Jedno dziecko i ogrom cierpienia! Laura potrzebuje Twojej pomocy!
Laura ma 3-latka i przyszła na świat jako całkowicie zdrowe dziecko. Do drugiego roku życia rozwijała się prawidłowo, była bardzo żywiołowa, radosna i pełna energii. Niestety, w jednej chwili wszystko się zmieniło. Laura zaczęła zachowywać się inaczej... Była apatyczna, dużo spała, nie wykazywała chęci do zabawy... Czuliśmy, że dzieje się coś niepokojącego, jednak nawet w najgorszych snach nie spodziewaliśmy się, że nasza codzienność lada moment zmieni się tak drastycznie. Pierwszym objawem, który wzbudził nasz niepokój, było to, że Laura zaczęła kuleć na jedną nogę. Niezwłocznie udaliśmy się do lekarza pierwszego kontaktu, który po konsultacji stwierdził podejrzenie zapalenia stawu biodrowego. Skierował nas na USG bioderek, które potwierdziło diagnozę... Rozpoczęliśmy leczenie. Niestety z racji tego, że wybuchła epidemia COVID-19 leczenie zostało wstrzymane i zostaliśmy skierowani na teleporadę, po której lekarz zbagatelizował sprawę. Kazał dalej obserwować stan Laury, który w dalszym ciągu się pogarszał. Córeczka stawała się bardziej senna, markotna i traciła siły. Byliśmy bardzo zaniepokojeni. Postanowiliśmy więc działać na własną rękę. Pojechaliśmy z Laurą do polecanego lekarza ortopedy w Słupsku. Pierwsza wizyta opierała się na zbadaniu nóżek pod kątem zapalenia, które zostało stwierdzone przez pierwszego lekarza. Faktycznie ta diagnoza się potwierdziła, jednak dodatkowo lekarz zaniepokoił się uciekającą lewą nóżką. Po obejrzeniu USG zrobionego wcześniej, potwierdził zapalenie biodra i zauważył niewielkie zbieranie się płynu w stanie zapalnym... Stwierdził, że zapalenie powinno ustać samoistnie i zalecił nam obserwację uciekającej nóżki. Minęły kolejne dwa tygodnie. Niestety z Laurą było coraz gorzej... Jej stan zdrowia pogarszał się jeszcze bardziej. Byliśmy przerażeni! Postanowiliśmy ponownie udać się do lekarza, który tym razem stwierdził, że to coś poważniejszego, a problem nie leży po stronie ortopedycznej. Niezwłocznie wysłał nas na SOR... Lekarz, który przyjął nas w szpitalu po rozmowie, objawach i jej zachowaniu, zalecił szereg kolejnych badań, w tym rezonans głowy. Wtedy usłyszeliśmy, że Laura ma guza w tylnej jamie czaszki! Na początku byliśmy w szoku. Nie mogliśmy w to uwierzyć i nie myśleliśmy racjonalnie. Na szczęście lekarz w Słupsku wykazał się dużym doświadczeniem i zainteresowaniem stanem zdrowia naszej córeczki. Dzięki jego zaangażowaniu Laura już następnego dnia została przetransportowana do szpitala dziecięcego w Warszawie, gdzie zaczęła się prawdziwa walka o jej zdrowie i życie. Na miejscu lekarze zalecili następne badania i powtórny tomograf, który niestety potwierdził straszliwą diagnozę... Konieczne było jak najszybsze przeprowadzenie operacji, ponieważ życie Laury było poważnie zagrożone! Przygotowanie do zabiegu trwało dwa dni, które dla nas były wiecznością... W dniu operacji zostaliśmy poinformowani o możliwości wystąpienia powikłań. Bardzo się baliśmy, niestety wiedzieliśmy, że nie ma innego wyjścia. Bez operacji nasze dziecko nie miałoby szans na przeżycie... Zabieg trwał 12 godzin! Usunięcie guza przebiegło pomyślnie, lecz podczas operacji Laura straciła wzrok. Obecnie córka poznaje świat wyłącznie za pomocą dotyku i słuchu. Jest bardzo aktywną dziewczynką, cieszy się każdym dniem, lecz potrzebuje opieki na każdym kroku... Przed nami kolejne konsultacje, wyczerpujące badania i częste wizyty w szpitalach. Specjaliści dają naszej córce szansę na odzyskanie wzroku oraz odzyskanie zdrowia. Jednak, aby do tego doszło potrzebna jest intensywna rehabilitacja, zajęcia i zabiegi... Wydatki z każdym dniem rosną i już teraz znacznie przekraczają nasze możliwości. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o wsparcie... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Rodzice