość, które chciała zrealizować wspólnie ze swoim chłopakiem. 22 listopada świat się nam zatrzymał. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Ola miała wypadek samochodowy... Trafiła do szpitala na OIOM. Śpiączka farmakologiczna, złamanie kości w obrębie miednicy i kręgosłupa, liczne złamania żeber, stłuczenia płuc, które nie pozwalały na samodzielne oddychanie i co najgorsze - uraz mózgu i niedowład prawostronny. Po 3 tygodniach Ola otworzyła oczy, jednak nie było z nią kontaktu.  Po 4 tygodniach pobytu na OIOMIE stan zdrowia Oli na tyle się poprawił, że została przeniesiona na oddział neurotraumatologii na dalsze leczenie. POtem rozpoczęła się rehabilitacja. Niestety przewyższa możliwości finansowe naszej rodziny...  Ola siłę do walki ma ogromną, my musimy tylko umożliwić jej tę walkę o zdrowie. Kochamy ją i pragniemy dać jej szansę na normalne życie po wypadku. Dlatego zwracamy się do Was z wielką prośbą o wsparcie finansowe, w tej trudnej dla nas walce. Pomożecie wrócić córce, siostrze, przyjaciółce, koleżance Oli do pełnej sprawności.  Rodzina i przyjaciele Oli

29 260,00 zł ( 32,35% )
Brakuje: 61 187,00 zł
Jacek Jagusiak
Jacek Jagusiak , 39 lat

Śpiączka cukrzycowa i covid omal nie zabiły Jacka! Pomóż!

Ostatnie miesiące to dramat, który rozgrywa się na oczach całej naszej rodziny. Nagle rozpoznana choroba, która nie dawała o sobie wcześniej znać, prawie zabrała mojego ukochanego męża. Ciężko pogodzić się z tak trudną sytuacją, jednak przy życiu trzyma nas nadzieja – że skuteczna rehabilitacja pozwoli na powrót Jacka do domu.  Bałam się, tak naprawdę wciąż się boję, zastanawiając się, co przyniesie jutro. W ostatnim czasie mój mąż Jacek trafił do szpitala i zapadł w śpiączkę cukrzycową. Wcześniej niezdiagnozowana choroba dała o sobie znać nagle. Gorsze samopoczucie, zasłabnięcie, szpital… Po tygodniu mąż wybudził się, jednak to właśnie wtedy otrzymaliśmy następny cios – pozytywny wynik testu na koronawirusa, bardzo słabe rokowania i kolejna śpiączka… Ten stan trwał blisko dwa miesiące. Lekarze nie dawali mężowi większych szans na to, że wyjdzie z tego stanu obronną ręką. 20% szans na to, że Jacek przeżyje. Takie były rokowania… Jednak on jest z nami, żyje i wciąż walczy! Pomimo wielu skutków ubocznych choroby, problemów z płucami i oddychaniem, drastycznej utraty wagi, czy problemów z pamięcią, chęć powrotu do zdrowia trzyma Jacka przy życiu. Chciałby być już w domu, gdzie czekają na niego nasze dzieci. Wygrał pierwszą bitwę, ale to nie koniec walki. Do tej pory pracował zarówno mąż jak i ja. Dziś mam na utrzymaniu cały dom, dzieci, a także męża, który musi mieć zapewnioną jak najlepszą rehabilitację. By mógł wrócić do dawnego zdrowia i być sprawnym człowiekiem.  Koszt miesięcznego pobytu to blisko 10 tysięcy złotych. Lekarze nie pozostawili złudzeń – pół roku to minimalny czas terapii w specjalistycznym ośrodku. Nie mamy takich pieniędzy, dlatego bardzo prosimy o pomoc! Mamy jeszcze wiele wspólnych planów do zrealizowania. Chcemy, by nasze rodzinne marzenia mogły się spełnić. Sylwia, żona Jacka

29 269,00 zł ( 49,57% )
Brakuje: 29 774,00 zł
Mikołaj Stępień
Mikołaj Stępień , 7 lat

By niepełnosprawność nie stała na przeszkodzie do dobrego życia!

Mikołaj do 1. roku życia był zdrowym, uśmiechniętym dzieckiem. Później wszystko się zmieniło. Zrobił się coraz mniej obecny, zaczął wypowiadać tylko słowo "mama", nie lubi, jak się go przytula. Jego zachowanie bardzo mnie zaniepokoiło, zaczął krzyczeć w komunikacji miejskiej, na placu zabaw nie jest zainteresowany innymi dziećmi. Każdy kolejny dzień odkrywał nowe zaburzenia w rozwoju syna. Dziś Mikołaj ma już zdiagnozowany opóźniony rozwój mowy, nie komunikuje się w sposób werbalny. Nie da się przewidzieć jego zachowania, ma trudności społeczno-emocjonalne, zaburzenia czucia głębokiego oraz cierpi na nadwrażliwość. Rozumie mniej niż inne dzieci w jego wieku, a jego sprawność intelektualna jest troszkę niższa. Syn potrzebuje wielospecjalistycznych terapii zajęciowych, aby poprawić funkcjonowanie, rehabilitacji oraz zajęć z neurologopedą. Ponadto, aby usprawnić wzrok, niezbędna jest operacja oka. Proszę, pozwólmy Mikołajowi na poprawę jego funkcjonowania w społeczeństwie. To miły, kochany chłopiec, który potrzebuje Waszej pomocy. Agnieszka, mama

761 zł
Karol Lutnik
Karol Lutnik , 3 latka

Samotna matka walczy o sprawność dziecka! Pomóż!

Mój syn Karolek ma 4 miesiące. Dopiero przyszedł na świat, ma już za sobą ciężką przeprawę przez życie. Sama ciąża przebiegała z komplikacjami, pępowina dwunaczyniowa, za wysokie badania tarczycy, anemia… Mogłabym tak wymieniać bez końca. 3 października życie zwaliło mnie z nóg. Karol urodził się z przepukliną rdzeniowo- oponową i został od razu zabrany do Opola do kliniki, gdzie przyszedł operację. W grudniu ponownie pojechaliśmy do szpitala, gdzie wykonano rezonans magnetyczny. Lekarz zapewniał mnie,  że badanie będzie tylko formalnością, ale kiedy otrzymałam papiery z wynikami, mój świat po raz kolejny się załamał. Diagnoz było wiele… Zaburzony przebieg nerwów rdzeniowych, rozszczep kręgosłupa, nerka lewa położona w miednicy i zrotowana. Dostaliśmy skierowanie do neurologa i neurochirurga. Lekarz prowadzący powiedział, że będzie potrzebna rehabilitacja, by nie syn skończył na wózku inwalidzkim. Nie jestem w stanie tego wszystkiego sama udźwignąć. Syn nie ma taty, a ja nie mam niczyjej pomocy. Mimo wszystko walczę o syna każdego dnia. Walczę z zapartym tchem o jego sprawność, by mógł w przyszłości samodzielnie chodzić i rozwijać się prawidłowo. Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z prośbą o pomoc w zebraniu środków na sprzęt i na rehabilitację. Każda złotówka to ogromna pomoc. Dziękuję, mama Karolka

30 426 zł
Zbigniew Sołtysik
4 dni do końca
Zbigniew Sołtysik , 66 lat

Choroba odebrała sprawność i pasję! Nie pozwól, by odebrała siłę do dalszej walki!

W latach 80 Zbigniew był jednym z pierwszoligowych piłkarzy. Pracował jego trener, a jego całe życie związane było ze sportem. Każdy dzień, praca i wolna chwila… Ciężko uwierzyć w to, że choroba, które postępuje w zastraszającym tempie i zabrała to, co dla niego było sensem życia – sprawność.  Zbigniew cierpi na genetyczną chorobę neurodegeneracyjną – chorobę Picka. Ta okrutna diagnoza powoduje osłabienie napięcia mięśniowego, powoli doprowadzając człowieka do utraty władzy nad ciałem. Zbigniew zaczął chorować w 2017 roku. Na samym początku ciężko było określić, co się dzieje z jego organizmem, ciałem i spadkiem nastroju. Niestety rzutów choroby nie idzie przewidzieć… Pomimo zdiagnozowanej już kilka lat temu choroby pamiętamy, że jeszcze jesienią ubiegło roku, Zbigniew był w stanie sam się poruszać, spacerować, rozmawiać z nami. Dziś jest osobą leżącą, zależną całkowicie od innych. Pojawiły się problemy z komunikacją i mową. Gdy jest dobry dzień, Zbyszek jest w stanie wskazać potrzebny mu przedmiot, innego nie ma siły podnieść ręki.  Jeden z najlepszych piłkarzy Zagłębia Sosnowiec, trener w klubie Warta Zawiercie. Całe jego życie było ściśle związane ze sportem. Kochał ruch, aktywnie spędzał każdy dzień. Choroba odebrała mu pasję, pracę i sens życia. Marzymy, by mu pomóc i poprawić jakość życia… Zatrzymać przebieg choroby, która powoli go zabija. Rehabilitacja jest jedyną szansą na spowolnienie choroby i poprawę jego sprawności. Wózek, który w tym momencie posiadamy, przestaje być użyteczny, ponieważ Zbyszek nie jest w stanie utrzymać w nim pionu. Te wszystkie potrzeby generują ogromne koszty, a nasze oszczędności znikają w mgnieniu oka. Czy pomożesz nam w walce o dłuższe życie Zbigniewa? Bliscy Zbyszka MEDIA O ZBIGNIEWIE ➤ katowickisport.pl – Były piłkarz Zagłębia Sosnowiec potrzebuje pomocy ➤ zawiercie.naszemiasto.pl – Zbigniew Sołtysik, były trener Warty Zawiercie i sportowiec, potrzebuje pieniędzy na rehabilitację

27 673,00 zł ( 40,92% )
Brakuje: 39 939,00 zł
Agnieszka Zalewska
Agnieszka Zalewska , 67 lat

Jedna kobieta i ogrom cierpienia! Agnieszka znów potrzebuje pomocy!

Wciąż walczę. Każdego dnia, w każdej mojej chwili, od momentu, w którym się budzę, aż do godziny zaśnięcia. Choroby zabierają mi wszystko, wciąż sięgając po więcej. Coraz częściej czuję się bezsilna. Ciężar chorób mnie przygniata. W walce o zdrowie jestem sama i tak bardzo się boję, że polegnę...  Cukrzyca, choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa, uszkodzenie nerwów słuchowych, miażdżyca, marskość nerki. Moje diagnozy można wymieniać i wymieniać. Każda z nich to nie tylko kolejne strony w grubej teczce historii chorób, każda z nich to ból, strach, niepewność i pogrzebane nadzieje na lepsze jutro.  Pogodziłam się z tym, że jestem chora, ale los zadaje mi cios za ciosem. Uszkodzenie nerwów wzrokowych pogłębia się, utrudniając każdą chwilę mojego życia! Problemem jest dla mnie wyjście z domu, porozumienie się z kimkolwiek. Nigdzie nie jestem już bezpieczna! Zakup aparatów słuchowych bardzo mi pomógł, jednak to jedynie kropla w morzu moich potrzeb. Tak bardzo chcę móc, choć na chwilę uwolnić się od bólu i ograniczeń. Dlatego wciąż walczę i w tej walce nie odpuszczę. Błagam, pomóż mi, raz jeszcze! Agnieszka

99 351 zł
Maja Andratowicz
11 dni do końca
Maja Andratowicz , 12 lat

Jedna z czterech w Polsce! Maja walczy z chorobą genetyczną i potrzebuje Twojej pomocy!

Choroba to zawsze bezsilność. Choroba to zamartwianie się o to, co przyniesie przyszłość, a patrzenie na chorobę dziecka to ból, którego nie można opisać słowami. Taka sytuacja zmienia sytuację całej rodziny, przewartościowuje życie i sprawia, że liczy się tylko jedno – walka o sprawność dziecka. My dla Mai zrobimy wszystko, będziemy szukać wsparcia wszędzie. Jednak sami nie zdołamy zebrać kwoty potrzebnej na leczenie... Nasza córka zmaga się z bardzo rzadką wadą genetyczną pod postacią mutacji w genie CTNNB1. W Polsce jest tylko czworo dzieci z tą chorobą, przez co wciąż nie ma schematów walki z nimi. Gdy sytuacja zdrowotna naszej córki się pogarszała, nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy się w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz…  Maja miała 6 miesięcy, gdy zaczęliśmy zauważać jej problemy z trzymaniem główki oraz napięciem mięśniowym. Lekarze ocenili, że jest to mózgowe porażenie dziecięce. Jednak ta diagnoza nie dawała nam to spokoju. Lata rehabilitacji nie dawały takich efektów, jak sobie wyobrażaliśmy. Szukaliśmy dalej… Mamy szczęście do ludzi, na których trafiliśmy i którzy pokierowali nas, by szukać podobnych przypadków za granicami naszego kraju. Tak dotarliśmy do kliniki w Stanach Zjednoczonych, gdzie prowadzone są badania nad wprowadzeniem leku, który mógłby pomóc także Mai! Czekamy na dalsze informacje i wycenę leczenia… Jednak już teraz wiemy, że koszty na pewno liczone będą w milionach. Choroba Majki zabiera jej sprawność. Oprócz problemów z poruszaniem się pojawiają się zachowania podobne do autyzmu, upośledzenie mowy i wiele innych zaburzeń. W Polsce właściwie błądzimy w poszukiwaniu ratunku. Tracimy czas, który zabiera Mai szanse na przyszłość!  Córeczka zmaga się z tymi wszystkim zaburzeniami, mimo że cały czas jest intensywnie rehabilitowana. Mimo że robimy wszystko, co możemy... Promyk nadziei zaświecił dla nas za oceanem. Prowadzone są tam badania, których wyniki wyglądają obiecująco. Ogromnie wierzymy, że uda nam się dostać do tamtejszych lekarzy, którzy pomogą naszej rodzinie. Wiemy tylko, że w walce o przyszłość Mai musimy podjąć rękawicę! Prosimy, pomóż nam! Rodzice  

5 971 zł
Aleksandra Dybał
7 dni do końca
Aleksandra Dybał , 8 lat

Wcześniactwo nie może być wyrokiem! Pomóż!

Nie tak miała rozpocząć się nasza wspólna przygoda. Od pierwszych chwil życia zbyt mała, zbyt niegotowa Olunia walczyła o swoje życie i sprawność.  Myślałam, że córeczka przyjdzie na świat o czasie. Niestety, córka jest wcześniakiem, urodziła się w 33 tygodniu ciąży. Z powodu przedwczesnego porodu córeczki musieliśmy zacząć rehabilitować ją już od trzeciego miesiąca życia. Tylko dzięki swojej determinacji, a także pracy ze specjalistami w wieku 3,5 roku zaczęła chodzić. Każdego dnia walczymy o samodzielność, jednak ta walka pochłania ogromne pieniądze. Każda przerwa, chwila zwątpienia, mniejsza ilość godzin rehabilitacji daje nam do zrozumienia, że nie ma na to miejsca w naszej walce. Leczenie pozwala Oli w każdy dzień wchodzić z większą pewnością — dlatego to tak bardzo dla nas ważne!  Przed nami dużo pracy, długa droga, na końcu której znajduje się upragniony cel — sprawność! Bardzo proszę, pomóż jej w pełni cieszyć się dzieciństwem! Monika, mama

626 zł
Alan Sorówka
Alan Sorówka , 9 lat

Jeśli ten chłopiec zostanie bez leczenia, nigdy nie będzie samodzielny!

"Poród będzie dzisiaj – musimy ratować matkę… O dziecko będziemy walczyli później" – tak powiedzieli nam w oczy w 26 tygodniu ciąży… Jeśli macie dzieci, wiecie, co znaczą takie słowa i jak trudno po nich ustać na nogach. Chciałem go zobaczyć, byłem gotowy na mojego synka, a nie na śmierć i walkę o życie ich dwojga. Lekarze byli pewni, że jest jakiś problem z serce, dlatego podjęli decyzję o zakończeniu ciąży w 26 tygodniu. Robiłem wszystko, by nie tracić głowy. Mój synek dostał jeden mały punkcik z tych 10 w skali Apgar. Urodził się z deformacją lewej rączki, która przypominała bardziej podkurczone skrzydełko niż normalną dłoń. Nie miało to wtedy znaczenia. Serce działało – żył, patrzył. Pierwszy płacz usłyszeliśmy pod koniec lipca jak usunęli mu rurkę z buzi przez którą oddychał będąc w inkubatorze. Mój syn żył! Umiałem się tym cieszyć, może nawet bardziej niż wcześniej. Traciłem ich oboje, a teraz wszystko odzyskałem. Alanek trafił do inkubatora z małopłytkowością i niewydolnymi nerkami. Ważył 800 gramów – mniej niż torebka cukru. Lekarze byli ostrożni z prognozami, bo kiedy dziecko jest tak małe, może stać się wszystko. Wybuchła bomba – zatrzymały się nerki. Alanowi zmieniono leczenie,podniesiono ciśnienie i nerki ruszyły. To były chwile, których się nie zapomina, kiedy takie maleństwo znosi trudy leczenia i walczy o życie. Ja walczyłem, żeby się nie rozsypać, żeby wciąż czekać na cud, na chwilę, w której ktoś powie, że wszystko będzie dobrze. Kiedy zabieraliśmy go do domu miał nieco ponad 2,5 kilograma. To, że był w domu, traktowaliśmy jako wielkie zwycięstwo. Patrzyliśmy na niego jak spał, był taki malutki i bezbronny. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że coś jest nie tak. Dla niego liczył się dotyk i ciepło matki – dla niego wszystko było w porządku. My wstrzymywaliśmy oddech.Żona pierwszy raz przytuliła Alana dokładnie w dniu ojca tzn. 23 czerwca. Prawie dwa miesiące czekaliśmy na ten moment... Alanek zaczął rosnąć, rozwijać się, wolniej, ostrożniej, ale parł do przodu. Rozpoczęliśmy rehabilitację, by nadgonić uciekający czas. Alanek dostał pierwsze w życiu okularki, przez które wreszcie zobaczył świat. Wada wzroku była potężna, -8, ale to nie nasz największy problem. Alanek rozwija się wolniej, ale nadrabia. Jest pod ciągłą kontrolą neurologiczną, okulistyczną, neurologiczną, ortopedyczną.    Dzięki Wam przeprowadziliśmy operację rączki, ale przed nami kolejne zmagania w walce o zdrowie Alanka. Potrzebujemy pomocy, bo kolejne problemy ze zdrowiem naszego synka sprawiają, że sami nie dajemy już rady. Proszę Państwa o pomoc dla mojego synka, który ma przed sobą całe życie. Marzę, by kiedyś mógł rzucić mi się na szyję i objąć mnie rękami. Marzę, by czas, kiedy boli, kiedy niepełnosprawność tak bardzo ogranicza, przeszedł do historii.  Mama

1 880 zł