Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krystian Anasiński
Krystian Anasiński , 5 lat

Walka samotnej matki o prawidłowy rozwój syna!

Gdybym miała inne wyjście, nie znalazłabym się tutaj. W momencie, gdy nagle zostałam z synem sama, ciężar na moich barkach stał się dla mnie już zbyt duży… Krystian ma 3 lata. Zdiagnozowano u niego autyzm dziecięcy. Jego start już od samego  początku był trudny... Mój poród przebiegł bardzo ciężko. Wystąpiło dużo powikłań – niedotlenienie mózgu, zamartwica, aspiracja smółki, zachłyśnięcie zielonymi wodami. Mój maleńki synek niemal od razu po przyjęciu na świat musiał być reanimowany!  Jego życie było zagrożone. To było straszne przeżycie, którego nie życzę nikomu… Od razu po porodzie został przewieziony na intensywną terapię noworodka do szpitala w Warszawie. Miał hipotermię. Przez dwa długie tygodnie wykonywano mu dużo badań i poddawano leczeniu.  Później, przez jakiś czas, było całkiem dobrze. Coś jednak ciągle budziło mój niepokój. Gdy Krystian skończył 1,5 roku, jego nieprawidłowości w rozwoju zaczęły być coraz bardziej widoczne. Synek nie reagował na swoje imię, nie słuchał, często obracał się dookoła. Jego ulubioną zabawą było kręcenie kółkami w samochodzikach… Wiedziałam, że coś jest nie tak. Podjęłam współpracę z lekarzami oraz wieloma specjalistami.  W listopadzie 2021 roku postawiono diagnozę. Okazało się, że to autyzm dziecięcy. Dwa tygodnie później zakończył się mój związek z mężem, tatą Krystiana... Zostałam sama z dzieckiem.   Nie mogłam jednak się poddać. Zorganizowałam terapię, która w przypadku tego zaburzenia jest bardzo ważna. Później zapisałam syna do przedszkola integracyjnego. Jest jednak minus – placówka oddalona jest o 25 km od naszego miejsca zamieszkania, a to generuje dodatkowe, wysokie koszty. Pobyt w przedszkolu wiąże się z tym, że każdego dnia muszę przejechać niemal 100 km! Z tego powodu Krystian nie uczęszcza codziennie do przedszkola. Koszty paliwa są dla mnie zbyt wysokie, a przecież mam jeszcze inne wydatki związane z jego terapią.  Synek ma słabą odporność i często choruje. Sytuację komplikuje duża nietolerancja oraz wybiórczość pokarmowa. Oprócz tego, pojawiają się kolejne przeszkody, które utrudniają jego rozwój oraz naszą komunikację – Krystian nadal nie mówi, nie reaguje na własne imię i polecenia, ma nadwrażliwość dotykową i słuchową. Występują także ataki paniki w miejscach dla niego nieznanych, a gdy coś dzieje się nie po jego myśli, wówczas szczypie i bije.  Chciałabym, aby moje dziecko codziennie uczęszczało do przedszkola. On tego bardzo potrzebuje! Cały czas muszę zapewnić mu także stałą opiekę psychologa, pedagoga, logopedy oraz udział w terapii integracji sensorycznej. Znalazłam się w sytuacji, z której sama nie znajdę wyjścia. Tutaj nie chodzi o mnie, a o mojego syna, któremu sama nie jestem już w stanie pomóc…  Paulina, mama

1 498 zł
Dawid Mrówczyński
Dawid Mrówczyński , 7 lat

Walka Dawida będzie trwać przez całe życie! Pomóż!

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym okazało się, że zostanę mamą. Szczęście, łzy, radość, strach, czy sobie na pewno poradzę, to emocje, które nieustannie mieszały się w moim sercu. Jeszcze w tamtym momencie nie myślałam o tym, że moje dziecko może urodzić się chore. Gdy po raz pierwszy mogła go przytulić, kiedy był już na świecie, wiedziałam, że mam przy sobie to, co najważniejsze - mojego synka.  Gdy Dawid nie miał jeszcze trzech lat, zauważyłam, że z synkiem dzieje się coś niepokojącego. Czułam, że coś jest nie tak i jak najszybciej zaczęłam odwiedzać licznych specjalistów. Z czasem otrzymałam diagnozę, której nie chciałby usłyszeć żaden rodzic. Wiem bowiem, że zaburzeń Dawida nie da się wyleczyć, a można jedynie starać się je przechytrzyć dzięki specjalistycznym terapiom. Mój synek zmaga się z afazją i autyzmem... Dawid, by móc stawić czoło przeciwnościom, powinien być rehabilitowany. To jednak wiąże się ze sporymi wydatkami, które coraz trudniej mi udźwignąć. Wiem, że mój synek zasługuje na wszystko, co najlepsze, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Choć nie jest mi łatwo, proszę, wesprzyj nas...  Patrycja, mama Dawida   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 496,00 zł ( 11,71% )
Brakuje: 11 270,00 zł
Wiktoria i Kornelia Rękas
Wiktoria i Kornelia Rękas , 6 lat

Wiktoria i Kornelia potrzebują Twojej pomocy❗️

Dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie!  Niestety, kiedy stan Wiktorii już się poprawiał, okazało się, że jej siostra Kornelka potrzebuje pomocy! Nasza historia: Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Wiktorię, wiedziałam, że będę w stanie zrobić dla niej wszystko. Że poświęcę jej całe moje życie. Kiedy się urodziła, ważyła tylko 700 gramów. Kornelia urodziła się w 39 tygodniu ciąży. Obie córeczki są dla nas największymi skarbami. Wiktoria pierwsze tygodnie spędziła w inkubatorze. Miała założony cewnik i stomię. Intensywna, wykańczająca rehabilitacja trwa, odkąd opuściłyśmy szpital. Do tego zajęcia z psychologiem, logopedą, neurologiem, endokrynologiem i szeregiem innych specjalistów. Wytężona praca dała świetne rezultaty. Wiki będzie już zawsze potrzebowała pomocy, tak samo jej siostrzyczka. Gdy Kornelka skończyła 6 miesięcy, nadal nie gaworzyła i nie siedziała. Do 8 miesiąca nawet nie raczkowała i nie potrafiła się odwrócić jak niemowlę. Z rehabilitacją musieliśmy poczekać przez falę covida, więc zaczęliśmy ją kiedy Kornelka miała 15 miesięcy. Wtedy usiadła, 3 miesiące później zaczęła raczkować, a pierwsze kroki postawiła w wieku 2 lat.  Do dziś uczęszczamy na rehabilitację, ale córeczka ma obniżone napięcie mięśniowe. Sama przejdzie około 30 kroków, po czym się potyka. Potrzebuje też stałej opieki, ma problemy z rozumieniem poleceń, w wieku 4 lat mówi może 10 słów. Wczesne wspomaganie rozwoju i kształcenie specjalne są niezbędne; Kornelka ma podejrzenie autyzmu – boi się głośnych dźwięków i muzyki, wtedy krzyczy i rzuca o podłogę. Do tego nadal używa pampersów i oczywiście ma problemy z mówieniem. Lekarze określają jej rozwój na opóźnienie około 2,5 roku.  Opłaty za leczenie i dalszą diagnostykę są ogromne, dlatego postanowiliśmy jeszcze raz poprosić o pomoc. Zarówno Wiktoria jak i Kornelka potrzebują pomocy, by w przyszłości mieć szansę na zdrowie i sprawność. Z całego serca pragniemy, by pewnego dnia obie mogły bawić się i funkcjonować jak inne dzieci. Przed nimi jeszcze całe życie. Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

1 496,00 zł ( 35,15% )
Brakuje: 2 760,00 zł
Teresa Szczęk
Teresa Szczęk , 74 lata

Niech w życiu mamy, nigdy nie zabraknie światła!

Dla swoich dzieci jesteśmy w stanie zrobić wszystko, by ułatwić im przyszłość i dać jak najlepszy start. Z czasem, po wielu latach okazuje się, że to my – dzieci musimy zrobić wszystko, by ułatwić życie naszym rodzicom. Moja mama ma już 73 lata. Choruje na cukrzycę, która z każdym rokiem zabierała po trochu jej coraz więcej. Najbardziej ucierpiał jej wzrok. Mikrozakrzepy, obrzęki, coraz większe przygnębienie i poczucie niepewności, które uniemożliwiają samodzielne funkcjonowanie.  Jedynym rozwiązaniem są zastrzyki, które spowolnią ten straszny proces, a nawet mogą poprawić jakość widzenia. Jeden zastrzyk to koszt prawie dwóch tysięcy złotych. Emerytura mamy nie pozwala na taki wydatek. Nawet moje wsparcie musiałoby potrwać kilka tygodni, żebyśmy uzbierały na jedno podanie. A to jedyna szansa, aby poprawić komfort jej życia. Jedynym rozwiązaniem na podjęcie terapii i jej opłacenie jest założenie zbiórki i uczciwy apel do ludzi o wsparcie. O ułatwienie tego co przed nami, o to by w życiu mamy nigdy nie zabrakło światła. Magda, córka Teresy

1 489 zł
Dorota Konarzewska i Janina Michalska
Dorota Konarzewska i Janina Michalska , 62 lata

80-letnia matka resztkami sił walczy o ukochaną córkę. Potrzebna pilna pomoc!

Dziecko, mimo że dorasta, nigdy nie przestaje być najważniejsze. A jeśli dziecku dzieje się krzywda, matka cierpi podwójnie, niezależnie od wieku. Dla mojej córki los jest okrutny... Dorota ma już ponad 60 lat, a od ponad 20 zmaga się ze skutkami bezlitosnej choroby. Kiedy w 1998 roku Dorota przeszła zapalenie mózgu, świat całej naszej rodziny wywrócił się do góry nogami. Piękna kobieta z wieloma pasjami i planami na przyszłość, zawsze sumiennie wykonująca swoją pracę i wywiązująca się ze swoich obowiązków. Przez cały okres choroby opiekowałam się córką sama, mąż zmarł na guza trzustki. Było ciężko, ale dawałyśmy sobie radę... Niestety nadszedł czas, że i ja zaczęłam potrzebować pomocy. Zdiagnozowano u mnie złośliwego raka piersi oraz węzłów chłonnych. Na czas mojego leczenia córkę umieszczono w specjalistycznym ośrodku. Starałam się znaleźć miejsce dla córki bliżej domu, niestety bezskutecznie. W tej chwili jestem po przebytym leczeniu onkologicznym i czuję się zdecydowanie lepiej. Rozpoczęłam intensywne starania o odzyskanie córki. Uważam, że jej miejsce jest przy mnie, dam radę i potrafię zapewnić jej najlepszą opiekę. Dzieli nas teraz ponad 100 km… 2 godziny jazdy w jedną stronę. Wiele czynności, które córka potrafiła robić sama lub z moją pomocą zostało przez ten czas zapomnianych, nie pilnowanych, utraconych. Dorota nadal potrzebuje stałej opieki, nie potrafi wykonać prostych, codziennych czynności. Widzę, że jej ogólne samopoczucie bardzo się pogorszyło, ma ogromne luki w pamięci i mimo że tego nie komunikuje, to bardzo cierpi.  Wierzę, że rodzina powinna trzymać się razem, a miejsce mojej córki jest przy mnie, w domu. Jednak potrzebuję Waszej pomocy. Żyję z niewielkiej emerytury. Są dni, kiedy brakuje na chleb. Ciężka sytuacja finansowa zmusza mnie do proszenia o wsparcie, aby ułatwić mi opiekę nad córką i zapewnić stałą rehabilitację. Samochód umożliwi mi odzyskanie córki i zapewnienie jej możliwości dostępu do niezbędnej opieki, wizyt u lekarzy, rehabilitacji. Teraz, gdy w końcu mogę odwiedzać ją w ośrodku, chciałabym zająć się opieką nad nią i doprowadzić do jak najlepszej formy. Boli mnie kiedy widzę, jak stan córki się pogarsza… Zrobię wszystko, aby wróciła do domu! Proszę, pomóż mi! Mama Doroty - Janina

1 489 zł
Nikola Gręda
Nikola Gręda , 11 lat

Potrzebna pomoc w trudnej walce o nadzieję❗️Nadzieję, że będzie lepiej❗️

Nikola walczy od pierwszych chwil na świecie… A ja codziennie zadaję sobie pytanie dlaczego? Dlaczego tak wiele zabiera choroba? Moja córeczka jest małą, 9-letnią, śliczną dziewczynką, która nadal nie mówi, nie chodzi, nie jest samodzielna. Wiem, że nigdy nie przestanę walczyć o jej przyszłość! Dlatego powstała ta zbiórka! Chciałabym sprawić, żeby chociaż troszkę było kiedyś łatwiej…  Czuje wielką niesprawiedliwość. Codziennie budzę się z pytaniem, dlaczego moje dziecko? Niestety nigdy nie dostanę odpowiedzi i nigdy nie odwrócę losu. Pozostaje działać i nie obracać się za siebie.  Jako mama muszę zadbać, by Nikolka miała opiekę, która da nadzieję na lepsze jutro! Nasza walka trwa już lata. Ze wszystkich swoich sił próbuję ratować przyszłość córki, ale na naszej drodze wciąż wyrastają nowe problemy... Moja córeczka przyszła na świat z niską wagą urodzeniową i wodonerczem. Pierwszym jej chwilom towarzyszył strach! Okazał się on być niczym w porównaniu z późniejszymi problemami...  W kolejnych latach u córki zdiagnozowano wadę serduszka i mikrodelecję. Całe nasze życie poświęcone jest walce z chorobami córki, a mimo to ich skutki i tak wyprzedzają nas o krok. Nikola nie mówi, nie chodzi i nie je zupełnie samodzielnie.  Dopiero od niedawna jej jedzenie nie musi być miksowane. Pije nadal przez słomkę. Bawi się sama ze sobą i słucha muzyki, to jej najczęstsze aktywności. Ze względu na dużą odległość dzielącą nasz dom od szkoły specjalnej, Nikolka w tygodniu mieszka w internacie. Całodobowa opieka jest konieczna, a to jedno z 4 dzieci, które mam w domu. Nie byłabym w stanie dać jej tyle, co dają indywidualne lekcje i zajęcia. Sukcesy, które osiąga, są bardzo malutkie, ale każde następne cieszą jeszcze bardziej. Na etapie rozwojowym, na jakim jest Nikolka, doceniamy najmniejsze szczegóły!  Bardzo potrzebuję Państwa pomocy, by zapewnić jej lepszą przyszłość! Chcę, dla niej wszystkiego, co najlepsze, jak każdy rodzic. Być może nie jest to niczym nadzwyczajnym, ale ja nie walczę o wygórowane potrzeby i oczekiwania... Ja chciałabym po prostu, żeby kiedyś nie była zależna od innych! Żeby była bezpieczna, żeby nie było gorzej. Chciałabym mieć pewność, że próbowaliśmy wszystkiego…  Codzienna rehabilitacja, leczenie i nauka to kosztowna konieczność! Żeby móc to zapewnić Nikolce, muszę prosić o pomoc…  Mama

1 482 zł
Jarosław Kołakowski
9 dni do końca
Jarosław Kołakowski , 51 lat

Tata dwójki dzieci i UDAR❗️Pomóż Jarkowi wrócić do siebie, do pracy, do rodziny...

Przez wiele lat kierownica była jego najlepszą przyjaciółką i największą życiową pasją. Jazda ciężarówką była jego powołaniem. Większą miłością darzył tylko swoje dwoje nastoletnich dzieci - Kacpra i Wiktorię. Jarek, mój brat, od dwudziestu pięciu lat jest zawodowym kierowcą... A w zasadzie powinienem powiedzieć "był", bo po tym, co się stało, nic już nie jest takie jak kiedyś... Jarek bardzo potrzebuje pomocy, by wrócić do sprawności i  pracy... Jarek kochał jeździć, kochał być potrzebny, kochał pomagać i mieć świadomość, że dzięki jego pracy ludzie mają zawsze dostarczone na czas to, czego potrzebują. Gdy nie jeździł i miał wolny czas, starał się spędzać go z dziećmi... Kacper i Wiktoria to dwójka zdolnych i mądrych nastolatków, poza którymi mój brat świata nie widzi. Dzieciaki go uwielbiają, bo jest wspaniałym ojcem - fajnym, ciepłym, troskliwym. Jarek ma też nas – najbliższą rodzinę. Zawsze był bardzo kontaktowy i towarzyski, więc ma mnóstwo znajomych i grono niezawodnych, prawdziwych przyjaciół.  Niestety, dobre życie mojego brata w jednej chwili przekreśliła straszna tragedia... To stało się w zeszłym roku, w dzień, który zaczął się jak wiele innych... 21 września 2020 roku podczas pracy Jarek nagle dostał udaru krwotocznego. Jego życie uratowała szybka reakcja lekarzy... Brat, wcześniej będący okazem zdrowia, znalazł się na granicy życia i śmierci. Dziś nie przypomina siebie... Lekarze robili, co mogli i udało się - Jarek jest, żyje. Tamte chwile były najgorszymi w historii naszej rodziny... Niestety udar spowodował niedowład lewej strony ciała - lewej nogi, lewej ręki i niedowidzenie w lewym oku. Praca musi poczekać, dzieci też. Życie Jarka stanęło w miejscu. Od poprzedniej zbiórki Jarek zrobił ogromny progres! Sam przemieszcza się z łóżka na wózek i na odwrót. Ćwiczy codziennie. Pomimo ciągłych przeciwności losu, cały czas walczy o siebie i o swoje lepsze jutro. Nie poddaje się, bo ma ogromną motywację. Są nią dzieci, które czekają, aż ich tata wróci do zdrowia... Na ten moment jest w stanie przejść jednorazowo 100-200 m. Wciąż wymaga opieki i intensywnej rehabilitacji. Niestety znów zaczęło brakować nam środków na dalsze leczenie. Dlatego jeszcze raz prosimy o pomoc w jego imieniu. Daj szansę Jarkowi na powrót do zdrowia, pracy i dzieci... Bliscy

1 480 zł
Jacek Syryjczyk
Pilne!
Jacek Syryjczyk , 47 lat

Nowotwór próbuje mnie zabić❗️Mam synów, dla których muszę żyć!

Zaczęło się od bólu w nerkach. Był na tyle silny, że w musiałem jechać na SOR. Wtedy świat mi się całkowicie zawalił... Od tamtej chwili walczę o każdy kolejny dzień życia… Badania, natychmiastowy tomograf, a potem słowa, które już na zawsze zapamiętam – MIĘSAK. Jestem leczony onkologicznie od 2021 r. Moje szanse nadal są nieokreślone… Najważniejsze jednak, że są i to daje mi nadzieję! Chcę żyć! Pojawiają się kolejne przerzuty: do mózgu, płuc, nerki, wątroby, śledziony. Mimo że cały czas przyjmuję chemioterapię, leczenie nie przynosi zamierzonego rezultatu… Ostatnio przeprowadzono mi biopsję. Cały czas czekam na wynik… Lekarze są jednak zgodni – jak najszybciej należy wdrożyć immunoterapię. Tutaj zaczyna się największy problem, ta forma leczenia jest zbyt droga! Mam dwóch synów, Filip i Maksa. Chcę patrzeć, jak wkraczają w dorosłość i pragnę im w tym towarzyszyć – taka powinna być rola ojca. Boję się, że tego nie doczekam… Każdego dnia odczuwam strach. Nie chcę umierać i nie chcę, aby moi najbliżsi musieli zmagać się z żałobą… Błagam Was o pomoc. Jesteście moją nadzieją, jedyną szansą na przeżycie… Jacek

1 477 zł
Artur Płocki
Artur Płocki , 10 lat

Artur mówi tylko pojedyncze słowa... Pomocy!

Wiem, że każdy rodzic głęboko w sercu zrozumie nasz dramat. Kiedy inne dzieci uczą się nowych wierszy na pamięć, ja wciąż uczę synka podstawowych czynności i z nadzieją czekam na coś więcej niż pojedyncze słowa. Kiedy inne dzieci uczą się jeździć na rowerze, ja marzę o tym, by mógł w przyszłości normalnie chodzić. Nikt nie przygotował mnie na taki scenariusz… Walka o zdrowie i rozwój Arturka toczy się już tak długo… A ja czuję, że stoję na tym placu boju sama.  Pierwsze objawy pojawiły się ok. 2. roku życia Arturka. Mowa nie rozwijała się tak, jak powinna. To właśnie wtedy zostaliśmy objęci opieką specjalistów. Z każdą kolejną konsultacją rósł mój niepokój, z każdą kolejną wizytą moje matczyne serce rozdzierały coraz silniejsze obawy. Gdy usłyszałam słowa diagnozy, moje serce zamarło, a z nim na chwilę cały świat wokół mnie. Niepełnosprawność intelektualna – wyrok na całe życie.  Rozpoczęła się gonitwa myśli w mojej głowie – jak będzie się rozwijał, jak będzie wyglądało jego życie i w jakim stopniu będzie mógł być w nim samodzielny? Czego będzie mógł się nauczyć, a co na zawsze pozostanie poza jego zasięgiem… ale przede wszystkim, co ja jako matka mogę zrobić, by pomimo diagnozy dać mu szansę na lepszy start. Pomimo niepełnosprawności.  Do tej pory Arturek mówi jedynie pojedyncze słowa, ma trudności z czynnościami samoobsługowymi. Rzeczy, które tak łatwo przychodzą innym dzieciom – dla mojego synka są jak wejście na szczyt góry. Potrzebuje pomocy w tak podstawowych rzeczach jak umycie się lub kontrolowanie czynności fizjologicznych. Dodatkowo rehabilitacja w ramach NFZ, na którą uczęszczał Artur, nie jest już dostępna. Niezbędne jest kontynuowanie rehabilitacji prywatnie. Są to jednak ogromne koszty, które przekraczają moje możliwości jako matki, nie jednego – ale dwojga dzieci. Arturek posiada orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Na co dzień uczęszcza do szkoły integracyjnej, gdzie może rozwijać się w sprzyjających warunkach. Po szkole staram się wychodzić z nim na dwór czy boisko, gdzie bawi się zazwyczaj już sam. Poza szkołą ciężko mu dołączyć do zabaw innych dzieci. Mój synek ma trudności w poruszaniu się, często się przewraca, nawet na prostej drodze, co sprawia, że niezbędna jest także opieka fizjoterapeuty. Dodatkowo coraz częściej pojawiają się u Arturka zachowania agresywne, jako sposób rozładowania trudnych emocji. Ogarnia mnie rozpacz, gdy widzę, że nie jest w stanie przekazać tego, co czuje w inny sposób. W trosce o synka i najbliższe środowisko rozpoczęliśmy konsultacje u neurologa oraz specjalistów z zakresu opieki psychologicznej.  Jestem zmęczona tak długą walką o tak proste rzeczy… Tym niepokojem jak będzie wyglądało życie mojego synka w przyszłości. Proszę, pomóżcie... Dajcie nam szansę na rehabilitację i dalszą diagnozę. Dajcie Arturkowi szansę na lepsze jutro. Jestem pewna, że dobro wysłane w świat wróci do Was z podwójną mocą.  Mama Arturka

1 475,00 zł ( 13,86% )
Brakuje: 9 164,00 zł