Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwier Palkowski
Oliwier Palkowski , 6 lat

Białaczka zaatakowała nagle! Błagam, ratuj z piekła choroby...

Diagnoza sprawiła, że świat się zawalił, ale to, z czym zmagamy się teraz jest jeszcze gorsze. Mam wrażenie, że choroba każdego dnia pokazuje nam nowe oblicze piekła. I chociaż strach jest paraliżujący to nie możemy się poddać. Walczymy o najwyższą stawkę - życie naszego synka.  Oliwier to dziecko pełne energii, ciekawości, otwarte na wiedzę, świat i doświadczenia. Z zaskoczeniem i podziwem patrzyliśmy, jak rośnie, jak się rozwija. Dzięki niemu poznawaliśmy świat z zupełnie innej perspektywy.  Problemy rozpoczęły się niedawno… Nic nie wskazywało na to, że usłyszymy taką wiadomość. Nic nie wskazywało na to, że świat, który znaliśmy runie… Zaczęło się od bólu nóżek – Oliwier jakby nagle stracił siły, nie mógł chodzić, jego zachowanie zaczęło nas martwić. Mój pełen energii synek nagle zmienił się nie do poznania. Patrzyłem na niego z rosnącym przerażeniem…  Razem z Mamą Oliwierka próbowaliśmy zatrzymać poczucie przerażenia i natychmiast udaliśmy się na SOR. Wejście do tego miejsca boleśnie uświadomiło nam, że jedyne o czym marzymy w tym momencie to ucieczka. Wtedy mieliśmy jeszcze cień nadziei, że diagnoza okaże się niegroźna. Pierwsze podejrzenia lekarzy: bóle reumatyczne. Ulga, którą odczuliśmy była nie do opisania. Najgorsze jednak dopiero miało nadejść… Pierwsza wizyta w poradni i szok, którego nie jesteśmy w stanie opisać słowami. Pierwsza diagnoza okazała się błędna! Oliwierek z prosto z poradni został przewieziony do szpitala. W trybie pilnym przeprowadzono kolejne badania, a chwilę po ich wykonaniu usłyszeliśmy to, czego obawia się każdy rodzic. U naszego synka zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. Mój syn i śmiertelna choroba? To do mnie nie docierało.  Nadal czasem łapię się na tym, że myślę o Oliwierku jak o zdrowym dziecku. Tymczasem dzieciństwo mojego synka toczy się teraz w szpitalnych 4 ścianach, gdzie dosłownie jest więźniem choroby. Trudno wyjaśnić dziecku, dlaczego wciąż odczuwa ból, ale jeszcze trudniej powiedzieć, że brakuje nam pieniędzy na to, co podstawowe: jedzenie, konsultacje lekarskie, rehabilitację czy niezbędne leki. Jak mam się czuć jako ojciec, kiedy własnemu dziecku nie jestem w stanie zapewnić tego, co potrzebne najbardziej?! Czasem muszę wybierać, czy wydać pieniądze na paliwo, by go odwiedzić, czy te środki przeznaczyć na to, by mój synek mógł zjeść posiłek porządniejszy niż to, co jest serwowane w szpitalnej stołówce... Nie jestem w stanie opisać swojego strachu. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo boli mnie to, że nie jestem w stanie dać Oliwierkowi tego, co najbardziej potrzebuje. Wciąż próbuję otrząsnąć się z szoku, ale jednocześnie muszę zawalczyć o pomoc! Wasze wsparcie – grosik, złotówka to dodatkowa szansa dla mojego dziecka. To możliwość, że życie w cieniu choroby nie będzie pasmem niekończącego się cierpienia. Proszę, pomóż mi stanąć na wysokości zadania! Nie chcę musieć dokonywać tragicznych wyborów. Choroba Oliwiera postawiła nas pod ścianą. Nie chcę być zmuszony do odwoływania kolejnych wizyt w szpitalu, bo nie wiem, ile wspólnego czasu jeszcze nam zostało… Błagam! Ratuj moje dziecko! Oliwierek nie może odejść na zawsze! Rodzice  Dowiedz się więcej:  ➡️ Mały Rycerz o wielkiej Sile 💚

92 524 zł
Mateusz Siek
Mateusz Siek , 28 lat

Groźny wypadek, tragiczne skutki - pomóżmy Mateuszowi odzyskać sprawność!

Czy krótka chwila może przekreślić wszystkie plany i marzenia? Jak bardzo w jednej sekundzie może odmienić się życie? Niestety, zeszłego roku doświadczyłem, jak jedna decyzja może okrutnie zaważyć na naszej przyszłości… 10 lipca przydarzył mi się tragiczny wypadek. Podczas skoku do basenu złamałem kręgosłup w odcinku szyjnym. Rdzeń kręgowy został bardzo mocno stłuczony. Skutkiem tych wydarzeń do dziś jestem sparaliżowany. Tamtego felernego dnia trafiłem do szpitala w Rzeszowie, gdzie natychmiast przeszedłem operację kręgosłupa. Nastąpiła zatorowość płucna, niewydolność nerek… Dopiero po 7. tygodniach zostałem odłączony od respiratora i zacząłem samodzielnie oddychać. Obecnie nie jestem w stanie sam wykonać najprostszej czynności, potrzebuję stałej pomocy drugiej osoby. Operacja, którą przeszedłem, daje mi jednak nadzieję na powrót do pełniej sprawności!  Po pobycie w szpitalu niezbędna jest długa i kosztowna rehabilitacja. Pomimo wielu przeszkód nie załamuję się, całą moją siłę chcę przeznaczyć na powrót do pełnej sprawności fizycznej. Aby było to możliwe, potrzebuję Twojej pomocy! Proszę, pomóż mi odzyskać dawne życie. Liczę, że jeszcze tak wiele przede mną… Mateusz

92 519 zł
Olaf Malinowski
Olaf Malinowski , 18 lat

Prosto z boiska na szpitalną salę - Olaf walczy z bardzo niebezpieczną chorobą! Pomocy!

Nie potrafię zliczyć, ile razy dziennie odtwarzam w głowie wydarzenia sprzed kilku miesięcy. Tak bardzo staram się znaleźć jakiś znak, coś, co pozwoliłoby mi wcześniej zareagować, uratować Olafa. Jednak nic takiego nie miało miejsca! Nasz dramat rozegrał się w kilka chwil i zmienił nasze życie już na zawsze... Olaf ma 15 lat i do tej pory był zdrowym, rozwijającym się i pełnym energii nastolatkiem. Nasz koszmar zaczął się trzy miesiące temu, w wakacje... Zwykłe zdarzenie okazało się być opłakane w skutkach. Podczas pływania na paddleboardzie - desce, na której stoi się i wiosłuje za pomocą wiosła - syn wpadł do wody. Nic mu się stało i zapomnielibyśmy o tym wydarzeniu, gdyby nie to, co zdarzyło się potem... Dwa dni później Olaf nagle źle się poczuł... Wymiotował, było mu niedobrze, miał gorączkę. Początkowo myślał, że to zwykłe zatrucie pokarmowe. Czekaliśmy, aż objawy ustąpią. Jednak tak się nie stało... Przez chwilę było lepiej, ale tylko przez chwilę. Po trzech dniach Olaf dostał silnego ataku bólu głowy. Kręciło mu się w głowie, zaczął mieć problemy z poruszaniem się i mową. Natychmiast pojechaliśmy na SOR. W szpitalu szybko usłyszeliśmy, że to ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia. Bardzo rzadka choroba, której przyczyny nie są jasne... Zamarłam. Nie wiedziałam, co nas teraz czeka... Tak bardzo się bałam i boję się dalej!Zapalenie mózgu i rdzenia to choroba autoimmunologiczna - nierozpoznana przez medycynę, jednak należąca do grupy chorób autoagresywnych. Dotyka na ogół nastolatki i dzieci, często jest następstwem przebytej infekcji... Prowadzi do stanu zapalnego i demielinizacji - uszkodzenia osłonek komórek nerwowych - w różnych miejscach mózgu i rdzenia kręgowego. Olaf został przewieziony do drugiego szpitala, w którym spędził miesiąc. Teczka historii choroby syna rosła w zatrważającym tempie. Porażenie nerwu odwodzącego, niedowład ośrodkowy nerwu twarzowego, niedowład ręki z całkowitym brakiem ruchu w obrębie nadgarstka i dłoni... Obniżone napięcie mięśniowe w rękach i nogach. Nasilone zmiany w istocie białej mózgu prawej i lewej...  W jednej chwili z energicznego nastolatka syn zmienił się w pacjenta, który potrzebuje pomocy. Obecnie Olaf znajduje się w trzecim szpitalu w Gdańsku, gdzie prowadzone są dalsze próby przywrócenia mu zdrowia i powrotu do normalnego życia. Nie mogę pozwolić na to, by tak wyglądała przyszłość Olafa, dlatego proszę - pomóż nam! Olga, mama  

92 466 zł
Krystian Moskal
Krystian Moskal , 15 lat

Normalne życie za wysoką cenę – pomóż Krystianowi zahamować rozwój choroby!

Trzydzieści jeden lat temu w wieku 14 lat zachorowałem na cukrzycę typu 1, obecnie mam już późne powikłania cukrzycy retinopatię i neuropatię cukrzycową. Mój syn Krystian do 10 roku życia był zdrowym dzieckiem. A potem zaczęło się to, czego baliśmy się najbardziej… U Krystiana zauważyliśmy powiększony obwód szyi – powiększoną tarczycę. Wykonaliśmy  badanie USG, badania laboratoryjne, byliśmy na wizycie u endokrynologa dziecięcego. To tam lekarze rozpoznali autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, czyli Hashimoto.  Obecnie Krystian ma już na tyle zniszczoną tarczycę, że musi codziennie przyjmować dużą dawkę leku. I tak do końca życia. W związku z tym, że ja, moi rodzice i teściowie chorowali na cukrzycę, to sprawdzamy co jakiś czas poziom cukru naszym dzieciom. Krystian od ponad roku miał glukozę na czczo powyżej normy, w czerwcu bieżącego roku wykonaliśmy u niego badania w Szpitalu Dziecięcym w Bydgoszczy, gdzie stwierdzono u naszego syna początki cukrzycy typu I – stan przedcukrzycowy. Kolejny strzał prosto w serce! U syna obecne są przeciwciała przeciwko wysepkom trzustkowym. Odziedziczył chorobę po mnie – żyję z poczuciem winy. Od czasu kiedy ja zachorowałem na cukrzycę, dokonał się duży postęp w medycynie, dzisiaj można już leczyć stan przedcukrzycowy i opóźnić wystąpienie cukrzycy. Istnieje terapia komórkowa - immunologiczna TREG, którą oferuje Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, Katedra i Klinika Diabetologii Dziecięcej. Koszt 2 dawek autoszczepionki wytwarzanej z krwi pacjenta, które pacjent otrzymuje w okresie 3 miesięcy to kwota ponad 300 tysięcy złotych!  Chciałbym, żeby mój chłopiec miał szansę na dobrą przyszłość, perspektywę na długie normalne życie… By mógł osiągnąć wszystko, o czym marzy. Niestety barierą są pieniądze. Dlatego prosimy wszystkich dobrych ludzi o wsparcie – pomoc nawet taką najbardziej symboliczną. Niech Wam Pan Bóg błogosławi. Sebastian, tata

91 890,00 zł ( 26,17% )
Brakuje: 259 174,00 zł
Szymon Wołoszyn
Szymon Wołoszyn , 3 latka

Synku, Twoje serce nie może się zatrzymać!

Nasze dziecko urodziło się tylko z połową serca! HLHS to krytyczna, złożona wada, która sprawia, że w serduszku Szymka nie wykształciła się lewa komora! Aby nasz synek mógł żyć, konieczna będzie operacja i leczenie... Czekaliśmy na Szymka, mając niemal pewność, że wszystko będzie dobrze. Mieliśmy już troje dzieci, w pełni zdrowych. Co mogłoby pójść nie tak? Każde badanie USG, aż do 20 tygodnia ciąży dawało ogromną radość. Widzieliśmy, jak rozwija się nasz synek, przekonani, że pod moim sercem rośnie zdrowy, silny chłopczyk. Niestety, dokładnie gdy byliśmy w połowie ciąży, okazało się, że nasz synek ma wadę serca – HLHS. Nasz świat się zawalił. Od tego czasu zaczęła się walka o jak najdłuższe utrzymanie ciąży, która była zagrożona przedwczesnym porodem. Wizyty u specjalistów oraz w szpitalach zdawały się nie mieć końca, aż w końcu przyszedł ten dzień... 17 lipca, w 37 tygodniu ciąży, urodził się Szymon. Już w czwartej dobie życia przeszedł pierwszą operację ratującą życie. Nie trafił do nas – kochających rodziców, a na blok operacyjny, gdzie trwała walka o jego maleńkie serduszko. Udało się, ale to nie koniec... Tak bardzo się boimy. Dopiero co przywitaliśmy synka na świecie, a jego ciężki stan powoduje, że nieustannie towarzyszy nam strach, czy za chwilę nie będziemy musieli się żegnać... Nasze życie rozdarte jest między szpital, a pozostałe dzieci, które czekają na braciszka w domu. Wiemy, że leczenie naszego synka będzie niezwykle kosztowne, dlatego już teraz prosimy Was o pomoc! Rodzice Szymonka Zbiórkę możesz również wesprzeć, biorąc udział w licytacjach na Facebooku ➡️ Z sercem dla Szymonka - licytacje

91 825 zł
Zosia Bielarz
Zosia Bielarz , 23 miesiące

Groźny wirus chce zabrać zdrowie Zosi. POTRZEBNA POMOC!

Gdy dowiedzieliśmy się z mężem o ciąży, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Niecierpliwi odliczaliśmy dni do spotkania z naszym największym skarbem. Jednak w I trymestrze ciąży stało się najgorsze… Zachorowałam. Wirus cytomegalii doszczętnie zniszczył nasz spokój, a radość zamienił w obezwładniające przerażenie. W organizmie naszej małej kruszynki, którą miałam pod sercem, dochodziło do spustoszenia! Wirus nie oszczędził nas. Każda wizyta i wyjazd na badanie wiązały się ze strachem, który nas paraliżował. Dla wielu kobiet i par okres ciąży to stan błogosławiony i pełen radości, dla nas był to nieustanny lęk!  Każdy dzień od momentu zajścia w ciążę to walka o zdrowie, sprawność intelektualną i ruchową Zosi. Jedyną szansą na zatrzymanie tego wirusa  jest lek, który niestety nie jest refundowany dla dzieci z cytomegalią wrodzoną! Przez ponad 7 miesięcy opłacaliśmy kosztowne leczenie. Robiliśmy wszystko, aby uratować własne dziecko. Liczyliśmy, że nasz koszmar w końcu się skończy, tymczasem wyniki badań zniszczyły naszą nadzieję! Wirus stawał się coraz silniejszy! Lekarze nie pozostawili złudzeń – leczenie musi być kontynuowane! Wirus stanowi ogromne zagrożenie! Już teraz badania wykazały głęboką głuchotę jednostronną, pigmentację w oku oraz zwapnienia w mózgu! To nie koniec, bo nadal istnieje realne zagrożenie jeszcze większego uszkodzenia słuchu, wzroku, ale przede wszystkim narządów Zosi. Odczuwamy ogromną niesprawiedliwość, że nasza mała stokrotka spędzi swoje dzieciństwo w otoczeniu igieł, strzykawek, gabinetów zabiegowych i ciągłej niepewności wszystkich dookoła! Jako rodzice czujemy strach i panikę, bo nie mamy już ani pieniędzy, ani żadnych oszczędności, aby zakupić lek, ratujący naszą córeczkę! Mnożymy się i troimy, aby zapewnić własnemu dziecku pomoc. Nasze możliwości są już jednak na wyczerpaniu...  Staramy się zapewnić Zosi wszystko, co możemy: rehabilitację, zajęcia z logopedą a przede wszystkim specjalistyczny lek. Córeczka musi być także pod stałą kontrolą okulisty, laryngologa, neurologa oraz poradni chorób zakaźnych…  Mamy w sobie dużo wiary. Choć nasza córeczka ma dopiero 9 miesięcy, widzimy, jakie robi już postępy! To daje nam siłę, aby dalej walczyć z tym okropnym i podstępnym przeciwnikiem. Wierzymy, że kiedyś będzie lepiej, ale bez Was sobie nie poradzimy. Dlatego prosimy o pomoc!   Justyna i Mateusz, rodzice  Razem dla Zosi z Krzyszkowic – Grupa Licytacyjna

91 821,00 zł ( 71,92% )
Brakuje: 35 839,00 zł
Artur Matijczak
Artur Matijczak , 29 lat

By jedna chwila nie odcisnęła piętna na całe życie...

Artur ma 27 lat. Zawsze wesoły i aktywny, otoczony gronem przyjaciół i rodziny, którzy cały czas go wspierają i czekają na jego powrót. Odkąd pamiętam trenował, a jego największym hobby był football amerykański i piłka nożna.  Niestety, jeden dzień odebrał mu sprawność i ukochaną codzienność… 29 października 2022 roku Artur uległ wypadkowi motocyklowemu, stracił równowagę, upadając, uderzył głową o asfalt. Miał kask, który w pewnym stopniu ochronił go i uratował mu życie. Na pozór niegroźnie wyglądający wypadek, pozostawił po sobie poważne konsekwencje. Wskutek upadku Artur doznał urazu głowy. Przez około 2 tygodnie był w śpiączce farmakologicznej, na szczęście dziś się już z niej wybudził. Jednak to dopiero początek jego drogi do sprawności.  Potrzebna jest długotrwała i kosztowna rehabilitacja. Artur został zakwalifikowany na turnus rehabilitacyjny w PCRF Votum w Krakowie. Widząc postęp w zachowaniu Artura oraz jego reakcje na nasz widok wierzymy, że wróci do sprawności. Dusza sportowca i jego zapał do pracy na pewno przywrócą mu dawne życie. Prosimy Was o pomoc. Każda złotówka przybliża Artura do rehabilitacji. On nigdy nie odmawiał pomocy. Teraz sam jej potrzebuje. Wierzymy, że uda się zebrać wymaganą kwotę. Tak bardzo chcemy, aby wrócił do sprawności, a przede wszystkim do nas, do domu...  Rodzina i bliscy Artura ➡️ Licytacje dla Artura! ➡️ lubin24.info ➡️ www.lubin.pl ➡️ Artykuł - medonet.pl

91 288,00 zł ( 52,96% )
Brakuje: 81 053,00 zł
Monika Rakowska
Monika Rakowska , 36 lat

Rzadka choroba niszczy życie Moniki❗️Ratuj, póki jest nadzieja❗️

Mam na imię Monika, mam 35 lat. Choruję na zespół Ehlersa-Danlosa, rzadką chorobę tkanki łącznej, która znacząco wpłynęła na moje zdrowie i jakość życia. W związku z moim stanem zdrowia pilnie potrzebuję operacji zespolenia kręgosłupa szyjnego z powodu niestabilności szczytowo-obrotowej i osiadania czaszki, którą można wykonać tylko w specjalistycznej klinice w Hiszpanii oferującej kompleksową opiekę pacjentom z moimi schorzeniami.  Życie z EDS było ciągłą walką. Jestem osobą niepełnosprawną i na co dzień mierzę się z wieloma wyzwaniami zdrowotnymi, przewlekłym bólem, niestabilnością stawów i częstymi zwichnięciami. Niestabilność kręgosłupa szyjnego pogorszyła się z czasem, prowadząc do poważnych objawów, takich jak neuralgie, zawroty głowy, zaburzenia pamięci, trudności w oddychaniu i chroniczne bóle głowy. Niestabilność kręgosłupa naraża mnie na dalsze powikłania neurologiczne, paraliż, rozwarstwienie tętnicy kręgowej, nieodwracalne uszkodzenie pnia mózgu i w konsekwencji śmierć. Operacja została zarekomendowana przez mój zespół medyczny jako najlepszy sposób na stabilizację kręgosłupa i zapobieganie dalszym uszkodzeniom. Niestety, koszt operacji i związane z nią wydatki medyczne przekraczają moje możliwości finansowe. Specjalistyczna klinika w Europie, która może zapewnić mi kompleksową opiekę, jest dla mnie jedyną opcją, ale wiąże się z ogromnymi kosztami. Mimo usilnych starań nie jestem w stanie samodzielnie opłacić tak ogromnej kwoty i nie pozostaje mi nic innego, jak poprosić o pomoc innych. Ta operacja to nie tylko luksus, ale konieczność, aby poprawić jakość mojego życia i zapobiec dalszym komplikacjom związanym z moją chorobą. Da mi to możliwość odzyskania pozorów normalności, złagodzenia chronicznego bólu i zmniejszenia ryzyka dalszych uszkodzeń neurologicznych. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą uda mi się przejść tę zmieniającą życie operację i podjąć kroki w kierunku zdrowszej, bardziej stabilnej przyszłości. Wasza życzliwość i hojność będą dla mnie bardzo ważne i zawsze będę wdzięczna za wsparcie w tym trudnym czasie. Każda złotówka się liczy i przybliży mnie o krok do operacji, której desperacko potrzebuję. Z wdzięcznością, Monika

91 221,00 zł ( 19,17% )
Brakuje: 384 560,00 zł
Marcin Bandosz
Marcin Bandosz , 21 lat

Tragiczny wypadek 20-letniego Marcina❗️Wesprzyj walkę o sprawne życie❗️

To był czwartek, 27 kwietnia 2023. Data, którą cała nasza rodzina zapamięta do końca życia. Marcin był na treningu motocrossowym. Dzień jak co dzień... Niestety, gdy dowiedzieliśmy się, co się stało podczas prób, już nic nie brzmiało zwyczajnie. Nasz syn podczas treningu uległ bardzo poważnemu wypadkowi, który doprowadził do niestabilnego złamania kręgu lędźwiowego i znacznego uszkodzenia nerwów obwodowych. To właśnie wtedy rozpoczął się nasz rodzinny dramat, który trwa do dziś. Szok, niedowierzanie i ogromny stres. Złamanie kręgosłupa? Co będzie dalej? Dlaczego Marcin? Czy nasz syn będzie chodził? – w głowie pojawiało się tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Przy życiu trzymała nas nadzieja…  Po przewiezieniu do szpitala potrzebna była pilna operacja. Każda minuta spędzona przed salą operacyjną trwała jak wieczność. Ta niepewność wyniszczała nas od środka.  Operacja przebiegła pomyślnie, jednak w tym momencie stan Marcina jest bardzo ciężki. Nasz syn wymaga kilkuletniej, intensywnej, codziennej, kilkugodzinnej i kosztownej rehabilitacji oraz odpowiedniego sprzętu rehabilitacyjnego, a także równie intensywnej pomocy psychologicznej. Wiemy, że za jakiś czas potrzebne będą także skomplikowane operacje z zakresu mikrochirurgii. Choć dla Marcina oddalibyśmy wszystko, to koszty te przerastają możliwości naszej rodziny.  To dla samego Marcina bardzo przykra i trudna sytuacja. Trudna dla niego i całej naszej rodziny. Jednak pomimo tego, że czas, w którym się znaleźliśmy, jest dla nas krytyczny, nasz syn w każdym momencie pokazuje, że nawet na chwilę nie stracił woli walki, a jego sportowa dusza nie pozwala mu się poddać. Dzięki temu jesteśmy bardzo zdeterminowani, by pomóc mu wrócić do zdrowia.  Wierzymy w dobre serce. Wierzymy też w ludzi, w całe fighterskie środowisko sportowe i każdego człowieka, który w nawet małym geście może dać Marcinowi szansę na powrót do zdrowia, sprawności, a w przyszłości wykonanie samodzielnego kroku. Dlatego pełna mobilizacja! Razem możemy zdziałać cuda! Marcin – kochamy Cię i zrobimy wszystko, byś jak najszybciej stanął na nogi! Iza i Przemek, rodzice 

91 215 zł