Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotruś Chwiłka
Piotruś Chwiłka , 9 lat

Deficyty mowy wpływają na cały jego rozwój... Pomóżmy mu to naprawić!

Ciąża z Piotrusiem przebiegała prawidłowo. Czułam, że mogę być spokojna, bo już przez to przechodziłam – w domu miałam już dwójkę starszych dzieci. Jednak nie spodziewałam się, że jego pojawienie się na świecie będzie przebiegało tak błyskawicznie! Na tyle szybko, że jadąc na salę porodową, połowa jego główki już była na świecie… Prawdopodobnie ucisk główki i dłuższe niedotlenienie spowodowały mikrouszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. To z kolei doprowadziło, że Piotruś jest dzieckiem z afazją.  Po wypowiedzeniu przez synka pierwszej sylaby zanikł u niego całkowicie głos! Taki stan trwał kilka miesięcy. Potem zaczynał od zera – od głużenia, gaworzenia. Jego kontakt z rodziną i otoczeniem odbywał się wyłącznie za pomocą gestów. Dopiero po dwóch latach zaczęły pojawiać się pierwsze głoski. Przed ukończeniem trzeciego roku życia próbował mówić mama, co niestety brzmiało jak "me", "mem". Okazało się, że z uwagi na słabe napięcie mięśniowe wymaga fizjoterapii. W związku z tym dwukrotnie był przez cały rok na dziennym oddziale rehabilitacji. Do tego miał zaburzenia równowagi. Bez przerwy się o coś obijał, przewracał. Rehabilitacja dużo mu pomogła, choć z potrzeby ciągłego stymulowania jest bardzo nadruchliwy, co jest dużym utrudnieniem w jego codziennym funkcjonowaniu.  Pierwszy rok w przedszkolu był dla synka trudny. Przez to, że nikt go nie rozumiał, izolował się od grupy rówieśników. Pomimo tego Piotruś jest bardzo otwartym dzieckiem i bardzo ciekawym świata. Dzięki temu nie zrażają go jego deficyty.  Posługując się wyłącznie gestami, rozwinął bardzo wyobraźnię. W końcu musiał się bardzo natrudzić, by znaleźć sposób na przekazanie, o co mu chodzi. W wieku czterech lat zaczął powoli mówić...  Niestety nie wychodziło mu to tak dobrze, jakby chciał, co powodowało u niego frustrację. Ciągle wspomagał się gestami, gdyż jego mowa była niezrozumiała.  Mimo intensywnej terapii logopedycznej nie zapisywały się u niego prawidłowe wzorce mówienia. Dodatkowo pojawiły się problemy z pamięcią. Później doszły do tego zaburzenia przetwarzania słuchowego. Poza tym słuchając obuusznie ma niedosłuch w lewym uchu. To z kolei zaostrza jego problemy z koncentracją i skupieniem uwagi. Leki, które bierze na pamięć, przepisane przez neurologa, wzmagają w nim jeszcze większą nadruchliwość. Bardzo to utrudnia pracowanie z synkiem.  Te wszystkie problemy z pamięcią, mową bezdźwięczną i inne nasunęły niestety konieczność odroczenia synka od obowiązku szkolnego, gdyż wszelkie problemy przeniosłyby się z niekorzyścią na naukę czytania i pisania. Aktualnie Piotrek korzysta z pomocy logopedów, pedagogów, psychologa i do niedawna fizjoterapeuty. Foniatra niedawno stwierdziła u synka SLI. To wszystko sprawia, że nasz budżet nie jest w stanie się spiąć.  Bardzo proszę o pomoc. Mowa generuje postępy, jakie możemy poczynić. Bez niej nie ma szans na takie życie jak jego rówieśnicy… Agnieszka, mama

395 zł
Marek Deptuła i Maja Durma
Marek Deptuła i Maja Durma , 14 lat

Marek i Maja – zespół Aspergera i spektrum autyzmu... Pomóż rodzeństwu!

Mam trójkę wspaniałych, kochanych dzieci. Najstarszego Mareczka, Zuzkę i Maję. Moich upragnionych trzech muszkieterów. Życie naszej rodziny było jak w przypadku innych: raz pod górę, raz z górki, ale zawsze wspieraliśmy się razem. Teraz też razem musimy stanąć naprzeciwko problemów, które znacząco obciążają moje skarby. U pierworodnego zdiagnozowano zespół Aspergera. Mimo że przekazywaną w szkole wiedzę przyswaja na średnim, odpowiednim poziomie, diagności znaleźli inne sfery, w których synek sobie nie radzi. Najmłodsza Majka również cierpi na spektrum autyzmu. Ma problemy z komunikacją, rozumieniem tego, co się do niej mówi, posługuje się pojedynczymi słowami. Ma problem, by złożyć zdanie. Oprócz tego widzę problem z utrzymaniem równowagi, ciężko jej zapanować nad ciałem. Pamięć krótkotrwała też jest niedorozwinięta. Taką bardzo rozpoznawalną cechą dla dzieci ze spektrum autyzmu, którą również przejawia moja córeczka, jest brak zainteresowania zabawą z rówieśnikami. Maja nie znosi zmian. Niestety ze względu na brak środków finansowych dzieci nie mają żadnej terapii poza zajęciami, oprócz tych, na które uczęszcza Maja w przedszkolu. Chodzi ona do specjalnego przedszkola terapeutycznego dla dzieci z autyzmem. Czesne miesięczne z wyżywieniem wynosi około 1300 złotych za pobyt dziecka od godziny 8:00 do 13:00. Ze względu na bardzo częste choroby dzieci nie jestem w stanie podjąć się zatrudnienia. Dzieci chorują średnio co dwa-trzy tygodnie… Zuzia jest w trakcie diagnozy. Nie wiem, z czym w jej przypadku przyjdzie nam się zmierzyć, jednak to, co wiem, to że muszę już teraz walczyć o rozwój Marka i Mai. Bardzo proszę Cię o pomoc! Nie stać mojej rodziny na leczenie dwóch chorych dzieci, a zajęcia terapeutyczne są niezbędne, by w przyszłości mogły samodzielnie funkcjonować. Ania, mama

1 358 zł
Zosia Prochaczek
Zosia Prochaczek , 15 lat

Los był dla Zosi wyjątkowo okrutny... Pomóż jej go powstrzymać!

Trzy lata temu Zosia była zdrową, radosną dziewczynką. Uczyła się w V klasie Szkoły Podstawowej, śpiewała w chórze kościelnym. Kochała zwierzęta, uwielbiała jeździć konno. Potrafiła gotować i nawet chciała zgłosić się do programu Masterchef! Niestety okrutna choroba oraz jej następstwa, przekreśliły jej wszystkie marzenia… W marcu 2020 r. Zosia zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną. W wyniku komplikacji podczas chemioterapii przeszła sepsę i neuroinfekcję oraz doznała niedotlenienia mózgu. Nie było wiadomo czy widzi, słyszy… Nie poruszała się! Po leczeniu hematologicznym spędziliśmy 15 miesięcy w Klinice Budzik w Warszawie. Dziś Zosia nie mówi, nie komunikuje się, nie je. Jest karmiona sztuczną drogą dostępu do żołądka przez gastrostomię oraz zmaga się z padaczką lekooporną.  Mimo tych wszystkich przeciwności losu pozostała cudowną, dobrą, radosną dziewczynką. Dzięki intensywnej pracy i rehabilitacji prowadzonej przez wspaniałych terapeutów nauczyła się chodzić z asekuracją. Rozpoznaje znajome osoby, miejsca, piosenki, pokazywane na zdjęciach wydarzenia sprzed choroby. Uśmiecha się najpiękniej na świecie i w ten sposób rozpoznajemy jej emocje. Po powrocie do domu okazało się, że musimy go dostosować do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Koszty remontu łazienki to kilkadziesiąt tysięcy złotych, montaż krzesła schodowego – prawie 50.000 zł, kupno łóżka sterowanego – kolejne kilkanaście...  Stan Zosi bardzo powoli ulega poprawie. Żeby nie utracić tego, co udało się wypracować oraz umożliwić dalsze postępy, niezbędne są zajęcia z rehabilitantami, neurologopedą, terapeutą widzenia, muzykoterapia. Miesięczny koszt podstawowych zajęć to kilka tysięcy złotych. Koszty turnusów rehabilitacyjnych to kwota około 8.000 zł za dwa tygodnie. Suplementy diety, artykuły higieniczne to ponad 1.000 zł miesięcznie.  Prosimy – pomóż nam. Wierzymy, że jeszcze odzyskamy naszą córkę sprzed choroby… Rodzice *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

98 331,00 zł ( 66,02% )
Brakuje: 50 606,00 zł
Marta Błajet
Marta Błajet , 27 lat

Zapalenie mózgu odebrało Marcie wszystko!

Marta, moja siostra, urodziła się jako zdrowe dziecko. Jest ode mnie młodsza o 18 lat, więc nawet pamiętam dzień jej narodzin. Ta kruszynka była miłością życia całej naszej rodziny. Przez długi czas nasze życie płynęło spokojnie. Marta się rozwijała, robiła pierwsze kroki, wypowiadała zdania, poszła do przedszkola, szkoły. Gdy skończyła 11 lat, zaczęła mówić przez nos, jakby miała go ciągle zatkany. Niby nic poważnego, ale mama stwierdziła, że pójdzie z Martą do lekarza. Po wielu badaniach i rezonansie magnetycznym głowy lekarze zdiagnozowali zapalenie mózgu. Od tego momentu minęło już 14 lat. Nadal nie znamy przyczyny zapalenia mózgu. Od dnia diagnozy Marta też nie została objęta żadnym farmakologicznym leczeniem. Lekarze rozłożyli ręce i tylko wzywają na badania kontrolne.  Marta stopniowo traciła wszystkie umiejętności, mięśnie powoli zanikały. W końcu przestała chodzić, poruszać się. Czasami nawet nie rozumiem, co do mnie mówi. Moja młodsza siostrzyczka została uwięziona przez własne ciało.  Jedyną nadzieją jest intensywna, codzienna rehabilitacja. Tylko to jest w stanie pobudzić mięśnie mojej siostry. Koszty rehabilitacji są ogromne. Mimo starań całej rodziny nie jesteśmy w stanie zapewnić Marcie profesjonalnej pomocy. Bardzo proszę Cię o pomoc! Tak bardzo pragniemy, by wróciła przynajmniej w części do sprawności.  Monika, siostra

9 951,00 zł ( 44,54% )
Brakuje: 12 390,00 zł
Maciuś Stępniak
Maciuś Stępniak , 8 lat

Droga po zdrowie serduszkowego bohatera. Wsparcie na diagnostykę, dalsze leczenie, terapię i rehabilitację

"Bohater to nie ten, który nosi pelerynę i ratuje świat....często bohaterami są dzieci, którym przyszło walczyć o zdrowie i życie, o każdy oddech, każde bicie serca ..." Jestem samodzielną mamą 4 chłopców, w tym najmłodszego Maciusia z poważną i skomplikowaną wadą serca oraz pewnymi "dodatkami", które dostał od losu w "bonusie". Diagnoza spadła na mnie bardzo nieoczekiwanie, zapadłam się w ogromnym bólu, smutku, poczuciu niesprawiedliwości i rozpaczy... Jak to? Moje najmłodsze z 4  dzieci ma być chore? Ma walczyć o życie od momentu narodzin?  Po wyjściu z gabinetu nie pamiętam jak dotarłam do auta, do domu? Szłam w ulewie, choć z nieba nie spadła żadna kropla deszczu. Wierzyłam i miałam nadzieję, że lekarz się pomylił. Jednak kolejne badania potwierdzały diagnozę. A potem na kolejnym usłyszałam: "Dopóki dziecko jest w brzuchu jest bezpieczne, bo Pani oddycha za nie, ale nie mamy pewności jak przebiegnie poród. Musi być Pani świadoma, że dziecko ma 50% szans na przeżycie...".  Nikt nie spodziewa się usłyszeć takich słów! Jak dalej żyć z taką świadomością? Żyłam jak w letargu do każdej kolejnej wizyty kontrolnej. Na jednej z nich konsultowała nas poproszona o to przez profesora światowej sławy, kardiolog prenatalny, która podczas badania krzyknęła: "Co też Pan profesor opowiada? Dziecko będzie krzyczeć po porodzie" a potem dodała: "Jeszcze nie widziałam takiego przypadku. O Pani dziecku będą pisać w książkach medycznych".  Dała mi tak bardzo potrzebną wtedy wiarę i nadzieję. Organizm mojego synka wytworzył unaczynienie oboczne, dzięki któremu powietrze i krew mogły docierać do płuc.  Mój wielki bohater przyszedł na świat 17 maja 2016 roku. Wada serca potwierdziła się: Tetralogia Fallota z artrezją zastawki płucnej, bez wykształconego pnia i gałęzi płucnych, a także obocznym unaczynieniem systemowo-płucnym (MAPCA's) oraz dextropozycją aorty.  Podejrzewano również podwójny łuk aorty. Los dał mu w "bonusie" polidaktylię lewej rączki, co oprócz innych objawów mogło wskazywać na zespół Di George'a oraz delikatnie ujmując dysfunkcję układu moczowo-rozrodczego.  Od tej pory moje życie diametralnie się zmieniło, bo wyznaczały je bicie serca mojego synka i każdy oddech.... słyszałam przykładając ucho do jego plecków szmer, który dopóty dopóki był słyszalny zapewniał Maciusiowi oddychanie. Ciągły strach, lęk, sprawdzanie w nocy czy oddycha, specjalny monitor oddechu miał mnie budzić, gdyby moje dziecko przestało oddychać. Sprawdzanie parametrów życiowych odtąd było moją codziennością, rutynowym zabiegiem, jak głaskanie czy przytulanie. To był dla mnie bardzo trudny czas, ale nie koniec złych wieści, bo gdy Maciuś miał zaledwie 2 miesiące usłyszałam od onkologa: "Według mnie ma Pani raka....". Serie badań, również bardzo bolesnych, pobyt w szpitalu, diagnostyka, 3 różne ośrodki, około 10 onkologów w trakcie tego czasu, ciągła walka z przeciwnościami losu, wiele pytań bez odpowiedzi.... A potem jeszcze koniec mojego małżeństwa. Ile jeszcze? Musiałam być silna, dla siebie i dzieci. Pierwszą operację paliatywną Maciuś przeszedł, gdy miał roczek, potem cewnikowanie serca, operację nefrologiczną i korektę wady w 2021 roku. Obie operacje kardiologiczne były na otwartym sercu, maszyny utrzymywały go przy życiu… Nie zapomnę nigdy tego strachu, niepewności, godzin wyczekiwania pod drzwiami oddziału, czekając na lekarza oraz tych momentów, gdy mój synek się wybudzi, otworzy oczy i spojrzy na mnie. Nie zapomnę widoku przeciętej klatki, podłączonego do maszyn, otulonego rurkami i wężykami. Za każdym razem był bardzo dzielny, walczył o życie i udało mu się.  Dziś jest ze mną, swoimi braćmi, jest promykiem słońca, to on uczy mnie miłości, jest moim błogosławieństwem. Ale niestety oprócz chorego serduszka Maciuś ma również inne problemy zdrowotne.  Był już konsultowany przez neurologa, genetyka, nefrologa, okulistę...czeka nas alergolog, rozszerzenie diagnostyki genetycznej, audiolog, psycholog.... W przypadku Maciusia ważna jest diagnostyka i baczna obserwacja, bo serduszkowe dzieci narażone są na dodatkowe komplikacje zdrowotne.  Na chwilę obecną Maciuś wymaga terapii psychologicznej, terapii z zakresu integracji sensorycznej oraz zajęć rehabilitacyjno-rozwojowych. A ja stoję pod murem....dlatego odważyłam się na ten krok.  Według najbardziej optymistycznego scenariusza Maciusia czeka wymiana zastawki i operacja wstawienia protezy, o ile po drodze nie będzie żadnych niespodzianek, bo życie już nam udowodniło wiele razy, że jest nieprzewidywalne i zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie.  Ponadto Maciuś prawdopodobnie ma mutację genu MTHFR, (potwierdzone badaniem genetycznym u starszego brata), co wiąże się z dużym ryzykiem ze strony układu sercowo-naczyniowego. Dlatego tym bardziej chcę poszerzyć diagnostykę genetyczną w tym zakresie, co wiąże się z prywatnymi wizytami u specjalistów, badaniami, odpowiednią dietą, suplementacją i specjalnym leczeniem.  I to jest dla mnie najtrudniejsze...znalazłam się w sytuacji, w której już wiem, że nie poradzę sobie sama finansowo. Przychodzi mi to z wielkim trudem, bo zawsze byłam samodzielna, mieliśmy z dziećmi ustabilizowaną sytuację, ale teraz jestem zmuszona prosić Was o pomoc i wsparcie.  Z powodów zdrowotnych przebywam na zwolnieniu lekarskim...od 13 lat żyję w permanentnym bólu, który utrudnia mi codzienne życie. Wskutek wypadku doznałam uszkodzenia kręgosłupa w odcinku szyjnym i lędźwiowym. Dzięki fizjoterapii, która usprawnia mnie na jakiś czas, w miarę normalnie funkcjonuję, choć czasem wystarczy ruch, schylenie i koszmar wraca. Ale wiem, że muszę być silna, że muszę walczyć o siebie, że mimo bólu muszę wstać rano z łóżka, wiem, że moja walka jeszcze się nie skończyła. Walczę o siebie dla siebie i moich dzieci, walczę o Maciusia i starsze dzieci.  Nie jest mi łatwo pisać te słowa, nie jest łatwo czuć tego, co czuję, uczucia, że zawiodłam połączonego z bezsilnością… Jeśli możecie wesprzeć mnie w drodze po zdrowie mojego serduszkowego bohatera, będę Wam bardzo wdzięczna. Z miłością, Iwona

10 234 zł
Oluś Chrapek
Oluś Chrapek , 3 latka

Wesprzyjmy Olka, by jego codzienność była choć trochę łatwiejsza!

Jestem mamą trójki dzieci, w tym 2-letniego Olusia, który zmaga się z autyzmem dziecięcym. Z ogromnym trudem przyszło mi pogodzenie się z diagnozą synka. Tak bardzo pragnęłam dla niego spokojnego i beztroskiego dzieciństwa. Tymczasem Oluś musi mierzyć się z wieloma przeszkodami… Synek uczęszcza na terapię wczesnego wspomagania rozwoju, terapię integracji sensorycznej, zajęcia logopedyczne i jest pod stałą opieką psychiatry. Mimo tylu przeciwności cieszy mnie, że syn nie traci pogody ducha, choć wiem, że trudno jest mu odnaleźć się w życiu społecznym. Oluś nie mówi, nie potrafi wskazywać palcem, nie reaguje na swoje imię, nie nawiązuje kontaktu z rówieśnikami i innymi dziećmi. Gdy ktoś go nie rozumie, szybko się denerwuje. Gdy synek jest ze mną w domu i chce mi coś pokazać, prowadzi mnie za rękę w dane miejsce lub po jakąś rzecz.  Dzięki dotychczas odbywanym terapiom zauważyłam już postępy w rozwoju emocjonalnym synka. Chętniej się przytula, zaczyna łapać ze mną kontakt wzrokowy. Poprawiły się również jego umiejętności motoryczne. Próbuje układać wieże z klocków, rysować kredkami. Wyraża też chęć wspólnej zabawy. Uwielbia spędzać czas bawiąc się piłką, samochodzikami, książkami i drewnianymi układankami. Olek zaczyna też coraz lepiej współpracować z terapeutami. Widzę, jak wiele udało mu się osiągnąć dzięki wszystkim zajęciom. Niestety, refundacji podlegają jedynie cztery godziny w miesiącu. Koszty zajęć prywatnych wiążą się z kolei z ogromnymi wydatkami. Właśnie dlatego zdecydowałam się poprosić Was o pomoc…  Każde zajęcia są dla nas bardzo ważne, jest to kolejny krok po lepsze jutro Olusia. Każdego dnia wierzę, że usłyszę kiedyś od synka tak długo wyczekiwane słowo „mama" i że Oluś będzie kiedyś samodzielnym chłopcem. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą złotówkę, za każde przekazane 1,5% podatku oraz za każde udostępnienie naszej zbiórki! Dominika, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 018,00 zł ( 9,56% )
Brakuje: 9 621,00 zł
Sławomir Kuczyński
Sławomir Kuczyński , 66 lat

By przeciwności nie odebrały szansy na sprawną przyszłość Sławka!

Ile przeciwności może spaść na jednego człowieka? Sławek niczym sobie na to nie zasłużył. Dwadzieścia lat temu mąż został ofiarą pobicia, co poskutkowało rozległym uszkodzeniem mózgu i wielu innych narządów. Musiał wtedy przejść skomplikowaną operację - kraniotomię. Od tamtego momentu trwa jego walka o odzyskanie sprawności… Sławek wymaga stałej opieki, ponieważ nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Z biegiem lat jego stan jedynie się pogarsza. W międzyczasie zdiagnozowano u niego parkinsonizm wtórny oraz padaczkę. Gdy myśleliśmy, że gorzej już być nie może, mąż złamał biodro. To całkowicie wykluczyło go z życia. Stał się osobą leżącą, potrzebującą całodobowej opieki, chociażby przy podstawowych czynnościach takich, jak karmienie czy kąpiel.  Przez te wszystkie lata radziliśmy sobie jakoś sami, ale przez obecną sytuację - rosnące ceny, większe zapotrzebowanie na środki medyczne, leki, rehabilitację i opiekę lekarską, nie jestem już w stanie sama prowadzić gospodarstwa i zapewniać mężowi odpowiednią opiekę jednocześnie. Właśnie dlatego, zwracam się do Was z olbrzymią prośbą o wsparcie nas w tej trudnej sytuacji, aby Sławek mógł dalej walczyć o zdrowie i sprawność!  Urszula, żona Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 231,00 zł ( 11,57% )
Brakuje: 9 408,00 zł
Magdalena Milewska
Magdalena Milewska , 27 lat

Trzecia WZNOWA❗️Mama niepełnosprawnego chłopca walczy o życie! Ratujmy Magdę!

Magda ma dopiero 26 lat, a już po raz trzeci zmaga się z chorobą nowotworową - chłoniakiem Hodgkina. Tym razem walka jest znacznie trudniejsza... Magda nie walczy już o życie jako dziecko, ale jako mama! Mama małego chłopca o wyjątkowych potrzebach... Antoś urodził się jako skrajny wcześniak, ma wadę serca, niedosłuch i wiele innych schorzeń. Bardzo potrzebuje mamy. Aby walczyć o synka, Magda sama musi wygrać tę walkę... Prosimy o Waszą pomoc! Chłoniak Hodgkina. Taką diagnozę usłyszeli rodzice Magdy, gdy ta miała zaledwie 10 lat... Szpital, oddział onkologii, strach i dramatyczna walka. Wtedy Magda, dzielna wojowniczka, pokonała chorobę! Wróciło dzieciństwo, normalność i cieszenie się każdym dniem. Pięć lat później, kiedy wydawało się, że nowotwór pozostaje tylko złym snem, padło słowo, którego boją się wszyscy na onkologii - WZNOWA! Magda miała 15 lat i wygrała po raz drugi... Miało już być normalnie. Bez walki o życie. Magda wróciła do szkoły, zakochała się, wyszła za mąż, została mamą... Gdy w 2017 roku urodził się Antoś, poczuła, jak to jest - bać się o życie dziecka... Antoś urodził się o kilka miesięcy za wcześnie w 26. tygodniu ciąży. Takie dzieci nazywa się skrajnymi wcześniakami, bo ich narządy nie zdążyły się jeszcze w pełni wykształcić... Wymagają leczenia, rehabilitacji i wsparcia rozwoju. Antoś urodził się z obustronnym niedosłuchem zmysłowo-nerwowym, retinopatią, dysplazją oskrzelowo-płucną... Natychmiast po narodzinach trafił do inkubatora. Zbyt wczesne narodziny i walka o życie zostawiły na chłopcu piętno. Antoś zmaga się z opóźnionym rozwojem ruchowym i mowy, ma zaburzenia integracji sensorycznej, jest pod opieką wielu specjalistów. Potrzebuje leczenia i rehabilitacji, by rozwijać się i dogonić inne, zdrowe dzieci. Antoś jest oczkiem w głowie kochającej mamy. Magda jest dumna z fantastycznego synka, który każdego dnia pokonuje ograniczenia, jakie niesie za sobą jego niepełnosprawność. Jest spełnioną żoną i mamą... Nie miała innych pragnień niż to, żeby jej kochany syn był zdrowy. Nie sądziła, że jej samej przyjdzie walczyć nie tylko o zdrowie, ale i życie... Po 10 latach od ostatniej wznowy nowotwór postanowił o sobie przypomnieć. Znowu zaatakował. Tak trudno było w to uwierzyć... O wznowie Magda dowiedziała się podczas pobytu w szpitalu. Dzisiaj inaczej patrzy na chorobę, niż gdy była jeszcze dziewczynką. Bardziej myśli o rodzinie. O mamie, która jest najwspanialszą babcią dla Antosia, o mężu, a przede wszystkim o synku. Nie było czasu na złość czy żal. Musi walczyć dla dziecka, musi tę walkę wygrać. Chłoniak tym razem zaatakował prawie cały organizm! To IV, jego najgorsze stadium. Początkowo zaczęto leczenie chemioterapią. Niestety, ze względów zdrowotnych lekarze musieli zmienić leczenie. Na początku przynosiło oczekiwane efekty. We wrześniu Madzia przeszła autoprzeszczep komórek macierzystych, po którym miała kontynuować walkę. Niestety... Jej stan zdrowia pogorszył się. Badania przyniosły dramatyczne wieści - kolejna wznowa! Lekarze działali szybko, ponownie zmienili leczenie Madzi. Obecnie jest w trakcie immunoterapii. Choroba bardzo ją wycieńczyła. Wymaga wszechstronnego leczenia i rehabilitacji, od urodzenia zmaga się dodatkowo z mnóstwem innych chorób współistniejących. Jednak nigdy się nie poddaje! Magda to cudowna, skromna i silna dziewczyna, kochającą żona i matka, zawsze idzie przez życie z podniesioną głową i uśmiechem na ustach. Zakup leków i rehabilitacja to ogromne koszty, z którymi ciężko sobie poradzić, dlatego bardzo prosimy o pomoc dla Magdy!

30 615 zł
Lilia Wasilewska
Lilia Wasilewska , 6 lat

Na zdjęciu nie widać choroby i trudności - zwalczmy je i dajmy Lilii samodzielność❗️

Dziękujemy za dotychczasową pomoc. Odmieniacie życie naszej córeczki. Gestem pomocy sprawiacie, że jej życie i przyszłość dostają dawkę nadziei — to wszystko naprawdę się dzieje, z Waszą pomocą! Zostaniecie z nami? Sami jeszcze nie damy rady...  Nasza historia:  Lilia urodziła się z bujną czupryną i szerokim uśmiechem, po czym wróciła do domu, by rozpocząć z nami nową przygodę. Nowa przygoda okazała się nie lada wyzwaniem, którego nikt z nas się nie spodziewał...  Niestety szybko zaczęliśmy martwić się jej rozwojem. Mnóstwo specjalistów, walka o diagnozę nie było łatwo... W końcu ustalono, że córka ma mózgowe porażenie dziecięce, niedowład połowiczy lewostronny, obustronny niedosłuch i dodatkowo ciągle jest pod obserwacją z powodu innych podejrzeń. Do prawidłowego rozwoju potrzebuje intensywnej i zróżnicowanej rehabilitacji oraz zaopatrzenia medycznego. Dzięki temu walczy ze spastyką i staramy się nie pogłębiać lordozy oraz nie doprowadzić do przykurczy w nóżkach, na które pozostanie już tylko botoks i operacja, choć i to może przynieść w jej przypadku więcej szkody niż korzyści. Lilka marzy o zostaniu zawodową piłkarką, dlatego ćwiczy. Niestety bardzo mocno odstaje od swoich rówieśników i nie jest w stanie ani ich dogonić, ani odebrać piłki bez wywrócenia się. Córkę czeka długa droga. Jej życie nie wygląda jak typowej kilkulatki. Twoje wsparcie pomoże nam spełniać marzenia Lilki! Zwłaszcza to największe, jakim jest sprawność! Rodzice

69 835 zł