Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Bandosz
Marcin Bandosz , 21 lat

Tragiczny wypadek 20-letniego Marcina❗️Wesprzyj walkę o sprawne życie❗️

To był czwartek, 27 kwietnia 2023. Data, którą cała nasza rodzina zapamięta do końca życia. Marcin był na treningu motocrossowym. Dzień jak co dzień... Niestety, gdy dowiedzieliśmy się, co się stało podczas prób, już nic nie brzmiało zwyczajnie. Nasz syn podczas treningu uległ bardzo poważnemu wypadkowi, który doprowadził do niestabilnego złamania kręgu lędźwiowego i znacznego uszkodzenia nerwów obwodowych. To właśnie wtedy rozpoczął się nasz rodzinny dramat, który trwa do dziś. Szok, niedowierzanie i ogromny stres. Złamanie kręgosłupa? Co będzie dalej? Dlaczego Marcin? Czy nasz syn będzie chodził? – w głowie pojawiało się tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Przy życiu trzymała nas nadzieja…  Po przewiezieniu do szpitala potrzebna była pilna operacja. Każda minuta spędzona przed salą operacyjną trwała jak wieczność. Ta niepewność wyniszczała nas od środka.  Operacja przebiegła pomyślnie, jednak w tym momencie stan Marcina jest bardzo ciężki. Nasz syn wymaga kilkuletniej, intensywnej, codziennej, kilkugodzinnej i kosztownej rehabilitacji oraz odpowiedniego sprzętu rehabilitacyjnego, a także równie intensywnej pomocy psychologicznej. Wiemy, że za jakiś czas potrzebne będą także skomplikowane operacje z zakresu mikrochirurgii. Choć dla Marcina oddalibyśmy wszystko, to koszty te przerastają możliwości naszej rodziny.  To dla samego Marcina bardzo przykra i trudna sytuacja. Trudna dla niego i całej naszej rodziny. Jednak pomimo tego, że czas, w którym się znaleźliśmy, jest dla nas krytyczny, nasz syn w każdym momencie pokazuje, że nawet na chwilę nie stracił woli walki, a jego sportowa dusza nie pozwala mu się poddać. Dzięki temu jesteśmy bardzo zdeterminowani, by pomóc mu wrócić do zdrowia.  Wierzymy w dobre serce. Wierzymy też w ludzi, w całe fighterskie środowisko sportowe i każdego człowieka, który w nawet małym geście może dać Marcinowi szansę na powrót do zdrowia, sprawności, a w przyszłości wykonanie samodzielnego kroku. Dlatego pełna mobilizacja! Razem możemy zdziałać cuda! Marcin – kochamy Cię i zrobimy wszystko, byś jak najszybciej stanął na nogi! Iza i Przemek, rodzice 

91 215 zł
Iwona Rybiec
Iwona Rybiec , 55 lat

Wylew doprowadził do tragedii. Trwa walka o sprawność Iwony!

Koszmar naszej rodziny zaczął się 31 lipca 2020. Tamtego dnia u mojej mamy doszło do bardzo poważnego wylewu... Ze skutkami tego, co się wydarzyło walczymy do dzisiaj. Mama cały czas przebywa w specjalistycznym ośrodku, w którym jest rehabilitowana. Niestety wciąż utrzymuje się niedowład prawej strony ciała i problemy z komunikacją.  Staramy się pomagać jej jak tylko się da. Rozumiemy się z nią na zasadzie gestów, potakiwania, ale czasem tez po prostu intuicji. Pomimo że uraz był bardzo duży mama  jest na dobrej drodze, aby do nas wrócić. Ogromna w tym rola ośrodka i rehabilitantów, którzy wkładają dużo pracy, by mama mogła odzyskiwać sprawność. Niestety – pobyt w takim ośrodku kosztuje ogromne pieniądze, dlatego proszę o pomoc! Jak doszło do wylewu? Tego dnia moja mama przebywała na delegacji. Nie wiemy dokładnie, kiedy to się wydarzyło, bo była tam sama. Około godziny 10, w jej mieszkaniu znalazł ją kolega, który zmartwił się, że nie ma jej w pracy, co było do niej niepodobne…  Mama od razu została przewieziona karetką do szpitala. Przeszła operację, ale niestety informacje, które przekazywali lekarze, sprawiały, że coraz częściej traciłem nadzieję... Przez pierwsze godziny i dni znajdowała się w stanie krytycznym, w śpiączce farmakologicznej, podpięta pod respirator... Czasem dopadały mnie najczarniejsze myśli, bałem się, że stracę tak bliską mi osobę. Do dziś ciężko mi wspominać tamte dni i chwile przeszywającego strachu i bezsilności... Po dwóch tygodniach podjęto próbę wybudzenia ze śpiączki. Udało się i następnie odłączono mamę od respiratora. Gdy zaczęła oddychać samodzielnie, ogarnęła mnie niesamowita radość! Niestety konsekwencje wylewu widać do dzisiaj...  Dzięki rehabilitacji widać zdecydowany postęp względem tego, co było w listopadzie 2020. Mama jest bardziej samodzielna, wszystko chce robić sama, ale niestety w dalszym ciągu prawa strona jest niedowładna. Problem stanowi ubieranie, mycie się, codzienna toaleta, poruszanie się. Całodobowo potrzebna jest jej opieka... Ogromnym ciężarem dla niej jest problem z komunikacją. Brak możliwości mówienia oraz pisania (poza powtarzaniem sylab i przepisywaniem) bardzo jej przeszkadza i frustruje, czasem przeradzając się w chwilowe załamania i poddawanie się. Mimo wszystko widać dużą motywację do działania! Jako rodzina staramy się pomagać jej jak tylko się da. Mama rozumie wszystko, co do niej mówimy i potrafi nam odpowiedzieć na swój sposób, pamięta bardzo dużo, pomimo że uraz był bardzo duży. Jesteśmy na dobrej drodze, aby mama do nas wróciła. By tak było, mama potrzebuje dalszej intensywnej rehabilitacji w ośrodku rehabilitacyjnym. To wielka szansa, by utracone umiejętności powróciły! Szansa, której nie można zmarnować. Proszę, pomóż mi ratować zdrowie mojej mamy!  Mateusz - syn Iwony  ––––––––––– Możesz również pomóc, biorąc udział w licytacjach na Facebooku ➡️ Pomagaj i wygrywaj - zalicytuj dla Iwonki!

91 195,00 zł ( 38,03% )
Brakuje: 148 550,00 zł
Rozalia Wesołowska
3 dni do końca
Rozalia Wesołowska , 19 lat

Rozalia cudem przeżyła ten upadek... Proszę, pomóż nam walczyć o jej sprawność❗️

Moja 19-letnia córka, Rozalia, cudem przeżyła upadek z dużej wysokości. Proszę o wsparcie. 7 marca 2024 Rozalia przeżyła upadek z wysokości 13 piętra wieżowca, a następnie operację ratującą życie i zdrowie. Przez kolejne tygodnie dochodziła do siebie na oddziale intensywnej terapii. Dzięki znakomitym lekarzom z warszawskiego szpitala MSWiA dziś już samodzielnie oddycha, je, mówi…  Niestety, jeszcze daleka droga do odzyskania sprawności. Rozalia doznała licznych obrażeń wewnętrznych i bardzo skomplikowanych złamań: kręgosłupa, uda, miednicy. Z tego powodu na nowo będzie musiała nauczyć się siedzieć, stać i wreszcie chodzić. Przed nią długa, żmudna i bardzo kosztowna rehabilitacja.  Rozalia niedawno trafiła z Oddziału Intensywnej Terapii na oddział ortopedyczny. Zagrożenie życia minęło, teraz walczymy o jej zdrowie. Córka wciąż jest przykuta do łóżka, ale robi duże postępy. Mimo że minęło już kilka tygodni od wydarzenia, tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku trudnej drogi ku pełnej sprawności.  W najbliższym czasie najprawdopodobniej będziemy musieli skorzystać z usług prywatnego ośrodka rehabilitacyjnego, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Nie znamy jeszcze dokładnych sum, ale już teraz proszę Was o wsparcie finansowe. Od lat samotnie wychowuję córkę (a także jej brata) i nie stać mnie na opłacenie wszystkich kosztów rehabilitacji. Każda, nawet najmniejsza kwota, będzie dla nas ogromnym wsparciem.  Z góry wielkie dzięki! Maciej, tata

91 071 zł
Anna Płużyńska
11 dni do końca
Anna Płużyńska , 37 lat

Wypadek, 8 operacji, rok w szpitalach – Ania walczy o sprawność!

Moje całe życie zmienił wypadek samochodowy! Było to w listopadzie 2020 roku. Jechałam na miejscu pasażera… W szpitalu usłyszałam, że mam uszkodzony kręgosłup i porażenie czterokończynowe.  Przeszłam 8 operacji. W 2. miesiącu po wypadku, gdy nadal byłam w szpitalu, doszło do zatrzymania akcji serca. Helikopterem zostałam przetransportowana do Warszawy. Tam spędziłam aż pół roku z dala od rodziny i moich synków, 12-letnich bliźniaków. Potem nastał czas rehabilitacji w Radomiu. Dopiero po roku od wypadku wróciłam do domu… Poruszam już rękoma i istnieje nadzieja, że nogi też można będzie usprawnić. Jednak, by to osiągnąć, potrzebuję długiej i kosztownej rehabilitacji. Dlatego zwracam się o pomoc. Jestem mamą i ogromnie pragnę być w pełni sprawna dla moich ukochanych synków.  Od najmłodszych lat kocham konie. Moje życie związałam z tą pasją. Ukończyłam Technikum Hodowli Koni w Piasecznie oraz studia na SGGW w Warszawie. Praktykowałam w Stadninie koni w Janowie podlaskim jak również na Służewcu, na wyścigach konnych. W zaprzyjaźnionych stadninach prowadziłam hipoterapię dla dzieci. Relaksująco uwielbiam jazdę konną i skoki przez przeszkody. Zmierzałam do założenia własnej stadniny, głównie prowadząc hipoterapię dla dzieci. Moje marzenia i plany zostały zawieszone. Czy na zawsze? Żyję jak bez powietrza. Mam nadzieję, że będę mogła do nich kiedyś powrócić. Myślę, że są ludzie, którzy potrafią zrozumieć, ile to dla mnie znaczy. Będąc zdrową, pomagałam ludziom i zwierzętom. Pracowałam w TOZ-ie i w lecznicy weterynaryjnej. Zawsze byłam aktywna, lubiłam podróże z moimi dziećmi. Bardzo nam tego wszystkiego brakuje…  Lekarze dają nadzieję, dlatego trzeba walczyć do skutku. Liczą na mnie moje dzieci, liczy również nasza przyszłość. Dzięki Tobie będzie łatwiej sprostać tym olbrzymim wydatkom związanym z rehabilitacją i opieką medyczną. Z góry dziękuję za pomoc! Ania z synkami ➡️ Licytuj i pomagaj Ani!

91 004,00 zł ( 85,54% )
Brakuje: 15 379,00 zł
Olga Jedrzejak
Olga Jedrzejak , 14 lat

Tragedia przed domem❗️Olgę potrącił samochód... Teraz grozi jej PARALIŻ – pomocy❗️

30 września 2022 roku – dzień zaczął się jak jeden z wielu. A gdy się kończył, był już najgorszym dniem naszego życia… W drodze ze szkoły, już przy samym domu rodzinnym, moją 12-letnią córeczkę Olgę potrącił samochód! Tego szoku nie da się opisać… W wyniku wypadku Olga doznała urazu wielonarządowego: wielokrotnego złamania kręgosłupa w odcinku szyjnym i złamania podstawy czaszki, złamania żeber i mostka, odmy płucnej, krwiaka wątroby i uszkodzenia tętnicy kręgowej. Najgorszy jednak okazał się uraz głowy – w jego efekcie doszło do wielokrotnego udaru mózgu… Do tego wodogłowie, niewydolność oddechowa, niedowład czterokończynowy. Olga przeżyła śmierć kliniczną… Traciłam córeczkę, nie wiedziałam, czy z tego wyjdzie… To był koszmar. Po wypadku Olga helikopterem została przewieziona do szpitala we Wrocławiu. Tam przez wiele tygodni lekarze walczyli o jej życie! Mieliśmy być przygotowani na wszystko. Także na najgorsze… Ale Olga pokazała, że bardzo chce tu zostać! Po miesiącu wybudziła się ze śpiączki, ale wciąż pozostawała podłączona do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe. Przeszła bardzo skomplikowaną operację zespolenia głowy z szyją oraz założenia zastawki komorowo-otrzewnej. Walczyła… Po prawie 2 miesiącach od wypadku Olga została wypisana ze szpitala w pełnym logicznym kontakcie z otoczeniem! To było jak cud. Niestety, wciąż z niedowładem czterokończynowym i rurką tracheotomijną, bez której nie mogła oddychać. Od 28 listopada 2022 roku Olga przebywa w prywatnym Ośrodku Rehabilitacji Funkcjonalnej w Krakowie. Przez ten czas poczyniła znaczne postępy w rehabilitacji. Obecnie zaczyna stawiać pierwsze samodzielne kroki!  Niestety największą przeszkodą w dalszym powrocie do sprawności jest koszt rehabilitacji, który wynosi aż 25 000 miesięcznie. Nie mamy już więcej środków, by opłacać walkę córeczki o powrót do zdrowia, dlatego jesteśmy tu i bardzo prosimy o pomoc! Olga to waleczna dziewczyna i pozytywnie uparta, która nie daje za wygraną i chce wrócić do pełnej sprawności i kontynuować swoją pasji, jaką jest jazda konno. Prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie Olgi w powrocie do pełnej sprawności. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy!

90 616,00 zł ( 28,03% )
Brakuje: 232 555,00 zł
Liliana Kocik
Liliana Kocik , 3 latka

By Lilka mogła być sprawna potrzebne są aż 4 operacje!

Wciąż wierzymy, że trudny początek nie musi oznaczać trudnego życia, wierzymy, że wadę, z którą urodziła się córeczka, można zoperować, da się wyleczyć! Niestety by Lilka mogła być sprawna, czekają ją aż trzy operacje i długa oraz kosztowna rehabilitacja...  Lilka urodziła się z bardzo poważną, wrodzoną wadą nóżki. Cierpi na wrodzone zniekształcenie stawu biodrowego i kolanowego, skrócenie prawego uda, przykurcz przywiedzeniowy biodra prawego, zaburzenia napięcia mięśniowego, asymetrię ułożeniową. Niestety nie koniec naszych problemów… Niedługo po jej narodzinach znów trafiłyśmy do szpitala z zachłystowym zapaleniem płuc. Na podstawie badania EEG lekarze podejrzewają u Lilki epilepsję… Nasza codzienność to wizyty u specjalistów i badania. Córeczka jest pod stałą kontrolą neurologa, ortopedy, fizjoterapeuty…  Ortopeda postawił przed nami sprawę jasno. Aby Lilianka miała szansę być sprawną dziewczynką, w okresie najbliższych 3-4 lat musi przejść wstępnie aż 3 operacje – otwarcia biodra, rekonstrukcji kolana oraz wydłużenie uda. Nikt na tę chwilę nie wie, czy wada będzie utrzymywała się na poziomie stałym, czy nagle zacznie się powiększać… Koszt jednej operacji to od 30 do 50 tys. zł… W międzyczasie Lilka będzie potrzebowała ortezy oraz bucika z odpowiednią podeszwą, tak by kręgosłup oraz miednica nie zostały skrzywione.  Wciąż jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że uczymy Lilkę stawiać pierwsze kroki, a z czasem wraz z innymi dziećmi będzie w stanie biegać. Szansą na to są operacje i intensywna rehabilitacja. Prosimy, pomóż ratować sprawność naszej córeczki! Rodzice –––––––––––– Liliankę możesz również wesprzeć, biorąc udział w licytacjach na Facebooku ➡️ Przejść własne K2 – pierwszy krok Lili – licytacje

90 508 zł
Krzysztof Tarasek
Pilne!
6 dni do końca
Krzysztof Tarasek , 58 lat

Nowotwór mózgu zabija❗️Podajmy pomocną dłoń Krzysztofowi!

Drodzy Przyjaciele – dziś pragniemy podzielić się z Wami niezwykle ważną historią i prośbą o wsparcie naszej rodziny. Nasz ukochany Tata, Krzysztof Tarasek, to nie tylko wspaniały ojciec i dziadek, ale również ceniony nauczyciel muzyki i wychowania fizycznego, który poświęcił wiele lat na edukację i rozwijanie talentów młodych ludzi. Niestety, jego życie zostało naznaczone ciężką chorobą – nowotworem mózgu. Od ponad 12 lat nasz Tata walczy z tą niezwykle trudną chorobą, a jego determinacja i siła ducha są dla nas naprawdę godne podziwu. Po pierwszym etapie leczenia, który zakończył się pomyślnie, nadszedł czas na dalszą walkę, ponieważ choroba niestety powróciła. Obecnie Tata potrzebuje dalszego leczenia onkologicznego oraz intensywnej rehabilitacji przy użyciu urządzenia TTF. Konieczne będzie również zastosowanie chemioterapii uzupełniającej. To nie tylko kosztowne, ale także niepodlegające refundacji procedury medyczne. Do tej pory razem z całą naszą rodziną radziliśmy sobie finansowo sami. Teraz w krótkim czasie musimy zgromadzić kwotę, która jest poza naszą możliwością.  Determinacja taty jest wielka, dlatego musimy zrobić wszystko, by mu pomóc! Dlatego zwracamy się z serdeczną prośbą o wsparcie finansowe. Każda wpłata, nawet najmniejsza, przyczyni się do zapewnienia Tacie dostępu do niezbędnego leczenia i rehabilitacji. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc naszemu Tacie w tej trudnej walce i umożliwić mu ponowne czerpanie radości z życia. Każdy wkład jest nieoceniony i doceniamy każdą okazaną życzliwość. Prosimy o wsparcie Taty i naszej rodziny, abyśmy mogli razem pomóc mu pokonać te trudności. Niech nasza wspólna solidarność stanie się iskrą nadziei dla naszego Taty. Dziękujemy z całego serca za Wasze wsparcie i życzliwość w tej trudnej dla nas chwili. Niech dobro wróci do Was w wielokrotności. Z wyrazami szacunku, Karolina Ładak wraz z całą Rodziną Tarasków.

90 486,00 zł ( 56,7% )
Brakuje: 69 088,00 zł
Łukasz Mikołajczak
1 dzień do końca
Łukasz Mikołajczak , 25 lat

Pomóż mi wstać z wózka! Pomóż odzyskać życie sprzed wypadku!

Motoryzacja od zawsze była moją największą pasją. Gdy tylko wracałem z pracy, uwielbiałem naprawiać motocykle. Nie wyobrażałem sobie bez tego życia. Pech chciał, że z tym hobby jest jednocześnie związany bardzo przykry moment mojego życia.  Uległem wypadkowi komunikacyjnemu, przez który doznałem złamania kręgosłupa piersiowego, urazu czaszkowo-mózgowego oraz udaru niedokrwiennego mózgu. Gdy trafiłem do szpitala, wykonano mi operację stabilizacji kręgosłupa. Niestety, uraz spowodował u mnie niedowład kończyn dolnych, przez który teraz mogę poruszać się jedynie na wózku inwalidzkim, a w codziennych czynnościach pomagają mi rodzice.  Kilka chwil zadecydowało o tym, że straciłem niemalże wszystko. Zdrowie, sprawność, samodzielność, możliwość pracy i powrotu do ukochanej pasji. Co więcej, dom, w którym teraz mieszkam z rodzicami nie jest przystosowany do potrzeb osoby niepełnosprawnej.  Jestem pod opieką lekarza rodzinnego i neurologa. Muszę też na stałe przyjmować leki oraz odbywać systematyczną rehabilitację zarówno w ramach NFZ, jak i prywatnie. Koszty wszystkiego są ogromne, ale lekarze dają mi szansę na to, że jeszcze będę mógł samodzielnie chodzić, więc nie mogę teraz zrezygnować.  Przed wypadkiem pracowałem w firmie ogólnobudowlanej. Dużo się nauczyłem, nawet sam wyremontowałem sobie pokój. Pomagałem też rodzicom w gospodarstwie domowym. Po wypadku moje możliwości są ograniczone. Wszystko się zmieniło, ale się nie poddaję. Chcę zawalczyć o to, co zabrał mi wypadek. Bardzo Cię proszę o pomoc!  Łukasz  Zbiórkę możesz równiez wesprzeć poprzez: Licytacje dla Łukasza Mikołajczaka

90 185,00 zł ( 84,77% )
Brakuje: 16 198,00 zł
Agnieszka Rosińska-Szulc
Pilne!
Agnieszka Rosińska-Szulc , 45 lat

Moja nadzieja jest w Was kochani! Muszę żyć dla dzieci i męża. Pomóżcie.

Mam 43 lata. Jestem mamą 18-letniego chłopca Dawida i 6-letniej dziewczynki Julii. Do tej pory mogłam siebie opisać jako szyję, głowę i główny sternik całego organizmu jakim jest moja rodzina. Pracuję zawodowo, a po pracy zajmuję się dziećmi. Córka bardzo lubi pływać, syn gra w piłkę. Często jeździmy razem na treningi, czy spędzamy czas aktywnie.Uwielbiam też czytać-szczególnie kryminały polskich autorów. Jakieś 7 miesięcy temu miałam złamane żebra, złamanie 5 żeber lewej strony ciała nastąpiło bez żadnej mojej ingerencji, wypadku czy działania osób trzecich. Lekarz ortopeda skierował mnie na badania w kierunku ostoporeozy. Wynik był na granicy normy, ale nie był zły, więc poradzono mi za rok powtórzyć badanie. Brałam leki przeciwbólowe i funkcjonowałam w miarę normalnie. Ponad miesiąc temu, przy wstawaniu z łóżka pojawił się u mnie ból barku. Prawa ręka stała się praktycznie bezwładna, ból promieniował w kierunku obojczyka. Ponownie udałam się do lekarza. Internista, który zlecił mi RTG zaniepokoił się moim stanem. Badania pokazały, że moje kości przypominają ser szwajcarski. Od czerwca chodzę na różne badania, czekam i diagnozuję się. Praktycznie codziennie jestem w szpitalu, badając się, zapisując na kolejne badania ... Ostatnie wyniki biopsji szpiku oraz badania krwi stawiają diagnozę szpiczak mnogi. Nowotwór złośliwy. Nie poddaję się, zawsze byłam typem niepokornym i walecznym, teraz walka toczy się o mnie, moje dzieci i ich przyszłość. Zaczynam od radioterapii, kolejny krok to chemioterapia (im szybciej tym lepiej i znowu czekam) i przeszczep. Czas i szybkość rozpoczęcia leczenia to główne elementy powodzenia. Bardzo proszę o wsparcie mnie w tej walce. Poza leczeniem w Szpitalu w Łodzi, staram się o sprowadzenie leku nierefundowanego, który Szpital może dla mnie sprowadzić i podawać mi – wówczas leczenie jest dużo bardziej skuteczne. Co da się przyśpieszyć, robię prywatnie. Wiem, że nie mogę czekać. Na to potrzebne są jednak fundusze. Będę wdzięczna za Państwa wsparcie oraz okazane serce. Bardzo wierzę w to, że wygram tę wojnę i sama będę mogła pomóc- na pewno to zrobię! Agnieszka ➡️ Śledź walkę Agnieszki na Facebooku – Stop szpiczak - droga do zdrowia *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

90 155,00 zł ( 30,26% )
Brakuje: 207 717,00 zł