Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Leszek Specjał
Leszek Specjał , 41 lat

Proteza ręki to moja nadzieja na sprawną przyszłość. Proszę, pomóż!

Witam wszystkich znajomych i tych, których jeszcze nie zdążyłem poznać... Nie umieram i nie mam zamiaru odchodzić za szybko z tego świata. 😉 Wręcz przeciwnie – chcę cieszyć się życiem i zrobić rzeczy, na które nie miałem dotychczas szans! Wypadek przy pracy w kopalni, który miał miejsce w 2012 roku, pozostawił mnie z fatalnymi konsekwencjami. Straciłem przez niego nerkę, śledzionę i lewą rękę, która została mi amputowana powyżej łokcia. To był najboleśniejszy cios… W jednej chwili straciłem sprawność i samodzielność. Moja codzienność nie przypominała już tej, którą cieszyłem się wcześniej. Stała się walką o wykonanie choćby prostych czynności. Otrzymałem protezę ręki, ale był to bardzo ograniczony model i z czasem uległ zniszczeniu, a ja chciałbym normalnie funkcjonować. Bez ograniczeń, które na każdym kroku spędzają mi sen z powiek. Przez brak kończyny trudno jest mi zachować poprawną pozycję ciała i każdego dnia mój kręgosłup narażony jest na pogłębianie się wad postawy. Zawiązanie sznurówek, majsterkowanie czy też bardziej efektywna jazda na rowerze ze specjalistyczną protezą nie byłaby już dla mnie przeszkodą. Proteza pozwoliłaby mi na powrót do dużo większej sprawności i niezależności. Dzięki temu urządzeniu mógłbym wydajniej pracować i realizować swoje marzenia, które wcześniej były ograniczone przez niepełnosprawność. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach protezy są bardzo drogie i niestety, nie jestem w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów. Dlatego też, zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Jestem wdzięczny za każdą formę wsparcia, również za udostępnienie mojej historii i zbiórki w swoim otoczeniu. Wierzę, że razem możemy osiągnąć sukces i dzięki Waszej pomocy, uda mi się poprawić jakość mojego życia. Leszek Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

15 998,00 zł ( 18,79% )
Brakuje: 69 109,00 zł
Mia Szymańska-Gullaksen
Mia Szymańska-Gullaksen , 7 lat

Dzieciństwo Mii brutalnie odebrane! Pomóż!

Proszę Cię o wsparcie w imieniu mojej 5-cioletniej wnuczki Mii. 5 listopada 2022 roku mama Mii, moja jedyna córka Pamela, która samotnie wychowywała córeczkę, została brutalnie zamordowana. Tego samego dnia Mia została porwana... Dzięki uruchomieniu Child Alert i koordynacji polskiej i duńskiej policji, Mia wróciła do domu cała i zdrowa. Niestety nie był to już dom, który do tej pory znała... Mia już nigdy nie będzie mogła przytulić się do mamy, nigdy nie dostanie od niej całusa na dobranoc, mama już nigdy nie otrze jej łez z twarzy, nigdy nie będą się wspólnie śmiać... Każdy kolejny dzień jej życia, to jedynie wspomnienie wspólnych radosnych dni, wspólnych zabaw, bezpieczeństwa i stabilizacji, jaką wcześniej czuła. Jedyna taka osoba, mama, która była dla Mii całym światem, nie będzie mogła towarzyszyć jej na dalszej drodze życia. Nie będzie jej wspierać w trudnych chwilach i udzielać rad, które tylko matka może przekazać córce. W ciągu jednej chwili straciłem jedyną córkę, którą sam wychowywałem i zostałem postawiony przed trudnym wyzwaniem opieki nad 5-letnią ukochaną wnuczką. Mam obecnie 51 lat i zdaję sobie sprawę, że w przyszłości może mi być trudno sprostać potrzebom finansowym związanym z wychowaniem wnuczki. Zastanawiając się nad tym, co będzie dalej, zaczynam powoli widzieć obciążenia i zobowiązania, jakie rodzą się, gdy patrzę w przyszłość. Po tej tragedii Mia przez wiele lat będzie potrzebowała pomocy i wsparcia psychologicznego. Obecnie czuję ogromne wsparcie ze strony lokalnego środowiska jak i rodziny. Z inicjatywy przyjaciół córki i życzliwych ludzi powstał pomysł zrealizowania zbiórki na zabezpieczenie obecnych i przyszłych potrzeb Mii. Pomimo, że początkowo pomysł nie wydał mi się trafny, to po głębszej analizie i przemyśleniach zdecydowałem, że na chwilę obecną jest to jedyny pewny sposób, by zabezpieczyć przyszłość Mii. W tej chwili ciężko mi nawet dokładnie określić, jakiego rodzaju potrzeby i wyzwania pojawią się jeszcze przed nami, ale wiem, że będzie ich wiele. Z tych podstawowych, które potrafię obecnie zdefiniować to: - koszty wsparcia psychologicznego i wszelkich innych specjalistów mogących wesprzeć wnuczkę w tej ciężkiej sytuacji, - zabezpieczenie przyszłości dziecka, zarówno w formie dalszej edukacji, jak i potrzeb bytowych w przypadku, gdyby mnie zabrakło, - bieżące wydatki związane z potrzebami bytowymi i przygotowanie jak najlepszych warunków na dalszy prawidłowy rozwój dziecka, - zmiana warunków mieszkaniowych — obecne mieszkanie nie jest przystosowane pod potrzeby małego dziecka, - koszty prawne związane z uregulowaniem spraw związanych z opieką nad dzieckiem, ale również innych  kosztów prawnych związanych ze śmiercią mojej córki. Proszę o wiele, a znaleźliśmy się w sytuacji, której nigdy nikt nie mógł się spodziewać. Moje serce pękło na pół, w tragicznych okolicznościach straciłem moje jedyne dziecko. Moja wnuczka straciła ukochaną mamę... Ten niewyobrażalny ból muszę teraz przekuć w siłę, która pozwoli mi zapewnić Mii jak najlepsze życie. Twoja pomoc ogromnie mi w tym pomoże. Marek, dziadek Mii

167 454 zł
Anna Baran
Anna Baran , 5 lat

By pomoc nie przyszła zbyt późno... Pomóż Ani!

Ania nigdy nie będzie pamiętać życia, które nie jest powikłane chorobą. Już w wieku 4 miesięcy u dziewczynki zdiagnozowano padaczkę... Od tamtego czasu jej rozwój psychofizyczny jest znacznie opóźniony. Mimo że obecnie Ania ma już trzy latka, rozwojem bardzo odbiega od rówieśników. Do tej pory dziewczynka nie umie samodzielnie siedzieć, nie chodzi, nie umie także mówić. Choć jako jej mama, staram się z całych sił, by córce niczego nie brakowało, często na drodze do sukcesu, staje brak pieniędzy... Ania potrzebuje systematycznej rehabilitacji, która jest naprawdę kosztowna. To dlatego zdecydowałam się prosić Cię o pomoc, wierząc, że dzięki Tobie, to co dobre przyjdzie do nas naprawdę szybko! Emilia, mama

1 252 zł
Milena Marzec
Milena Marzec , 13 lat

By Milena nie była więźniem własnego ciała!

Milenka, moja 11-letnia córka od urodzenia zmaga się z licznymi diagnozami. Nadmierna elastyczność stawów, gotyckie podniebienie, szewska klatka piersiowa, mocna skolioza... To tylko niektóre z dolegliwości, które każdego dnia niszczą jej dzieciństwo. Lekarze podejrzewają, że córka cierpi na zespół Marfana, jednak aby to potwierdzić, potrzebne są niezwykle drogie badania genetyczne. Skolioza postępuje, zmusza córkę do chodzenia w gorsecie ortopedycznym. W styczniu najprawdopodobniej dostanie skierowanie na operację.  Właściwie od zawsze Milenka jest pod stałą opieką specjalistów z wielu dziedzin medycyny. To oni wspierają jej rozwój, pozwalają jak najlepiej funkcjonować. Córka bardzo szybko rośnie, stała się niewolnikiem w swoim drobnym, szczupłym ciele. Jej rozwój intelektualny przebiega prawidłowo, dzięki czemu może uczęszczać do szkoły i spotykać się z rówieśnikami. To wielkie szczęście! Pragnę zapewnić jej jak najlepsze życie, zawalczyć o sprawność, która pozwoli normalnie żyć. Tylko Twoja pomoc pozwoli mi opłacić niezbędne leczenie i rehabilitację. Całym matczynym sercem, z całych sił proszę o pomoc. Milena zasługuje na cudowne życie... Natalia, mama

2 157 zł
Jakub Szczerba
Jakub Szczerba , 6 lat

Krótsza nóżka nie może oznaczać gorszego życia! Pomóż!

Tak bardzo boimy się o przyszłość naszego synka – Kuby. Już od pierwszych dni zaczęliśmy szukać dla niego ratunku – by nigdy nie czuł się gorszy, by dzieci się z niego nie śmiały, nie wytykały palcami i najważniejsze, by jego przyszłości nie zagrażała wrodzona wada kończyn, z którą przyszedł na świat.  Kuba urodził się z wrodzoną wadą stopy tzw. Fibular Hemimelia, czyli brakiem kości strzałkowej. To bardzo rzadkie schorzenie, które czyni go wyjątkowym dzieckiem. Jednak dalibyśmy wiele, żeby tylko jego nóżki okazały się całkowicie zwyczajne... Niestety, to nie jest takie proste. Synek zmaga się ze znaczną deformacją nogi (wygięta kość piszczelowa, noga jest krótsza od drugiej o 10 cm) oraz stopą końsko-szpotawą...  Pierwsze miesiące po narodzinach Kuby były dla nas bardzo trudne. Świadomość, że nasz synek już zawsze będzie walczył o sprawność i samodzielność, wywoływała w nas przerażenie... Wiedzieliśmy jednak, że zrobimy dla niego wszystko. Natychmiast zaczęliśmy działać!  Rok temu Kubuś przeszedł pierwszą rekonstrukcję stopy. Przypadek był na tyle skomplikowany, że zaraz po zabiegu lekarze zamiast gipsu, założyli specjalistyczny aparat Ifixation. Ten przez kolejne 6 miesięcy korygował ustawienie stopy. Po tym czasie został założony gips, a następnie nowa orteza. Dzięki tym działaniom, Kubuś był w stanie postawić swoje pierwsze kroki.  Niestety, dziś już wiemy, że to jeszcze nie koniec. We wrześniu konieczne będzie założenie aparatu wydłużającego. A to będzie wiązało się z ogromnymi kosztami. Bo oprócz drogiego sprzętu, syn będzie potrzebował intensywnej rehabilitacji, regularnych kontroli i badań w szpitalu w Poznaniu (który oddalony jest od naszego domu o 400 km), a następnie zakupy kolejnych ortez...  Stawka jest jednak ogromna – walczymy o jego przyszłość i samodzielność naszego dziecka. Niestety zmagamy się z przeszkodą, której sami nie jesteśmy w stanie pokonać. Ceny za rehabilitację, terapie, badania, wizyty i sprzęty specjalistyczne zdecydowanie przekraczają nasz domowy budżet... Nie stać nas na pokrycie tak wielkich kosztów! Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc!  Sandra i Tomasz, rodzice ➡️ Ratujemy nóżkę Kubusia 💚

11 925,00 zł ( 22,41% )
Brakuje: 41 267,00 zł
Krystyna Erdei
Krystyna Erdei , 64 lata

Nierefundowane leczenie jedyną szansą dla mojej mamy – pomóż!

W zeszłym roku u mamy zaczęły się dolegliwości, które w szybkim tempie zaczęły się nasilać i nasilają w dalszym ciągu. Badania lekarskie przyniosły przerażającą diagnozę choroby neuronu ruchowego. Choroba ta niszczy komórki związane z pracą mięśni - uszkadza włókna nerwowe odpowiedzialne za ich pracę, prowadząc do kalectwa. Zabiera samodzielność, znacznie skraca życie... U mamy zaatakowała mięśnie twarzy, języka, mięśnie związane z przełykaniem- uniemożliwiające porozumiewanie się, utrudniające spożywanie posiłków i przyjmowanie płynów oraz mięśnie kończyn. Osoba, która chętnie pracowała, stale pomagając innym, nagle znalazła się w sytuacji, kiedy sama potrzebuje pomocy i nie jest w stanie nadążyć nad zmieniającymi się i pogłębiającymi objawami... Ścigamy się z czasem. Choroba postępuje, odbiera mamie niezależność, potrzebna jest opieka, nie odebrała nam jednak nadziei! Podejmiemy wszelkie możliwe działania, które pozwolą naszej  mamie utrzymać dotychczasową sprawność i pozwolą zatrzymać chorobę. Aby tak było, potrzebna jest stała, intensywna rehabilitacja prowadzona przez wykwalifikowanych neurologopedów i terapeutów oraz leki, które nie są dostępne w Polsce – konieczny jest ich import z zagranicy, bez możliwości refundacji... Terapia lekowa daję nadzieję na spowolnienie postępu choroby. Niestety wymaga to ogromnych nakładów finansowych, sami nie damy sobie rady... Mama – najważniejsza osoba w życiu... Zrobimy wszystko, by wspierać ją w jej dzielnej walce o sprawność i życie, dla siebie oraz dla nas. Codziennie, walczymy od nowa, dajemy z siebie wszystko i... dochodzimy do ściany. Istnieją sytuacje, diagnozy, które spadając na nas niespodziewanie, uzależniają nas od innych, uświadamiają nam, że bez pomocy nie damy sobie rady. Mama jest bardzo silna, wierzy w ludzi, wierzy życiu i czeka "na lepsze dni". My wierzymy razem z nią. Z całego serca prosimy i z góry dziękujemy za pomoc i wsparcie. Dzieci Krystyny

8 544,00 zł ( 6,17% )
Brakuje: 129 754,00 zł
Nikodem Ciekalski
Nikodem Ciekalski , 13 lat

Z białaczką bez kompromisów! Walczymy z Nikosiem!

Kiedy czujemy się gorzej, jesteśmy słabsi, zwykle podejrzewamy sezonowe przeziębienie. Podobnie było z naszym Nikodemem. Po kilku dniach pojawiły się silne bóle brzucha i zrobiliśmy wyniki krwi. Zaraz po otrzymaniu syn trafił do szpitala. Chemioterapia zaczęła się już następnego dnia… Diagnoza padła szybko: ostra białaczka limfoblastyczna. Wciąż trwa pogłębiona diagnostyka, część badań wysłano do Anglii. Przez pięć tygodni zalecono chemioterapię. W zależności do wyników badań leczenie może potrwać 8- 9 miesięcy. W tym czasie może się wydarzyć dosłownie wszystko. Przed nami tygodnie pełne niepokoju i strachu o życie naszego dziecka. W ostatnich dniach pojawiły się bolesne zmiany na buzi, które nie pozwalają na normalne jedzenie. Jedynym ukojeniem jest morfina. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, dużo rzeczy się dzieje, ciągle jakieś nowe informacje, zmiany. Bierzemy pod uwagę wyjazd do Stanów, konsultujemy dietę Nikodema z dietetykiem, by jak najlepiej odżywić i wzmocnić jego osłabiony organizm. Chronimy go jak możemy, modląc się, o uwolnienie się z tego koszmaru. Koszty zaczynają się mnożyć i nas przerastać. Boimy się, że któregoś dnia lekarze powiedzą nam, że wyczerpali wszelkie możliwości leczenia, że musimy szukać pomocy w innych ośrodkach. W miejscach, na które zwyczajnie nie będzie nas stać. Ten strach raz nas paraliżuje, raz motywuje do działania – do walki o życie Nikodema. Musimy sobie poradzić, nie mamy innego wyjścia. Jeśli pojawią się osoby, które zechcą dać nam oparcie w tej walce – wygramy! rodzice i rodzina Nikodema

5 806 zł
Amelka i Marcel Sokólscy
Amelka i Marcel Sokólscy , 12 lat

Wybuch butli z gazem! Odbudujmy zrujnowane dzieciństwo Amelki i Marcelka!

Dzień Babci i Dziadka – miało być pyszne ciasto, ciepłe kakao, historyjki dziadka, pyszności od babci. Weekend tylko dla nich i dla wnuków – Marcelka i Amelki. Skończyło się tragicznie – wybuch butli z gazem zrujnował dom dziadków, a oni i dzieci cudem uszli z życiem. W pomieszczeniu obok wybuchła butla. Ogromny huk zawalonych ścian i potrzaskanych okien. Wszyscy przeżyli, lecz cena jaką ponieśli jest ogromna. Utracony dobytek, ogromne oparzenia ciała, dróg oddechowych, spalone włosy i trauma tragicznego wydarzenia.  Amelka ma 10 lat – rany na jej ciele, ogromny, przeszywający ból skóry, poparzone drogi oddechowe i twarz. Po zdarzeniu została przewieziona do Warszawy, na intensywne leczenie. Zaintubowana, w śpiączce leżała przez tydzień na OIOMie. Szczególnie ważną kwestią są zdolności intelektualne i poznawcze dziewczynki. Są one na znacznie niższym poziomie niż rówieśników. Wyobraź sobie ten strach, gdy budzisz się w obcym miejscu, obolały, z zawiniętą twarzą, bez ukochanej mamy, gdzie wszędzie pikają różne maszyny, a po korytarzach kręcą się ludzie w dziwnych kombinezonach. Przerażenie i panika wzięły górę w emocjach i zachowaniu dziewczynki. Dla poczucia bezpieczeństwa Amelki, zachowując wszystkie środki ostrożności, lekarze zaprosili tatę, by mógł czuwać i być przy córeczce.  Sześcioletni Marcelek przebywa z mamą w szpitalu, w innym mieście. Poparzenia nie są tak rozległe jak u siostry, lecz równie głębokie. Na nieszczęście u chłopca wykryto koronawirusa, toteż obydwoje przebywają w izolacji. Tęsknota za mamą, za dziećmi po tak strasznym wydarzeniu jest nie do opisania.  Po wyjściu ze szpitala czeka ich bardzo długi czas rekonwalescencji. Nie wrócą do szkoły, do przedszkola po miesiącu. Gojenie się ran, zmiana opatrunków, leki przeciwbólowe, rehabilitacja, pomoc psychologiczna niezbędna po tak traumatycznym wydarzeniu… Ich rodzinę czekają ciężkie dni.  To, co można zrobić, to załatwić pomoc medyczną, która zapewni profesjonalną pomoc w zmianie opatrunków. Zabezpieczyć finansowo najbliższe miesiące, które pochłoną wydatki na leczenie i rehabilitację. Pomóż przejść przez to piekło! Z jednej strony nasze życie jest niezwykle kruche, z drugiej drzemie w nas niesamowita siła i motywacja do przezwyciężania największych dramatów. Jest to siła napędzana przez nadzieję i wiarę w ludzi. Wiarę, że nie jesteśmy sami, gdy wszystko się wali. najbliżsi Amelki i Marcelka Portale internetowe o wypadku: echodnia.eu fakt.pl tvswietokrzzyska.pl

263 365 zł
Grażyna Kowalczyk
Grażyna Kowalczyk , 58 lat

Nie chcę, by nowotwór zniszczył mi życie... Proszę, pomóż!

Minęło już 5 lat od kiedy w moim życiu strach zamieszkał na stałe. Był październik 2016 roku. Usłyszałam diagnozę, której nigdy nikt nie chciałby usłyszeć — nowotwór dolnego odcinka jelita grubego. Przeszłam serie radio i chemioterapii. Za mną już 7 operacji i nadal walczę! Niestety leczenie nie zatrzymało rozwoju choroby, pojawiły się przerzuty na wątrobę, a z czasem i na płucach. Wiem, że sytuacja jest bardzo poważna, jednak nie tracę nadziei... Chcę żyć! Moja córka daje mi wielkie wsparcie, chcę zostać dla niej!  Szukamy wielu rozwiązań, które chociaż trochę spowolnią rozwój nowotworu. W ostatnim czasie było to naświetlanie. Czekam aktualnie na wyniki, które wykażą, w jakim stopniu pomogły one w poprawie mojego stanu. Czuje się nieco lepiej, cieszę z każdego dnia i mam dobre przeczucia! Jestem świadoma tego, że sytuacja nie jest najlepsza. Bardzo dużo kosztuje mnie proszenie o pomoc, ale nie chcę się poddawać, chcę walczyć do samego końca!  Ten bój pochłania siły, ale też ogromne kwoty pieniędzy. Dlatego proszę o pomoc, a tym samym szansę na życie. Każda złotówka będzie dla mnie niezwykle cenna! Grażyna

5 645 zł