Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Blanka Olszewska
Blanka Olszewska , 2 latka

Od swoich pierwszych chwil – WALCZY! Pomożesz?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Nie było żadnych niepokojących objawów, nic nie wskazywało, że nasza córeczka urodzi się chora. Nikt nie przygotował nas, że będziemy musieli toczyć wymagającą walkę o zdrowie ukochanego dziecka. Rzeczywistość okazała się być bezlitosna. 12 sierpnia 2022 roku przyszła na świat nasza kochana córeczka Blanka. Gdy odeszły mi wody, natychmiast udaliśmy się do szpitala, gdzie ze względu na ułożenie miednicowe i nieprawidłowy kolor wód, zostało przeprowadzone cesarskie cięcie. Coś, czego każda mama najbardziej oczekuje po porodzie, to płacz swojego maleństwa. Niestety, Blanka nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Wtedy już wiedziałam, że coś jest nie tak. Nasza córeczka otrzymała 8 punktów w skali Apgar, przez dwa pierwsze dni swojego życia nie miała odruchu ssania, a później piła już tylko z butelki. Byłam spokojniejsza, bo poza tym, z córcią nie działo się nic niepokojącego. Po około 3. miesiącach udaliśmy się na USG ciemiączka, podczas którego dowiedzieliśmy się, że Blanka ma poszerzony układ komorowy. Na pierwszej wizycie u neurologa dziecięcego dostaliśmy pilne skierowanie do szpitala.  Nasza córcia przeszła wiele badań, w tym MR głowy z kontrastem, RTG czaszki, klatki piersiowej, miednicy i badanie EEG. Miała konsultację neurologiczną, genetyczną oraz okulistyczną. Wtedy poznaliśmy diagnozę. U Blanki stwierdzono padaczkę lekooporną, przedwczesne zarastanie szwów czaszkowych, rozległe zmiany niedokrwienne z zanikiem struktur mózgowia oraz przewlekły krwiak podtwardówkowy po stronie lewej. W poradni genetycznej wykryto również mutację w genie WDR26, RBM10, TLN2. Blanka jest znacznie opóźniona psychoruchowo, przez co musi być rehabilitowana metodą Bobath. Córeczka siedzi jedynie, gdy ją asekurujemy. Nie przekręca się z jednego boku na drugi, nie interesuje się zabawkami. Na ten moment potrafi jedynie samodzielnie utrzymać główkę w górze.  Jest nam niezwykle ciężko. Potrzebujemy środków na rehabilitację oraz sprzęt rehabilitacyjny. Blanka musi uczęszczać na zajęcia z logopedą i do poradni psychologiczno – pedagogicznej. To wszystko generuje ogromne koszty, a przed nami jeszcze dalsze badanie i diagnozowanie córeczki.  Do walki motywuje nas ogromna miłość i uśmiech, który pomimo problemów zdrowotnych, widzimy na buzi córeczki każdego dnia. Bardzo prosimy o pomoc. Jej zdrowie jest dla nas najważniejsze… Rodzice Blanki

82 312 zł
Żaneta Łuniewska
Pilne!
Żaneta Łuniewska , 39 lat

Muszę żyć dla mojego syna❗️Mam raka i potrzebuję pilnej operacji❗️

Nowy rok zazwyczaj oznacza nadzieję na przyszłość, szansę na zmianę. Wszyscy życzymy sobie, żeby było lepiej, niż dotychczas. U mnie 2023 rok przyniósł jednak trudną walkę i strach o swoje życie. Mam nowotwór piersi i pilnie potrzebuję operacji! Muszę żyć dla mojego syna! Proszę, pomóżcie! Zawsze starałam się badać regularnie, jednak w ostatnich latach trudniej było o profilaktykę ze względu na pandemię. Gdy w grudniu 2022 roku zrobiłam USG piersi, od razu dowiedziałam się, że coś jest nie tak. Zlecono biopsję. Pozostało czekać na jej wynik. Mówiłam sobie, że przecież wszystko będzie okej… Niestety, w styczniu zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi. Na początku wydawało się, że jest on dość łagodny i wystarczy usunąć go operacyjnie. Po pogłębionej diagnostyce było już jasne, że to wieloogniskowy rak z przerzutami na węzły chłonne. Nie wiedziałam, co robić! Zaczęłam szukać pomocy, gdzie tylko się da. Zależało mi oczywiście na szybkim terminie startu leczenia. W końcu, na początku marca rozpoczęłam chemioterapię w Poznaniu, do którego zaczęłam dojeżdżać z Warszawy. Zawsze staram się mierzyć z problemami, walczyć z nimi. Pomimo tego początki chemii były straszne… Czasami trudno było nawet otworzyć oczy. Nie wiem, jakbym poradziła sobie bez wsparcia bliskich. Bardzo pomogły mi osoby, bez których leczenie w Poznaniu byłoby niemożliwe, moja rodzina oraz mój dzielny, 11-letni syn! Pomimo tych trudności, staram się pracować, na tyle ile pozwala mi mój stan. Nie chce się dołować, zamykać przed światem. Kończę chemioterapię, ale przede mną oczywiście dalsze leczenie. Potrzebuję ogromnych środków na nierefundowaną operację. Czeka mnie obustronne usunięcie piersi z rekonstrukcją. Do tego dochodzi rehabilitacja, pewnie dożywotnia… Moje oszczędności pochłaniają już dojazdy, noclegi, konsultacje, leki. Trudno poradzić mi sobie samej, a środki uzbierać muszę bardzo szybko! Zawsze starałam się pomagać innym, być dla każdego, kto tego potrzebuje. Dziś to ja proszę o wsparcie! Wiem, że muszę być silna, żyć dla mojego syna. Wierzę, że otworzycie swoje serca i mi pomożecie. Ja walczę z całych sił! Dziękuję ogromnie każdemu z osobna, kto zechce wspomóc mnie w tej walce. Wiem, ze razem zawsze można więcej! Przesyłam każdemu z Was pozytywną energię, bo wiem, że nie tylko ja mam gorsze dni i każdy z nas jej czasem potrzebuje bardziej Żaneta P.S. Bardzo, bardzo dziękuje za cudowne życzenia i wsparcie w komentarzach! Kwota zbiórki jest szacunkowa

82 066,00 zł ( 22,04% )
Brakuje: 290 275,00 zł
Martyna Mysłajek
Pilne!
Martyna Mysłajek , 15 lat

PILNE 🚨 Diagnoza brzmi jak wyrok – 15-latka walczy o ŻYCIE❗️POMÓŻ❗️

Gdy wprowadzałam córkę na oddział onkologi zrozumiałam jak wygląda piekło. Patrzyłam na Martynkę i z trudem powstrzymywałam łzy, które cisnęły się do moich oczu. Była taka dzielna, nie wiedziałam skąd w niej ta siła. A ona cierpiała w ciszy i tylko pragnęła, by w końcu jej ktoś pomógł! Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Zaobserwowałam u córki opuchnięte powieki, a później pojawiła się też podwyższona temperatura. Udałyśmy się do lekarza pierwszego kontaktu, który skierował Martynę na rozszerzoną morfologię. Gdy wzięłam do ręki wyniki, byłam w ogromnym szoku. Żadna wartość nie mieściła się w normie!  Córka została skierowana do szpitala na dalszą diagnostykę. Już po prześwietleniu lekarze przyszli do nas ze złymi informacjami. Wykryli guza… Martyna musiała mieć wykonaną biopsję. Kurczowo trzymałam się nadziei, że to nie będzie nic aż tak poważnego. Chwilę wcześniej przechodziłam przez to samo z drugą córką… Guz, w tym samym miejscu. To było jak deja vu.  Z tym że u drugiej córki zmiana nie okazała się aż tak poważna. Lekarze wycieli ją i zapomnieliśmy o problemie. U Martynki jednak było zupełnie inaczej. Diagnoza, którą przekazał nam doktor brzmiała jak wyrok! Okazało się, że to NOWOTWÓR! Konieczne było podjęcie pilnego leczenia. Lekarze zdecydowali się na chemioterapię. Martyna przyjęła już cztery jej podania, z czego tylko dwa z nich były chemią właściwą. Patrzenie jak wypalający żyły mojej córeczki specyfik sprawia jej cierpienie, rozrywało mi serce…  Po jednej z kąpieli Martynka przyszła i powiedziała: „mamo to się dzieje…” W jej ręku zobaczyłam garść włosów. Z trudem wzięłam maszynkę do ręki i zgoliłam jej głowę na łyso. To było straszne, ale byłyśmy gotowe na to, że wojna niesie ze sobą straty… Dziś najgorsze jest to, że nie wiemy co będzie dalej. Musimy zawierzyć lekarzom, że to, co robią uratuje Martynkę. A do tego dochodzą te ogromne koszty leków, zastrzyków, opatrunków, suplementów, wizyt u specjalistów… Razem z mężem nie dajemy już rady i musimy prosić o wsparcie!  Walka z nowotworem to nie sprint, tylko maraton. A na drodze może pojawić się wiele przeszkód. Tu nie ma przejścia na skróty… W tym najcięższym dla naszej rodziny momencie razem z mężem prosimy o pomoc. Każda nawet najmniejsza wpłata, jest dla nas niezwykle cenna i daje nadzieję, że nie jesteśmy sami!  Rodzice Martyny

82 051 zł
Maryla Rutkowska
Maryla Rutkowska , 38 lat

Pomóż zatrzymać SLA!

To bardzo trudna dla nas wszystkich sytuacja i dlatego wymaga szczególnych działań. Nikt z nas nie mógł przypuszczać, że COVID był dopiero początkiem problemów Maryli. Już to, że tak ciężko przeszła zachorowanie, było dla nas szokiem, ale to, co wydarzyło się później...? To niemożliwe! Kto mógł się tego spodziewać po tak młodej przecież osobie. Maryla zachorowała na stwardnienie zanikowe boczne a choroba postępuje niezwykle szybko. Stwardnienie zanikowe boczne to przypadłość o podłożu neurologicznym, która powstaje w wyniku mniej lub bardziej rozległego uszkodzenia obwodowego i ośrodkowego neuronu ruchowego. Choroba zwiększa deficyty ruchowe, powodując stopniową utratę możliwości wykonywania podstawowych i precyzyjnych czynności. Osoby chorujące na SLA stają się niepełnosprawne – tracą mobilność, a ich mięśnie obumierają. Wiem, że nie damy rady wyleczyć Maryli, wiemy, że nie ma lekarstwa, które zatrzyma postępy choroby, jednak robimy, co tylko się da, by mimo wszystko ułatwić Maryli tak trudną codzienność. Maryla dochodziła do siebie bardzo wolno. Czuła, że dzieje się coś złego, że zamiast odzyskiwać, traci siły. Wszyscy myśleliśmy jednak, że to tylko powikłania po koronawirusie, że niedługo zapomnimy o problemach. Maryla zachorowała na stwardnienie zanikowe boczne, a okrutna choroba postępuje niezwykle szybko.  Stwardnienie zanikowe boczne to przypadłość o podłożu neurologicznym, która powstaje w wyniku mniej lub bardziej rozległego uszkodzenia obwodowego i ośrodkowego neuronu ruchowego. Choroba zwiększa deficyty ruchowe, powodując stopniową utratę możliwości wykonywania podstawowych i precyzyjnych czynności. Osoby chorujące na SLA stają się niepełnosprawne – tracą mobilność, a ich mięśnie obumierają. Maryla jest młodą żoną i mamą, ma dla kogo żyć! Uwielbia śpiewać, od kilku lat występowała w lokalnym zespole muzycznym. Dla nas - jest bardzo uczynną koleżanką. Nie możemy pozostać obojętni, sami jednak nie zdołamy jej uratować! Koszty związane z leczeniem i rehabilitacją są ogromne, dlatego zdecydowaliśmy się na ten krok i uruchomiliśmy zbiórkę. Prosimy, pomóż! --- Media o Maryli: https://bialystok.tvp.pl/57246711/wyscig-o-zdrowie

82 025 zł
Beata Rumińska
Pilne!
Beata Rumińska , 47 lat

Nowotwór jest bezlitosny, ale nie poddam się bez walki. Pomocy!

Stoję nad przepaścią. Jeden fałszywy ruch i wszystko się skończy. Proszę, podaj mi dłoń i pomóż się ratować z piekła nowotworu!  Najgorsza jest niepewność. Walka z nowotworem bezlitośnie pokazała mi, że niczego nie mogę być pewna. Przestałam planować. Skupiam się na tym, co tu i teraz - porządkuję rzeczy, pielęgnuję relacje. Korzystam z każdej minuty ze świadomością, że żyję na tykającej bombie. Niestety albo na szczęście tu nie ma odliczania… Szukam ratunku przed potworem, który w każdej chwili może zadać mi śmiertelny cios!  Kiedy wykryłam zmianę w piersi uspokajano mnie zapewniając, że to pewnie nic groźnego. Wrodzona ciekawość i dociekliwość nie pozwoliła mi przyjąć tej informacji za pewnik. Chciałam być pewna, że nic mi nie grozi. Dziś z perspektywy czasu wiem, że mój instynkt w pewnym sensie uratował mi życie. Dopiero po operacji okazało się, że guz był złośliwy. Zostałam pacjentką onkologiczna, a świat, który znałam w pewnym sensie się skończył. Diagnoza: nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do kości, trzustki i tkanki podskórnej początkowo była zagadką dla mnie, ale także dla specjalistów, bo to bardzo rzadki rodzaj nowotworu. Niespotykany, ale też nieprzewidywalny…  Im trudniejszy przypadek, tym trudniejsze leczenie. Niestety, po zabiegu, chemioterapii i radioterapii dostałam informację o możliwości leczenia paliatywnego. To prawie tak, jakbym dostała bilet w jedną stronę na tamten świat… A ja mam jeszcze tyle do zrobienia! Mam dzieci, rodzinę, plany i pasje. Nie mogę tego tak po prostu zostawić i zniknąć…  Chcę i muszę się ratować. Po kolejnych odmowach zaczęłam szukać ratunku w zagranicznych klinikach. Konsultacje pochłonęły ogromne sumy, ale wreszcie pojawiła się iskierka nadziei! Lekarze z Wielkiej Brytanii, na podstawie przesłanych badań, planują wdrożenie innowacyjnej terapii, która może uratować mnie przed potworną chorobą. Niestety, zakup miesięcznej kuracji może kosztować nawet 10-15 tysięcy złotych. To tylko cena leczenia! Do tej kwoty niezbędne będzie zabezpieczenie kosztów lotów, konsultacji, badań. Koszty mogą sięgnąć setek tysięcy złotych. Boję się, że ze względu na brak środków przegram najważniejszą walkę. Nie chcę bezczynnie czekać na śmierć. I chociaż to dla mnie ogromny stres, muszę prosić o pomoc. By zawalczyć o tę jedną, ostatnią iskierkę nadziei! Proszę, pomóż mi! 

81 865 zł
Mirosław Nosek
Mirosław Nosek , 34 lata

Krwiak mózgu zmienił życie Mirka! Pomóżmy mu wrócić do sprawności!

Tragedia, która wydarzyła się rok temu całkowicie zmieniła życie naszej rodziny. Mirek wrócił ze spotkania ze znajomymi. Następnego dnia rano tata usłyszał niepokojące dźwięki z jego pokoju. Mirek leżał obok łóżka i miał atak padaczki. Tak nam się przynajmniej wydawało... Nie mogliśmy go ocucić, dlatego wezwaliśmy karetkę. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko... Mirek został zabrany do szpitala i po dokładniejszych badaniach poznaliśmy szokującą prawdę. W głowie Mirka był krwiak. Całą sprawę badała również policja, ponieważ lekarze do końca nie wierzyli w tak potężny przypadkowy uraz. Policjanci dotarli do świadków, którzy widzieli go leżącego na pasach, natomiast po przesłuchaniu kierowcy ustalili, że Mirek się przewrócił, ale po chwili wstał i nie chciał pomocy pogotowia. Otrząsnął się i poszedł do domu. Sprawa została umorzona z powodu braku dowodów, ale życie Mirka zmieniło się na zawsze. Po operacji krwiaka cierpi na niedowład czterokończynowy.  Mirek jest bardzo lubianym człowiekiem, dlatego ciężko uwierzyć, że ktoś mógłby zrobić mu krzywdę. Znajomi nagrywają dla niego filmy, aby dodać mu sił w tej ciężkiej walce. Kilka miesięcy temu chłopcy zagrali dla niego mecz i to chyba najlepszy przykład na to, że do dziś wszyscy mu kibicują. Mirek każdego dnia podczas rehabilitacji walczy o siebie i o swoją przyszłość. Jego determinacja jest godna podziwu i dlatego chcemy go jak najbardziej wesprzeć i pokazać, że wielu dobrym ludziom zależy na jego szczęściu. Mirkowi bardzo potrzebna jest pomoc i wsparcie w zgromadzeniu środków na intensywną rehabilitację, dzięki której wróci do sprawności.  Rodzina Armia Mirasa z Rzeszowa - Razem możemy więcej! - Licytacje

81 747,00 zł ( 57,55% )
Brakuje: 60 275,00 zł
Mateusz Relidzyński
Mateusz Relidzyński , 22 lata

Jedna chwila, która zmienia wszystko... Pomagamy Mateuszowi!

W życiu naszej rodziny wydarzyła się ogromna tragedia i w związku z tym rozpaczliwie prosimy Was wszystkich o pomoc. Nasz najstarszy syn Mateusz, do 27 maja był szczęśliwym i pełnym życia 19-latkiem. Niestety ten dzień zmienił wszystko, zarówno w jego życiu, jak i w życiu naszej rodziny. Mateusz miał wypadek, w którym doznał poważnego urazu kręgosłupa. Diagnoza załamała nas wszystkich… Nasz syn doznał poważnego urazu kręgosłupa w trzech miejscach – musiał przejść ciężką i skomplikowaną operację. Dodatkowo ma uszkodzony mostek, który także wymaga operacji. Jego lewy bark jest wybity. Każdy ruch lewą ręką sprawia mu ból. W celu ułatwienia mu oddychania, podłączony ma tlen przez nos. Prawa ręka także została uszkodzona – poprzez porażenie prądem występują na niej liczne rany. Aktualnie Mateusz przebywa w  szpitalu w Siemianowicach Śląskich który specjalizuje się w leczeniu poważnych poparzeń jakie ma Mateusz – I/II/III stopnia. Mamy nadzieję, że ta zmiana pomoże Mateuszowi okiełznać poparzenia i będzie mógł kontynuować dalsze leczenie pod kątem reszty dolegliwości oraz jego stan zdrowia pozwoli na rozpoczęcie rehabilitacji. Każdy, kto zna Mateusza, wie, że zawsze mógł na niego liczyć, nie tylko rodzina, ale także przyjaciele czy znajomi. Mateuszowi jest teraz niewyobrażalnie ciężko fizycznie i psychicznie. Naszej rodzinie również. Jesteśmy pozostawieni sami sobie, więc zwracamy się do wszystkich dobrych serc o pomoc. 25 lipca Mateusz będzie obchodzić dopiero swoje 20. urodziny! W tym roku ukończył technik, napisał egzamin maturalny, a w czerwcu miał przystąpić do egzaminów zawodowych. Po tych ważnych wydarzeniach planował podjąć pracę, by zrealizować swoje marzenie – swój pierwszy samochód. Jedna niefortunna sytuacja zmieniła jego całe życie… Dlatego całą naszą rodziną zwracamy się z serdeczną prośbą o wsparcie dla Mateusza, aby mógł ponownie cieszyć się życiem. Dajmy mu nadzieję na lepsze jutro!  Każda pomoc, każda wpłata na zbiórkę ma ogromne znaczenie. Mateusz będzie potrzebował kosztownej specjalistycznej rehabilitacji, leków przeciwbólowych, łóżka rehabilitacyjnego, wózka inwalidzkiego, ale również przystosowania domu do jego obecnego stanu. Za Waszą pomoc w imieniu naszej rodziny oraz w imieniu Mateusza dziękuję z całego serca. Rodzice wraz z młodszym bratem Jakubem ➤ Mateusza można także wspierać poprzez licytacje na Facebook'u

81 743,00 zł ( 27,83% )
Brakuje: 211 875,00 zł
Kubuś Kleszko
Kubuś Kleszko , 2 latka

Modląc się o kolejny cud - o zdrowie Kubusia...

Wiedzieliśmy, że Kubuś urodzi się z poważną wadą serduszka. Gdy ten dzień nadszedł usłyszeliśmy "pacjent nieoperowalny". Dziś synek ma za sobą operację, cewnikowanie serduszka i w planach są kolejne zabiegi. Walczy, a my musimy mu w tym pomóc! Wada serduszka okazała się bardziej skomplikowana niż zakładaliśmy. Do tego stopnia, że lekarze zastanawiali się, czy w ogóle podejmować się operacji, przy jednoczesnym ich zadziwieniu dobrej formy naszego synka. Jest naprawdę dzielny i łamie wszelkie pesymistyczne założenia lekarzy. Kubuś urodził się i pozostaje w szpitalu Matki Polki w Łodzi. Konsultujemy wszelkie możliwe scenariusze leczenia i wiemy, że nadal synek będzie potrzebować ogromnego wsparcia! Wydatki obejmują przede wszystkim leki, konsultacje, dodatkowe badania oraz podróże między domem a szpitalem. Każde wsparcie zabezpieczy te niezbędne wydatki związane z ratowaniem życia synka. Kubuś jest bardzo silnym chłopcem. Ma zaledwie kilka miesięcy, ale każdego dnia zachwyca nas swoją wytrzymałością, rozbraja uśmiechem – daje nam sił, gdy bywa ciężko. Dla niego zrobimy wszystko! rodzice 

81 698 zł
Dominik Czernyszow
Pilne!
Dominik Czernyszow , 8 miesięcy

Dominik urodził się z nowotworem❗️Nasze dziecko zbyt szybko poznało smak walki o własne życie...

Dominik urodził się chory. Przyszedł na świat z nowotworem, który cały czas czyha na jego zdrowie i życie! Nasza walka z neuroblastomą trwa już miesiąc i trwać będzie jeszcze długo… Miesiąc temu urodził się nasz syn. Pełni zaangażowania i podekscytowania czekaliśmy, aż spojrzymy mu w oczy i przytulimy mocno do piersi. To wszystko się spełniło. Jednak pojawiło się coś jeszcze: STRACH… Po narodzinach okazało się, że lewa nóżka synka jest sparaliżowana. Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź. Przyczyną okazał się guz, który zaatakował kręgosłup i zablokował nerwowe kanały! Guz ulokowany jest niestety także w brzuchu i uciska inne organy! Nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczaliśmy, że będziemy musieli walczyć o życie naszego dziecka, zwłaszcza od razu po jego przyjściu na świat! Dominik powinien przecież być z nami w naszym domu, w swoim łóżeczku, w swoim bezpiecznym miejscu… Tymczasem znacznie częściej poznaje ściany szpitali, bloku operacyjnego i ten specyficzny zapach unoszący się na oddziale dziecięcym.  Nasze dziecko zbyt szybko poznało smak walki o własne życie!  Jesteśmy przerażeni, ale walczymy. Jeszcze w styczniu Dominiś przeszedł operację, podczas której wycięto większą część guza i odblokowano nerwowe kanały. Lekarze nie podjęli się wycięcia guza w całości, ponieważ groziło to paraliżem od pasa w dół! Dlatego kolejnym etapem leczenia jest chemioterapia, która ma zlikwidować resztki guza lub przynajmniej sprawić, że oddzieli się od kręgosłupa – wtedy możliwa byłaby kolejna operacja. Synek jest już po pierwszym cyklu chemii, a pod koniec lutego czeka go kolejny.  Niestety Dominik źle znosi leczenie. Jest bardzo osłabiony, często wymiotuje i boli go brzuszek. To bolesne skutki chemii, których nie możemy zlikwidować. Musimy je przetrwać, a to boli nas najbardziej – widok cierpiącego własnego dziecka! Koszty leczenia oraz rehabilitacji stają się już poza naszym zasięgiem. Dominik nadal nie rusza lewą stopą i paluszkami! Dodatkowo każda dawka chemii osłabia jego maleńki organizm! Walka o życie naszego dziecka trwa! Trwa także walka o jego sprawność! Pomóż nam wygrać te dwa najważniejsze pojedynki. Dla nas liczy się tylko bezpieczeństwo własnego dziecka, nic więcej! Dziękujemy, że jesteście z nami i dodajcie nam odwagi! Rodzice

81 591 zł