Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Janki
2 dni do końca
Anna Janki , 17 miesięcy

Malutka bohaterka w walce o swoje zdrowie❗️Wspieramy Anię❗️

Anulka urodziła się w 24. tygodniu ciąży z wagą 600 gram. Skrajne wcześniactwo i niska masa urodzeniowa sprawiły, że córeczka spędziła w szpitalu 101 dni, gdzie przez długi czas oddychał za nią respirator. W szpitalu Ania wygrała walkę z sepsą, która doprowadziła do zatrzymania akcji serca i wylewu krwi do mózgu. Córeczka cierpi na retinopatię wcześniaczą, przeszła dwa zabiegi laseroterapii i zabieg podania leku w postaci zastrzyków do gałki ocznej. Do tego dochodzi nadciśnienie tętnicze i dysplazja oskrzelowo-płucna. A to wszystko w ciągu zaledwie 9 miesięcy jej życia. Nasza kruszynka przeszła już tak wiele i widzimy, jak walczy. Rokowania są zaskakująco dobre – udało się wyjść z retinopatii, oczka wymagają leczenia, czekamy jeszcze na opinię kardiologa w sprawnie nadciśnienia i dysplazji. Ale Ania jest już w domu z nami i ze swoim starszym bratem. Warunkiem był zakup koncentratora tlenu i pulsykometru, by monitorować saturację. Wiemy też, że konieczna będzie bardzo długa i intensywna rehabilitacja. Z założenia rehabilitacja powinna się odbywać codziennie, by Ania miała szansę na sprawność i samodzielność. Niestety, koszty są ogromne, ponieważ NFZ nie oferuje ćwiczeń w takiej częstotliwości. Dlatego bardzo chcielibyśmy poprosić o pomoc. Ania zaczęła za wcześnie, ale może mieć szansę dogonić rówieśników. Do tego potrzebuje rehabilitacji i kontroli u wielu lekarzy: neonatologa, okulisty, kardiologa, neurologa… Wsparcie, które otrzymamy od Darczyńców, nawet najmniejsze, pomoże nam walczyć razem z naszą małą wojowniczką o każdy dzień. Rodzice

20 971 zł
Jeremi Kozera
2 dni do końca
Jeremi Kozera , 2 latka

Trwa walka o lepsze jutro Jeremiego❗️Pomocy 🚨

Kochani! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w pierwszym etapie! Wasza pomoc jest nieoceniona, prosimy – zostańcie z nami! Oto nasza historia: Kiedy poznajesz przeraźliwą diagnozę, dotyczącą Twojego dziecka, życie staje w miejscu, do oczu napływają łzy... Wszystko inne w jednej sekundzie przestaje mieć znaczenie, a jedynie co się liczy, to znaleźć ratunek... Do 7. miesiąca syn rozwijał się prawidłowo i nic nie wskazywało na to, że życie ma dla nas zupełnie inny scenariusz. Nagle zauważyliśmy, że Remiś bardzo przykurcza lewą rączkę. Zaczęliśmy szukać odpowiedzi. Jeździliśmy do wielu specjalistów, na USG, rezonans... W końcu poznaliśmy diagnozę, której zupełnie się nie spodzieliśmy...  Mózgowe porażenie dziecięce. Koszty, które musimy pokryć w związku z leczeniem i rehabilitacją – stale rosną. Synek potrzebuje specjalistycznego zaopatrzenia medycznego! Stan nadmiernego napięcia mięśni jest wyzwaniem dla organizmu i dużym obciążeniem dla synka. Jeremi ma nieustannie zaciśniętą rączkę, przez co ciężko mu chwytać jakiekolwiek przedmioty. Synek nauczył się już samodzielnie siadać i raczkować. Niestety często w pozycji czworakiej upada, bo zgina mu się łokieć… Nadal diagnozujemy Jeremiego – jest podejrzenia astygmatyzmu lub napięcia mięśniowego w lewym oczku. Remiś w ciągu dnia musi mieć również bandażowaną lewą stopę, ponieważ wdała się mocna koślawość. Na noc oraz kilka razy w ciągu dnia zakładamy mu ortezę. Problemy się piętrzą, a my każdego dnia musimy stawiać im czoła i wspierać syna. Jego ból rozrywa nasze serca. Wszystkie wizyty fizjoterapeutyczne, neurologiczne, psychologiczne i wspomagające rozwój odbywają się prywatnie, co niesie za sobą ogromne koszta. Jeremi obecnie odbywa 4 dni fizjoterapii w tygodniu. Proszę, zostańcie z nami. Dzięki Wam synek ma szansę na lepsze funkcjonowanie, odrobinę sprawności i samodzielności. Mama ➡️ Licytuj, wystawiaj przedmioty i pomóż Remisiowi!

6 901,00 zł ( 12,97% )
Brakuje: 46 291,00 zł
Marcel Krzos
2 dni do końca
Marcel Krzos , 5 lat

Wsparcie w walce z autyzmem – Marcel cię potrzebuje❗️

Los bywa przewrotny. Nas w końcu zmusił do tego, by prosić o wsparcie dla naszego niezwykłego syna, który urodził się jako wcześniak z hipotrofią. Podróżuje przez świat zaburzeń neurorozwojowych, afazji oraz spektrum autyzmu. Każdy dzień to dla niego wyzwanie, które mimo wszystko pokonuje z uśmiechem na twarzy. Niezbędne terapie, zajęcia z fizjoterapeutą, zajęcia SI oraz badania u specjalistów to nasza codzienność. Ale Marcel to mały wojownik, który zasługuje na wsparcie, aby rozwijać się i odkrywać świat w sposób, który dla niego jest najlepszy. Wsparcie finansowe z Państwa strony pomoże zapewnić Marcelowi regularne terapie, które umożliwią mu lepszą koordynację ruchową, a także zajęcia edukacyjne dostosowane do jego wyjątkowych potrzeb. Jak wszyscy rodzice chcielibyśmy, by Marcel mógł funkcjonować i pełniej uczestniczyć w codziennym życiu. By mógł odkrywać otaczający świat tak jak jego rówieśnicy. To nic, że potrzebuje na to trochę więcej czasu. Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc. Razem możemy być źródłem siły i wsparcia dla naszego wyjątkowego dziecka. Liczymy na Wasze dobre serca i z góry dziękujemy za każdy gest solidarności. Rodzice.

696 zł
Beata Ciborska
2 dni do końca
Beata Ciborska , 45 lat

Mam dla kogo żyć, muszę pokonać NOWOTWÓR! Pomożesz?

Jestem szczęśliwą mamą wspaniałej córki Oliwii. Niestety choroba, która ciągnie się za mną od wielu lat – nie odpuszcza, próbuje odebrać mi radość, zdrowie, życie... Lista diagnoz zdaje się nie mieć końca… Gdy miałam 8 lat, zachorowałam na chłoniaka Hodgkina. To zapoczątkowało moje problemy. Potem, w 2006 roku był nowotwór piersi, w 2012 i 2015 roku jelita grubego, a w 2022 roku przerzuty raka piersi na opłucną... Brzmi przerażająco – rzeczywistość jest jeszcze gorsza. Walczę od dawna – lekarze szukają dla mnie kolejnych możliwości skutecznego leczenia. Pragnę po prostu żyć… Tylko i aż tyle! Marzę, by obserwować rozwój mojej córeczki, być przy niej, gdy będzie przeżywała swoje pierwsze miłości, sukcesy, porażki. Czy choroba da mi tę możliwość? To jeszcze nie czas, by moja Oliwia została bez mamy. Dopiero wkracza w dorosłość! Moje włosy zastąpiła łysa głowa. Teraz na szczęście pomału odrastają, ale nie wiem, jakie będą skutki dalszego leczenia. Jestem przerażona, bardzo się boję, choć nie mogę pokazać córce, że rozpadam się od środka. Chcę walczyć dla niej – jest moją największą motywacją! Niestety koszty leczenia znacząco przewyższają mój budżet, dlatego muszę poprosić Państwa o pomoc. Walczę z nieustępliwym przeciwnikiem, którego bardzo trudno pokonać. Wiem jednak, że mam dla kogo żyć i muszę zrobić wszystko, by wygrać… Przekonałam się już wielokrotnie, że razem można więcej. Potrzebuję armii wspaniałych aniołów, którzy staną za mną i pomogą wygrać walkę o życie. Dołączysz? Twoje wsparcie jest na wagę złota… Beata  

33 858,00 zł ( 31,82% )
Brakuje: 72 525,00 zł
Maks Siwiec
2 dni do końca
Maks Siwiec , 12 lat

Maks każdego dnia walczy z rzadką chorobą genetyczną! POMÓŻ!

Maks to nasz ukochany synek. Urodził się w 41. tygodniu ciąży, wszystko przebiegało prawidłowo. Jednak w pewnym momencie beztroskie chwile naszej rodziny się zakończyły. Nie mogliśmy uwierzyć, gdy okazało się, że synka zaatakowała rzadka choroba genetyczna… Podejrzenia o chorobie pojawiły się, gdy Maks miał 7 lat. Ta informacja spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Dwa lata później diagnoza została potwierdzona. Nasz synek cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne'a!  Choroba wciąż postępuje i wpływa na stan fizyczny Maksa. Pomimo to jest on aktywnym i otwartym na świat chłopcem. Syn uczy się grze na gitarze, programowania, chodzi na kurs aktorstwa. Jako rodzina wspieramy Maksia i każdego dnia podziwiamy jego ambicje. Na co dzień Maks ma trudności z wchodzeniem po schodach i pokonywaniem dużych odległości. Oprócz mięśni choroba atakuje także organy wewnętrzne. Maks ma problemy z sercem,  układem oddechowym, ma słaby system odpornościowy. Często się przeziębia. Nawet szkolny plecak jest dla niego ciężki… Od jakiegoś czasu synek stosuje zalecony lek. Po jego podaniu zauważyliśmy dużą poprawę jego stanu zdrowia. Kiedyś wejście na pierwsze piętro było dla niego zadaniem niemożliwym do wykonania. Dziś, mimo że z trudem i w swoim tempie pokonuje schody.  Widzimy, że Maks zrobił się silniejszy i coraz mniej się przewraca. Mniej też choruje, co nas niezwykle cieszy. Nasz synek wymaga stałej rehabilitacji i specjalistycznego sprzętu. Maks wciąż bierze leki. Niestety, koszty zaczynają przekraczać nasze możliwości. Potrzebujemy wsparcia, żeby nasz synek mógł dalej godnie żyć. Z całego serca dziękujemy. Rodzina

2 633,00 zł ( 13,48% )
Brakuje: 16 889,00 zł
Małgorzata Płuciennik
2 dni do końca
Małgorzata Płuciennik , 36 lat

Chcemy, by wróciła, by jeszcze raz się uśmiechnęła... Potrzebne wsparcie❗️

Miesiąc temu dotarła do nas bardzo zła wiadomość, a dwa tygodnie temu nasz świat stanął w miejscu. U Gosi, naszej siostry, córki i mamy dwóch córeczek wykryto tętniaka aorty szyjnej w dolnej części czaszki.  Na początku miał być tylko zabieg wstawienia zacisku. Niestety, podczas niego tętniak pękł, powodując rozległy wylew krwi do mózgu. Konieczna była operacja, a dwa dni później kolejna przez nasilający się obrzęk mózgu. W tej chwili siostra ma silny uszczerbek neurologiczny, rurkę do karmienia, do tracheotomii i częściowo oddycha dzięki respiratorowi. Jest wycieńczona walką o życie, a czeka ją jeszcze bardzo długa i bardzo ciężka rehabilitacja. Dlatego to my zaczniemy tę drugą walkę – o to, by Małgosia wróciła do nas, do domu. By choć trochę wróciła do dawnej sprawności i uśmiechnęła się do nas tak, jak kiedyś. Wiemy, że leczenie i rehabilitacja będą kosztowne. Dlatego bardzo prosimy o każde wsparcie, nawet najmniejsze jest na wagę złota. Bardzo dziękujemy. Rodzice, rodzeństwo, córki i partner Małgosi

97 219 zł
Wiktoria Bednarz
2 dni do końca
Wiktoria Bednarz , 10 lat

Przed Wiktorią KOLEJNA operacja! Pomóżmy!

Jesteśmy wdzięczni za Waszą obecność w naszym życiu! Dziękujemy za wszystko, co do tej pory zrobiliście dla naszej córeczki! To jednak nie koniec naszych zmagań. Prosimy, poznajcie historię naszej dzielnej Wiktorii… Nasza historia: O Wikusię staraliśmy się trzy lata – trzy lata kolejnych rozczarowań i powoli gasnącej nadziei. Bliscy załamania dowiedzieliśmy się o cudzie. Na jej narodziny czekaliśmy jak na nic innego w swoim życiu – była przecież tą upragnioną i wyczekaną. Kochaliśmy ją, kiedy jeszcze była w brzuchu. Regularnie wykonywaliśmy badania i stale dostawaliśmy informację, że córeczka urodzi się zdrowa.  Przygotowania do narodzin Wikusi nabierały tempa. Zbliżał się koniec grudnia 2013 roku – termin porodu. Świąteczną atmosferą cieszyliśmy się podwójnie, bo następne Boże Narodzenie mieliśmy już spędzić we troje. Cieszyliśmy się do czasu... Kilka dni przed Wigilią zauważyłam, że Wiktoria prawie się nie rusza. Im dłużej nie czułam jej ruchów, tym bardziej byłam przerażona. U Wikusi zaczęło zanikać tętno! Jechałam na salę porodową i modliłam się, by wszystko skończyło się dobrze, by moja córeczka przeżyła... Wiktoria urodziła się 19 grudnia. Była napuchnięta, sina. Widziałam ją przez kilka sekund. Urodziła się z wadami wrodzonymi, które lekarze wymieniali jedna po drugiej. Kraniostenoza, artrogrypoza i poważna wada serca polegająca na ubytku przegrody międzyprzedsionkowej i niedomykalności zastawki trójdzielnej. Słuchaliśmy tych trudnych nazw, trzymając się za ręce i wiedzieliśmy, że od teraz nasze życie będzie walką o zdrowie dziecka, że dopóki nie zoperujemy jej serduszka, będziemy drżeć o jej życie. W każdej chwili mogło dojść do śmiertelnie niebezpiecznych zatorów w naczyniach wieńcowych, zaburzeń rytmu serca i niewydolności prawej komory. Jednej z wad – kraniostenozie – Wikusia stawiła czoła tuż po narodzinach. Przez nieprawidłowe zrośnięcie się szwów czaszkowych została zdeformowana czaszka Wiki, dlatego konieczna była operacja główki, bez której doszłoby do ucisków i uszkodzenia mózgu. Kiedy udało się uporać z jedną wadą, rozpoczęła się walka z kolejną. Wikusia potrzebowała intensywnej rehabilitacji – miała przykurcze w stopach i kolanach, całe jej ciało było wiotkie… Aby uratować jej serduszko, jeździliśmy z mężem od szpitala do szpitala. Bezskutecznie. W Polsce nikt nie był w stanie nam pomóc – tym bardziej że Wiktoria obciążona jest wieloma ukrytymi wadami. W 2016 roku w zabrzańskim szpitalu podjęto próbę zamknięcie ubytku przegrody. Nie udało się – lekarze nie byli w stanie wstawić implantu i wykonać plastyki zastawki trójdzielnej.  Straciliśmy ostatnią nadzieję, którą otrzymaliśmy w Polsce. Przez chwilę czuliśmy, że nie ma już dla naszej Wikusi nadziei. Na szczęście operacji podjął się profesor z Kliniki w Niemczech. Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi pojechaliśmy po ratunek dla naszego dziecka. Udało się – serduszko Wiki zostało naprawione! Stoczyliśmy batalię o jej życie, ale to nie był koniec… Rok później Wiktoria przeszła operację polegającą na wydłużeniu ścięgien Achillesa. Niestety nie przyniosło to pożądanych rezultatów... Konieczny okazał się kolejny zabieg. I tak w 2021 r. córeczka miała wykonaną kompleksową operację obu nóg! Wtedy nastąpiło to, na co tak długo czekaliśmy – nasza dzielna Wikunia zaczęła sama pokonywać kilka metrów! Na dłuższych dystansach potrzebuje pomocy kul lub innych osób, ale dla nas to wielki sukces! Wcześniej było to w ogóle niemożliwe, ponieważ córka poruszała się tylko na kolanach, lub przesuwając na pupie.  Przez lata robiliśmy wszystko, aby budować sprawność naszego dziecka! Ze względu na bardzo dużo obciążeń Wiki wymagała i nadal wymaga intensywnej rehabilitacji ruchowej oraz wielu specjalistycznych terapii.  Koszty leczenia w skali roku są naprawdę bardzo wysokie. Po ostatniej wizycie neurochirurgicznej lekarzy zaniepokoił kształt i wymiary głowy w stosunku do wieku naszego dziecka! Nie wykluczone, że będzie konieczna kolejna rekonstrukcja czaszki… Nadal jednak jesteśmy w trakcie diagnostyki i czekamy... Marzymy, by w przyszłości nasza córeczka mogła cieszyć się jak największą sprawnością i samodzielnością. Wiemy, że jeszcze długa droga przed nami, w  której przebyciu potrzebujemy Waszej pomocy! Nasze dziecko wymaga jeszcze kilku operacji. Najbliższa zaplanowana jest na koniec sierpnia –wtedy lekarze muszą usunąć płyty LCP i gwóźdź, który wcześniej zastał wstawiony… Z kolei w  następnym roku powinna odbyć się operacja kręgosłupa! Potem Wiktoria będzie musiała przejść bardzo intensywną rehabilitację, aby utrzymać osiągnięte efekty. Kochani, raz jeszcze prosimy Was o pomoc! Nasze dziecko wystarczająco dużo przeszło i nie możemy pozwolić, aby te wysiłki poszły na marne! Za każde wsparcie, dziękujemy! Rodzice Wiktorii

6 360,00 zł ( 5,06% )
Brakuje: 119 172,00 zł
Natalia Michalczyk
2 dni do końca
Natalia Michalczyk , 35 lat

Ból każdego dnia przypomina mi o wypadku... Chcę móc normalnie żyć!

W 2019 roku jeden dzień zamienił moje życie w koszmar. Wskutek wypadku prawie całe moje ciało było połamane… Z konsekwencjami tego zdarzenia muszę mierzyć się do dziś. Początkowo mój stan był bardzo ciężki. Lekarze nie dawali mi szans na przeżycie… Miałam złamany kręgosłup, żebra, uszkodzoną czaszkę, miednicę, wątrobę. Przez 2 miesiące byłam w śpiączce. Na szczęście wybudziłam się i mogłam rozpocząć nowy etap – walkę o powrót do sprawności.  Po wyjściu ze szpitala moją jedyną nadzieją była intensywna rehabilitacja. Niestety, pomimo trudu i nieustannej pracy, mój stan zdrowia nadal jest ciężki. Nie jestem w stanie funkcjonować bez leków przeciwbólowych. Przy wykonywaniu nawet najprostszych czynności towarzyszy mi ogromny ból. Nie raz nie mogę wstać z łóżka, żadne, nawet najsilniejsze środki nie przynoszą ulgi… Nieustannie muszę odbywać wizyty lekarskie u ortopedy i neurologa. Dostępne terminy są bardzo odległe, więc często muszę opłacać koszty wizyt sama. Nadal potrzebuję też rehabilitacji. Chciałabym poddać się zabiegowi blokady kręgosłupa, żeby móc znów normalnie żyć… Chciałabym móc zapomnieć o wypadku. Nie jest to  jednak możliwe, bo każdego dnia i każdej nocy moje ciało mi o nim przypomina. Oprócz nieprzerwanego bólu bardzo doskwierają mi widoczne pozostałości po czasie spędzonym w szpitalu. Lekarze, ratując mi życie, musieli dokonać aż 4 operacji. Mój cały brzuch pokryty jest widocznymi bliznami. Stabilizator, który otrzymałam, dokonał uszkodzeń mojej skóry głowy, do dziś w tych miejscach nie rosną mi włosy.  Niestety koszty niezbędnej opieki medycznej i planowanych zabiegów zaczynają przerastać moje możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Z góry dziękuję za każdą formę wsparcia. Wierzę, że będę jeszcze normalnie żyć… Natalia

1 855 zł
Mikołaj Capała
2 dni do końca
Mikołaj Capała , 10 lat

Z Twoją pomocą walka o zdrowie mojego dziecka może stać się łatwiejsza!

Mikołaj urodził się w 2014 r. z rzadką chorobą genetyczną, wielotorbielowatość nerek, która dotyka jedną na 60 tysięcy osób! Choroba ta jest niestety postępująca i nieuleczalna. Prowadzi do niewydolności wielu narządów… Już w trzeciej dobie życia synek przeszedł operację nefrektomii, czyli chirurgicznego usunięcia nerki. Od tamtego momentu rozpoczął leczenie dializą otrzewnową. Przez pierwsze 2 lata moje dziecko przeszło jeszcze około 17 innych zabiegów operacyjnych, w tym ten, który był najważniejszy – transplantację nerki. Teraz Mikołaj musi przyjmować leki immunosupresyjne, które podtrzymują przeszczepiony narząd, aby nie doszło do odrzutu.  Niestety leki w bardzo znaczący sposób wpływają na organizm synka, obniżając jego odporność. W konsekwencji Mikołaj bardzo często choruje. Dodatkowo pojawiły sie także uporczywe problemy skórne, tj. atopowe zapalenie skóry.  Kiedy myślałam, że już będzie dobrze, pojawiły się kolejne trudności! W 2021 roku zdiagnozowano  groźne powikłanie poprzeszczepowe, następstwem czego zaczęły występować chorobowe zmiany w jamie ustnej i krtani. Na domiar złego rok później wystąpiły poważne problemy z wątrobą, która zaczęła nieodwracalnie włóknieć.  Prawie w każdym miesiącu musimy jeździć na badania do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Cały czas moje dziecko jest także pod stałą kontrolą Poradni: Transplantacji Nerek, Chorób i Transplantacji Wątroby, Laryngologicznej, Okulistycznej oraz Dermatologicznej Licznie przebyte operacje w wieku niemowlęcym, jak i sama choroba sprawiły, że Mikołaj musi uczęszczać na zajęcia terapeutyczne, które są kosztowne. Kluczowa jest też stała współpraca z wieloma specjalistami, aby monitorować stan zdrowia. Wydatki, jakie w związku z tym ponoszę, stają się coraz większe i trudniejsze do opłacenia. Muszę więc poprosić o pomoc w codziennej walce z chorobą mojego dziecka... Mama Mikołaja

6 620,00 zł ( 15,55% )
Brakuje: 35 934,00 zł