Walka samotnej matki o prawidłowy rozwój syna!
Gdybym miała inne wyjście, nie znalazłabym się tutaj. W momencie, gdy nagle zostałam z synem sama, ciężar na moich barkach stał się dla mnie już zbyt duży… Krystian ma 3 lata. Zdiagnozowano u niego autyzm dziecięcy. Jego start już od samego początku był trudny... Mój poród przebiegł bardzo ciężko. Wystąpiło dużo powikłań – niedotlenienie mózgu, zamartwica, aspiracja smółki, zachłyśnięcie zielonymi wodami. Mój maleńki synek niemal od razu po przyjęciu na świat musiał być reanimowany! Jego życie było zagrożone. To było straszne przeżycie, którego nie życzę nikomu… Od razu po porodzie został przewieziony na intensywną terapię noworodka do szpitala w Warszawie. Miał hipotermię. Przez dwa długie tygodnie wykonywano mu dużo badań i poddawano leczeniu. Później, przez jakiś czas, było całkiem dobrze. Coś jednak ciągle budziło mój niepokój. Gdy Krystian skończył 1,5 roku, jego nieprawidłowości w rozwoju zaczęły być coraz bardziej widoczne. Synek nie reagował na swoje imię, nie słuchał, często obracał się dookoła. Jego ulubioną zabawą było kręcenie kółkami w samochodzikach… Wiedziałam, że coś jest nie tak. Podjęłam współpracę z lekarzami oraz wieloma specjalistami. W listopadzie 2021 roku postawiono diagnozę. Okazało się, że to autyzm dziecięcy. Dwa tygodnie później zakończył się mój związek z mężem, tatą Krystiana... Zostałam sama z dzieckiem. Nie mogłam jednak się poddać. Zorganizowałam terapię, która w przypadku tego zaburzenia jest bardzo ważna. Później zapisałam syna do przedszkola integracyjnego. Jest jednak minus – placówka oddalona jest o 25 km od naszego miejsca zamieszkania, a to generuje dodatkowe, wysokie koszty. Pobyt w przedszkolu wiąże się z tym, że każdego dnia muszę przejechać niemal 100 km! Z tego powodu Krystian nie uczęszcza codziennie do przedszkola. Koszty paliwa są dla mnie zbyt wysokie, a przecież mam jeszcze inne wydatki związane z jego terapią. Synek ma słabą odporność i często choruje. Sytuację komplikuje duża nietolerancja oraz wybiórczość pokarmowa. Oprócz tego, pojawiają się kolejne przeszkody, które utrudniają jego rozwój oraz naszą komunikację – Krystian nadal nie mówi, nie reaguje na własne imię i polecenia, ma nadwrażliwość dotykową i słuchową. Występują także ataki paniki w miejscach dla niego nieznanych, a gdy coś dzieje się nie po jego myśli, wówczas szczypie i bije. Chciałabym, aby moje dziecko codziennie uczęszczało do przedszkola. On tego bardzo potrzebuje! Cały czas muszę zapewnić mu także stałą opiekę psychologa, pedagoga, logopedy oraz udział w terapii integracji sensorycznej. Znalazłam się w sytuacji, z której sama nie znajdę wyjścia. Tutaj nie chodzi o mnie, a o mojego syna, któremu sama nie jestem już w stanie pomóc… Paulina, mama