Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Dalkowski
1 dzień do końca
Filip Dalkowski , 9 lat

Filip walczy od urodzenia - pomożesz mu dźwigać jego niepełnosprawność?

Dziękujemy, bo życie Filipka jest ważne również dla Ciebie — to wiele dla nas znaczy!  Wracamy do Was, bo pomimo codziennej walki o lepsze jutro, nadal potrzebujemy wsparcia. Leczenie i rehabilitacja Filipka musi nieprzerwanie trwać — a środki kończą się w mgnieniu oka...  Pomożesz nam, zostaniesz z nami?  Nasza historia: Filip urodził się w maju 2015 roku jako skrajny wcześniak. To, że przeżył, to cud! Pierwsze miesiące swojego życia synek spędził w szpitalu. Nie mogłam go nawet przytulić, wziąć w swoje ramiona i otoczyć matczyną opieką. Od samego początku toczyła się dramatyczna walka... Kiedy wreszcie mogliśmy wrócić do domu, byliśmy przekonani, że koszmar się skończył i najgorsze już za nami. Nie było nam jednak dane długo napawać się radością. Rezonans magnetyczny wykazał, że synek zmaga się z niedorozwojem obu półkul mózgu, robaka móżdżku i ciała modzelowatego oraz mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym. Diagnozy sprawiły, że grunt usunął nam się spod nóg ... Myśl, że nasz synek do końca życia będzie chory, była nie do zniesienia!  Nie mogliśmy zgodzić się na tak wielkie cierpienie Filipka. Postanowiliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby synek mógł się dalej rozwijać. Nasza codzienność zmieniła się w walkę o każdy postęp i nową umiejętność. Każdy krok do przodu to dla nas niewyobrażalna radość i motywacja. Jedyną szansę na sprawność Filipka dają turnusy rehabilitacyjne. Intensywne ćwiczenia w połączeniu z kompleksową i specjalistyczną opieką przynoszą stopniowe, dobre efekty. To nadzieja, której trzymamy się codziennie. Niestety koszty turnusów są ogromne i po raz kolejny bardzo prosimy Was o pomoc. Każda złotówka przybliża Filipka do dalszych postępów!  Barbara, mama

4 070,00 zł ( 47,82% )
Brakuje: 4 441,00 zł
Elżbieta Ziółko
1 dzień do końca
Elżbieta Ziółko , 60 lat

Choroba zamyka mnie w domu, samą... Proszę, pomóż mi zostać wśród ludzi❗️

Przeszłam szereg chorób, które zabrały mi możliwość pracy i swobodnego poruszania. Z codziennymi czynnościami pomagają mi inni. Dzisiaj staję przed trudnym pytaniem — jak długo będę mogła cieszyć się z wychodzenia z domu, do ludzi?  Mam kilka endoprotez, burzliwą historię chorobową, wiele miesięcy w szpitalach, walki o zdrowie i powrót do normalności. Niestety, już dzisiaj wiem, że choroba nie odpuści, a proces schorzeń w moim organizmie po prostu się nie wycofa. Muszę nauczyć się żyć z chorobą.  Staram się na tyle, w jakim stopniu to możliwe przebywać wśród ludzi, integrować się, spotykać. Moje możliwości są ograniczone, ale cieszę się, że znajduje w wielu sytuacjach rozwiązanie i sposób.  Moje nadgarstki są całkowicie usztywnione, mam trzy palce, którymi mogę jeszcze coś chwycić. Nogi czasem współpracują, czasem odmawiają jakiejkolwiek współpracy. Na co dzień poruszam się przy wózku inwalidzkim. Gdy tylko czuję, że siły zostały wyczerpane — siadam na wózek i odpycham się na nim jedną nogą.  Nie wszystko jest jednak dosłownie ‚‚do przeskoczenia". Do mojego domu prowadzą trzy wysokie stopnie. Strome przeszkody, które nieraz spowodowały, że wejście do domu trwało naprawdę długo lub było niemożliwe bez pomocy napotkanych osób.  Dzisiaj przychodzę z ogromną prośbą. Marzę o podjeździe, który pozwoli mi na wchodzenie i wychodzenie z domu. Budowa go jest niestety kosztowna i wyczerpałam wszystkie pomysły na uzyskanie dofinansowania.  Podjazd, to byłyby moje drzwi do świata zewnętrznego — tylko o tym dzisiaj marzę. Nie zostać zdana sama na siebie, w czterech ścianach! Wyjść na zewnątrz, spotkać znajomych, móc żyć!  Proszę o Twoje wsparcie! Ela

5 442,00 zł ( 14,21% )
Brakuje: 32 835,00 zł
Sylwia Wlazło
1 dzień do końca
Sylwia Wlazło , 42 lata

Ile CIERPIENIA jest w stanie znieść człowiek❓U Sylwii zdiagnozowano ponad 30 CHORÓB❗️

Nie pamiętam dnia, w którym byłam zdrowa. Nie pamiętam dnia, w którym nie musiałam martwić się o to, czy przeżyję. Mam dopiero 41 lat, ale przez większość życia choruję. Lekarze zdiagnozowali u mnie już ponad 30 chorób. Codziennie przyjmuję ponad 30 leków.  Moje życie to pasmo nieszczęść. To nieustanna walka o każdy oddech. To ból i cierpienie, które nigdy się nie skończy. Od 20 lat choruję na miastenię w najcięższej postaci. Próby agresywnego leczenia zakończyły się niepowodzeniem. Od dziecka żyję z ogromnym bólem, który odejmuje coraz to nowe narządy. Od pół roku jestem na leczeniu opiatycznym, bo ból jest na tyle silny, że muszę leczyć się w poradni bólu przewlekłego. Od samego początku lawinowo zaczęły pojawiać się choroby współtowarzyszące: porażenie czterokończynowe, zanik mięśni: kończyn i tułowia. Z tego względu od 2013 roku poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mam problemy z nietrzymaniem moczu, z przełykaniem, żywię się za pomocą systemu PEG. Przy ranie od PEGa od wielu lat pojawiająca się ropa jest niemożliwa do wyleczenia. Pogłębia ona moje choroby autoimmunologiczne. Nie mogę przełykać wody ani pokarmu. Ze względu na porażenie mięśni oddechowych miewam ataki duszności. Każdego dnia wspomagam się koncentratorem tlenu.  Moja codzienność jest niezwykle trudna. Czasem brakuje mi siły, by pojąć, jak wiele nieszczęść mnie spotkało. W głowie pojawia się tylko jedno pytanie: ile jeszcze jest w stanie znieść człowiek?  Z czym jeszcze walczę? Lista jest potwornie długa: podwójne widzenie, cicha zanikająca mowa,  astma oskrzelowa, przewlekłe zapalenie żołądka, zapalenie dwunastnicy, hipokaliemia, anemia, pęcherz nadreaktywny, osteoporoza, zmiany neurodegeneracyjne w mózgu, wyniszczenie z niedożywienia. Od lipca 2022 mój stan zdrowia znacząco się pogorszył. Wtedy zdiagnozowano u mnie padaczkę z napadami uogólnionymi. Do tego towarzyszące częste utraty przytomności z drgawkami, krwotoczne zapalenie żołądka, ciężka anemia, leukopenia, małopłytkowość.  W okresie pandemii zachorowałam na covid-19, który doszczętnie wyniszczył mój organizm. Przez ponad miesiąc walczyłam o życie. Wielokrotnie przetaczano mi krew.  W listopadzie stwierdzono u mnie pierwotny niedobór odporności – chorobę genetyczną, niszczącą układ odpornościowy. Muszę stawiać się w szpitalu na podanie immunoglobuliny ludzkiej. Niestety w Poznaniu nie ma oddziału immunologii, dlatego regularnie, co 4 tygodnie,  muszę dojeżdżać do Bydgoszczy na własny koszt. Bez tego umrę.  Od tego czasu stwierdzono nowe skutki niedoboru odporności: kamica nerkowa, krwawienie z nerki, zatrzymanie moczu, torbiel w jajniku, zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, tężyczka utajona, w najgorszej możliwej postaci, nieceliakalna nadwrażliwość na gluten, przewlekły oporny na leczenie niedobór żelaza, witaminy B12 i wapnia. Mam znaczny stopień niepełnosprawności na stałe i jestem niezdolna do samodzielnej egzystencji. Są dni, kiedy tylko i wyłącznie leżę. Potrzebuję pomocy w poruszaniu się, jedzeniu, piciu, wszystkich czynnościach higienicznych, gdy mam krańcowo opadnięte powieki funkcjonuję jako osoba ciężko niedowidząca. Od lipca 2022 zmagam się z nieustępującą gorączką. Jestem w trakcie diagnostyki SLA i polineuropatii. Często spotykam się, z tym że lekarze pozostają bezradni wobec mojego trudnego przypadku. Każdy stan zapalny to bezpośrednie zagrożenie życia dla mnie.  Ze względu na brak odporności jestem zamknięta w domu, bo zwykłe przeziębienie może być dla mnie ŚMIERTELNE. Od listopada zeszłego roku ze względu na skrajnie słaby układ odpornościowy przyjmowałam już 10 antybiotyków, co też bardzo mnie osłabia i wyniszcza mój organizm od środka.  Wiele lat walki z ciągle pojawiającymi się coraz to nowymi schorzeniami, mocno obciążyło mój budżet. W tej sytuacji nie mam innego wyboru. Muszę poprosić Was o pomoc.  Potrzebuję wsparcia finansowego, abym mogła kontynuować leczenie i dalszą, bardzo kosztowną diagnostykę. Nie starcza mi pieniędzy na zakup leków oraz zapewnienie sobie terapii psychologicznej, leczenia stomatologicznego oraz rehabilitacji. Według zaleceń lekarzy muszę jak najszybciej zaopatrzyć się również w ozonator oraz rozpocząć zabiegi ozonoterapii. Zebrane środki chciałabym również przeznaczyć na zakup specjalistycznych okularów, specjalnej żywności, odżywek, diety bezglutenowej oraz potrzebnych wyrobów medycznych.  Za każdą dobroć serca i słowo otuchy już teraz serdecznie dziękuję! Nawet nie macie pojęcia, ile to dla mnie znaczy. Nikt nie jest w stanie w pojedynkę wygrać z tyloma chorobami. Ja już nie proszę, lecz błagam, a w środku potwornie krzyczę. Pomóżcie mi! Jestem przerażona! W każdej chwili mogę umrzeć. Sylwia  ➡️ Kwota zbiórki jest szacunkowa ➡️ Wystawiaj przedmioty, licytuj i pomóż Sylwii!

37 055,00 zł ( 58,05% )
Brakuje: 26 775,00 zł
Dagmara Wollschlaeger
1 dzień do końca
Dagmara Wollschlaeger , 45 lat

Pomóżmy Dagmarze stanąć na nogi!

Jestem osobą niepełnosprawną, która boryka się z wieloma chorobami. Jedną z nich jest mózgowe porażenie dziecięce. Wszystkie dolegliwości, z którymi przyszło mi się zmagać, spowodowały u mnie problemy ze sprawnością. Nie jestem już nawet w stanie samodzielnie się poruszać, dlatego musiałam przesiąść się na wózek, a przez niedowład rąk, w codziennych czynnościach pomaga mi mąż… Jest jednak nadzieja, a właściwie pewność, że moja sprawność wróci do stanu, w którym będę mogła ustać na nogach i zacząć w jakimś stopniu samodzielnie funkcjonować. Potrzebna jest mi do tego kompleksowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, której koszt jest poza naszym zasięgiem finansowym. Ani ja, ani mój mąż, ze względu na niepełnosprawność, nie jesteśmy zdolni do pracy. Kwota, jaką potrzebuję do opłacenia turnusu rehabilitacyjnego to ponad 24 tys. złotych! Dla nas jest ona nieosiągalna, ale wiem, że Wasze serce potrafiły uratować i wspomóc niejedną osobę.  Będę bardzo wdzięczna za każdą złotówkę, którą zechcecie wspomóc mój powrót do normalności. Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się zebrać potrzebną kwotę, a tym samym podtrzymać nadzieję na moją dalszą walkę o sprawność!  Dagmara

19 978,00 zł ( 78,24% )
Brakuje: 5 554,00 zł
Agnieszka Pszczoła
1 dzień do końca
Agnieszka Pszczoła , 41 lat

Samotna mama, niepełnosprawne dzieci i wypadek... STOP, zatrzymaj z nami tragedię!

Tak wiele już dotknęło tę rodzinę. Choroby, wypadek, a w tym wszystkim mama jest samotna i musi radzić sobie ze sprawami ponad jej siły... Zdecydowanie potrzebne jest jej wsparcie!  Prosimy o pomoc dla samotnej matki Kuby i Dawida. Chłopcy są niepełnosprawni intelektualnie w stopniu umiarkowanym. W dodatku Kuba ma zdiagnozowaną epilepsję. Na rodzinę w ciągu jednego miesiąca spadło wiele nieszczęść. Ojciec chłopców zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Zaledwie 2 tygodnie po śmierci Pana Radosława, doszło do włamania do domu na wsi, w którym rodzina przebywała podczas weekendów i wakacji. Skradziono wiele sprzętów domowych. Około tygodnia po włamaniu, Pani Agnieszka uległa wypadkowi komunikacyjnemu. Wymagana była hospitalizacja. Na czas pobytu w szpitalu wstrzymano wypłatę świadczeń na rzecz ośrodka, w którym w tym czasie przebywały dzieci. Obecnie stan Pani Agnieszki jest stabilny. Pozostała jednak sama z dwójką chorych dzieci... Prosimy o pomoc finansową dla rodziny Pani Agnieszki. Wspólnie możemy, choć w małym stopniu, ulżyć rodzinie w obliczu tragedii, która doświadczyła w ostatnich tygodniach. Dziękujemy!

6 871 zł
Laura Sokołowska
1 dzień do końca
Laura Sokołowska , 4 latka

Laura nigdy nie pokona autyzmu, ale może go przechytrzyć! Pomóż!

Gdy Laura przyszła na świat, nawet przez chwilę nie pomyślałam, że coś może być nie tak. Autyzmu nie widać od razu, z czasem pokazywał swoje prawdziwe oblicze, które z każdym dniem przybierało na sile.  Niestety z czasem zauważyłam, że córka unika kontaktu wzrokowego, nie gaworzy. Dopiero w wieku 17 miesięcy zaczęła chodzić. Po roku od rozpoczęcia poszukiwania diagnozy okazało się, że córka ma autyzm. Świat nam się zawalił. Jednak nie poddajemy się, chcemy, aby Laura w przyszłości sobie poradziła. by żyła i była szczęśliwa jak każde dziecko... Córka musi jak najszybciej zacząć terapię. Lisia, bo tak na nią mówimy, jest bardzo pogodnym dzieckiem. Uśmiechnięta, otwarta na ludzi. Uwielbia zwierzęta w szczególności pieski. Bardzo lubi muzykę, wystarczy, że ją usłyszy i od razu tańczy. Laurka jak każde inne dziecko powinna mieć szansę na lepszy rozwój. Autyzm próbuje dyktować jej zasady, ale chcielibyśmy z czasem ochronić ją i na tyle, jak dalece będzie to możliwe — wydostać ją z pułapki...  Wierzymy, że ma szansę, by dzielnie stawić czoła autyzmowi, jednak koszty, które się z tym wiążą, zaczynają przytłaczać. Prosimy, pomóż... Elżbieta, mama

4 228 zł
Karol Bronikowski
1 dzień do końca
Karol Bronikowski , 15 lat

Guz mózgu zabiera mi syna❗️Ratunku❗️

Mój syn ma zaledwie 13 lat, a dziś walczy o życie w szpitalu! Kilka tygodni temu wykryto u niego guza mózgu. Ten straszliwy wyrok spadł na nas niespodziewanie. Do dzisiaj trudno mi się otrząsnąć po tym, co nas spotkało... Codziennie patrzę na syna i widzę, jak bardzo cierpi. Każdego dnia towarzyszy mi strach, ból i ogromne poczucie niesprawiedliwości.  Wszystko stało się tak nagle... Karol, jak zwykle rano poszedł do szkoły. Gdy wrócił, zauważyłam, że dzieje się z nim coś niepokojącego. Przyznał, że gorzej się czuje. Skarżył się na mocny ból głowy. Powiedziałam, żeby chwilę się zdrzemnął – może jest po prostu przemęczony. Niestety, z minuty na minutę objawy się nasilały! Karol nagle zaczął tracić czucie w nodze i ręce! Zaczęły mu także drętwieć usta. Byłam przerażona! Nie wiedziałam, co robić! Czułam jednak, że z moim synem jest coraz gorzej… Gdy zaczął bełkotać i tracić pamięć natychmiast wezwałam pogotowie.  W szpitalu od razu zrobiono mu tomograf, później rezonans. Wkrótce usłyszałam diagnozę. Niestety, potwierdziło się najgorsze – „Pani syn ma guza mózgu”. Nigdy nie zapomnę tego dnia, nigdy nie zapomnę tych słów... Byłam w szoku! Długo nie mogłam uwierzyć, w to, co usłyszałam. Jak to możliwe? Przecież Karol jest jeszcze dzieckiem… To nie czas, by żegnać się z życiem...  Cały mój świat zawalił się w jednej sekundzie! Kilka dni później synek przeszedł pierwszą operację wycięcia guza. Niestety, nie udało się go wyciąć w całości. W nocy  doszło do krwawienia w głowie. Pojawiły się powikłania, które doprowadziły do kolejnych zabiegów. U Karola stwierdzono niedowład. Płyny mózgowo-rdzeniowe gromadziły się w głowie i tworzyły ucisk. Miał także wykonane kłucie lędźwiowe, żeby wprowadzić drenaż. Usunięto również fragment czaszki. Obecnie syn wciąż przebywa w szpitalu. Wczoraj został przeniesiony na oddział onkologii, gdzie niebawem rozpocznie chemioterapię. Jest przytomny, jednak nie mamy z nim kontaktu słownego. Porozumiewamy się tylko poprzez uścisk dłoni… Ma tracheostomię i PEG oraz niedowład spastyczny czterokończynowy. Wymaga stałej opieki, rehabilitacji i pielęgnacji. Nigdy nie bałam się tak bardzo, jak teraz… Karol ma 4 rodzeństwa. Jego młodszy brat – Łukasz choruje na padaczkę lekooporną. Ma niedowład prawostronny, który jest wynikiem zachorowania na opryszczkowe zapalenie mózgu. On również wymaga opieki i stałej rehabilitacji. Leczenie Karola pochłania dużo środków, które przekraczają możliwości naszej rodziny. To dlatego zdecydowałam się, poprosić Was o pomoc. Wiem, że to dopiero początek naszej walki. Nie zamierzam się jednak poddać!  Każda złotówka będzie dla mnie ogromnym wsparciem. Proszę, pomóżcie mi ocalić mojego syna! On nie może odejść... Agnieszka, mama Karola

35 454 zł
Jakub Kirszenstein
1 dzień do końca
Jakub Kirszenstein , 34 lata

❗️Guz mózgu chce zabrać mi wszystko, ale walczę o to z całych sił - pomocy!

PILNE! Kuba ma 32 lata i niedawno stanął do najważniejszej walki - tej o własne życie... 2 lata temu wyryto u niego glejaka - złośliwy guz mózgu. Przy Kubie jest jego żona Dorota - ślub brali już po diagnozie, po operacji, między kolejnymi etapami leczenia onkologicznego... Trwa walka o zdrowie i życie, dlatego bardzo prosimy o pomoc! "Mam na imię Kuba, mam 32 lata i do trzydziestki, a właściwie do 24 lipca 2020 roku, moje życie wyglądało całkiem zwyczajnie... Razem z moją narzeczoną Dorotą wybieraliśmy się na ślub kuzynki. Tego dnia zauważyłem, że opada mi kącik ust. Początkowo myśleliśmy, że mnie przewiało. Postanowiliśmy jednak to sprawdzić i następnego dnia pojechaliśmy na SOR. Tam, po wstępnych konsultacjach na oddziale neurologicznym, dowiedziałem się, że najprawdopodobniej w mojej głowie jest guz... Rezonans magnetyczny i szereg innych badań potwierdziły wstępną diagnozę. To był szok, byłem młodym i zdrowym mężczyzną w kwiecie wieku, któremu wcześniej nic nie dolegało. Wszystko działo się bardzo szybko... Przyjechałem na zwykłe badania, a okazało się, że muszę walczyć o życie. Natychmiast przyjęto mnie do szpitala. Konieczna była operacja, którą przeszedłem kilka dni później. Trwała 8 godzin... Udało się, dostałem szansę na dalsze życie. Niestety, operacje na mózgu obarczone są ogromnym ryzykiem... I w moim przypadku nie obyło się bez powikłań - operacja spowodowała niedowład ciała, kurczowe porażenie połowiczne oraz spastyczność.  Badanie histopatologiczne guza wykazało, że jest to glejak, który w IV-stopniowej skali osiągnął złośliwość ocenianą jako II/III. Kilka tygodni po operacji rozpocząłem rehabilitację. Ciało przestało mnie słuchać, znów musiałem uczyć się chodzić... Potem czekało mnie 6 tygodni pobytu na onkologii... To był trudny etap. Każdego dnia przyjmowałem chemioterapię, a od poniedziałku do piątku radioterapię. Potem znów  miała być chemia, przyjmowana przez pół roku, w każdym miesiącu ciężkie 5 dni. Leczenie jednak musiało być przesunięte. Mój stan był na tyle poważny, że razem z Dorotą postanowiliśmy nie czekać ze ślubem... Wiedzieliśmy, że trwamy razem w chorobie i tak samo chcemy trwać w zdrowiu, o które walczyłem. 21 października 2020 roku - 3 miesiące po diagnozie - wzięliśmy ślub. Nie było miesiąca miodowego - spędziłem go w szpitalu. Dwa dni po ślubie trafiłem znowu na SOR... Szereg badań potwierdził stan zapalny jelita grubego, zapalenie skóry i zarażenie bakterią Yersinia. Przesunięte w czasie leczenie zaczęło się w końcu w styczniu. W czerwcu skończyłem chemię. Rehabilitowałem się w domu oraz na turnusach. Udało mi się nauczyć samodzielnie wykonywać podstawowe czynności... Wcześniej nawet to było niemożliwe. Jestem pod stałą opieką neurochirurgów i onkologów... Boimy się, że choroba wróci. Niestety glejak to bardzo agresywny i nieprzewidywalny nowotwór, prawdopodobieństwo nawrotu jest duże... Oprócz tego martwi mnie niedowład lewej strony ciała oraz spastyczność, mimo ćwiczeń nie udało się ich jeszcze pokonać. Szczególnie ciężko jest mi pracować ręką. Stale trwającą rehabilitację wspieram leczeniem toksyną botulinową. Niestety wiąże się ono z dużymi kosztami. Za jeden zabieg w październiku 2021 r. zapłaciłem 3500 złotych. Chciałbym również wybrać się na kolejny turnus rehabilitacyjny – taki, na którym skupię się na mojej lewej ręce i dłoni. Choroba dała dużo bólu i strachu... Odebrała poczucie bezpieczeństwa, samodzielność, sprawność. Jestem na świadczeniu rehabilitacyjnym, nie mogę pracować zawodowo, staram się o przyznanie renty. Mam kredyt hipoteczny, który muszę spłacać... Nie spodziewałem się, że zamiast w wieku 32 lat, zamiast robić karierę, będę musiał walczyć o życie. To dla mnie trudne - nie być zdolnym zabezpieczyć bytu swojej rodziny. Dawaliśmy sobie radę przez te 2 lata, ale dzisiaj muszę poprosić o pomoc... Potrzebuję wsparcia, by walczyć z nowotworem, by odzyskać sprawność, by leczyć się, by się rehabilitować... Chciałbym mieć spokojną głowę, że nie zabraknie mi środków na leczenie. Mam dopiero 32 lata, chcę żyć..." Kuba

11 617,00 zł ( 31,19% )
Brakuje: 25 618,00 zł
Patrycja Hase
1 dzień do końca
Patrycja Hase , 46 lat

Miłość, zaręczyny, plany i… UDAR❗️Pomóżmy Patrycji wrócić do sprawności❗️

Patrycja ma 44 lata. Przeżywała właśnie cudowne chwile. Wielka miłość, wielkie plany na przyszłość, narzeczeństwo i nagle jak grom z jasnego nieba, TRAGEDIA! Niespodziewana choroba przerwała wszystko… Dzisiaj walczy, by w pełni sił wrócić do swojego ukochanego, do życia, do funkcjonowania!  Patrycja jest młodą kobietą, tak wiele jeszcze przed nią... Niestety wydarzenia ostatnich lat, wywróciły jej życie do góry nogami, odbierając sprawność i samodzielność... Od 2 lat zmaga się ze skutkami pęknięcia tętniaków w mózgu. Rehabilitacja pozwala na stopniową poprawę ruchową oraz złagodzenie objawów napięcia mięśniowego. Jednak nadal musi odbywać się to regularnie i odpłatnie... Patrycja nie może zostawać sama. Jest osobą leżącą. Siedzi na wózku tylko z asekuracją. Jej partner podnosi ją codziennie z łóżka, by móc razem spędzić czas, by porozmawiać i ćwiczyć.  Patrycja osiągnęła już olbrzymi sukces, ponieważ na nowo nauczyła się mówić. Razem oglądamy teleturnieje, w których udziela odpowiedzi szybciej niż ja! Jest przeszczęśliwa, bo walczy. Widzi efekty i sens przepracowanych, często wycierpianych godzin rehabilitacji!  Parter Patrycji wstaje i pracuje od 4:00-5:00 rano, by móc ich utrzymać. Refundowana rehabilitacja niestety nie jest wystarczająca, zatem przyjeżdżają i są przez niego opłacani fizjoterapeuci, specjaliści oraz opiekunka…  Patrycja to prawdziwy wojownik i miłośniczka ŻYCIA! Według prognozy fizjoterapeuty będzie mogła samodzielnie poruszać się po intensywnym i długim leczenie.  Obecnie potrzebuje pomocy przy większości wykonywanych czynności. Zrobienie herbaty, kąpiel, przygotowanie posiłku to z pozoru łatwe czynności, jednak dla niej stanowią cele JESZCZE nie do wykonania.  Patrycja ma wiele wspomnień i chwil, do których chciałaby jeszcze wrócić. Taniec, spacery, wspólne wakacje i spokojne patrzenie w przyszłość. Patrycja chce żyć, tu i teraz, pełnią swoich możliwości, o które walczy każdego dnia! Opłaty za leczenie, za sprzęt i za opiekę są w tej chwili już tak ogromne, że przestaliśmy być samowystarczalni. Nie przykujemy Patrycji na zawsze do łóżka, będziemy o nią walczyć mimo wszystko.  Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc i prosimy — podaruj Patrycji i nam nadzieję! Kochający Patrycję bliscy

2 032,00 zł ( 2,27% )
Brakuje: 87 248,00 zł