Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tomasz Nowakowski
1 dzień do końca
Tomasz Nowakowski , 58 lat

Jestem więźniem własnego domu... Pomoc dla Tomasza!

Jestem Tomasz. Od 2009 roku cierpię na chorobę kręgosłupa. Ból i problemy, które to powoduje, uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. Przeszedłem już sześć operacji! Niestety, nie dały one oczekiwanych rezultatów… Bardzo proszę o pomoc! Cierpię na FBSS, czyli zespół bólowy po nieskutecznych operacjach kręgosłupa. Ból promieniuje do nóg, towarzyszą temu drętwienia, bolesne skurcze, zaburzenia funkcji pęcherza. Mam też problem z osłabioną siłą mięśniową, z jelitami i ze snem. To wszystko prowadzi do problemów psychologicznych… Od kilku lat jestem praktycznie uwięziony w mieszkaniu na 3. piętrze, w bloku bez windy. Bardzo chciałbym wychodzić i spotykać się z ludźmi… Opiekuje się mną moja żona, która choruje na stwardnienie rozsiane. Pomimo 20 lat choroby jest na tyle sprawna, żeby to robić. Jestem jej bardzo wdzięczny! Moim wielkim marzeniem jest zmiana mieszkania na takie znajdujące się na parterze oraz możliwość zakup pojazdu, umożliwiającego mi samodzielne przemieszczanie. Potrzebuje także środków na leczenie, rehabilitację i specjalny podnośnik. Z całego serca proszę o wsparcie! Utrzymujemy się z żoną z niskich rent. Często nie starcza nam nawet na leki… Każda pomoc będzie na wagę złota. Z góry dziękuję! Tomasz

3 155 zł
Marcel Gasek
1 dzień do końca
Marcel Gasek , 2 latka

Marcel nie zna życia bez choroby... Daj mu szansę na sprawność i lepszą przyszłość❗️

Choć badania w trakcie ciąży nie wykazywały żadnych nieprawidłowości, nasz synek urodził się chory. Z radością oczekiwaliśmy dnia jego narodzin nieświadomi, że ten dzień rozpocznie wymagającą i trudną walkę o sprawność i zdrowie ukochanego dziecka. Marcelek przyszedł na świat w 37 tygodniu ciąży. Był niedotleniony, więc swoje pierwsze doby spędził w inkubatorze. Jeszcze przed wyjściem ze szpitala dostaliśmy informację, że Marcelek ma problemy z napięciem mięśniowym. Byliśmy pod stałą opieką neonatologiczną i neurologiczną, a kiedy skończył 6 miesięcy – zaczęliśmy rehabilitację.  Wtedy jeszcze wierzyłam, że wstępne przypuszczenia lekarzy są pomyłką, a dzięki ciężkiej pracy i rehabilitacji pozbędziemy się problemów ruchowych synka. Niestety… Gdy nasz Marcelek skończył rok, padła ostateczna diagnoza – mózgowe porażenie dziecięce. Jest nam niezwykle trudno, ale każdego dnia walczymy, by dać synkowi szansę na sprawność, samodzielną przyszłość i zaznanie beztroskiego dzieciństwa. Marcelek trzy razy w tygodniu uczęszcza na zajęcia rehabilitacyjne, w domu ćwiczymy z nim codziennie. Staramy się również na miarę naszych możliwości zabierać go na turnusy rehabilitacyjne, które przynoszą efekty. Droga do sprawności będzie bardzo długa, ale widzimy, że synek coraz więcej rozumie. Wykonuje nasze polecenia i z pokorą uczęszcza na zajęcia, mimo że nierzadko towarzyszy mu ból i strach. Niestety do tej pory synek sam nie siedzi, nie raczkuje, porusza się tylko pełzając. Jedyną szansą na poprawę jest kontynuowanie intensywnej rehabilitacji, która niestety generuje ogromne koszty. Nie byliśmy na nie przygotowani. Marcel niestety wymaga również ortez – to kolejny wydatek, któremu musimy sprostać.  Nasz synek jest bardzo pogodnym i otwartym chłopcem. Szuka kontaktu i towarzystwa innych dzieci. Martwimy się, że przez problemy zdrowotne i ograniczenia z tym związane, nie będzie mógł zaznać szczęśliwego dzieciństwa. Musimy zrobić wszystko, by dać mu szansę. Pomożecie? Wasze wsparcie może okazać się ratunkiem! Rodzice Marcela

18 071 zł
Dominik Lewandowski
1 dzień do końca
Dominik Lewandowski , 5 lat

Walcz ze mną o przyszłość mojego syna! Pomagamy Dominikowi!

Mój syn, Dominik skończył w czerwcu cztery latka. Niestety los sprawił, że nie jest taki jak inne dzieci. Cierpi na autyzm dziecięcy atypowy. Proszę, pomóż w walce o lepszą przyszłość mojego dziecka! W wieku dwóch lat synek nie potrafił się porozumiewać. To wtedy odkryłam, że jest "inny". Od tego czasu toczę batalię o jego zdrowie psychiczne oraz komfort życia w społeczeństwie. Jesteśmy pod opieką wielu specjalistów, między innymi: psychiatry, psychologa, logopedy i neurologa. Dominik przeszedł wiele badań. EEG we śnie, badania mózgu oraz uszu. Od dwóch lat czekamy już na badanie ADOS, które da odpowiedź na to, jak głębokie jest zaburzenia syna. I jakie ma szansę na funkcjonowanie w “naszym” świecie… Oprócz autyzmu u mojego chłopca zdiagnozowano też zaburzenia sensoryczne, fobie, lęki, autoagresję. Syn chodzi do przedszkola, gdzie korzysta z pomocy nauczyciela wspomagającego. Dzięki temu łatwiej jest mu sobie radzić, a przebywanie z innymi dziećmi pozytywnie wpływa na jego rozwój. Oprócz Dominika mam jeszcze dwójkę dzieci. 12-letniego syna z epilepsją i 3-letnią córkę z autyzmem.  Niestety nie mogę podjąć stałej pracy ze względu na dzieci. Chwytam się każdej dorywczej pracy, ale to nie wystarcza. Koszty wizyt, terapii i po prostu codziennego życia są ogromne. Proszę o wsparcie w walce o samodzielność syna, bo sama już nie daje sobie rady… Sandra, mama

3 580,00 zł ( 33,64% )
Brakuje: 7 059,00 zł
Nataniel Kobierowski
1 dzień do końca
Nataniel Kobierowski , 11 lat

Nataniel walczy o każdy dzień! Pomóż!

Dla dziecka jest człowiek w stanie zrobić wszystko, ale czasami sytuacja jest na tyle ciężka, że nie sposób poradzić sobie samemu, tym bardziej gdy jest się samotną matką ciężko chorego dziecka, które od samego przyjścia na świat walczy o życie. Nasza walka o zdrowie i życie Natanielka zaczęła się w dniu jego narodzin niecałe 10 lat temu. Urodził się malutki jak kruszynka – ważył 1580 i miał 44 cm. Przed porodem gubił tętno, dlatego poród odbył się nagle przez cesarskie cięcie. Bardzo bałam się, że on tego porodu nie przeżyje. Na zawsze w mojej pamięci pozostaną słowa: „Niech pani pocałuje synka, zabieramy go na OIOM”.  Kiedy w końcu mogłam Natanielka odebrać ze szpitala, nie wiedziałam, z jaką jeszcze walką przyjdzie się nam zmierzyć i ile będzie musiał wycierpieć. Diagnozy sypały się jedna za drugą. Od początku żyliśmy na spakowanych walizkach, trafiając ze szpitala do szpitala, z oddziału na odział. Neurologia, hematologia, onkologia, endokrynologia, diabetologia... a na końcu odział Neurogenetyki i Chorób Rzadkich w Olsztynie, pod którego opieką Natanielek jest od kilku ostatnich lat. Za nami prawie 60 hospitalizacjach. Pierwszą diagnozą była padaczka lekooporna, potem autyzm. Następnie dochodziły kolejne diagnozy: astma, hipoglikemia, niemiarowość zatokowa serca, ataksja móżdżkowa, Mózgowe Porażenie Dziecięce, encefalopatia, małopłytkowość, reumatoidalne zapalenie stawów, wada wzroku, słuchu... Aż w końcu po kilku błędnie postawionych diagnozach genetycznych profesor Płoski w Warszawie wykrył uszkodzony gen EVL. Okazało się, że Natanielek jest jedynym dzieckiem na świecie z tą mutacją genetyczną.  Mutacja ta objawia się przede wszystkim wewnątrzmózgowymi zaburzeniami przemiany folinów, a także padaczką lekooporną i ogromnymi zaburzeniami odporności. Natanielek w swoim życiu przeszedł 4 razy sepsę, kilka razy walczył o życie w szpitalu, rokowania były bardzo słabe, nie miał mówić, chodzić, siedzieć ... Miał być dzieckiem leżącym i całkowicie zależnym ode mnie.  Pamiętam okres gdy potrzebna była opieka hospicyjna. To, że Natanielek żyje, chodzi, mówi jest poprostu cudem i pokazuje, jak bardzo synek chce żyć i jak bardzo walczy o każdy kolejny dzień. Nie ma dnia, żeby padaczka nie atakowała. Codziennie ma napady padaczki. Ze względu na stan zdrowia nie może normalnie uczęszczać do szkoły. Ma nauczanie indywidualne. Korzysta z terapii logopedycznej, fizjoterapii, terapii wzroku, terapii psychologicznej. Na stałe przyjmuje dziesięć leków dwa razy dziennie, żeby mógł żyć i się rozwijać.  Pomimo tego całego cierpienia potrafi powiedzieć do mnie: „Nie martw się, aniołku, będzie dobrze”. To dodaje mi wiele siły do dalszej walki, bo były momenty kiedy w szpitalu słyszałam „Mamusiu, ja już nie chcę walczyć". Jednak po każdym ciężkim momencie się podnosi i walczy z całych sił. Ale żeby ta walka była możliwa, potrzebuję pomocy w pokryciu ogromnych kosztów leczenia, rehabilitacji, wyjazdu na turnus rehabilitacyjny, na który nas w tej chwili nie stać, a także zakupu niezbędnego sprzętu medycznego.  Ogromnie ciężko mi zawsze przychodzi prosić o pomoc, ale wiem, że robię to dla mojego ukochanego dziecka. Ojciec nie potrafił pokochać Natanielka, ma odebraną władzę rodzicielską i zakaz zbliżania się do nas. Nie interesuje się w żaden sposób Natanielkiem. Dla mnie synek jest całym sensem życia. Kocham go całym sercem i wierzę, że dzięki pomocy my tę walkę wygramy i że kiedyś, gdy mnie zabraknie, będzie mógł sobie poradzić w życiu.  Z góry dziękuję za każdą okazaną pomoc ! Justyna, mama Nataniela 

28 882,00 zł ( 67,87% )
Brakuje: 13 672,00 zł
Basia Dudek i Magdalena Chojnacka
1 dzień do końca
Basia Dudek i Magdalena Chojnacka , 10 lat

Proszę o pomoc dla mnie i córeczki! Walczymy o zdrowie Basi!

Basia urodziła się z bardzo rzadką chorobą genetyczną 3-MGA typ7. Była niewielka szansa, że przeżyje wiek niemowlęcy, ale się udało. Początkowo nikt nie dawał szans na to, że kiedykolwiek będzie jeść samodzielnie. Planowano założyć jej PEG-a. Basia mimo tak poważnej diagnozy walczy o samodzielność. Dziś ma już 8 lat i z niedużą pomocą jeść samodzielnie. Od pierwszych dni życia walczyliśmy z kolejnymi problemami. Po tak podstępnej chorobie metabolicznej nikt nie wie, czego możemy się spodziewać. Basia cierpi na neutropenię, czyli wrodzony brak odporności, który często powoduje, że łagodna infekcja przechodzi w poważną. Basia przeszła już trzy sepsy. Jest pod stałą kontrolą specjalistów, neurologa, immunologa, hematologa, fizjoterapeuty i doświadczonego pediatry. Rozwija się bardzo wolno. Do dzisiaj nie chodzi i nie mówi, ma padaczkę, problemy z oczami, wypadający odbyt. Mimo że tak wiele już przeszła jest ciągle uśmiechnięta. Nie chcemy, żeby ten uśmiech znikł z jej twarzy. Niestety od kilku lat zaczęły się pojawiać coraz większe problemy z ząbkami. Basia przyjmuje na stałe i w zależności od infekcji wiele leków. To sukcesywnie niszczy szkliwo i powoduje próchnice. Dochodzi do tego wzmożone napięcie w obrębie jamy ustnej. Mimo wieloletniej rehabilitacji nie udało się nam pozbyć tego problemu. Basia potrzebuje częstej i regularnej profilaktyki. Zaufaliśmy NFZ i w 2022 roku Basia miała trzy zabiegi leczenia zębów w narkozie. Mimo tak częstych zabiegów i kontroli Basia straciła w grudniu dwa zęby stałe, a kolejne dwa zakwalifikowano do usunięcia. Wskazaniem do tak drastycznego postępowania miała być neutropenia. Takie wskazania są w profilaktyce leczenia na NFZ. Lekarze Basi wydali opinie, że ząbki stałe można leczyć kanałowo, ale pod mikroskopem. Tego świadczenia nie refunduje NFZ. Zostają nam prywatne kliniki stomatologiczne. I do nich nie łatwo się dostać, ponieważ zabieg wymaga podania narkozy, a takiego ryzyka nie każdy chce się podjąć. Po wielu próbach znaleźliśmy klinikę, która przygotowała wstępny plan i kosztorys. O ile spodziewaliśmy się wysokich kosztów związanych z próbą ratowania tych dwóch ząbków zakwalifikowanych do wyrwania, to zarówno końcowa kwota jak i informacja, że ząbki chwile temu leczone na NFZ wymagają poprawy – nas zszokowały. Oszacowany plan leczenia wykracza poza nasze możliwości finansowe. Basia jest już po pierwszym etapie leczenia, przed nią kolejne. Z sukcesem udało się uratować i odbudować te dwa zęby, które lekarz w grudniu zakwalifikował do usunięcia. Czy te, które zgodziliśmy się usunąć, też można było ratować? Nigdy nie poznamy odpowiedzi, ale utwierdza nas to w przekonaniu, że musimy kontynuować leczenie w prywatnej klinice. Pogodziliśmy się z wieloma problemami, jakie ma Basia, z tym że nie pomaszeruje do pierwszej klasy, że być może nigdy nie usłyszymy „mamo”, „tato”. Jednak nie możemy pogodzić się z tym, że w tak młodym wieku starci zęby.  Niestety ja również mam problemy ze zdrowiem. W 2016 roku zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór nerki i doszło do zaniku partii mięśni. Kwestie męczliwości, niemożności podniesienia rąk do góry przypisywałam ciężarowi opieki nad Basią. Jednak okazało się, że to miopatia, jednak nie wiadomo, jaka dokładnie jej forma. By to określić, potrzebuję specjalistycznego badania WES. Każda Twoja pomoc będzie dla naszej rodziny na wagę złota! Magda, mama Basi ➡️ Basia i jej CLPB

7 075,00 zł ( 38,84% )
Brakuje: 11 139,00 zł
Gerard Lisicki
1 dzień do końca
Gerard Lisicki , 49 lat

Jego oprawca zamordował dwie inne osoby! Pobity do nieprzytomności Gerard walczy o życie❗️

Trudno określić słowami to, co stało się tamtego dnia. Trudno to pojąć rozumiem, a co dopiero sercem matki. Patrzę na mojego syna Gerarda i nie wierzę w to, co się stało… Nie spodziewałam się, że w moim życiu pojawi się czas, w którym będę musiała błagać innych o pomoc… To miał być dzień taki sam jak inne. Mój syn po prostu wyszedł z domu na chwilę i już nigdy do niego nie wrócił o własnych siłach. Gerard został zupełnie przypadkową ofiarą bandyty, który tego samego dnia zamordował innego człowieka. On po prostu wypatrywał samotej osoby, która będzie dla niego łatwym celem. Zaatakował mojego syna, gdy ten w ogóle się tego nie spodziewał. Gerard nie miał szans się obronić, a najbardziej ucierpiała jego głowa...  Gerard jest wszystkiego świadom i mimo że chce walczyć, to ma takie dni, gdy mówi mi, że już nie ma siły… Mimo wszystko robię, co w mojej mocy, aby opiekować się synem. Dbam o niego, pielęgnuję, rozmawiam, staram się zapewnić rehabilitację... Rehabilitacja, którą ma Gerard, to za mało na jego potrzeby. Powinien mieć o wiele więcej ćwiczeń i zajęć, które polepszą jego sprawność i nie dopuszczą do cofania się tego, co już wypracował. Specjaliści mówią, że najlepszym rozwiązaniem będzie wyjazd na turnusy rehabilitacyjne, na których specjaliści kompleksowo zajmą się wsparciem syna. Niestety, nie ma już skąd brać pieniędzy. To, by mój syn Gerard stanął na własnych nogach i był w stanie sam o siebie zadbać, jest moim największym marzeniem. Boję się, że niebawem i ja będę potrzebować pomocy. Kto wtedy zajmie się moim chorym synem? Bandycki czyn, którego dopuścił się inny człowiek, zniszczył całe życie Gerarda, moje i wszystkich naszych bliskich. Ciężko wracać wspomnieniami do tych niezwykle trudnych momentów. Jednak szansa na odbudowanie chociaż maleńkiej części tego, co zostało tak brutalnie odebrane, jest w naszych rękach. Wspólnymi siłami możemy zdziałać ogromne cuda! Walentyna, mama ➤ fakt.pl – Skatowanego ojca Adama znaleziono w parku, ciało pani Nadii było przy wiadukcie. Ofiar 23-latka miało być więcej ➤ zyciesokolowa.pl – Jego oprawca zamordował dwie inne osoby! Skatowany Gerard walczy o życie.

14 473,00 zł ( 7,57% )
Brakuje: 176 687,00 zł
Igor Chojnacki
1 dzień do końca
Igor Chojnacki , 11 lat

Wesprzyjmy Igora w walce o jak najlepszą przyszłość!

Igor urodził się w 28. tygodniu ciąży. Konsekwencją zbyt wczesnego przyjścia na świat okazało się mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, spastyczny niedowład kończyn dolnych i stopy końsko-szpotawe.  W 2017 roku Igor przeszedł operację – selektywną rizotomię, polegającą na przecięciu włókien nerwowych odpowiadających za spastyczność mięśni. Swoje pierwsze samodzielne kroki synek zaczął stawiać w wieku 6 lat. Obecnie jest już 10-latkiem i zrobił ogromne postępy w walce o sprawność. Igor chodzi samodzielnie na krótkie dystanse, ale nie potrafi jeszcze zatrzymać się w miejscu. Wtedy zawsze potrzebuje wsparcia drugiej osoby.  Igor jest obecnie uczniem szkoły podstawowej, w klasie integracyjnej. Nie ma problemów w nauce, wręcz przeciwnie, jest jednym z uczniów, osiągających najlepsze wyniki. Najważniejszym celem Igora jest teraz nauka samodzielnego zatrzymywania się, bez utraty równowagi. Syn uwielbia piłkę nożną i chciałby trenować z rówieśnikami bez żadnych przeszkód i ograniczeń.  Szansę na to daje intensywna i systematyczna rehabilitacja, dzięki której Igor może walczyć o dalsze postępy. Każdy gest wsparcia z Waszej strony ma wielkie znaczenie i będziemy za niego bardzo wdzięczni!  Anna, mama

3 475,00 zł ( 21,77% )
Brakuje: 12 483,00 zł
Idris Bogatyrew
1 dzień do końca
Idris Bogatyrew , 8 lat

Dzieciństwo wśród ścian szpitala – POMOCY❗️

Mój synek Idris ma 7 lat. Kiedy miał 2 miesiące dostał krwotoku w mózgu, a rok później zapadła straszliwa diagnoza – dziecięce porażenie mózgowe! Od tamtego momentu nasze życie zamyka się w zimnych ścianach szpitali i centrach rehabilitacyjnych.  W ciągu swojego krótkiego życia Idris przeszedł już 3 operacje: selektywną rizotomię grzbietową, osteotomię i tenotomię miednicy z założeniem konstrukcji metalowej. Idris ma za sobą 6 lat walki o możliwość chodzenia i z czasem widać efekty! Potrafi stać, trzymając się podparcia, chodzi za pomocą balkoniku i samodzielnie siedzi! Ja, jego mama, poświęcam cały swój czas, by pomóc synkowi rozwijać się fizycznie i intelektualnie, ale nie poradzimy sobie bez pomocy specjalistów i terapeutów! Idris potrzebuje kolejnych turnusów rehabilitacyjnych. Idris jest bardzo ciekawy świata, ma dobre serduszko, jest bystrym i inteligentnym chłopcem. Lubi rysować, recytuje wiersze... W centrum rehabilitacji miał możliwość pojeździć specjalnym rowerem, ale swojego własnego, niestety, nie ma.  W tym roku razem ze swoim młodszym bratem Idris po raz pierwszy pójdzie do szkoły. Dlatego tak bardzo potrzebny jest nam wózek, by Idris mógł przemieszczać się samodzielnie.  Mam ogromną nadzieję. Wierzę, że dobre serca ludzi pomogą nam dalej dążyć do celu i pewnego dnia zobaczyć pierwsze, samodzielne kroki Idrisa! To nasze wspólne marzenie. Nawet najmniejsza wpłata jest dla nas wsparciem tak ogromnym, że nie wyrażą go żadne słowa. Mama Idrisa 🎦 Zobacz wzruszający filmik!

3 670,00 zł ( 3,97% )
Brakuje: 88 591,00 zł
Filipek Grabowski
1 dzień do końca
Filipek Grabowski , 7 lat

Z każdą godziną jego mięśnie zanikają❗️POMOCY❗️

Filip ma 6 lat i od urodzenia zmaga się z ciężką i nieuleczalną chorobą, jaką jest dystrofia mięśniowa Duchenne'a. Każdego dnia, z każdą godziną i minutą uszkadzają mu się mięśnie, których już nigdy nie odzyska. DMD bo tak w skrócie określana jest dystrofia mięśniowa Duchenne'a, to choroba genetyczna dotykająca wyłącznie chłopców. Polega ona na tym, że białko, które chroni każdą komórkę mięśniową, jest nieprawidłowo wykształcone lub go nie ma, powodujący tym samym, że mięśnie zostają uszkodzone i zanikają.  Chłopcy z DMD później zaczynają chodzić, następnie ich chód staje się kaczkowaty, mają problemy z wchodzeniem po schodach, zaczynają chodzić na palcach, a później się przewracać. Koło 10 roku życia siadają na wózek inwalidzki, a 5 lat później tracą całkowicie władzę w rękach i przechodzą na wózek elektryczny, pojawiają się w tym czasie również problemy z sercem i przeponą, która odpowiada za pracę płuc i wtedy potrzebny jest respirator.  Chłopaki dożywają przeważnie 20 lat. Niestety zdarzają się dużo wcześniejsze zgony. Obecnie nigdzie na świecie nie ma leku, ani żadnej terapii, która zatrzymałaby postęp choroby lub ją wyleczyła. Możemy tylko rehabilitować Filipa i podawać sterydy, które nie są niestety obojętne dla jego zdrowia i mają wiele skutków ubocznych. Nasz kochany synuś ma dopiero 6 lat, a każdego dnia musi ciężko pracować, aby próbować choć trochę opóźnić postęp choroby, która cały czas postępuje. Filipek jest regularnie rehabilitowany. Chodzi na masaż całego ciała, rehabilitację na basenie, rehabilitację twarzowo-szczękową, terapię ręki. Poza tym musi korzystać z pomocy neurologopedów, logopedów oraz wielu lekarzy: neurologa, kardiologa, endokrynologa, gastroenterologa, diabetologa lekarza rehabilitacji czy reumatologa oraz pulmonologa. Bardzo często zmaga się z mocnymi skurczami w całym ciele, które wywołują u niego niesamowity ból. Jego płacz i lament rozrywa nasze serca na milion kawałków.  Jest już dużo wolniejszy i dużo szybciej męczy się niż jego rówieśnicy. Ma problemy z chodzeniem po schodach, co powoduje, że na placach zabaw głównie patrzy, jak inne dzieci się bawią i pyta czemu nie może bawić się jak one, czemu jego mięśnie są chore… To nas załamuje… Dla nas jako rodziców, jest to najcięższa próba w życiu, ale musimy walczyć o naszego kochanego Filipka, aby jego dzieciństwo i życie było jak najlepsze i by mógł jak najdłużej cieszyć się samodzielnością. Niestety wszystkie rehabilitacje, wizyty lekarskie, jak i suplementy, jesteśmy zmuszeni finansować sami, a są to olbrzymie koszty, które tylko rosną. Dlatego bardzo Was wszystkich prosimy o wsparcie w tej nierównej walce o pomoc dla Filipa. Każda złotówka ma dla nas znaczenie. Pomóżcie nam uratować Filipka przed całkowitą niepełnosprawnością! Rodzice Filipka ➡️ Razem dla Filipa

12 320 zł