Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Magdalena Wajske
Magdalena Wajske , 3 latka

Przyszłość Madzi jest w naszych rękach!

Mimo że córeczka nie ma jeszcze dwóch lat, już wiemy, że jej życie nie będzie łatwe. Życie wystawiło nas na ciężką próbę, jaką jest zapewnienie Madzi zdrowia, sprawności i samodzielnego życia. Po narodzinach córki posypały się diagnozy, które łzy radości, natychmiast zamieniły w łzy rozpaczy. Od tamtej chwili minęło już trochę czasu. Oswoiliśmy się z chorobami córeczki i dziś próbujemy zrobić co w naszej mocy, by była jak najszczęśliwsza i jak najbardziej sprawna! Zespół Westa, zespół Downa, padaczka... To tylko nieliczne ze wszystkich postawionych diagnoz. Madzia potrzebuje codziennej rehabilitacji. By mogła jak najlepiej się rozwijać, przede wszystkim liczy się czas. Córka ma 16 miesięcy, a nadal nie potrafi samodzielnie utrzymać główki. Inne dzieci w jej wieku już biegają... Rozwój Madzi stoi w miejscu. Turnusy rehabilitacyjne, terapie, codzienna rehabilitacja – to jej jedyna szansa. To jedyny sposób, by córka mogła się rozwijać. Prosimy, pomóż nam zapewnić dziecku niezbędne leczenie. Liczy się każda złotówka. Rodzice

128 713 zł
Monika Kowalik
Monika Kowalik , 48 lat

Pomóż odzyskać nadzieję na sprawną przyszłość Moniki!

Pamiętam do dziś swój strach, gdy moja córka walczyła o życie, a ja czułam się kompletnie bezradna. To był prawdziwy koszmar. Wszystko zaczęło się od silnych, paraliżujących bólów brzucha, na które nie pomagały nawet środki farmakologiczne...  Moja córka czekała na pomoc, a lekarze choć robili wszystko, co w ich mocy, nie byli w stanie znaleźć pomocy. Dopiero przeniesienie do innego szpitala pomogło w wykryciu przyczyny cierpienia - za dolegliwości odpowiedzialny był ropień, którego usunięcie wymagało natychmiastowej operacji. Wszystko działo się tak szybko! Nie zdążyłam jeszcze na dobre oswoić się z myślą o chorobie mojej córki, a chwilę później dostałam kolejny cios - tym razem jeszcze bardziej bolesny… Po operacji doszło do zakażenia, a to spowodowało sepsę i doprowadziło do najgorszego - zatrzymania krążenia! Moja córka wygrała walkę o życie. Od tamtej chwili minęło już sporo czasu, ale skutki tych wydarzeń okazały się dramatyczne. Monika musi odbywać regularną rehabilitację i jest pod stałą opieką specjalistów w walce o kolejne postępy. Córka zaczęła pomału chodzić, ale żeby osiągnąć większą sprawność potrzebuje w dalszym ciągu stałej rehabilitacji oraz systematycznych ćwiczeń na basenie. Monika takie zajęcia musi mieć co najmniej trzy razy w tygodniu. Wiąże się to z kosztami, które bardzo ciężko jest nam udźwignąć. Jest jeszcze jedna bardzo niepokojąca sprawa. Okazało się, że Monika ma uszkodzony nerw wzrokowy, co dodatkowo przeszkadza jej w rehabilitacji. Z tego powodu wskazana jest dodatkowa terapia, mająca na celu poprawienie zakresu widzenia. Bardzo Was prosimy o pomoc, ponieważ codzienne wydatki przerastają nasze możliwości, a rehabilitacja Moniki jest niezbędna w jej dalszej walce o sprawność! Wanda, mama

1 720 zł
Gaja Operchalska
Gaja Operchalska , 4 latka

Moja córeczka może uciec z łap ciemności❗️Pomóż Gai❗️

To uczucie przepełnia nie tylko całe ciało i umysł, ale wręcz i duszę. Znasz je? Wiesz, jak to jest, gdy dowiadujesz się o małej istotce, która urodzi się za 9 miesięcy? A ta istotka to nowy człowiek… Twoje dziecko! Poznałam to uczucie w 2020 roku. Byłam taka szczęśliwa. Mój uśmiech momentalnie zamienił się w łzy. Tego samego dnia dowiedzieliśmy się, że moja nienarodzona córeczka będzie miała wadę. Nie było nawet pewne, czy przeżyje do końca ciąży. Taka wiadomość dla rodziców to jak śmiertelny cios. 4 miesiące badań i rozpaczy, co to będzie, czy się uda, były czymś okropnym. Byliśmy bezradni. W końcu, 19 kwietnia 2020 r., na świat przyszła nasza córka — Gaja. Była cudowna, wręcz idealna! Kiedy ją zobaczyliśmy, wiedzieliśmy, że będzie dobrze, byliśmy pełni nadziei, że wady nie ma. Niestety lekarze szybko tę nadzieję ugasili. Gaja urodziła się z agenezją przegrody przeźroczystej, hipoplazją nerwów wzrokowych, dysplazją przegrodowo-oczną, poszerzeniem układu komorowego, etiopią tylnego płata przysadki oraz obniżonym napięciem mięśniowym. Oznaczało to, że Gaja ma bardzo małe szanse, żeby cokolwiek zobaczyć. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale mieliśmy dla kogo walczyć. Po miesiącu pobytu w szpitalu wyszliśmy i zaczęliśmy drogę po lepsze jutro dla naszej córeczki. To właśnie tak zaczęła się nasza przygoda z częstymi rehabilitacjami, wizytami u lekarzy i tyflopedagogów i co trzymiesięcznymi turnusami z mikropolaryzacji. To wszystko razem wiąże się z dużymi kosztami. Gaja na szczęście rozwija się fenomenalnie. Aktualnie walczymy o jej wzrok. Zaczęliśmy następny turnus — biofeedback okulistyczny. Gajusia zachowuje się jak niewidoma. Ma wyostrzony zmysł słuchu i dotyku. Czasami, gdy stoi w słońcu, krzyknie: “Mamusiu, światełko!”. Te przebłyski trawą ułamki sekund. Chcemy wydłużyć ich czas na tyle, o ile to możliwe! Skoro coś widzi, to jest nadzieja! Po to leczenie, rehabilitacja, w przyszłości operacja. Czy damy radę uzbierać kwotę ratującą wzrok mojej córeczki? Prosimy o pomoc i wsparcie finansowe w leczeniu Gai. Twoja pomoc przyniesie ogromne szanse dla naszej córki na to, aby mogła kiedyś zobaczyć otaczający ją świat. Rodzice ➡️ Licytuj i pomóż Gai! ➡️ DobryKlik

87 504,00 zł ( 67,91% )
Brakuje: 41 343,00 zł
Zosia Włodarczyk
Zosia Włodarczyk , 2 latka

Śmiertelnie chora córeczka❗️Mama Zosi prosi o ratunek!

Nikt nie przewidział, że moja córeczka będzie tak bardzo chora… Urodziłam zdrowe dziecko – nieopisane szczęście. I to szczęście skończyło się już w pierwszej dobie jej życia… Zosi pękł krwiak w komorze przedmózgowia. Dramat gonił dramat: niedługo później doszło do zapalenia płuc, lekarze wykryli też bakterię E. coli w maleńkim organizmie! A to był dopiero początek horroru i walki, którą toczymy do dziś…  Zosia urodziła się miesiąc przed terminem, ale badania nie wykazywały żadnego zagrożenia. Nagle pękł krwiak… Tego nikt się nie spodziewał! Po tygodniu pojechałyśmy do neurologa, który jako pierwszy zwrócił uwagę na niskie cukry. Dwa dni później Zosia zastała przyjęta w szpitalu z obustronnym zapaleniem płuc, gdzie całkowicie zostały ominięte zalecenia neurologa. Wtedy zaczęło się najgorsze... Zaatakowała bakteria E. coli. Zosia doznała zapaści i napadu epileptycznego. Nie przybierała na wadze. Ani mleko z piersi, ani modyfikowane nie dodawało jej kilogramów. Ogromnie bałam się o życie mojej nowo narodzonej córeczki… Nie da się opisać tego strachu – nikt nie wymyślił słów, które wystarczająco by go oddały…  W szpitalu po badaniu krwi wyszedł niski cukier. Pielęgniarka podpięła Zosię pod pompę z glukozą. Gdy po pewnym czasie ją odłączała, a cukier spadał do śmiertelnie niskiego poziomu! Był tak niski, że aparatura nie mogła go wychwycić. Ręce drżały mi ze strachu, oczy zaszły łzami… Obecnie jesteśmy pod opieką Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zosieńka na stałe jest podłączona pod pompę regulującą cukier. Leki, które powinny pomóc, niestety nic nie dają. Z tego powodu co 5 godzin córeczka dostaje zastrzyki, w których dawka jest ciągle zwiększana. Wahania cukru bezpośrednio zagrażają jej życiu... Norma u dziecka powinna się mieścić w przedziale 70-99mg/dl – u Zosi skacze między 30 a 300mg/dl!  Lekarze uznali, że musi być jeszcze jakiś powód hipoglikemii, na którą choruje moja córeczka. Znaleźli – to guz w trzustce! Konieczne było usunięcie większej części tego organu. Nie wiemy, czy w pozostawionej części też są guzy...  Boję się, co teraz będzie. Zosia nie przybiera na wadze, ma anemię, skrzepy krwi, które zagrażają jej życiu, parametry spadają. Możliwe, że będzie musiała mieć przetaczaną krew.  Sensory, umożliwiające jej codzienne funkcjonowanie, zmieniamy co 10 dni. Koszt jednego to 250 zł, nadajnik 300 zł. Odbiornik systemu – 2500 zł. Do tego okulista (wada wzroku), immunolog (wrodzona obniżona odporność), kardiolog (wada serduszka, w przyszłości do operacji). Do tego dochodzą kolejni specjaliści i kolejne koszy: diabetolog, metabolista, dietetyk i specjalna dieta, rehabilitacja za 1 500 zł miesięcznie...  Każdy wyjazd do Warszawy do szpitala to koszt średnio 500 zł. Wyjazdy kontrolne są co 2-3 tygodnie. Nie licząc ponadprogramowych pobytów, gdy dzieje się źle... Jestem samotną mamą 5 dzieci. Albo samodzielną – bo sama ze wszystkim staram się sobie poradzić, naprawdę daję z siebie 100%... Ale czasami jest mi bardzo ciężko...  Refundowane leczenie Zosi nie obejmuje, ponieważ nie skończyła jeszcze 4 lat… Dlatego właśnie proszę o pomoc. Nie jestem w stanie opłacić niezbędnego leczenia mojej córeczki. Koszty są ogromne, a ja jestem sama.  Każda złotówka pomoże zawalczyć o zdrowie Zosi! Proszę, pomóż. Paulina, mama ➡️ opowiecie.info — portal informacyjny

186 838,00 zł ( 70,5% )
Brakuje: 78 162,00 zł
Weronika Daniec
Weronika Daniec , 22 lata

Ogień zniszczył wszystko, co należało do niepełnosprawnej Weroniki! Pomóż!

Weronika jest wcześniakiem, urodziła się w 32 tygodniu ciąży. Początkowo rozwijała się prawidłowo, lecz po półtora roku jednej nocy obudziła się z przeraźliwym krzykiem wpatrzona w jeden punkt. Z tym dniem rozpoczęły się jej problemy. W pewnych sferach rozwoju dziecko się zatrzymało, w niektórych cofnęło w rozwoju. W wieku 6 lat otrzymała diagnozę - upośledzenie umysłowe w stopniu znacznym. Dziewczynka ma problemy z komunikacją, nie mówi - jedynie wydaje dźwięki. Nie jest samodzielna, wymaga stałej pomocy jak i opieki. Ma problemy z nauką i przyswajaniem podstawowych umiejętności. Wymaga stałej rehabilitacji tak by to, co już wypracowaliśmy, można było utrzymać i pielęgnować. Ma napady lękowe, boi się małych zamkniętych pomieszczeń. Weronika posiada znaczną nadwagę, dysfunkcję kręgosłupa, posiada poważne wady fizyczne współistniejące w niepełnosprawności ruchowej.  W maju w 2022 roku w rodzinie doszło do pożaru, spłonął cały dom wraz ze wszystkim, co posiadała. Weronika jest 1/4 składu wspaniałej rodziny. Odbudowa domu, która nadal trwa dzięki pomocy ludziom dobrej woli, pochłania ogromne kwoty finansowe. Będę wdzięczna za pomoc, bez niej jest nam bardzo ciężko finansować specjalistyczne obuwie, rehabilitację jak utrzymanie córki by to, co już wypracowane nie cofnęło się ponownie. 

520 zł
Zofia Olechowska
Zofia Olechowska , 14 lat

By niepełnosprawność nie zatrzymała Zosi

Wiem, że dziecięce porażenie mózgowe nigdy nie odpuści. Jego konsekwencje Zosia będzie odczuwać najprawdopodobniej do końca życia. Mimo choroby, jaką jest MPD oraz niedowład lewostronny Zosia jest bardzo mądrą i zdolną nastolatką. Niestety z powodu niepełnosprawności konieczna jest rehabilitacja, a ta w ramach NFZ koliduje z obowiązkami szkolnymi i jest jej bardzo mało.  Stan Zosi pogarsza się wraz z wiekiem i dojrzewaniem. Zosia cierpi na choroby współistniejące, w tej chwili ma bardzo silne bóle biodra i całej lewej nogi. Po 10 minutach zwykłego chodzenia jest bardzo zmęczona i cierpi z bólu. Wciąż jest na lekach przeciwbólowych. Pilnie potrzebujemy pieniędzy na konsultacje u lekarza ortopedy, prześwietlenia i badania USG w celu postawienia odpowiedniej diagnozy i rozpoczęcia leczenia.  Teraz liczy się każdy dzień. Zosia weszła w okres dojrzewania, przez co jej ciało rośnie, a mięśnach pogłębia się spastyczność. Silne przykurcze nie pozwalają córce normalnie funkcjonować. Trzeba szybko działać żeby Zosia nie musiała jeździć na wózku inwalidzkim. Błagam o pomoc dla mojej córeczki! Mama Zosi

406 zł
Pavle Škorić
Pavle Škorić , 5 lat

Leczenie kluczem do sprawności! Pomóż zawalczyć o dobre życie!

Pavle jest dzieckiem z prawidłowej ciąży, regularnie kontrolowanej przez lekarza-ginekologa. Urodził się o czasie, 30.06.2019 roku jako zdrowe dziecko, otrzymując 9 punktów w skali Apgar. Pod koniec siódmego miesiąca zaczął zezować, jednak zdaniem pediatry na tym etapie rozwoju nie było to nic niepokojącego. Kiedy miał dziewięć miesięcy, pojawiły się u niego poważne problemy z odżywianiem i wypróżnianiem. W kolejnych miesiącach schudł i zatrzymał się w rozwoju motorycznym. Na początku pediatra i dietetyk sądzili, że ma anemię, ale prawidłowe wyniki badania krwi temu zaprzeczyły. Kiedy Pavle skończył rok, wzięliśmy od lekarza skierowanie do fizjoterapeuty. Przy tej okazji poprosiliśmy o skierowanie do neurologa, ponieważ wydawało nam się, że czasami robi dziwne "miny". Fizjoterapeuta stwierdził u Pavla osłabione napięcie mięśniowe i zez, przy czym podkreślił, że nie stanowią one choroby same w sobie, lecz że w ten sposób zamanifestowała się u niego jakaś inna choroba. Wizyta u neurologa przyniosła nam jedynie rozczarowanie postawą służby zdrowia. Wizyta u drugiego neurologa, mimo, iż przebiegła znacznie lepiej, nie wniosła do sprawy nic nowego. Do przełomu doszło dopiero podczas wizyty u trzeciego neurologa, który zauważył u Pavla ruchy mimowolne. Natychmiast zostały wzięte próbki krwi, które wysłano do Norymbergii na badania w kierunku chorób neuroprzekaźników. W trakcie oczekiwania na wyniki badań z Niemiec wykonano wiele innych badań. Wszystkie wyniki były prawidłowe, co dało podstawę do twierdzenia, że mamy do czynienia z bardzo rzadką chorobą genetyczną. Dotychczas Pavle przebywał dwa razy w klinice rehabilitacyjnej im. Miroslava Zotovicia w Belgradzie. W międzyczasie ćwiczył z nami w domu i zaczął przyjmować lek, który ma za zadanie zmniejszyć występowanie ruchów mimowolnych. Przez rok poczynił postępy: umie stabilnie siedzieć i zaczął wstawać. Ma potencjał żeby zacząć chodzić, ale jest mu potrzebna bardzo intensywna fizjoterapia. Osłabione napięcie mięśniowe obejmuje też, niestety, mięśnie twarzy i aparat artykulacyjny dlatego Pavle nie może przeżuwać pokarmów i mówić. Mięśnie te można jednak aktywować, wzmacniając je przez odpowiednie ćwiczenia i masaże. Syn musi również zacząć pracować z logopedą. Patrząc na to jak Pavle ćwiczy i jak krok po kroku czyni postępy, jesteśmy przekonani, że pewnego dnia zacznie samodzielnie chodzić i mówić. Do tego czasu chcielibyśmy mu zapewnić wszystkie dostępne terapie i sprzęt medyczny, co jest możliwe jedynie z pomocą ludzi dobrej woli. To wszystko kosztuje krocie, stąd apel o Twoją pomoc. Beata, mama

2 788 zł
Maciej Cylka
Maciej Cylka , 42 lata

Maciek przeżył wypadek i uciekł z objęć śmierci. Teraz potrzebuje pomocy!

Jedna chwila zmieniła wszystko. Maciej stanął oko w oko ze śmiercią. Przeżył i jest z nami, to najważniejsze. Jednak jego życie sprzed wypadku to teraz tylko wspomnienie. Musimy zrobić wszystko. by choć częściowo przywrócić jego sprawność!  Maciej na co dzień opiekował się swoją mamą, która jest osobą sparaliżowaną po udarze. Opiekował się nią sam i był dla niej ogromnym i jedynym wsparciem. Każdy dzień, każdą chwilę podporządkowywał pod jej wsparcie. Wypadek, który zdarzył się 1 marca 2022 roku, zabrał mu zdrowie i możliwość dbania o najukochańszą osobę…  Maciek podróżował jako pasażer samochodem, który uczestniczył w strasznym wypadku. W trybie natychmiastowym został zabrany przez pogotowie lotnicze do szpitala, gdzie przeszedł pilną operację. Okazało się, że doszło do wieloodłamowego złamania kręgosłupa. Lekarze nie byli dobrej myśli, a jego stan był bardzo ciężki. Maciej znalazł się na OIOMie, a tydzień później przeszedł kolejną operację. Można powiedzieć, że uciekł z objęć śmierci.  Jego kręgosłup był połamany z przemieszczeniami, a rdzeń kręgowy doszczętnie skręcony. Teraz potrzebuje intensywnej rehabilitacji, która pozwoli mu odzyskać częściową sprawność. Wiemy, że szanse na samodzielne przemieszczanie się jest prawie niemożliwe… Mimo to wiemy, że dla Maćka powrót, choć do częściowej sprawności, to sprawa nadrzędna, ponieważ zawsze był bardzo aktywnym człowiekiem.  Bardzo chciałby znów opiekować się swoją mamą. Chciałby też wrócić do pomocy zwierzętom, które kocha i zawsze stara się ratować. Brać udział w wielu akcjach mających na celu ratowanie bezdomnych, poszkodowanych i skrzywdzonych zwierzaków. Jego ogromne serce nie zna granic. Nie możemy pozwolić, by cień wypadku przykuł go do łóżka.  Maciek robił tak wiele dla innych. Teraz czas, aby ta dobroć do niego wróciła. Wiadomo już, że rehabilitacja będzie kosztowna i długotrwała, a bliskich Maćka nie stać na opłacenie jej. Twoja pomoc może umożliwić mu nadal pomagać innym... Rodzina

6 834,00 zł ( 10,03% )
Brakuje: 61 257,00 zł
Mirosław Zych
Mirosław Zych , 57 lat

Nikt nie wie, jak doszło do tej tragedii! Ratujemy pana Mirka!

W listopadzie życie mojego taty zmieniło się raz na zawsze... Tata pracował na portierni w systemie zmianowym (24h). 22.11.2021 r. został przywieziony z pracy po zakończeniu zmiany i pozostawiony pod domem sam sobie z następującymi obrażeniami: sine oko, zakrwawione ręce, bełkot, problemy z równowagą. My jako rodzina do dziś nie wiemy, co się stało, jak doszło do takiej tragedii... Pomoc została udzielona zbyt późno. Diagnoza – mnogie ukrwotocznione stłuczenia lewej półkuli mózgu, uszkodzenia płata czołowego i płata skroniowego oraz złamanie podstawy czaszki. Tata od razu trafił na stół operacyjny, gdzie wykonano odbarczenie. Niestety, krwiaka nie udało się usunąć. Przez dwa tygodnie przebywał w śpiączce farmakologicznej. Lekarze nie dawali szans na przeżycie, wręcz sugerowali, że przebywa pod respiratorem jedynie po to, byśmy my mogli pogodzić się z jego odejściem... To były najgorsze chwile naszego życia. Jednak mimo tragicznych rokowań - tata był silniejszy. Po wielu tygodniach wybudził się! Natychmiast wykonano mu tracheotomię oraz złożono PEG. Po 6 tygodniach hospitalizacji jego stan w końcu był stabilny i pozwalał na przeniesie go do Ośrodka Rehabilitacyjnego, gdzie przebywa do dziś.  Obecnie tata oddycha samodzielnie. Niestety, wciąż jest sparaliżowany prawostronnie, niedowidzi, nie mówi, ma trudności z przetwarzaniem i rozumieniem mowy, ma stwierdzoną afazję ruchową, nie chodzi. Jednak dzięki uporowi i ogromnemu wysiłkowi taty oraz ciężkiej pracy lekarzy, specjalistów i rehabilitantów udało się nauczyć go samodzielnego przełykania! Dodatkowo tata podejmuje próby samodzielnego jedzenia i picia. Każdy, nawet najmniejszy sukces niesamowicie nas cieszy.  Powoli powraca też świadomość, a tata zaczyna zdawać sobie sprawę ze swojego stanu i całkowitej zależności od osób drugich. Niestety to powoduje  słabą formę psychiczną i ciągłą zmienność nastrojów...  Po pobycie w ośrodku musimy zapewnić tacie stałą opiekę i rehabilitację. Koszty są niestety ogromne... Dlatego bardzo prosimy o każde wsparcie. Potrzebujemy środków, które pozwolą tacie wrócić do sprawności i dawnego życia.  Każdy, kto zna tatę, wie, że jest człowiekiem pogodnym, pomocnym, z ogromnym poczuciem humoru. Pomóżmy przywrócić mu uśmiech! Katarzyna, córka 

97 100 zł