Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Patrycja Kramer
Patrycja Kramer , 27 lat

Uchroń Patrycję przed trwałym kalectwem❗️

Przed tym strasznym wypadkiem Patrycja prowadziła spokojne, poukładane życie. Uwielbiała zwierzęta, miała pod opieką 4 pieski, które przygarnęła ze schroniska. Nikt się nie spodziewał, że w jej życiu w ułamku sekundy wydarzy się prawdziwy dramat. W wyniku zatrucia u naszej córki doszło do zatrzymania akcji serca. Reanimacja trwała 40 minut. Na szczęście udało się przywrócić serce do pracy, ale w wyniku obrzęku Patrycja zapadła w śpiączkę. Lekarze dawali jej tylko kilka procent szans na przeżycie.  Na szczęście jej wola życia i determinacja okazały się silniejsze niż przypuszczenia lekarzy. Patrycja żyje, wybudziła się i jest wśród nas. Niestety musi mierzyć się z porażeniem czterokończynowym. Jest w stanie delikatnie poruszyć ręką i nogą, co sprawia, że nasza nadzieja nie gaśnie.  Patrycja ma szansę na powrót do zdrowia, ale potrzebna jest dalsza, specjalistyczna rehabilitacja i opieka specjalistów. Nasza córeczka jest piękną i młodą dziewczyną — ma 26 lat i całe życie przed sobą!  Patrycja jest karmiona przez PEG-a, do niedawna oddychała przez rurkę tracheostomijną. Teraz, po jej wyciągnięciu, jest w stanie z nami porozmawiać i powiedzieć jak się czuje. Obecnie przebywa na Oddziale Klinicznym Rehabilitacji Ogólnoustrojowej. Wierzymy w miłość, dobroć, przyzwoitość i sprawiedliwość — NADAL! Ale sił mamy coraz mniej… Dlatego zwracamy się do Was Kochani z prośbą o pomoc w ratowaniu naszej córki przed trwałym kalectwem! Wasza pomoc sprawi, że Patrycja będzie miała dostęp do niezbędnej rehabilitacji, która jako jedyna daje szansę na poprawę… Błagamy, pomóżcie. Każda złotówka jest na wagę złota. Patrycja ma przed sobą jeszcze całe życie… Rodzice Patrycji

39 202 zł
Beata Piękoś
5 dni do końca
Beata Piękoś , 56 lat

Tętniak czekał tylko na dobry moment, by odebrać Beacie wszystko... Pomóż!

Po 4-miesięcznych próbach zdiagnozowania ciągłych boli głowy mojej mamy, po wielu przyjazdach karetek, omdleniach, badaniach niewyjaśniających przyczyn problemu, w końcu nadszedł ten dzień. Dzień, w którym jak tykająca bomba w głowie mojej mamy pękł tętniak. To niepowrotnie zmieniło w naszym życiu wszystko.  Diagnoza była dla nas druzgocząca. Krwotok śródmózgowy z przebiciem do układu komorowego. Zaraz po przyjeździe do szpitala mama przeszła operację ratującą jej życie. Walka, która trwała kilka godzin była dla nas, jak wieczność. Później lekarze przeprowadzili drugą operację usunięcia tętniaka mózgu. Wprowadzili mamę w śpiączkę farmakologiczną, w której przebywała aż dwa tygodnie! To były dla mnie i taty najgorsze chwile w życiu, nie wspominając o cierpieniu mamy. Myśleliśmy, że to się nigdy nie skończy. Lekarze nie dawali mamie szans. My wciąż przy niej czuwaliśmy i nie odstępowaliśmy jej na krok. W końcu pojawił się promyk nadziei. Mama zaczęła wracać do świadomości, poznawała nas, wodziła oczami, a nawet odpowiadała na pytania skinieniem głowy. W naszych sercach emocje hulały od łez szczęścia do łez rozpaczy, bo mieliśmy świadomość, że jej stan nadal był ciężki. Jakby tego było mało, mama dostała zapalenia płuc i infekcji płynu mózgowo-rdzeniowego. Byliśmy przerażeni. Czuliśmy, jakbyśmy na nowo ją tracili…  Stan mamy, po raz kolejny zaczął się pogarszać. Przechodziła kolejne zabiegi. Dwukrotne zakładanie drenu przynosiło efekt na chwilę. Konieczne okazało się także zastosowanie tracheostomii, by ułatwić jej oddychanie. Znów straciliśmy z nią kontakt, pojawiły się złe, skaczące jak oszalałe parametry życiowe. Wywołała je infekcja. Mama została wprowadzona ponownie w śpiączkę farmakologiczną.  Przez kolejne tygodnie leczona była antybiotykami, które pomogły jej przezwyciężyć infekcję. Po dwóch miesiącach ciągłej walki z tą straszną chorobą, w końcu udało się dojść do etapu, w którym lekarze założyli zastawkę umożliwiającą swobodny przepływ płynu mózgowo-rdzeniowego. Zażegnaliśmy infekcje i cały czas pozostajemy w nadziei, że teraz mama zacznie robić już większe postępy w leczeniu. I w końcu przyszedł ten upragniony dzień – mama zaczęła poruszać ręką oraz "odpowiadać" na nasze pytania skinając głową. Głęboko wierzymy w to, że najgorsze cierpienie jest już z nami. Wiemy jednak, że to nie koniec naszej drogi. Teraz czas na rehabilitację, która jest niezbędna. Mama zmaga się z niedowładem lewej strony ciała.  Dlatego też zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe. Planowane leczenie i rehabilitacja wiążą się z wysokimi kosztami. Dotychczas mama była aktywna zawodowo. Prowadziła swój mały biznes rodzinny. Jest wspaniałą kobietą o wielkim sercu. Zawsze uśmiechnięta, pomocna i niezwykle ciepła. Nie wyobrażamy, by resztę życia spędziła przykuta do łóżka…  Rodzina Beaty Kwota zbiórki jest szacunkowa. ➡️ Licytuj i pomóż Beacie!

39 173,00 zł ( 24,54% )
Brakuje: 120 402,00 zł
Szymon Matysek
Szymon Matysek , 12 lat

Jedyne dziecko w Polsce z tą chorobą... Błagamy, pomóżcie nam ratować synka❗️

Jego drugim domem są szpitale, zwłaszcza oddział Hematologii i Onkologii, w którym nieustannie ma przetaczane immunoglobuliny i żelazo. Szymek ma 9 lat i wielką siłę walki o swoje życie. Od urodzenia zmaga się z wieloma ciężkimi chorobami, których nie sposób zliczyć. Do tej pory sobie radziliśmy, od niedawna szukamy nowych sposobów na zapewnienie synkowi zdrowia, pomożesz nam?  Zespół wad wrodzonych, pierwotny niedobór odporności, niedokrwistość mikrocytarna, padaczka lekooporna — można by wymieniać bez końca...  Leczenie jest bardzo żmudne i kosztowne, a co najgorsze, to dotychczasowe przestało przynosić pożądane efekty. O zdrowie i życie synka walczą lekarze z Polski i zagranicy. Walka jest niesamowicie męcząca, zwłaszcza dla samego Szymona, a jej zakończenie wciąż trudne do przewidzenia... Choroby podstępnie wyniszczają jego organizm. Nie wiemy, czy medycyna jest w tym przypadku w stanie wygrać choć jedną bitwę, nie mówiąc o całej wojnie. Szymek karmiony jest przez PEGa specjalnymi mieszankami, a leki podawane są do wkłucia centralnego, nie przyjmuje innych pokarmów. Dodatkowo nie ma dnia, byśmy nie musieli podłączać go do tlenu…  Stan Szymona pogarsza się, a lekarze nadal szukają tej głównej choroby, aby móc zastosować bardziej celowane leczenie. Napady padaczkowe są tak częste i silne, że przez kolejnych kilka godzin po napadzie Szymka nie można dobudzić, a jego organizm jest całkowicie wycieńczony! Nasze oczy coraz częściej przepełnione są łzami, a bezsilność rozrywa serca... Synek jest w stanie przemieszczać się jedynie na wózku inwalidzkim, ponieważ chodzenie na wykrzywionych nóżkach sprawiało mu okropny ból.  Bywają takie momenty, kiedy z Szymkiem praktycznie przez całą dobę nie ma kontaktu. Jego organizm przestaje walczyć z pojawiającymi się wciąż infekcjami, drobne ciało zaczyna puchnąć, a oczka nie chcą się otwierać…  Bywają też takie, choć rzadko, stanowczo za rzadko, że Szymek usiądzie na chwilę na łóżku i pobawi się autami, obejrzy bajkę lub posłucha książeczki. Wtedy wstępuje w nas nadzieja, że dla naszego synka istnieje jeszcze ratunek i nigdy nie przestaniemy o to walczyć! W ostatnich dniach otrzymaliśmy nową diagnozę, która diametralnie zmieniła sposób rehabilitacji Szymonka. Jest to ultra rzadka choroba genetyczna HNPP, która powoduje zanik mięśni, porażenie całego ciała. Na domiar złego Szymcio jest jedynym dzieckiem w Polsce z tą chorobą… Koszty leczenia, to nie tylko leki, to także środki opatrunkowe, igły, strzykawki, a także wiele innych. Bez wsparcia jest nam naprawdę ciężko, tym bardziej że Szymek, to nie jedyna osoba chora w naszej rodzinie. Dosłownie, każda złotówka ma tu ogromne znaczenie! Iza i Mariusz — rodzice Szymona ➡️ Artykuł w Radio Gdańsk

39 167 zł
Szymon Łuczyński
Szymon Łuczyński , 9 lat

Nierówna walka trwa, autyzm niszczy dzieciństwo - pomoc ponownie potrzebna!

Już raz, dzięki Waszemu wsparciu przekonaliśmy się, że możemy liczyć na bezinteresowaną pomoc cudownych ludzi. Zakończyliśmy zbiórkę sukcesem, jednak ponownie musimy prosić o pomoc, ponieważ rehabilitacja Szymonka nie ma końca... Nasz synek ma 7 lat. Jest radosnym, pogodnym i uśmiechniętym chłopcem. Niestety los postawił nam na drodze przeszkodę, która sprawia, że Szymon nie rozwija się prawidłowo. Autyzm! Od urodzenia walczymy z jego różnymi zaburzeniami rozwoju na różnych etapach życia Szymona. Od samego początku nie dawało to nam spokoju, dlaczego Szymon nic nie mówi, dlaczego bardzo często się denerwuje, złości, nie wykonuje poleceń, nie słucha nas i ten jeden impuls rodzicielski matki spowodował wykonanie szeregu różnych badań medycznych poprzez konsultacje specjalistyczne do postawienia ostatecznie diagnozy. Autyzm to trudne do opanowania zaburzenie i jego przebieg bywa różny, ale da się pracować nad zachowaniami, które wywołuje. Do tego jednak potrzebna jest intensywna rehabilitacja psychologiczna oraz neurologopedyczna. Dodatkowo walczymy z kolejnym lękiem, jakim jest basen, bardzo boi się wody – łącznie cały ten ogromny koszt. Koszt, który mocno przerasta nasze możliwości finansowe... Zbieramy na kolejny turnus rehabilitacyjny, a także roczną terapię logopedyczną. Kwoty te niestety nas przerastają. Szymon ma marzenia, marzy obecnie o piesku. Upatrzył sobie jednego Cavaliera, chociaż boi się psów od urodzenia (ma paniczny lek na ich widok) to ten jedyny radosny piesek powoduje na jego buzi szczery uśmiech oraz wybuch radości. Ja natomiast marzę o jednym – nauczyć Szymona żyć i radzić sobie z jego zaburzeniami. Wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego ponownie proszę, pomóż... Rodzice  

39 097,00 zł ( 88,66% )
Brakuje: 5 000,00 zł
Nikodem Stręk
Nikodem Stręk , 2 latka

By mimo trudnego startu, Nikodem miał szansę zawalczyć o zdrowie!

Nasz wyczekiwany synek Nikodem urodził się w grudniu 2021 roku. Była to najszczęśliwsza chwila w naszym życiu! Nie ma nic piękniejszego niż po raz pierwszy zobaczyć swoje dziecko. Euforia, wzruszenie i nieskończona miłość mieszały się ze sobą, dając poczucie wielkiej radości. Niestety, ten piękny obrazek nie trwał długo... Chwilę po narodzinach lekarze zauważyli, że coś złego dzieje się z naszym synkiem. Razem z kolejnymi badaniami, rósł poziom naszego strachu. Byliśmy załamani, jednak gorliwie wierzyliśmy w dobre zakończenie tej historii...  Niestety, los postanowił wymierzyć nam brutalny cios. Tragiczne informacje zaczęły spływać na nas lawinowo. Najpierw u Nikodema zdiagnozowano nieuleczalną chorobę metaboliczną – zespół Smith Lemli Opitz, a chwilę później przewlekłą niewydolność nerek...  Ze względu na zbyt małe nerki, lekarze nie dawali naszemu dziecku żadnych szans... To były najgorsze chwile naszego życia. Taka wiadomość potrafi w jednej sekundzie zatrząść całym światem i zostawić po sobie przerażenie i paraliżujący strach o to, co przyniesie jutro... Mimo ciężkiego stanu Nikoś dzielnie walczył. Z każdym dniem pokazywał nam, jak bardzo chce żyć. Jego stan powoli się stabilizował. On odzyskiwał siły, a my nadzieję, że wszystko się ułoży...  Niestety, synek ma już cztery miesiące, a jego dramatyczna walka o zdrowie wciąż trwa. Nikodem karmiony jest przez sondę, ponieważ od urodzenia nie ma odruchu ssania. Dodatkowo urodził się ze stopami płasko odwiedzionymi o nieprawidłowym kształcie i wielkości, ze zrośniętym drugim i trzecim paluszkiem w obu stopach, a także dodatkowym palcem u dłoni. Ma znaczne problemy z napięciem mięśniowym, które powoduje przykurcze całego ciała. Lista niepełnosprawności i schorzeń wydaje się nie mieć końca... Do dalszej walki o jego zdrowie i życie niezbędna jest kosztowna rehabilitacja, leczenie i kolejne badania. Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić naszemu dziecku wszystkiego, co potrzebne.  Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli, o ogromnym pokładzie ciepła i miłości… Każdy gest, który pozwoli nam zawalczyć o rozwój naszego synka, będzie dla nas niezwykle ważny! Marzena i Piotr, rodzice

39 083 zł
Marika Malec
Marika Malec , 5 lat

❗️Straciliśmy syna, teraz walczymy o przyszłość naszej córeczki. Błagamy o szansę!

Śmierć dziecka – dobrze wiemy, czym jest i jak bardzo może boleć. Straciliśmy już naszego ukochanego syna, a teraz musimy ratować córeczkę! Nasze maleństwo, nasz skarb, dla którego chce nam się żyć!  Od 3,5 roku zmagamy się ze z żałobą po śmierci naszego 12-letniego synka Patryka. Jego 6-miesięczna choroba – wcześniej niezdiagnozowane problemy genetyczne i śmierć spowodowała rodzinną traumę, która do dziś jest z nami. Dwa tygodnie po  śmierci  syna dowiedzieliśmy się o ciąży. Urodziła się nam córeczka Marika, która przejęła w życiu płodowym wiele bólu i innych negatywnych skutków całej tej sytuacji.  Praktycznie od 2 lat wymaga stałej opieki ze względu na częstą hiperwentylację i bezdechy, które pojawiają się nawet kilkanaście razy w ciągu dnia. Powoduje to chwilową utratę przytomności, dlatego córeczka wymaga to od nas cały czas uwagi, żeby coś złego się nie stało. Po badaniach lekarz neurolog stwierdził, że to wszystko na tle nerwowym.  Dodatkowo Marika ma trudności z chodzeniem i koordynacją ruchową oraz problemy logopedyczne. Jest dzieckiem bardzo zestresowanym i upartym, ale mimo to jest całym naszym światem. Żona opiekuje się nią każdego dnia, nie spuszczając z niej oka. Przez dłuższy czas jeździła na rehabilitację do specjalistycznego ośrodka, lecz ta rehabilitacja nie wnosiła dużo dobrego, ze względu na bardzo nerwowe podejście córki do ćwiczeń.  Obecnie żona pracuje z córeczką w domu i dodatkowo prywatnie przyjeżdża do nas rehabilitant, który pomaga w doprowadzeniu do sprawności córeczki. Jeździmy z Mariką do neurologopedy, gdzie ćwiczy wymowę oraz uczy opanowywać swoje emocje. Jest pod stałą opieką wielu lekarzy i specjalistów.  Zalecono nam przeprowadzenie badań genetycznych, które wykluczą lub potwierdzą czy Marika także jest narażona na niebezpieczeństwo choroby. Niestety, takie szczegółowe badania genetyczne nie są refundowane, a ich koszt, to ponad 20 tysięcy złotych.  W trakcie choroby i po śmierci synka przez dłuższy czas nie byłem w stanie pracować. To właśnie wtedy w naszej rodzinie pojawiły się problemy finansowe. Dodatkowo okres pandemii spowodował sporą utratę dochodów. W zeszłym roku musieliśmy sprzedać mieszkanie, by spłacić kredyt i oddać część długów... Teraz wynajmujemy mieszkanie i jest nam ciężko to wszystko opłacić.  W imieniu mojej rodziny bardzo proszę o wsparcie. Chcemy wierzyć, że najgorsze jest już za nami. Chcemy zapewnić Marice bezpieczną przyszłość, zabezpieczyć ją przed wszystkim, co najgorsze. Utrata Patryka była dramatycznym przeżyciem… Nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której te czarne chmury znowu pojawią się nad naszą rodziną! Błagam – pomóż! Piotr, tata

38 982 zł
Wojciech Papaj
Wojciech Papaj , 45 lat

Zamknięty we własnym ciele... Pomóż Wojtkowi!

Choroba Huntingtona to choroba, które niczym klątwa spada na rodzinę i pochłania jej kolejnych członków. W przypadku mojego męża schorzenie przyszło najpierw po jego matkę, a po wielu latach pojawiła się w domu po raz drugi... U mojego męża choroba zaatakowała nagle. Mimo to nie była ona dla nas całkowicie nieznana, ponieważ wcześniej cierpiała na nią jego mama i prawdopodobnie dziadek. Dlatego wiedzieliśmy, jak okrutna w skutkach potrafi być.  Pierwsze objawy wydawały się całkiem niewinne – najpierw delikatne zachwiania równowagi, drżenie rąk, czasem bóle głowy. Mimo to wiedzieliśmy, że jak najszybciej musimy zacząć działać. Wykonaliśmy wiele badań i właściwie od razu potwierdziły się nasze obawy. 16 kwietnia 2021 roku usłyszeliśmy diagnozę – choroba Huntingtona. Później wszystko działo się tak szybko. Choroba z dnia dzień postępowała i w mgnieniu oka zmieniła życie mojego męża. Wojtek z energicznego człowieka stał się pacjentem potrzebującym całodobowej opieki. Dla nas – jego bliskich to straszliwy widok.  Tracimy go zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Choroba Huntingtona atakuje cały układ nerwowy, a objawy z każdym dniem przybierają na sile. Mąż ma coraz większe problemy z poruszaniem się, koordynacją, mową. Najprostsze czynności stają się dla niego dużym wyzwaniem.   Niestety, walka z tak potwornie trudnym przeciwnikiem zabiera cały nasz czas i wszystkie nasze siły, ale też pieniądze... Leczenie, rehabilitacja, fizjoterapie, specjalistyczna dieta – koszty nieustannie wzrastają... Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc.  Nie zostawiajcie nas samych w tej straszliwej walce...  Marta, żona

38 915 zł
Vladyslav Kuzmin
Vladyslav Kuzmin , 27 lat

Złamany kręgosłup i złamane marzenia! Potrzebna pomoc!

Zwykły wypoczynek za miastem zakończył się dla nas wszystkich ogromną tragedią! Mój narzeczony w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie zaczął się rozgrywać kolejny dramat! Doszło do uszkodzenia kręgosłupa i złamania szóstego kręgu szyjnego w rdzeniu kręgowym. Wtedy nie wiedziałam nawet, czy będzie żył! Operacja trwała 10 godzin. Czekając na szpitalnym korytarzu odliczałam każdą minutę w nadziei, że zaraz pojawi się lekarz z dobrymi informacjami. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu… Lekarze wymienili kręg na implant, co okazało się dla niego ratunkiem. Jednak teraz przyszło nam się mierzyć z kolejnym koszmarem, który wdarł się do naszego życia. Vlad nie rusza nogami i stracił swoją dotychczasową sprawność! Specjaliści są jednogłośni i apelują, aby jak najszybciej rozpocząć rehabilitację. Jednak tutaj zaczyna się kolejny problem – jej koszt to niemal 200 tysięcy złotych! Nie wiem, czy kiedykolwiek udałoby mi się uzbierać tak wielką kwotę, dlatego jestem zmuszona poprosić o pomoc.  Rehabilitacja musi rozpocząć się jak najszybciej, tylko wtedy zwiększą się szanse na cofnięcie skutków tamtego tragicznego dnia.  Razem z Vladem planowaliśmy pobrać się w przyszłym roku. To wtedy minie 10 lat naszego związku. Przeszliśmy razem przez ogrom trudności oraz radości i zawsze byliśmy dla siebie wsparciem. Nic się nie zmieniło, nasza miłość trwa! Jednak życie to nie bajka i nie zawsze wszystko dobrze się kończy… Błagam, pomóż mojemu narzeczonemu. Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje wsparcia. Jesteś jego szansą na odzyskanie samodzielności! Każda pomoc jest dla nas bardzo ważna. Razem możemy więcej! Z góry bardzo dziękuję! Sabina

38 777,00 zł ( 20,38% )
Brakuje: 151 436,00 zł
Dorota Kowalczuk
Dorota Kowalczuk , 64 lata

To CUD, że moja mama przeżyła! Dziś walczę o jej sprawność! POMOCY!

Do tego strasznego zdarzenia doszło dokładnie 17 marca 2024 roku. Moja mama zdenerwowała się pewnymi zdarzeniami, po czym bardzo źle się poczuła. Był późny wieczór. Nagle straciła przytomność i obudziła się już na zimnej podłodze. Chciała się podnieść i wezwać pomoc, ale nie mogła… Była sparaliżowana! Następnego dnia od rana próbowałem dodzwonić się do mamy, ale bezskutecznie. Bardzo się przestraszyłem! Od razu skontaktowałem się z jej sąsiadami i poprosiłem, aby sprawdzili, czy mamie nic się nie stało. Konieczne było wyważenie drzwi, ponieważ mama nie dawała znaku życia! Gdy sąsiedzi weszli do domu niezwłocznie wezwali pomoc!  Moja mama trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Była przytomna, pamiętała, że poprzedniego wieczoru zemdlała i  nie mogła się ruszyć z podłogi przez całą noc. Badania wykazały, że doznała udaru krwotocznego mózgu! A dalsze wyniki nie były lepsze… Lekarze wykryli u mamy także migotanie przedsionków i inne choroby przewlekłe, z którymi będzie musiała się zmagać do końca życia. To niestety nie było wszystko. Po dwóch dniach od tragicznego zdarzenia mama straciła wzrok! Kolejne trzy tygodnie lekarze walczyli o jej zdrowie na oddziale neurologii. Obecnie mama przebywa na oddziale rehabilitacji, gdzie objęta jest specjalistyczną opieką. Codziennie odnosi kolejne, małe sukcesy. Coraz lepiej rusza sparaliżowanymi kończynami. Powoli odzyskuje też wzrok! Niestety, aby dalej mogła odzyskiwać sprawność wymaga dalszej opieki rehabilitacyjnej, a ta, z której obecnie korzysta na NFZ jest ograniczona czasowo… Dlatego z całego serca proszę o pomoc! Sam nie jestem w stanie pokryć ogromnych kosztów rekonwalescencji mamy. Wierzę, że znajdą się na tym świecie ludzie, którzy będą gotowi nas wesprzeć. Za każdą formę pomocy bardzo dziękuję! Krystian, syn Doroty

38 711,00 zł ( 36,38% )
Brakuje: 67 672,00 zł