To nie może być koniec! Adam walczy o sprawność i potrzebuje Twojej pomocy!
Kiedy w tym roku wszyscy szykowali się do świąt Wielkiej Nocy, w naszym domu czuć było tylko paraliżujący strach... Poranek 2 kwietnia zapamiętam na zawsze. Mąż zaczął narzekać na potworny ból głowy, którego nie dały radę uśmierzyć leki, bardzo się pocił, a później zaczął wymiotować. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, a Adam słabł z każdą chwilą. Podjęłam decyzję o szybkim zabraniu męża na SOR. Kiedy dotarliśmy do szpitala, badanie tomografem wykazało krwawienie międzyczaszkowe. Mąż natychmiast trafił na blok operacyjny. Przez 6 godzin sztab medyków walczył o życie najbliższej mi osoby, a ja nie mogłam nic zrobić! Okazało się, że w głowie Adama pękł tętniak. Nawet nie wiedzieliśmy, że tam jest… To były chwile, które chciałabym wyrzucić ze swojej głowy, tymczasem wciąż wracają do mnie natłokiem emocji. Pamiętam swój strach, pamiętam, że nie mogłam się na niczym skupić. Mój mąż walczył o życie na szpitalnej sali, a ja błagałam w myślach, żeby udało mu się wyjść z tego wszystkiego cało. Późniejsze słowa lekarzy sprawiły jednak, że ugięły się pode mną kolana. Chwilę po operacji powiedziano mi, że mam się pożegnać z mężem, bo jego stan jest krytyczny. Nie mogłam się z tym pogodzić! Wiedziałam, że Adam się nie podda, że będziemy walczyć, dopóki starczy nam sił, że mamy jeszcze tyle planów do zrealizowania w przyszłości. Kiedy Adam wybudził się ze śpiączki poczułam się, jakby ktoś zdjął mi z serca ogromny ciężar. Mój ukochany mąż wygrał tę walkę, najtrudniejszą z możliwych i choć wiedziałam, że powrót do sprawności będzie drogą przez ciernie, trwałam przy nadziei, że pokonamy wszystkie przeciwności. Jeszcze przez długi czas Adam był cieniem samego siebie. Ważył tylko 43 kg! Dziś jest już trochę lepiej, ale przed nami wciąż długa droga. Udało się zdjąć rurkę tracheotomijną, mąż zaczyna już powoli i świadomie mówić. Wciąż jednak utrzymuje się niedowład prawej strony ciała. Noga Adama jest już po tej stronie sprawniejsza, z ręką niestety wciąż jest kiepsko. Mąż podejmuje już pierwsze próby chodzenia, by jednak marzyć o sprawnej przyszłości, potrzebuje intensywnej rehabilitacji. Koszty są ogromne i sami nie damy rady. Pomóż nam, proszę! Joanna, żona